-

gabriel-maciejewski : autor książek, właściciel strony

Zakony rycerskie vs eksperci w teleturniejach

W święta obejrzałem kawałek teleturnieju historycznego, który w założeniu ma chyba zastąpić Wielką Grę, zlikwidowaną swego czasu przez prezesa Wildsteina. Nazywa się to jakoś, ale zapomniałem jak. O tym, że ma być to program zamiast Wielkiej Gry możemy się przekonać, albowiem występują tam eksperci. Są tak samo upozowani jak w tamtym teleturnieju i tak samo nie mają nic do powiedzenia. Kiwają tylko głowami. Program ten różni się od programu Stanisławy Ryster tym, że publiczność jest przebrana w dziwne łachy. Jeśli teleturniej dotyczy Powstania Warszawskiego, wszyscy siedzą w mundurach z opaskami na rękach, jeśli wypraw krzyżowych, mają garnki na głowach i jakieś kolorowe płaszcze na ramionach. Wszystko po to, by stworzyć klimat. Kurzajewski, który to prowadzi, na szczęście nie jest w nic przebrany. Oglądałem to z rosnącym zdziwieniem, nie dlatego że nie znałem odpowiedzi na większość pytań, szczególnie tych dotyczących późnego okresu krucjatowego. Także dlatego, że wszyscy uczestnicy wydawali się być całkowicie owładnięci obowiązującymi narracjami na temat wypraw krzyżowych. Jeden z nich miał na imię Rajmund i na koniec powiedział, że temat jest mu bliski ze względu na hrabiów Trypolisu i Tuluzy. Kurzajewski zaś zapytał jednego z ekspertów, dlaczego te krucjaty mają tak fatalną prasę. Ekspert coś tam bąknął, ale nie zrozumiałem do końca co. No właśnie – dlaczego krucjaty mają tak fatalną prasę? Na to pytanie nie jest w stanie odpowiedzieć nikt, a przyczyna tego stanu – moim zdaniem – jest następująca. Temat do tego stopnia rozgrzewa wyobraźnię, że ludzie głupieją czytając o krucjatach, zupełnie jak samce niektórych gatunków podczas rui. Nic do nich nie dociera poza świadomością, że muszą coś wiążącego powiedzieć na interesujący ich temat. Co takiego? Zwykle jakąś powielone już tysiąc razy wcześniej głupstwo. Nie będę wskazywał o jakie konkretnie głupstwa chodzi, spróbuję zająć się czymś innym, czyli wskazaniem co takiego można by wycisnąć z wiedzy o krucjatach, czego nie ma w pakiecie informacji powszechnie dostępnych. Zacznę może od tego teleturnieju. Eksperci wskazali, że krzyżowcy umocnili się w Palestynie gospodarczo, a jednym z towarów eksportowanych do Europy była trzcina cukrowa. Łał! Trzcina cukrowa?! Naprawdę?! To znaczy, że istniała technologia pozyskiwania cukru z trzciny, w dodatku stosowana na masową skalę. Gdyby było inaczej eksperci nie powiedzieliby, że ta trzcina była jednym z głównych towarów eksportowych Królestwa Jerozolimskiego. Może są gdzieś jakieś przedstawienia, na których widać jak trzcinę przerabia się na cukier, albo jak się tym cukrem handluje? W zasadzie powinny być. Powinny też znaleźć się gdzieś opisy tej technologii. No, ale o tym eksperci nie powiedzieli już ani słowa. Zakładam, znając dostępne masom pakiety informacji na temat tej czy innej epoki, że w pewnym momencie eksport trzciny do Europy musiał ustać, a co za tym idzie zaniechano jej przerobu na cukier i powrócono do słodzenia wina miodem. Co za upadek. Pewnie stało się to za sprawą Turków, ale kto by się tam nad tym biedził i zastanawiał, kiedy człowiek ma przymus utożsamiania się z Rajmundem z Trypolisu, albo przeżywa w myślach oblężenie Jerozolimy przez Ryszarda Lwie Serce i karmi swoje zmysły obrazami krucjat wyprodukowanymi dawno temu przez Hollywood. Tymi późniejszymi nie ma się co karmić, albowiem znajdują się tam wyłącznie same nachalne kłamstwa. Kwestie takie, jak eksport trzciny, traktowane są przez pasjonatów historii, jako ciekawostki, a może nawet dziwactwa. O tym, być coś wspomnieć o handlu barwnikami nie ma w ogóle mowy. No, ale są ciekawsze rzeczy niż trzcina i barwniki. Nie wiem czy ktoś czasem tym nie wspominał. Wilhelm Rubruk, wędrujący ku Karakorum z polecenia Ludwika Świętego, natknął się w kopalniach położonych za Morzem Kaspijskim, górników ze Śląska, których piszący o tym eksperci uznali za jeńców wziętych do niewoli po bitwie legnickiej. Jeńcy wzięci do niewoli bo bitwie? To znaczy, że Mongołowie mieli dokładnie rozpisane kto stoi po drugiej stronie w szeregach chrześcijańskich, kogo należy wykończyć, a kogo oszczędzić i jak odróżnić jednych od drugich. Nie mogło być inaczej, choć pewnie pasjonatom historii i ekspertom z teleturniejów może wydawać się inaczej. Nie sądzę, by po bitwie segregowano jeńców pytając ich o zawód. Tych górników było w szeregach chrześcijańskich aż pięciuset. Ponoć wszyscy zajmowali się eksploracją Gór Olbrzymich, czyli Karkonoszy. To poważna liczba, na tyle poważna, by zastanowić się czy wyprawa mongolska na Polskę była rzeczywiście manewrem osłaniającym atak na Węgry, czy może czym innym. Na przykład wyprawą w celu pozyskania now how, tak potrzebnego przy eksploatacji azjatyckich złóż złota i srebra. Silne są sugestie, że górnicy ci pochodzili z dóbr joannitów, których miejscowi książęta uposażali ziemią bogatą w kruszce i kamienie szlachetne. Rycerze zaś sprowadzali górników, którzy podnosili – jak mówią czasem eksperci – kulturę gospodarczą regionu. Opat zakonu joannitów rezydował co prawda w Pradze, a na Śląsku były tylko niewielkie komandorie, ale coś to znaczy „ niewielkie’, kiedy jedna z drugą posadowione były nad złotonośnymi potokami, czy w bliskości żył srebra i ołowiu? Taka ocena jest oderwana od realiów.

Możemy więc domyślać się, że sami joannici stanowili pierwszy cel eksterminacji w czasie bitwy legnickiej i po niej. Byli zapewne dobrze rozpoznani, a też i nie zamierzali się ukrywać, albowiem wyróżniał ich strój. Drugą z kolei grupą przeznaczoną do eksterminacji byli templariusze. Co z krzyżakami? Aż się chce zapytać. Otóż eksperci są zgodni co do tego, że krzyżaków pod Legnicą nie było. Ale jak to – zaciekawi się dociekliwy uczestnik historycznego teleturnieju – przecież dostali dobra pod Namysłowem, całkiem spore i tam także były jakieś złoża. Dlaczego nie stanęli w szeregach walczących? Być może jakąś odpowiedzią na tę palącą kwestię będzie los tych dóbr po klęsce Henryka Pobożnego. Zostały one przez rycerzy zakonu Najświętszej Marii Panny sprzedane. Nie wiemy niestety komu. Ja bym jednak obstawiał cesarza, albo kogoś z jego najbliższego otoczenia.

Omówionych tu aspektów działalności zakonów rycerskich nie ma chyba w żadnym filmie i w żadnej książce. Wspomina się o tym czasem, mimochodem, jak o kwestiach bardzo nieciekawych, wręcz wstydliwych. Żeby ktoś wyjaśnił wprost czym krzyżacy różnili się od braterskich zgromadzeń templariuszy i joannitów, nie ma nawet mowy. No, a jest to proste rozróżnienie – ci pierwsi byli ludźmi cesarza, a dwa pozostał zakony to ludzie papieża. Marzę o tym, by ktoś wydał kiedyś jakąś pracę o polityce gospodarczej zakonów rycerskich, a także by znalazł się w tej książce rozdział o relacjach pomiędzy krzyżakami a Wenecją. Jak się zmieniały, jak ewoluowały, itp., itd..Pewnie się nie doczekam. No, ale przynajmniej sobie pomarzę…

 

https://basnjakniedzwiedz.pl/produkt/kredyt-i-wojna-tom-i-2/

 

https://basnjakniedzwiedz.pl/produkt/kredyt-i-wojna-tom-ii/

 

https://basnjakniedzwiedz.pl/produkt/swiety-ludwik-jacques-le-goff/



tagi: przemysł  eksperci  złoża  zakony rycerskie  technologie  geologia  teleturnieje 

gabriel-maciejewski
3 stycznia 2022 09:48
53     3070    16 zaloguj sie by polubić

Komentarze:

gabriel-maciejewski @gabriel-maciejewski
3 stycznia 2022 10:11

Przypominam, że dziś po południu, około 14.00 rozpocznie sie wyprzedaż tego co znalazłem w magazynie po inwentaryzacji. Potrwa ona ze trzy dni

zaloguj się by móc komentować

Autobus117 @gabriel-maciejewski
3 stycznia 2022 10:39

Dawno, dawno temu osługiwałem eliminacje do Wielkiej Gry. Oprócz spraw technicznych,  łaziłem między uczestnikami i patrzyłem czy ktoś nie ściąga. Potem było sprawdzanie wyników. To były testy tak więc sprawdzanie nie było związane z jakąkolwiek wiedzą, po prostu ABCD - wybór  itd. Był młody chłopak, który miał stuprocentowy wynik już nie pamiętam z czego. Został uwalony. Na moje pytanie dlaczego tak, prowadząca odpowiedziała, że źle wypadnie w kamerze, no bo jak pokazać w zdrowym socjalistycznym telewizorze kalekę. Taki był sens. Chłopak był  po Heine, kule, może wózek inwalidzki. Pamiętam jego twarz po ogoszeniu wyników, próbował protestować. Zjedli go śmiechem. To było ostani raz jak brałem w tym udział. 

Jaki program tacy eksperci. 

zaloguj się by móc komentować

gabriel-maciejewski @Autobus117 3 stycznia 2022 10:39
3 stycznia 2022 10:54

Ja pierniczę...to jest temat na opowiadanie....

zaloguj się by móc komentować

Autobus117 @gabriel-maciejewski 3 stycznia 2022 10:54
3 stycznia 2022 11:10

nawet mam tytuł "Jak zmarnowałem 20 lat życia" :)

zaloguj się by móc komentować

gabriel-maciejewski @Autobus117 3 stycznia 2022 11:10
3 stycznia 2022 11:14

Myślę, że tytuł "Gracz" byłby lepszy

zaloguj się by móc komentować

Autobus117 @gabriel-maciejewski 3 stycznia 2022 11:14
3 stycznia 2022 11:19

Fakt, do tej historii "Gracz" o wiele lepszy. Mój tytuł to raczej jakieś beznadziejne wspomnienia.

zaloguj się by móc komentować

matthias @gabriel-maciejewski
3 stycznia 2022 12:01

Mnie najbardziej podobało się podsumowanie experta. Powiedział, że uczestnicy krucjat (chyba chodziło o I) nic na tym nie zarobili i że były to działania z pobudek czysto ideowych.

zaloguj się by móc komentować

gabriel-maciejewski @matthias 3 stycznia 2022 12:01
3 stycznia 2022 12:09

Naprawdę tak powiedział? Nieźli są....

zaloguj się by móc komentować

Andrzej-z-Gdanska @gabriel-maciejewski
3 stycznia 2022 12:09

Zamieszcam kilka cytatów, wiele mówiących, ale bez komentarza:

Po Mszy św. odbyło się spotkanie z zaproszonym gościem, którym był Tomasz Łysiak – pisarz, scenarzysta, dziennikarz,
satyryk radiowy (znany z Radia WAWA jako DeDektyw Inwektyw) i aktor. Wygłosił on prelekcję pod tytułem "Tatarzy pod Legnicą".
Na wstępie zaznaczył, że od wielu już lat żyje czasem sprzed prawie ośmiu wieków. Napisał na ten temat trylogię zatytułowaną "Kroniki
Szalbierskie". Jej pierwsze dwie części to "Szalbierz" i "Bliznobrody", a ostatnia "Psy Tartaru", którą poświęcił wydarzeniom związanym z bitwą na
Dobrym Polu […].

Adam Maksymowicz. „Niedziela” 2011 nr 24

Na dwa dni przed rocznicą bitwy pod Legnicą gościem spotkania u oo. franciszkanów był pisarz Tomasz Łysiak, którego bogata i barwna
twórczość historyczna każe niektórym krytykom literackim porównywać go do Henryka Sienkiewicza.
Młody literat został zaproszony do Legnicy, aby wygłosić wykład na temat Henryka Pobożnego. Od niedawna można kupić najnowszą
powieść Łysiaka pt. "Psy Tartaru". Opowiada o ostatniej bitwie piastowskiego księcia Henryka Pobożnego z „psami” mitycznej krainy piekieł
– Tartaru. Stąd w średniowiecznej Polsce Mongołów nazywano Tatarami.

Jędrzej Rams. „Gość Niedzielny” 2011 nr 15

W 1941 r., roku okrągłej rocznicy bitwy pod Legnicą, znowu otwarto trumnę – Tym razem Niemcom chodziło o przeprowadzenie badań antropologicznych i udowodnienie czystości rasowej księcia – tłumaczy dr Sutowicz.
Szczątki syna Jadwigi Śląskiej i pozostałych Piastów pojechały transportem kolejowym do Berlina.
Powszechnie uważano, że skrzynie i dokumentacja zaginęły podczas oblężenia Berlina w 1945 roku. Na ślad skrzyń natrafił dopiero na przełomie XX i XXI stulecia nieżyjący dziś już prof. Henryk Dziurla z Wrocławia. Uczony ustalił, że w 1941 r. skrzynie ze szczątkami Piastów (opatrzone sygnaturami) jechały w jednym wagonie, a dokumentacja w drugim. Celem transportu było Muzeum Antropologiczne w Berlinie.
Później profesor widział jeszcze na fotografii wykonanej w laboratorium berlińskiego muzeum skrzynię ze szczątkami opisaną jako kości Henryka IV Probusa! Wielu historyków uważa, że wraz ze swoją śmiercią w 2012 r. prof. Dziurla zabrał do grobu wiele cennych informacji na ten temat, których nie zdążył opublikować. – Moim zdaniem, ten katalog ocalał i Niemcy dobrze wiedzą, co mają, ale nie chcą tego ujawnić – twierdzi dr Sutowicz.
Proces beatyfikacyjny księcia Henryka Pobożnego wkracza właśnie w swój etap diecezjalny. Szczątki książęce bardzo by pomogły w ustaleniu okoliczności śmierci legnickiego Piasta, dałyby także możliwość pozyskania jego relikwii.

https://legnica.gosc.pl/doc/4020451.Gdzie-jest-szkielet-bez-glowy

 

 

zaloguj się by móc komentować

gabriel-maciejewski @Andrzej-z-Gdanska 3 stycznia 2022 12:09
3 stycznia 2022 12:18

Jasne, niech jeszcze mniej publikują, niech wszystko chowają na pawlacz i oglądają się jeden na drugiego. Potem mamy różne zdziwienia i produkcję a la Łysiak...szlabierz, sralbierz...

zaloguj się by móc komentować

Pioter @gabriel-maciejewski
3 stycznia 2022 12:19

Co do górników w bitwie pod Legnicą to niestety masz rację. Mongołowie dokładnie wiedzieli kto to jest i gdzie oni w tej bitwie stoją. Oficjalnie przyjmuje się, że nikt (!) z nich bitwy nie przeżył. Dodatkowo dochodziło punktowe niszczenie hut i kopalń. Rozłożyło to wydobycie i przerób kruszców na Śląsku na następne sto lat.

Wiadomo również o śląskich jeńcach żyjących na stepach Wielkiej Mongolii. Dotarli do ich potomków niemieccy podróżnicy pod koniec XIX wieku. Z materiałów, które czytałem wynikało, że nadal kultywowali pamięć o swoim pochodzeniu, niestety dziś nie potrafię tego zlokalizować.

zaloguj się by móc komentować

ahenobarbus @gabriel-maciejewski
3 stycznia 2022 12:22

Problem z Wenecką historią tego okresu polega na tym, że ona została spreparowana przez dożę Andrea Dandolo " w duchu prawniczym", czyli wybrano do jej napisania te dokumenty które stawiały Wenecję zawsze w dobrym świetle.

Ciekawe że w historii zakonu krzyżackiego Labudy nie ma prawie nic o Wenecji.

Nie ma tam np. informacji, że na początku XIV w. stulecia wenecki geograf Marino Sanuto  podróżował aż po Bałtyk. Pewnie z czystej ciekawości.

zaloguj się by móc komentować

ahenobarbus @Pioter 3 stycznia 2022 12:19
3 stycznia 2022 12:26

Trochę tych centrów przemysłowych u nas było wtedy...

zaloguj się by móc komentować

Janusz-Tryk @gabriel-maciejewski
3 stycznia 2022 12:28

No w końcu wrócił Pan do tych pasjonujących tematów. Przy okazji - mieszkam 12 km od Namysłowa.

zaloguj się by móc komentować

gabriel-maciejewski @Janusz-Tryk 3 stycznia 2022 12:28
3 stycznia 2022 12:30

Lokalni historycy chyba nic o tym nie wiedzą...mam na myśli tych krzyżaków?

zaloguj się by móc komentować

gabriel-maciejewski @ahenobarbus 3 stycznia 2022 12:22
3 stycznia 2022 12:31

Nie ma żadnej uczciwej historii krzyżaków po polsku

zaloguj się by móc komentować

gabriel-maciejewski @Pioter 3 stycznia 2022 12:19
3 stycznia 2022 12:31

Może spróbuj znaleźć i opublikuj, parę osób dozna wstrząsu

zaloguj się by móc komentować

Pioter @gabriel-maciejewski
3 stycznia 2022 12:32

Sprawa rafinacji cukru też jest ciekawa. Francuska wiki:

Uprawa trzciny cukrowej pojawia się na Nowej Gwinei przed trzecim tysiącleciem; jego kultura stopniowo przeniosła się do Indonezji, a następnie na subkontynent indyjski. Admirał Aleksandra Wielkiego Narchus mówi o tym w swojej korespondencji, kwalifikując cukier jako „miód trzcinowy”; nazwa sakaron w języku greckim pochodzi od sanskryckiego słowa, które oznacza żwir, aspekt, który przybiera skrystalizowany cukier. Krucjaty umożliwiają sprzedaż cukru trzcinowego przez Wenecję od XIII wieku, a jego uprawa pojawia się następnie w południowej Hiszpanii i na Wyspach Kanaryjskich, zanim przeżyje swój rozkwit w Ameryce i Indiach Zachodnich. Jego eksploatacja powoduje masowe rozszerzenie niewolnictwa pochodzenia afrykańskiego na całym kontynencie amerykańskim.

Najlepiej opracowany artykuł jest w polskiej wiki (brak angielskiej wersji!)

O tym, jak słodki jest sok z trzciny cukrowej, pierwsi przekonali się mieszkańcy Nowej Gwinei i już ok. 8000 p.n.e. zaczęli uprawiać tę roślinę. Później trzcina zawędrowała na Polinezję, Filipiny, dotarła też na kontynent azjatycki do Chin, Indochin i Indii.

Produkcję cukru jako artykułu spożywczego rozpoczęto po raz pierwszy w Indiach ok. 3000 p.n.e. W sanskrycie cukier nazywał się siakkar lub sarkar (piasek, żwir). Około 1000 p.n.e. w Chinach żuto kandyzowaną trzcinę. Popularny przesąd mówił, że jest doskonałym środkiem na popęd seksualny. W jednym z dokumentów pochodzącym z ok. 400 p.n.e. z Indii wspomina się o cukrze dodawanym do mleka, budyniu ryżowego, mąki i napoju imbirowego.

W tym czasie w Europie jedynym znanym środkiem słodzącym był miód. Dopiero po podboju Indii przez Aleksandra Macedońskiego (327 p.n.e.), dzięki jednemu z jego dowódców, niejakiemu Nearchosowi, dotarła do Europy wiadomość o istnieniu trzciny rodzącej miód.

Do Rzymu sprowadzano niewielkie ilości bardzo drogiego cukru, lecz używano go wyłącznie w celach medycznych. Cukier z Indii nie tylko wędrował na zachód, ale także na wschód. W IV w. z Bengalu importowano go do Chin. Musiał stawać się coraz popularniejszy, skoro zaczęto udoskonalać uprawę trzciny cukrowej i produkować cukier w czystej postaci. Z Indii umiejętność uprawiania trzciny cukrowej przejęli Persowie. Jego szerszą popularyzację zawdzięczamy Arabom, którzy od VII w. rozprowadzili go po całym Bliskim Wschodzie. Powstały dzięki nim plantacje w Syrii, Palestynie, Egipcie, Hiszpanii, na Cyprze, Krecie i Sycylii. Wtedy sanskrycki siakkar przerodził się w arabski sukkar. Od muzułmanów, ok. 1300 roku uprawę trzciny i produkcję cukru europejczycy.

Podczas gdy na Bliskim Wschodzie cukier stawał się coraz popularniejszy i sięgali po niego także średniozamożni, w Europie był przez całe średniowiecze produktem ekskluzywnym, zazwyczaj lekarstwem podawanym w pigułkach jako remedium na ból głowy. Największym ośrodkiem handlu cukrem stała się Wenecja. W 1319 rozpoczęto dostarczać go do Anglii, gdzie osiągał znaczne ceny. W 1374 wyruszył pierwszy transport cukru do Danii, a w 1390 do Szwecji. W 1493 Krzysztof Kolumb zabrał ze sobą sadzonki trzciny cukrowej w drugą z podróży do Ameryki. Pierwsza plantacja powstała na Hispanioli (później zwanej Santo Domingo), a stamtąd uprawa rozprzestrzeniła się na cały Nowy Świat.

W okresie renesansu w Europie spożycie cukru było jeszcze niewielkie i wynosiło ok. 1 łyżki na głowę w ciągu roku. W latach 1350-1400 w Anglii kosztował on 10 razy więcej od miodu. Jednak produkcja cukru coraz bardziej rosła; zajęli się nią również Portugalczycy – powstały plantacje na Maderze, Azorach i Wyspie św. Tomasza. To oni po raz pierwszy wykorzystali do tej pracy niewolników. Wśród nich dominowali niewypłacalni dłużnicy, skazańcy i Żydzi, którzy nie chcieli przyjąć religii chrześcijańskiej.

Jednak do XVI w. decydujące znaczenie w przemyśle cukrowniczym miał import ze wschodu, a nie produkcja własna. Do 1530 w Nowym Świecie prawdopodobnie nie było więcej niż 12 plantacji. Niemniej już w 1516 z Karaibów wyruszyła do Europy pierwsza wysyłka cukru, a ok. 1650 na rynku zaczął przeważać cukier właśnie tego pochodzenia. Głównymi centrami produkcji stały się: Barbados, Jamajka, Kuba, później także Brazylia. Wszędzie do pracy na plantacjach wykorzystywano niewolników pochodzących z Afryki i po części pracowników najemnych. W roku 1800 całkowita produkcja cukru na świecie wynosiła 250 tys. ton.

Pod koniec XIX w. cukier trzcinowy zaczął tracić swą pozycję na rzecz cukru buraczanego, aby w roku 1880 spaść na drugie miejsce – wówczas produkcja cukru buraczanego przekroczyła po raz pierwszy światową produkcję cukru trzcinowego. W 1900 roczna produkcja cukru osiągnęła 11 milionów ton, z czego cukier buraczany stanowił 50%.

Czyli mamy monopol handlowy na cukier trzcinowy wprowadzony przez Wenecję z zaporową ceną 10 krotnie przewyższającą cenę miodu. Monopol na towar tradycyjnie od czasów Aleksandra Wielkiego ściągany z Indii do Europy.

zaloguj się by móc komentować

Janusz-Tryk @gabriel-maciejewski 3 stycznia 2022 12:30
3 stycznia 2022 12:43

Napiszę do Towarzystwa Przyjaciół Namysłowa. Może coś odpowiedzą.

zaloguj się by móc komentować


stanislaw-orda @Andrzej-z-Gdanska 3 stycznia 2022 12:09
3 stycznia 2022 12:55

".... którego bogata i barwna twórczość historyczna każe niektórym krytykom literackim ..."

Pomijając kaleką polszczyznę tego fragmentu, zastnowiło mnie, któż to taki może im kazać.

zaloguj się by móc komentować

stanislaw-orda @ahenobarbus 3 stycznia 2022 12:26
3 stycznia 2022 12:57

A co rozumiesz przez określenie "u nas"?

zaloguj się by móc komentować

z-daleka @gabriel-maciejewski
3 stycznia 2022 13:46

Bardzo ciekawe wnioski dotyczące "Mongołów" i skutków ich najazdu na górnictwo metali szlachetnych - czasem mam wrażenie , że moje myśli płyną jakimś eterem do błyskotliwego pióra Gospodarza. W tamtych czasach zloto czy srebro to równoznacznosć posiadania własnego środka płatniczego...no i co za przypadek jedne z najbardziej zasobnych kopalń tamtego okresu jak Bańska Stavnica (Słowacja) czy Kutna Hora (Czechy) były w zasięgu pochodu ludzi stepu. Za zasadny uważam również zarzut Gospodarza o postawieniu trzciny cukrowej ponad wartością gospodarczą barwników.

 

zaloguj się by móc komentować

Szczodrocha33 @Autobus117 3 stycznia 2022 10:39
3 stycznia 2022 14:25

"Jaki program tacy eksperci."

 

No i warto jeszcze dodać że w póżnych latach 80-ych za wygranie tej "Wielkiej Gry" dostawał gość 200 tysięcy złotych.

Mógł sobie za to kupić kurtkę na zimę, buty, i jeszcze może mu na parę paczek papierosów starczyło.

zaloguj się by móc komentować

Paris @gabriel-maciejewski 3 stycznia 2022 12:30
3 stycznia 2022 15:49

A  skad  maja...

...  te  GAMONIE  to  wiedziec,  jak  oni  wiedzo,  ze  tu  "BYLA  PUSZCZA"...  bylo  POLIN...  i  tej  SCIEMY  strzega  i  pilnuja  jak  zrenicy  w  oku  !!!

Swietny  wpis,  po  prostu  SUPER,

zaloguj się by móc komentować


Zdzislaw @Szczodrocha33 3 stycznia 2022 14:25
3 stycznia 2022 16:48

Bez przesady - galopująca inflacja rozpoczęła się w połowie 1989 roku. Wcześniej taka kwota (200 000) miała jeszcze duuużo większą wartość niż "kurtkę na zimę, buty, i jeszcze może mu na parę paczek papierosów". Może w przeliczeniu na dolary po kursie czarnorynkowym to było niewiele (np. w styczniu 89 milion złotych to było około 300 dolarów), lecz na wewnętrznym, choć ubogim, rynku można było bardzo wiele wtedy kupić. Modne były wtedy w pewnych kręgach podróże handlowe do Jugosławii lub Grecji, gdzie za polskie namioty, koce, kuchenki, pilniki itp. itd., sprzedawane niemal za bezcen, przywzili ci "handlowcy" dolary, uzyskując przebicia kilkusetprocentowe. Po uwolnieniu cen ta "bonanza" sie skończyła.

zaloguj się by móc komentować

Autobus117 @Szczodrocha33 3 stycznia 2022 14:25
3 stycznia 2022 16:53

w tamtej sytuacji to były niezłe pieniądze, no i sława na całą Polskę!

zaloguj się by móc komentować

glicek @Pioter 3 stycznia 2022 12:19
3 stycznia 2022 16:57

Co do górników w bitwie pod Legnicą to niestety masz rację. Mongołowie dokładnie wiedzieli kto to jest i gdzie oni w tej bitwie stoją.

20 km na południowy zachód od Legnicy leży Złotoryja i przepływa Kaczawa gdzie od średniowiecza wydobywano nie tylko złoto.

Znalazłem coś takiego:
https://archeologia.com.pl/aureus-mons-goldberg-zlotoryja-rzecz-o-zlocie-i-archeologii/

" Załamanie wydobycia złota przyniosła bitwa pod Legnicą w 1241 r. Według Jana Długosza w starciu z Tatarami uczestniczyło 500 górników. Mieli oni pochodzić głównie z kopalń złotoryj­skich, ale nie tylko. Trudno określić jak wielu górników brało udział w bitwie, wiadomo
jednak, że część z nich trafiła do niewoli tatarskiej i pra­cowała w kopalniach nad Morzem Kaspijskim, o czym informuje franciszkanin Wilhelm Ruis­broeck ponad dekadę później (1253 r.). "

autor
https://archeologia.com.pl/autor/t_stolarczyk/

zaloguj się by móc komentować

umami @gabriel-maciejewski
3 stycznia 2022 19:21

A ja mam trochę wątpliwości co do tych górników ze Śląska/Złotoryi. Owszem, niektórzy (Bertold Spuler) wskazują na Śląsk ale ze znakiem zapytania (wg niego niemieccy górnicy złota i rusznikarze mieli żyć w Mongolii i powołuje się, oczywiście, na Wilhelma z Rubruk).

Czytałem opis podróży Wilhelma z Rubruk i to, co wprowadza pewną dwuznaczność to Teutonowie, co można przetłumaczyć jako Niemcy lub Krzyżacy właśnie. W angielskiej wersji i w tłumaczeniu Pietruszczaka występują tylko Teutonowie. Ale pojawiają się też rycerze Teutońscy, co wskazuje raczej na Krzyżaków, zwłaszcza, że pojawia się taki fragment:
(str. 35: Z drugiej strony Rusi, na północ leżą Prusy, które niedawno zostały całkowicie podporządkowane Zakonowi Teutońskiemu, bez trudu mogącego też podbić Ruś, jeśliby Zakon tego zechciał. Tatarzy wycofaliby się wówczas do swoich spustoszonych terenów, gdyby tylko dowiedzieli się, że potężny kapłan, czyli papież, ogłosiliby krucjatę przeciwko nim.)

W bitwie pod Legnicą uczestniczyli Templariusze, Krzyżacy i znak zapytania pojawia się przy Joannitach. 
W niemieckiej wiki piszą tak: Henryk zebrał resztki wojska polskiego, które dotychczas uciekało przed Mongołami i wezwał chorągwie rycerstwa śląskiego. Otrzymał wsparcie od niektórych templariuszy i krzyżaków, być może także od niektórych joannitów.

Czy Wilhelm z Rubruck rozróżnia zakonników?

W jego relacji mamy takie odniesienia do Teutonów:
(str. 61: Zapytałem też o miasto Talas {Taraz, w pobliżu dzisiejszej Ałma-Aty [przyp. tłumacza, czyli Kazachstan, przedgórze Tienszanu na granicy Kirgizji i Kazachstanu]}, w którym żyją Teutonowie [w wersji angielskiej Teutonowie są tu zrównani przez tłumacza w dopisku z Niemcami], niewolnicy Buriego. Pisał o nich brat Andrzej. Pytałem o nich dokładnie także na dworze Sartacha i Batu, ale nie dowiedziałem się niczego oprócz tego, że ich wódz - Buri, został zabity... [dalej opis ścięcia go].
Potem pisze tak:
Jeśli chodzi o Teutonów, to nie udało mi się dowiedzieć nic pewnego, dopóki nie przybyłem na dwór Mangu-chana. W pewnej wiosce powiedziano mi, że Tales leży w pobliżu gór, o sześć dni drogi z tego miejsca. Kiedy przybyłem na dwór Mangu-chana, dowiedziałem się, że sam Mangu, za pozwoleniem Batu, przeniósł ich na wschód, na odległość miesiąc drogi od Talas, do miasta zwanego Bolak {Bolat, w pobliżu jeziora Sairam Nor [przyp. tłumacza, czyli Chiny]}. Kopią tam złoto i wyrabiają broń. Z tego powodu nie mogłem się tam udać, podróżując w jedną, czy w drugą stronę.

Nie wiem, czy zachowała się jakaś relacja tego brata Andrzeja, bo to by wszystko wyjaśniło.

Na dwór przybywali stale jacyś posłańcy, konkurowali między sobą mnisi. Najciekawszą postacią jest paryski mistrz złotnictwa William. Jacyś Anglicy, jeśli dobrze pamiętam, też są.

Znalazła nas pewna kobieta z Metz w Lotaryngii, z imienia Paquette [lub Pascha], która została uwięziona na Węgrzech i dała nam najlepsze jedzenie, jakie mogła. Należała do ordu tej chrześcijańskiej damy, o której mówiłem, i opowiedziała mi o niesłychanej nędzy, którą znosiła przed przybyciem do ordu. Ale teraz była całkiem dobrze sytuowana. Miała młodego ruskiego męża, z którego miała trzech dobrze wyglądających chłopców, a on umiał robić domy, co było bardzo dobrym rzemiosłem między nimi. Ponadto powiedziała nam, że w Caracarum był pewien mistrz złotnictwa, William z imienia, rodem z Paryża: jego rodzina nazywała się Buchier, a ojciec nazywał się Laurent Buchier. 

Wierzyła, że miał on jeszcze brata mieszkającego na Grand Pont, który nazywał się Roger Buchier. Powiedziała mi również, że wspierał on młodego człowieka, którego uważał za swojego syna, a który był najdoskonalszym tłumaczem. Ale ponieważ Mangu Chan dał temu mistrzowi trzysta jaskotów, to znaczy trzy tysiące marek, i pięćdziesięciu robotników do wykonania pewnej pracy, obawiała się, że nie będzie mógł wysłać swego syna do mnie.

Ta zlecona robota to cud techniki - srebrna fontanna w kształcie drzewa o korzniach z 4 lwów, zwieńczona w koronie aniołem grającym na trąbce.

zaloguj się by móc komentować

umami @umami 3 stycznia 2022 19:21
3 stycznia 2022 19:30

 która została uwięziona na Węgrzech = wzięta w niewolę na Węgrzech

zaloguj się by móc komentować

stanislaw-orda @umami 3 stycznia 2022 19:21
3 stycznia 2022 20:53

Paquette to nie Pascha.

Raczej pakiecik.

zaloguj się by móc komentować


Magazynier @gabriel-maciejewski
3 stycznia 2022 21:55

O relacjach Krzyżakow z Wenecja jest w moim pruskim artykule Od władztwa zakonu teutonskiego do protestanckich Prus Ks. Za udział w VI krucjacie dostali klasztor na Wyspie Celnej. Chyba obsługiwali pobór ceł. Kiedy zaczely sie przepychanki między Wenecja a Fryderykiem miłość Wenecji do krzyżakow osłabła. Okazali się V kolumną cesarza. 

Komturowie i wtajemniczeni bracia rycerze byli krypto muzulmanami. O czym świadczy powierzchowność reguly i uprzywilejowanie starszyzny a także podobienstwa miedzy administracja krzyżacka w Prusach a muzulmanskim divan na Sycylii którą to metodę kontroli poddanych odnowil Roger II de Hautville a Fryderyk II kontynuował. Wszak Von Salza był zausznym Fryderyka. 

 

zaloguj się by móc komentować

OjciecDyrektor @gabriel-maciejewski
3 stycznia 2022 22:45

A ja się zastanawiam, jaki prowokator wysłał tam na pole bitwy tych specjalistów? Nie wierzę, że takich speców poważni wladcy nie chronili. To tak samo jak "uprowadzenie" z Konstantynopola przez Normanów z Sycylii speców (samych Żydków) od produkcji  jedwabiu. Przecież ktos tych speców wystawil/podał na tacy. A historycy tylko podziwiaja "talent" i "spryt" Normanów. 

zaloguj się by móc komentować

umami @stanislaw-orda 3 stycznia 2022 20:53
4 stycznia 2022 00:02

ta Pascha to przypis angielskiego tłumacza.

zaloguj się by móc komentować

umami @Magazynier 3 stycznia 2022 21:55
4 stycznia 2022 00:25

W niemieckiej wiki piszą, że Mongołowie zimą 1221 (luty/marzec) zawarli sojusz z kupcami weneckimi; w zamian za mapy i szczegółowe informacje na temat Europy Środkowej i Zachodniej, zniszczyli genueńskie miasto Soldaia na Półwyspie Kerczeńskim. 15)

przypis odwołuje się do: James Chambers - The Devil's Horsemen. The Mongol Invasion Of Europe:

It was while slaughtering Cumans on the Sea of Azov and burning the towns that had given them shelter that Subedei accomplished one of the most significant achievements of the expedition. For the first time he met men from western Europe. To the merchant adventurers from Venice it was obvious that these Mongols were not mere nomad bandits like the Cumans: the soldiers wore fine silk under their lightweight armour; their discipline and their weapons were such as the Venetians had never seen; with their army rode doctors and diplomats and a corps of interpreters that included an Armenian bishop; and so efficient were the Moslem merchants in their baggage train that they were already printing cheap Bibles and selling them to the local Russian inhabitants. To Subedei, on the other hand, the Venetians had proved that they were not his enemies and it was in his interest that they should become his friends: they had no soldiers, they had not offered protection to the Cumans and their knowledge of European geography and politics would be invaluable. For several days he entertained them lavishly and the Venetians were happy to accept his hospitality and answer his endless questions about the civilizations of Europe and the positions and strengths of the kingdoms that lay at the end of the steppes. And by the time the feasting and the entertainments had ended a secret treaty had been signed between Venice and the Mongol Empire. The travelling Venetian merchants would make detailed reports of the economic strength and military movements in the countries that they visited and spread such propaganda as the Mongols required, and in return wherever the Mongols rode all the other trading stations would be destroyed and Venice would be left with a monopoly.

Subedei was now more anxious than ever to advance and reconnoitre the borders of Hungary, but before returning to meet Jebe on the Don he took the opportunity of demonstrating his sincerity to the Venetians. The straits of Kerch that separate the Sea of Azov from the Black Sea between the mainland and the Crimean peninsula were frozen. On the Crimea stood the rich Genoese trading station at Sudak which was then called Soldaia. Leading his soldiers over the ice, Subedei razed Soldaia to the ground and while he rode back through Perekop to join Jebe, the few survivors who had escaped in galleys returned to Italy with the first eyewitness reports of the merciless horsemen.

[To właśnie podczas rzezi Kumanów nad Morzem Azowskim i palenia miast, które dawały im schronienie, Subedei dokonał jednego z najważniejszych osiągnięć wyprawy. Po raz pierwszy spotkał ludzi z Europy Zachodniej. Dla kupców z Wenecji było oczywiste, że Mongołowie nie byli zwykłymi koczowniczymi bandytami, jak Kumanowie: żołnierze nosili pod lekką zbroją delikatny jedwab; ich dyscyplina i broń były takie, jakich Wenecjanie nigdy nie widzieli; z ich armią jechali lekarze i dyplomaci oraz korpus tłumaczy, w skład którego wchodził ormiański biskup; a muzułmańscy kupcy w ich taborze bagażowym byli tak skuteczni, że już drukowali tanie Biblie i sprzedawali je miejscowym Rosjanom. Subedejowi, z drugiej strony, Wenecjanie udowodnili, że nie są jego wrogami i w jego interesie było, aby stali się jego przyjaciółmi: nie mieli żołnierzy, nie oferowali ochrony Kumanów, a ich wiedza na temat geografii i polityki europejskiej byłaby nieoceniona. Przez kilka dni bawił ich wystawnie, a Wenecjanie z radością przyjmowali jego gościnę i odpowiadali na jego niekończące się pytania o cywilizacje Europy oraz pozycje i siłę królestw, które leżały na krańcach stepów. A kiedy uczty i rozrywki dobiegły końca, podpisano tajny traktat między Wenecją a Imperium Mongolskim. Podróżujący weneccy kupcy mieli sporządzać szczegółowe raporty na temat siły gospodarczej i ruchów militarnych w krajach, które odwiedzali, oraz szerzyć taką propagandę, jakiej wymagali Mongołowie, a w zamian za to, gdziekolwiek Mongołowie jeździli, wszystkie inne stacje handlowe miały zostać zniszczone, a Wenecja miała otrzymać monopol.

Subedei pragnął teraz bardziej niż kiedykolwiek posunąć się naprzód i rozpoznać granice Węgier, ale zanim wrócił na spotkanie z Jebe nad Donem, skorzystał z okazji, by zademonstrować Wenecjanom swoją szczerość. Cieśnina Kerczeńska, która oddziela Morze Azowskie od Morza Czarnego między lądem stałym a półwyspem krymskim, była zamarznięta. Na Krymie stała bogata genueńska stacja handlowa w Sudaku, która wtedy nazywała się Soldaia. Prowadząc swoich żołnierzy przez lód, Subedei zrównał Soldaię z ziemią i podczas gdy on jechał z powrotem przez Perekop, by dołączyć do Jebe, nieliczni ocaleni, którzy uciekli na galerach, wrócili do Włoch z pierwszymi relacjami naocznych świadków o bezlitosnych jeźdźcach.

Przetłumaczono z www.DeepL.com/Translator (wersja darmowa)]

zaloguj się by móc komentować

umami @gabriel-maciejewski
4 stycznia 2022 00:32

A propos Karakorum i specjalistów:

Od 1235 roku stolicą imperium mongolskiego było Karakorum (Charchorin) u podnóża Gór Wschodniochangajskich. Budowa rozpoczęła się jeszcze za życia Czyngis-chana. Jednak pierwszym chanem, który tu zamieszkał był jego syn i następca Ugedej. Miasto położone w szerokiej dolinie Orchonu było politycznym, gospodarczym i kulturalnym centrum imperium. Karakorum zostało zbudowane głównie przez wziętych do niewoli rzemieślników z podbitych krajów i doświadczonych budowniczych z Chin.

Ten paryski mistrz to potwierdza.
 

zaloguj się by móc komentować

umami @gabriel-maciejewski
4 stycznia 2022 02:15

Jeszcze fragment o Złotoryi z The Devil's Horsemen:

Bajdar i Kadan umówili się na ponowne spotkanie pod Wrocławiem, stolicą Śląska, gdzie spodziewali się zastać najsilniejszą z polskich armii, a ponieważ mosty na Odrze zostały zniszczone, Bajdar musiał najpierw zebrać wszystkie łodzie w Raciborzu i zbudować własny most pontonowy. Zanim dotarł do Wrocławia, mieszkańcy spalili już własne miasto i wycofali się do cytadeli. Kadan jeszcze nie dotarł, więc Bajdar zaczął go oblegać, ale w końcu otrzymał wiadomość, że Henryk Śląski [Henryk II Pobożny] zebrał armię północnych książąt pod Liegnitz, które znajdowało się zaledwie czterdzieści mil stąd, a król czeski Wacław maszeruje, by się z nim połączyć. Bajdar odstąpił od oblężenia, wysłał wiadomość do Kadana i Batu, i ruszył pełną parą, by dotrzeć do Liegnitz przed Wacławem.

Wrocławianie wierzyli, że zostali ocaleni przez cud, a legenda głosiła, że modlitwy przeora klasztoru dominikanów sprowadziły na niego tak promienną światłość z nieba, że Mongołowie uciekli w popłochu.

Pod Liegnitz, dziś znanym jako Legnica, naprędce zebrana armia Henryka liczyła nie więcej niż dwadzieścia pięć tysięcy ludzi, a wielu z nich było niewyszkolonych i źle wyposażonych. Mieczysław z Opola przyprowadził swoją armię, a margrabia Moraw wysłał wojsko pod dowództwem swojego syna Bolesława, ale składały się one głównie z niedoświadczonych wojsk feudalnych. Wielu rekrutów z Wielkopolski i duży kontyngent ochotników zebranych przez bawarskich górników złota z Goldburga [Goldberg/Złotoryja] na Śląsku byli uzbrojeni jedynie w narzędzia swojego fachu. Oddziały templariuszy [Knights Templar] z Francji i szpitalników [Hospitallers] były zbyt małe, by mieć jakiekolwiek znaczenie. Poza własną armią Henryka złożoną z najemników i regularnych żołnierzy śląskich, którzy byli doświadczeni i wybitni, jedyną poważną jednostką w połączonej armii był wspaniały kontyngent krzyżacki [Teutonic Knights] dowodzony przez pruskiego landmistrza Poppo von Osterna. Morale nieświadomych poborowych podnosiła pewność siebie i splendor chrześcijańskich rycerzy z ich sztandarami i wspaniałymi zbrojami, ale chociaż ci poborowi mogli być zaciekłymi i odważnymi obrońcami na murach miasta, nie można było sobie wyobrażać, że mogliby być skuteczni na polu bitwy.

Udział w bitwie Poppo von Osterna jest domniemany, tak podaje docent wiki. Ciekawe, że wymieniał się funkcją z Henrykiem von Weida. Tak, tak, z Turyngii. Henryk von Weida, także Henricus de Wida, Wychda. No nie od wierzby, pewnie, tylko od wajdu/urzetu.
https://pl.wikipedia.org/wiki/Poppo_von_Osterna
https://pl.wikipedia.org/wiki/Henryk_von_Weida

 

zaloguj się by móc komentować

gabriel-maciejewski @umami 4 stycznia 2022 00:25
4 stycznia 2022 08:52

Parę lat temu tego nie było. Rozumiem, że możemy obecność tych informacji uznać za nasz sukces. Nie zapomnę jak tu przychodzili różni i szydzili, że teorii o Wenecjanach wspierających Mongołów. 

zaloguj się by móc komentować

gabriel-maciejewski @umami 4 stycznia 2022 02:15
4 stycznia 2022 08:55

Henryk od Wajdu...niesamowite, jak to sie wszystko plecie...

zaloguj się by móc komentować

gabriel-maciejewski @umami 4 stycznia 2022 02:15
4 stycznia 2022 08:57

Zaraz się zlecą i powiedzą, że to od miasta i rzeki....Ciekawe skąd miasto i rzeka wzięły nazwę? Pewnie od starych plemion zamieszkujących te tereny....

zaloguj się by móc komentować

stanislaw-orda @umami 4 stycznia 2022 02:15
4 stycznia 2022 10:10

Goldberg to Złoty Stok, a nie Złotoryja.

zaloguj się by móc komentować

Paris @umami 4 stycznia 2022 00:25
4 stycznia 2022 10:11

PRZE-GE-NIAL-NE  !!!

Przydalby  sie  dzisiaj  jakis  "subedej"  na  brukselska  swolocz...  to  takie  moje  noworoczne  marzenie,

zaloguj się by móc komentować

umami @gabriel-maciejewski 4 stycznia 2022 08:52
4 stycznia 2022 10:15

The Devil's Horsemen wydano w 1979 roku. Mnie zszokowały te tanie biblie drukowane dla podbitych.

zaloguj się by móc komentować

umami @stanislaw-orda 4 stycznia 2022 10:10
4 stycznia 2022 10:20

Moim zdaniem autor się pomylił i chodzi właśnie nie o Goldburg tylko Goldberg, dlatego umieściłem Goldberg w nawiasie. A to niemiecka nazwa Złotoryi. Dosłownie Złota Góra / łac. Aureus Mons. Złoty Stok to Reichenstein.

zaloguj się by móc komentować


umami @gabriel-maciejewski 4 stycznia 2022 08:57
4 stycznia 2022 10:22

Pioter już o tym pisał. Dlatego wspomnialem o tej wierzbie. Miasto ma w herbie niby tę wierzbę, bo tak ma sugerować etymologia, ale wierzba wygląda na urzet :)

zaloguj się by móc komentować

umami @Paris 4 stycznia 2022 10:11
4 stycznia 2022 10:23

Ale skąd go wziąć?

zaloguj się by móc komentować


gabriel-maciejewski @umami 4 stycznia 2022 10:22
4 stycznia 2022 10:25

Urzet jest gatunkiem, którego nie wolno wspominać. Zarasta bowiem wrota do tajemniczego orgodu wiedzy

zaloguj się by móc komentować

umami @gabriel-maciejewski 4 stycznia 2022 08:55
4 stycznia 2022 10:26

Jego ojcem był wójt Weidy Henryk II von Weida zwany Bogaczem.

zaloguj się by móc komentować

umami @gabriel-maciejewski 4 stycznia 2022 10:25
4 stycznia 2022 10:28

Tylko nie wspominają na czym się wzbogacił. Bogaty z domu. Fortuna rosła mu pod poduszką.

zaloguj się by móc komentować

zaloguj się by móc komentować