Ucieczka z rynku literackiego
W poniedziałek odwiedziłem dawno niewidzianego kolegę. Siedzieliśmy przy stole, piliśmy herbatę i gawędziliśmy, trwało to ładnych parę godzin. Na stole, na co zwróciłem uwagę już na początku, leżała ciemnoniebieska broszurka z napisem Kunze, było to, jak się potem okazało, nazwisko autora broszurki. Nie brałem tego do ręki przez długi czas i nie próbowałem odgadnąć przeznaczenia tego wydawnictwa, w końcu jednak kolega mój powiedział, że służy ono do tego, by stawiać na nim szklankę z herbatą. Kiedy to usłyszałem podniosłem broszurkę i otworzyłem na chybił trafił. To co przeczytałem o mało mnie nie zabiło. Okazało się, że pan Kunze, Reiner Kunze to enerdowski poeta dysydent, ja zaś przeczytałem, z marszu zupełnie jego jednowersowy utwór, pod długim bardzo tytułem – Ucieczka z rynku literackiego. Utwór brzmiał:
Oni nie chcą twojego lotu. Chcą twoich piór.
Koniec cytatu. Nie wiem jak wy, ale ja się poczułem wstrząśnięty. Jak wiemy nie ma przypadków, są tylko znaki. I to był ewidentny znak. Ponieważ po powrocie do domu zapoznałem się także z innymi treściami, postanowiłem, zainspirowany tym ładunkiem treści, upakowanym w jedno lapidarne zdanie, rozpocząć cykl pogadanek na tematy ogólne. To znaczy, żeby nie było tylko o książkach, ale także o czymś innym. I dziś pierwszą taką pogadankę umieszczę na stronie.
Nie wiem, jak wyglądał rynek literacki w NRD, ale wiem, jak wygląda on dziś w Polsce. I powiem tyle, że postulat Reinera Kunze jest tak samo aktualny dziś, jak był w latach osiemdziesiątych. Nic się nie zmieniło. Oni chcą piór. Powtykają je sobie potem w kuper i będą udawać albatrosy sunące majestatycznie nad oceanem, tymczasem w rzeczywistości będą tylko podskakującymi w miejscu kurczakami. No, ale nie jest istotne kto jest kim, tylko jak został opisany. Jesteśmy wszak na rynku literackim i opis, jego jakość, oraz przeznaczenie, to kwestie podstawowe. Ucieczka z rynku literackiego jest koniecznością, albowiem już na wstępie każdy kto się na nim znajdzie zorientuje się, że żaba nazywana jest tu krokodylem, trok od kaleson pytonem, a kura czubatka kanią rudą. Stąd właśnie przymus ucieczki, albowiem na rynku literackim nie ważne jest kto tworzy, ale kto opisuje autora. Szczytem zaś marzeń i pragnień jest występ w reklamie, która poprawia pisarzowi wizerunek.
Kiedy tak siedziałem przy tej herbacie, stawiając szklankę wprost na broszurowym wydaniu poezji Reinera Kunze, kolega wypytywał mnie o szczegóły działalności. Nie widzieliśmy się dawno i wiele się od tego czasu zmieniło. Mówiłem i mówiłem, a on kiwał głową i powiedział, że wobec tak dobrze zdywersyfikowanego rynku, raczej nic mi się nie stanie. No, niby jest to prawda, ale wiadomo, że życie kroi i szyje różne niespodzianki. My zaś nie możemy siedzieć na uporządkowanym przez kogoś innego rynku literackim, musimy mieć własny. Tak jak ogłosiłem to wczoraj konferencja, pierwsza konferencja LUL – Latającego Uniwersytetu Leszczynowego – odbędzie się z całą pewnością w pałacu w Tłokini pod Kaliszem w dniu 8 grudnia. Szczegóły znajdują się w zakładce na górze portalu Szkoła nawigatorów. Już nikt nie musi dzwonić do recepcji i przekonywać siedzących tam pań, że impreza może zostać odwołana. Na pewno nic takiego się nie stanie, no chyba, że wyląduję w szpitalu, ale nie przewiduję takiej ewentualności.
Kolega, który jest dużo starszy i znacznie ciężej doświadczony niż ja, pochwalił mnie za to, że wpadłem na taki fajny pomysł jak organizowanie konferencji i w ogóle był z mojej działalności raczej zadowolony. To dobrze posłuchać czasem pochwał od człowieka znajdującego się w pewnym oddaleniu od spraw, którymi się zajmujemy na co dzień. Ma to też aspekt higieniczny i uspokajający.
Wróćmy jednak do rynku literackiego. Ma on charakter globalny i chodzi o to, by globalna propaganda przenikała do wszystkich zakamarków człowieczej egzystencji, także tych ukrytych gdzieś w małych miasteczkach i wsiach. Tak było zawsze i dawniej manifestowało się w tym, że niektórzy ludzie w takich ośrodkach czytali książki, uznawane za światowe bestsellery. Nie rozmawiali o tym jednak z innymi ludźmi, bo nie było z kim. Miało to wymiar pionierski i romantyczny. Literatura zaś, którą się wówczas ekscytowano, miała – nie zawsze, ale jednak – pewną jakość. Dziś wiele się zmieniło. Rynek funkcjonuje na zasadach nieco innych. Oto z małych ośrodków wywleka się jakichś niedorobieńców i gamoni, a następnie każe im się powtarzać i powielać to co tam w instrukcjach emisji globalnej propagandy zapisano. Dowiedziałem się na przykład, że w Grodzisku jest poeta, który pisze wiersze o esesmanach, bo fascynuje go problem skąd się bierze zło. Ja wiem skąd się ono bierze, wystarczy położyć na stole 100 zł i udać, że to nie nasze, obserwując reakcję bliźnich, człowiek od razu ma pełny wachlarz odpowiedzi na tę palącą kwestię. Nie trzeba przy tym pisać wierszy o esesmanach. No, ale sami rozumiecie o co chodzi, o to, by w każdym mieście i miasteczku, był ktoś, a najlepiej kilka osób, które zastanawiać się będą nad palącymi i dręczącymi świat problemami – skąd się bierze zło na przykład. Bez, co jasne, żadnego niepotrzebnego uszczegóławiania tych kwestii. Chodzi o pewien rodzaj mantry, o pewien rodzaj przedstawienia, fundowany wrażliwcom lub tym, co się za nich uważają, po cenach przystępnych i dających się zaakceptować. Formuła ta w zasadzie nie daje szansy nikomu, albowiem jeśli gdzieś pojawi się jakiś autentyczny talent natychmiast powyrywają mu pióra i wetkną w kuper jakiemuś innemu, który będzie znał stosowne zaklęcia i powtarzał je w kółko. System bowiem nie przewiduje czegoś takiego jak docenienie talentu autentycznego. Interesują go jedynie talenty sfingowane. To jest wypraktykowana przez stulecia metoda, dotycząca tak autorów, jak polityków.
Żeby zwyciężyć w konfrontacji z tą machiną musimy rozpocząć i kontynuować z sukcesem tworzenie tego co nazwałem tu przestrzeniami zamkniętymi. No i w żadnym razie nie liczyć na jakieś pochwały czy cieplejsze gesty ze strony organizacji zarządzających rynkiem literackim, a także osób je reprezentujących. Od czasów nieboszczki NRD bowiem nic się w tamtych okolicach nie zmieniło.
Po południu wrzucę tu pogadankę, która będzie dotyczyć także spraw Grodziska, a także filmu Kler.
Zapraszam na portal www.prawygornyrog.pl
tagi: propaganda autorzy prowincja rynek literacki
![]() |
gabriel-maciejewski |
24 października 2018 08:39 |
Komentarze:
![]() |
betacool @gabriel-maciejewski |
24 października 2018 09:11 |
Umówmy się, że gdyby chcieli jego lotu, to on by poleciał i to z wysokiego piętra, żeby na dole wątpliwości nie było.
A fraza o piórach rzeczywiście żywcem wycięta z Twojej opowiastki o rynku podglądaczy ptaków.
![]() |
gabriel-maciejewski @betacool 24 października 2018 09:11 |
24 października 2018 09:13 |
Jak to się, prawda, wszystko łączy...A Piotr Tryjanowski napisał nową książkę - o winie i ptakach
![]() |
jestnadzieja @gabriel-maciejewski |
24 października 2018 09:23 |
"Winie" w sensie wino?
![]() |
gabriel-maciejewski @jestnadzieja 24 października 2018 09:23 |
24 października 2018 09:24 |
Tak, takie do picia
![]() |
betacool @gabriel-maciejewski 24 października 2018 09:13 |
24 października 2018 09:25 |
Napisał i wydał?
![]() |
gabriel-maciejewski @betacool 24 października 2018 09:25 |
24 października 2018 09:26 |
Dopiero wysłał do wydawnictwa, ale nie do mojego
|
onyx @gabriel-maciejewski |
24 października 2018 09:48 |
Tak, nie ma przypadków. Ten utwór idelanie opisuje sytuację Kliniki Języka i reszty "wirtualnych maszyn". Nikt nie chce lotu tego przedsięwzięcia więc będą udawać, że go nie ma ale wyrwać pióro tu i ówdzie i ogłosić "oto moje" to tak, bardzo chętnie. Pochwały czy cieplejsze gesty będą świadczyły o tym że ktoś poważniejszy weźmie wydawnictwo i środowisko na celownik. Albo od razu konkretna dobra propozycja współpracy albo strzelaj gdy tylko dotkną furtki ;)
![]() |
MarcinD @gabriel-maciejewski |
24 października 2018 09:58 |
wystarczy położyć na stole 100 zł i udać, że to nie nasze, obserwując reakcję bliźnich, człowiek od razu ma pełny wachlarz odpowiedzi na tę palącą kwestię.
Dobre. Bo chyba trudno znaleźć kogoś, kto w takiej sytuacji nie ma żadnej pokusy.
I dobrze, że Pan będzie nagrywał pogadanki na tematy różne i nawet ogólne. I że konferencja jest już pewna.
![]() |
OdysSynLaertesa @MarcinD 24 października 2018 09:58 |
24 października 2018 10:05 |
Tak... U nas np. za
![]() |
OdysSynLaertesa @MarcinD 24 października 2018 09:58 |
24 października 2018 10:15 |
Jeszcze raz bo uciekło :)
U nas np. studium nad złem polega wyłącznie na pokazywaniu różnych przygód "ludzi wyjątkowych" na tym polu, i że nic z tym nie można zrobić. Tylko pokazywać właśnie, i jednocześnie udowadniać, umacniać że "co wolno wojewodzie...". Nie mogę wyjść z podziwu że ludzi epatuje się tego rodzaju historiami niemal codziennie...
A Lot to tylko państwowy przewoźnik.
![]() |
OdysSynLaertesa @MarcinD 24 października 2018 09:58 |
24 października 2018 10:18 |
I jeszcze. Nawet jak ktoś nie odczuwa takiej pokusy, to odpowiedni ludzie potrafią wytworzyć wokół takiej osoby odpowiednie środowisko i klimat... Prowokacja to dopuszczalna forma zwalczania korupcji/złodziejstwa.
![]() |
valser @gabriel-maciejewski |
24 października 2018 10:43 |
Niezly jajcarz z tego Rajnera. Gdzie niby on chcial z tego enerdowka odlatywac? Przez mur do zachodniego berlina? W doopie mu sie poprzewracalo.
Piora to jest poszukiwany towar do produkcji pioropuszy dla lokalnych Irokezow.
![]() |
onager @gabriel-maciejewski |
24 października 2018 12:46 |
W czasach przełomu (1988) dane mi było pracować w księgarni w MPiK w prowincjonalnym mieście, w koncernie RUCH pracującym na zarobki towarzyszy komunistów z tzw. aparatu. Książek było mało, wydawne były na podłym papierze, ruch w interesie był dosyć spory, inflacja napędzała sprzedaż. Właściwie to sprzedawało się prawie wszystko, z pewnymi nie tak rzadkimi wyjątkami ... były to książki takich tuzów literackich jak Stanisław Ryszard Dobrowolski, Janusz Przymanowski, a nawet trafiał się Jerzy Putrament. Oczywiście nie brakowało literatury radzieckiej, enerdowskiej, bułgarskiej etc. Nie pamiętam, żeby udało mi się komuś wcisnąć któreś z tych "dzieł". Organizacyjnie było to przechlapane, gdyż nakłady dzieł rzeczonego SRD wynosiły bodajże po 30 tys. na jednym tytule. My - cyniczni księgarze kiwaliśmy na to głowami i z ironią mówiliśmy o tym zjawisku, parfrazując Wieszcza - obyśmy kiedyś doznali pociechy, żeby te bukwy trafił pod strzechy.
Mając takie skrzywienie zawodowe z zaciekawieniem przeglądam ofertę literacką wykładaną na pobliskiej poczcie, na której bywam raz w tygodniu. Na honorowym miejsce wyeksponowana jest cegła-biografia Lecha Wałęsy, obok innych cegieł 'twurcuf solidarnościowych' i poradników zdrowonościowo- żywnościowych. Zapytałem się znajomą panią urzędniczkę, czy udało jej się sprzedać coś z literatury polityczno-patriotycznej - odpowiedziała, że nie. Ani jej, ani żadnej z jej koleżanek.
pzdr
![]() |
pink-panther @gabriel-maciejewski |
24 października 2018 13:13 |
Łza się w oku kręci. W każdej publicznej bibliotece PRL : Anna Seghers, Christa Wolf i koniecznie Arnold Zweig. Ale Reinera Kunze - nie pamiętam. Jednak poezja enerdowska nie była chyba zbytnio tłumaczona na polski rynek. Tutaj był niesamowity wysyp poetów lokalnych ze wskazaniem na eksport. Inne kraje nawet musiały tłumaczy z języka polskiego - kształcić,żeby tę poezję pokazywać w ilościach laboratoryjnych.
A teraz PaczPan, poeci siedzo i piszo tym, "skąd się bierze zło". Żeby młode panienki z aspiracjami i młodzi idealiści mogli się zadumać nad problemem bez konieczności wstąpienia do kościoła i wysłuchania kazania miejscowego księdza na wyżej wzmiankowany temat.
Liczba ludności NRd wynosiła jakieś 16 mln ale związek literatów enerdowskich był chyba liczniejszy od tutejszego. Ile papieru się zmarnowało tam i tu. I marnuje nadal.
![]() |
OdysSynLaertesa @pink-panther 24 października 2018 13:13 |
24 października 2018 13:21 |
A podobno to kornik drukarz jest największym zagrożeniem dla drzew... Jak to tam było z tymi Różami i pożarem?
![]() |
gabriel-maciejewski @onyx 24 października 2018 09:48 |
24 października 2018 14:28 |
Witold Gadowski przysłał ostatnio adiutanta, czy bym w radio nie wystąpił. Było to w poniedziałek. Nie mam aż tak szerokich skrzydeł, żeby latać od redakcji do redakcji, więc odmówiłem. Nie mam zresztą czasu na to do końca roku. Pojechałem potem do telewizji karnowskiej, wchodzę do garderoby a tam pan Witold we własnej osobie. Przywitaliśmy się grzecznie, zapoznaliśmy się, normalnie pełny wersal...taki zbieg okoliczności
![]() |
gabriel-maciejewski @MarcinD 24 października 2018 09:58 |
24 października 2018 14:28 |
Mam nadzieję, że mi siły na bieganie z jednego miejsca w drugie wystarczy
![]() |
gabriel-maciejewski @valser 24 października 2018 10:43 |
24 października 2018 14:29 |
Napisał w następnym wierszu, że do Berlina tylko, większych marzeń nie miał
![]() |
gabriel-maciejewski @onager 24 października 2018 12:46 |
24 października 2018 14:30 |
No przecież Wałęsa jest polityczno-patriotyczny :-)
![]() |
gabriel-maciejewski @pink-panther 24 października 2018 13:13 |
24 października 2018 14:32 |
Arnold Zweig i jego brat Stefan to byli wyjątkowi hucpiarze, lepsi nić Bidwell
![]() |
valser @gabriel-maciejewski 24 października 2018 14:29 |
24 października 2018 14:37 |
Banany i pomarancze dla dzieci, dla zony jakis perfum, a dla siebie paczka Marlboro. Nie wiem po co mu te skrzydla. Wyslalby mi adres na maila to bym mu paczke wyslal.
Wszyscy poeci sa niestety troche jak nieloty kiwi. Gatunek na wymarciu w Nowej Zelandii. Im wystarczy troche ziarnka podsypac, a zapomna, ze jakies skrzydla byly im do czegokolwiek potrzebne.
![]() |
gabriel-maciejewski @valser 24 października 2018 14:37 |
24 października 2018 14:39 |
Jak nieloty kiwi to są poeci z małych miasteczek, ci z metropolii są jak wieprze i musiałbyś zacząć obłaskawianie od skrzynki single malta, czy jak się ta bejca nazywa oraz od jakiejś porządnej krechy
![]() |
valser @gabriel-maciejewski 24 października 2018 14:39 |
24 października 2018 14:41 |
koszty rosna proporcjonalnie do ilosci mieszkancow na 1000m2.
![]() |
valser @gabriel-maciejewski |
24 października 2018 14:45 |
Anyway. Szacunek dla Kunzego. Trafil pod strzechy, na dodatek polskie strzechy.
![]() |
bolek @valser 24 października 2018 14:45 |
24 października 2018 14:59 |
Skoro już Gabriel wspomniał "single malta" to pozwolę sobie zapytać, kiedy ciąg dalszy "degustacji"? ;-) Ciśnienia nie ma, ale... no wiesz. :)
![]() |
olekfara @gabriel-maciejewski |
24 października 2018 16:24 |
Te 100 zl na stole to zło w wymiarze ludzkim. Światem rządzi jednak inne zło. te o charakterze instytucjonalnym. A historia tego zła to historia łupiestwa i podbojów. Nie ma innej, oprócz tego momentu w dziejach narodów, gdy biskup Rzymu miał wływ na władców. Dlatego też Polska nie może posiadać żadnej doktryny, nigdy jej nie posiadała, nie będzie i nie ma prawa posiadać w oderwaniu od Biskupa Rzymu, czyli od Kościoła Rzymsko-Katolickiego. Ostatnie wielkie łupiestwo i do tego presjonalnie zorganizowane to historia protestantyzmu, trwające do dziś.
![]() |
OdysSynLaertesa @valser 24 października 2018 14:41 |
24 października 2018 16:44 |
Proporcjonalnie do fascynacji złem... To jest naprawdę jakaś plaga, i znak rozpoznawczy. Nieszczęście po prostu.
![]() |
MarcinD @gabriel-maciejewski 24 października 2018 14:28 |
24 października 2018 16:46 |
To jest ciekawy temat, ostatnio raczej Pan odmawia różnym prośbom o wystąpienie tu i tam i ja myślę, że oni się poważnie nad tym głowią. Jak to, taka szansa a ktoś mówi "nie". Nie mają pojęcia, że ktoś może naprawdę ciężko pracować i coś faktycznie robić tak, żeby zrobić. I jeszcze to "robienie" ciągle poszerzać i rozwijać.
Ja akurat chętnie bym Pana zobaczył/posłuchał tu i tam choćby po to, żeby zobaczyć miny co niektórych (ale i dlatego, że więcej ludzi może się obudzi choćby z podstawowego matrixu), ale wiem też, że pewnie nie wszędzie należy być. I co ważniejsze siły ma się ograniczone a czas nie jest z gumy.
![]() |
raven59 @onager 24 października 2018 12:46 |
24 października 2018 16:49 |
"Na honorowym miejsce wyeksponowana jest cegła-biografia Lecha Wałęsy, ..."
Mylisz się - na pocztach Wałęsę już dawno wysprzątano, aktualnie na honorowym miejscu wyeksponowana jest cegła-biografia Lecha Kaczyńskiego.
![]() |
OdysSynLaertesa @olekfara 24 października 2018 16:24 |
24 października 2018 16:52 |
Myli się Pan... Światem rządzi to samo zło. Tylko dla każdego ma coś miłego... Mali złodzieje lubią się usprawiedliwiać/dowartościowywać wielkimi złodziejami. A tymczasem napisane jest
"...10 Kto w drobnej rzeczy jest wierny, ten i w wielkiej będzie wierny; a kto w drobnej rzeczy jest nieuczciwy, ten i w wielkiej nieuczciwy będzie. 11 Jeśli więc w zarządzie niegodziwą mamoną nie okazaliście się wierni5, prawdziwe dobro kto wam powierzy? 12 Jeśli w zarządzie cudzym dobrem6 nie okazaliście się wierni, kto wam da wasze?..."
|
onyx @gabriel-maciejewski 24 października 2018 14:28 |
24 października 2018 17:19 |
Hoho tak tak ;) Pan Witold odkąd go Kurski Jacek pogonił z TV jest autorem niepokornym z tych co to wiedzą więcej ale nie wszystko mogą powiedzieć. Na pewno jest to po części nowy kawałek rynku odbiorczego, każdy popularny autor ma swój stały elektorat. Wymiana jest obopólna. Gdyby to była normalna rozmowa przy filiżance kawy to ma sens. Ale jeśli jakaś moderowana narracja to średnio bo łatwo w coś wkręcić a później wycinki latają na TT. Dobrze, że nie masz czasu, do LULa lepiej w nic z zewnatrz nie wchodzić. Kto wie może niedługo się któremuś na wizji wypsnie "pisarz Maciejewski przedstawił ostatnio ciekawą hipotezę..." Miny reszty bezcenne ;)
![]() |
adamo21 @gabriel-maciejewski |
24 października 2018 18:20 |
Stare: Stroiło się w cudze piórka.
O lataniu w tym przebraniu cisza.
![]() |
onager @raven59 24 października 2018 16:49 |
24 października 2018 18:51 |
Oczywiście masz rację. Pomyliłem nazwisko.
pzdr
![]() |
qwerty @gabriel-maciejewski 24 października 2018 14:28 |
24 października 2018 19:52 |
Robiłem raz audycję w tv z Panem Witoldem było ok i efekt przeszedł nasze oczekiwania wystepowalem jako tajny agent nawet córki mnie w tv nie rozpoznały
![]() |
jolanta-gancarz @gabriel-maciejewski 24 października 2018 14:28 |
24 października 2018 20:37 |
No, no... Nieźle. Tylko uważaj, żeby Ci jakiejś schizofrenii bezobjawowej nie zdiagnozował, bo to psycholog.
![]() |
ArGut @valser 24 października 2018 14:45 |
24 października 2018 20:50 |
Pan Rainer Kunze zasługuje na duży szacun. W VOD polskiej TV Kultura jest z nim rozmowa. Tylko 23:36 jak taki hiczkok dokumentalnej pigułce. Zaczyna się jedzeniem ziemniaków, nędzą a tu bach ojczyzna leczy kompielami w mleku.
Po gawędach Gabriela Maciejewskiego o rynku treści powstaje we mnie wrażenie o tej rozmowie, że pytający "frajer" próbuje wkręcić "cwaniaka" w rzewne teksty. Fajnie posłuchać dysydenckiego enerdowskiego poety, prozaika i tłumacza. Wyczuwam spójność pana Reniego wie co ma robić jako pisarz i dysydent a nawet musi mieć swoje triki by tych co mu sięgają do piór poparzyło lub sparaliżowało.
Oni nie chcą twojego lotu. Chcą twoich piór.
Dobre jako motto gdy się idzie porozmawiać do telewizji.
![]() |
bolek @qwerty 24 października 2018 19:52 |
25 października 2018 14:37 |
Ja byłem raz, pierwszy i ostatni, na spotkaniu autorskim z Panem Witoldem.
W sumie mogę również powiedzieć, że "efekt przeszedł moje oczekiwania". Never again ;-)