-

gabriel-maciejewski : autor książek, właściciel strony

Wreszcie znaleźli polskiego esesmana czyli sensacja goni sensację

Sprzedaż treści nie jest łatwa i ja wiem o tym najlepiej. Kłopot z ludźmi próbującymi sił na rynku polega na tym, że oni dodatkowo dociążają swój towar, w taki sposób, żeby czytelnika zniechęcić, albo czynią go wtórnym, co wywołuje ten sam efekt. Dlaczego tak robią? Tego nie wie nikt, a najmniej oni sami. Myślę jednak, że powodem jest pułapka, w której tkwi cała newsowa publicystyka. Ona jest posegmentowana, tak jak rynek książki. Moderatorzy zaś dystrybucji pilnują, żeby nikt nie próbował sprzedawać niczego poza zaakceptowanymi formułami. Musi być więc seks, przemoc i hitlerowcy, bo to najlepiej się sprzedaje. To jest oczywiście nieprawda. Jako człowiek handlujący książkami z istoty niesprzedawalnymi, które mają dziwaczne tytuły i poruszają niezrozumiałą tematykę, wiem o tym dobrze. Segmenty nie służą ułatwieniu sprzedaży, ale są po to, by można było łatwiej kreować autorów lansujących formaty propagandowe. Te zaś najlepiej wchodzą do głów i serc poprzez formuły lekkie lub rzekomo lekkie. Tak to zostało zadekretowane i tworzy dziś żelazną zasadę organizacji sprzedaży. Powtórzę więc jeszcze raz – to nie działa. Formaty dziwaczne idą lepiej, nawet jeśli położyć je wśród samych hitów literatury kryminalnej i pornograficznej. No, ale – jako się rzekło – nie o sprzedaż chodzi, bo przecież nikt nie działa na rynku książki dla pieniędzy. Poza takimi frajerami jak ja, rzecz jasna. Rynek książki to wyłącznie domena propagandy, która musi być obecna w formatach wymienionych wyżej, ale także innych: Fryzjer z Auschwitz, Senior account menager z Auschwitz, pokojówka z Auschwitz, owczarek niemiecki z Auschwitz, który jeździł koleją i został przewodnikiem niewidomego rabina. Podobnie jest z publicystyką. Oto wczoraj udało się publicystom z działu sportowego WP odnaleźć polskiego esesmana. W dodatku sportowca. To jest owoc tak słodki, że w zasadzie wszystkie ośrodki propagandy adresowanej do byłej już gimbazy powinny otwierać całe skrzynki szampana. Nie dość, że Polak, to w SS i jeszcze deklasuje orły Górskiego, a może nawet i samego Lewego! Jest tylko jeden problem, a właściwie dwa. No dobra, trzy…a w zasadzie to cztery….Okay, zacznę od linku. https://sportowefakty.wp.pl/zuzel/930177/polski-sportowiec-z-mroczna-historia-sad-wydal-na-niego-wyrok-smierci

No to teraz po kolei. Facet uprawiał żużel przed wojną i rzeczywiście miał jakieś wyniki. No, ale wszyscy wiemy co to jest żużel. To jest mianowicie ulubiony sport Mieczysława Wachowskiego. I na tym można by zakończyć pogadankę, ale on się nazywał Albrecht von Alvensleben. Jego matka to co prawda Katarzyna Bnińska, ale coś z tą matką było wyraźnie nie halo. Po przeczytaniu tego tekstu człowiek dochodzi do wniosku, że w tej fantastycznej rodzinie normalny był tylko ojciec polskiego esesmana, stary hrabia Joachim von Alvensleben. Facet prowadził z sukcesem duży majątek, był w porządku wobec swoich pracowników, nawet kiedy wybuchła wojna. No, nie miał szczęścia w życiu osobistym, ta niby polska szlachcianka, zostawiła go w cholerę razem z majątkiem, a syn zamiast interesować się agronomią, jeździł bez przerwy na motorze. Żona uciekła do Sopotu, co jest, jak na polską szlachciankę kierunkiem dość ekstrawaganckim. W dodatku puściła tego Joachima kantem, akurat jak facet wrócił z frontu i z tego co można zrozumieć, zostawiła mu dziecko ( jak się później dowiedziałem, aż dwoje). I tu mamy kolejny kłopot, bo to było jej dziecko, ale nie jego. Nie możemy się jednak domyślić, czyj był ten chłopak, bo autor artykułu umiejętnie dozuje napięcie. Niemiecki ojczym poświęcał mu czas i pieniądze, pozwalał na uprawianie ekstrawaganckiego sportu, który przyniósł mu sławę. Co w tym czasie matka robiła w Sopocie, nie wiemy, ale raczej na pewno nie szukała męża wśród polskich ziemian żyjących jak tradycja i Pan Bóg przykazują.

Kiedy do władzy doszedł pan Hitler, Albrecht, polski żużlowiec, jak go w tym artykule nazywają, był już żonaty. Wżenił się w rodzinę popierającą NSDAP, która zaczęła kształtować jego poglądy. Jak na prawdziwego polskiego esesmana przystało, najpierw zadenuncjował ojca, którego wywieźli do Dachau, a on przejął po nim majątek. Nie wiemy czy dobrze gospodarował, bo okazało się, że swoim postępowaniem bardzo wkurzył matkę. Ta zaś napisała na niego donos. Nie do jakiegoś tam szmatławego gestapo w Bydgoszczy czy Gdańsku, nie do siedziby SD w Berlinie, ale do samego Heinricha Himmlera. Tak właśnie. I w tym liście wyznała Henrykowi, że ten cały Albrecht nie jest w ogóle synem Joachima, ale pewnego argentyńskiego Żyda nazwiskiem Rodriguez, po którym słuch zaginął. Ku uciesze matki polskiej ziemianki, cały czas bezpiecznej mimo szalejącego terroru, syna, który już należał do SS wydalono ze służby. Jego ojciec zaś, został, poprzez kontakty dyplomatyczne uwolniony z obozu. Musiał wrócić do żony, która w przez całą wojnę mieszkała w Obersdorfie. I teraz powiedzcie mi jak to jest możliwe, że polska szlachcianka, spokrewniona z Adolfem Bnińskim, wojewodą poznańskim, którego aresztowano, torturowano, a wreszcie zamordowano, ponoć szczując psami, ma w czasie wojny możliwość mieszkania najpierw w Sopocie, potem w Obersdorfie i jeszcze pisze listy do Himmlera denuncjując własnego syna jako Żyda?

To jedna kwestia. Druga jest moim zdaniem ciekawsza. Z tej ultra fantastycznej historii polscy publicyści wyciągają, to co według nich jest najważniejsze – mroczną przeszłość polskiego sportowca. A chodzi im o chwilową przecież przynależność do SS. Nie o to, że matka, jest – z niezrozumiałych powodów – traktowana w Rzeszy, jak gość specjalny, nie o to, że jego biologicznym ojcem był żydowski profesor z Argentyny, nie to, że ojciec będąc Niemcem miał polskie obywatelstwo i jak wszyscy polscy ziemianie został okradziony przez władzę socjalistyczną w wyniku działań zwanych reformą rolną. Najważniejsze jest, że syn był w SS i że wydano na niego wyrok śmierci. No, ale go nie wykonano. A na pewno nie wykonało go polskie podziemie. Pan Albrecht von Alvensleben najpierw zmienił sobie nazwisko na Werner, a potem, nie niepokojony przez nikogo wyjechał do Argentyny. Może chciał kogoś odwiedzić? O tym niestety dociekliwi publicyści milczą. Ponoć władze komunistyczne wystąpiły o ekstradycję byłego, polskiego sportowca, ale władze amerykańskie i brytyjskie nie zgodziły się na to. Ciekawe czemu? Może powodem było to, że matka Albrechta wzięła ślub z jego ojczymem nie w Ostromecku wcale, a nawet nie Bydgoszczy, ale w Londynie? Sam nie wiem. Ponoć Albrecht został zastrzelony gdzieś na ulicy, przez kogoś, kto miał do niego jakieś urazy. No, ale nic bliższego o tym nie wiadomo, tak samo, jak nie wiadomo co wykładał ten jego biologiczny ojciec Rodriguez. Jego ojczym zaś, stary hrabia Joachim, oszukany przez żonę, na której łasce pozostawał, okradziony przez polskich socjalistów, a wtrącony do ciężkiego więzienia przez niemieckich, dożył roku 1967. Zmarł mając lat dziewięćdziesiąt. Z pewnością było to niezwykłe życie. Ponoć jest nawet o nim jakaś książka po polsku. Nie znam jej, niestety. Zostawiam Wam, tylko krótki artykulik.

 

http://stronarodzinna.ma7.eu/preyss/artykuly/gd3jonarmartinalvensleben.html?i=1

 

 

 



tagi: żydzi  ziemiaństwo  sport  obozy koncentracyjne  przemoc  seks  esesmani  nieślubne dzieci  himmler  żużel 

gabriel-maciejewski
28 marca 2021 08:49
34     3363    17 zaloguj sie by polubić

Komentarze:

malwina @gabriel-maciejewski
28 marca 2021 09:26

Polskich tzw. dziennikarzy w ogóle malo interesuje kontynent subamerykański. odkąd pamiętam, kierunek ten wybrzemiewa u nas jak "zapadł się pod ziemię". Nawet Gombrowicz nie zapełnił tej "dziury".

Gdyby nie "Pieprz i wanilia" to Polacy chyba w ogóle nie wiedzieliby, że taki kontynent istnieje;)

 

zaloguj się by móc komentować

Matka-Scypiona @gabriel-maciejewski
28 marca 2021 09:45

Ja już się przyzwyczaiłam, że w takich opowieściach uwaga publicystów skupia się na dyrdymalach. Dlaczego? Bo do tego wystarczy jeden zwój trzymający uszy. 

A ta cała Katarzyna Bninska, która, po romansie z żydowskim profesorem z Argentyny,  podrzuciła swojemu mężowi bastarda, to chyba powinna wprost pojechać do komory? Mało że Polka, to jeszcze romans z Żydem. A jednak nie... Co mogło być przyczyną donosu "synka" , że hrabia trafił do obozu koncentracyjnego? No i te dziwne powojenne losy... Ciekawa historia. Może ktoś z nawigatorow będzie wiedział coś więcej. 

 

zaloguj się by móc komentować

Andrzej-z-Gdanska @gabriel-maciejewski
28 marca 2021 09:59


Znamienne komentarze do artykułu z pierwszego linku bez poprawek stylistycznych:

 Kris1 Wczoraj 16:08
Tytul "Polski sportowiec z mroczną historią" jest klamliwy. W rzeczywistosci byl to niemiec, zydowsko-polskiej narodowosci i z succesami w Polsce ktory byl ss-manem.

 HR_Sparta Wczoraj 15:55
Panie redaktorze, artykuł byłby fajny, gdyby udało się zapanować chaosem i chronologią. A tak to wyszło wypracowanie gimnazjalisty.

Poniżej fragmenty tekstu (bez mojego komentarza) z drugiego linku:

W 1921 r. małżonkowie rozwiedli się

Pojechał do żony Katarzyny Bnińskiej do Obersdorf, gdzie przebywał do końca swego życia (1967 r.).

Możnaby podsumować, że tak powstaje "prawda" na podstawie legend, bajek i przypuszczeń.
Z drugiej strony skoro jest "zapotrzebowanie", znajdzie sie "usłużny", który nawet, gdy nie jest o to proszony napisze co "ćwierka" (płynie) w g(ł)ównym nurcie czy ścieku.

zaloguj się by móc komentować

ewa-rembikowska @gabriel-maciejewski
28 marca 2021 09:59

Ten artykuł  w sportowych faktach to bełkot.

Rodzina żarła się ze sobą o majątek Ostromecko a reszta do didaskalia z niełatwą historią w tle.

Lepiej ta historia jest opisana na  stronie rodzinnej

http://stronarodzinna.ma7.eu/preyss/artykuly/gd4albrechtwernervonalvensleben.html

zaloguj się by móc komentować

tomasz-kurowski @gabriel-maciejewski
28 marca 2021 10:21

W mojej i pokrewnych dziedzinach funkcjonuje coś takiego jak text mining, czyli jak chcą polscy naukowcy "eksploracja tekstu", choć sądzę, że prymitywniejsza kalka "kopalnictwo tekstowe" byłaby trafniejsza. Działa to ogólnie tak, że odpowiedni program, mający dostęp do zasobów literaturowych (i programy i dostęp są dość drogie) przyjmuje od użytkownika listę reguł i słów kluczowych, powiedzmy "[białko] p53" i "rak", a następnie - z jakimś tam maszynowym zrozumieniem gramatyki - wygrzebuje z dostępnej literatury medycznej wszystkie sformułowania podobne do "p53 [wywołuje / wpływa na / powstrzymuje / blokuje rozwój] raka", starając się zrozumieć i wydobyć ile się da i ile mu zlecono z kontekstu tych sformułowań. Przy czym z reguły nie służy to jako wyszukiwarka tekstów, które naukowiec potem przeczyta, a jako zautomatyzowane źródło powiązań, które następnie zostaną przedstawione w formie grafu, który dopiero będzie obiektem analizy, albo jako prosty sposób porównania, które z jakiejś listy białek jest częściej wiązane z daną przypadłością. Na kontekst szerszy niż potrzebny do identyfikacji poszukiwanego powiązania ludzkie oko nigdy nie spojrzy.

Ciekawe kiedy dziennikarze i publicyści doczekają się podobnych narzędzi, bo chyba wciąż męczą się ręcznie.

zaloguj się by móc komentować

olekfara @gabriel-maciejewski
28 marca 2021 10:47

To co Pan pisze, staje się o wiele bardziej zrozumiałe, jeżeli z definicji wojen "światowych", wyrzucimy okreslenie światowe. Zastępując je słowem klany, mamy wtedy wojny klanów. Wszystko staje się bardzie zrozumiałe i proste. Dziwne losy niektórych ludzi przestają być dziwne, powiązania proste, chociaż głęboko ukryte

zaloguj się by móc komentować

destyn @przemsa 28 marca 2021 10:09
28 marca 2021 10:58

Człowiek pisze takie książki, na które jest w stanie zawrzeć umowę z jakimś wydawnictwem.

Jeżeli nawe na SN prowadzi się dyskusję na temat treści zawartych w felietonie, to oznacza jedno, że temat chwycił.

Jak znam życie, to będzie na ten temat co najmniej 100 komentarzy he he

zaloguj się by móc komentować

Paris @olekfara 28 marca 2021 10:47
28 marca 2021 11:13

Voila...

...  i  to  jest  wlasnie  to  !!!

zaloguj się by móc komentować

destyn @gabriel-maciejewski
28 marca 2021 11:49

"Sprzedaż treści nie jest łatwa i ja wiem o tym najlepiej. Kłopot z ludźmi próbującymi sił na rynku polega na tym, że oni dodatkowo dociążają swój towar, w taki sposób, żeby czytelnika zniechęcić, albo czynią go wtórnym, co wywołuje ten sam efekt. Dlaczego tak robią? Tego nie wie nikt, a najmniej oni sami. Myślę jednak, że powodem jest pułapka, w której tkwi cała newsowa publicystyka. Ona jest posegmentowana, tak jak rynek książki."

Tłumaczenie na polski:

Tylko moje książki i to co wydaje, nadaje się do czytania :)

ps

Czekam na dalszy ciąg o wielbładach i soli. No i o tym murze z cierni o dł. 1800km :)

 

zaloguj się by móc komentować

saturn-9 @tomasz-kurowski 28 marca 2021 10:21
28 marca 2021 12:12

text mining 

 

W linkowanym tekscie wyjściowym pojawia się takie niewinne zdanie: Kilkanaście dni wcześniej wstąpił w szeregi Schutzstaffel, czyli SS. No, no, tak, tak... Gospodarz czasami tak akcentuje ale dzisiaj zrezygnował z tego :-((  Hagada: HH jak niedźwiedź.

Nazwisko von A. i już jesteś w czarnym mundurze jak taki inny. Argentyna też się przewija. 

'Nordyk typus' i odniesienie von obliguje i nobilituje w szeregi SS [runicznie ᛋᛋ ]. 

Publicyści pomnażają byty? A czujny 'destyn' nanizane paciorki liczy...

zaloguj się by móc komentować

pink-panther @gabriel-maciejewski
28 marca 2021 14:56

 Nazwisko i ród von Alvensleben są bardzo stare i wywodzą się aż z XIII w. Od XVIII związani z dworem pruskim.

"Przedmiotowy"  Albrecht Werner von Alvensleben- Schönborn  w mieniony jest w bazie danych www.sejm-wielki.pl, gdzie ma wykazanego ojca biologicznego niejakiego Rodrigueza (bez imienia) .Urodzony został w Argentynie 29 grudnia 1908 r. Matka Katarzyna Bnińska jakoby z poważnego rodu Bnińskich herbu Łodzia, hrabiów pruskich od 1798 r. była poddaną pruską i urodziła się wg portalu geni w Dąbkach powiatu Sławno nad Bałtykiem w 1884 r.

Zatem Albrecht Werner Rodriguez może być nazwany co najwyżej "SS-manem z Polski" a nie "polskim SS-manem". 
W dodatku miał, przynajmniej z nazwiska, znacznie potężniejszych kuzynów z rodu Alvensleben - w SS.

Abrecht Werner syn Katarzyny Bnińskiej miał formalnie nazwisko von Alvensleben-Schonborn, albowiem jego dziadek Albrecht von Alvensleben znakomicie się ożenił z ostatnią przedstawicielką rodu Schönborn - Martą Matildą, która w posagu dostała majątek Ostromęcko (Ostromentzko) w zamian za dodanie do nazwiska męża członu Schönborn.

Młodszy brat dziadka Albrechta - Ludolf Udo von Alvensleben miał z syna Udo - wnuka Ludolfa Jakoba von Alvensleben (1899 -1953), który był Standartefuehrerem SS i zasłynął jako "Inspektorfuehrer" w akcji Reinhardt w rejonie Torunia i w rodzinnym majątku w Plutowie , gdzie sobie urządził miejsce tortur Polaków.  Dowodził akcją Intelligenzaktion Pommern.

W karierze ma też szkolenie strażników obozów - w Trawnikach k. Lublina i pełnił funkcję naczelnika obozu Lipowa w Lublinie. W kwietniu 1940 r. wymordował ponad 160 Polaków w Józefowie k/Lublina.Wojnę zakończył we Włoszech jako dowódca policji i SS w Adria-West.

Jego szybka i bogata kariera w SS wynikała z prostego faktu, że przez pewien czas jego przełożonym bezpośrednim był kuzyn Hauptsturmführer  Waffen SS  -Ludolf Hermann Emmanuel Georg Kurt Werner von Alensleben - osobisty adiutant Heinricha Himmlera. Skazany zaocznie  na karę śmierci za wymordowanie   przez dowodzony przez niego Selbschutz 4.247 Polaków. Zaocznie - bo zdołał uciec z obozu jenieckiego Brytyjczyków do Argentyny.

Skoro aż dwóch prawdziwych Avenslebenów było wysoko w SS a jeden nawet był osobistym adiutantem Heinricha Himmlera, to powstaje pytanie, czy potrzebne były jakieś donody na własnego syna od jakiejś Katarzyny z domu Bnińskiej. Wystarczyło przecież szepnąć słówko na podejrzane pochodzenie rzekomego syna kuzyna Joachima Martina von Alvensleben, aspirującego bezprawnie do kawałka majątku Alvenslebenów.

 

To o tyle bardziej prawdopodobne, że akurat Ludolf Hermann von Avensleben  Hauptsturmführer  Waffen SS miał w życiorysie (poza wymordowaniem kilku tysięcy Polaków w Piaśnicy w 1939 r. i stanowiskiem dowódcy SS w Krakowie Generalgouvernement ) - donosy na niewygodnych wierzycieli. 

Jak na przykład na ziemianina Carla Wentzla, którego oskarżył o udział w spisku 20 lipca 1944 r.  i doprowadził do skazania na śmierć, czym oczyścił z długów swój majątek w Schochowitz w Saksonii Anhalt. Bo wierzyciel zawisł na stryczku.

Cała ta afera z "polskim SS-manem" jakoś mi się kojarzy z tym, że majątek Ostromęcko nawiedził podobno niedawno "kultowy reżyser" Smarzowski, który zapewne nakręci coś o "polskim SS-manie", który był nieślubnym synem Żyda argentyńskiego Rodrigueza i poddanej pruskiej z domu Bnińskiej.

 

 

 

http://www.sejm-wielki.pl/b/1.1122.222

https://translate.google.com/translate?hl=pl&sl=de&u=https://de.wikipedia.org/wiki/Albrecht_von_Alvensleben-Sch%25C3%25B6nborn&prev=search&pto=aue

https://translate.google.com/translate?hl=pl&sl=en&u=https://en.wikipedia.org/wiki/Ludolf_Jakob_von_Alvensleben&prev=search&pto=aue

zaloguj się by móc komentować

tadman @przemsa 28 marca 2021 10:09
28 marca 2021 17:08

Był fotograf z Auschwitz - Wilhelm Brasse - i była to postać prawdziwa o nieustraszonej postawie (odmówił podpisania volkslisty pomimo iż z racji pochodzenia ojca był do tego nakłaniany). Jego zdjęcia więźniów KL po nim pozostały, a co pozostało po tym wydumanym bohaterze.


Artykuły tego typu spotykam na onecie i na o2.pl i mam wrażenie, że pisane są przez gimbazę lub przez jakiegoś chałturnika tylną, lewą nogą. Niezgodność tytułu z treścią lub pomieszanie faktów, niezgodność dat to najczęstsze wpadki.

zaloguj się by móc komentować

Paris @pink-panther 28 marca 2021 14:56
28 marca 2021 17:22

AMERYKA...

...  ten  Pani  komentarz...  normalnie  A-ME-RY-KA,  Pani  Panther'o  !!!

 

I  zadna  deta,  "wirtualna  dziennikarzyna"  Mateusz  Kozanecki,  ani  nawet  jeszcze  bardziej  dety  "historyk"  Krzysztof  Drozdowski  nawet  JEDNYM  SLOWEM  nie  zajakneli  sie  o  "znamienitym  dziadziusiu",  swojego  "bohatera"  publikujac  ten  niebywaly  publicystyczny  BELKOT...

...  ciekawe  ile  wzieli  za  ten  "projekt",  te  dwa  "wirtualne"  VOLKSDOJCZE  ?!?!?! 

zaloguj się by móc komentować

gabriel-maciejewski @malwina 28 marca 2021 09:26
28 marca 2021 17:30

Niektórzy się nim interesują, na przykład Michał Radoryski

zaloguj się by móc komentować

gabriel-maciejewski @Matka-Scypiona 28 marca 2021 09:45
28 marca 2021 17:31

No właśnie to wszystko jest niezwykłe i zaskakujące

zaloguj się by móc komentować



gabriel-maciejewski @przemsa 28 marca 2021 10:09
28 marca 2021 17:34

Sekretnego życia smarków fryzjera z Auschwitz

zaloguj się by móc komentować

gabriel-maciejewski @tomasz-kurowski 28 marca 2021 10:21
28 marca 2021 17:35

Te narzędzia dla mnie byłby akurat bardzo przydatne, ale nie do pisania takich tekstów. Oni się tego nie doczekają, bo by się okazało, że kawałki przez nie produkowane byłby za dobre

zaloguj się by móc komentować



ewa-rembikowska @gabriel-maciejewski 28 marca 2021 17:33
28 marca 2021 19:03

Ostormecko leży na źródłach bardzo dobrej wody. Eksploatację źródła na większą skalę podjęto w 1894 roku, gdy majorat ostromecki znajdował się pod rządami Albrechta von Alvenslebena.

Woda jest wydobywana i butelkowana do tej pory.

zaloguj się by móc komentować

Marcin-K @gabriel-maciejewski
28 marca 2021 20:07

Jest jeszcze przypadek Ernesta Wilimowskiego. Piłkarza przedwojennego, który pochodził z Górnego Śląska, grał fantastycznie, między innymi na pierwszym mundialu z udziałem Polski, jeszcze przed wojną - z zachowaniem wszystkich uwarunkowań, można by go było nazwać takim pre-Lewandowskim tamtych czasów. Potem trafił do kadry III rzeszy. Wokół tej postaci roztoczyła się aura tak zwanych "kontrowersji". Propaganda PRL-u zrobiła z niego zdrajcę, potem zapadła wokól niego cisza, i aż dziwne, że jeszcze jakiś Zychowicz nie napisał o nim książki przyozdobionej charakterystycznym dla niego tytułem, np. "Volksdojcz - patriota górnośląski". Ja pewnie nie byłbym w stanie dokonać takiego rozkładu tego przypadku jak w Pana tekście, ale sama postać bardzo ciekawa.

zaloguj się by móc komentować

Paris @ewa-rembikowska 28 marca 2021 19:03
28 marca 2021 20:13

Piekne...

...  no  i  jestesmy  w  domu  !!!

 

Czy  to  Ostromecko  jest  daleko  od  Chobielina  ???

zaloguj się by móc komentować

stanislaw-orda @gabriel-maciejewski 28 marca 2021 17:33
28 marca 2021 20:18

No i super woda mineralna o tej nazwie.

 Uważam, że jedna z najlepszych na krajowym rynku

zaloguj się by móc komentować

umami @gabriel-maciejewski
28 marca 2021 20:19

To nie jest książka o nim a o Ostromecku, sądząc po całym tytule: „Czas jak strumień... Z dziejów Ostromecka” (1990). Autor artykułu błędnie podaje nazwisko autorki — nie Anna Suchecka a Anna Sucharska. To tak dla porządku.

Żydzi są, jak najbardziej, obecni w tej historii.

Joachim von Alvensleben oraz baron Erich von Fritzsche byli w Argentynie świadkami na ślubie Erika (Ericha) Pringsheima i Marii Erlich vel Barskiej (takim nazwiskiem posługiwała się w Argentynie), rozwiedzionej z Piotrem Konem / Conem.

Ojciec Marii, Emanuel Erlich (1831—1901), poślubił w 1870 Aleksandrę Brauman (1847—1891); był uczniem szkoły rolniczo-leśnej Marymont, następnie rolnikiem (na Podolu?). Brał udział w powstaniu styczniowym 1863 r. przeciwko rosyjskim rządom i na kilka lat został zesłany do Tobolska na Syberii.

Córka Marja (= Maria, Mary) Erlich (ur. 1877 w Boriza (= Borivka, Борівка?) na Podolu) wyszła za mąż za Piotra Kona (1865, Warszawa — 1937, Łódź, popełnił samobójstwo), adwokata, broniącego działaczy ruchu robotniczego (m.in. uczestników buntu tkaczy łódzkich w 1892 rok), działacza Organizacji Radykalnej Inteligencji „Wolność” w Łodzi; w okresie II Rzeczypospolitej utrzymywał kontakt z Polską Partią Socjalistyczną; ale rozwiodła się z nim w Warszawie w 1903 r. i zostawiła z nim dwóch synów, podobno uciekając z synem rosyjskiego oficera, którego uważano za alfonsa. Około 1908 Mary przyjechała do Argentyny w towarzystwie Humphreysa G. Mackaya, Szkota, byłego porucznika, syna aptekarza George'a D. Mackaya i Hannah H. G. Mackay z Edynburga. Rok wcześniej była tam jako guwernantka Mary S. Gumpert, a w 1906 i w 1907 odwiedzała Erika jako swojego chłopaka, znali się jeszcze z Niemiec, co ukrywali potem przed matką Erika. 

Erik został zesłany przez rodziców w 1905 za ogromne długi do Argentyny. Miał charakterek i był hazardzistą. Tu miał uczyć się pracować na farmie i zarządzać posiadłościami (tak rozumiem Estanciero-Eleve) ale w 1906 odmówił uboju bydła i został bezrobotny, jeśli czegoś nie pokręciłem. W 1908 odwiedziła go tam matka, i tu poznała Marię. Po powrocie matki do Niemiec ojciec kupił mu za 165 000 marek (≈ 1 500 000 euro) posiadłość (estancia) z opuszczoną kopalnią miedzi „Virorco” ale udzielając mu pożyczki pod hipotekę, którą miał zwrócić w ciągu 2 lat; jeśli by nie zwrócił, ojciec miał prawo ją sprzedać. Erik szybko poinformował rodziców, że nie przeniósł się do Estancia „Virorco” sam, ale razem ze swoją nową żoną, którą poślubił 1 kwietnia 1908 roku w urzędzie stanu cywilnego w Buenos Aires. Maria zamieszkała z nim w „Virorco”. Zamierzali zająć się hodowlą zwierząt. Naciągali rodziców Erika, kupili kilka koni wyścigowych i drogi samochód (Viroco nie posiadało utwardzonych dróg). Popadli w długi. Erik zmarł w 1909 podczas wizyty Humphreysa G. Mackaya. Matka Erika podejrzewała Marię o morderstwo ale ponoć było to samobójstwo. Potem Maria wróciła do Niemiec, potem wyjechała do Londynu i została żoną Mackaya. Posiadłość argentyńską Erika, Alfred zostawił Marii. Zajmowała się nią z Mackayem przez 10 lat, do odziedziczenia przez Mackaya spadku. Wrócili do Anglii. Mary Mackay zmarła w 1960 w Londynie.

Ojciec Erika, Alfred Israel Pringsheim, urodzony w Oławie, to bogaty profesor matematyki, matka Hedwig, Gertruda Hedwig Anna Dohm (1855–1942), berlińska aktorka, córka znanej z walki o prawa kobiet Hedwig Dohm-Schleh (1831–1919), feministki i autorki.


Za wiki:

Po rozpoczęciu akcji prześladowania i wywłaszczania zamieszkującej Niemcy ludności pochodzenia żydowskiego Pringsheim, głównie ze względu na swój wiek (miał wtedy sporo ponad 70 lat), nie opuścił kraju wraz z resztą swojej rodziny. Decyzja ta spowodowała, że naziści poddawali go (jak i innych zamieszkujących Niemcy Żydów) nieustannym szykanom i upokorzeniom – między innymi pozbawiono go prawa wyjazdu z kraju. Dzięki pomocy wielu osób, w tym Winifredy Wagner (synowej Ryszarda Wagnera i przyjaciółki Hitlera)[7]Karla Haushofera (byłego sąsiada Pringsheima, a zarazem przyjaciela Rudolfa Heßa), Oskara Perrona (byłego studenta Pringsheima, a wówczas profesora monachijskiej uczelni), a nawet oficera SS, Alfred Prinsheim i jego żona Hedwig cudem uniknęli aresztowania i 31 października 1939, dosłownie w ostatniej chwili, zdołali wyjechać do Zurychu. Przed wyjazdem Pringsheim został zmuszony do sprzedaży resztek swojego majątku. Środki uzyskane z licytacji jego kolekcji majolik posłużyły opłaceniu Reichsfluchtsteuer (pobieranego głównie od uciekających z Niemiec Żydów tak zwanego podatku od ucieczki z Rzeszy). Jego dom został zburzony, a na jego miejscu zbudowano budynek biurowy służący partii nazistowskiej jako archiwum akt osobowych wszystkich jej członków (obecnie mieści się w nim, między innymi, Instytut Historii Sztuki Uniwersytetu Ludwika i Maksymiliana).

Alfred Pringsheim zmarł 25 czerwca 1941 roku w Zurychu. Jego żona niedługo potem, jak się wydaje, spaliła wszystkie jego rzeczy osobiste, w tym jego korespondencję z Ryszardem Wagnerem. Zmarła rok po swoim mężu.


Erik spędził życie w Argentynie, gdzie zbiegł z powodu długów spowodowanych hulaszczym trybem życia i długami hazardowymi. Zmarł w młodym wieku. [Jego siostra] Katharina, [Katia], jako jedna z pierwszych kobiet w Monachium, uzyskała wykształcenie uprawniające do wstępu na studia wyższe, a następnie była jedną z pierwszych kobiet aktywnie działających na Uniwersytecie Ludwika i Maksymiliana w Monachium. W roku 1905 została żoną Tomasza Manna, niemieckiego pisarza i laureata Nagrody Nobla z zakresu literatury.



Tomasz Mann wykorzystał dziennik podróży matki Erika, i swojej teściowej, która odwiedziła syna w Argentynie w 1908 roku do stworzenia pełnej przygód historii swojego bohatera Feliksa Krulla (Wyznania hochsztaplera Feliksa Krulla).

Co robił w Argentynie Joachim (Martin = Jomar = Joaquín) von Alvensleben?

Według www.familie-vonalvensleben.de był pierwszym porucznikiem w Regiment Gardes du Corps, Poczdam, a następnie studiował leśnictwo. W l. 1908—1909 zarządzał obozem „Buena Esperanza”, częścią obozu o tej samej nazwie, założonego pierwotnie w 1884 roku, bezpośrednio na północny zachód od „La Primavera”, oraz w 1902 r. Ernst (= Ernesto) Tornquist & Co. Następnie wrócił do Niemiec, ale w 1912 r. ponownie udał się do Argentyny na „Cap Finisterre” Hamburg-Süd, przypuszczalnie aby sprzedać swoją estancję.
Wiadomo tyle, że w latach 1908–1909 prowadził ranczo w Buena Esperanza w San Luís; następnie wrócił do Niemiec.

Więcej o tej historii tu:
http://www.pampa-cordobesa.de/Resenia_0319.pdf

zaloguj się by móc komentować


ewa-rembikowska @stanislaw-orda 28 marca 2021 20:18
28 marca 2021 20:23

Tak a do wody Ostromecko trzeba dodać jeszcze Inowrocławiankę Kujawską.

zaloguj się by móc komentować

KOSSOBOR @gabriel-maciejewski
29 marca 2021 01:29

Bnińskich były bodaj trzy gałęzie. Nigdy nie słyszałam o rzeczonej Katarzynie, chociaż informacje miałam od rodziny brata wojewody Adolfa Bnińskiego /wersja rodziny: storturowanego Adolfa Bnińskiego rzucono lwom w poznańskim Zoo/, zatem coś musiało być z tą panią nie halo, skoro o niej nie wspominano. A przecież związki sąsiedzkie/ziemiańskie/gospodarcze (np. cukrownia w Unisławiu) z von Alvenslebenem z Ostromecka  i rodzinne z Bnińskimi mojej teściowej musiały zahaczać o Katarzynę. Zatem była to osoba, o której "nie mówiło się". Wszystko wskazuje, że - oprócz skandali obyczajowo - rodzinnych - w grę wchodziły rzeczywiście inne powody. Czego dowodziły dziwne z naszego punktu widzenia losy Katarzyny w czasie wojny. Fioł antypolski i antyżydowski Niemców kwalifikował ją jak najbardziej do obozu koncentracyjnego. 

zaloguj się by móc komentować

qwerty @stanislaw-orda 28 marca 2021 20:18
29 marca 2021 17:54

właścicielem marki i ujęcia jest Foodcare sp. z o.o. [Zabierzów] - cała operacja to dość tani chwyt marketingowy, nie ważne co byle mówili; w PKP jest ta woda dystrybuowana no i jakie skojarzenia?

zaloguj się by móc komentować

qwerty @qwerty 29 marca 2021 17:54
29 marca 2021 17:55

potem będzie dinozaur z Ostromecka, etc

zaloguj się by móc komentować

stanislaw-orda @qwerty 29 marca 2021 17:54
29 marca 2021 23:04

Nic mi do tego. A woda mi "pasuje".

zaloguj się by móc komentować

onyx @gabriel-maciejewski 28 marca 2021 17:38
31 marca 2021 17:19

On tam kręci Wesele 2. W Ostromecku i w Bydgoszczy. Oczywiście Gliński się dołożył choć niechętnie. Ma być historia współczesna z wrzutkami czasów wcześniejszych.

https://www.spidersweb.pl/rozrywka/2020/07/27/wesele-2-zdjecia-wojciech-smarzowski-film-co-wiemy/

zaloguj się by móc komentować

zaloguj się by móc komentować