-

gabriel-maciejewski : autor książek, właściciel strony

Zbiory wyobraźni i ich część wspólna. Cień wiatru + Książę mgły = Cień mgły

Przyznajemy, że zadanie tych maniackich doktrynerów musi być piekielnie trudne

Emanuel Małyński „Nowa Polska”

 

Jeśli mamy liczącą ponad 500 stron książkę zatytułowaną Cień wiatru i drugą równie grubą pod tytułem Książę mgły, wychodzi na to, że częścią wspólną elementów znajdujących się w wyobraźni autora tych publikacji będzie cień mgły. Ponieważ zaś autor uchodził za tytana wyobraźni, lekko możemy przyjąć, że do cienia mgły w jego głowie przylepił się przymiotnik ostry. Wszystko zaś to wykorzystał później prezydent Andrzej Duda w swoim czelendżu.

Umarł Carlos Ruiz Zafon, autor wymienionych książek, który był ponoć najbardziej popularnym pisarzem na świecie. Nic o nim nie słyszałem. Ponoć 40 milionów ludzi przeczytało jego książkę, a ja się zastanawiam, po co? W sieci znajduje się lista cytatów z prozy tego dziwnego człowieka, a na stronach instytutu Cervantesa odbywa się jakiś program narodowej żałoby. To niezwykłe, jeśli się weźmie pod uwagę słabość tych tekstów i ich dziecięcą pretensjonalność. Oto przykłady

 

Książki są lustrem: widzisz w nich tylko to co, już masz w sobie.

 

W chwili, kiedy zastanawiasz się czy kogoś kochasz, przestałeś go już kochać na zawsze.

 

Istniejemy póki ktoś o nas pamięta.

 

Ludzie są gotowi wierzyć we wszystko, tylko nie w prawdę.

 

...ten, kto kocha naprawdę, kocha w milczeniu, uczynkiem, a nie słowami.

 

Pan Zafon był milionerem, zmarł w Los Angeles, w wielkim i pięknym domu, a ja się tylko zastanawiam, jak to się robi i kogo trzeba znać, żeby na tak nędznych tekstach zarobić takie pieniądze? To może się komuś wydawać okropne, ale muszę podejmować takie wyzwania, albowiem sam jestem autorem. A co za tym idzie mam przed sobą dwie drogi, naśladownictwo tych, którzy zrobili sukces, albo próbę wyjaśnienia dlaczego oni go zrobili nie posiadając żadnych po temu danych.

Oczywiście sprawy mają się tak, że językiem hiszpańskim włada pół globu, a instytucje kulturalne krajów hiszpańskojęzycznych to jest machina promocyjna i propagandowa tak sprawna, że lepszej nie mają nawet Anglicy. Będę się przy tym upierał, albowiem jest ona napędzana resentymentem, a momentami nienawiścią do ludzi mówiących po angielsku. Co oczywiście skrzętnie się ukrywa. Kłopot jest taki, że masowy charakter komunikatów emitowanych po hiszpańsku zaniża bardzo ich poziom, a próba dorównania Brytyjczykom powoduje, że książki i pisarze hiszpańskojęzyczni to, od dłuższego czasu inny rodzaj pulpy. Przyrządzający ją autorzy usiłują kokietować czytelników samym tylko brzmieniem słów i nazwisk, a nie zawartością, która jest taka, jak wskazałem wyżej.

Oczywiście, hiszpańskim urzędnikom, politykom, dyplomatom od kultury i tajniakom pilnującym newralgicznych wydawnictw, redakcji i domów gdzie układa się jakieś narracje, wszystko to zwisa. Ich interesuje tylko to, by po śmierci takiego Zafona świat westchnął głęboko i skłonił głowę. Ja oczywiście współczuję rodzinie zmarłego, ale w życiu nie przeczytałbym książki zatytułowanej Cień wiatru. Jest to bowiem rafa, która wyłania się przed każdym ambitnym autorem, mniej więcej w dwa, trzy lata po tym, jak przekona on sam siebie, że może coś tam zdziałać na rynku wydawniczym. Jeśli pozostawi się takiego samemu sobie, ominie on ją i skieruje się ku sprawom i myślom ciekawszym i dającym silniejszy dreszcz i większą satysfakcję. Jeśli są przy nim moderatorzy kultury państwowej, przebierający nogami jak małe kurczaki, w nadziei, że oto zaraz narodzi się autor, który pokaże wała Joan Rowling, ten biedak już się nie wywinie. Do końca życia pisał będzie o cieniach wiatru i książętach mgły. Ludzie zaś, którzy go uwielbiają i płaczą po nim, z największą łatwością będą wyszydzać prezydenta Dudę i ostry cień mgły, bo to przecież idiotyzm i grafomania.

Ja oczywiście chylę czoło przed hiszpańskimi animatorami kultury i jej promotorami. Nie wiem z kim oni tam współpracują, kto im płaci i co mają w duszach, ale wciśnięcie ludziom takiego kitu, jak Zafon, to jest w mojej ocenie wyczyn. W ogóle mechanizm globalnej promocji kultury w oparciu o sieć instytutów, jest czymś niezwykłym. W Polsce to się nigdy nie uda, nawet nie dlatego, że po polsku mówi garstka ludzi. Powód jest inny. Myślę, że wśród Hiszpanów, bycie pisarzem, to nie jest żadna nobilitacja, to jest wyłącznie cholerny kłopot i konieczność udawania kogoś kim się w rzeczywistości nie jest. W Polsce pisarz to jest stanowisko w hierarchii niejawnej, które się dziedziczy. Kłopot w tym, że owa hierarchia i samo stanowisko, nie ma żadnego znaczenia. Nie tylko na świecie, ale także w kraju. Jeśli zaś idzie o promotorów polskiej kultury, to są oni jeszcze gorzej zorientowani w sytuacji niż polscy pisarze. No i także dziedziczą swoje stołki, nie rozumiejąc w ogóle dlaczego mieliby cokolwiek robić dla tego, pardon, motłochu, który zamieszkuje krainę nad Wisłą.

Można rzecz ująć jeszcze inaczej. Jeśli weźmiemy pod uwagę to, ze książki zawsze są elementem jakiegoś większego globalnego projektu, za którym stoją bankierzy, także żydowscy, przyjdzie nam przyjąć, że ich polscy przedstawiciele, mają wyjątkowo niskie czoła i pochodzą z plemion, które snuły się na szarym końcu wielkiej karawany zmierzającej do Kanaanu. I jeszcze się po drodze zastanawiali, czy nie lepiej było zostać w tym Egipcie.

W tym miejscu – idiotom dla nauki – przypomnieć chciałem Józefa Weyssenhoffa, autora nostalgicznych powieści o życiu na kresach, takich jak „Soból i panna”. Był to przez jakiś czas zięć Jana Gottlieba Blocha, który pisał i nakazywał pisać swoim ludziom rzeczy znacznie ciekawsze niż to, co wychodziło spod ręki jego zięcia. Był Bloch autorem siedmio-tomowego dzieła, nigdy chyba w Polsce nie omawianego i nie wydanego, pod tytułem „Przyszła wojna”. To jest ekonomiczna i polityczna analiza konfliktu, który rozpoczął się w roku 1914, sprokurowana wiele lat wcześniej, przez lub pod nadzorem człowieka, który się na ekonomii, produkcji i finansach rozumiał, jak mało kto. Ona rzecz jasna nie interesuje polskich historyków, albowiem zainteresowanie to zagroziłoby akademickiej hagadzie, którą ludzie ci kolportują. Także pod jakimś nadzorem, jak sądzę.

Wracajmy jednak do literatury popularnej i jej zadań. Służy ona do utrzymywania pewnego, stałego poziomu zidiocenia czytelnika masowego, oraz przekonania go, że może – jeśli tylko zechce zamienić się w kogoś innego. Chcę teraz zaznaczyć wyraźnie, że entuzjazm dla literatury popularnej jest taką samą pułapką, jak pogarda dla niej. Ta ostatnia jest może nawet groźniejsza. Jeśli człowiek bowiem odwraca się od treści masowo kolportowanych, uznając je za próbę degradacji jego i jego myśli oraz emocji, zaczyna natychmiast poszukiwać treści poważnych. I tu już czekają na niego kolporterzy tych treści, z minami tak srogimi, jak gajowy z lasu Żacholec, który przyłapał Cypiska na zbieraniu grzybów. Mają oni w rękach całe pakiety treści, które można omawiać do, pardon, usranej śmierci, entuzjazmując się przy tym swoim zaangażowaniem, powagą, dociekliwością i determinacją w ich propagowaniu. W ten sposób sprzedaje się fałszywe poczucie wybraństwa. Ono jest kreowane wokół treści, które niepokoją ludzi w każdym wieku, a więc dotyczą jakości życia i śmierci, która powinna nastąpić w okolicznościach mało deprymujących, ale coś jednak podpowiada ludziom, że może być inaczej. O czym ja myślę konkretnie? O tym, że jak pan Żółtek zaczyna analizować kwestie medyczne dotyczące szczepień, to z miejsca znajduje wiernych i oddanych słuchaczy. Cóż może być bowiem ważniejszego niż zdrowie naszych dzieci? No i nasze własne? Podobnie jest z innymi jakościami, mającymi na pudełku magazynową naklejkę z napisem „tylko dla ludzi poważnych i dojrzałych”. Ludzie ci, nawet nie zauważą, kiedy znudzą się konsumpcją tych treści, a usłużny sprzedawca podsunie im nowe, leżące na półce, zaraz obok książek Zafona tylko inaczej opakowane i inaczej – po skonsumowaniu – porządkujące sytuację w jelitach. Bo przecież nie w głowie.

Kreślę tu schemat pewnego porządku, który został stworzony z myślą o dobrze zorganizowanej dystrybucji. Czynię to, mając świadomość, że na mnie i moje książki w tym schemacie miejsca nie ma. I jeśli sam go sobie nie znajdę, mogę pakować manatki. Co jakiś czas, ktoś pyta mnie, po co – zamiast skupić się na sprawach istotnych – wydaję książki takie, jak „Zbigniew Nienacki vs Karol Dickens”. Proszę Państwa, jestem całkowicie przekonany, że jeśli zająłbym się dostarczaniem rozrywki wyłącznie przekonanym już do mnie ludziom. Oni, sami nie wiedząc kiedy, znudziliby się produkowaną przeze mnie treścią i zaczęli szukać nowych, ekscytujących rozrywek. Tak działa ten schemat. Już to ćwiczyłem. Wobec ciągłej i intensywnej działalności machiny promującej słabych i wtórnych autorów na wszystkich rynkach, także tak nędznych jak nasz, autorów, których zadaniem jest wyłącznie przypominanie, że język w którym piszą nie umarł całkiem, trzeba zająć jakieś stanowisko. To jest konieczność, nawet jeśli komuś wydaje się, że jest inaczej, bo on by chciał, żeby było. Nie mogę Was bez przerwy zabawiać tym samym, bo stąd wyjdziecie, przekonani, że nic już więcej ciekawego się tu nie zdarzy. Nie mogę także udawać, że rynku masowego, na którym jestem obecny bardzo słabo, nie ma. Jak dobrze wiecie jestem wrogiem hasła – zamknijmy się w kiblu i ogłośmy niepodległość. Uważam, że z tą treścią, która jest tłoczona pod ciśnieniem do wszystkich głów należy polemizować. I można to zrobić wyłącznie ironicznie. Ja już dziś wiem, że to się nie spotka ze zrozumieniem wielu ludzi, albowiem każdy chce być traktowany serio. Ja zaś takich gwarancji nie daję. Udziela ich za to pan Żółtek, kandydat na prezydenta, oraz cała Konfederacja, a także pan Tanajno i jego akolici. No i ekolodzy, a także ruch LGBT, wszyscy ci ludzie mają w statut i w serce wpisane, że trzeba klienta traktować poważnie i rozmawiać z nim o poważnych sprawach. Co też czynią. U mnie będzie inaczej. Jeśli ktoś tego nie rozumie, mogę tylko rozłożyć ręce w geście bezradności. No i przypomnieć o książce Michała Radoryskiego, który już w lipcu wyda kolejną, równie przekorną i pełną niedomówień powieść. Tym razem kryminalną.

 

https://basnjakniedzwiedz.pl/produkt/zbigniew-nienacki-vs-charles-dickens/



tagi: książki  pisarze  polska  hiszpania  wybory  rynek propagandy  popularność 

gabriel-maciejewski
20 czerwca 2020 09:04
48     2749    13 zaloguj sie by polubić

Komentarze:

tomasz-kurowski @gabriel-maciejewski
20 czerwca 2020 09:27

JK Rowling wała pokazał kilka dni temu wydawca (Hachette), którego pracownicy odmówili pracy nad jej najnowszą książką, a także środowisko fanowskie, które na największych portalach poświęconych serii o Harrym Potterze ponoć nawołują dziś, by bojkotować jej książki. Poszło o transfobię autorki, która zakpiła na Twitterze z promowanego przez inkluzywne środowiska określenia "ludzie, którzy menstruują" zamiast "kobiety".

zaloguj się by móc komentować

gabriel-maciejewski @tomasz-kurowski 20 czerwca 2020 09:27
20 czerwca 2020 09:28

Poważni ludzie odrzucili treści i schematy kultury pop, o tym właśnie napisałem. 

zaloguj się by móc komentować

tomasz-kurowski @gabriel-maciejewski 20 czerwca 2020 09:28
20 czerwca 2020 10:29

Poważni, że aż strach. Zażartuję, że w fortunnej chwili zadeklarował Pan, że nie będzie wydawał cudzych książek, unikająć tym samym krępującego telefonu od zdesperowanej pani Joanny.

Ja jako nowy i młody czytelnik jeszcze nie przekonałem się do "Zbigniewa Nienackiego vs...", bo nazwisko głównego bohatera zwyczajnie z niczym mi się nie kojarzy. (Zapewne do wyczerpania nakładu się przemogę.) Za młodu miałem chyba w rękach "Pana Samochodzika i templariuszy", ale książka nie przetrwała pulpo-konkurencji np. z amerykańską serią o dzielnym rycerzu Konradzie ze Stargardu, peerelowskim inżynierze przeniesionym w czasie na dwór Henryka Brodatego, który walczy z najazdem mongolskim i Krzyżakami.

zaloguj się by móc komentować

Matka-Scypiona @gabriel-maciejewski
20 czerwca 2020 10:33

Zafon został upowszechniony, ponieważ w sposób kłamliwie obrzydliwy pisał o czasach gen. Franco. Głowni bohaterowie są prześladowani przez frankistów, której przedstawicielem jest, a jakże, inspektor. Kreatura bez serca. Kopia Nędzników. Hiszpanie w swojej masie są komuchami, mieszkańcy Ameryk Środkowej i Południowej też, zatem Zafon wypełnia deficyty u tych ludzi. Książki słabe, zabrakło autorowi weny na dobre zakończenia. 

zaloguj się by móc komentować

Pioterrr @gabriel-maciejewski
20 czerwca 2020 11:00

A mi się wydawało, że najbardziej znaną jest Ayn Rand i jej Atlas Zbuntowany. Biorąc pod uwagę, że w usiech to lektura silnie promowana w koledżach.

zaloguj się by móc komentować

tadman @Matka-Scypiona 20 czerwca 2020 10:33
20 czerwca 2020 11:01

C.R. Zafón był specem od reklamy i zapewne pospołu z wydawcami wymyślił zajawkę, że niedoceniony przez krytykę autor został wypromowany niejako przez czytelników i księgarzy. To mogło chwycić pierwszy raz. Mam na sumieniu dwie jego pierwsze książki, a do trzeciej już nie dotarłem, bo poznałem chyba wszystkie chwyty autora, czyli dysfunkcyjne rodziny bohaterów, zafascynowanie rewolucją hiszpańską i jej wybielenie, demonizowanie czasów gen. Franco,  a atmosfera i realizacja wątku powieści przypomina powieść dziewiętnastowieczną.

Ten rys fascynacji rewolucją przypomina mi "Labirynt fauna", czyli jest jak piszesz - fascynacja komuną jest czymś powszechnym wśród tzw. postępowców w Hiszpanii.

zaloguj się by móc komentować


gabriel-maciejewski @Matka-Scypiona 20 czerwca 2020 10:33
20 czerwca 2020 11:57

Nie wpadłem na tę oczywistość

zaloguj się by móc komentować

gabriel-maciejewski @tomasz-kurowski 20 czerwca 2020 10:29
20 czerwca 2020 11:58

No proszę, takie książki ktoś pisał? Nie wiedziałem. Dobry format stworzył Mark Twain w powieści "Jankes na dworze króla Artura"

zaloguj się by móc komentować

szarakomorka @gabriel-maciejewski
20 czerwca 2020 12:40

"Jak dobrze wiecie jestem wrogiem hasła – zamknijmy się w kiblu i ogłośmy niepodległość."

Na SN rozpowszechnione jest za to hasło " Wszyscy won".

Zastanawiam się jak daleko jest wzynawcom pierwszego do wyznawców drugiego?

;-)

zaloguj się by móc komentować

ArGut @szarakomorka 20 czerwca 2020 12:40
20 czerwca 2020 12:43

Oj zdecydowanie NIE WSZYSCY, ale taka "trzoda chlewna" i takie "konie karonie", to JUŻ zdecydowanie WON.

zaloguj się by móc komentować

pink-panther @gabriel-maciejewski
20 czerwca 2020 13:50

 Z tymi popularnymi pisarzami hiszpańskimi wydawanymi na rynkach anglojęzycznych to jest ciekawa sprawa. Poprzednikiem Zafona jest Arturo Pérez-Reverte ur.1951 w Kartagenie, który też pisał o "zaginionych książkach". Np. w 1993 r. popełnił dzieło "Klub Dumas" , w której bohater "specjalista od starych książek dostaje zlecenie od bogatego Varo Borjy, aby odszukał dla niego i porównał trzy egzemplarze tajemniczej księgi o przywoływaniu Szatana. Na drodze poszukiwań zaczynają się pojawiać postacie z "Trzech Muszkieterów" Dumasa, w tym Milady. Co ciekawe ,poszukiwana szatańska książka nosi tytuł "Dziewięcioro Wrót do Królestwa Cieni"

Na podstawie tej książki Roman Polański nakręcił w 1999 r, film "Dziewiąte wrota" z Johnym Deppem i muzyką Kilara.

Śp. pana Zafona dzieła lansował sam Stephen King jako "odżyłe powieści gotyckie", co to miały umrzeć w XIX w. Cykl  książek "Cmentarz Zapomnianych Książek" zawiera też piątą pozycję pt. Rosa del fuego" ( Róża Ognista albo z ognia) z 2012 r., która jest przedstawiana jako "dzieło o czasach hiszpańskiej inkwizycji".

U obu panów mamy zatem "królestwo cieni", zaginione książki (zapewne chowane przed hiszpańską inkwizycją), mroczne tajemnice i nawiązania do jakichś sławnych autorów znanych potencjalnemu czytelnikowi:Dumas i Mary Shelley.

zaloguj się by móc komentować

Maryla-Sztajer @gabriel-maciejewski
20 czerwca 2020 13:59

Świetnie że będzie nowa powieść pana Radoryskiego :). Czekamy :).

.

 

zaloguj się by móc komentować

Maryla-Sztajer @pink-panther 20 czerwca 2020 13:50
20 czerwca 2020 14:03

I Perez Reverte i Zafon bardzo podobnie eksponują tajemnicze księgi, biblioteki itp. Potem to tylko Imię Róży :))

Klimacik wciągający i czytelnik siedzący w fotelu może się bezpiecznie bać :))

.

 

 

zaloguj się by móc komentować

Kuldahrus @gabriel-maciejewski
20 czerwca 2020 14:25

" Uważam, że z tą treścią, która jest tłoczona pod ciśnieniem do wszystkich głów należy polemizować. I można to zrobić wyłącznie ironicznie."

Masz rację inaczej niż ironicznie się nie da.

zaloguj się by móc komentować

tomasz-kurowski @gabriel-maciejewski 20 czerwca 2020 11:58
20 czerwca 2020 14:30

Tak tak, to właśnie ten format, choć z pewnymi istotnymi różnicami względem klasyki gatunku, których wagę uzmysłowiłem sobie dopiero rozmawiając o tych książkach z Anglosasami. Bo ci w pierwszej kolejności pytają o to, jak bohater unika spalenia na stosie przez zły Kościół. A inżynier Konrad Szwarc ze Stargardu nie zmaga się wcale ze wstecznictwem mroków średniowiecza, jak czynili to bohaterowie Marka Twaina czy L. Sprague de Campa (którego Lest Darkness Fall to ten sam format, tylko w Królestwie Wizygotów). Kościół to dla Konrada najmocniejsza opoka i organizacja zdecydowanie pozytywna, jego franciszkański przewodnik duchowy to święty człowiek, a ludzie epoki są wyjątkowo bystrzy, świadomi zagrożeń i sprawnie dbają o interesy. Bohater może więc spokojnie pracować nad wiatrakami, krosnami, radiotelegrafią, szybowcami i zmagać się z problemami techniczno-organizacyjnymi, a nie ciemnotą, i czytało się o tym bardzo przyjemnie.

Nie nazwałbym siedmiu (bo tyle ich w serii wypocił) powieści amerykańskiego inżyniera Leo Frankowskiego dobrze napisanymi, ale były bardzo ciekawe. Inżynierska infantylna fantazja bije humanistyczną na głowę.

zaloguj się by móc komentować

Kuldahrus @tomasz-kurowski 20 czerwca 2020 10:29
20 czerwca 2020 14:32

Dla mnie też Nienacki to jest jakaś wczesna kreda, gdyby to była seria "Tolkien vs..." to bym pewnie był bardziej nią zainteresowany, ale to nie znaczy, że nie jestem zainteresowany w ogóle. Po fragmentach można już rozpoznać, że ta książka jest również(a może nawet bardziej) dla tych którzy książek Nienackiego nie znają, bo ma inne znaczne walory.

zaloguj się by móc komentować

Kuldahrus @tadman 20 czerwca 2020 11:01
20 czerwca 2020 14:41

Słyszałem, że podobno, w "Labiryncie Fauna" pojawia się postać oficera wojsk Franco, który jest przedstawiony jako bestialski psychopata.

zaloguj się by móc komentować

tomasz-kurowski @Kuldahrus 20 czerwca 2020 14:32
20 czerwca 2020 15:12

Stąd też przypuszczam, że się przemogę.

zaloguj się by móc komentować

Nova @tomasz-kurowski 20 czerwca 2020 10:29
20 czerwca 2020 16:26

 A ja uważam książkę ZBIGNIEW NIENACKI VS CHARLES DICKENS za bardzo ciekawy i wciągający produkt. Czytałem bez zacięcia aż do końca ( 3 dni mi to zajęło). Nie mogę się doczekać kontynuacji. serdecznie Panu polecam tę lekturę. Prawdziwy Nienacki nie umywa się do tego. Pozdawiam.

zaloguj się by móc komentować

KOSSOBOR @tadman 20 czerwca 2020 11:01
20 czerwca 2020 18:20

No tak - po dwu pierwszych książkach Zafona znało się już wszystkie chwyty. Drugą przeczytałam już z poczuciem zmęczenia i nudy zatem. Na tym zakończyłam lektury jego książek. Natomiast po jakiejś /sławnej!/ książce Coelho, przez którą przebrnęłam z trudem /można było domyślać się każdej, następnej strony/, zupełnie ów pisarz przestał dla mnie istnieć. 

Jednak promocję obaj ci pisarze mieli znakomitą.

zaloguj się by móc komentować

Perseidy @gabriel-maciejewski
20 czerwca 2020 19:37

(...) a instytucje kulturalne krajów hiszpańskojęzycznych to jest machina promocyjna i propagandowa tak sprawna, że lepszej nie mają nawet Anglicy.

vide Instytut Cervantesa w Krakowie - róg Placu św Magdaleny i Knoniczej

 

Pan Michał Radoryski to znakomite "pióro" !

 

zaloguj się by móc komentować

tadman @tomasz-kurowski 20 czerwca 2020 14:30
20 czerwca 2020 20:15

Ostatnie zdanie pochodzi z angielskiej wiki. :)


Poczytałem o nim właśnie w tej wiki i widać, że facet był rasowym inżynierem i sporo zdziałał w przemyśle samochodowym. Smaczkiem jest, że po czterech latach zamieszkiwania w Rosji z żoną i adoptowaną córką, po separacji, wrócił do USA, gdzie zmarł.

Jako inżynier stąpał mocno po ziemi, choć pisał (nic z jego książek nie czytałem) science fiction to nie miał zamiaru być politycznie poprawnym. Wypisałem z angielskiej wiki.

[...] Frankowski stwierdził, że większość jego zagorzałych czytelników to „mężczyźni wywodzący się z kręgów wojskowych i technicznych”, a jego krytykami są „głównie feministki, liberałowie i homoseksualiści”. Stwierdził, że każdy, kto utożsamia się z tymi ostatnimi kategoriami, nie jest w stanie cieszyć się jego fikcją.

[...] W przedmowie do "Lord Conrad's Lady" z 1990 r. Frankowski zamieścił żartobliwą uwagę: „Każdy jawny seksizm i męski szowinizm zauważony w tym dziele jest całkowitą winą Billa Gillmore'a, i wszelkie skargi należy kierować do niego w Dawn Treader Bookshop w Ann Arbor, Michigan. ”

Dzięki za przybliżenie kogoś spoza kanonu Dick, Bradbury, Wyndham i spółka.

zaloguj się by móc komentować

gabriel-maciejewski @szarakomorka 20 czerwca 2020 12:40
20 czerwca 2020 20:27

No, ale tylko jedna osoba tak pisze co jakiś czas. To nie problem mam nadzieję. Wie Pan ile próśb kierują do mnie ludzie, żebym zrobił porządek z tym czy z tamtym? Choć wcale nie piszą ci ludzie "wszyscy won". Nie słucham takich głosów z zasady

zaloguj się by móc komentować



gabriel-maciejewski @Kuldahrus 20 czerwca 2020 14:25
20 czerwca 2020 20:28

No, ale większość, chce serio, bo uważają, że należy im się poważne traktowanie

zaloguj się by móc komentować

gabriel-maciejewski @tomasz-kurowski 20 czerwca 2020 14:30
20 czerwca 2020 20:30

To prawda, techniczni są lepsi od humanistów, pewnie dlatego wyróżnia się tych drugich, żeby tamci za dużo nie myśleli samodzielnie

zaloguj się by móc komentować


tomasz-kurowski @tadman 20 czerwca 2020 20:15
20 czerwca 2020 21:17

Nie da się ukryć, że Konrad z towarzystwem dziewki psowają straszliwie, a autor uznaje opis konstrukcji i wdrożenia krosien za niekompletny bez szczegółowego opisu ubioru - a w zasadzie jego braku - pięknych, młodych dziewcząt, które przy owych krosnach pracują. Bo zaduch i gorąco, he he. Taki ton i jest go tam sporo; jeśli autor posiada hamulce to mało z nich korzysta. Stąd przybliżam ciekawostkę, choć niekoniecznie polecam :)

zaloguj się by móc komentować

porfirogeneta @KOSSOBOR 20 czerwca 2020 18:20
20 czerwca 2020 21:25

Coelho czy jak się on tam nazywa to z Brazyli jest, Przebrnąłem kiedyś przez 20 stron "Czrnoksiężnika" i mogę śmiało powiedzieć że nic gorszego nie czytałem. No może tylko "Cierpienia młodego Wertera", nad którą to lekturą usnąłem 16 razy.

zaloguj się by móc komentować

Szestow @porfirogeneta 20 czerwca 2020 21:25
20 czerwca 2020 22:37

Może to zasługa dobrego anioła stróża że budzą opór te książeczki. Coelho to okultysta w tych książeczkach bardziej niż o fabułe chodzi o manipulowanie wolą. Techniki magiczne, przewodnicy duchowi itd czyli okultyzm w wersji pop.

zaloguj się by móc komentować

m8 @tadman 20 czerwca 2020 11:01
20 czerwca 2020 23:04

Dodajmy , ze kariera reklamowca znalazla (doslownie - na hiszp.wiki) go gdy byl na pierwszym roku. W wieku 28 lat byl juz creative directorem  waznej barcelonskiej agencji. Szybka (Chyba?) sciezka kariery. Podjal decyzje , ze zostanie pisarzem , wyjechal do Los Angeles - probojac zalapac sie w pisaniu scenariuszy dla hollywoodu.

Najwazniejsze jest chyba to , ze tam gdzie trzeba byl uznawany za pisarza katalonskiego piszacego po hiszpansku (wg. katalonskiej wiki np.). I pewnie nie bez znaczenia dla sypatii komunistycznych.

 

 

zaloguj się by móc komentować

m8 @KOSSOBOR 20 czerwca 2020 18:20
20 czerwca 2020 23:21

Ja przebrnalem przez pierwsze 20 stron i zaoszczedzilem sobie wrazen.

 

 

zaloguj się by móc komentować

m8 @tadman 20 czerwca 2020 20:15
20 czerwca 2020 23:22

Przylaczam sie. Wlasnie tez czytalem ten wpis na wiki.

 

 

zaloguj się by móc komentować

porfirogeneta @Szestow 20 czerwca 2020 22:37
20 czerwca 2020 23:27

To jest mega nudne. Okultyzm powinien być ciekawy, a to jest grafomania.

zaloguj się by móc komentować

Szestow @porfirogeneta 20 czerwca 2020 23:27
21 czerwca 2020 00:23

To jest inny target, to nie ma być wielka literatura to proste książeczki dla nastolatek i kucharek które szukają głębi. To są bajki okraszone skwarkami prosto z ordo templi orientis.

zaloguj się by móc komentować


gabriel-maciejewski @przemsa 20 czerwca 2020 23:05
21 czerwca 2020 08:23

Litratura masowa to ściema. Jakość i treść zależą od woli dystrybutora. Pisałem o tym nie raz, ale jeszcze kiedyś napiszę

zaloguj się by móc komentować

Grzeralts @gabriel-maciejewski 21 czerwca 2020 08:23
21 czerwca 2020 08:40

W literaturze masowej i w ogóle w literaturze rozumianej jako utwory fabularne nie chodzi o treść. Chodzi o emocje. Jak w muzyce. To jest gra na emocjach, nie na rozumowym poznaniu. I handel emocjami, nie treścią. Tego się nie da wytłumaczyć znacznej części mężczyzn, bo mężczyzna generalnie jest stworzeniem na pograniczu autyzmu, ale praktycznie każda kobieta będzie wiedzieć, o czym mówię. Także ta czytająca Coelho czy Whartona.

zaloguj się by móc komentować

gabriel-maciejewski @Grzeralts 21 czerwca 2020 08:40
21 czerwca 2020 09:14

Dobrze, że mi powiedziałeś, bo bez ciebie bym się tego nigdy  nie domyślił ;-)

zaloguj się by móc komentować

cbrengland @gabriel-maciejewski 21 czerwca 2020 09:14
21 czerwca 2020 11:59

Nie ma to, jak wszystko wiedzący mężczyźni, a ja kocham kobiety ☺

zaloguj się by móc komentować

cbrengland @gabriel-maciejewski
21 czerwca 2020 12:09

Byłem zdziwiony bardzo, gdy kiedyś przeczytałem, nie wiem gdzie, gdzieś kiedyś w sieci, jak niesłychanie w Hiszpanii rozbudowane jest takie jakieś coś, jak pisanie i czytanie. To czytanie, to rozumiem, w Anglii ponoć też czytają dużo. Są durniami i takimi pozostaną.

Ta cała instytucjonalizacja hiszpańskości pewno też jest przez sily angielskie przejeta, jestem tego pewien. I ma to doprowadzić albo juz tak jest, do tego, co jest w macierzy tego języka, cxyli, angielskiego. Ma byc głupio i tyle. Polskę też to czeka, o ile już też tak nie jest.

Ale to pisanie mnie zaciekawiło w tej Hiszpanii. Tam pisze masa ludzi.  A niech będzie, że to i tylko dla siebie albo kolegi. Ciekawe to jest.

zaloguj się by móc komentować

zkr @cbrengland 21 czerwca 2020 12:09
21 czerwca 2020 13:58

> Polskę też to czeka, o ile już też tak nie jest.
Juz jest. Prosze na przyklad spojrzec kto wygrywa nagrody "Bestsellery Empiku". W 2019 w kategorii "Literatura obyczajowa" wygrala byla rajfurka:
https://pl.wikipedia.org/wiki/Blanka_Lipi%C5%84ska#Nagrody

Ta sama co z prof. Bralczykiem brala udzial w Wirtualnych Targach Ksiazki (bylo juz o tym w jednej z poprzednich notek Gospodarza):
https://biznes.wprost.pl/firmy-i-rynki/10326462/lipinska-bonda-bralczyk-za-kilka-dni-ruszaja-wirtualne-targi-ksiazki.html

zaloguj się by móc komentować

cbrengland @zkr 21 czerwca 2020 13:58
21 czerwca 2020 14:02

Tak, ja o tym wiem. Coryllus bez przerwy o tym pisze. Ale nadzieja we mnie tkwi wielka, że to nieprawda jest ☺

zaloguj się by móc komentować


zaloguj się by móc komentować