Historia wizyjna czyli o relacjach żydowsko-hinduskich
Bardzo żałuję, że nie nauczyłem się nigdy matematyki, albowiem przyrodzony mi sposób myślenia i organizowania spraw przydałby się w tej dziedzinie bardziej. Wszystko bowiem, co związane jest z tak zwanymi naukami humanistycznymi wyklucza bowiem udział wyobraźni. Jest to wiedza talmudyczna, która w miarę jak przyrasta, wzbogacana przez kolejnych mędrców staje się coraz bardziej niezrozumiała i oddalona od praktycznych doświadczeń i spostrzeżeń oczywistych. W końcu zamienia się w osobny kosmos, którego nikt nie potrafi zrozumieć. Kosmos oczekujący na swojego reformatora, który nie jest żadnym reformatorem, ale człowiekiem usiłującym ocalić jednocześnie zjawiska i autorytety. To się nigdy nie udaje.
Zadałem sobie wczoraj pytanie – jaka była funkcja żydowskich kupców w średniowiecznej Europie przed najazdem mongolskim? Mam na myśli funkcję istotną, pierwszą zasadę, która organizowała całe ich życie i życie całego kontynentu. Otóż było nią pośredniczenie w handlu z Indiami. To jest niby oczywistość, ale takie złudzenie powstaje albowiem nikt do końca nie rozumie głębi znaczenia wyrazu pośrednictwo. Tak jak większość osób nie rozumie wielu subtelności handlu detalicznego, uważając że jest to zajęcie proste i w istocie degradujące. Pośrednictwo to wielka odpowiedzialność, przede wszystkim. To także dziedzina, która wymaga od pośrednika stałej czujności i wielu nieprawdopodobnych zupełnie zabiegów, które oddalą odeń złe moce pragnące wyrwać mu przywilej pośrednictwa z rąk. Tu otwiera się przed pośrednikami cała przepaść. Można bowiem dzierżyć w dłoniach ster pośrednictwa tylko za pomocą regulacji cen i dostępu do towarów. Można za pomocą tychże towarów kontrolować rynki w kluczowych ośrodkach, ale czasem to nie wystarczy. Pośrednik, który kontroluje handel takiego konsorcjum jak Indie musi mieć swoich ludzi we wszystkich portach i na wszystkich dworach. Indie bowiem to organizacja o charakterze specyficznym. Hierarchiczna, zdyscyplinowana działająca na rozkaz, odradzająca się błyskawicznie po każdym kataklizmie i w zasadzie niemożliwa do zniszczenia bez bardzo podstępnej ingerencji w samą istotę napędzającego je mechanizmu.
Kupcy żydowscy, ze względu na skromną liczbę członków swojej organizacji musieli, w celu utrzymania pośrednictwa, podejmować środki nadzwyczajne. Ich organizacja, ze względu właśnie na to, o czym napisałem wyżej, była szalenie atrakcyjna dla wielu wybujałych indywidualności. Nie tylko, jak sądzę, wyznających judaizm. Dlatego, że każdy, nawet bardzo młody i niedoświadczony człowiek awansował tam błyskawicznie i mógł zajmować się kwestiami wagi najwyższej. Przynoszącymi, rzecz jasna wielkie zyski, ale także wielkie ryzyko. Chętnych stale brakowało, ale ciągle przybywali nowi. Czy byli wśród nich także nie-żydzi? Myślę, że tak, ale z całą pewnością chyba się o tym nie przekonamy.
Organizacja o takiej strukturze nie mogła sama załatwiać wszystkiego, a to z tego względu, że handel polegał w tamtych czasach na wysyłaniu z miasta do miasta setek olbrzymich karawan zaopatrzonych nie tylko w towar, ale także w różne gwarancje. Nie wszędzie respektowane. Musiała więc takim karawanom towarzyszyć także ochrona. Istotnym więc elementem pośrednictwa w międzykontynentalnym handlu lądowym było tworzenie maksymalnie wielkich obszarów bezpieczeństwa. To znaczy państw gwarantujących swobodny przepływ towarów i pobierających umówione wcześniej opłaty celne, bez podejmowania prób gwałtownej ich zmiany. Oczywiście handel morski był jakimś wyjściem alternatywnym, ale był on także niebezpieczny, szczególnie na ostatnim odcinku szlaków wiodących z Indii, czyli na Morzu Śródziemnym, gdzie operowały floty organizacji próbujących złamać monopol żydowskich kupców. Mam na myśli flotę wenecką, genueńską i normandzką, operującą z baz na Sycylii. Organizacje leżące na krańcach szlaku bez przerwy próbowały złamać żydowski monopol na handel z Indiami. Były to próby słabe, skazane na klęskę, ale uciążliwe. Wenecjanie, Genueńczycy i Normanowie mogli przecież jedynie zająć miasta na wschodnim wybrzeżu morza i tam narzucić swoje warunki. Nawet jeśli się to udawało i tak musieli przyjąć warunki narzucone przez kupców żydowskich operujących w Azji. A jak się bardzo stawiali, można było stworzyć konkurencyjną organizację polityczną, która ich zwalczała, to znaczy – praktycznie rzecz ujmując – prowadziła negocjacje w imieniu swoich patronów, zmierzające do stworzenie korzystniejszej dla nich sytuacji na rynku.
Jeśli wyobrazimy sobie basen Morza Śródziemnego jako olbrzymi rynek, gdzie konkurują wszyscy ze wszystkimi, musimy przyjrzeć się ograniczeniom i preferencjom jakie mieli poszczególni, czynni tam gracze. Organizacje europejskie były w bardzo złej sytuacji. To znaczy miały za mało siły, by uzyskać przewagę w bezpośrednim starciu, a do tego każda z nich próbowała uzyskać samodzielność. To zaś wiązało się ze stworzeniem autonomicznego, niewielkiego rynku połączonego ze sferą produkcji. Jeśliby porównywać te próby z Indiami, ich rynkiem i ich produkcją, rzecz wyglądała jak wyścig pokoju rozgrywany na podwórku za pomocą kapsli od butelek po piwie zestawiona z prawdziwym wyścigiem pokoju. Indie były sercem produkcji światowej, a także światowego wydobycia. Ilość złóż powierzchniowych wszystkich komponentów potrzebnych do funkcjonowania ówczesnej cywilizacji, a także skala produkcji tekstyliów, była gigantyczna i tak łatwo dostępna, że warto było je transportować na wielkie odległości. W XIII wieku północna Afryka stawała się powoli konkurencyjna w stosunku do Indii. To się od razu odbiło na stosunku jej władców do społeczności żydowskiej. Stał się nagle wrogi. Uważam, że wszystkie antyżydowskie wystąpienia przed najazdem mongolskim miały podłoże ekonomiczne, nie religijne, nie doktrynalne i nie społeczne. To co obserwować można było jako antyżydowskie rozruchy, było w istocie próbą oderwania się od rynku, który był zorganizowany wokół eksportu z Indii. Z Indii wożono wielkie ilości szlachetnych kamieni, w czasach kiedy świat zachodni dopiero przypominał sobie, że w czasach rzymskich, gdzieś tam, ktoś wydobywał jakieś kamienie, ale to było dawno i już ich w tym miejscu nie ma. Podobnie było z innymi towarami. Europa, by w ogóle móc się przeciwstawić cywilizacji zorganizowanej wokół indyjskiego eksportu musiała mieć własne wydobycie i własną produkcję. O ile z wydobyciem jeszcze jakoś szło, o tyle organizacja produkcji to był prawdziwy problem. Tym bardziej, że każdy właściwie miał w owym czasie lepszą produkcję. Najlepsza i najefektywniejsza była oczywiście w Indiach, był to bowiem kraj, który pełnił w średniowieczu tę samą funkcję w stosunku do świata, co brytyjskie fabryki tekstyliów i stali wobec tego samego świata w XVIII i XIX wieku. Trzeba się było zadłużyć u pośrednika, żeby kupić indyjskie now how i na tej podstawie organizować – pod ścisłą kontrolą – produkcję u siebie. Świat chrześcijański robił co mógł, by przeciwstawić się naporowi ekonomicznemu z Azji i północnej Afryki, ale mógł zrobić niewiele. Idea uniwersalistyczna rozbijana była przez partykularyzmy poszczególnych władców, tak więc chrześcijanie toczyli beznadziejną walkę o autonomię na swoim własnym terenie. Rozgrywanie zaś ich, mimo ryzyka jakie za sobą niosło, było bardzo proste. Wystarczyło udzielić kredytu temu czy innemu kacykowi w koronie.
Kluczem do kontroli całego szlaku wiodącego z Indii do Europy była Iberia. Nie można jej było wypuścić z rąk, a to oznaczało, że nie można było dopuści do jej zjednoczenia. Tam bowiem był koniec szlaku indyjskiego. Dalej był Londyn, którego władcy, świadomi, że prędzej czy później będą musieli się podporządkować, próbował negocjować coś z północną Afryką. To były projekty absurdalne i łatwo je ukrócono.
Żeby ocaleć i nie stać się częścią kontrolowanego przez żydowskich kupców konsorcjum Europa, kierowana w teorii przez papieża musiała zrobić dwie rzeczy: skolonizować północ i założyć swoje przedstawicielstwo na południowym wybrzeżu morza. Tym przedstawicielstwem było Królestwo Jerozolimy, istniejące przez niecałe sto lat, które zostało zlikwidowane jak tylko udało się opanować sytuację w kalifacie. Prawdziwym problemem pośredników było bowiem rozdrobnienie interesów i ambicji w państwach muzułmańskich, a także Persja. Ta bowiem miała własną produkcję, własne wydobycie, własny handel i własną tradycję. Nie znam szczegółów rywalizacji handlowej na tym odcinku, więc nie będę o tym pisał. Nawet jednak istnienie Królestwa Jerozolimy nie zmieniło wiele w stosunkach. Był jeden tylko niebezpieczny moment, kiedy były książę Antiochii Renald de Chatillon próbował zbudować swoją flotę na Morzu Czerwonym. Gdyby opanował jeden port i wysłał swoje statki do Indii, zrobiłby się naprawdę wielki kłopot. No, ale nie opanował, nie wysłał, a sytuacja wkrótce wróciła do normy.
O wiele groźniejsi niż to całe królestwo byli Wenecjanie. Zajęli Konstantynopol, jedną ze stolic gwarantujących stabilność rynku i próbowali narzucać swoje warunki. Trwało to sześć dekad. Wenecjanie, a także – jak przypuszczają niektórzy – Londyn, czegoś się jednak nauczyli. To znaczy zrozumieli, ze aby kontrolować rynek musi istnieć sfera wolnego przepływu towarów i ktoś musi gwarantować bezpieczeństwo w tej sferze. Nie wiemy kiedy i jaką drogą pierwsi przedstawiciele Wenecji i Londynu dotarli do jurty Czyngis Chana, ale z całą pewnością tam dotarli. Podjęli wielkie wyzwanie i stali się filarem olbrzymiej operacji, której celem było złamanie żydowskiego monopolu na handel z Indiami. Nie za pomocą środków doraźnych, ale systemowo. Niestety dostępne, pochodzące z Azji, źródła dotyczące najazdu na Europę nie istnieją. Zaginęły. Wszystko więc co mamy to przypuszczenia. Te jednak, w naszym przypadku, obracają się wokół spraw poważniejszych niż to miało miejsce w czasach kiedy swoje książki o najeździe mongolskim pisał ukraiński wieszcz Iwan Franko. Nie chodziło o szczęście i miłość Bazyłka i Ołeny, jak się Iwanowi Franko zdawało. Sprawy miały się inaczej.
Celem najazdu mongolskiego była Iberia i to zostało zadeklarowane i przechowane w źródłach europejskich. Operacja jednak wyhamowała w środkowej Europie i na Bliskim Wschodzie, niszcząc tak żydowskie, jak i chrześcijańskie ośrodki handlowe i dewastując produkcję na Węgrzech, w kalifacie i w tej jakiejś Polsce, na którą nikt za bardzo nie zwracał uwagi.
Wiele jednak nauczyła ona żydowskich pośredników. Wiele też nauczyła chrześcijan. Po pierwsze – produkcja musi być kontrolowana, po drugie – system feudalny jest największym wrogiem dobrze zorganizowanej i efektywnej produkcji. Po trzecie – należy rozwijać technologię. Ten ostatni postulat nie oznaczał jeszcze niczego w XIII i XIV wieku, albowiem największą fabryką wszystkiego na świecie pozostawały Indie. Nie Chiny, zwracam uwagę, których porty były bardzo oddalone od portów Morza Śródziemnego. Towary chińskie zaś, by dojechać do Europy, potrzebowały gwarancji. Tę zaś mogła dać tylko Orda.
Ostatni postulat w pełni został zrealizowany dopiero w wieku XVIII. I wtedy właśnie Indie przestały być światu potrzebne. Dodam, że Indie ciągle były potrzebne, nawet kiedy w Europie istniały już kopalnie i wydobywano kamienie szlachetne, a także inne surowce, nawet wtedy kiedy w każdym kraju była w miarę dobrze zorganizowana produkcja. Nawet wtedy Indie były niezbędnym elementem funkcjonowania cywilizacji w basenie Morza Śródziemnego. To się nie zmieniło nawet po odkryciu Ameryki. Istotną zmianą była dopiero zmiana w technologii produkcji tekstyliów i jej umasowienie. To był ten moment, kiedy pośrednicy kontrolujący przez całe stulecia szlaki wiodące z Indii, przenieśli się do Londynu, zainwestowali w spółkę zwaną Kompanią Wschodnioindyjską i wysłali do Azji Roberta Clive’a. Z wielkiej, obsługującej glob fabryki, stały się Indie rynkiem zbytu towarów masowych i polem do nieludzkich eksperymentów socjologicznych.
Zwróćmy teraz uwagę na to, jak docent wiki opisuje spotkanie Portugalczyków z Gasparem da Gama, który był przedstawicielem organizacji żydowskich w Indiach. To jest opis dziecinny, w rzeczywistości kretyński i, można domniemywać, że przepisany z Lelewela, ojca polskiej historiografii. To z całą pewnością nie było spotkanie dwóch nie znających się i nie rozumiejących światów. Jak to powiedział pewien pan w filmie Miś: dlaczego nie verstehen? My wszystko verstehen, pan siada, się załatwi. Wszyscy bowiem wszystko rozumieli.
Udało się wysłać do drukarni obydwa tomy Kredytu i wojny. Ukażą się w nowych zupełnie okładkach. Będą też miały wyższą cenę, o czym już dziś informuję. Niestety wszystko drożeje. Kulka lodów na prowincji kosztuje już 4,50, więc trudno, by nie drożały książki, których napisanie angażuje taką ilość ludzi i kosztuje tyle czasu. Jak wszyscy pamiętają zacząłem pisać tom II Kredytu i wojny jakoś w marcu. Mamy połowę lipca i rzecz poszła do druku. Uważam, że za późno o miesiąc. No, ale po drodze mieliśmy różne przygody, zaczęły się wakacje i wielu współpracowników gdzieś wyjechało. Wakacje trwają i trudno mi ocenić kiedy przyjedzie tu nakład, bo zapewne w drukarni także są urlopy. Obiecano mi dołożyć wszelkich starań, by stało się to jak najszybciej.
Niestety tak się składa, że sprzedaż nie jest zbyt rewelacyjna, a pośrednicy, który oddaję swoje książki, ociągają się z zapłatą. Nie pozostaje mi nic innego jak rozpoczęcie nowej dwutygodniowej promocji. Bardzo mi przykro, że tak czynię, ale trudno mi prowadzić bloga, angażować się w książki, a leżą jeszcze dwie rozgrzebane i prowadzić promocję tytułów starszych. Jestem po prostu już trochę znużony. O wiele łatwiej jest ogłosić promocję. Nie lubię tego, albowiem można to nazwać psuciem cen. No, ale muszę mieć jakieś zyski, nie mogę, w oczekiwaniu na realizację faktur, żyć powietrzem, ani powiedzieć dzieciom, że nigdzie w tym roku nie wyjadą. Za chwilę będzie półmetek wakacji. Trzeba coś wymyślić, zaplanować, ale pewnie jakoś na krótko, bo jest mnóstwo roboty.
Tak więc od dziś do 31 lipca obniżam ceny na następujące tytuły:
https://basnjakniedzwiedz.pl/produkt/pieniadz-i-przewrot-cen-w-xvi-i-xvii-wieku-w-polsce/
https://basnjakniedzwiedz.pl/produkt/zydowscy-fechmistrze/
https://basnjakniedzwiedz.pl/produkt/feliks-mlynarski-biografia/
tagi: wojna żydzi średniowiecze handel indie produkcja technologia wydobycie
![]() |
gabriel-maciejewski |
25 lipca 2021 09:23 |
Komentarze:
![]() |
pike @gabriel-maciejewski |
25 lipca 2021 10:33 |
Europejscy historycy na ogół pomijają fakt, indyjscy handlarze już w czasach
Maurjów (a nawet wcześniej) wpływali na Morze Czerwone, mieszkali już w Aleksandrii...
Buddyjscy mnisi i pielgrzymi - wieki przed pojawieniem się zachodnich kupców - mieli udział
w urbanizacji subkontynentu i rozszerzaniu sieci handlowych...
Aleksander zwany Wielkim całkiem nie przypadkowo wybrał się w kierunku Indii...
To po podbojach jego już...
Cejlon też ważny był...
![]() |
Matka-Scypiona @gabriel-maciejewski |
25 lipca 2021 10:47 |
To wielka zagadka, dlaczego Europejczycy wybrali Czyngis Chana do realizacji swoich planów. Siedzi sobie facet w jurcie, a tysiące kilometrów dalej są ludzie, którzy dochodzą do wniosku, że trzeba postawić na tego właśnie gościa. Wybrano doskonale. Plan się udał, choć tajemnica goni tajemnicę.
![]() |
tadman @gabriel-maciejewski |
25 lipca 2021 10:55 |
Dzisiaj logistykę wspiera wiedza i teoria (są takie kierunki na uczelniach), różnorakie środki transportu, komunikację wspierają telefony, komputery itp. Ogarnięcie tego wszystkiego w tamtych czasach, kiedy mieli do dyspozycji tylko szare komórki i papier budzi szacunek.
![]() |
tadman @Matka-Scypiona 25 lipca 2021 10:47 |
25 lipca 2021 10:57 |
Może dlatego, że byli prototypem centaurów. :)
![]() |
Magazynier @gabriel-maciejewski |
25 lipca 2021 11:00 |
"Czy byli wśród nich także nie-żydzi? Myślę, że tak, ale z całą pewnością chyba się o tym nie przekonamy."
Zawisza Czarny i Ścibor ze Ściborzyc. Ciemne włosy Zawiszy kawlifikują go raczej na podającego się za nie-żyda. Ale Ścibor to zagadka. Raczej skałaniam się że to jest słowiański/madziarski faktor żydowskiego pośrednika.
Teraz sobie przypomniałem że znany nam aktywista podlasko-biarłoruski Sulima tłumaczył nam że być może jego nazwisko to po prostu sturczone, czy jakaś inna tam wersja, Salomona.
![]() |
Magazynier @gabriel-maciejewski |
25 lipca 2021 11:37 |
"Był jeden tylko niebezpieczny moment, kiedy były książę Antiochii Renald de Chatillon próbował zbudować swoją flotę na Morzu Czerwonym. Gdyby opanował jeden port i wysłał swoje statki do Indii, zrobiłby się naprawdę wielki kłopot. No, ale nie opanował, nie wysłał, a sytuacja wkrótce wróciła do normy."
A żydowscy faktorzy w ministerstwie propagandy USA czyli w holiłudizie mogli już go spokojnie przedstawiać jako nadętego durnia.
![]() |
gabriel-maciejewski @Magazynier 25 lipca 2021 11:37 |
25 lipca 2021 11:53 |
Tak, to jest najgorsza postać w całej krucjatowej popkulturze. Jest prawie tak zły jak Amman.
![]() |
gabriel-maciejewski @Magazynier 25 lipca 2021 11:00 |
25 lipca 2021 11:53 |
Zgadza się
![]() |
gabriel-maciejewski @tadman 25 lipca 2021 10:55 |
25 lipca 2021 11:54 |
Organizacja oparta na głębokiej tradycji i silnej wewnętrznej lojalności nie potrzebuje telefonów
![]() |
gabriel-maciejewski @Matka-Scypiona 25 lipca 2021 10:47 |
25 lipca 2021 11:56 |
Nie można ujmować Temudżynowi geniuszu, sam się wpasował w rolę
![]() |
gabriel-maciejewski @pike 25 lipca 2021 10:33 |
25 lipca 2021 11:56 |
Szkoda, że tak mało tekstów jest o tym w naszym narzeczu
![]() |
Magazynier @gabriel-maciejewski |
25 lipca 2021 11:57 |
Nieźle! Trzeci tom Kredytu i wojny w zarysie. Albo może Tekstylia i kredyt.
Teraz widzimy po co byli fechmistrze żydowscy, kabaliści i alchemicy. To są pomniejsze macki sieci merkantylnej. Fechmistrze to usługi ochroniarskie. Kabaliści propagandowe/edukacyjne. Alchemicy technologia, profilerstwo i medycyna. Astrologia propaganda i profilerstwo.
Kojarzy mi się to z fechmistrzami indyjskimi. Indie to ojczyzna twz. sztuk walki. Z chińskimi i filipińskimi. Najciekawsi się Filipińczycy. Spadkobiercy Vacka da Gamy. Mówią po filipińsku, hiszpańsku i angielsku. Faktoria na Oceanie Spokojnym. Obsługa szlaku do Ameryki Pn i Pd i z powrotem. Swoją szkołę nazywają po hindusku Kali i po hiszpański Escrima albo Arnis. Walka wręcz, nóż, pałka, dwie pałki, pałasz, dwa pałasze.
Japończycy zanim zaatakowali Pearl Harbor zaprosili Filipińczyków na jakieś szkolenia u siebie. Zapakowali ich na statek, ze dwie setki adeptów Escrimy i go gdzieś utopili. Do tej pory na Filipinach jest to sekretna narodowa żałoba.
Oto jeden z fechmistrzów "Filipińskich". Nazwisko mówi samo za siebie Angelo Cabales. Fundator Esrcima Serrada Cabales w Stanach. Jak patrzysz się na niego w akcji to wygląda na prawdziwego mistrza/mędrca/Wołodyjowskiego:
https://www.youtube.com/watch?v=A6EuoqFbiN8
Jak gada do kamery to wychodzi z niego wściekły ratlerek, czegoś jakby niedowartościowany menel spod budki o pochodzeniu iberyjsko-azajtycko-izrealskim:
https://www.youtube.com/watch?v=X8gFjY7G34E
1' 07'' "... Te skurnysyny zwalają ode mnie mój styl! Kapujesz? ... Zwalają mój styl!"
![]() |
Paris @gabriel-maciejewski 25 lipca 2021 11:54 |
25 lipca 2021 12:38 |
Dokladnie...
... a nam pozostanie "ekscytacja" PIERDAMI MERDIALNYMI - najbardziej w internecie - "walka" BANKSTERA Morawieckiego na portalu "albinosa" u OSZUSTA SMOLENSKIEGO o "naszo suwerenosc", itp. PIERDY zdrajcow !!!
Co za genialny wpis...
... umie Pan zrobic niedziele, jak malo kto... dzieki wielkie !!!
![]() |
Paris @Magazynier 25 lipca 2021 11:57 |
25 lipca 2021 12:44 |
Genialne !!!
![]() |
tadman @gabriel-maciejewski 25 lipca 2021 11:54 |
25 lipca 2021 14:03 |
Mnie szło o to, że nie byli humanistami, a mieli umysł bardzo ściśnięty, pardon, ścisły i byli w stanie ogarnąć to wszystko: ruch karawan i środków pieniężnych, kto winien, kto ma kredyt, optymalne zapasy do zachowania ciągłości handlu, a jednocześnie aby nie narazić się na utratę spadku wartości zapasów na skutek zepsucia, zjełczenia, zżarcia przez robale, znanie/przewidywanie koniunktury; to jako poparcie pierwszego zdania tekstu. Ogólnie, byli łebaczami. :)
![]() |
Magazynier @tadman 25 lipca 2021 14:03 |
25 lipca 2021 14:19 |
Im bardziej scisniety umysł tym wyobraźnia szersza i bardziej realistyczna.
![]() |
pike @gabriel-maciejewski 25 lipca 2021 11:56 |
25 lipca 2021 14:41 |
Niestety tak. Przydatna np. byłaby książka o Królestwie Kuszanów jednym z ważniejszych
w dziejach handlowych Azjii i Europy. Wielce prawdopodobna to przyczyna podboju
Syrii i Mezopotamii przez Cesarstwto Rzymskie....
Wiekszość zwolenników Buddy stanowili kupcy. Korzystali z kwater w klasztorach w zamian
za bogate darowizny. Wiele klasztorów uczestniczyło w handlu (i nie tylko handlu - klasztory to instytucje o wielu funkcjach...)
służyły jako bezpieczne miejsca do wymiany dóbr z dalekich krain. Nawet cesarze z dynastii Han dopuścili na swoje terytorium
handlarzy z Królestwa Kuszanów (Kushan Empire)
![]() |
Matka-Scypiona @gabriel-maciejewski 25 lipca 2021 11:56 |
25 lipca 2021 14:50 |
Nie odmawiam geniuszu. Zbudował cos, co przetrwało wiele lat. Myślę, że o talencie Chana musiał ktoś Europejczykom donieść. To tak, jak z wyprawą Kolumba za morze. Wciskano mi w dzieciństwie kity o chłopczyku, który siadał nad brzegiem Atlantyku (sic!) i zastanawiał się, co jest za horyzontem. Potem jakoby popłynął w nieznane... Tu też tak było. Temudzyn miał wizję i ktoś tę informację dostarczył do Europy, do wybranych ludzi.
![]() |
gabriel-maciejewski @pike 25 lipca 2021 14:41 |
25 lipca 2021 14:51 |
Niech Pan poda jakiś tytuł i adres bibliogaficzny
![]() |
pike @gabriel-maciejewski 25 lipca 2021 14:51 |
25 lipca 2021 15:30 |
Obawiam sie, że taką która by nam odpowiadała to nalezałoby dopiero napisać
na podstawie dostępnych materiałów.
Po angielsku to te:
https://www.libristo.pl/ksiazka/kushan-histories.html?utm_source=google&utm_medium=surfaces&utm_campaign=shopping%20feed&utm_content=free%20google%20shopping%20clicks%20300-600k&gclid=EAIaIQobChMI1720iaf-8QIVkteyCh11xAFnEAYYAyABEgIkI_D_BwE
https://www.amazon.com/Glorious-History-Kushana-Empire-ebook/dp/B083ZV9JWR
![]() |
Magazynier @gabriel-maciejewski |
25 lipca 2021 15:32 |
Wiki o Kasprze da Gama:
Gaspar wraz z rodzicami opuścił Polskę w wieku ok. 10 lat. Jakiś czas przebywał w Wenecji, Jerozolimie i Aleksandrii. Stamtąd trafił do Indii prawdopodobnie w celach handlowych już jako doświadczony w podróżach młody kupiec. Tam pojął za żonę Żydówkę, która miała „odgrywać w życiu gminy żydowskiej w Koczinie dużą rolę”. W administracji Shaha Yusufa Adilowa Gaspar zajmował stanowisko shahbandara – osoby odpowiedzialnej za rokowania z obcymi kupcami oraz zarządzającej cłami. W maju 1498 r., kiedy Portugalczycy na czele z Vasco da Gamą przypłynęli do Indii, miał już dziewiętnastoletniego syna i oprócz włoskiego znał jeszcze hebrajski, arabski, chaldejski i kilka języków Indii. Kiedy po miesiącu od opuszczenia Kalikatu portugalskie statki zakotwiczyły przy wyspie Angediva (ok. 20 mil od Goi), na statku Vasco da Gamy zjawił się pewien tajemniczy człowiek, lat ok. czterdziestu, może pięćdziesięciu, z białą brodą, ubrany w lniane szaty, na głowie miał piękny turban, u pasa zaś krótki miecz. Pozdrowił Portugalczyków, prosząc po włosku o pozwolenie wejścia na pokład. Podejrzewając podstęp, Vasco da Gama kazał wziąć go na tortury, na których przyznał się do swej szpiegowskiej misji, wyznał też swoje pochodzenie. Portugalczycy mieli go zabić, ale Vasco da Gama szybko zorientował się, że przybysz znakomicie zna Indie, tutejszą mowę, zwyczaje i okoliczne wody. Postanowił więc skorzystać z jego usług i zaproponował mu przejście na służbę Portugalii. Postawił jednak warunek – musi się ochrzcić i przyjąć wiarę chrześcijańską. Nieznajomy przyjął ten warunek i już w drodze powrotnej, znając okoliczne wody, wyprowadził błądzących Portugalczyków na właściwy kurs. W Lizbonie nieznajomy został ochrzczony jako Gaspar, bo przypominał Portugalczykom dostojnego Mędrca ze Wschodu – Kacpra. Ojcem chrzestnym Gaspara został sam Vasco da Gama, który również dał mu swoje nazwisko. Przedstawił go również królowi Manuelowi I Szczęśliwemu jako wybawcę całej wyprawy i człowieka o ogromnej wiedzy. Gaspar został dworzaninem króla, uzyskując tytuł „kawalera mojego domu”, dzięki czemu miał nieograniczony dostęp do portugalskich bibliotek i archiwów, z czego skrzętnie skorzystał. Król Portugalii chwalił się nim w liście do papieża Aleksandra VI.
W 1500 Pedro Álvarez Cabral ze swoją wyprawą do Indii dotarł do brzegów Brazylii. Na jednym z okrętów Cabrala nawigatorem był Gaspar da Gama. Ponoć to on, uciekając przed rozszalałym żywiołem, poradził Cabralowi obranie kursu jeszcze dalej na zachód dzięki czemu dopłynęli do brzegów Ameryki. Gaspar i Nicolau Coelho byli pierwszymi osobami, które postawiły stopę na Nowym Lądzie.
W latach 1502-03 Gaspar ponownie odbył podróż do Indii z Vasco da Gamą. Podczas pobytu w Indiach doprowadził do nawiązania przez władcę Koczinu stosunków handlowych z Portugalią i otwarcia kolejnych portugalskich faktorii na Półwyspie Indyjskim. W Koczinie znalazł też w 1505 r. swojego syna, którego przekonał do przyjęcia chrztu (dostał on imię Baltazar – jak trzeci z Mędrców).
Następnie przygotowywał Baltazara do objęcia funkcji tłumacza w lokalnej faktorii. Ślad o Gasparze da Gamie w kronikach portugalskich urywa się w 1510 r. – brał on wówczas udział w oblężeniu Kalikatu, gdzie podobno miał stracić życie. Inna wersja za miejsce śmierci Gaspara podaje Lizbonę, do której podobno wrócił, ponieważ jakoby ożenił się tam z Portugalką z wyższych sfer i miał z nią syna. Są też hipotezy, że nie wrócił już do Portugalii i zmarł ok. 1520 r. w wieku blisko 80 lat. Nie wiadomo, jaka jest prawda, ale nie ulega wątpliwości, że potomek poznańskich Żydów wyświadczył Portugalczykom nieocenione usługi nawigacyjne, geograficzne i administracyjne. Brak możliwości zweryfikowania informacji wynika głównie z utraty archiwów portugalskich (w tym rejestrów podróży Vasco da Gamy) podczas trzęsienia ziemi w Lizbonie 1 listopada 1755 r.
![]() |
Magazynier @pike 25 lipca 2021 15:30 |
25 lipca 2021 15:52 |
Sporo jest artykułów na Jstor: Archeologia Kushanu, Monety z Kushanu, Kushan i Sasanidzi, Monety Kuszańsko-sasanidzkie. Aha i w 1970 była jakaś konferencja UNESCO na temat Kushanu w Duszanbe. Radzieccy uczeni gęsto tam on Kushanie.
![]() |
Magazynier @gabriel-maciejewski |
25 lipca 2021 15:54 |
Jeden ciekawy tytłu:
Prelude to the Mongol Intervention in Eurasian History: A Brief Pre-Mongol History of Eurasia
![]() |
Paris @Magazynier 25 lipca 2021 15:32 |
25 lipca 2021 16:15 |
Dobra baja...
... az zal sciska oczy, ze holilod tak sie juz zaoralo i zadnego hitu filmowego ntt. nie stFoZy w sFiatowej slawy obsadzie aktorskiej,... of cours !!!
Zatem, nie ma szans aby dowiedziec sie cos wiecej - z "niezawodnej" wiki - o ewentualnym "wnusiu Melchiorze" ???
![]() |
Paris @Magazynier 25 lipca 2021 15:54 |
25 lipca 2021 16:24 |
No prosze...
... normalnie szczeka opada !!!
![]() |
Magazynier @Paris 25 lipca 2021 12:44 |
25 lipca 2021 16:49 |
Cabales jest genialny. Bez dwu zdań. Tylko że rynek amerykański okazał się dla niego obcym środowiskiem. W domu miał sprawdzone metody dyscyplinowana fałszerzy, Kamera Królewska. W Stanach okazało się że na rynku jest więcej niż jeden gang i Kamera Królewska nie działa.
Jeśli chodzi zaś o ten wniosek co roli fechmistrzów, kabalistów i alchemików, to jest kwestia czasu by do niego dojść.
![]() |
Magazynier @Paris 25 lipca 2021 16:15 |
25 lipca 2021 16:49 |
Może boliłudzie?
![]() |
smieciu @gabriel-maciejewski |
25 lipca 2021 17:07 |
Ostatnio Pioter zahaczył o ten temat przytaczając fajny teledysk do starego przeboju Czingis-Chan. I tekst piosenki i sam teledysk jest ciekawy :) Jest tam i przyjaźń europejsko - azjatycka i kasa i technologia. Ale wyraźnie jest pokazane że Mongolowie dogadali się z kontretnym europejskim stronnictwem, które było reprezentowane przez Fryderyka II. I tak patrząc na promocję Zakonu Krzyżackiego najpierw na wschodzie Węgier a potem w Prusach to widać sens, to pragnienie stworzenia wysuniętej forpoczty na Azję.
Ale też z drugiej strony, jak tam sobie pogadaliśmy, jasne jest że w owych czasach raczej szlak lądowy do Indii był dominujący. To dlatego każdy od przynajmniej czasów Aleksandra Wielkiego, walczył o tereny przez które przepływała Syr i Amu daria. To było serce Azji gdzie zbiegały się wszystkie szlaki. Ta historia jest starsza niż Żydzi, którzy jak się wydaje próbowali coś tam uszczknąć jedynie w tamtym czasie próbując ominąc owe centrum. Co dopiero udało się dzięki ekspansji Portugalskiej.
Patrząc w ten sposób mamy próbę sił. Lądową, azjatycką i południową morską. Ekspansja Mongołów najbardziej chyba uderzyła w Arabów. Tylko oni mogli wtedy gwarantować Żydom powodzenie w prowadzeniu swojego pośrednictwa. Mongołowie byli sposobem na konkurencję. Na to by lądowy szlak, który już wikingom dostarczał te tony srebra z centralnej Azji wciąż dominował.
W takim kontekście Portugalskie kontruderzenie jest dość naturalne. Jak wiadomo wielu z tych Portugalczyków czuło więzy krwi z pośrednikami w handlu Indyjskim. Z czasem to właśnie oni przejęli inicjatywę i tak się kończy bardzo burzliwa epoka w politycznych dziejach Buchary, Samarkandy i okolic. Dopóki było to kluczowe miejsce w Azji działo się tam wiele. Później nastał spokój.
Ale oczywiście. Ciekawe kim naprawdę byli owi portugalscy sponsorzy...