-

gabriel-maciejewski : autor książek, właściciel strony

Ufajnienie czyli granice pretensjonalności

Nagle w powietrzu zrobiło się gęsto od tematów. W zasadzie nie wiadomo co wybrać, dlatego też lekko się zabezpieczając przed narastającą we mnie wściekłością i histerią napiszę dziś znów o książkach. Nie wiem czy wiecie, ale salon Empik w Domach Centrum został zamknięty już jakiś czas temu. To jest coś tak kuriozalnego i absurdalnego jednocześnie, że brakuje słów na stworzenie jakiegoś, powierzchownego nawet opisu. To jest klęska postulatu zwartego w słowach „kaganek pod strzechy”. Ja się już z kaganka śmiałem, ale trochę półgębkiem. Teraz zaś mamy przed oczami klęskę firmy, która dla wielu Polaków była pewnym symbolem. Empik to była kiedyś pełna kultura, szpan, można było tam pójść, za darmo przejrzeć komiksy i napić się kawy. Studenci i uczniowie uciekający z lekcji i zajęć spędzali długie godziny w Empiku porozkładani na podłodze. Nikt im nie przeszkadzał, nikt ich nie przepędzał i wszystko było okay. Dziś największego empiku w Polsce nie ma, a w tych mniejszych mamy stosy książek napisanych przez autorów, którzy chwalą się tym na okładkach, że ich książki są dostępne wyłącznie w Empiku. To jest po pierwsze kłamstwo, po drugie katastrofa. Kłamstwo jest widoczne tutaj https://bonito.pl/k-189452231-pokora, a katastrofa niebawem przyjdzie.

No, ale można tym ludziom palcem wskazywać do czego doprowadzili, a oni będą się nadal głupkowato uśmiechać i udawać, że wszystko jest w porządku. Nie jest, bo książka znika z przestrzeni publicznej i staje się z tygodnia na tydzień coraz mniej ważna. Ja nie biję na alarm, tylko to wskazuję, bo dam sobie radę, bez sprzedawania wyłączności, bez lokowania swoich produktów w „największej sieci”. Titanic tonie i nic tego już odwrócić nie może.

Są jednak tacy, którzy ten trend, zabójczy przede wszystkim dla nich samych, próbują zawrócić kijem, jak wariat Wisłę.

Ja chciałbym dziś wskazać kilka paradoksów promocyjnych, które decydują o tym, że rynek książki umiera. Nigdy nie zrozumiem, dlaczego autorzy akademiccy godzą się promować literaturę popularną. To jest moim zdaniem niezwykłe, porównywalne jedynie z sytuacją, kiedy Kazimierz Deyna, w końcu piłkarski profesor, specjalista w dyscyplinie bardzo szczególnej, zgodził się firmować swoim nazwiskiem, jakieś rozgrywki amerykańskiego szajsu udającego piłkę. Czym się to skończyło, wszyscy wiemy – śmiercią Kazimierza Deyny, który nie zrozumiał, że nie chodzi tam o kopanie piłki, ale o kopanie dołów dla tych, co nie uregulowali swoich zobowiązań ze sponsorem w przewidzianym terminie.

To samo widzę, kiedy dostaję link, w którym Sławomir Cenckiewicz wychwala nową książkę Twardocha. To jest jakiś taki poziom niezrozumienia rzeczy oczywistych, do którego ja, nawet gdybym wspiął się na stołek, nie sięgnę nigdy.

Pojęcia, które opisują zjawiska zwane literaturą, aby być adekwatne, muszą pochodzić z języka marketingu, w dodatku modyfikowanego w sposób szczególny. Nie mogą to być pojęcia z zakresu historii literatury i sztuki XX wieku, bo nie oddają one w najmniejszym stopniu intencji twórcy. Ja zaś, człowiek, który otarł się o dość szczególną specjalizację, patrzę na pokolenie naukowców, humanistów, o kilka lat młodszych od siebie i takich w moim wieku z rozdziawionym dziobem. To jest niepojęte, że ludzie ci nie rozumieją. Mogę zasugerować dlaczego nie rozumieją, ale to nie zmniejszy mojego zdziwienia. Otóż oni, w czasach, kiedy normalny człowiek prowadził tak zwane życie towarzyskie i przeżywał różne fascynacje emocjonalno-wizualne, przygotowywali się do roli mędrców. I dziś, kiedy ich w tych rolach obsadzono, wygłupiają się w zasadzie bez przerwy. Bo nie rozumieją i nigdy nie rozumieli, że jest czas refleksji i czas zabawy. Mieszanie zaś tych porządków prowadzi wyłącznie do cholernych kłopotów. Powiem tak, czas zabawy, dla większości z nas minął bezpowrotnie i dobrze jest zdać sobie z tego sprawę.

No, ale wracajmy do promocji. Autorzy akademiccy promują autorów popularnych, ale nie promują siebie nawzajem. A wydawnictwa naukowe wydają książki aż furczy. Nie ma ich jednak ani w Empiku, ani w hurtowniach na Kolejowej i Zwrotniczej, ani nigdzie, poza allergo i sklepami tych właśnie wydawnictw. Poza tym nikt ich nie promuje i nikt o nich nie mówi. Poza mną oczywiście, człowiekiem, który był swego czasu najgorszym studentem, nudził się na wykładach, z wielu uciekał i nie miał w sobie nic, co zapowiadałoby, że będzie kiedyś autorem i wydawcą. O co chodzi? O skręcenie i zdefasonowanie ambicji. Tak zwani ludzie nauki zostali zdeprawowani grantami i oni się w zasadzie swoich książek wstydzą. No i boją się, że jak wyjdą z nimi na rynek, to ten rynek ich zje. Poza tym chcieliby być fajni i poczuć trochę luzu i klimatu. I nie baczą przy tym wcale, że dla większości z nich czas zabawy minął, a to co proponuje im sponsor autorów popularnych to wejście do pułapki na szczury, lub jak kto woli propozycja, by powiesili się na kupionym od niego sznurku. Ja może zalinkuję tę wypowiedź Cenckiewicza

https://twitter.com/Cenckiewicz/status/1308294449613529089

Nie rozumiem skąd ten entuzjazm? Czyżby w Gdańsku też zamknęli Empik i Sławomir Cenckiewicz był skazany tylko na pocztę?

Jestem przekonany, że Sławomir Cenckiewicz nie bierze pieniędzy za promocję Twardocha, ale to go stawia w jeszcze gorszej sytuacji. Spróbuję wyjaśnić dlaczego. Twardoch, mniemam, że nie sam, ale wespół z jakimś działem promocji, odgrzał stary bardzo, komunistyczny kotlet, który był obsmażany raz cicho, raz głośniej przez cały PRL i trochę później. To co nam zaprezentował, jest kontynuacją drogi twórczej Leona Kruczkowskiego, sławnego autora dramatu „Niemcy”, wielokrotnie wystawianego we wszystkich teatrach Polski, pokazywanego także w Teatrze Telewizji. To co zrobił Twardoch, ma jednak pewną istotną modyfikację. On zmienił tytuł dramatu Kruczkowskiego z „Niemcy” na „Polacy”, a środek zostawił ten sam. Maszynka działa tak, że pobudzeni treścią książki musimy, jak za czasów Kruczkowskiego zastanawiać się z mądrymi minami skąd też mógł się wziąć w kulturalnym narodzie ten całym faszyzm, ho, ho, tak, tak...I to właśnie proponuje nam Cenckiewicz, co stawia go w sytuacji mocno dwuznacznej. I nie chodzi tu już o wybory ideowe, ale o tak zwane fiksum dyrdum.

Prócz modyfikacji istotnej, omówionej wyżej, Twardoch – raczej nie on, ale ktoś kto mu doradza – dokonał także pewnego liftingu, który dla Cenckiewicza i profesorów w jego wieku może wydawać się odkryciem, albo wręcz przygodą. W rzeczywistości jest próbą sprzedania samochodu Syrena 105, z kartą gwarancyjną mercedesa beczki – bo to wie pan, taka stylówa. Chodzi mi o grafikę Georga Grosza, którą widzimy na okładce. Nie ma w niej nic z przekory, ani nawet podpuchy. Użyli tej grafiki dokładnie z taką samą intencją, z jaką zrobił to Grosz, czyli promując komunistyczne kłamstwa. My w nie łatwo wierzyliśmy, albowiem dotyczyły one stosunków w Niemczech, a każdy Polak łatwo i bez zastanowienia da sobie wmówić, że Niemiec to zdeprawowany zbrodniarz. Całe zaś państwo niemieckie wyglądało, a pewnie i dziś wygląda jak ta grafika. No, ale Twardoch zmienił tytuł dramatu Kruczkowskiego i napisał go bez podziału na role, o czym warto w tym miejscu przypomnieć. Ekscytowanie się więc twórczością Grosza, komucha i deprawatora, kolaborującego z Brechtem, jest w tym kontekście nie na miejscu. Nie przystoi nawet gospodyni domowej czytającej poradniki, a co dopiero profesorowi uniwersytetu.

Cenckiewicz i inni akademicy pragnący istnieć w świecie treści popularnych nie rozumieją tego i nie rozumieją nigdy, że fascynacje niemieckim ekspresjonizmem; Groszem, Kokoschką, Egonem Schiele, grupą Die Brucke, to jest pewien stały motyw odżywający wśród młodzieży zainteresowanej wizualizacjami idei politycznych i obyczajowych. Jedna moja koleżanka powiedziała nawet kiedyś, że połowa studentów Instytutu Historii Sztuki w Warszawie wygląda tak, jakby ich narysował Schiele, to znaczy, jakby co tydzień musieli się stawiać w gabinecie wenerologa, żeby sprawdził on jakie spustoszenia poczynił syfilis w ich organizmach od ostatniej wizyty. Powiem Wam, że coś w tym było. Te fascynacje odgrzewa się co jakiś czas i one dla ludzi, którzy w młodości trawili głupio czas na naukę, stanowią pewne odkrycie. Tak jest z Twardochem i tak jest z Cenckiewiczem. Trudno przypuścić, by twórczość tak politycznie zaangażowana, jak ten cały Grosz i jego koledzy, nie ujawniała się współcześnie bez podtekstu politycznego, by była akcentem wyłącznie rozrywkowym. Tak z pewnością nie jest, bo nigdy tak nie było. Jej uwodzicielski, deprawacyjny i kokieteryjny charakter jest pułapką na ludzi, którzy nie rozumieją co to jest promocja i jakimi prawami się rządzi.

Jeśli mi nie wierzycie, przypomnę może, że jeszcze w latach 80 wystawiano w Teatrze TV sztuki Franka Wedekinda (kto pamięta kim on w ogóle był? Na pewno nie Twardoch z Cenckiewieczem). Mam trzewiczki z mysiej piczki, takie same rękawiczki – to fragment wiersza starego dobrego Franka, który też się kumplował z Bertoldem Brechtem. Ach, jakie to inspirujące i ciekawe, a poza tym, nie ma już znaczenia żadnego poza rozrywkowym. Twardoch zaś pisze swoje książki z najczystszą intencją, chce byśmy my – Polacy – na nowo i głębiej przemyśleli swoją historię. Tylko dlaczego namawia nas do tego za pomocą niemieckich grafik ilustrujących stosunki panujące w Republice Weimarskiej? Pewnie z tego samego powodu, z jakiego zamyka się Empik, zamiast zmienić ofertę z idiotycznej na sensowną. Powód jednego i drugiego jest zawsze ten sam – żeby nie było niczego.



tagi: sprzedaż  rynek książki  promocja  empik  twardoch  cenckiewicz 

gabriel-maciejewski
23 września 2020 09:59
43     3421    14 zaloguj sie by polubić

Komentarze:

atelin @gabriel-maciejewski
23 września 2020 10:40

Plus, ale tak mi się jeszcze skojarzyła ta notka: https://www.youtube.com/watch?v=k5Q4GhbO-t0 w związku z Die Brucke.

zaloguj się by móc komentować

umami @gabriel-maciejewski
23 września 2020 10:43


Grosz, 1924.

zaloguj się by móc komentować

Pioterrr @gabriel-maciejewski
23 września 2020 11:19

Na marginesie:

1. A jakiś czas temu w CH Arkadia wielki salon Empiku zamienili na salon Victoria Secret.

2. Dramat "Niemcy" był lekturą obowiazkową  w liceum.

zaloguj się by móc komentować

valser @gabriel-maciejewski
23 września 2020 11:24

Zastanawiajaca jest ta promocja Twardocha przez Cenckiewicza. To mi wyglada jak zemsta Walesy, jeszcze za zycia. Chyba mu ktos dosypal jakiejs niezdrowej paszy do zarcia.

Tu nie trzeba byc profesorem, ze znac znaczenie "berlinskiej cyganerii", "awangardy, ktora pokazywala moralna oblude mieszczanstwa" prowadzac zycie zdeprawowanych dekadentow.

W pawlaczu jest ich znacznie wiecej  - Rainer Maria Rilke, ktory byl entuzjasta bolszewickiej rewolucji i oplakiwal smierc Libknechta i Rosy Luxemburg, Lou Andreas Salome - "kobieta, ktora wyprzedzila czasy w ktorych zyla"wyzwolona kobieta" - film ostatnio o niej zrobili.

https://www.youtube.com/watch?v=e722D0mnxnw

No i Fredek Nietzsche...

zaloguj się by móc komentować

saturn-9 @gabriel-maciejewski
23 września 2020 11:42

Nie kumam! Czy może ktoś z Czytelników wie co to za obraz na tej twardej okładce za 44,50 Pln? 

"... I taka chyba jest »Pokora«, taki jest obraz George Grosza, który zdobi jej okładkę"  

W sieci szukałem tego obrazu G.G. i nic nie wyłowiłem!  Nieumiejętnie szukam? Pokornie o drogowskaz proszę. 

Dziękuje za uwagę.

 

PS. Jest coś w tym klimacie: Die Geschwindigkeit der Strasse [Prędkość ulicy]

Autor Pokory  potrafi zaskoczyć, np takie: ...135 "końców demokracji w Polsce"...

zaloguj się by móc komentować

betacool @gabriel-maciejewski
23 września 2020 11:56

W roku 1917 Grosz został powtórnie powołany do wojska. Rzekomo miał zostać rozstrzelany za dezercję, a uratował go Harry Kessler.

No i biogram tego Harrego jest mocny. Tak mocny, że pewnie możnaby próbować ratować empik publikacją po polsku jego wspomnień, ale to się przecież nie zdarzy.

zaloguj się by móc komentować

gabriel-maciejewski @betacool 23 września 2020 11:56
23 września 2020 12:11

Ja pierniczę, po jakiemu są te pamiętniki wydane? I gdzie są?

zaloguj się by móc komentować


gabriel-maciejewski @valser 23 września 2020 11:24
23 września 2020 12:12

To jest jakieś zagubienie

zaloguj się by móc komentować

gabriel-maciejewski @Pioterrr 23 września 2020 11:19
23 września 2020 12:12

Może nawet dziś jeszcze jest

zaloguj się by móc komentować


gabriel-maciejewski @atelin 23 września 2020 10:40
23 września 2020 12:13

A mnie się to w ogóle nie kojarzy

zaloguj się by móc komentować

betacool @gabriel-maciejewski 23 września 2020 12:11
23 września 2020 12:19

Po niemiecku, ale to wielkie dzieło.

https://allegro.pl/oferta/das-tagebuch-1880-1937-kessler-harry-9638348627

 

Po angielsku wyszedł chyba sktrót.

zaloguj się by móc komentować

umami @gabriel-maciejewski 23 września 2020 12:11
23 września 2020 12:27

Trzeba uważać, które wydanie.

https://en.wikipedia.org/wiki/A_Little_Yes_and_a_Big_No

A Little Yes and a Big No.

Małe tak i wielkie nie to autobiografia niemieckiego artysty George'a Grosza z 1946 roku. Pierwsze wydanie zostało opublikowane przez Dial Press w Nowym Jorku i zostało przetłumaczone przez Lolę Sachs Dorin.

W 1982 roku Allison i Busby opublikowali nowe tłumaczenie Arnolda Pomeransa niemieckiego wydania z 1955 roku pod tytułem Autobiografia George'a Grosza: małe tak i duże nie . [1] [2]

W 1998 roku University of California Press opublikował tłumaczenie tekstu Grosza autorstwa Nory Hodges z 1955 roku, zatytułowane George Grosz: An Autobiography . Wydanie z 1998 roku zawiera rozdział „Rosja w 1922 roku”, który nie ukazał się w wydaniu z 1946 roku. W tym rozdziale Grosz wspomina swoją pięciomiesięczną podróż po najbardziej dotkniętych głodem obszarach Rosji Radzieckiej. Barbara McCloskey pisze we wstępie do wydania z 1998 roku: „Grosz odrzuca wszelkie przebłyski rewolucyjnego idealizmu, jakich moglibyśmy oczekiwać od młodego, zradykalizowanego artysty. Mrok i podejrzliwość, a nie optymizm i nadzieja, definiują jego wizję nowego sowieckiego reżimu.”

 

zaloguj się by móc komentować

umami @betacool 23 września 2020 12:19
23 września 2020 12:30

O kurcze, niezły ten Graf.

zaloguj się by móc komentować

betacool @umami 23 września 2020 12:27
23 września 2020 12:31

Ja pisałem o pamiętnikach Kesslera.

zaloguj się by móc komentować

gabriel-maciejewski @betacool 23 września 2020 12:19
23 września 2020 12:35

No, ale jakie to jest źródło...kawałki można by drukować i jakby szło...

zaloguj się by móc komentować

gabriel-maciejewski @umami 23 września 2020 12:27
23 września 2020 12:36

No pacz pan, nic optymizmu nie miał...

zaloguj się by móc komentować


valser @gabriel-maciejewski 23 września 2020 12:35
23 września 2020 12:39

Mam mase frajdy z czytania "Kultury krytyki" Kevina MacDonalda. Serdeczne Bog zaplac. Naprawde odprezajaca lektura.

zaloguj się by móc komentować

umami @betacool 23 września 2020 12:31
23 września 2020 12:41

Wiem, wiem, 9 tomów. Ale do kompletu dodałem jeszcze Grosza, bo też coś napisał.

zaloguj się by móc komentować

betacool @gabriel-maciejewski 23 września 2020 12:35
23 września 2020 12:54

Spróbuję się usmiechnąć do małżonki - może coś wyłowi.

zaloguj się by móc komentować

gabriel-maciejewski @betacool 23 września 2020 12:54
23 września 2020 12:56

Najlepiej kogo znał w Londynie

zaloguj się by móc komentować


gabriel-maciejewski @betacool 23 września 2020 13:18
23 września 2020 13:21

Trzeba będzie chyba powołać do życia jakiś festiwal zidiocenia, nie widzę innej możliwości

zaloguj się by móc komentować

betacool @gabriel-maciejewski
23 września 2020 13:25

A tu dyskretny ołtarzyk dla gawiedzi dla których nie starczyło 130 egzemplarzy.

https://polen.diplo.de/pl-pl/02-themen/02-4-kultur-dt-minderheit/-/2155514

zaloguj się by móc komentować

smieciu @betacool 23 września 2020 13:18
23 września 2020 13:51

Mnie się podoba. Wygląda na to że faktycznie Piłsudski nie był Dyzmą...

zaloguj się by móc komentować

gabriel-maciejewski @betacool 23 września 2020 13:25
23 września 2020 13:58

Czekaj, czy to nie jego w filmie Kamerdyner, grał Szyc?

zaloguj się by móc komentować

betacool @gabriel-maciejewski 23 września 2020 13:58
23 września 2020 14:11

W filmie  to von Krauss, ale licho wie kto był pierwowzorem.

zaloguj się by móc komentować

betacool @gabriel-maciejewski
23 września 2020 14:18

Tu są fragmenty okrojonego wydania dla ludności tubylczej

https://okis.pl/wp-content/uploads/2018/10/Kessler.pdf

zaloguj się by móc komentować

Grzeralts @gabriel-maciejewski
23 września 2020 14:19

Miałem tego nie pisać, ale w sumie...podgrzejmy dyskusję: ludzie nauki nie boją się rynku. Boją się utraty pozycji we własnym środowisku. Nawet jeśli to ryzyko nie jest duże, to na rynku mają niewiele do zyskania, na uczelni dużo do stracenia, wbrew widocznym pozorom.

zaloguj się by móc komentować

Maginiu @valser 23 września 2020 12:39
23 września 2020 16:15

Jeszcze tylko "Dwieście lat razem" Sołżenicyna i historyczna panorama naszego świata będzie zamknięta. "Dwieście lat razem" przetłumaczono na kilka języków (w tym polski), ale w USA nie ukazała się, bo podobno nie przetłumaczono jej na angielski. I tak to Sołżenicyn po śmierci stał się w USA... dysydentem.

Obydwie pozycje skrupulatnie są przemilczane w oficjalnym dyskursie historyczno-politycznym. Jak to się mówi - na śmierć...

Ale Pan to chyba jeszcze młody jest, skoro odpręża Pana taka lektura. Ja po kilka stron się zmuszam i potem odchorowuję...

zaloguj się by móc komentować

gabriel-maciejewski @Grzeralts 23 września 2020 14:19
23 września 2020 16:28

Wszyscy się boją, choć nie wszyscy mają pozycję

zaloguj się by móc komentować

Grzeralts @gabriel-maciejewski 23 września 2020 16:28
23 września 2020 18:38

Na to, co realnie oferuje rynek i pozycja najprostszego wykładowcy jest zbyt cenna. 

zaloguj się by móc komentować

cbrengland @gabriel-maciejewski
23 września 2020 19:02

Titanic tonie i nic tego już odwrócić nie może.

Ośmielę się dodać, że tak ogólnie to nie tylko Empik tonie, na którym się "wychowałem" praktycznie w Krakowie. Ale siedziałem zawsze przy stoliku z tą kawą jednak, nie na podłodze ☺.  Był on na ul.Floriańskiej, a potem na Małym Rynku. To były Kluby Międzynarodowej Prasy i Książki, przypomnę, w skrócie właśnie eMPiK. Zrobili z tego miazgę, która jak widać, właśnie zdechła

zaloguj się by móc komentować

Draniu @gabriel-maciejewski
23 września 2020 21:58

Generalnie w związku z tzw. pandemią i nowymi porzadakmi, niektóre branże powoli się przenoszą do netu.. 

Media Markt tez zmniejsza swoje powierzchnie komercyjne ..

Kina tez nieprzetrwają, w tym momencie praktycznie nie mają sensu . 

Zmienia nam sie sytem funkcjonowania i wiadomo,że już nie będzie tak jak było.. 

Przyszły rok również zanosi się ,ze będzie to rok ktory bedzie zaliczony do strat. 

 

zaloguj się by móc komentować

onyx @gabriel-maciejewski 23 września 2020 12:35
23 września 2020 22:12

Tu jest jakiś materiał ale po angielsku:

https://www.abc.net.au/radionational/programs/latenightlive/count-harry-kessler/4107810

Na Amazonie jest kilka tytułów w ebooku :

https://www.amazon.com/Journey-Abyss-Diaries-Kessler-1880-1918-ebook/dp/B004P8JPT0#reader_B004P8JPT0

https://www.amazon.co.uk/Red-Count-Kessler-Cultural-Criticism/dp/0520248171#reader_0520248171

https://www.amazon.co.uk/Berlin-Lights-Diaries-Kessler-1918-1937/dp/080213839X/ref=pd_lpo_14_img_1/260-2284888-6829700?_encoding=UTF8&pd_rd_i=080213839X&pd_rd_r=45381d69-a4ee-4d7e-908c-6da0ac2d0ef4&pd_rd_w=5jFWJ&pd_rd_wg=VgiJR&pf_rd_p=7b8e3b03-1439-4489-abd4-4a138cf4eca6&pf_rd_r=WWAG40FPWNJZKCXAD8E4&psc=1&refRID=WWAG40FPWNJZKCXAD8E4

https://www.amazon.co.uk/Diaries-Cosmopolitan-1918-1937-Weidenfeld-Nicolson/dp/0297643800/ref=pd_sbs_14_2/260-2284888-6829700?_encoding=UTF8&pd_rd_i=0297643800&pd_rd_r=6f184bfe-ea5b-40f1-865e-054118336deb&pd_rd_w=cuOE3&pd_rd_wg=9CDnr&pf_rd_p=ab0f8dce-7f41-4f1b-a486-fa30b5d29eaa&pf_rd_r=M6YTQNRS68JQRNY7G6R8&psc=1&refRID=M6YTQNRS68JQRNY7G6R8

To był niezły oblatywacz.

"Pamiętniki obejmują niezwykłą różnorodność ludzi. Josephine Baker tańczy nago w jego salonie, Einstein wciąga go w długie dyskusje o swoich teoriach, George Grosz kontaktuje się z nim z podziemia podczas kłopotów politycznych. Asquith i Cocteau, Diaghilev i Gide, Lloyd George i Richard Strauss, Rodin i Bernard Shaw, Eric Gill i Hugo von Hofmannsthal, Virginia Woolf i Paul Valery, należą do osób, które znał i obserwował. Bardzo interesował się polityką. Obok jego artystycznych przygód są relacje z walk ulicznych, powstania Spartakusa, zabójstwa Róży Luksemburg, wstrząsów rządowych, międzynarodowych sporów, wyborów i zabójstw.

Kessler jadł obiad z Bertoltem Brechtem, Kurtem Weillem i Erikiem Satie, a kolację z Maxem Reinhardtem, George'em Groszem, Virginią Woolf, Jeanem Cocteau i Andre Gide'em,"

 

zaloguj się by móc komentować

pink-panther @gabriel-maciejewski
23 września 2020 23:45

A może to jest banalnie proste. Jakiś Stanisław Twardoch jest wymieniany wśród pracowników IPN w Katowicach. Może kuzyn "śląskiego wieszcza".A pan profesor Cenciiewicz jest członkiem kolegium IPN. Z drugiej strony , jeśli jest prawdą to, co piszą u docenta wiki,że pan prof. Cenckiewicz był widziany w okolicach Bractwa św.Piusa X, to promowanie takiej okładki z takim entuzjazmem, jak na twitterze,troszkę śmieszy. Podobno Twardoch pikuje w dół, więc może to gest miłosierdzia.:))

 

zaloguj się by móc komentować

gabriel-maciejewski @onyx 23 września 2020 22:12
24 września 2020 07:54

Kiedy on zdążył ich wszystkich poznać? I aż dziwne, że towarzysza Stalina wśród nich nie było

zaloguj się by móc komentować

kazef @gabriel-maciejewski
24 września 2020 08:51

Kilka wypisów z netu o tym komuchu i zboczeńcu:

W 1912 roku 18-letni Grosz był już zauroczony artystami cyrkowymi i dziwkami z przedmieścia lub Südende, gdzie mieszkał. Burdel stał się regularnym miejscem jego pracy. (...) Groteskowi lubieżnicy wczesnego erotyzmu Grosza szybko skrystalizowali się w powracającej w jego dziełach postaci „John the woman player”, zboczeńcu z nożem rzeźniczym.

http://wessiedutoit.com/george-grosz-and-the-necessity-of-offence/

Grosz (tworząc postać rzeźnika z nożem] odnosił się do seryjnego mordercy Fritza Haarmanna. Haarmann, powszechnie znany jako „Rzeźnik Hanoweru”, został stracony w 1925 roku po tym, jak został uznany winnym brutalnych morderstw 24 młodych mężczyzn. Raporty opublikowane w komunistycznej gazecie Rote Fahne były typowe dla furii, jaką sprawa wywołała w Republice Weimarskiej: „Tam (w swoim pokoju) wpadał na swoje ofiary w homoseksualnych i sadystycznych orgiach, podczas których Haarmann gryzł im gardła. Następnie zmarli zostali pozbawieni krwi. Zostały rozebrane, umyte i dosłownie pocięte ”. Wkrótce krążyły plotki, że Haarmann sprzedał lub rozdał mięso swoich ofiar. Aż do aresztowania miał udany interes handlując mięsem i kiełbasami - i nikt nie potrafił wyjaśnić, skąd wziął swoje towary. Grosz również z wielkim zainteresowaniem śledził proces Haarmanna, odwiedzając policyjną wystawę poświęconą tej sprawie w 1926 roku. Był też związek osobisty: jeden z jego znajomych, prowadzący galerię sztuki ekstrawagancki Herbert von Garvens, był poważnie zamieszany w przebieg procesu Haarmanna. Kolekcjoner sztuki, homoseksualista i bon vivant rzekomo nakłonił Haarmanna do morderstwa, aby ukryć własne kontakty z męskimi prostytutkami. Te oburzające zarzuty z pewnością nie miały podstaw; nieustanne plotki skłoniły jednak von Garvensa do wyemigrowania do Danii. Jego kolekcja została zlicytowana - wśród zdjęć znalazło się przełomowe dzieło George'a Grosza Niemcy, zimowa opowieść, której nie odnaleziono do dziś. W latach pięćdziesiątych Grosz w wywiadzie nadal propagował domniemany związek między von Garvensem a Haarmannem. (...)

Prace Grosza nie ograniczały się do oczywistego tematu rzeźnika i jego towarów, ale obejmowały żołnierzy maszerujących rzędami do przodu, otyłych kobiet na stołach do masażu, zwłok na stole sekcyjnym, nagich mężczyzn pod prysznicem i wpychanych starców wózki inwalidzkie przez lubieżne pielęgniarki. 

https://www.galeriejudin.com/exhibitions/2011/george-grosz/about.html

 

Obraz Grosza nie nazywa się "Pogarda". Twardoch o tym dobrze wie.

Nazywa się  "The End of Liebknecht" (można też się spotkac z nazwą "Down with Liebknecht") 1918, akwarela, calama, tusz, 48,6 x 34,6 cm (kolekcja prywatna, dzięki uprzejmości Richard Nagy ltd., Londyn).

Liebknecht, ten od Róży Luksemburg, zjadliwej "Czerwonej Róży", przeciwnicce niepodległej Polski. Oboje zostali zamordowani przez Freikorps w Berlinie w 1919.

 

I taki obraz wziął Twardoch na okładkę.

zaloguj się by móc komentować

saturn-9 @kazef 24 września 2020 08:51
24 września 2020 12:56

Dzięki za namiar!

 

Szukałem potwierdzenia, że faktycznie coś takiego jest na rynku. 

George Grosz, La Fin de Liebknecht, 1918...

Tytuł "Down with Liebknecht" odnosi się do nabazgranego "Nieder mit Liebknecht"  na tej osobliwej panoramie a to nawiązuje do hasła bojowego z tamtych krwawych dni. 

Liebknecht i Luxemburg zostali zamordowani 15 stycznia 1919.

 

W obiegu jest jeszcze tytuł "Panorama (Down With Liebknecht)" (1919) wg wystawy w NYC 2015 roku.

Tytuł La Fin de Liebknecht czyli The End of Liebknecht sugeruje rok powstania 1919.  

Na rynku jest rownież inny przyczynek Nieder mit Liebknecht  z 1923 roku. 

Pomieszanie z poplątaniem?

 

Co wpisał odnośnie okładki wydawca?

 

 

zaloguj się by móc komentować

kazef @saturn-9 24 września 2020 12:56
24 września 2020 13:06

Trzeba zobaczyć w księgarni, co wydawca napisał.

zaloguj się by móc komentować

jestnadzieja @cbrengland 23 września 2020 19:02
25 września 2020 08:33

Oo, tamte "empiki" to bylo cos; dzieki, ze Pan przypomnial. W nieunowoczesnianych, kamiennych kamienicznych wnetrzach.. Ten z Florianskiej bardzo lubilam. Zupelnie inny klimat, styl.

zaloguj się by móc komentować

zaloguj się by móc komentować