-

gabriel-maciejewski : autor książek, właściciel strony

Vincent van Gogh i wizyta pana szczurołapa

Szczury chętnie wchodzą do domostw o obniżonym standardzie. Takich jak na przykład mój dom, który nie dość, że jest stary, to jeszcze drewniany i łatwo dostępny dla gryzoni. Początkowo wydawało mi się, że mogę sobie z takim szczurem poradzić sam, ale szybko się przekonałem, że jednak nie, ani moja inteligencja, ani spryt, ani przebiegłość i bezwzględność znana niektórym trollom wchodzącym na ten blog, nie robią na szczurze najmniejszego wrażenia. Wkrótce też okazało się, że szczurów musi być więcej niż jeden, bo kiedy wchodziłem rano do kuchni znajdowałem wyciągnięte z worka ziemniaki, rozsypane po podłodze i ponadgryzane małymi ząbkami. Wpadliśmy w panikę. Nie dość tego, od wczoraj wszyscy są chorzy na jakąś dziwną dolegliwość żołądkową, ja się jakoś trzymam, Michalina już z tego wyszła, ale reszta leży i umiera. Mam nadzieję, że to zwykły rota-wirus, a nie jakaś gorączka odzwierzęca albo tyfus plamisty. Do myszy poniekąd zdążyliśmy się przyzwyczaić, ale w tym roku jest ich wyjątkowo dużo. Próbowałem zakładać pułapki, ale nic to nie pomagało, złowiłem może ze trzy, a reszta się wycwaniła i wyjadała tylko przynętę pozostawiając pustą pułapkę. W końcu postanowiłem zadzwonić po pana szczurołapa. Niech Wam się nie zdaje, że łatwo jest się z takim fachowcem umówić i spotkać. Przede wszystkim w sieci krąży masa nieaktualnych, albo błędnie ulokowanych adresów. Najpierw więc, szukając szczurołapa w Grodzisku, dodzwoniłem się do takiego z Łomży. No, ale jakoś się udało i wczoraj, kiedy kończyłem właśnie tekst o Van Goghu na podwórko zajechał z fasonem samochodzik z zakładu deratyzacyjnego. Pan szczurołap, człowiek o wdzięku prestidigitatora, obejrzał łazienkowy składzik, gdzie za pralką zauważyliśmy naszego pierwszego szczura i zapytał rzeczowo – trujemy? - Trujemy – odpowiedziałem. No i zaczęliśmy rozkładać pułapki. W czasie tych frapujących czynności pan szczurołap i jego kolega opowiadali mi o swojej pracy. Byłem zafascynowany. Okazuje się, że najskuteczniejszą i najbardziej efektywną pułapkę na szczury wynalazła nowozelandzka firma Good nature. Można jej działanie obejrzeć w sieci. Mechanizm przytwierdza się do drzewa albo ściany, składa się on z pojemnika z atraktorem, kanału, do którego zwabia się zwierzę i mechanizmu strzelającego uruchamianego przez szczura, który działa na sprężone powietrze wydobywające się z dobrze nam znanego naboju od syfonu. O proszę – tu można sobie wszystko obejrzeć. https://www.goodnature.co.nz/videos/ Szczur wchodzi do rurki zwabiony atraktorem i tam dostaje w łeb pociskiem wyrzuconym przez sprężone powietrze. Potem można go łatwo znaleźć, bo leży po prostu obok pułapki. Kłopot w tym, że to sprytne urządzenie kosztuje osiem stówek. To jest spora cena za załatwienie jednego, czy nawet dwóch szczurów. Pokusa jednak była. Zwalczyłem ją i rozstawiliśmy pułapki standardowe czyli takie pudełka z dziwnymi czarnymi kostkami w środku, które wyglądają tak, jakby były zrobione z czarnego, zjełczałego masła. Szczura ma to przywabić, on ma się tego nażreć i zdechnąć. I tu pojawia się problem – gdzie on zdechnie? Z myszami, a rozstawiliśmy też sporo pułapek na myszy, nie ma problemu, bo mysz się zmumifikuje i nie śmierdzi. Ze szczurem jest gorzej, no, ale nie ma wyjścia – dobry szczur, to martwy szczur, a jak zacznie śmierdzieć, to wezwiemy raz jeszcze pana szczurołapa i on wyozonuje nam dom, żeby ładnie pachniał. Ma bowiem w ofercie wszystkie usługi związane z oczyszczaniem budynków, tak mieszkalnych, jak i przemysłowych.

Pewnie się teraz zastanawiacie jak ja tę gawędę o szczurach połączę z filmem o Van Goghu, który oglądałem przedwczoraj. Bardzo prosto. Uczynię to w dodatku z wdziękiem prestidigitatora. Oto mamy w tym filmie taką scenę – Armand poszukuje miejsca gdzie zginął Vincent, wszyscy mówią mu, że stało się to na polu, ale jest jeden człowiek, który w feralnym dniu słyszał strzały dochodzące z szopy. - Dlaczego nie zawiadomił pan policji – pyta Armand. - Myślałem, że to dzieci strzelają do szczurów – powiedział ten człowiek. Dzieci strzelają do szczurów, ho, ho, tak, tak...a wszystko pod okiem miejscowego żandarma. To jest jeden z mniejszy dysonansów jakie człowiek odczuwa oglądając ten film. Są większe. Rok po śmierci Vincenta Armand chodzi po polu szukając śladów miejsca gdzie tamten popełnił samobójstwo. Ja oczywiście rozumiem, że autorzy przyjęli kryminalną konwencję, ale nie można przy tym robić z widza idioty. Bo nawet forma, jakże atrakcyjna, wzruszająca i piękna tego nie zasłoni.

Armand nie może przecież prowadzić żadnego śledztwa, nie może szukać Theo van Gogha na polecenie ojca, bo wszyscy wiedzą, że Teo nie żyje. Sugestia, że znajomi Vincenta w Arles nie mieli o tym pojęcia jest nie przekonująca. Ja zaś myślę, że przydałby się drugi film zrobiony tą samą techniką, który opowiadałby o równie zagadkowej śmierci młodszego brata Vincenta. Oto doktor Paul Gachet zdiagnozował u niego trzecie stadium syfilisu. Theo jednak nie umarł na tę chorobę. Dostał chyba udaru, czy może wylewu, a było to poprzedzone serią dziwnych bardzo objawów. Było młodym człowiekiem, miał 34 lata. Ta śmierć jednak nie interesuje filmowców, ponieważ Theo nie był malarzem. Był jedynie handlarzem sztuką. Według mnie to dużo istotniejsze niż malowanie, ale ja mam swoje upory i mogę się mylić.

Konkluzja po wczorajszej dyskusji pod tekstem jest następująca – trzeba koniecznie kupić i przeczytać te „Listy do brata”. Tam musi coś być, choć raczej jest pewne, że zostały one wyczyszczone z wszystkich ważnych informacji.

Dziś jeszcze skupmy się na postaci Vincenta. Zarówno te listy jak i obrazy, szczególnie zaś ich ilość, świadczą o tym, że był to człowiek, który miał w życiu jedno podstawowe pragnienie – komunikować się ze światem. Był artystą, a więc, od samego początku, od dziecka, kreował wszystko i jeszcze do tego wierzył w ten wykreowany przez siebie kosmos. Kreował przyrodę, rodzinę, kolegów, kobiety i nadawał im cechy oraz charakter, jakich oni nigdy nie mieli. Kłopot Vincenta polegał na tym, że nie miał w sobie ani grama ironii, był człowiekiem bardzo serio i to go zgubiło. Myślę też, że zgubiła go jego siła. Ludzie, bezpodstawnie całkiem wierzą w swoją siłę. Jeśli raz, drugi i trzeci siła przyniesie im szczęście, myślą, że tak będzie zawsze. To pułapka. Myślę, że malarz Vincent van Gogh wpakował się w nią, jak ten szczur w machinę wyprodukowaną przez firmę Good nature.

Najgorsze, prócz wiary w siłę, było w Vincencie to, że wymyślał też i opisywał charakter relacji międzyludzkich. Wszystkie te relacje, które odkrywają przed nami biografowie i twórcy beletrystyki oraz filmów poświęconych Vincentowi, są z niego. On je wymyślił, opisał w listach, namalował. On je określił i ponazywał, zupełnie jak Pan Bóg. Kłopot jednak polega na tym, że one w rzeczywistości istniejącej poza Vincentem van Gogh były zupełnie inne.

Do tej, prostej w sumie konstatacji, nie doszedł póki co nikt. Myślę, że w kolejnych tekstach będziemy wyciągać z niej konsekwencje i da nam to jaką taką wiedzę o naszym bohaterze i jego epoce.

Ja zaś mam nadzieję, że nie dostanę jutro od tego szczura tyfusu plamistego i będę mógł napisać kolejny tekst o Vincencie.

 

Bardzo dziękuję wszystkim, którzy przez ostatnie miesiące wspierali ten blog dobrym słowem i nie tylko dobrym słowem. Nie będę wymieniał nikogo z imienia, musicie mi to wybaczyć. Składam po prostu ogólne podziękowania wszystkim. Nie mogę zatrzymać tej zbiórki niestety, bo sytuacja jest trudna, a w przyszłym roku będzie jeszcze trudniejsza. Nie mam też specjalnych oporów, wybaczcie mi to, widząc jak dziennikarskie i publicystyczne sławy, ratują się prosząc o wsparcie czytelników. Jeśli więc ktoś uważa, że można i trzeba wesprzeć moją działalność publicystyczną, będę mu nieskończenie wdzięczny.

Bank Polska Kasa Opieki S.A. O. w Grodzisku Mazowieckim,

ul.Armii Krajowej 16 05-825 Grodzisk Mazowiecki

PL47 1240 6348 1111 0010 5853 0024

PKOPPLPWXXX

Podaję też konto na pay palu:

[email protected]

Przypominam też, że pieniądze pochodzące ze sprzedaży wspomnień księdza Wacława Blizińskiego przeznaczamy na remont kościoła i plebanii w Liskowie, gdzie ksiądz prałat dokonał swojego dzieła, a gdzie obecnie pełni posługę nasz dobry znajomy ksiądz Andrzej Klimek.

Zapraszam też do sklepu FOTO MAG, do księgarni Przy Agorze, do Tarabuka, do antykwariatu Tradovium w Krakowie, do sklepu GUFUŚ w Bielsku Białej i do sklepu HYDRO GAZ w Słupsku i do księgarni Konkret w Grodzisku Mazowieckim.



tagi: sztuka  szczury  van gogh 

gabriel-maciejewski
8 listopada 2017 10:26
34     3145    8 zaloguj sie by polubić

Komentarze:

betacool @gabriel-maciejewski
8 listopada 2017 11:09

Strasznie kiepska kopia, filmu który kiedyś mną porządnie wstrząsnął.

zaloguj się by móc komentować

gabriel-maciejewski @betacool 8 listopada 2017 11:09
8 listopada 2017 11:18

Ten film to fikcja, wielokrotnie już zdemaskowana....

zaloguj się by móc komentować

betacool @gabriel-maciejewski 8 listopada 2017 11:18
8 listopada 2017 11:23

W takim razie czasy porządnie robionej fikcji chyba bezpowrotnie minęły.

zaloguj się by móc komentować

betacool @gabriel-maciejewski
8 listopada 2017 11:32

Mam na półce "Wspomnienia handlarza obrazów" Vollarda.

Co dziwne o Theo nie ma w książce nawet słowa. Ale książki jeszcze nie czytałem, tylko sprawdziłem po indeksie osób.

Właśnie czytam, że Vincent obciął ucho po tym jak "otworzył machinalnie starą Biblię i trafił na werset, w którym jest powiedziane, że jeśli któraś część ciała twego jest przyczyną zgorszenia, należy ją odciąć i rzucić w ogień".

zaloguj się by móc komentować


betacool @gabriel-maciejewski 8 listopada 2017 11:33
8 listopada 2017 11:43

No chyba, że cały przybytek z paniami uznał za piekło.

zaloguj się by móc komentować

parasolnikov @gabriel-maciejewski
8 listopada 2017 11:44

Nie wiem jak na szczury, ale na myszy ludzie toto chwalą:
http://allegro.pl/od9-myszolapka-zywolapka-pulapka-na-myszy-szczury-i7016668064.html?bi_s=ads&bi_m=listing%3Adesktop%3Aquery&bi_c=ZjlkNzIzZGYtZDQ5OC00NzM1LTg4NmEtZmEwM2Q0ZDMxM2M5AA&bi_t=ape&referrer=proxy&emission_unit_id=b317e854-aea3-42b7-aff7-e0330b03d009
 

To łapie wiele myszy na raz więc raz nastawisz i na drugi dzień możesz mieć nawet kilka myszy złapanych, później jedziesz na pole chyba minimalnie 3km od domu i wypuszczasz i po krzyku.

zaloguj się by móc komentować

betacool @gabriel-maciejewski
8 listopada 2017 12:04

Trudno się od tego Vollarda oderwać. Ten gość sprzedałby odpady na przecier pomidorowy w cenie najpiękniejszych malinówek. 

zaloguj się by móc komentować

gabriel-maciejewski @betacool 8 listopada 2017 12:04
8 listopada 2017 12:06

To musiał być niezły oszust

zaloguj się by móc komentować

tadman @gabriel-maciejewski
8 listopada 2017 12:47

A co z kotem? Trzeba z nim na serio porozmawiać, bo widać iż leniwy lub strachliwy, albo 2 w 1.

zaloguj się by móc komentować

ewa-rembikowska @gabriel-maciejewski
8 listopada 2017 13:45

Koty to na myszy, na szczury to teriery.

zaloguj się by móc komentować


Rozalia @valser 8 listopada 2017 11:59
8 listopada 2017 14:09

Nie jesteś grzecznym chłopcem, za to skutecznym. Zupełnie jak mój kolega, który pokazywał mi (sześcioletniej) jak "cykaja" nóżki obrywane po kolei pająkowi. Fascynujący widok. Jednak sama nóżek nie obrywałam. Waliłam packą na muchy.

Wiem, wiem... Pająki są pożyteczne.

zaloguj się by móc komentować

ewa-rembikowska @parasolnikov 8 listopada 2017 13:47
8 listopada 2017 14:14

Wszystkie, dobre są teriery australijskie, Jack Russell terriery, foxteriery. Te ostatnie w okresie międzywojennym były na etacie w Hali Mirowskiej.

Natomiast taki sposóbw w więzieniu zastował Ossendowski. Dziury, skąd wyłaziły szczury zapchali korkami ze szmat obsypanymi drobno tłuczonym szkłem. Dodatkowo szmaty zostały zmoczone w roztworze chininy. Nizenośny i przykry zapach odstraszał je.

Tylko skąd dzisiaj wziąść chininy?

 

 

zaloguj się by móc komentować

jolanta-gancarz @parasolnikov 8 listopada 2017 13:47
8 listopada 2017 14:14

Jak sama nazwa wskazuje: ratlerki;-)))

 

zaloguj się by móc komentować

maria-ciszewska @gabriel-maciejewski 8 listopada 2017 12:06
8 listopada 2017 14:16

https://www.pablopicasso.org/images/ambroise-vollard.jpg

"Ambroise Vollard – marszand i kolekcjoner sztuki francuskiej. Do grona jego przyjaciół należeli tak znani artyści, jak: Paul Cézanne, Edgar Degas, Paul Gauguin, Vincent van Gogh, Pablo Picasso, Auguste Renoir i Georges Rouault."

Boże chroń przed takim przyjacielem.

zaloguj się by móc komentować

qwerty @valser 8 listopada 2017 11:59
8 listopada 2017 14:16

takie formy nie działają, problemem jest zawsze przywódca stada, szczury żyja w gromadach z liderem, zobaczyć lidera to jest wyczyn i traf, są też nestorzy tzw. siwe szczury prowadzące stado i takie egzemplarze sa uosobieniem inteligencji, przebiegłości, sprawności, ... to są decydenci tego gdzie szczury będa a gdzie nie będzie ich wcale; doznaniem jest np. zobaczenie tzw. szczurzego tańca wykonywanego przez stado, przegryzanie drewnianych drzwi przez szczury to jeden ze sposób na wejście lub wyjście do lub z danego domostwa;

zaloguj się by móc komentować

Kuldahrus @gabriel-maciejewski
8 listopada 2017 14:47

Mam nadzieję, że te pułapki będą skuteczne.

Dzisiaj bawie się w Georgiusa:
Sztuka malarska i szczury

zaloguj się by móc komentować

Kuldahrus @maria-ciszewska 8 listopada 2017 14:16
8 listopada 2017 14:48

Po samej, za przeproszeniem, mordzie można poznać, że to nie był miły pan.

zaloguj się by móc komentować

Kuldahrus @qwerty 8 listopada 2017 14:16
8 listopada 2017 14:50

& @valser

My dalej mówimy o szczurach, jak rozumiem...?  ;)

zaloguj się by móc komentować

Kuldahrus @ewa-rembikowska 8 listopada 2017 13:45
8 listopada 2017 14:52

Mój kot też szczury łapie. Zależy jaki.

zaloguj się by móc komentować

Kuldahrus @valser 8 listopada 2017 15:13
8 listopada 2017 15:33

U mnie w miejscowości za PRLu żył człowiek, który podobno potrafił wywabiac i wyprowadzać szczury z ich siedlisk, ale jak to robił nie wiadomo, przez to był nazywany szczurołap. Jak dla mnie mało prawdopodobne, ale mój ojciec rozmawiał z ludźmi którzy się zaklinali, że widzieli to na własne oczy.

zaloguj się by móc komentować

bendix @gabriel-maciejewski 8 listopada 2017 11:18
8 listopada 2017 15:39

Możesz coś więcej napisać?

zaloguj się by móc komentować


Starybelf @gabriel-maciejewski
8 listopada 2017 19:33

Fakt faktem, że jak rozłoży się trutkę na szczury, to może I pokolenie wymrze, ale w drugim już co szósty ma przeciwciała na tę trutkę i sztuczkę z trutką trzeba powtarzać. To samo mają gawrony, tyle, że nie co szósty, ale co ósmy.

To mówię ja, dyplomowany dezynfektor, dezynsektor i deratyzator.

Więc najlepsze rozwiązanie to zapraszanie pana szczurołapa co 2 tygodnie przez rok.... Niestety.

zaloguj się by móc komentować

Kuldahrus @stanislaw-orda 8 listopada 2017 18:57
8 listopada 2017 19:47

Też się śmiałem, że może tak jak ten z Hameln to robił, ale wiedza o tym w jaki sposób je wyprowadzał zanikła.

zaloguj się by móc komentować

chlor @Rozalia 8 listopada 2017 14:09
8 listopada 2017 20:36

Na ten gatunek mówiliśmy "zegarki", bo tak cykały. Ale to nie pająki tylko pająkopodobne pajęczaki były.

zaloguj się by móc komentować

chlor @ewa-rembikowska 8 listopada 2017 14:14
8 listopada 2017 20:40

Jeśli było dostępne w więzieniu i śmierdziało, to nie chinina (ona nie wali), tylko pewnie chloramina.

zaloguj się by móc komentować

jolanta-gancarz @betacool 8 listopada 2017 12:04
8 listopada 2017 22:25

Ten Vollard (rocznik 1866) to był niezły piekłoszczyk. Tym się pewnie we wspomnieniach nie chwali, ale lubił kolorowe Lolitki, które stręczył starszym kumplom malarzom. Gauguinowi podsunął np. w Paryżu 13 - letnią metyskę (wiedział, co głodnemu na myśli), która została muzą i modelką malarza. Tak mu to weszło w krew, że choć miał żonę (co prawda zimną Dunkę) i 5 ślubnych dzieci, to potem na tych egzotycznych wyspach tylko nie starsze niż 14 - letnie na matki swych kolejnych dzieci wybierał. A teraz ich portrety do Kataru jadą, jako najdroższe obrazy świata: http://next.gazeta.pl/pieniadz/1,136156,17375739,Tak_wyglada_najdrozszy_obraz_swiata__Sprzedano_go.html#MTstream

 

zaloguj się by móc komentować

ewa-rembikowska @chlor 8 listopada 2017 20:40
8 listopada 2017 23:52

Ossendowski pisze o chininie, którą zażywał ze względu na chorą nogę.

zaloguj się by móc komentować

krzysztof-osiejuk @betacool 8 listopada 2017 11:09
9 listopada 2017 00:01

Andrzej Czarnecki. Mocna rzecz.

zaloguj się by móc komentować

krzysztof-osiejuk @gabriel-maciejewski 8 listopada 2017 11:18
9 listopada 2017 00:02

Nie wiedziałem. Zawsze myślałem, że to jest coś.

zaloguj się by móc komentować

gabriel-maciejewski @krzysztof-osiejuk 9 listopada 2017 00:02
9 listopada 2017 08:32

Sprobuj złapać szczura na wędkę

zaloguj się by móc komentować


zaloguj się by móc komentować