-

gabriel-maciejewski : autor książek, właściciel strony

Upadek sztuki - co to takiego?

Profesor Zygmunt Kubiak, w książce Literatura Greków i Rzymian cytuje taki oto fragment Plutarcha:

Ojcem retora Emiliana, znanego także niektórym z was, był Epiterses, obywatel mojego miasta, nauczyciel gramatyki. Opowiadał on, że kiedyś chcąc popłynąć do Italii, wsiadł na okręt wiozący mnóstwo towarów, jak też wielu pasażerów. Pod wieczór gdy mijali Echinady, wiatr zamarł, woda zniosła nawę w pobliże wysepek Paksoj. Pasażerowie po większej części nie spali, a niektórzy nawet pili jeszcze po posiłku. Nagle z jednej z wysepek, ku zdumieniu ludzi, głos dobiegł, wołający jakiegoś Tamusa. Tak się zwał Egipcjanin, sternik okrętu, niewielu z płynących znany z imienia. Dwakroć przyzywany milczał. Za trzecim razem powiedział, że słucha, a wtedy głos donośny rzekł: Gdy będziesz przy Palodes, oznajmij iż Pan wielki umarł. Przerazili się, wspominał Epiterses, wszyscy którzy to usłyszeli, i naradzali się, czy lepiej byłoby wykonać polecenie, czy raczej nie wtrącać się do tego i rzecz całą pominąć.

Tamus postanowił: jeśli powieje wiatr, on będzie żeglował w milczeniu; jeśli zaś w pobliżu owego miejsca rozpostrze się na morzu nieruchomy spokój, powie co usłyszał. Przybyli tedy pod Palodes, a nigdzie dookoła ani tchnienia, ani wzniesionej fali. Tamus więc z rufy zwrócił się ku ziemi i powiedział co usłyszał: iż wielki Pan umarł. Ledwie to wyrzekł, ogromny rozległ się jęk razem z głosami zdziwienia, i to nie z jednych, lecz z wielu ust.

Opowieść ta, niezwykle uwodzicielska, nabrała w czasach nam bliższych znaczenia metaforycznego, Anglicy, ci oczywiście, którzy interesowali się sztuką i starożytnością, mówiąc – Pan wielki umarł, nie mieli na myśli arkadyjskiego Pana, ale sztukę właśnie.

Kiedy zacząłem składać ostatni numer Szkoły nawigatorów, umieściłem tam spory tekst o fałszerzach dzieł sztuki. Opisywani są oni zwykle przez różnych autorów ze swadą i entuzjazmem, choć oczywiście piszący potępiają fałszowanie obrazów, podkreślając jednak zawsze, że byle kto by przecież takiego obrazu nie skopiował. Trzeba mieć talent. Jeśli ktoś sądzi, że będziemy się tu teraz zajmować dylematami pensjonarek i zastanawiać się czy człowiek kopiujący, w sposób nie dający szans ekspertom, jakiegoś holenderskiego mistrza jest prawdziwym artystą czy nie, ten się srodze zawiedzie. Takie kwestie bowiem może roztrząsać ktoś, komu zdaje się, że ocena dzieł zależy od widza, a także, że to widz jest w relacji artysta-dzieło-odbiorca najważniejszy. To jest oczywista nieprawda, gdyby tak było nikt by nie zarobił grosza na tym rynku. Widz ma jedynie potwierdzać swoim entuzjazmem wybory jakich dokonują pośrednicy i grzecznie, niczym baran do rzeźni, podążać w kierunku wskazanym przez ludzi, którzy dokonują na rynku sztuki różnych figli, powodujących, że ich majątek rośnie, a majątek innych maleje.

Nikt świadomy, wykształcony i pewny siebie oraz trzeźwości swoich ocen nie będzie przecież opowiadał o tym, że obraz jakiegoś fałszerza, który namalował to samo co Rembrandt, jest lepszy niż wiszące w Tate Gallery mazidła, nie przypominające niczego co występuje w przyrodzie. Oczywiście, że to co wisi w Tate jest lepsze niż wszystkie najwspanialsze fałszerstwa. Pytanie tylko dlaczego jest lepsze? Pokazuję i objaśniam – jest lepsze, albowiem artysta zamazujący ołówkiem, kredką czy wręcz długopisem kawał kartonu o wymiarach „Bitwy pod Grunwaldem” bierze na cel widza i jego umysł oraz emocje dewastuje, jego prowokuje i zmusza do emitowania komunikatów jednoznacznie entuzjastycznych, albo przekleństw i złorzeczeń. To jak reaguje widz, nie ma znaczenia, a kwestia ta została dobitnie obnażona w momencie, gdy Internet stał się naszą codziennością. Choć i wcześniej była znana, ale nie każdy mógł takich emocji doświadczyć osobiście. Internet zmusza wielu z nas do poszukiwania popularności wyrażonej w lajkach, polubieniach i czym tam jeszcze. Dla algorytmów obojętne jest czy nas chwalą czy na nas wyklinają. I to jest dla człowieka, który do czasu wynalezienia Internetu był jedynie widzem, doświadczenie nowe. W świecie artystów było ono codziennością już dawniej, a w świecie artystów awangardowych jest to zasada najważniejsza, jej przyjęcie oznacza jednocześnie odrzucenie wszelkich hamulców.

Kogo usiłuje zrobić w konia fałszerz, który z wielkim talentem, pracowicie i przy zaangażowaniu sporych środków kopiuje wielkich mistrzów? On chce oszukać ekspertów. Widz go nie interesuje, bo jego obrazy i tak nie będą wisiały w żadnym muzeum, nawet bogaci kolekcjonerzy, którym proponuje swoje obrazy obchodzą go mało, są jedynie pośrednikami pomiędzy dziełem, a opinią, która gwarantuje mu autentyczność. No i mają potwierdzić jakość opinii wręczając mu gotówkę. Można powiedzieć, że przy takiej technologii, jaką mamy dzisiaj prawdziwe fałszerstwa nie są możliwe, bo zawsze zostaną wykryte. No chyba, że eksperci nie chcą, by je wykryto. Wtedy będzie inaczej, albowiem to czynnik ludzki, a nie technologia decydują o tym, jak wygląda rynek i co się na nim sprzedaje.

Czy można więc w takich okolicznościach mówić o upadku sztuki? Dla widza bowiem, nie dysponującego gotówką, a chadzającego do muzeów i posiadającego jakieś resztki szacunku dla siebie, sztuka już dawno umarła i szans na jej wskrzeszenie nie ma.

Dla ludzi jednak, którzy pieniądze mają, żyje ona w najlepsze, a nie dość, że żyje to jeszcze można ją pobudzać do żwawszych bardziej ruchów, za pomocą różnych impulsów. Niczym doktor Frankenstein podpinający elektrody do ciała nieboszczyka. Tak naprawdę jest jeszcze lepiej, bo można wmówić osobom posiadającym gotówkę, że poskładany z kawałków trupów stwór, to tak naprawdę żywa i wcale ciekawie przemawiająca istota.

Nie wiem czy intuicyjnie czy świadomie, macherzy od rynku, będący przecież ludźmi wykształconymi i świadomymi tego, co działo się w ich środowisku w przeszłości, także odległej za nic na świecie nie dopuszczą do żadnego upadku sztuki. Wiąże się to bowiem z unieważnieniem kreacji pieniądza i koniunktur.

Mamy za mało danych, by analizować rzeczywiste przyczyny dewastacji rynków sztuki w czasach dawnych. Nie wiemy czym dokładnie był ikonoklazm, bo temat ten omawiany jest wyłącznie w aspektach doktrynalnych. Nie wiemy dlaczego wraz z postępującym upadkiem Rzymu upadała klasyczna sztuka, która potem stawiana była wszystkim twórcom za wzór. Ponoć dlatego, że tradycje warsztatów zanikały, wojny dewastowały ośrodki, gdzie znajdowały się te warsztaty, i potem nikt już nie umiał tego odtworzyć. To jest wielce prawdopodobna i ciekawa wizja, ale pomyślałem wczoraj – a co, jeśli było inaczej? Wszystko zostało jak do tej pory, ale przetasowania na szczytach władzy, w wyniku tych wojen i ogólnego zamieszania, wyniosły na trony jakichś troglodytów, którzy nie rozumieli wyrazu odpowiedzialność? Co jeśli ukryte przed naszym wzrokiem elity, pragnące zachować pozory odchodzącego w przeszłość świata, z obawy przed ową odpowiedzialnością, przekazały władzę tymże troglodytom, a oni – składając zamówienia, tak jak ich poprzednicy – zażądali po prostu czegoś innego? Co im się lepiej kojarzyło? I okazji tej skorzystali zaś natychmiast ci, którzy do tej pory zajmowali się robieniem podróbek i dłubali gdzieś na boku jakieś swoje warianty powszechnie uznawanych i kupowanych wzorów?

Profesor Zygmunt Kubiak tak kończy swoją gawędę o śmierci arkadyjskiego Pana:

Dziś uczeni przeważnie wierzą w prawdziwość zdarzenia podanego przez Plutarcha z ust Filipposa, Emiliana, Epitersesa. Mniemam, że są w tym rozsądni. Któż bowiem tak osobliwą historię mógłby zmyślić? Ale od Salomona Reinacha (Bulletin de Correspondance hellenique, 1907) tłumaczą rzecz najczęściej tak, że na którejś z wysepek Paksoj odprawiał się doroczny obrzęd ku czci Tamuza, orientalnego bóstwa zamierającej i na wiosnę zmartwychwstającej przyrody, i że z lasu na wysepce dobiegło do okrętu wołanie: Thamus, Thamus ho pammegas tethneke – Tamuz, Tamuz, Tamuz wszechwielki umarł. Żeglarze pommegas, „wszechwielki”, mieliby mylnie zrozumieć jako: Pan megas – „Pan wielki”. Imię egipskiego sternika i wszystko o Palodes byłoby później dodane.

Kiedyś podbiła mnie ta interpretacja i długo przy niej trwałem. Ale nagle przebudziłem się, żeby powtórzyć za Montaigne’em: Que sais-je? – „a bo ja wiem?”. Może tamten głos wołał o arkadyjskim Panie właśnie? – „Więcej jest dziwów na niebie i ziemi – stwierdził książę Hamlet – niż się ich śni waszej filozofii”.

To prawda. Jest ich znacznie więcej.



tagi: rynek  pieniądze  handel  sztuka  fałszerstwa  mity 

gabriel-maciejewski
14 grudnia 2022 08:28
35     2398    9 zaloguj sie by polubić

Komentarze:

Maryla-Sztajer @gabriel-maciejewski
14 grudnia 2022 09:12

Cesarz bizantyjski Leon III zwyciężał w walce z Arabami i uważał, że to dzięki wstawiennictwu Matki Bożej. Gdy zaczął przegrywać przyjrzał się ich podejściu do kwestii przedstawiania postaci ludzkich a tym bardziej Boga. Uznał, że chcąc odzyskać Jego przychylność należy odstąpić od czczenia wizerunków. 

Dopiero cesarzowa Irena wydała walkę ikonoklastom. Patyjarchą Konstantynopola mianowała swojego wiernego urzędnika, zwołała sobór na który zaprosiła nawet papieża itd. Obrazy wróciły. A cesarzowa emitowała swoją monetę, na której jej wizerunek był po obu stronach. Bez żadnych znaków chrześcijańskich. 

zaloguj się by móc komentować

Andrzej-z-Gdanska @gabriel-maciejewski
14 grudnia 2022 09:13

Z innego punktu widzenia:

Parę lat temu w Londynie zapytałem Jaspera Johnsa, o co chodzi w malarstwie – co tak naprawdę robią malarze? Skontrował mnie innym pytaniem: o co chodzi w pisarstwie? Nie potrafiłem wtedy na to odpowiedzieć, lecz teraz potrafię: Celem pisania jest pisanie. To, co nazywamy „sztuką” – malarstwo, rzeźbiarstwo, pisarstwo, taniec, muzyka – pochodzi od magii. Wykorzystywano ją początkowo do celów ceremonialnych, by wywołać bardzo określone skutki. W świecie magii nic się nie dzieje, jeśli ktoś tego nie pragnie i nie życzy sobie tego. Istnieją pewne formuły magiczne służące kanalizowaniu woli, nadawaniu jej właściwego kierunku. Artysta próbuje wywołać pewne zjawiska w umyśle widza lub czytelnika. W czasach powszechnego malowania krówek na łączce odpowiedź na pytanie „Jaki jest cel tego malarstwa?” była bardzo prosta: zaistnienie obrazu przedstawionego w umyśle widza, by poczuł zapach krów i łąki, słyszał gwiżdżącego wieśniaka.

Jak się jednak rzeczy mają z pośrednim oddziaływaniem malarstwa? Możemy to sobie wytłumaczyć tym, co w 1959 ro­ku miał na myśli Brion Gysin mówiąc, że pisarstwo jest pięćdziesiąt lat za malarstwem, i wykorzystując technikę montażu w pisarstwie – technikę, z której korzystano w malarstwie od pięćdziesięciu lat. Jak nam wiadomo, fotografia wykopała całe malarstwo przedstawieniowe, a na przełomie wieków urządzono nawet taką wystawę fotograficzną – „Fotografia – Śmierć Malarstwa”. Może nieco przedwcześnie, ale malarstwo musiało podjąć nowe wyzwanie. A więc malarze zwrócili się najpierw ku montażowi.

UPADEK SZTUKI – William S. Burroughs przeł. Dariusz Misiuna, „Antena Krzyku” nr 3 + 4 / 2000 Posted on 13 kwietnia, 2019

https://tesinblog.wordpress.com/2019/04/13/upadek-sztuki-william-s-burroughs-przel-dariusz-misiuna-antena-krzyku-nr-3-4-2000/

William Seward Burroughs II ; 5 lutego 1914 - 2 sierpnia 1997) był amerykańskim pisarzem i artystą wizualnym, powszechnie uważanym za główną postać pokolenia beatników i głównego postmodernistycznego autora, który wywarł wpływ na kulturę popularną i literatura.

https://en-m-wikipedia-org.translate.goog/wiki/William_S._Burroughs?_x_tr_sl=en&_x_tr_tl=pl&_x_tr_hl=pl&_x_tr_pto=sc

 

zaloguj się by móc komentować

gabriel-maciejewski @Maryla-Sztajer 14 grudnia 2022 09:12
14 grudnia 2022 09:13

Myślę, że sprawa jest bardzo złożona

zaloguj się by móc komentować

gabriel-maciejewski @Andrzej-z-Gdanska 14 grudnia 2022 09:13
14 grudnia 2022 09:17

Na początku XX wieku śmiali się z Rapackiego, bo uważał, że wynalezienie fotografii to koniec malarstwa, choć wszyscy wiedzieli, że to nieprawda. A tu jakiś mędrek organizuje na przełomie XX i XXI wieku wystawę - fotografia - koniec malarstwa. To jest naprawdę niezłe. I rzeczywiście ma to charakter magii - chodzi o używanie zaklęć, które z czymś się kojarzą publiczności. 

zaloguj się by móc komentować

Maryla-Sztajer @gabriel-maciejewski 14 grudnia 2022 09:13
14 grudnia 2022 09:23

Na pewno. Leon zaczął zwyciężać gdy poczynił nowe zaciągi do swojego wojska. Z nowych obszarów. Być może tamte tereny nie były chrześcijańskie i ta rezygnacja z ostentacyjnego czczenia obrazów była warunkiem ich współpracy? 

zaloguj się by móc komentować

stanislaw-orda @Maryla-Sztajer 14 grudnia 2022 09:23
14 grudnia 2022 09:57

Ja jestem zdania, że wytlumaczenie jest jeszcze bardziej banalne. W Bizancjum nie istniała sztuka mlarska o charakterze "świeckim". Nawet jesli wizernki przedstawiały osoby władców, to miały one charakter quasisakralny.

zaloguj się by móc komentować

chlor @Maryla-Sztajer 14 grudnia 2022 09:12
14 grudnia 2022 10:23

Może niechęć do wizerunków była zjawiskiem wtórnym wobec rozczarowania (przegrywającym militarnie) chrześcijaństwem, i chęci władców do przeróbki religii w coś islamopodobnego.

 

zaloguj się by móc komentować

Pioter @gabriel-maciejewski
14 grudnia 2022 10:24

Sztuka antyczna nie upadła wraz z upadkiem Rzymu. Inaczej renesans nie miałby czego fałszować (a robili to dość często), ani odtwarzać

zaloguj się by móc komentować

Maryla-Sztajer @chlor 14 grudnia 2022 10:23
14 grudnia 2022 10:27

Może, w końcu przyjęcie Chrześcijaństwa odbyło się po zwycięstwie Konstantyna, któremu ukazała się Matka Boska.. 

Warunki się zmieniły. I zmieniały cały czas. Aż do momentu gdy Bizancjum upadło. 

zaloguj się by móc komentować

Maryla-Sztajer @stanislaw-orda 14 grudnia 2022 09:57
14 grudnia 2022 10:30

Nie znam się na tym kompletnie. Może ornament roślinny dominował. A wizerunki to wpływy greckie na tamtym obszarze? 

Cały czas żonglowano argumentami z Pisma Świętego. Pierwsze przykazanie kontra fakt Wcielenia 

zaloguj się by móc komentować

orjan @gabriel-maciejewski
14 grudnia 2022 10:34

Chcę przyłączyć się do Twoich rozważań i w tym kierunku powołam, iż prawo autorskie wymaga od utworu, aby był przejawem działalności twórczej o indywidualnym charakterze. Poza tym, właściwie niczego nie wymaga. Z takiego (prawnego) stanowiska, fałszerz jakiegoś obrazu nie tworzy utworu, bo danemu tematowi nie dodaje od siebie indywidualnego charakteru. Wręcz przeciwnie, niejako odmawia, wystrzega się dodania czegokolwiek od siebie, poza zastosowaniem (zresztą w tym celu!) własnego mistrzostwa wykonawczego. Właśnie to mistrzostwo jest jego indywidualnie własne, ale utworu nie czyni.

Rozróżniając jednak pojęcie utworu od pojęcia dzieła sztuki, powstaje pytanie, czy obraz spod ręki fałszerza, nie będąc utworem, może być uznany za dzieło sztuki, bo akurat spełnia wymogi piękna takiego, jakie akurat jest pożądane. No, może być uznany chyba tylko jako dzieło sztuki fałszerskiej, która przecież sama w sobie może być przedmiotem podziwu. Nie sposób przy tym uchylić się od zastanowienia się, czy przypadkiem taki fałszerz nie jest wybitnym ekspertem od twórczości tego, kogo fałszuje. Może nawet wybitniejszym, niż ekspert demaskujący fałszerstwo, bo taki ekspert z pewnością sam nie jest twórcą, a rodzajem detektywa.

W tym zakresie automatycznie pojawia się kwestia (jak dla mnie ciekawa), że - zatrzymując się tu w świecie malarstwa - za utwory, a nawet za dzieła sztuki spokojnie uchodzą obrazy konkretnie niewiadomego autorstwa "ze szkoły", lub "z warsztatu" takiego to a takiego "mistrza". Czasem nawet sygnowane przez danego mistrza. Kto zresztą wie, czy osobiście, tj. jego ręką sygnowane, czy on w ogóle doglądał dany proces tworzenia i tak dalej? Właściwie gdzie jest obiektywna granica, do której jest się twórcą "z warsztatu" a, za którą jest się fałszerzem mistrza danego warsztatu?

Na to wszystko nakłada się bowiem rynek popytu, może nawet rynek pożądania dzieł sztuki, może węższy jeszcze od niego rynek utworów. Tak, czy owak jest to rynek a ten domaga się zaspokojenia popytu, czy pożądania. Gdzie jest popyt, tam musi być jakaś podaż. Na zdrowy rozum, dopóki chodzi o popyt na obcowanie z pięknem, to co za różnica, czy obcuje się z oryginałem, czy z "fałszywką", byle dana fałszywka była warsztatowo piękna, czyli dokładna. Rozwijając tę prowokacyjną myśl można dojść do konkluzji, że rynek dzieł sztuki może być (obiektywnie jest?) szerszy niż rynek kolekcjonerski, który tutaj roboczo można zdefiniować jako rynek utworów, tj. oryginałów. Te (oryginały) zaspokajają także jeszcze inny popyt, tj. inne pożądanie, niż dzieła sztuki. W rezultacie, właściwie który z tych popytów "obsługują" owi "macherzy od rynku" dzieł sztuki? Wszak ich czynności polegają na zmniejszaniu podaży. Reszta to marketingowe arabeski. Gdy zaś kreują nowy popyt na utwory od nowych kreatur, to też z zamiarem ograniczenia podaży utworów już wylansowanych kreatur.

Disclaimer przedprocesowy: pojęcie "kreatura" użyłem wyłącznie w jego dawnym znaczeniu - ktoś wykreowany.

PS. Któryś już raz wychodzi, że czytamy te same książki - to à propos Kubiaka :)

zaloguj się by móc komentować

Maryla-Sztajer @gabriel-maciejewski
14 grudnia 2022 10:54

Pytasz o troglodytach którym być może przekazano władzę. 

W przypadku takich cudów jak kielich Likurga, który mógł pełnić rolę wykrywacza trucizny, ale kosztował w dzisiejszej walucie kilka milionów dolarów, mogło istotnie nikogo nie być stać na jego zamówienie. W Imperium Romanum tych egzemplarzy nie było wiele ze względu na cenę. 

Podobnie mogło być z wieloma cudami technologi i sztuk wszelkich. 

zaloguj się by móc komentować

stanislaw-orda @Maryla-Sztajer 14 grudnia 2022 10:30
14 grudnia 2022 10:58

Zakaz w Pierwszym Przykazaniu został zwulgaryzowany ( islam stanowił wówczas okrojona wersję judaizmu serwowaną dla niepiśmiennych nomadów z pustyń arabskich) zaflancowaną im przez rabinów wygnanych z Judei po powstaniu Bar Kosiby (Bar Kochby) po AD 135. Rozbiegli się oni wówczas  po całym Bliskim i Śodkowym Wschodzie, a niektórzy dotarli z czasem nad czarnomorskie stepy (Chazaria).

Zakaz ten dotyczył tworzenia wizerunkó zwierząt i ludzi w celu oddawania im czci naleznej Jedynemu Bogu. A było to powszechne w pogańskich kultach i rytuałach ówczesnego świata.

Wylano więc prewencyjnie dziecko z kąpielą, co stanowi regułę postepowania w sytuacjach konfliktów ideolo o naturze zero-jedynkowej. 

zaloguj się by móc komentować

Czarny @gabriel-maciejewski
14 grudnia 2022 11:06

Im dokładniej skopiowany obraz malarski- tym lepszy fałszerz. Jeśli zaś chodzi o skopiowany (w sensie: ukradziony) tekst - to sytuacja jest odwrotna. Im doskonalszy kopista (złodziej) - tym tekst jest "bardziej różny" od oryginału. Ukradziona jest więc, mówiąc ogólnie sama myśl (czy też pomysł). Istnieją więc różne rodzaje fałszerstw, przypisane po różnych kategorii "tworzenia". Myślę, że sztuka umiera (upada) wtedy, kiedy nie ma już czego ukraść, bo wszystko jest fałszerstwem, kopią, plagiatem.

zaloguj się by móc komentować

Kuldahrus @gabriel-maciejewski
14 grudnia 2022 11:28

" ...a co, jeśli było inaczej? Wszystko zostało jak do tej pory, ale przetasowania na szczytach władzy, w wyniku tych wojen i ogólnego zamieszania, wyniosły na trony jakichś troglodytów, którzy nie rozumieli wyrazu odpowiedzialność? Co jeśli ukryte przed naszym wzrokiem elity, pragnące zachować pozory odchodzącego w przeszłość świata, z obawy przed ową odpowiedzialnością, przekazały władzę tymże troglodytom, a oni – składając zamówienia, tak jak ich poprzednicy – zażądali po prostu czegoś innego? Co im się lepiej kojarzyło?"

Wygląda na to, że wszystko sprowadza się do tego, że każda sztuka musi mieć odniesienie do wyższych wartości, jeśli nie do dobra i prawdy to przynajmniej do piękna. Kiedy kogoś nie interesują wartości wyższe albo nie ma talentu(potrzebnego do zrobienia pięknych rzeczy) to tworzy coś co sztuką nie jest np. bazgroły albo budynki o kształcie sowieckiego bunkra.

 

zaloguj się by móc komentować

Maryla-Sztajer @stanislaw-orda 14 grudnia 2022 10:58
14 grudnia 2022 11:30

Irena była Greczynką, nie sądzę aby kwestie teologiczne jako takie ją interesowały. Zwołała ostatni wspólny dla całego Chrześcijaństwa sobór, i to spotkało się z buntem i próbą zamachu ze strony wojska w którym dominowali ikonoklasci. Co uprawdopodabnia moje wyżej wyrażone przypuszczenie co do natury decyzji Leona o poborze do wojska niechrześcijan. 

https://www.smolec.pl/kobiety/irena.htm

zaloguj się by móc komentować

agnieszka-slodkowska @gabriel-maciejewski
14 grudnia 2022 11:34

"Podobnie jak wielu innych nowo upieczonych arystokratów, Lerma doskonale pojmował znaczenie pasji kolekcjonowania dzieł sztuki - stanowiącej tradycyjną rozrywkę rodów królewskich i metodę na umocnienie swojej pozycji społecznej".

"Zanim nauczono się mechanicznie reprodukować barwne obrazy, nikt nie pogardzał dobrze wykonaną kopią i jeśli nawet większą wartość przypisywano oryginałom, cieszyły się one dużym wzięciem".

Cytaty z książki "Mistrz cienia. Rubens - malarz i dyplomata" (autor: Mark Lamster)

zaloguj się by móc komentować

Kuldahrus @agnieszka-slodkowska 14 grudnia 2022 11:34
14 grudnia 2022 11:57

Tak a'propos.

Zawsze zastanawiałem się, czy takie realistyczne obrazy(jak zdjęcia) → https://youtu.be/WHT1CeUNjo4 można nazwać talentem artystycznym, czy już bardziej wybitnym talentem rzemieślniczym jak np. robienie skórzanych butów na miarę, mieczy samurajskich, czy szycie wykwintnych garniturów.

 

zaloguj się by móc komentować

gabriel-maciejewski @orjan 14 grudnia 2022 10:34
14 grudnia 2022 12:11

Macherzy także ograniczają technologię właściwą dla malarstwa i rzeźby, a czynią to w imię wolności. Im mniej znajomości technologii tym więcej wolności. Ma to związek z ograniczaniem podaży, bo technologia interesuje wszystkich, a magia tylko niektórych

zaloguj się by móc komentować

gabriel-maciejewski @Czarny 14 grudnia 2022 11:06
14 grudnia 2022 12:11

Gdy wszystko jest pieniądzem

zaloguj się by móc komentować



agnieszka-slodkowska @Kuldahrus 14 grudnia 2022 11:57
14 grudnia 2022 13:16

Aktualnie wielu artystów korzysta ze zdjęć przy malowaniu obrazów i nie ma w tym nic złego. Kwestia na ile korzystają z tych zdjęć. To co przesłałeś w linku, to jak dla mnie bezmyślne kopiowanie. Nieco kuriozalne jest cyzelowanie obrazu do góry nogami (zdjęcie też jest odwrotnie), żeby oddać każdy blik, każdy por skóry i włosek. To bezmyślne działanie, a autor nie wnosi nic od siebie. Zdjęcie ma posłużyć niczym szkic, podpowiedź, a tutaj powstaje identyczna kopia. Przecież można zrobić większą odbitkę na maszynie, po co się tak męczyć? Powierzchnia obrazu jest "wygałskana"; dotknięcie pędzla na płótnie, jest niczym podpis. Tylko nielicznych można rozpoznać po uderzeniu pędzla. Świadczy to mistrzowskim opanowaniu rzemiosła, jak również o swobodzie i myśleniu podczas realizacji, o świadomości artysty.

Nie chciałabym jednak dysktredytować wspaniałych obrazów hiperrealistyczmych, nie tylko mistrzów holendrskich (Willem Claesh Heda https://en.wikipedia.org/wiki/Willem_Claesz._Heda ),takze współczesnych. Być może wybór tematu ma tu znaczenie, samodzielne zestawienie kompozycji, klimat, na prawdę sama nie wiem... Poniżej jeden ze wpółczesnych twórców amerykańskich: https://www.jeffreytlarson.com/available-work

zaloguj się by móc komentować

orjan @Kuldahrus 14 grudnia 2022 11:57
14 grudnia 2022 13:21

Przed juz bardzo wielu laty praktycznie zetknąłem się z tym w Nepalu. To były jeszcze czasy czarnorynkowego dolara, na ewentualne upominki dla przyjaciół w Kraju dysponowałem naprawdę groszami; raczej grosikami. Tam zaś, właśnie za miejscowe grosiki dostępne były takie obrazki tuszem na ryżowym papierze z różnymi scenami tamtejszej mitologii lub obyczaju. Całkiem nadające się, bo tutaj oryginalne i całkiem w moim ówczesnym zasięgu nabywczym. Gdy zobaczyłem na raz po kilkadziesiąt egzemplarzy dokładnie takiej samej scenki pomyślałem, że to są druki odbijane z jakiegoś rodzaju pieczęci. Ale przyjrzawszy się zobaczyłem, że każdy jeden wykonany jest ręcznie. Z ciekawości zapytałem o adres pracowni, która okazała się być na zapleczu sklepu. Tam zobaczyłem z dziesięciu chłopców z pędzelkami i tuszem. Malowali każdy z nich cały czas to samo. Jeden główki, drugi rączki, trzeci inny szczegół i tak dalej. Każdy był tak wyćwiczony, że w jego części zadania zawsze wychodziło spod jego ręki to samo. Jak, dajmy na to, prawa ręka Kali, ta z sierpem, to ta z sierpem, jak trąba Ganesy, to Ganesy. Przy zmianie tematu chyba ustawiano od nowa zespół tego gniazda. Możliwe zatem, że ten sam chłopiec raz malował sto sierpów, a po południu sto trąb. Można to organizacyjnie zakwalifikować jako gniazdo masowej produkcji wieloasortymentowej ze stanowiskowym podziałem pracy, która to praca w poszczególnych asortymentach zawsze wychodziła tak samo. No, wysoce powtarzalnie wychodziło. Zero indywidualności, więc zero aktu tworzenia i zero utworów.

Czy dzieła sztuki? Tam na miejscu na pewno nie, ale po przywiezieniu np. do Europy, czyli po oderwaniu egzemplarza od tamtejszej masówki, a nawet od tamtejszego tła kulturowego, to możnaby już dyskutować. Chyba najuczciwiej byłoby określać je jako artefakty i raczej spod rzemieślniczej, niż artystycznej ręki. W każdym zaś razie podaż była nieograniczona, a to działało na moją korzyść. Próbowałem naciągnąć szefa na rozmowę, czy w tej zbiorowej pracy jest jakiś element religijny. Zapewnił, że tak, bo ci wszyscy malujący są prawowiernymi hinduistami. Próbowałem mu wytłumaczyć o ikonach, że ich się nie maluje, ale się je pisze pod natchnieniem, lecz pojąć tego chyba nie był w stanie, lub nie chciał a słuchał tylko z tamtejszej uprzejmości. A może ja nie potrafiłem wytłumaczyć; wszystko jedno. W każdym razie, nawet moje potrzeby zostały zaspokojone.

zaloguj się by móc komentować

orjan @agnieszka-slodkowska 14 grudnia 2022 13:16
14 grudnia 2022 13:34

Te martwe natury Jeffrey'a Larsona są dla mnie jakieś takie nadnaturalne (no, z wyjątkiem tego karpia na sznurku). Pejzaże są Ok, ale mnie jakoś absolutnie nie wciągają, jakby mi obce z obcości tamtejszego pejzażu. Natomiast te figuralne robią na mnie duże wrażenie. Od pierwszego spojrzenia chciałbym mieć.

zaloguj się by móc komentować

agnieszka-slodkowska @orjan 14 grudnia 2022 13:34
14 grudnia 2022 13:44

Rozumiem Pana. Dlatego tak trudno odpowiedzieć na pytanie Kuldahrusa. Każdy ma swoją wrażliwość i różne rzeczy nam się podobają :)

zaloguj się by móc komentować

orjan @agnieszka-slodkowska 14 grudnia 2022 13:44
14 grudnia 2022 13:56

Właśnie. Ja na pewno nie jestem znawcą. Po prostu coś mi się odruchowo bardzo podoba, albo tylko obojętnie doceniam, że dobre jest.

zaloguj się by móc komentować


Maryla-Sztajer @stanislaw-orda 14 grudnia 2022 14:59
14 grudnia 2022 15:31

Jak pamiętamy Bizancjum było przez stulecia wylęgarnią wszystkich herezji. Dla ówczesnych teologów te kwestie miały znaczenie. Dla św cesarzowej Ireny nie musiały. Należała z urodzenia do świata greckiego. Przeciwstawiała się fali muzułmańskiej. Nie wahała się oślepić swego syna gdy uznała, że nie patrzy na spawy tak jak ona. 

Teologia spleciona z polityką. 

zaloguj się by móc komentować

Kuldahrus @agnieszka-slodkowska 14 grudnia 2022 13:16
14 grudnia 2022 20:23

Właśnie, byłem ciekawy twojej opinii w tym temacie. To nie jest dzieło artystyczne bo nie ma w tym 'ducha' artysty, właśnie takie kopiowanie, bardzo dokładne, świetne rzemiosło, ale nie sztuka. To co zalinkowałaś mimo że mocno realistyczne ma ślad artysty, nie jest "wydrukiem".

 

zaloguj się by móc komentować

Kuldahrus @orjan 14 grudnia 2022 13:21
14 grudnia 2022 20:39

" Chyba najuczciwiej byłoby określać je jako artefakty i raczej spod rzemieślniczej, niż artystycznej ręki. "

Dokładnie, rzemieślnicze, nie artystyczne, dlatego podałem przykład butów, czy mieczy. Bez wątpienia czasami moglibyśmy nazwać je dziełami sztuki tak kunsztownie są wykonane, ale to nie jest sztuka, to jest po prostu piękna rzecz. Czasami ta granica się zaciera kiedy rzemieślnik tchnie artystycznego ducha w przedmiot np. stolarz wyrzeźbi piękne zdobienia na meblu, wtedy możemy mówić o dziele sztuki, ale kiedy to jest tylko piękny przedmiot, to raczej nie.

 

https://youtu.be/v3_25j8BFE8

https://youtu.be/DhKUyfTgU_8

Świetnie wykonane, piękne rzemiosło, ale nie dzieło sztuki.

zaloguj się by móc komentować

agnieszka-slodkowska @Kuldahrus 14 grudnia 2022 20:39
14 grudnia 2022 21:36

...Chociaż... zwłaszcza jeśli mowa o japońskim rzemiośle, na prawdę zastanawiam się czy nie można tu mówić o sztuce. Jestem pod ogromnym wrażeniem japońskiego rzemiosła. 

https://www.youtube.com/watch?v=5uOgPzaLAyk

https://www.youtube.com/watch?v=DSfIzxr8rys

https://www.youtube.com/watch?v=chX3ae449JQ

zaloguj się by móc komentować

stanislaw-orda @agnieszka-slodkowska 14 grudnia 2022 21:36
14 grudnia 2022 22:58

Rozróżnienie takie zawsze będzie arbitralne, a jego immanetna umowność powoduje, że brak jest jednoznacznej definicji odróżniającej sztukę od rzemiosła artystycznego. I dobrze, bo przecież daleko nie wszyscy przedstawiają  jednakowe zdanie w tej kwestii.

Ja uważam że, przykladowo XVIII wieczny chronometr dla morskich podróży Johna Harrisona czy kolumna samochodowa Earle'a Steele Mac Phersona to są dzieła rzemieśliniczego i inżynieryjnego geniuszu. I że  takie cuda techniki mają znacznie więcej wspólnego ze sztuką niż np. wspomniany już na "SN" bohomaz Kandinsky'ego.

zaloguj się by móc komentować

orjan @agnieszka-slodkowska 14 grudnia 2022 21:36
14 grudnia 2022 23:08

Moim zdaniem można. Generalnie przesądza o tym, że japońskie wytwory, także sztuki użytkowej mają swój styl. Nie tylko piękno, ale także własny styl. To jest sytuacja analogiczna jak ze sztuką antycznego Egiptu. Przesądza styl. Gdyby sztuka egipska była dzisiaj kontynuowana, to mielibyśmy takie same (jak w przypadku wytworów japońskich) wątpliwości, czy jest sztuką. I w drugą stronę, rzemieślnicze wytwory japońskie sprzed, dajmy na to, wieku na pewno zaliczymy do sztuk pięknych.

Po mojemu teraźniejszość nie przeszkadza, nawet masowość tworzenia, o ile jest styl i indywidualny charakter, jak kto woli piętno, tworzenia dzieła. A jak było dopiero co z secesją?

 

zaloguj się by móc komentować

Kuldahrus @agnieszka-slodkowska 14 grudnia 2022 21:36
14 grudnia 2022 23:25

No tak, to są piękne rzeczy. Granica tu jest bardzo płynna, uważam, że kluczową kwestią jest to co napisałaś wcześniej - "dotknięcie pędzla" po którym poznajemy artystę, jakiś 'duch' zostający po artyście, po rzemieślniku nie zostaje ten 'duch'.

W muzyce to jest tak, że można zaśpiewać, czy zagrać coś lepiej technicznie niż sam artysta oryginalny, ale nawet wtedy ten odtwarzający jest tylko lepszym rzemieślnikiem... chyba że zostawi "dotknięcie pędzla" w wykonywanym utworze, wtedy to już co innego.


Temat rzeka...

zaloguj się by móc komentować

zaloguj się by móc komentować