-

gabriel-maciejewski : autor książek, właściciel strony

Wychowanie vs program - konflikt postaw i kreacji

Jak wiecie nadużywam wyrazu „uporczywy”. Nie potrafię nic z tym zrobić, albowiem uważam, że jedynie uporczywe działania z właściwie ustawionym wektorem przynoszą skutek. Od kilku dni eksploatuję tematykę związaną z organizacją edukacji. I nie mogę się od tego oderwać, podporządkowując wszystkie spływające do mnie newsy tej właśnie eksploatacji.

Powtórzmy założenie podstawowe – wychowanie jest ważniejsze niż program nauczania. Ten bowiem można poszerzać i redukować dowolnie, w zależności od potrzeb, a potencjały uczniów i tak się ujawnią. Ci bardziej zainteresowani matematyką i tak będą swoje zainteresowania pogłębiać, a tych, których matematyka nie ciekawi, nie usatysfakcjonuje zredukowanie jej do działań arytmetycznych. Będą się nudzić tak samo, jak nudziliby się przy określaniu przebiegu funkcji. Wychowanie zaś tworzy po pierwsze wewnętrzną lojalność grupy, tradycję, hierarchię i wszystkie te rzeczy, które potem są rozpoznawalne na zewnątrz i pozwalają absolwentom jakiegoś zakładu świecić przykładem i osiągać sukcesy indywidualne i grupowe. Wychowanie jest stokroć ważniejsze niż program, dlatego właśnie jest dziś i było wcześniej całkowicie lekceważone. Odbywa się to zawsze w taki sam sposób – wychowanie redukuje się do tak zwanych właściwych zachowań, a następnie każdy kto jest od ucznia starszy o lat parę, uzurpuje sobie prawo do egzekwowania tych zachowań. Jeśli nie osiągnie sukcesu lamentuje głośno i płacze nad zepsuciem młodzieży. To jest mechanizm ostatecznie i na zawsze pogrążający całą ideę wychowania. Dziś załatwia to internet, gdzie krąży masa filmików o tym, jak należy się właściwie zachowywać. Pokazują w nich synów co nie szanują starych ojców, ale potem przychodzą do opamiętania i płaczą w ich ramionach. Pokazują tam gitowców, co podskakują do staruszków siedzących w autobusie, a następnie przywoływani są do porządku za pomocą pięści jakiegoś wyglądającego na bandytę, ale za to dobrze wychowanego pana. Nie o to chodzi w wychowaniu młodzieży. Wychowanie to tworzenie nieformalnych, wewnętrznie spójnych organizacji, których członkowie potrafią wziąć za siebie i innych odpowiedzialność i mają – jeśli nie wrodzone, to wyuczone zdolności przywódcze. Wychowaniem w takim rozumieniu nie jest zainteresowane państwo, które lojalnych wobec siebie obywateli szkoli w placówkach policyjnych i wojskowych. Czyniąc tym samym wielką szkodę społeczeństwu. Tego nikt nie chce zrozumieć uporczywie, mając przecież przed oczami tragedie wojenne z przeszłości, kiedy to owi lojalni i wychowani na państwowców obywatele w mundurach byli w całości przejmowani przez systemy państwu wrogie. I żaden nie protestował. A jeśli to się nie udawało, mordowano ich bez litości, zmuszając niektórych do porzucenia idei lojalności wpojonej im w szkołach. Powtórzę – nie na tym polega wychowanie.

Teraz po kolei będę podawał różne przykłady, które są pozornie tylko oddalone od naszych tutaj rozważań.

Wszyscy pamiętamy książkę zatytułowaną „Dzieci peerelu”, którą napisałem dawno temu, a potem wznowiłem pod tytułem „I co? Kiedyś było fajniej?”. Nie ma tam ani jednego nazwiska poza moim własnym, ale i tak niektóre osoby się rozpoznały i zrobiło się z tego trochę afer. Zadzwoniła między innymi do mnie moja dawna polonistka, która z wielkim smutkiem i pretensją w głosie oznajmiła mi, że bardzo zabolało ją to co napisałem. Pominę szczegóły, bo nie są one tu istotne, ale pani ta zwróciła mi uwagę na rzecz szalenie istotną – zarzuciła mi, że nie napisałem o tym, jak zaangażowała się w tworzenie szkoły specjalnej, dla dzieci opóźnionych, która w tamtym czasie powstawała w naszym mieście. To prawda, nie napisałem tego, albowiem mnie przy tym nie było, byłem dzieckiem w innej szkole i spisywałem swoje wrażenia po latach. Co jest istotne? Nauczycielki, bo w większości były to nauczycielki, postrzegały swoją misję w specyficzny sposób – czuły się predysponowana do pomagania najsłabszym, dzieciom pochodzącym z zabitych wiosek, albo opóźnionym w rozwoju. Pewnie nie było to łatwe i pewnie dawało im mnóstwo satysfakcji. Ja jednak nie mogę zrozumieć dlaczego nikt nie zajmował się nami – dziećmi wykazującymi jakieś zdolności? Gdzie byli ludzie, którzy powinni się zaopiekować dzieciakami posiadającymi potencjał ponadprzeciętny? Ja wiem, gdzie oni byli w naszym mieście – w jednostkach wojskowych i w strukturach tajnych, do których nauczyciele nie mieli dostępu, albowiem system wyznaczył im rolę pasterzy owieczek pokornych i głupich i nazwał to wychowaniem. Uczniowie zdolni byli w zasadzie na przegranej pozycji. Jeśli nie mieli głęboko uświadomionych rodziców, a przeważnie ich nie mieli, ich losy układały się bardzo różnie. W ciekawy sposób ujawniły się też – w czasie rozmowy telefonicznej z panią od polskiego – kryteria sukcesu i tych mitycznych zdolności. Dla naszych preceptorów sukces życiowy, to było zdobycie zawodu lekarza, a zdolności, to uporczywe podążanie w tym właśnie kierunku. A co jeśli ktoś nie chciał zostać lekarzem? Bo miał inne całkiem plany? Takich opcji nie przewidziano, albowiem wychowanie dorastającej młodzieży, w systemie który PRL odziedziczył po Nowosilcowie, powierzano tradycyjnie oficerom zupakom, albo tajnym pracownikom MO i SB. Nauczyciele zaś, tak jak dziś, mieli realizować program. No i opiekować się muminami, żeby się trochę dostymulować emocjonalnie. Wiecie jaka jest konsekwencja tego systemu? Likwidacja tradycji i porozumień międzypokoleniowych. A raczej przeniesienie ich do sfery tajnej i stworzenie czegoś w rodzaju antyświata i antyjęzyka – obszarów działania i porozumiewania się środowisk robiących kariery w strukturach państwa, które przeznaczone jest do likwidacji lub gruntowych przeobrażeń, ze zmianą granic włącznie. I my to mamy od samego początku, czyli od odzyskania tak zwanej niepodległości.

I teraz kolejna kwestia – dostałem dziś rano link, do wypowiedzi Sławomira Cenckiewicza, który promuje opublikowany w Glaukopisie tekst prof. Rafała Łatki, znanego niektórym z ostatnich targów w Bytomiu. Dotyczy on agenturalnej działalności kardynała Gulbinowicza i jest ponoć wstrząsający. Zapewne wszyscy go chętnie przeczytają i może nawet ktoś coś w związku z tym tekstem opublikuje. Mnie w wypowiedzi Cenckiewicza uderzyło jedno, oto w rozmowie z oficerami SB, kardynał Gulbinowicz wypowiada dość kokieteryjne słowa

 

Ja nie jestem taki, jak mnie większość księży ocenia. Jestem człowiekiem patrzącym realnie na zachodzące zjawiska społeczne. Wiem, że tylko realna obiektywna ocena faktów i dialog z władzami, może być podstawą do pracy na takim stanowisku.

 

Co to jest? To jest kapitulacja i przyznanie się do bezradności. Ktoś może powiedzieć, no tak, ale też jest w tym lęk przed prowokacją, bo niechby kardynał zdradził się z jakimiś niechęciami, to zaraz by mu zamontowali gdzieś jakiegoś księdza, który zrobiłby szereg demonstracji patriotycznych w wyniku których zginąłby jakiś młodzieniec i pozamiatane. Może tak, a może nie. Pomijając wszystkie aspekty dotyczące postaw księży wobec komuny, uważam, że to jest wynik braku wychowania, lub jak kto woli formacji. Braku wychowania katolickiego, które nie stroni od ryzyka i polityki. Czyli takiego, którego się nie uświadczy, bo dziś wychowanie katolickie rozumie się, w mojej ocenie trochę inaczej, tak jak moja dawna pani od polskiego rozumiała swoją misję – trzeba pomóc najsłabszym. Nie jest to do końca prawda. Organizacja taka jak Kościół powinna stworzyć przestrzeń, w której odnajdywać się będą najsilniejsi. Gdyby taka przestrzeń istniała, Henryk Gulbinowicz nie byłby kardynałem, a z oficerami SB rozmawiałby kto inny, z kim oni nie spoufalaliby się tak bardzo.

Pamiętam jak przysłuchiwałem się rozmowie jednego z księży profesorów z rektorem jednego z seminariów duchownych. Dotyczyła ona UKSW i tego, że uczelnia upada, najważniejszym zaś kierunkiem kształcenia jest bezpieczeństwo, które zostało całkowicie sfeminizowane. To jest przykład ciężkiego kryzysu, który łączy się wyraźnie z postawą Henryka Gulbinowicza. Uczelnia katolicka, zamiast budować swoją doktrynę wokół postaci takich jak święty Bernard i święty Ludwik, otwiera kierunek studiów dla przyszłych policjantek. Bo to jest takie życiowe i praktyczne.

Poza wszystkim zaś nie ma czegoś takiego jak realnie zachodzące zjawiska społeczne. Komunizm nie jest żadnym zjawiskiem społecznym, jest herezją narzuconą w warunkach wojennych. Podobnie jak wszystkie inne, dawniejsze herezje. Wiara w nauki społeczne w oderwaniu od historii Kościoła, to jest okultyzm najcięższego kalibru, szkoda, że duchowni tego nie widzą. No i nie do pomyślenia jest, by duchowny poświęcał czas jakiemuś trepowi. On może porozmawiać z opóźnionym w rozwoju dzieckiem, z panią od polskiego, albo z ciężko pracującym na polu rolnikiem, nie zaś z wiecznie aspirującą trepiarnią.

Prócz linku do wypowiedzi Cenckiewicza dostałem jeszcze inny link – do występów człowieka nazwiskiem Franz Zalewski, o którym już tu kiedyś wspominałem. Pan Zalewski jest archeologiem z Ukrainy, który zajął się propagowaniem idei Wielkiej Lechii. Włączył do tego dość sprytnie dobrze wszystkim znane z trzeciego tomu Baśni wątki dotyczące Kompanii Moskiewskiej. I zrobił z tego program edukacyjny, którego wszyscy słuchają jak świnia grzmotu. W mojej ocenie, jego występy, to ostateczna kompromitacja samej idei programu nauczania w oderwaniu od wychowania. Pan Zalewski przekazuje niby wiedzę, którą tłoczy do głów, odprawiając ten dziwny taniec na scenie i zarzucając kosmyki włosów za uszy. Z czym my tu mamy do czynienia? Z tym, co zostało wspomniane wyżej – tak się po latach materializuje duch aspirującej trepiarni. Goście chodzący tanecznym krokiem po scenie, modulujący głos i mrugający okiem do asystentek, pieprzący przy tym coś o Wielkiej Lechii. To są koledzy tych, co wciągnęli na listę Gulbinowicza. Wychowanie szeregu roczników mają już odfajkowane i teraz zabierają się za program nauczania. I nie ma w polskich grajdołkach mowy, by ktoś przeciwko temu procederowi zaprotestował, albowiem wszędzie tam siedzą ludzie, którzy zostali wychowani i wyedukowani, tak jak to opisałem powyżej. Teraz zaś domagają się oni jedynie emocjonalnej stymulacji i ciągłego potwierdzania swoich wyjątkowych predyspozycji. Zaprawdę, zaprawdę powiadam Wam, to już lepiej iść na spotkanie klasowe do dęblińskiej jedynki zwanej motylami, co ją dawno temu pani Basia organizowała, niż słychać tych ludzi i z nimi przestawać. I pod żadnym pozorem nie można się tak stroić i uprawiać takiej choreografii jak to pokazuje doktora habilitowany Franz. To jest gorsze niż wypowiedzi Gulbinowicza o zjawiskach społecznych. Tak kończy się system Nowosilcowa, a pan Zalewski to jego ostatni delegat na Polskę, który ma za zadanie dokonać destrukcji ostatecznej w tych biednych mózgach aspirujących, prowincjonalnych trepów i urzędników, pragnących za wszelką cenę i wbrew faktom uchodzić za naród. A takiego wała!

Wspominam o tym Zalewskim nie bez przyczyny. Był tu kiedyś pewien czytelnik, który bardzo nieufnie traktował moje rewelacje na temat Kompanii Moskiewskiej i domagał się potwierdzenia tych hipotez za pomocą dokumentów. - Ale skąd pan to wziął – pytał bez przerwy – gdzie to jest napisane, ale wie pan, tak wprost i wyraźnie. Tłumaczyłem mu, że wobec braku dostępu do archiwów, to są wysoce prawdopodobne poszlaki. Kręcił głową i odchodził niezadowolony. Dziś już w ogóle nie przychodzi. Był on, co pewnie już wszyscy odgadli, wielkim propagatorem idei Wielkiej Lechii. I nie potrzebował do tego źródeł pisanych, wystarczyło mu słowo autorytetów takich jak Franz i jego własna imaginacja. Był całkowicie przekonany co do tego, że ma rację. Dziś pan Zalewski, dla bezpieczeństwa swojego programu nauczania połączył Wielką Lechię z Kompanią Moskiewską i wszyscy absolwenci szkół senatora Nowosilcowa mogą już spać spokojnie.

My zaś, musimy walczyć.



tagi: kościół  polityka  edukacja  kłamstwa  wychowanie  cenckiewicz  program  gulbinowicz 

gabriel-maciejewski
27 lipca 2020 10:33
34     2891    15 zaloguj sie by polubić

Komentarze:

atelin @gabriel-maciejewski
27 lipca 2020 10:43

Oczywisty plus. Ja jednak widzę w tej notce zalążek nowej książki.

zaloguj się by móc komentować

Kuldahrus @gabriel-maciejewski
27 lipca 2020 11:27

"Uczniowie zdolni byli w zasadzie na przegranej pozycji."

Powiem więcej, nie tyle zdolni, co po prostu uczniowie o większych zdolnościach niż te potrzebne do obsługi kasy, stania na taśmie w fabryce, czy przerzucania worków na magazynie. Czyli właściwie 99,99% ludzi bo nawet jeśli ktoś nie może nauczyć się liczenia równań kwadratowych albo pisania rozprawek to zawsze ma jakieś zdolności większe niż te umożliwiające wyłącznie stanie na taśmie.

Nie dawno napisałeś, (sparafrazuje)że jeśli działania wyglądające na totalne szaleństwo i krańcowy obłęd są mocno dotowane i "popychane" do przodu to wskazuje na metodę.
Myślę, że ze szkolnictwem jest podobnie. Ktoś wykorzystuje to, że społeczeństwo jest zdewastowane przez wojny i komunizm i wobec, wymuszonej przez ciężkie warunki życia, bierności ludzi wprowadza rozwiązania mające na celu uzyskanie konkretnych efektów.
To jest bardzo zastanawiające, że właściwie roczniki 85'-90'(mniej więcej) były w szkole tak "prasowane" żeby nie mogły sięgnąć wyżej niż praca w sklepie, montowni, na magazynie i jakieś 20 lat później(2003r.-2012r.) w Polsce jedynymi(w większości) miejscami gdzie Polacy mogą pracować to są właśnie sklepy, montownie i magazyny, których powstawanie odtrąbia się jako wielki sukces i "tworzenie miejsc pracy", ewentualnie jeszcze zostawała emigracja i na emigracji najczęściej też praca na magazynie albo budowie.
Taka teoria może wydawać się trochę spiskowa, ale to jest bardzo dziwna koincydencja.

 

Kard. Gulbinowicz i działania historyków to jest w ogóle oddzielny temat i też się później odniosę.

zaloguj się by móc komentować

Maryla-Sztajer @gabriel-maciejewski
27 lipca 2020 11:35

Bardzo dobrze, że podjąłeś temat edukacji rozumianej jako wychowanie przede wszystkim. Ten sposób postrzegania jest jedynym mogącym dać jakiś sukces. Choćby dotyczyło to wąskiej grupy. Ta grupka będzie mieć większe możliwości indywidualnie. A to, wobec braku państwa całościowo podejmującego zadanie, pozwala mieć nadzieję na przeniesienie samej istoty i sensu edukacji w przyszłość. Nie rysuje się ona teraz może zbyt pozytywnie, ale zawsze lepiej robić wszystko co w naszej mocy. Wskazówką niech zawsze jest: módl się jakby wszystko zależało od Boga ale potem rób tak jakby wszystko zależało od ciebie.

Bardzo pożyteczna wskazówka.

Czyli uporczywość :)

.

 

zaloguj się by móc komentować

Maryla-Sztajer @gabriel-maciejewski
27 lipca 2020 11:40

Matematyka musi być na wysokim poziomie. Nawet jeśli ktoś, jak ja, nie zostaje potem matematykiem, to ćwiczenie które zapewni mu przyzwoity poziom lekcji będzie procentować w innych wybranych ulubionych obszarach.

Matematyka to narzędzie i jako takie musi być utrzymywane w należytym porządku.

Nie istnieje sprawny i wydajny drwal bez porządnej materiałowo i ostrej siekiery :).

.

 

zaloguj się by móc komentować


gabriel-maciejewski @Kuldahrus 27 lipca 2020 11:27
27 lipca 2020 11:46

Dlaczego spiskowa? To jest format...

zaloguj się by móc komentować

gabriel-maciejewski @Maryla-Sztajer 27 lipca 2020 11:40
27 lipca 2020 11:46

Ja miałem matematykę na niskim poziomie i nigdy się jej nie nauczyłem

zaloguj się by móc komentować

JarekBeskidy @gabriel-maciejewski
27 lipca 2020 12:32

Tak jak szpital już od lat nie leczy tylko sprzedaje procedury tak samo szkoła nie wychowuje tylko realizuje program.

Mała, wiejska szkoła podstawowa, klasa 5, przerwa w lekcjach: jedna dziewczynka drugiej "dla żartów" ściąga leginsy i ta zostaje w bieliźnie, na oczach szkoły. Na szczęście tuż obok jest dyzurujący nauczyciel, który.... nie robi nic. Dosłownie nic, bo: "obecnie jest taka metoda, że nauczyciel ma się nie wtrącać w problemy między dziećmi" padła później odpowiedź. 

zaloguj się by móc komentować

Maryla-Sztajer @gabriel-maciejewski 27 lipca 2020 11:46
27 lipca 2020 12:40

To jest problem.

Ale matematyka nie jest jedynym możliwym narzędziem i nie tylko ona nas kształtuje. Życie po prostu.. wychowuje. Zdolniacha w trudnych warunkach albo się załamie - nadwrażliwość - albo się uporczywie będzie piął w górę. 

Ważne jest uświadomić sobie dość szybko cel. On nie musi być zrozumiały dla innych. I nie zrozumieją wtedy poczucia sukcesu :). Ale nie wszystko musi być jawne oczywiste i spektakularne.

Czasem musi wystarczyć wąska grupa.

.

 

 

zaloguj się by móc komentować

krzysztof-laskowski @gabriel-maciejewski
27 lipca 2020 12:42

Program nauczania jako harmonogram wdrażania procedur korporacyjnych?

zaloguj się by móc komentować

Zyszko @gabriel-maciejewski
27 lipca 2020 12:54

Niestety bardzo trafna diagnoza. 

 

Teraz własne ograniczenia i możliwości można poznać u coucha Majka za kilka tysięcy w jeden weekend.

 

zaloguj się by móc komentować

Adama @gabriel-maciejewski
27 lipca 2020 13:09

Franc Zalewski nie jest archeologiem, jest GEOLOGIEM. Pochodzi z Ukrainy, zrobił doktorat na UŚ pt.: „Charakterystyka mineralogiczno-petrograficzna materiałów użytych do budowy megalitów Starego Państwa Egiptu”, kiedyś pracował na wierni (gaz ziemny). Kiedy o nim myślę, to mimowolnie przypomina mi się taki fakt historyczny, że kiedy w okresie międzywojennym był zakładany Państwowy Instytut Geologiczny to organem założycielskim tej instytucji było Ministerstwo Spraw Wewnętrznych.

 

str. 3

https://us.edu.pl/instytut/inoz/wp-content/uploads/sites/37/Nieprzypisane/doktoraty-archiwum.pdf

 

zaloguj się by móc komentować

Autobus117 @gabriel-maciejewski
27 lipca 2020 13:40

"to jest wynik braku wychowania, lub jak kto woli formacji. Braku wychowania katolickiego, które nie stroni od ryzyka i polityki"

Może spłycam, ale wpakowano nas w układ który promował jedynie nadstawianie policzka. W sytuacjach krytycznych ksiądz nie musiał  się angażować bo tzreba nadstawiać zawsze, a kapitan milicji wyciągał ten argument dodając 'jaki z ciebie katolik" No wszystkim pasowało.

Mówiąc Valserem /pozdrawiam/ nigdy nie można było dać komuś w zęby.

zaloguj się by móc komentować

Adama @Autobus117 27 lipca 2020 13:40
27 lipca 2020 13:53

Trafna uwaga. Takie spłycenie przypowieści o policzku było swego rodzaju kagańcem.

zaloguj się by móc komentować

gabriel-maciejewski @JarekBeskidy 27 lipca 2020 12:32
27 lipca 2020 14:32

Szkoda, że za naszych czasów tego nie było

zaloguj się by móc komentować



gabriel-maciejewski @Adama 27 lipca 2020 13:09
27 lipca 2020 14:33

W jego przypadku nie ma to znaczenia. Dziś jest tym kim jest

zaloguj się by móc komentować

gabriel-maciejewski @Autobus117 27 lipca 2020 13:40
27 lipca 2020 14:33

Ująłbym to dosadniej, ale niech będzie, że policzka

zaloguj się by móc komentować

Maryla-Sztajer @gabriel-maciejewski 27 lipca 2020 14:32
27 lipca 2020 14:53

To zależy od osoby. Ja funkcjonuję sama. Po blisko 70 - ciu latach mam praktykę.

Ale tak jak KJ + SN ... jednak jest jakiś krąg wokół.

.

 

zaloguj się by móc komentować


deszcznocity @gabriel-maciejewski 27 lipca 2020 14:33
27 lipca 2020 16:11

Odrzekł mu Jezus: «Jeżeli źle powiedziałem, udowodnij, co było złego. A jeżeli dobrze, to dlaczego Mnie bijesz?»

zaloguj się by móc komentować

Kuldahrus @gabriel-maciejewski
27 lipca 2020 17:01

Co do kard. Gulbinowicza.

Od jakichś 'x' lat informacje związane z szeroko pojętym Wrocławiem są rozpowszechniane jakąś taką "pocztą" szeptaną. Ktoś coś słyszał, gdzieś się spotykali, jakieś SB, gdzieś tam w oddali majaczy Stasi.
Jakoś, jeśli chodzi o Bolka dało się wszystko, a jak sprawa dotyczy Wrocławia to tak tylko strzępki informacji gdzieś wychodzą.
Najbardziej mnie denerwuje kiedy zaczyna się wtedy mówienie o hierarchach. "Wiesz, że ten i tamten w jakiejś willi dogadywali się z PZPRowcami..." itd., ale żeby dokładniej wszystko opisać to się nie da.
Sprawy hierarchów, czy duchownych to jest życie i śmierć dla nas uważam i sądzę, że ktoś powinien dokładnie zabadać kto, gdzie i z kim żebyśmy mieli jasność, bo jak narazie to są tylko przypuszczenia i nie wiemy co jest czarnym PRem i sianiem nieufności wobec duchownych, a co jest prawdą.
Ja wiem, że wiele akt zostało spalonych przy tzw. transformacji albo jest ukrtych przed historykami, ale przydałoby się żeby historycy w tak ważnych momentach, troche poszli drogą dedukcji tam gdzie brak archiwów, przecież Ty za nich wszystkiego nie zrobisz.
Może ten artykuł prof. Łatki troche rzuci światła, ale mimo wszystko pozostaje sceptyczny póki coś więcej się nie dowiem, bo takich informacji "ponoć wstrząsających" już słyszałem wiele, ale ostatecznie nic z nich nie wynikało.

zaloguj się by móc komentować

edzio @gabriel-maciejewski
27 lipca 2020 17:40

Rozpoznac swoje ograniczenia to uswiadomic sobie jak wielkie otwieraja sie nasze mozliwosci.

Ja zawsze wiedzialem ze nie nadaje sie absolutnie na lekarza lub nauczyciela. Ale widzac w moim zyciu wielu ich, mam przekonanie ze nie bylbym gorszym od nich. Oczywiscie spotkalem  wspanialych i lekarzy i nauczycieli ktorych mam w pamieci i dziekuje im ze byli gdy byli potrzebni.

Ale komunikacja miedzy ludzmi - ona jest najwazniejsza.

I nie pisze tu o poliglotach ktorych w okolo nie tak malo zauwazam. Ludzie sie komunikuja ze soba przede wszystkim swoim zachowaniem, postawa wobec innych. Przy odrobinie wprawy i dobrej woli mozemy natychmiast ocenic z kim chcemy wymienic tradycyjne „dzien dobry" a z kim nie. I ta umiejetnosc wynika moim zdaniem z wychowania i nie mam tu na mysli tego „keep smiling".

W ogladanych wielu dyskusjach przy okazji ostatnich wydarzen politycznych dostrzegam ze ludzie nie umieja sluchac ze zrozumieniem ale nawet nie potrafia sformulowac mysli w jezyku polskim. To jest dla mnie calkowicie katastrofalne. To sa kroki do tylu jezeli chodzi o ostatnie 30 lat.

Pozdrawiam

 

zaloguj się by móc komentować

an24 @gabriel-maciejewski
27 lipca 2020 19:11

Tak więc matura całkowicie zbędna, zwłaszcza do kształtowania elit dla państwa, które ma w swojej tradycji republikanizm (czyli podmiotowość) wypełniony personalizmem. 
Interesujący tekst. 
 

zaloguj się by móc komentować

stanislaw-orda @gabriel-maciejewski
27 lipca 2020 19:42

Kiedyś spotkałem sie z taką opinią na temat elitarnej szkoły w angielskim Eton.

Otóz ponoć absolwent tej szkoły moze niczego nie umieć z tzw. wiedzy przyrodniczej czy historycznej, ale zawsze będzie  w stanie zabić kogoś, kto założy niewłaściwego koloru i fasonu  krawat do koszuli i marynarki.

To, oczywiście, upraszczająca parabola, ale moim zdaniem sporo mówi o formacji wychowawczej dla  brytyjskich elit.

Szkoły w rodzaju Eton to formacja wychowacza, zaś  wiedza praktyczna to wyższe uczelnie.

 

zaloguj się by móc komentować


krzysztof-laskowski @an24 27 lipca 2020 19:11
27 lipca 2020 19:49

Republikanizm wcale nie równa się podmiotowości.

zaloguj się by móc komentować

an24 @krzysztof-laskowski 27 lipca 2020 19:49
27 lipca 2020 20:22

Zarówno w aspekcie politycznym, gospodarczym i społecznym jest to podmiotowość. 

zaloguj się by móc komentować

krzysztof-laskowski @an24 27 lipca 2020 20:22
27 lipca 2020 20:30

A tam, gdzie brakuje republikanizmu, panuje niedostatek podmiotowości?

zaloguj się by móc komentować

an24 @krzysztof-laskowski 27 lipca 2020 20:30
27 lipca 2020 21:50

Oczywista - oczywistość, dla tych co wiedzą, co to jest ten republikanizm w tych trzech aspektach i z czym się to wiąże a do tego wypełniony personalizmem. 

zaloguj się by móc komentować

krzysztof-laskowski @gabriel-maciejewski
27 lipca 2020 22:14

Ani oczywista, ani oczywistość, ani republikanizm, ani personalizm.

zaloguj się by móc komentować

Draniu @Autobus117 27 lipca 2020 13:40
28 lipca 2020 08:29

Otoz to, jestesmy spychani do strefy defensywnej. "Pandemia" jest kolenym etapem ,aby nas dyscyplinować. System tak działa, abyśmy jedynie się bronili. Zabiera nam się pole do swobodnego dzialania i decydowania, praktycznie w każdej dziedzinie życia. 

Wariant optymistyczny jest taki,ze nie wszystko da się kontrolować i nie wszystkich,a i kadr trzeba do kontrolowania,a z tym jest krucho.

zaloguj się by móc komentować

Wolfram @Maryla-Sztajer 27 lipca 2020 14:53
28 lipca 2020 12:00

Pani Marylo - Polska nie może być państwem złożonym z samotnych wilków, wiernych zasadom, gotowym na śmierć za ojczyznę, egzystujących na obrzeżach gospodarki. W gospodarce (nauce, kulturze, wymiarze sprawiedliwości) nie może być nadreprezentatywnej grupy ludzi służb wszelakich (głównie oni tworzą grupy) plus zagraniczne korporacje. Nie może być tak, iż jedynym spoiwem i jedynymi własnymi grupami są te, których przeznaczeniem jest porażka i śmierć.

Jeżeli państwo ma być (a być powinno) organizacją chroniącą rynek należący do obywateli, to musi być metoda i praktyka tworzenia i utrzymywania wspólnoty, opartej na doktrynie.

zaloguj się by móc komentować

zaloguj się by móc komentować