Żydzi oskarżeni o szpiegostwo
Dziś zostawiam Wam gotowca, bo jestem trochę zmęczony, a muszę jeszcze jechać do magazynu po książki, bo niektorych zabrakło. Przypominam, że dziś ostatni dzień Targów Książki i Sztuki w Ojrzanowie.
Oskarżenia Żydów o szpiegostwo na rzecz nieprzyjaciela były częstym zjawiskiem podczas wszystkich powstań. Oskarżenia te wynikały z tego, że czyny pojedynczych, przekupionych jednostek, dopuszczających się zdrady, w celach zysku rozciągano bezkrytycznie na ogół. Wystarczało – pisze komendant straży warszawskiej, w czasie powstania listopadowego Antoni Ostrowski[1] – by spod strzechy ukazała się głowa Żyda, aby go brevi manu powieszono jako szpiega. „Żydzi, gałgany, szpiegi, Moskalom sprzyjają – pisał Ostrowski – wytępić ten naród, bo co Żyd, to ojczyzny i sprawy naszej nieprzyjaciel. Taki był tych ludzi (uprzedzających się do Żydów bez dowodów) odgłos, takie lekkomyślnych ust mowy. Powtarzał za nimi tak ogólne, a lud Izraela boleśnie drażniące zdanie, motłoch. Powtarzał i szlachcic i chłop i żołnierz i każdy; więcej zaś jeden in verba drugiego, niżeli z własnego doświadczenia. Stąd to tak wielu Żydów, o szpiegostwo posądzonych, tak wielu zaś za same na nich podejrzenia, Boże przepuść – niewinnie pokaranych”.
Nie darmo wykpiwa pismo „Pszonka”[2] z lat 30. XIX wieku, że pierwszym czynem szlachcica, wybierającego się w roku 1830 do obozu powstańców było powieszenie kilku karczmarzy żydowskich napotkanych po drodze.
Podobne oskarżenia rzucali na Żydów Rosjanie. „Za każdym razem – opowiada uczestnik powstania listopadowego i działacz na emigracji Holländerski – gdy nowy oddział wstępował do miasteczka, na placu rynkowym wykonywano egzekucje. Polacy wymierzali karę cielesną tym Żydom, których oni podejrzewali o świadczenie usług wywiadowczych na rzecz Rosji, a Rosjanie bili znów Żydów knutem, podejrzewając ich, że pomagają powstaniu polskiemu[3]”.
Podobna psychoza oskarżania Żydów o sprzyjanie Rosji panowała i w czasie insurekcji, tylko, że ofiar – zdaje się – było mniej niż w dobie powstania listopadowego.
Prezydent miasta Krakowa Lichocki[4], nieprzychylnie usposobiony do powstania, w ten sposób wyraża się o masowych aresztach rzekomych szpiegów: „Sąd kryminalny na szpiegów, których przecież żadnych prawdziwych w mieście nie było, na ich miejsce dziadów, baby proszalne, niewinnych chłopów, żydów łapali, posądzali, prześladowali, męczyli w lochu”.
Nie mielibyśmy zbytniego zaufania do słów Lichockiego, gdyby nie to, że potwierdzają nam to w całej pełni badania archiwalne. Ogarnia nas zdumienie, gdy czytamy z jaką lekkomyślnością chwytano Żydów i wsadzano ich do aresztu pod zarzutem szpiegostwa, by ich po jakimś czasie uwolnić z braku jakichkolwiek poszlak. Psychoza podejrzewania Żydów o szpiegostwo udzieliła się nawet władzom wojskowym – nie wiadomo czy naczelnym czy też niektórym komendom, które nakazywały „mieć ostrą baczność na Żydów przejeżdżających”[5].
Praktyka komend wojskowych, aresztujących masowo Żydów pod zarzutem szpiegostwa, nie ma uzasadnienia ani w statystyce rzekomych szpiegów (w 99% zwalnianych), ani też w nastawieniu Żydów do sprawy powstania. O bezpodstawności masowych oskarżeń Żydów o szpiegostwo pisze Henryk Jabłoński[6] w rozprawie o Sądzie Kryminalnym Wojskowym. „Obejmując urzędowanie po Sądzie Kryminalnym Wojskowym otrzymał Sąd Kryminalny pokaźną liczbę oskarżonych, oczekujących rozprawy; niektórych częściowo już przez Deputację Indagacyjną, przesłuchanych”.
„Byli to przeważnie podejrzani o szpiegostwo bezrobotni rzemieślnicy, często ludzie bez jakiegoś określonego fachu, wyrobnicy, włóczący się z miejsca na miejsce w poszukiwaniu pracy. Obok nich wielka część podsądnych to Żydzi. Niektórzy także o szpiegostwo oskarżeni, inni nie wiedzieli sami jak i nie wiedział o tym Sąd i inne władze. Były to ofiary tych wybuchów antysemityzmu jakie próbowano wywołać, aby lud odciągnąć od haseł jakobinów. W sprawach tych, gdzie jedyną winą był najczęściej tylko brak paszportów, Sąd postępował w myśl wskazań Kościuszki. Żydzi masowo opuszczali więzienia”.
Z kolei zastanowić się wypada nad opinią prof. Tokarza o istnieniu partii rosyjskiej wśród Żydów warszawskich.
„Szpiegami rosyjskimi byli – według Tokarza – liczni krewni i wspólnicy znanego liweranta wojsk polskich i rosyjskich, Szmula Zbitkawera, którzy stanowili wówczas niejako partię rosyjską wśród Żydów warszawskich, ściągając potem na siebie podejrzenia o ukrywanie Rosjan, przechowywanie ich papierów i szpiegostwo, którym się zresztą czasami zajmowali i rzeczywiście, choć znacznie rzadziej niż ich o to później podejrzewano”[7].
Niestety Tokarz nie podaje źródeł, na których opiera swe twierdzenie o istnieniu takiej partii. Nie informuje również czy podejrzenia te znalazły potwierdzenie w śledztwie i czy zapadły jakieś wyroki na winowajców.
Z tych źródeł, które mnie są znane, nie wynika, by istniała partia rosyjska wśród Żydów warszawskich. Mogły być i były płatne jednostki, szpiegujące na rzecz Rosji. Nie mogło jednak być partii rosyjskiej, gdyż w ogóle stan uświadomienia politycznego – jak to obszerniej uzasadniłem gdzie indziej – Żydów polskich był wówczas bardzo niski.
Nawet Szmul Zbitkawer, tak silnie związany gospodarczo z Rosją, nie był oskarżony o przestępstwa natury politycznej mimo, iż nazwisko jego figuruje wśród znanych zdrajców i targowiczan jak Ożarowski, Załuski, Raczyński i drugich, oskarżonych „o wielorakie zbrodnie i zdrady przeciw własney ojczyźnie”[8]. Zarzuty przeciwko Szmulowi dotyczyły jego nieczystych sprawek w związku z liwerancjami w okresie konfederacji targowickiej. Świadczą o tym poszukiwania władz powstańczych za kontraktami Szmula z obywatelami o dostawę furażów, rachunków z tytułu liwerancji i podobnych dokumentów[9].
Nie było jednak żadnych dowodów zdrady ze strony Szmula, gdyż majątek jego złożony z garbarni[10], młyna, folwarku, magazynów, „austerii” z gorzelnią i licznych zabudowań nie uległ konfiskacie, lecz został przejęty w zarząd przez władze powstańcze, które zastrzegły się, że o ile sąd uniewinni Szmula, otrzyma on z powrotem swój, dokładnie zarejestrowany i spisany, majątek. Nie dochował się żaden wyrok w sprawie Szmula, mimo, iż zaoczne wyroki wydawano na osoby nieobecne, co mogłoby świadczyć o tym, że nie można było zebrać materiałów, dowodzących „zdrady przeciw własnej ojczyźnie”.
Jeden z głównych oskarżonych z rodziny Szmula Josiek Ickowicz[11], aresztowany „dla zaspokojenia troskliwości, że jest siostrzeńcem Szmula” został zwolniony z braku jakichkolwiek poszlak.
Przypuszczam, że i Berek Ickowicz, również spokrewniony ze Szmulem, pisarz magazynu został zwolniony po złożeniu zań poręczenia przez obywatela praskiego Ignacego Gołębiowskiego[12].
Żadna krzywda nie stała się również pisarzom zbiegłego Szmula. Domagali się oni nawet od Wydziału Skarbu pensji, należnej im od tegoż. Odpowiedź Wydziału była odmowna[13].
Szmul przebywał w czasie powstania w obozie moskiewskim, ale nie w roli jakiegoś przywódcy partyjnego, tylko w charakterze liweranta armii rosyjskiej[14].
Na podstawie przytoczonych materiałów wydaje się bardzo wątpliwe czy Szmul z rodziną działali świadomie w kierunku poparcia wrogów powstania. Ucieczka Szmula była podyktowana wyłącznie obawą przed procesem o nadużycia i zdzierstwa, których Szmul dopuścił się pod osłoną targowiczan[15].
Skoro mowa o posądzaniu Żydów polskich o sprzyjanie Rosji nie zapominajmy o tym, o czym na innym miejscu wspomniałem, że wszak Rosja była wówczas znienawidzoną w oczach Żydów polskich, którzy świeżo jeszcze mieli w pamięci rzezie hajdamaków z czasów Gonty i Żeleźniaka, organizowane przez Rosję.
Podobnie jak nie było partii rosyjskiej, nie było i partii pruskiej. Nie było ku temu żadnych motywów ze strony ludności żydowskiej, zamieszkującej obszary graniczące z Prusami. Dobrze znane były rugi tysięcy tzw. Betteljuden, przecież dobrze pamiętano o reformach pruskich, które w niesłychany wprost sposób ograniczały ludność żydowską, by mogła zadzierzgnąć się jakaś nić sympatii z Prusami. Nie darmo zeznał Żyd, podejrzany o szpiegostwo: „Prusacy nam nie wierzą, to nas nie wysyłają w swych interesach”.
Bardzo szczegółowa indagacja płatnego szpiega żydowskiego na rzecz Prus, Wolfganga Hejmana nie wykazała istnienia jakichkolwiek związków między Hejmanem a innymi Żydami. Kontakt utrzymywał on jedynie z ambasadą pruską i z oficerami pruskimi, działającymi na terenie Polski.
Co więcej zeznanie żony Hejmana Eleonory, że mąż jej obcował ze znanym bankierem Simonem, bogaczem warszawskim Dawidem Kenigsbergerem, Józefem z Poznania i z Boruchową, nie poderwały wcale zaufania władz do Kenigsbergera, którego poręczenie wystarczało do uwolnienia Żydów od podejrzenia o szpiegostwo[16]. Co się tyczy szpiegów to najwięcej danych mamy na temat szpiegów pruskich. Czasami bywali to szpiedzy przymusowi[17].
Na ogół podejrzewano o szpiegostwo wszystkich Żydów, pozostających w jakimkolwiek związku z Prusami. Posądzano więc Żydów z zaboru pruskiego, którzy przybywali do kraju w celach handlowych[18].
O kilku szpiegach żydowskich, działających na rzecz Prus, zachowały się wiadomości z czasów pruskich. Szpiedzy ci budzą jednak podejrzenie, gdyż zasługi swe wyliczają oni wtedy, gdy ubiegają się o jakieś specjalne uprawnienia. Sprawiają wrażenie „farbowanych lisów”, którzy w chęci przypodobania się nowym władcom i uzyskania od nich przywilejów, opowiadają nie zawsze prawdziwe[19] wydarzenia.
Jedynym szpiegiem pruskim, działającym na większą skalę, był Wolfgang Hejman[20]. Zarzuty, podniesione przeciwko Hejmanowi, były bardzo ciężkie. W czasie wojny siedmioletniej miał on zwerbować w Polsce 265 rekrutów dla Prus. Hejman nie przyznał się do tego, twierdząc, że werbunkiem zajmował się pruski major Dambach, który zbierał nie tylko pruskich dezerterów, „ale nawet i ludzi polskich poważył się zwerbować”. Hejman zaś zajmował się tylko liwerunkiem mundurów i „lederwerków” dla 500 rekrutów, zwerbowanych przez Prusaków.
[1] A. Ostrowski, Pomysły o potrzebie reformy towarzyskiej, Paryż 1834, s. 82-83.
[2] Przemiany pana Jana Szambelana. „Odkąd pan Jan, aż do wejścia w granice pruskie podzielał wszystkie losy powstania, sam nawet własną, ręką, kilku żydków w drodze obwiesił; to też przechodząc granicę zawołał w dumie czystego sumienia: Oby tak każdy dopełnił powinności swojej dla ciebie, droga Ojczyzno!” („Pszonka”, Nr 2, 15/V 1839, s. 6).
[3] L. Holländerski, Les Israélites en Pologne, Paryż 1846, s. 94.
[4] Pamiętniki F. Lichockiego, prezydenta m. Krakowa z r. 1794, Poznań 1862.
[5] T. Korzon, Wewn. dzieje etc., I, s. 232. To samo zeznał niejaki Lejba Ickowicz: Przy indagacji powiedziano mu, że „komendy mają ordynans ścisłą mieć pilność na przejeżdżających Żydów z masłem i chmielem do Warszawy jadących”. (Dział 52, Nr 13, Arch. Skarbowe w Warszawie; Metr. Lit., VII, 194, s. 385, 8/X).
[6] H. Jabłoński, Sąd Kryminalny Wojskowy w roku 1794, Warszawa 1935.
[7] W. Tokarz, Warszawa przed wybuchem powstania 17 kwietnia 1794, Kraków 1911, s. 194.
[8] „Gazeta Rządowa”, Nr 98, 2/X.
[9] Akta powstania etc., I, 272.
[10] Garbarnia Szmula, złożona z 2 izb fabrycznych, jednej 8-okiennej, drugiej 4-konnej została z polecenia RNN uruchomiona celem wyprawy skór dla wojska. Wyasygnowano też 910 zł 22 gr na dobudowanie nowego skrzydła. Dozór nad garbarnią sprawował niejaki Fuksberger, zatrudniał on 15 robotników. Młyn oddano na licytację pod warunkiem „wolnego mlewa” dla lazaretu.
Austeria z gorzelnią, spichrzem oraz inne zabudowania Szmula za Pragą zostały zajęte przez wojsko; niektóre wystawiono na licytację.
Folwark Szmula pozostawał pod zarządem Komisji Porządkowej Księstwa Mazowieckiego.
W kantorze pruskim nałożono areszt na 1384 złp, stanowiących własność Szmula. Na innym miejscu wyśledzono 757 złp. Byłe służące Szmulowej rozpuściły pogłoskę o ukrytych 5.000 czerw. złp, co okazało się jednak wytworem ich bujnej fantazji. Zapasy żywności i furażu nagromadzone w magazynach Szmula na Pradze przewieziono do Warszawy.
(A.K.P. 241, s. 59, 69, 88, 253, 256, 348, 405; A.K.P. 284; A.K.P. 285, s. 70, 272; A.K.P. 288, s. 106, 268, 274; A.K.P. 305; Kom. Wojsk. III/41, s. 2, 35, 181; Kom. Wojsk. III/32, s. 154, 326; Kom. Wojsk. III/40, s. 143; Ek. S. W. 1209; „Gazeta Wolna Warszawska”, Nr 2 29/IV; Nr 4; „Jurydyki praskie”, Nr 173 a. Akta powstania Kościuszki, I, s. 57, 79).
[11] Metr. Lit., VII, 192, s. 181; Metr. Lit., VII, 187, s. 179.
[12] Metr. Lit., VII, 188, s. 164.
[13] Dział Staropolski, oddz. LII, Nr 2 (Arch. Skarbowe w Warszawie).
[14] A.K.P. 356, s. 330; A.K.P. 323, s. 197. Relacja z Łowicza z 16/V przynosi wiadomość, iż „pruscy liweranci wraz ze Szmulem dostarczają, żywności za gotowe pieniądze dla Moskwy”.
Również arendarz Abram Moskowicz doniósł policji, iż były u niego dwie osoby nieznajome, które pytały się czy nie przejeżdżał Abel Szmulowicz, syn Szmula Jakubowicza wraz z ojcem, przebywającym w obozie moskiewskim. Tenże pod Tarchominem widział przejeżdżającą na koniu osobę, podobną do Abla Szmulowicza. Inny świadek, Lewek Boruchowicz, słyszał od swego wuja liweranta pruskiego, iż Szmulowa, przebywająca wraz z mężem u boku Igelströma, miała się wyrazić, że „póty nie pojedzie do Warszawy, aż sto tysięcy Moskalów nadejdzie”. (A.K.P. 254, s. 33).
Deputacja Indagacyjna kilku osobom podejrzanym zadała w toku śledztwa między innymi pytanie: „Jaka twoja znajomość była ze Szmulem, liwerantem warszawskim?”. Takie pytanie zadano Janklowi Izraelowiczowi, który odparł, że swego czasu pisał rozwód dla Szmula (Metr. Lit., VII, 185, 12/1X). Aron Matysiewicz na pytanie odrzekł, że Szmul kupił u niego siano i skrzywdził go na 10 czerw. złp. (Metr. Lit., VII, 185, s. 110).
[15]Z wyraźnym oskarżeniem Szmula o szpiegostwo spotykamy się jedynie w zeznaniach szpiega pruskiego Wolfganga Hejmana: „Słyszałem tylko – zeznał on – że Szmul takowych (szpiegów) na Pradze utrzymuje, lecz ich nie znam”.
Zeznania Hejmana budzą, podejrzenie z tego powodu, iż stosunki między Wolfgangiem a Szmulem były stale naprężone. Żona bowiem Wolfganga, Eleonora, była pierwszą żoną Szmula, z którą ten ostatni rozwiódł się. Po rozwodzie toczył się między Eleonorą a Szmulem długotrwały proces na tle majątkowym. To wszystko odbiło się zapewne na zeznaniach Hejmana, który bez podania nazwisk i dokładnych szczegółów, rzucił podejrzenie na Szmula.
[16] Metr. Lit., VII, 193, s. 411; A.K.P. 187, 30/VIII.
Na tym miejscu podajemy relacje niejakiego Krassowskiego o rozdźwiękach między ludnością żydowską Poznania na tle jej stosunku do insurekcji i o walce między Żydami niemieckimi a polskimi na tym podłożu. Sprawozdanie to, pod datą 2 października, brzmi: „Komendant nasz powróciwszy dziś z sesji radnej przyniósł wiadomość, że w Poznaniu już jest generał Madaliński, między Żydami tamecznymi polskimi a niemieckimi były insurekcje. Mówią, że niemieckim Żydom od rządu pruskiego inspirowano, ażeby wyrżnąwszy Żydów polskich rzucili się na miasto. Polscy uprzedzili i niemieckich wybili”. Relacja ta nie znajduje potwierdzenia w innych źródłach. Liczne monografie gmin, żydowskich w Wielkopolsce nie wspominają o jakich rozdźwiękach między Żydami miast wielkopolskich w drugiej połowie XVIII wieku. Z tego względu odnieść się należy ostrożnie do wzmiankowanej relacji. (A.K.P. 323, s. 793, 2/X).
[17] I tak np. zeznaje niejaki Lewek Boruchowicz, że po zajęciu Sochaczewa pewien generał pruski nakazał żydowskim karczmarzom, ażeby natychmiast po ukazaniu się wojsk polskich dali znać do Sochaczewa; wobec oporu Żydów groził podpaleniem miasta. (A.K.P. 254, s. 33).
Żydzi ostrowscy znaleźli i na to radę. Gdy Prusacy nakazali im dostarczyć szpiegów, uwolnili się od tego łapówką w wysokości 6 czerw. zł (Metr. Lit., VII, 185, s. 204, 16/IX).
[18] I tak np. został pobity i zelżony przez pikiety polskie Michel Markowicz z Powązek, który wiózł zboże do Warszawy i przekradł się przez pozycje pruskie. Zwolniono go z braku dowodów (Metr. Lit., VII, 180, Nr 85).
Salomona Ickowicza aresztowano za to, że sprzedawał Prusakom towary. (Metr. Lit., VII, 185, 186). O to samo był oskarżony Mojżesz Samsonowicz z Będzina (ibidem, s. 133). Gdala Szymonowicz odpokutował w areszcie za to, iż znaleziono przy nim paszport pruski. (Metr. Lit., VII, 185, s. 218). Zachariasz Wulfowicz z Raszyna budził podejrzenie, gdyż wysłał wiele rzeczy w kordon pruski. (Metr. Lit., VII, 177).
[19] „Zasługi” tych szpiegów pruskich są następujące: Marek Joachimowicz zawiadomił von Gerlacha o poczynaniach dowódcy powstańców Rokitnickiego (Akta Popruskie, dział V, Nr 184). Nissen Zussmann, kuśnierz warszawski „aus treu (!) und Liebe für meinen König” uratował w jakiś cudowny sposób armię pruską w przeddzień zajęcia Warszawy. Ponieważ boi się pokazywać w stolicy, prosi o udzielenie mu prawa pobytu w Łowiczu, gdzie Żydom nie wolno było zamieszkiwać do czasów pruskich. (Akta Popruskie S. P. 783 z 29/X1 1798).
Samuel Kempner również miał uratować oddział pruski, amunicję i armaty pod Widawą, informując go o szykującym się napadzie powstańców. Za to prosi o prawo pobytu w Piotrkowie. (Akta Popruskie S. P. 766, 5, 10/IV 1795). O szpiegu żydowskim czytamy również w „Beitrage zur Geschichte der polnischen Feldzüge von 1794-1796”, Berlin 1799, s. 87. Niejaki Gunter w sprawozdaniu z przebiegu powstania w Przasnyszu wspomina pewnego Żyda-szpiega.
[20] Z bardzo dokładnej indagacji zrekonstruować możemy życie i działalność tego niepospolitego szpiega. Młode lata spędził we Wrocławiu i w Berlinie (Metr. Lit., VII, s. 140). Indagacja Wolfganga Hejmana w dniu 9 lipca 1794 odbyta, gdzie jakiś czas wychowywał się pod opieką słynnego Mendelsohna. Później studiował buchalterię, języki obce we Wrocławiu oraz przez rok medycynę we Frankfurcie nad Odrą. Po ukończeniu studiów aż do roku 1764 pracował w kantorze bankowym swego ojca. W rok później ożenił się i wspólnie z ojcem założył fabrykę perkali („cycową”). Straciwszy na tej fabryce posag żony w wysokości 10.000 talarów udał się w roku 1775 do Polski celem odebrania długów. W Polsce trudnił się Hejman ponadto zakupem soli w Wieliczce z polecenia Szmula Jakubowicza, który za należności obywateli za furaże, dostawiane dla wojska rosyjskiego, stacjonowanego w kraju, płacił solą. Wkrótce udaje się Hejmanowi dzięki listowi polecającemu ministra pruskiego Hojma do rezydenta pruskiego w Warszawie, uzyskać liwerancję dla wojska austriackiego, stacjonującego w Polsce po pierwszym rozbiorze pod dowództwem gen. Ryszkura.
Liwerancja dla wojska austriackiego utorowała mu następnie drogę do generała rosyjskiego de Romanusa, z którym popadł w zatarg zakończony osadzeniem Hejmana w więzieniu na 7 miesięcy, skąd został uwolniony za wstawiennictwem rezydenta pruskiego oraz księcia Sułkowskiego.
W międzyczasie Hejman ożenił się powtórnie z byłą żoną swego szefa Szmula – Eleonorą, zwaną Leichen lub Lea. W latach 80-tych Hejman jest czynny na polu bankierskim. Wplątany w aferę fałszowania weksli (Memoriały do Komisji Skarbu Koronnego, Nr 26, s. 109, 1783 r.) starosty mielnickiego, Butlera – Wolfgang, skazany podobno bez wysłuchania jego obrońcy, na karę więzienia ucieka z kraju do Wrocławia i stamtąd nadsyła do sądu niezwykle obraźliwy list w języku francuskim. W liście (Oblaty grodu warszawskiego, Nr 13, 1782) tym grozi sędziom, że będzie na nich dochodził swych szkód: „Wy, wielmożni panowie, myślicie, że wolno wam bezkarnie postępować z Żydem. Pamiętajcie jednak, że Najjaśniejszy Pan Król Pruski zamianował mnie swym agentem handlowym”. Afera Butlera i obraźliwy list do sądu zmusiły Hejmana do 5-letniego pobytu zagranicą, skąd powrócił dopiero w roku 1788. (Memoriały etc., Nr 36, s. 146, r. 1788).
Po powrocie interesy Hejmana ulegają dalszemu pogorszeniu, co w końcu doprowadzą do jego bankructwa. („Gazeta Warszawska”, Nr 87, 31/IX 1789; „Gazeta Warszawska”, Nr 8, 27/V 1790; „Korespondent Krajowy i Zagraniczny”, Nr 30, 22/VI 1793).
tagi: żydzi polska rosja szpiedzy prusy powstania
![]() |
gabriel-maciejewski |
6 lipca 2025 09:10 |
Komentarze:
![]() |
Henry @gabriel-maciejewski |
6 lipca 2025 09:34 |
Żydzi postawili na kolaborację z zaborcami w XIX wieku i okupantami w XX wieku ;-)
![]() |
pike @gabriel-maciejewski |
6 lipca 2025 13:31 |
Szmul Zbytkower to twórca Warszawskiej Pragi:
Król dał mu w dzierżawę jurydykę Golędzinów oraz dobra Targowe.
Zbytkower posługiwał się tytułem:
„Skarbu Jego Królewskiej Mości Liwrant y Dóbr Golendzinowa z attynencjami Dzierżawca"
Ponoć Zbytkower „w krótkim czasie zmonopolizował całą gospodarkę praską",
a nawet „monopolizował warszawski rynek mięsny" (handlował nawet świniami).
W 1775 roku mianowano go generalnym liwerantem wojsk rosyjskich;
także pruski Fryderyk Wilhelm II tytułował go swoim komisantem i „Hof-Factorem”.
Lista jego przedsięwzięć była naprawdę długa: rzeźnia, magazyny miejskie, garbarnia, wiatrak, tartaki, cegielnie.
Dzierżawił pobór opłat na rogatkach ząbkowskich, karczmy i browary. Prowadził spław zboża i
drewna Wisłą do Gdańska, sprowadzał sól z Wieliczki i futra z Rosji.
Skupował zadłużone majątki na Grochowie, Gocławiu, a nawet w Świdrze.
Niektóre komasował w jedno gospodarstwo - kolonie Targówek i Grochów scalił w Szmulowiznę.
Sprytnym posunięciem Zbytkowera było udzielanie pożyczek ze środków otrzymywanych dzięki działalności gospodarczej.
W ten sposób jego klientami, siedzącymi „w kieszeni”, stało się liczne grono wpływowych arystokratów i szlachty.
Kordialnie zatrzymywał się u niego na posiłek ostatni król Polski - oczywiście także jego dłużnik.
Szmul był również bardzo aktywny w środowisku żydowskim (popierał chasydów)
W 1770 roku uzyskał tytuł „reprezentanta Żydów warszawskich", w 1774 roku został jednym z ich starszych.
Mógł przynależeć do Sejmu Czterech Ziem podczas próby jego reaktywacji w 1773 roku. Szczególnie wykazywał się na Pradze.
Na działce u zbiegu przyszłych ulic Jagiellońskiej i Szerokiej ufundował bóżnicę, zalegalizował istnienie cmentarza na Targówku,
zabiegał o uruchomienie drukarni hebrajskiej na Golędzinowie.
Wspomagał Żydów praskich jako pośrednik, wykorzystując rozległe stosunki towarzyskie i gospodarcze;
czynił to chętnie i bezinteresownie.
![]() |
Paris @pike 6 lipca 2025 13:31 |
6 lipca 2025 13:57 |
Czyli,...
... ,,dobry,, Mosiek !!!
Ja takich nie znam,... przy okazji dziekuje za wyjasnienie skad wziela sie nazwa czesci terenow Grochowa i Targowka, zwanych dzisiaj SZMULKI.
![]() |
pike @Paris 6 lipca 2025 13:57 |
6 lipca 2025 14:40 |
Nazwa częsci Pragi - Szmulowizna pochodzi od jego nazwiska.
Praga długo była żydowska. Zmieniało to się dopiero w XX wieku
za sprawą napływu ludności polskiej ze wsi...
![]() |
stanislaw-orda @pike 6 lipca 2025 14:40 |
6 lipca 2025 14:57 |
https://muzhp.pl/kalendarium/rzez-pragi
I nawet się nie zająknęli
![]() |
pike @stanislaw-orda 6 lipca 2025 14:57 |
6 lipca 2025 16:37 |
Nie ma to jak mieć właściwe znajomości :
Jeszcze przed nadejściem Rosjan sami obrońcy puscili z dymem wsie Bródno, Grochów i Targówek,
lecz zabudowania należace do Szmula oszczedzono. Nie tkneli ich też Rosjanie….
Udało się też zorganizować akcję ratunkową dla Żydów zorganizowaną i opłaconą przez Zbytkowera…
Zamordowano tylko 15 żydów (ustalono ich listę), których pochowano uroczyście
jako męczenników.
Kult żydowskich męczenników rzezi Pragi funkcjonował aż do II wojny światowej…..
![]() |
Paris @pike 6 lipca 2025 16:37 |
6 lipca 2025 21:37 |
... dobre !!!
Pierwsze czytam,... kto o tym Szmulu cokolwiek wiedzial i pisal.
Niesamowite,... ,,kult zydowskich meNczennikUF,,... i co jeszcze ?!?!?!
![]() |
MarekBielany @MarekBielany 6 lipca 2025 21:43 |
6 lipca 2025 21:49 |
poza dostępem zabronionym, dostęp szacują ?
|
KOSSOBOR @gabriel-maciejewski |
6 lipca 2025 23:20 |
Do mnie przemawia kwestia faktora żydowskiego, związanego z dworem Gałczyńskich w Siąszycach. Był oczywiście bardzo przydatny etc,, Zawsze skromnie, w przedsionku dworu, grzecznie, bez nachalności, wytarwszy buty. No ale zbliżało się powstanie i szlachta po dworach kupiła się celem rozważania okoliczności i działania, a także celem zbiórki finansów na powstanie. I nagle ów faktor bez żenady i wycierania butów, wchodził do dworu, do salonu, gdzie towarzystwo rozprawiało o sprawach powstania, gdyż okazało się, że to on zarządzał zbiórką pieniędzy na powstanie /bodaj z ramienia Rządu Narodowego/.
"Dziedzictwo" Zofia Kossak-Szczucka.