-

gabriel-maciejewski : autor książek, właściciel strony

Trudności diagnostyczne albo teoria statku

Mówimy o lasach, które przed nadejściem demokracji i mimo wielkiej wojny wciąż pokrywały wschód Polski…

Emanuel Małyński „Nowa Polska”

 

 

Czytanie przez cały, upalny weekend historii o przygodach krawców w szesnastowiecznej Hiszpanii jest oczywiście fajne, ale są rzeczy fajniejsze. Należy do nich zgłębianie tajników budowy okrętów w dawnych czasach. I nie mam tu na myśli wieków szczególnie odległych, ale naszą ulubioną wczesną epokę nowożytną. Okazuje się bowiem, że aby cokolwiek wyjaśnić spośród interesujących nas zagadnień, trzeba podjąć nie lada wyzwania. Na przeszkodzie bowiem stoją, eufemistycznie nazywane przez medyków, trudności diagnostyczne.

Przede wszystkim należy do nich skąpa baza źródłowa. W Polsce cała wiedza o budowie statków, pochodzi z nieszczęsnego rejestru budowy galeony dla Zygmunta Augusta. Są oczywiście źródła pośrednie, ale te przeczą oczywistościom dotyczącym szczegółów tej budowy więc albo są pomijane, albo wspominane z komentarzem, że w zasadzie nie wiadomo co z tym zrobić. Okazuje się na przykład, że to, co zostało tu zasugerowane ostatnio, czyli jakość materiału przywożonego z Italii na okoliczność budowy królewskiej jednostki, jest ślepą uliczką. Istnieją bowiem źródła weneckie, w których przeczytać możemy, że drewno na jednostki produkowane w lagunie sprowadzane było z Polski. Podobnie jak liny, a także płótno i wiele innych prefabrykatów i surowców. Nie można więc z całą odpowiedzialnością twierdzić, że galeon królewski był produkowany z technologicznie lepszego surowca sprowadzanego z Italii. Drewno było z tej Italii sprowadzony z jakichś innych powodów. Fakt zaś, że jednostka była budowana źle, tak żeby nie mogła zostać zwodowana, jest bezsporny i wskazuje po prostu na sabotaż. To zaś otwiera przed nami drogę do spekulacji na temat sposobów przechowywania i przekazywania wiedzy dotyczącej budowy statków. Jak wiemy ludzie pływali po morzu od najdawniejszych czasów, ale mieli w tej swojej przygodzie gorsze i lepsze dni. Te lepsze wypadały wtedy ponoć, kiedy suma przypadków powodowała, iż w jakimś rejonie świata, na przykład w północnej Norwegii, żyjący z połowu ryb biedacy, stworzyli łódź technologicznie doskonałą i prostą w obsłudze, która mogła – poruszana wiatrem lub siłą mięśni, pokonywać wielkie odległości. Masa takich łodzi, obsadzona bardzo zdecydowanymi załogami stworzyła siłę, która przez całe stulecia decydowała o całokształcie wypadków na terenie Euroazji. Wiedza o budowie drakkarów musiała być na tyle prosta i na tyle czytelna, żeby można było wyprodukować ich wielką ilość w maksymalnie krótkim czasie, to zaś rodzi pewne wątpliwości. Na przykład taką – w jakich warunkach i jak długo suszono drewno na łodzie w X wieku? Ja wiem, że klimat był łagodniejszy, ale to nie zmienia faktu, że w nadbrzeżnych osadach wilgotność powietrza jest spora i schnięcie desek to problem, albowiem wiele z nich się paczy. Są inne wątpliwości – kto był depozytariuszem wiedzy o budowie drakkarów i czy przechodziła ona z ojca na syna w wybranych rodzinach, czy była powszechna? Być może zostało to wyjaśnione, ale ja o tym nie wiem. Zostawmy jednak drakkary, co innego jest jeszcze ciekawsze. Mianowicie próba wyjaśnienia morskich katastrof doby nowożytnej poprzez kruchość tradycji now how. Nie wiem jak to nazwać, ale chyba wyraz „obłęd”, będzie właściwy. Po morzach pływają wielkie galeony i setki innych jednostek, które nie toną, nie przeciekają, nawet jeśli załaduje się je złotem Montezumy. Mało tego, niektóre z nich zawijają do portu, nawet wtedy kiedy są poważnie uszkodzone i nabierają wody. I nikt nie potrafi zasugerować innych niż niedbalstwo, a także brak ciągłości przekazywania wiedzy, powodów morskich katastrof? Nikt nie wskazuje, na przykład, na próbę zmonopolizowania rynku szkutniczego, a co za tym idzie handlu globalnego, poprzez kilka ośrodków, gdzie mieszkają ludzie gotowi na wszystko, byle tylko zniszczyć konkurencję? To zaś jest o tyle proste, że owa konkurencja nie rozumie w ogóle o co toczy się gra i jest przekonana, że każdy ma równe szanse. Wystarczy tylko mieć pieniądze, znaleźć odpowiednich fachowców i gotowe. Można startować w regatach. To nie była prawda, a budowa okrętów, szczególnie dużych i dobrze uzbrojonych, była tym, czym dzisiaj jest budowa wahadłowców. I tym samym, w mojej ocenie była wiedza o katastrofach tych jednostek. Oczywiście, można wierzyć w to, że prom Columbia i ten drugi spaliły się, bo szczur wlazł do silnika, ale przymusu nie ma, choć ludzie poważni wierzą do dziś, że galeon Zygmunta Augusta i szwedzki galeon Waza nie spełniły swojej funkcji, albowiem zabrakło stosownej wiedzy u specjalistów.

Pora teraz na przegląd sugestii dotyczących przekazywania tej wiedzy. Do drugiej połowy XVI wieku okręty były budowane z modeli, a współcześni badacze twierdzą wręcz, że odwzorowywanie jednostki z modelu odbywało się „na oko”. To znaczy majster wiedział ile mniej więcej muszą mieć deski poszycia i tak je przycinał. W podobnym tonie utrzymane są informacje na temat tworzenia krzywizn, czyli gięcia dużych elementów pod wpływem pary wodnej. Proszę państwa, to są jakieś żarty. Wyraźnie widać bowiem, że w tych opisach historyków brakuje tego, co dziś nazywane jest interdyscyplinarnością. Tworzenie krzywizn przy budowie wielkiego okrętu, to nie są żadne zabawy, albowiem surowiec jest drogi. Wiedza zaś o tych zagadnieniach musi być twarda jak drewno tekowe i stara jak świat. Musi być w dodatku na tyle powszechna, żeby nie wywoływać niepotrzebnych sensacji. I taką zapewne była, albowiem nadawanie elementom drewnianym kształtów to sztuka, którą człowiek musiał opanować wcześnie, żeby w ogóle przetrwać. Zaczęło się oczywiście od łuków.

Są badacze, którzy twierdzą, że rysunek teoretyczny pojawił się dopiero w drugiej połowie XVI wieku i to bardzo ułatwiło pracę szkutnikom, ale nie wszystkim. Były bowiem zapóźnione obszary, gdzie tego rysunku nie stosowano – na przykład Polska. I znów widzimy, że interdyscyplinarność przydałaby się historykom jak ożywczy deszcz grzybom w lesie. Możemy być bowiem pewni, że rysunek teoretyczny istniał już wcześniej, ale był po prostu wiedzą tajemną. W drugiej połowie XVI wieku, w okolicznościach, kiedy żegluga stała się obowiązkiem, a statków budowano tak wiele, że nawet król Polski chciał mieć kilka, nie było już sensu ukrywanie tej metody. Modele rzecz jasna budowano nadal, ale niemożliwe jest przecież, by mistrz szkutniczy powiększał je „na oko”. Wystarczy pobieżnie nawet przejrzeć narzędzia pomiarowe potrzebne do produkcji okrętowych prefabrykatów. Tworzenie ich, sprzedaż i ciągłe doskonalenie, to także był przemysł i obszar zysków. Przypuszczam, że niemałych.

Kolejna kwestia – wiedza o właściwościach technicznych poszczególnych gatunków. W listach dyplomatów, które stanowią bazę źródłową dla historyków, ta klasyfikacja jest, oceniając rzecz z dzisiejszej perspektywy, komiczna. Wańczos bowiem dla Wenecjan to gatunek drewna, a nie jego sortyment. Myślę, że mistrzowie szkutniczy nie posługiwali się podobną klasyfikacją, ale tego się historykom wytłumaczyć nie da, albowiem oni wierzą w to co jest w źródłach i traktują to z wielką bardzo powagą. Inaczej przecież nie można, bo sami by sobie odebrali część powagi.

Wiadomo, że wańczos, do grube, dębowe deski przeznaczone na poszycie pokładu, masowo eksportowane z Polski przez całe stulecia. Nie jest to gatunek drewna.

O tym, że wiedza na temat technicznych parametrów i ich szczegółowe opisy istniała świadczyć może wielka kariera drewna mahoniowego. Zaczęła się ona po odkryciu Ameryki i Hiszpanie mieli przez długi czas wyłączność na ten surowiec. Największe mahoniowe lasy rosły po tej stronie południka wskazanego traktatem w Tordesillas, który należał do nich. Dziś ich już prawie nie ma, zostały wyrąbane, a nielegalny handel mahoniowym drewnem przynosi zyski większe niż metaamfetamina. Co takiego było w tym mahoniu? Nie rozlatywał się w drzazgi po trafieniu kulą armatnią. Pękał równo wzdłuż słojów i jego kawałki nie stanowiły zagrożenia dla zdrowia i życia załogi. Jeśli ktoś chce zobaczyć rekonstrukcję tego co działo się na okręcie w czasie morskiej bitwy, niech obejrzy raz jeszcze film „Admirał”, opowiadający o przygodach Michela de Ruytera. Ilość drzazg wielkości przedramienia wbitych w ciała marynarzy daje do myślenia. To jeszcze raz skłania mnie do twierdzenia, że w zakresie budowy okrętów i w ogóle jednostek pływających nie było miejsca na przypadki, działania „na oko”, lub jakieś niesprawdzone metody. Badania zaś w zakresie zastosowania nowych materiałów i prefabrykatów nie odbywały się wówczas w laboratoriach, ale na pełnym morzu, nierzadko w czasie wielkich bitew.

Czy historycy o tym nie wiedzą? Myślę, że wiedzą, ale onieśmiela ich metoda pracy jaką sobie wybrali, to znaczy analiza źródeł. Te zaś, bardzo często bywają propagandą, albo zwykłymi fałszywkami. Wiedza zaś, nawet jeśli była zapisywana, to do dziś jest starannie ukryta. Trzeba więc dobrze się zastanowić zanim człowiek postawi jakąś hipotezę, szczególnie w tych zakresach, które do dziś stanowią przedmiot dociekań inżynierów.

To nie znaczy, że nie należy czytać książek opisujących organizację przemysłu okrętowego w dawnych czasach. Oczywiście, że trzeba, bo jest tam masa niezwykłych informacji. Są tam także przywołane niezwykle uwodzicielskie koncepcje i metody, które świadczą, że historycy jednak coś podejrzewają. Jedną z nich jest teoria statku. Mistrz szkutniczy musiał, za każdym razem, kiedy zabierał się wraz z ekipą za budowę, zrozumieć to niezwykłe zagadnienie – teorię statku. Pojęcie to łączy w sobie wszystko, największe tajemnice każdej jednostki, które – ci co pływali lub pływają na pewno to potwierdzą – są silnie zindywidualizowane. Teoria statku to jest ten moment, w którym analiza źródeł dokonywana przez historyków powinna spotkać się z wiedzą inżynierów, którzy sami potrafią zbudować jednostkę pływającą. Siedziałem przedwczoraj i wczoraj nad tymi mądrymi księgami i zastanawiałem się co to jest – książka Tadeusza Sołtyka zatytułowana „Budowa jachtów”? I wreszcie to do mnie dotarło. To jest teoria statku spisana na trochę ponad 300 stronach. Teoria statku stworzona w taki sposób, jak robili to XVI wieczni mistrzowie. Po pierwsze w tajemnicy, bo nikt tego nie widział do momentu, kiedy zdecydowałem się wydać tę książkę. Po drugie zawarte w niej informacje pochodzą przede wszystkim z praktyki. Po trzecie obejmuje ona wszystko, co dotyczy budowy, od technik gięcia elementów drewnianych na gorąco, do właściwości technicznych poszczególnych gatunków pod kątem ich przydatności konstrukcyjnej. W tym oczywiście gatunków egzotycznych. Opiszę krótko jeden szczegół, który musiał być znany dawnym mistrzom, albowiem niemożliwe byłoby bez niego tworzenie owych, tyle razy tu wspomnianych krzywizn. Otóż włókna powierzchniowe giętego na gorąco drewna pękają. I nawet jeśli element zachowa swoje techniczne właściwości jego wygląd będzie po prostu dyskwalifikujący. Nie da się wygiąć dużego, drewnianego elementu, bez stalowych klamer, które przyjmą na siebie obciążenia. To jest, dla ludzi, zwanych czasem technicznymi, rzecz oczywista. No, ale ona nie jest oczywista dla historyków, którzy analizują metody budowy okrętów wojennych, poprzez raporty weneckich ambasadorów przy krakowskim dworze. To jest zła metoda, prowadząca do błędnych wniosków. I tu właśnie potrzebna jest tak znienawidzona przez wielu interdyscyplinarność. Znienawidzona albowiem burzy ona fałszywe bałwany. Niestety bez niej nie dojdziemy do prawdy. Inżynier musi mieć prawo do zabrania głosu w kwestiach, które rozumie doskonale, a których w żaden sposób nie pojmie historyk. To ważne.

I ja mam teraz taką oto propozycję. Mam jeszcze na składzie 395 egzemplarzy książki Tadeusza Sołtyka „Budowa jachtów”. Sprzedaję ją w promocyjnej, mocno zaniżonej cenie 35 zł za egzemplarz. Jeśli ilość egzemplarzy w magazynie osiągnie liczbę 300, podniosę tę cenę do 49 zł, czyli do tego poziomu, który miała ona tuż po wydaniu. Potem zaś zajmę się studiowaniem prac dotyczących budowy okrętów w epoce nowożytnej. I będę to czynił konsekwentnie, bez względu na upał.

 

https://basnjakniedzwiedz.pl/produkt/budowa-jachtow/



tagi: wojna  historia  morze  jachty  inżynieria budowy okrętów  właściwości techniczne drewna 

gabriel-maciejewski
15 czerwca 2020 09:53
108     3761    21 zaloguj sie by polubić

Komentarze:

chlor @gabriel-maciejewski
15 czerwca 2020 10:25

Można drzewa hodować w taki sposób aby rosły krzywo i same tworzyły odpowiednie łuki. Np Krzywy Las pod Szczecinem. Nie wiem czy to stosowano w szkutnictwie.

 

zaloguj się by móc komentować

gabriel-maciejewski @chlor 15 czerwca 2020 10:25
15 czerwca 2020 10:28

Czasem tak, ale zapotrzebowanie przekroczyło szybko areały krzywych lasów. 

zaloguj się by móc komentować

Paris @gabriel-maciejewski
15 czerwca 2020 10:42

Cos genialnego  !!!

Normalnie zatyka i wyrywa z butow.  Ten mahon to ja widzialam w niejednej francuskiej "lodce" jakiegos  "bogola" - wyglada autentycznie pieknie... a dzis zrozumialam dlaczego idzie taka walka o te Puszcze Bialowieska i inne polskie lasy... dlaczego NIKT  nie walczy z tym kornikiem... no i czemu sluza te zlodziejskie "ekologiczne projekty",  te rozne "rospudy" itp... bo to idzie o ten  WANCZOS  !!!

Przypomina mi sie tez walka Frankow z Italiancami i caly lipny dogawor o  zespol stoczniowy  w St.-Lazaire... juz mialo byc dogadane z 5 lat temu, a tu sie okazuje,  ze wszystko nadal jest "w proszku"... i  18.000 zaloga ma byc zredukowana do 11.000...  i dalej beda tam strugac te swoje lodeczki albo  mistral'e,  tylko  drewienka beda  MOCNO  potrzebowac  !!!

Ksiazke pana Soltyka juz szczesliwie posiadam. 

Piekny... po prostu nadzwyczajnie wspanialy wpis, Panie Gabrielu  !!!... czekam na kolejne wpisy w tym arcywaznym i ciekawym  temacie.

zaloguj się by móc komentować

chlor @Paris 15 czerwca 2020 10:42
15 czerwca 2020 10:56

W całej Unii lasy idą do elektrowni jako ekologiczne paliwo, by poprawić udział OZE w energetyce.

zaloguj się by móc komentować

tomasz-kurowski @gabriel-maciejewski
15 czerwca 2020 11:18

Czytałem (częściowo zainspirowany właśnie książką Tadeusza Sołtyka, którą przy okazji polecam!) w angielskim opracowaniu, że kosztujące (na miejscu) siedemnastowieczną angielską stocznię ponad pięć funtów drewno kupiec nabywał w Gdańsku - już sklasyfikowane, obrobione i przycięte na miarę w miejscowych tartakach według ściśle pilnowanych przez władze i faktorów standardów - za około funta. Koszt drewna miał przy tym stanowić około połowy kosztów budowy całego okrętu, a większość materiału pochodziła z kilku zaledwie portów bałtyckich. Czytając to zastanawiałem się, dlaczego Anglicy nie cięli dalej kosztów na przykład budując okręty nad Bałtykiem, zamiast topić kasę w transport i opłacać się Duńczykom. Widocznie stała za tym ochrona wiedzy tajemnej.

zaloguj się by móc komentować

Greenwatcher @gabriel-maciejewski
15 czerwca 2020 11:19

Z podziękowaniem, łączę 12’25’’ pracy szkutniczej. Jest tu wiele z książki inż. Sołtyka. Praca z modelem, rysunkiem i w warsztacie.  No i wspomniany mahoń.  

https://www.youtube.com/watch?v=rDgKIPaW5xY

zaloguj się by móc komentować

tomciob @gabriel-maciejewski
15 czerwca 2020 11:40

Ja już tego Sołtyka kupiłem. Była to pierwsz książka Kliniki Języka, którą nabyłem bo ja wiem (sam wielokrotnie naprawiałem i konserwowałem jeszcze tylko drewniane kadłuby małych żaglówek) jak skomplikowana i złożona jest "teoria budowy drewnianego statku." Daję dużego plusa za notkę bo temat wiedzy o budowie łodzi do pływania w przekroju historycznym to temat jeszcze nieeksploatowany. Duży plus za odwagę w zadawaniu pytań. Drewno można giąć na dwa sposoby (pewnie jest ich więcej). Na zimno i na gorąco. W każdym z nich klamry są niezbędne do utrwalenia kształtu drewna po zgięciu. Przy czym drewna nie da się giąć w każdym kierunku. Liczy się tu kształt słoju w desce. Czyli najpierw trzeba ściąć drzewo. Potem zrobić z niego bale lub deski ale przy cięciu "we właściwym kierunku w stosunku do słoja," a na końcu dopiero mamy gięcie właściwie dociętych elementów. Tak to z dużego gruba wygląda. Na to wszystko nakładamy jeszcze wilgotność drewna zmieną w czasie i mamy jako takie pojęcie o skomplikowaniu problemów jedynie materiałowych bo pozostaje jeszcze wyporność statku po zbudowaniu i tzw. stateczność kształtu w warunkach bezwietrznych i pod obciążeniem wiatrem i osprzętem załadowanym na statek. Wiedza ściśle inżynieryjna.

Pamiętam z jakim zdziwieniem pierwszy raz zobaczyłem konserwację drewnianych jachtów typu "Omega." Jachcik ten ma "słomkową" budowę kadłuba. Drobne listewki przylegają jedna do drugiej zbite na gwoździki. Po wodowaniu jacht zwyczajnie nabiera wody przez szpary pomiędzy listewkami i "tonie." Po czem należy poczekać parę dni. Drewno nabiera wody i... puchnie uszczelniając owe szpary. Po paru dniach na płyciźnie wybieramy wodę i... jacht jest szczelny. Nie tonie. Już można na nim pływać. I tak powtarzamy co roku. ... No oczywiście dzisiaj już nie, bo już nie ma drewnianych "Omeg." Przeminęły z wiatrem historii.

Świetna notka. Dziękuję i pozdrawiam

zaloguj się by móc komentować

atelin @gabriel-maciejewski
15 czerwca 2020 11:47

Plus. Popatrzyłem sobie jeszsze raz na ten las (ponieważ już wcześniej o nim wiedziałem), przeczytałem entuzjastyczne opisy w Necie i okazuje się, że te słynne na cały świat drzewa mają ok. 80 lat. To są sosny. I tu zaczynają się mnożyć pytania:

1. Czy sosna była wykorzystywana w takim kształcie do budowy statków? A jeśli tak, to które to były elementy? 

2. Czy ktoś normalny czekałby 80 lat na wyrośnięcie takiego śmiesznego drzewa 80 lat, aby budować łodzie?

3. Czy ktoś normalny (władca) czekałby tyle czasu na budowanie potrzebnej mu natychmiast floty?

4. Jakimi narzędziami posługiwali się ludzie, aby sosna przybrała taki kształt?

5. Jak te narzędzia później usunęli?

6. Dlaczego pozostawili te drzewa i ich nie wykorzystali?

7. Po co mieliby to robić 80 lat temu, kiedy technologie były zupełnie inne niż np. w XVI wieku?

https://www.radiowroclaw.pl/articles/view/80744/Bajkowo-powyginane-sosny-To-jedyny-taki-las-na-Dolnym-Slasku

Koło Gryfina też taki las jest. Hipoteza głosi, że drzewa były potrzebne do produkcji giętych mebli. 

I znowu pytanie: jakimi narzędziami? To nie było tak dawno temu, aby nie zachowały się jakieś wzmianki. 

https://pl.wikipedia.org/wiki/Krzywy_Las_(pomnik_przyrody) - to następny las pod Gryfinem.

Z prof. Kremerem mogę zgodzić się na temat techniki tworzenia takiego drzewa, ale dlaczego nikt tych drzewek na Boże Narodzenie nie ścinał zwłaszcza, że na choinki preferowano świerki?

Jest jeszcze teoria o genetycznych imperatywach takiego wzrostu, ale moim zdaniem upada.

Na polu bitwy samego ze sobą pozostają pytania 1, 2, 3. Ja tego nie rozstrzygnę.

 

zaloguj się by móc komentować

tadman @gabriel-maciejewski
15 czerwca 2020 11:52

"[...] Czy historycy o tym nie wiedzą? Myślę, że wiedzą, ale onieśmiela ich metoda pracy jaką sobie wybrali, to znaczy analiza źródeł. Te zaś, bardzo często bywają propagandą, albo zwykłymi fałszywkami. Wiedza zaś, nawet jeśli była zapisywana, to do dziś jest starannie ukryta."

Niby sprawa odległa od budowy okrętów, ale trzymanie wiedzy pod korcem i sposób jej ewentualnego udostępniania jest trochę podobny.

Wysłuchałem kiedyś w radio wywiadu z Jakubem Orlińskim, który jest obiecującym kontratenorem. Miał ambicję aby swoją pierwszą płytę nagrać w oparciu o utwory z okresu baroku, które dotychczas nie były zbyt często wykonywane lub jako zapomniane manuskrypty leżały gdzieś na półkach bibliotek. I tu ciekawa uwaga na temat zbioru dzieł mużyki dawnej przechowywanych w Petersburgu do których dostępu bronią Rosjanie i nie pozwalają nikomu na buszowanie w tych archiwach.
I jeszcze uwaga, że najpierw po selekcji materiału dokonano transkrypcji zapisu na współczesny zapis nutowy.

zaloguj się by móc komentować

umami @gabriel-maciejewski
15 czerwca 2020 11:55

Ten krzywy las, zasadzony jako przyszłe drewno na łodzie, to ponoć mit. Tam są ślady po wycince a te krzywizny pojawiaja się z powodów bocznych odrostów. I tyle.

Co do historii i książek, to po niemiecku, jak najbardziej:
https://de.wikipedia.org/wiki/Geschichte_der_Seefahrt

Te łodzie Wikingów przypominają mi egipskie :)

Pada tam tylko raz hasło Gdańsk.

A nawet Szwajcaria, bez dostępu do morza, za to z jeziorami, buduje jachty aż iskrzy :) Są szkoły specjalne. W Polsce, zresztą, też się buduje. Wszystko z powodu tworzyw sztucznych, przykładowo: https://yachtech.pl/

Na statkach się nie znam, więc może są to oczywistości. Zmykam.

zaloguj się by móc komentować

umami @gabriel-maciejewski
15 czerwca 2020 11:56

A propos wańczosu, to zawsze mi się wydawało, że to raczej takie kostki drewna a nie coś długiego.

zaloguj się by móc komentować

atelin @tadman 15 czerwca 2020 11:52
15 czerwca 2020 12:05

"I tu ciekawa uwaga na temat zbioru dzieł mużyki dawnej przechowywanych w Petersburgu do których dostępu bronią Rosjanie i nie pozwalają nikomu na buszowanie w tych archiwach."

Może chodzi o Iwana Groźnego?

"I jeszcze uwaga, że najpierw po selekcji materiału dokonano transkrypcji zapisu na współczesny zapis nutowy."

To może być akurat z ich strony miły gest, taki gest, że aż trudno uwierzyć. Ale z drugiej strony? Po co mieliby ingerować w linię melodyczną?

zaloguj się by móc komentować

umami @gabriel-maciejewski
15 czerwca 2020 12:06

Wańczosnm., szujka, klepka dębowa (z jakich robią ś. beczki).
https://pl.wikisource.org/wiki/M._Arcta_Słownik_ilustrowany_języka_polskiego/Wańczos

Ta szujka, to jest niezły numer ;)

szuja, ‘motłoch’ i ‘łotr’; jest i po nazwach miejscowych, stąd słynni Szujscy moskiewscy, nasz Szujski; »zgraja szujowata«, w 17. wieku; »daj dekret nie za tym szujem«, »niejeden się dziś czyniąc orłem szuja«, Potocki. Uważają to za ostatni u nas ślad cerk. szuj, ‘lewy’, szuica, ‘lewica’ (słowień., małorus. do dziś); serb. szuwaka, rus. szulga (imię Szulgin), o ‘mańkucie’. Prasłowo; ind. sawja-, awest. haoja-, ‘lewy’; brak w lit. Jest jednak i drugie szuja, co do naszej szui lepiej może przystaje; 1566 r. pisze Działyński: »kup targańcu (‘powrozów do zatykania dziur’) i szuje, bobych rad szkutę i lichtan zbudował«, a szujak i szujka są do dziś nazwy ‘klepek’ i ‘kloców’; to wszystko z szujem, ‘lewym’, nie ma nic spólnego.
https://pl.wikisource.org/wiki/Słownik_etymologiczny_języka_polskiego/szuja

Czy Szujscy mają coś wspólnego z budową statków?

 

zaloguj się by móc komentować

umami @gabriel-maciejewski
15 czerwca 2020 12:29

Tu ks. Franciszek Siarczyński – Obraz wieku panowania Zygmunta III, króla polskiego i szwedzkiego ..., Tomy 1-2, na str. 158—159 pisze o tych lichtanach, dubasach, szkutach...

zaloguj się by móc komentować

umami @umami 15 czerwca 2020 12:29
15 czerwca 2020 12:33

i jeszcze kilka następnych stron, też ciekawe.

zaloguj się by móc komentować

umami @gabriel-maciejewski
15 czerwca 2020 12:51

Ta największa wiślana szkuta kosztowała 6000 złt (dzisiejszych, czyli wg 1858 r.)
(wersja bez obcięcia, T. 2 https://www.wbc.poznan.pl/dlibra/publication/4176/edition/7435/content)
https://www.wbc.poznan.pl/dlibra/publication/4176/edition/7435#structure

zaloguj się by móc komentować

tadman @atelin 15 czerwca 2020 12:05
15 czerwca 2020 13:12

Niejasno napisałem, bo to dla Orlińskiego jego mentor dokonał zapisu dzieł w obecnej notacji muzycznej, ale znalezionych na tzw, Zachodzie, a Rosjanie jak powiedzieli nie, to są konsekwentni i to koresponduje wprost z tym co napisał Gospodarz: "Wiedza zaś, nawet jeśli była zapisywana, to do dziś jest starannie ukryta.".

Ten przypadek z muzyką przytoczyłem by poprzeć tezę, że pewne rzeczy ukrywa się i tu przypomina mi się historia antykwariuszy i Estreichera, czyli wycofywanie z rynku materiałów źródłowych, aktów lokacyjnych, praw własności przez ich skup z prywatnych rąk. Sam miałem podobny przypadek, kiedy odziedziczyłem trochę książek i chciałem je umieścić w antykwariacie i okazało się, że klasyka i pierwsze i drugie wydanie encyklopedii PWN nie da sie upchnąć w żadnym antykwariacie. Jeden z cwaniaków zapytał z jakiego powodu chcę sprzedać te ksiązki, więc powiedziałem jak na spowiedzi, a ten na to, że chętnie przejrzy wszystko i może coś kupi, był namolny, więc skończyło się na wizytówce antykwariusza i moim przyrzeczeniu, że zadzwonię.

zaloguj się by móc komentować


gabriel-maciejewski @tomasz-kurowski 15 czerwca 2020 11:18
15 czerwca 2020 13:17

No właśnie, wszystko było strzeżone

zaloguj się by móc komentować


gabriel-maciejewski @tomciob 15 czerwca 2020 11:40
15 czerwca 2020 13:18

Woda konserwuje drewno, ale niewiele osób to rozumie

zaloguj się by móc komentować

gabriel-maciejewski @atelin 15 czerwca 2020 11:47
15 czerwca 2020 13:19

Te krzywe sosny były na meble

zaloguj się by móc komentować

gabriel-maciejewski @tadman 15 czerwca 2020 11:52
15 czerwca 2020 13:19

No tak, takie rzeczy sie chroni

zaloguj się by móc komentować




gabriel-maciejewski @umami 15 czerwca 2020 12:29
15 czerwca 2020 13:20

No proszę, to taka książka jest?

zaloguj się by móc komentować


umami @gabriel-maciejewski
15 czerwca 2020 13:26

Ksiądz używa słów wasiłkawączos. Jest wieś Wączos na Kaszubach.

Wasiłkawanczoswączoswandszoswanszos, deseczka na klepkę; klepka; drzewo z trzech stron obrobione a z czwartej korą pokryte.

https://pl.wikisource.org/wiki/M._Arcta_Słownik_Staropolski/Wasiłka

mgr Renata Janicka-Szyszko — Słownictwo rzemiosł w drewnie w leksyku doby nowopolskiej:
http://ajp.edu.pl/attachments/article/4382/rozprawa%20doktorska%20mgr%20Renata%20Janicka-Szyszko.pdf

Od 47 strony 
4. Leksykalno-semantyczny przegląd słownictwa rzemiosł w drewnie

Masa tego, jest i wandszos. pod klepkami:

‘wańczos, klepka z drzewa sosnowego nie rdzennego, 6 stóp długości, 6 cali szeroka, 2 cale gruba’, wańczos (wanczos, wączos) ‘drzewo z trzech stron obrobione, z czwartej korą pokryte; deska na klepkę, szczególnie do naczyń bednarskich, wasiłek albo wasiłka, szujka; klepka’, wanszos (wandszos), wasiłek ‘deska dębowa na klepkę, wańczos’, wasiłka (wasiełka) ‘deska dębowa na klepkę, wańczos’;

Przyjęto, że wśród zgromadzonego metodą ekscerpcji materiału nie znajdzie się
słownictwo szkutnicze. Mimo iż szkutnictwo, którego głównym zadaniem jest budowa lub
naprawa statków wodnych, przez wieki wykorzystywało drewno, a i współcześnie często
korzysta z tego surowca, to jednak jego specyfika (np. ścisła specjalizacja, konieczność
współpracy wielu osób zwłaszcza przy produkcji większych jednostek pływających, co
przekształca wytwórczość rzemieślniczą w produkcję przemysłową) stała się przyczyną
odrzucenia wyrazów nazywających pracę szkutników i ich wytwory. Podobnie postąpiono ze
słownictwem mówiącym o wytwarzaniu instrumentów muzycznych. Bogactwo słownictwa
związanego z różnymi typami instrumentów, których większa bądź mniejsza część wykonana
jest z drewna (np. pudła rezonansowe w instrumentach strunowych smyczkowych lub
szarpanych i strunowych młoteczkowych, tylko stroik lub znakomita większość w
instrumentach dętych drewnianych) oraz oddającego wysoką specjalizację rzemieślników
zajmujących się budową bądź naprawą instrumentów, czego przykładem mogą być lutnicy,
spowodowało pominięcie go w toku ekscerpcji.​​​​​​​


Więcej o kształceniu rzemieślników i panującej hierarchii zob.:
​​​​​​​
M. Bogucka, Rzemiosło w latach 1526-1720, [w:] Z dziejów rzemiosła warszawskiego, red. B. Grochulska, W. Pruss, Warszawa 1983;
E. Koczorowska-Pielińska, Rzemiosło do 1525 r.,
E. Koczorowska-Pielińska, Rzemiosło starej i nowej Warszawy do 1525 r.,
W. Najdus, Rodzina i domownicy rzemieślnika polskiego w latach 1772-1918 na podstawie materiałów małopolskich, [w:] Społeczeństwo polskie XVIII i XIX wieku. Studia o rodzinie, red. J. Leskiewiczowa, Warszawa 1991.

zaloguj się by móc komentować

mniszysko @gabriel-maciejewski
15 czerwca 2020 13:32

Ja bardzo dziękuję za ten tekst. On pokazuje jak cała nasza wiedza o czasach przeszłych wisi w powietrzu, jest pozbawiona fundamentów.
Okazuje się, że drewno to był materiał strategiczny, pierwszego znaczenia, który nie służył przede wszystkim do produkcji mebli. Aż się prosi o historię handlu drewnem podobną do historii handlu wołami, eh! Widać też, że taki handel dosłownie wymagał "uprawiania" lasu i nikt się nawet o tym nie zająknie. Inaczej pozostałyby gołe wertepy, po których by hulał wiatr.

To jest temat morze, który wyjaśniłby wiele spraw. Skąd Hiszpania czy Porta ottomańska brała drewno na swoje galery zwłaszcza, że od XV wieku zapotrzebowanie było coraz większe. Jak wyglądał handel drewnem po rozbiorach Rzeczypospolitej, bo przecież zapotrzebowanie na flotę nie znikło a nowe lasy w Anglii nie wyrosły. Skąd też Francja brała? Czy własne lasy wystarczały?

Zastanawia też dlaczego Prusy nie stały się morski mocarstwem? Czy to była cena za możliwość istnienia na scenie historii?

Widać z twojego tekstu, jak ta wiedza o handlu drewnem pozwoliłaby głębiej popatrzeć na różne wojny i konflikty.

zaloguj się by móc komentować

umami @gabriel-maciejewski 15 czerwca 2020 13:20
15 czerwca 2020 13:33

Co się dziwisz, po takim zdaniu o Polsce (Jan Benezy Botero – Relazioni Universali): Kraj ten nie wzbogaca innych ale je żywi, poszła do piwnicy.

zaloguj się by móc komentować

MZ @tomciob 15 czerwca 2020 11:40
15 czerwca 2020 13:36

Podobnie jak z beczką dębową do kiszenia kapusty,co rok powtarzam.

zaloguj się by móc komentować

umami @gabriel-maciejewski
15 czerwca 2020 13:55

Antimare Balticum seu brevis et analytica recapitulatio tractatus nuper editi (etc.)

Dantyszek
1639

http://digital.onb.ac.at/OnbViewer/viewer.faces?doc=ABO_%2BZ166230906

ale po łacinie

zaloguj się by móc komentować

MZ @tomasz-kurowski 15 czerwca 2020 11:18
15 czerwca 2020 13:56

Poważne organizacje swoją "wiedzę tajemną" chronią.Kolega ,tęga głowa techniczna,po budowie okretów PG,pracował jako konstruktor,jeden z najwybitniejszych.Jak "patryjoci" z początku lat 90-tych likwidowali przmysł w Polsce ,Koreańczycy z Południa zaangażowali go do swojego rozwijającego przemysłu stoczniowego,wiele lat tam pracował i bardzo był ceniony.

zaloguj się by móc komentować

umami @umami 15 czerwca 2020 13:55
15 czerwca 2020 14:01

W Googlach: Antimare Balticum

W sumie to kilka stron, jest na pokładzie ktoś, kto by się ulitował nad ignorantami?

zaloguj się by móc komentować

tomasz-kurowski @mniszysko 15 czerwca 2020 13:32
15 czerwca 2020 14:05

Jak wyglądał handel drewnem po rozbiorach Rzeczypospolitej, bo przecież zapotrzebowanie na flotę nie znikło a nowe lasy w Anglii nie wyrosły.

Zdaje się, że Prusy stały się dla Anglików głównym źródłem bałtyckiego drewna, co pewnie da się powiązać z tym, że same nie zostały morskim mocarstwem.

Ciekawa angielska książka z 1807 roku omawiająca handel europejski (European commerce J.J. Oddy'ego) przedstawia różne porty i towary, w tym i rozdział o Gdańsku (a w nim sporo o drewnie). Podaje tam takie liczby statków przybijających / odbijających od gdańskiego portu w kolejnych latach (skracam, dane są pełniejsze):

rok    liczba statków
1752    1042 / 986
1765    1293 / 1286
1777    652 / 673
1779    537 / 520
1785    827 / 835
1795    494 / 537
1800    966 / 949
1803    1888 / 1907
1804    1430 / 1424

Czyli dzieje się coś ciekawego. Przy okazji udział statków brytyjskich rośnie od około ośmiu procent w roku 1770 do trzydziestu procent w 1800. To tematyka na bardzo głębokie studia i aż żal, że nie mam na nie czasu.

zaloguj się by móc komentować

umami @gabriel-maciejewski
15 czerwca 2020 14:14

To jeszcze o cłach, sporze z Duńczykami, od 194 str.
Kaietan Kwiatkowski z Kwiatkowa – Dzieje narodu polskiego za panowania Wladyslawa IV, krola polskiego i szweckiego

zaloguj się by móc komentować

Zbigniew @gabriel-maciejewski
15 czerwca 2020 14:34

Polecam skrypt św.p. kmdr por. Mieczysława Wróblewskiego „Teoria prowadzenia statku” , który był nauczycielem w Technikum Żeglugi Śródlądowej we Wrocławiu. Wykładał przedmioty zawodowe, takie jak manewrowanie statkiem, locja i nawigacja,wiedza okrętowa, meteorologia żeglarska i in. Cała reszta późniejszych opracowań zawiera wiedzę z w/w skryptu.

zaloguj się by móc komentować

cbrengland @gabriel-maciejewski
15 czerwca 2020 14:36

Kiedyś, gdy byłem mały i nawet nieco większy, chcialem zostać lotnikiem. Budowalem modele szybowcow, bo były tańsze, niż modele silnikowe. Wtedy spotkałem się po raz pierwszy z tym, że są różne gatunki drewna, specjalnie dobre, tutaj w lotnictwie, a była to balsa, niesłychanie lekka ale wytrzymała. Potem zacząłem jednak dłubac w modelach silnikowych i nawet zacząłem się przymierzac do modelu sterowanego radiem. Ale gdy okazało się, że ay w tym PRL-u uzyskać zgodę na nadajnik radiowy, to trzeba "sto tysięcy zezwoleń" albo być w jakimś klubie, dałem sobie spokój. Okazało się niebawem, że muszę nosić okulary, więc lotnikiem "przestałem być". Tak się zrobilo, że niedługo potem po raz pierwszy wszedłem na żaglówkę. I zaczęło się moje żeglowanie i oczywiscie marzenie o własnym jachcie. Mam do dzisiaj kilka książek, które wtedy kupiłem. Były takie w PRL-u. Niestety, skończyło się na marzeniach i pływaniu na jachtach z czarteru. Ale drewno mahoniowe, właśnie wtedy poznałem, jako ten "złoty materiał" do budowy jachtów. Do dzisisiaj jachty mahoniowe wzbudzają zachwyt w marinach jachtowych, gdzie króluje biały plastic.

zaloguj się by móc komentować

cbrengland @cbrengland 15 czerwca 2020 14:36
15 czerwca 2020 14:47

Nie jest to mahoniowy jacht ale piękny jest, taki jeszcze z dawnych lat i kto wie, być może ma elementy z mahoniu na pokładzie. Zdarzają się takie cuda w mojej marinie tutaj obok mnie

zaloguj się by móc komentować

Zbigniew @gabriel-maciejewski
15 czerwca 2020 14:54

Podczas rewolucji antyfrancuskiej zredukowano (długie ręce Anglików) liczbę specjalistów z dziedziny budownictwa okrętowego i kadrę oficerską marynarki wojennej. Później te braki uwidoczniły się w czasie wojen napoleońskich - brak szeroko rozumianej kadry okrętowej. Tak samo było ze skasowaniem stoczni Zamoyskiego na Solcu w Warszawie. Nautyczna kadra techniczna została odbudowana dopiero po 100 latach w PRL-u...

zaloguj się by móc komentować

tadman @tomciob 15 czerwca 2020 11:40
15 czerwca 2020 15:12

Zajrzałem na YT i widzę, że filmiki dokumentujące ścinanie dużych drzew sposobem Wikingów przez jakiegoś Duńczyka ma 3 ml odsłon i sporo odsłon ma fim dokumentujący ręczne rozpoławianie 12 tonowego kamiennego bloku przy pomocy starych narzędzi.
Ale wróćmy do sztuki szkutniczej. Sporo prac wykonywanych jest sprzętem zmechanizowanym lub maszynami, ale sporo pasowania i dopieszczania konstrukcji wykonywana jest ręcznie. I tu też sporo widzów oglądało te filmiki, czyli prawdziwe mistrzostwo ma wielu admiratorów.
Poniższe filmy są cholernie niepoprawne politycznie, bo przy robocie męczą się same białasy. :)

Dla niecierpliwych lub nie mających czasu w ustawieniach na YT - koło zębate - po kliknięciu ukazuje się menu z pozycją "playback speed" i można podkręcić tempo odlądania na 1,25 lub na 1,5.

Budowa jachtu
https://www.youtube.com/watch?v=5TPAWwMrCks

Budowa canoe
https://www.youtube.com/watch?v=pBeiFVHFRRg

zaloguj się by móc komentować

Krzysiek @gabriel-maciejewski
15 czerwca 2020 15:13

Jak zwykle u pana Gabriela ważne konstatacja: znaczenie szkiców i rysunków technicznych w produkcji statków w średniowieczu.

Pisał o tym prof. Marek Kordos (matematyk, geometra, popularyzator geometrii, założyciel i redaktor naczelny przez ponad 40 lat słynnego miesięcznika mat.-fiz. "Delta" [potem mat.-fiz.-astro.-info.]) w dwóch książkach "Geometria dla postronnych" oraz "Wykłady z historii matematyki".

Mały cytacik:

"Kto wie, czy nie większą rolę od planów i map odegrały rysunki techniczne. Jeszcze pod koniec XIX wieku w stoczniach Chin nowe dżonki budowano w ten sposób, że rozkładano starą na poszczególne elementy, powielano je w wielu egzemplarzach i składano z powrotem [inaczej niż np. w Arsenale Weneckim].

(...) Jednakże możliwość przechowywania informacji o tym, jak budować dany obiekt lub urządzenie bez konieczności dostarczanie producentowi przedmiotu do powielenia, ma niesłychane znaczenie. Rysunek techniczny dokonał przewrotu podobnego w charakterze do tego, jakiego dziś dokonują komputery. I ufundował Europie przemysł. To jest powód dla którego Europa mogła postawić stopę zwycięzcy na głowach ludów całego świata. Gdy przewaga ta zniknęła (dziś wszyscy umieją posługiwać się rysunkiem w skali) - kurczy się też i przewaga Europy."

W innym miejscu pisze:

"Widać tu ogromną moc informacyjną planu narysowanego w skali - do jego zrozumienie nie jest nawet potrzebna umiejętność czytania - jest to szyfr bez klucza. Wystarczy tylko widzieć narysowany obiekt większym."

Jeszcze małe uzupełnienie - już bardziej o charakterze ogólnym niż w bezpośrednim odniesieniu do teksty Coryllusa:

"(...)  jedno z ważniejszych odkryć pitagorejczyków: możliwość wykonywania rysunków w skali, a więc planów i rysunków technicznych. Spośród wszystkich regularnych geometrii jedynie geometria euklidesowa dopuszcza istnienie podobieństw nie będących izometriami. We wszystkich innych geometriach figury różnych wielkości mają różne własności."

"Wszelako, gdy pani w I-szej klasie poleca dzieciom: "narysujcie w zeszytach taką sama literkę jak ja rysuję na tablicy, to dzieci patrząc na je pół-metrowy znak, rysują w zeszytach swoje dwucentymetrowe dziełka w głębokim przekonaniu, że rysują to samo (pani zresztą też tak myśli)."

PS. Pana Marka Kordosa jednak należy czytać z ostrożnością (mam na myśli jego uwagi i oceny poza matematyczne). To wybitny geometra i zasłużony popularyzator, ale chyba jednak wróg Kościoła Powszechnego. Zdaje się że w młodości był w drużynach walterowskich i działał aktywnie w ZMS. Obecnie na emeryturze, kariera Instytut Matematyki UW.

 

zaloguj się by móc komentować

olo @gabriel-maciejewski
15 czerwca 2020 16:26

nie wiem czy to pomylka, ale drewno teakowe nie jest szczegolnie twarde, raczej oleiste i stabilne, tak na meble ogrodowe, poklad jachtu...

chyba ze to merbau zwane zelaznym drewnem, teakiem borneo...

czy jeszcze inaczej?

zaloguj się by móc komentować

gabriel-maciejewski @olo 15 czerwca 2020 16:26
15 czerwca 2020 16:38

Teak borneo, to miałem na myśli 

zaloguj się by móc komentować

gabriel-maciejewski @Krzysiek 15 czerwca 2020 15:13
15 czerwca 2020 16:39

Są takie książki?! Naprawdę?!

zaloguj się by móc komentować

gabriel-maciejewski @Zbigniew 15 czerwca 2020 14:54
15 czerwca 2020 16:40

To też jest tajemnicze - likwidacja kadr i sposoby jej realizacji

zaloguj się by móc komentować


gabriel-maciejewski @cbrengland 15 czerwca 2020 14:36
15 czerwca 2020 16:41

Ja byłem poza tym.  Nie nadawałem się do niczego :-)

zaloguj się by móc komentować

gabriel-maciejewski @umami 15 czerwca 2020 14:14
15 czerwca 2020 16:42

Za dużo tych fajnych książek

zaloguj się by móc komentować

gabriel-maciejewski @umami 15 czerwca 2020 13:55
15 czerwca 2020 16:43

Od 30 lat dzieła Dantyszka są opracowywane i guzik z tego wynika

zaloguj się by móc komentować

gabriel-maciejewski @mniszysko 15 czerwca 2020 13:32
15 czerwca 2020 16:44

Nigdy nie powstanie taka książka. Drzewiarze i leśnicy mają za wąskie horyzonty niestety

zaloguj się by móc komentować

cbrengland @gabriel-maciejewski 15 czerwca 2020 16:41
15 czerwca 2020 16:52

Popatrz, a kim zostałeś i nie bądź taki skromny ☺

zaloguj się by móc komentować

adamo21 @gabriel-maciejewski
15 czerwca 2020 17:05

Bardzo ciekawy temat.

Pozyskanie i wykorzystanie różnych gatunków drzewa / drewna,  ale też i hodowla, są pieknie pokazane w przypadku 'bezgwoździowego' budownictwa i stolarki japońskiej.

YT pokazuje przebudowę 100 letniego usa żaglowca (ponad 70 odcinków), co warte jest oglądnięcia. Vide Sampson Boat Co.

Gdyby nie skłonność do choroby morskiej, pewnie, podobnie jak wielu innych, byłbym zapalonym żeglarzem. 

zaloguj się by móc komentować

umami @gabriel-maciejewski 15 czerwca 2020 16:43
15 czerwca 2020 17:18

Tu nie chodzi o tego humanistę, ksiądz opisał to dzieło Dantisci, na okładce jest JD, ale ten sławny Dantyszek (Dantiscus) już nie żył :)

Może więc ten Dan i ten Dan, wskazują na Danię... takie dwa Dantyszki.
 

zaloguj się by móc komentować

Pioter @mniszysko 15 czerwca 2020 13:32
15 czerwca 2020 17:19

Gospodarka leśna na Śląsku w czasach pruskich:

1. Funkcje nadzoru nad lasami powierzane byłym wojskowym z przeszłością frontową. Prócz tego umundurowanie i odznaczenie prawie że wojskowe:

Nadleśniczy Daniel Treske z Piasku został zaprzysiężony i zgodnie z ustawą z 31 marca 1837 o użyciu broni w służbie uzyskał upoważnienie do noszenia broni. Jest on zobowiązany do noszenia na służbie munduru koloru zielonego ze stojącym kołnierzem i lśniącymi guzikami, a na czapce winien widnieć jeleń. Władze miejscowe mają to po gminie ogłosić oraz ostrzec przed nieposłuszeństwem przeciw nowo mianowanemu urzędnikowi leśnemu. Lubliniec, dnia 10 maja 1849. Landrat Królewski v. Koscielski

To powyżej to ogłoszenie prasowe.

2. Nieuchronność kary (nie jej wysokość) za przestępstwa (dziś powiedzielbyśmy wykroczenia)

List gończy. Władze gminne mają obowiązek dopilnować, aby niżej wymienione osoby skazane za kradzieże w lasach stawiły się do aresztu celem odbycia kary. [tu następuje wykaz 28 osób z całego powiatu: imię i nazwisko, miejsowość i wymiar kary w dniach (od 1 do 20 dni)]Lubliniec, dnia 10 czerwca 1856. Królewski Sąd Powiatowy, Wydział Pierwszy  Teżz ogłoszenia prasowego

3. Ciągnące się latami sprawy pomiędzy szlachtą a miastami o prawa do korzystania z lasów (Ludwik Musioł "Las komunalny miasta Woźniki")

4. Konflikty transgraniczne o prawa do korzystania z lasów na granicy Górny Śląsk - Kongresówka, kończące się natychmiastowym wycięciem całego spornego lasu.

5. Przepisy (to wcześniejsze - jeszcze z czasów habsburskich) zakazujące wykorzystywania pewnych gatunków drzew (głównie dębów i buków) do produkcji węgla drzewnego i sprawy sądowe w tym zakresie (Olgierd Kniejski "Dorota Rogojska z Rogoźnika, dziedziczka na lubszeckich dobrach")

Tak. Lasy to było jedno ogromne przedsiębiorstwo. Były uprawiane i pilnowane pod bronią (i nie chodziło wcale o polowania na dziką zwierzynę czy łapanie zbieraczy chrustu). Przedsiębiorstwo było tak dobrze pilnowane, że nawet należało się udać do leśniczego po asygnatę na zbiór runa leśnego, czyli poziomek, jagód, grzybów, ziół (płatną oczywiście). Wszystko po to, aby zminimalizować możliwość wstępu do lasu osób niepowołanych.

A co do możliwości Prus zostania potęgą morską, to może świadczyć o tym fakt, że nie wystarczy mieć chęci budowy największych staktów w okolicy (jak Wazowie, które natychmiast po zwodowaniu zatoną). Można mieć fachowców i własne technologie, własne stocznie i statki te zwodować. Ale nie miały one prawa pływać. Jak bardzo było to przestrzegane może świadczyć los dwu niemieckich pancerników - Triplitza i Bismarcka, zatopionych przez Anglię bez względu na poniesione koszty.

zaloguj się by móc komentować

olo @cbrengland 15 czerwca 2020 14:36
15 czerwca 2020 17:31

 kon tiki - na tratwie z balsy  norweg thor heyerdahl przeplynal pacyfik w 47r, zdecydowala lekkosc

zaloguj się by móc komentować

Pioter @gabriel-maciejewski 15 czerwca 2020 16:44
15 czerwca 2020 17:42

O gospodarce leśnej już powstają. Np. coś takiego https://dobrodzien.pl/37/promocja-ksiazki-jozefa-tyrola-pt-dawno-temu-w-lesie-miedzy-mala-panwia-liswarta-i-stobrawa.html

O handlu może jeszcze nie, ale to też będzie tylko kwestia czasu i dokopania się do właściwych danych.

zaloguj się by móc komentować

umami @olo 15 czerwca 2020 17:31
15 czerwca 2020 17:52

nie chodziło o lekkość, tylko o takie materiały, jakimi dysponowały ludy z kontynentu, i dzięki którym mogły dopłynąć na Polinezję, dawno, dawno temu, korzystając z prądów morskich, a z braku stoczni i okrętów mogli wybudować sobie takie tratwy...

zaloguj się by móc komentować

Janusz-Tryk @tadman 15 czerwca 2020 11:52
15 czerwca 2020 17:52

Też przychodzą mi do głowy porówniania z muzyką. Od kilku miesięcy studiuję podręcznik do gry na gitarze "Modern Method for Guitar" Williama Leavitta. Jak się okazuje bardzo popularny podręcznik. Ale mi wpadł w ręce po wielu wielu latach nauki. Bardzo solidna książka. Przemyślana i nastawiona na nauczenie. Tak mi się przynajmniej wydaje. Na nauczenie rzemiosła, a nie na obetnicy oponawania warsztatu w kilka tygodni. Jednocześnie ćwiczenia nie są nudne (no może zaczynają być w drugim tomie - bo książka jest podzielona na trzy tomy). Być może jest to też taki wyskok jak ta książka o krawiectwie o którym Coryllus pisał jakiś czas temu. Co do wiedzy tajemnej i muzyki, to kilka lat temu na warsztatach z polskim muzykiem jazzowym, usłyszałem, że muzycy niechętnie zdradzają swoje tajemnice. Szczególnie nie cenił on współczesnych publikacji do nauki gry na istrumencie. Stare podręczniki mogły być wartościowe. I książa Leavitta ewidentnie jest z tej starej szkoły.

zaloguj się by móc komentować

olo @umami 15 czerwca 2020 17:52
15 czerwca 2020 18:00

i twoim zdaniem to nie jest lekkosc?

zaloguj się by móc komentować

m8 @mniszysko 15 czerwca 2020 13:32
15 czerwca 2020 18:27

W momencie "zjednoczenia" przez Prusakow Niemcy przymierzaly sie do roli mocarstwa kolonialnego/potegi morskiej Wlk.Brytania wziela sie za "nakrecanie bomby".  Bismarck wiedzac czym pachnie rozkrecanie wyscigu o dominacje na morzach zrezygnowal/zostal usuniety z kanclerstwa Rzeszy. Jego nastepcy juz nie mieli oporow. Prusy zachlysnely sie, z jaka latwoscia im przyszlo "zjednoczenie" wyparly niebezpiecznstwo reakcji na rozrost ich potegi(rowniez morskiej) ze swiadomosci -skonczylo sie "wielka wojna" ( za Sebastian Haffner (wlasc. Raimund Pretzel) "Von Bismarck zu Hitler" - wnioski  Haffnera mocno koresponduja z "naszym" "Jak nakrecic bombe"  Stalagmita.

https://de.wikipedia.org/wiki/Der_Lotse_geht_von_Bord

Tak sobie to wyobraza brytyjski satyryk:

https://de.wikipedia.org/wiki/Der_Lotse_geht_von_Bord#/media/Datei:1890_Bismarcks_Ruecktritt.jpg

zaloguj się by móc komentować

m8 @MZ 15 czerwca 2020 13:36
15 czerwca 2020 18:30

Gdzies czytalem (a czytalem na ten temat duuzo), ze beczka na kapuste z dobitymi piec razy obreczami juz sie nie "rozsycha".

zaloguj się by móc komentować

Krzysiek @gabriel-maciejewski 15 czerwca 2020 16:39
15 czerwca 2020 18:34

"Są takie książki?! Naprawdę?!"

Nie potrzeby ironizować, bo właśnie chodzi o to, że ich praktycznie nie ma. Tzn. są ale jest ich bardzo mało. Informację o tym, jak ważne były rysunki techniczne i jaką role odegrała tu geometria to znalazłem tylko we wspomnianej książce (i jest to praktycznie jedno, dwa zdania). A mam naprawdę duży księgozbiór.

Podałem tę informacje, bo nie chyba jednak niewielu jest w stanie takie książki jak „Geometria dla postronnych” (dodam od siebie: powinno być „dla postronnych matematyków”, bo przeciętny nie przebrnie, nawet jak miał piątkę z matmy w szkole, chodził na kółko i był w mat-fizie).

Ponadto - ta „Historia matematyki” Kordosa jest dość oryginalna - odbiega od setek innych podobnych publikacji. Nie zachęcam do czytania, bo to jednak dla kogoś kto ma przygotowania matematyczne, ale polecam sam wstęp, gdzie Kordos pisze o tym z jaką krytyką się spotkał od tzw. zawodowych historyków (że nie ma warsztatu, że się nie zna, że jest amatorem a tu trzeba mieć przygotowanie itd.). Gdzieś już, pod czyimś adresem słyszałem takie zarzuty ...

zaloguj się by móc komentować

m8 @tomasz-kurowski 15 czerwca 2020 14:05
15 czerwca 2020 18:35

Polskie drewno do tego stopnia zmonopolizowalo rynek brytyjski , ze swierk zowie sie po ichniemu "z Prus" =spruce. Teatr Szekspira tez mial byc zbudowany z naszej sosny.

zaloguj się by móc komentować

ArGut @gabriel-maciejewski
15 czerwca 2020 18:39

Książkę pana Tadeusza Sołtyka "Budowa jachtów" już mam. Podzielę się zaś taką obserwacją. Książka ukazała się w 2016 roku. 

Miodowa 55I myślę, że była jedną z inspiracji do powstania tego miejsca, którego wg. Google Street View w 2014 roku jeszcze nie było a ja je właśnie gdzieś tak od 2016 a może 2017 stale mijam chodząc na zakupy.

zaloguj się by móc komentować



olo @m8 15 czerwca 2020 18:30
15 czerwca 2020 18:50

a czytales z jakiego drewna, bo @ mz pisze o debowej na kapuste?

zaloguj się by móc komentować

umami @olo 15 czerwca 2020 18:00
15 czerwca 2020 18:53

jakby rosło tam co innego, czego używają tubylcy i byłoby cięższe od balsy, zrobiliby z takiego drewna, tak myślę, bo lekkość nie była kryterium podstawowym, tylko jakaś tamtejsza tradycja;
dla przykładu tratwa z 6 świerkowych pni (w wiki podają sosnowe), 10 lat później, w Polsce, gdzie balsa nie rośnie:
https://www.nmm.pl/aktualnosci/nord-tratwa-przez-baltyk

zaloguj się by móc komentować

m8 @olo 15 czerwca 2020 18:50
15 czerwca 2020 18:55

Tak. Debowej.

zaloguj się by móc komentować

Tenerka @mniszysko 15 czerwca 2020 13:32
15 czerwca 2020 19:00

Pozwolę sobie wtrącić trzy grosze do dyskusji. Skąd Hiszpania brała drewno na budowę słynnej niezniszczlnej armady to wiadomo. Od czasu konkwisty Wysp Kanaryjskich, która oficjalnie zakończyła się około 1500 roku, głównym budulcem hiszpańskich okrętów była sosna kanaryjska ( piña canaria ), posiadająca arcyciekawe właściwości. Drzewo to potrzebuje zaledwie 20-30 cm aby się zakorzenić. Jest strzeliste i mocne. Rośnie dość wysoko, od 600-700mnpm do 1200mnpm.Dzięki niezwykle długim igłom (ok 30-40cm), pobiera wilgoć  wprost z chmur. Co ciekawe, tylko część wody zatrzymuje dla siebie, resztę oddaje wprost do gleby. Najciekawsza jest jej odporność na wysokie temperatury  (nawet do 800'C). Wielokrotnie widziałem spore połacie lasów kompletnie wypalonych, gdzie sterczały gołe czarne kikuty. Już po roku można było zauważyć nowe zielone odrosty. Stoły, meble czy deski do krojenia, są praktycznie niezniszczalne. Być może dzìeje się tak, dzięki gęstej budowie słojów, na przemian jasnych i ciemnych, często wewnętrznie zakręconych. Przykłady wykorzystania dego drewna można znaleźć w miejscu które serdecznie polecam a mianowicie Museo Naval w Madrycie. Rzut beretem od Muzeum Prado. Obiekt jest wojskowy z marynarzami na bramce. Trzeba mieć paszport na wejściu. Bilet poniżej 10€. Warto wydać , bo za zobaczenie tego co jest w środku można dać każde pieniadze. Pomijając wielgachne mapy, włącznie ze słynną mapą podziału znanych ówcześnie wód Atlantyku, dokonaną za pomocą czerwonej kreski, pomiędzy Izabelą Kastylijską a królem Portugali. Piorunujące wrażenie robią orginalne fragmenty XVI - XVIII wiecznych galeonów. A właściwie ich fragmentów rufowych, które wyglądają jak fasady zabytkowych kamieniczek w skali 1:1. Z pięknymi zdobieniami okien i balkoników. Z bliska robi to piorunujące wrażenie. Dopiero tam dotarło do mnie, dlaczego Hiszpańska Armada przez lata była niezniszczalna. Skala, rozmach, wyporność i uzbrojenie tych jednostek zapiera dech. Nie chcę się mylić, ale legendarna SantissimaTrynidad (Św.Trójca) miała ponad 150 dział na czterech pokładach. Salwa burtowa zmiatała przeciwnika! To był wielki drewniany pancerny kloc i zdaje się limit możliwości w budowie tego typu jednostek. 

Jedną z perełek  w  Museo Naval jest przekrój fragmentu burty o półtora metrowej grubości z półprzestrzeliną, czyli kulą armatnią, która utkwiła w środku, nie przechodząc na wylot. Ciekawy jest układ desek, a właściwie bali drewna, naprzemienny, tak jak w sklejce. Daje to wyobrażenie o ilości drewna jaka była potrzebna w tamtych czasach do budowy okrętów.

Na koniec, żeby nie przynudzać, mocne wrażenie robią gabloty z uzbrojeniem z czasów hiszpańskich podbojów. Zebrane dla porównania razem z uzbrojeniem tubylcow i lokalesów. Wystrugane patyki kontra wymyślne konstrukcje do cięcia, dźgania i szarpania o muszkietach nie wspominając. Daje to odpowiedź na pytanie; Jak to możliwe, że często garstce konkwistadorów udawało się podbijać całe królestwa. Zapewne nie były to grupki pluszowych misiaków. 

 

zaloguj się by móc komentować


Andrzej-z-Gdanska @Tenerka 15 czerwca 2020 19:00
15 czerwca 2020 19:15

Bardzo to interesujące. Czy można tam robić zdjęcia?

Czy można kilka z nich zobaczyć albo czy są gdzieś dostępne?

 

zaloguj się by móc komentować

olo @m8 15 czerwca 2020 18:55
15 czerwca 2020 19:24

dzieki,mnie debowa jakos nie pasuje do kapusty, alkohol, ocet, tak

ale nie pamietam z czego dokladnie beczka u babci byla, moze akacja

zaloguj się by móc komentować

Tenerka @Andrzej-z-Gdanska 15 czerwca 2020 19:15
15 czerwca 2020 19:54

Ja tam byłem w 2015. Fotki robiłem ja szalony. Mógłbym tam zostać do środy ;) Jak jest teraz, nie wiem. Na wyjściu jest sklepik z pamiątkami....i to jest gwóźdź do trumny. Następne 1,5 godziny. Brałbym wszystko! ;))  ...reprinty map w skali z farmazonami na wykończeniu, bibeloty z mosiądzu i brązu wcale nie chińskie, figurki, modele, kopie uzbrojenia...ból głowy

...skończyło się na busoli i zabytkowym kompasie oraz wiadrze breloczków dla przyjaciół i paru mapach....nienasycony byłem.

Niestety linków i zdjęć jeszcze się wklejać nienaumiałem. Ale polecam wguglać - museum naval madrid.  Na ich stronie jest zakładka foto, warto kliknąć. Uwaga! Można się zawiesić...:)

Na marginesie dyskusji...nic tak nie przybliża, jak spotkanie organoleptyczne z omawianym tematem. Ciekaw jestem jak to mają wyekspozycjonowane Anglicy, pewnie też z przytupem.

zaloguj się by móc komentować

tadman @Tenerka 15 czerwca 2020 19:00
15 czerwca 2020 20:00

Przekazywanie doświadczenia przez kolejne pokolenia ułatwiało sensowne wykorzystanie drewna. Sporym dla mnie zaskoczeniem podczas zwiedzania kopalni-muzeum Guido w Zabrzu było, że do obudowywania chodników używano sosny, a nie dębu, czy jakiś innych gatunków drewna i to nie ze względu na jej wytrzymałość, ale dlatego, że kiedy sosnowe stemple zaczynały pracować na skutek ruchu górotworu to sosna przed złamaniem zaczyna trzeszczeć, a wtedy było to sygnałem dla górników, że trzeba brać nogi za pas bo, może być zawał.

zaloguj się by móc komentować

Pioter @tadman 15 czerwca 2020 20:00
15 czerwca 2020 20:36

I dlatego wycięto dębowe lasy na Górnym Śląsku i zasadzono od linijki sosnowe. Tym bardziej, że drewno na stemple górnicze nie musiało rosnąć 80 lat, a wystarczyło 20/30.

zaloguj się by móc komentować

Tenerka @tadman 15 czerwca 2020 20:00
15 czerwca 2020 20:56

Do czasu wynalezienia cementu i gazo betonu, drewno, kamień i cegla były podstawowym budulcem. Przez wieki. Właściwości wszystkich wymienionych, ich cechy oraz możliwości obróbki, były często wiedzą dla wtajemniczonych, przekazywaną z ojca na syna, czy z mistrza na czeladnika. Dla przykładu, arabscy układacze mozaik, rozstawiali namioty pod strażą nad miejscem pracy nie tylko ze względu na słońce, ale co by ciekawskie oko czego nie podpatrzyło. A szkutnicy, to już była najwyższa szkoła jazdy. Jak budowniczowie katedr.

Nie dziwota więc, kiedy odkrywano lądy z nowym czy żadkim gatunkiem drewna, natychmiast teren stawał się miejscem rywalizacji wielkich graczy. Wystarczy prześledzić co było najczęstrzym towarem w ładowniach dawnych statków...obok oliwy, wina, sztab metali,... drewno. 

Stalagmit (serdecznie pozdrawiam), opisuje w swoich przeciekawych notkach, przepływ towarów w dawnych czasach. Obraz jaki się z nich wyłania, to nieustanna rywalizacja tych co coś ciekawego na swoim terenie posiadają z tymi ktorzy też chcieli by mieć ale nie mają. Stąd podboje, jak nie handlowe, to wprost wojenne. Polska zawsze drewnem stała. I była smacznym kąskiem dla tych ktorzy budowali swoją potęgę na podbojach morskich. Polska takich aspiracji nie miała. Zdaje się że wmanewrowanie polskich miast i portów w Związek Hanzeatycki wyczerpywało temat i dawało złudzenie zasobności. Kto tak naprawdę na tym wygrywał i zarabiał. Wydaje się że zawsze ci sami...

Pomstowanie Gospodarza na braki opracowań historyczno-gospodarzczych, jest jak najbardziej uzasadniona. Dlatego czapki z głów dla jego pracy i większości tu piszących.

Akademia już chyba nigdy nie wyjdzie z siedmiomilowego lasu.

 

zaloguj się by móc komentować

Paris @gabriel-maciejewski 15 czerwca 2020 13:17
15 czerwca 2020 20:56

Super,  Panie Gabrielu,...

... bo to jest  fascynujaco-pasjonujaca wiedza  !!!

Moge tylko napisac,  ze we Francji przywiazuja do tej wiedzy ogromna wage.  Ja troszke widzialam jak sie te "lodki" kiedys budowalo,  ale NIGDZIE  nie zetknelam sie z info, ze drewno w znacznej mierze bylo pozyskiwane z Polski  !!!

Dzisiejszy Pana wpis  naprawde zmienia bardzo  moje "postrzeganie"  drewna... i wszystkiego co jest z nim zwiazane.  Dzis  DREWNO  nabiera ogromnego,  politycznego znaczenia  !!!

A u nas tylko o jakis  "zabkach"  i  "ptaszkach".

Dzieki wielkie za ten wspanialy wpis i temat.

zaloguj się by móc komentować

Paris @gabriel-maciejewski 15 czerwca 2020 13:17
15 czerwca 2020 20:59

No wlasnie...

... i dzis jest strzezone jeszcze bardziej  !!!

zaloguj się by móc komentować

olo @umami 15 czerwca 2020 18:53
15 czerwca 2020 21:41

tzn. myslisz ze tam tylko balsa rosnie? bo nie rozumiem

zaloguj się by móc komentować

koncereyra @Krzysiek 15 czerwca 2020 18:34
15 czerwca 2020 21:55

Byłem klika razy na popularyzatorskich (matematykę) wykładach prof Kordosa dla młodzieży. Ma dużo talentu w opowiadaniu. Zdecydowanie polecam. Albo dr Ciesielskiego i dr Pogodę z Krakowa, a już na pewno sp prof Hugo Steinhausa.

Natomiast co do wahadłowców i promu Columbia, to chyba jedyny spisek tam możliwi to że Amerykanie sami zaniedbali sprawę by nastąpiła katastrofa bo wahadłowce - choć przepiękne - to były szalenie awaryjne statki, zupełnie się nie spinające ekonomiczne jeśli chodzi o założenia programu - i przez to de facto na trzy dziesięciolecia blokujące postęp amerykańskiej myśli technicznej jeśli chodzi o program kosmiczny.

@Tenerka, świetny komentarz o sosnach. 

W sumie tu jest w komentarzach mnóstwo ciekawych informacji, dawno taki wpis się nie trafił.

zaloguj się by móc komentować

MarekBielany @gabriel-maciejewski
15 czerwca 2020 22:30

To jest jak ratownictwo dzwonów

zaloguj się by móc komentować

KOSSOBOR @mniszysko 15 czerwca 2020 13:32
15 czerwca 2020 22:38

Nieco dawniej, bo w starożytności: cedry libańskie:

"Symbolem Libanu są cedry. Rozłożyste drzewo widnieje nawet w godle tego państwa i na narodowej fladze. W starożytności wycinano je masowo, bo cedrowe drewno nadawało się świetnie do budowy statków, wyrobu egipskich sarkofagów, korzystano z niego również przy stawianiu słynnej Świątyni Salomona w Jerozolimie. W rezultacie cedrów dziś już prawie że nie ma. Kilkadziesiąt sztuk, których wiek szacuje się na ponad tysiąc lat, zachowało się jednie okolicach wioski Bcharre." http://www.monikawitkowska.pl/2013-01-30-13-10-34/81-liban/491-262

zaloguj się by móc komentować

KOSSOBOR @umami 15 czerwca 2020 14:01
15 czerwca 2020 22:39

Krzyś Laskowski :)

zaloguj się by móc komentować

m8 @olo 15 czerwca 2020 19:24
15 czerwca 2020 22:51

U mnie byla od sledzi z jakiegos iglastego.

zaloguj się by móc komentować

KOSSOBOR @Janusz-Tryk 15 czerwca 2020 17:52
15 czerwca 2020 22:53

Ach, jest też "Nauka jazdy konnej w weekend" :))))))))))))))))))))))))))))))

Trzeba przetrzeć ileś par bryczesów, jeździć codziennie i mieć dobry kontakt ze starymi, doświadczonymi koniarzami, by sensownie jeździć. Jazda konna - to sztuka.

/Sorry za off :)/

zaloguj się by móc komentować

KOSSOBOR @Greenwatcher 15 czerwca 2020 11:19
15 czerwca 2020 23:20

Cudowne! Fantastyczne! /Nawet złoto w płatkach na burcie :)/

Dzięki za piękne zakończenie wieczoru z notką Coryllusa.

zaloguj się by móc komentować

tadman @gabriel-maciejewski
15 czerwca 2020 23:33

Kiedy jako szczaw zaczynałem modelarstwo w domu młodzieży to używaliśmy kleju kazeinowego, a nasz instruktor wspominał z rozrzewnieniem jakość i moc wiązania kleju kazeinowego "Certus", produkowanego przez jakiegoś prywaciarza, który tajemnicę produkcji zabrał ze sobą do grobu.
A jeśli o klejach to ciekawostka, że najnowszych klejów chemicznych nie stosuje się w lutnictwie, bo tam od wieków używa się klejów kostnych i im podobnych.

zaloguj się by móc komentować

MarekBielany @tadman 15 czerwca 2020 23:33
15 czerwca 2020 23:38

wigol.

:)

p.s.

Dobranoc !

p.s.2

atrapia.

zaloguj się by móc komentować

tadman @Pioter 15 czerwca 2020 20:36
16 czerwca 2020 00:13

Za panowania Habsburgów - XIX w - sadzono na potęgę świerk pospolity proweniencji alpejskiej, który szybko rósł i mógł byc przeznaczony na potrzeby rozwijającego się hutnictwa. Ten rodzaj świerka nie za dobrze dawał sobie radę w naszych warunkach, bo ze względu na płytki system korzeniowy był podatny na wykroty, nieodporny na suszę, a także kornika. Dla naszego terenu rodzimym gatunkiem świerka był tak zwany świerk istebniański, którego enklawa znajduje się w pobliżu Istebnej. Z tego świerka pozyskiwane są nasiona, które przechowuje się w tzw. banku genów świerka. Ten gatunek świerka jest o wiele lepiej przystosowany do naszych warunków.
Pamiętam, że chyba jeszcze za Gierka chwalono się, że kilogram nasion tego świerka kosztuje drożej niż kilogram złota, więc nasiona eksportowano szczególnie do Skandynawii.

zaloguj się by móc komentować

cbrengland @olo 15 czerwca 2020 17:31
16 czerwca 2020 07:17

Tzn. tak dokładnie, to ile płynął, bo pamiętam, że nie było to długo?

I znowu mamy tych szatańskich Wikingów, ten Heyerdahl, to Norweg. To samo źródło tego czegoś, czym byli Wikingowie/Normanie. Nie mam dla nich litości i mieć nie będę. W gruncie rzeczy, ta jego wyprawa, jak teraz to rozumem, to było takie kolejne pokazanie wszem i wobec, a widzicie chamy, my bylśmy wszędzie, czyli my Wikingowie. Bo tak właśnie było.

Reszta to omamy ...

Copyright by Gabriel Maciejewski Coryllus ☺

zaloguj się by móc komentować

tadman @gabriel-maciejewski
16 czerwca 2020 08:55

Świetne opanowanie warsztatu, czyli narzędzi i obrabianego materiału prowadzi czasami do tego, że produkt finalny jest wątpliwej  urody i takiej że użyteczności. Plusem jest, że mistrzostwo w opanowaniu rzemiosła przeszło z ojca na syna.
https://www.youtube.com/watch?v=nMF9CF4SJyo

Tutaj natomiast można zobaczyć doskonały mariaż zdolności manualnych, smaku i wykorzystania cech obrabianego materiału do maksimum. Ech, ginie coś takiego w natłoku zdobyczy cywilizacyjnych.
https://www.youtube.com/watch?v=jy4McjmsVtw

zaloguj się by móc komentować


tomciob @m8 15 czerwca 2020 18:27
16 czerwca 2020 11:07

Fantastyczny ten drugi link, dziękuję. Dodam kawałek w tłumaczeniu Googla bo jest jednak trochę mniej jednoznaczny niż sugeruje komentarz:

"Wyrok był inny w innych krajach europejskich. Polityce sojuszniczej Bismarcka w poprzednich latach udało się objąć europejską rolę przywódczą i zapewnić pokój w Europie. Ta polityka pokojowa miała przede wszystkim służyć interesom Niemiec, a jednocześnie dać im szacunek za granicą. Jego odejście wywołało zatem szczególne zaniepokojenie. Tak napisał British Times: „My w tym kraju z żalem i troską słyszymy o rezygnacji wielkiego człowieka. Odległość księcia Bismarcka od steru […] ma tak dalekosiężne znaczenie, że nikt, kto zna jego niezwykłe zasługi dla pokoju w Europie, nie zarejestruje tego wydarzenia bez obaw o przyszłość cesarza i jego nowego kanclerza Leo von Caprivi. The Times kontynuuje: „Cesarz i nowy kanclerz mają przed sobą czystą kartkę do pisania historii. Świat zastanawia się, jaka to będzie historia. ” [7]

A oto inna karykatura tego samego autora z tego samego linku:

https://upload.wikimedia.org/wikipedia/commons/3/3d/A_Wise_Warning_John_Tenniel_1888.jpg

opis

Angielski: autor kreskówki John Tenniel przedstawiających Niemiec Wilhelma II i Otto von Bismarck. Podpis:

Mądre ostrzeżenie

(Założony w pierwszej części starej Fable, której Sequel, której ufa Pan Punch, może nigdy nie mieć zastosowania).

Angielski: kreskówka z brytyjskiego magazynu The Punch Johna Tenniela. Pokazuje cesarza niemieckiego Wilhelma II i Otto von Bismarcka. Tłumaczenie podpisu:

Mądre ostrzeżenie

(Na podstawie pierwszej części starej bajki pan Punch wierzy, że kontynuacja nie będzie miała miejsca).

data 6 października 1888 r

źródło The Punch ,6 października 1888 r; Skanuj z Galleries of Punch

źródło Wikipedia - dostęp publiczny

Jeśli podzielić czas, czas historyczny, na dwa okresy - czas pokoju, czyli budowania, i czas niszczenia, czyli wojny to przewaga technologiczna osiągana w czasie pokoju pozwala myśleć o prowadzeniu wojny. I to się chyba od wieków nie zmienia i trwa do dzisiaj. Dzisiaj też mamy tylko pojedyńcze państwa, narody, kraje które umieją, mogą i potrafią budować samoloty, samochody, statki, rakiety kosmiczne. Tak jak kiedyś ci co z drewna budowali okręty (statki) dzięki swojej przewadze technologicznej opartej na wiedzy posiadali (argument siły) który można wykorzystać w "czasie wojny". Przy czym gięcie drzewa ma zastosowanie nie tylko do produkcji statków ale również do produkcji beczek do żywności (wino, kiszonki) czy też mebli. Mamy więc w notce taki całkiem ciekawy skrót myślowy o wpływie technologii na bieg historii na podstawie naturalnego materiału do obróbki technologicznej. Przy czym trudno nie przypomnieć sobie w czym mieszkał (glina) Diogones w tym kontekście.

zaloguj się by móc komentować

tomciob @gabriel-maciejewski
16 czerwca 2020 13:24

Gdyby pójść dalej tym tropem (technologii obróbki drewna) i wynikającej z niej korzyści to dotrzemy do koła, koła drewnianego pełnego, a potem z obręczami. Wystarczy wyciać z drzewa "pasek" aby uzyskać koło ale aby uzyskać koło ze szprychami trzeba drzewo (drewno) wygiąć chociaż można sobie wyobrazić odpowiedno szeroki pień z wyciętym zeń kołem i wydrążonymi szprychami. Przy czym jeden z najstarszych wizerunków wozu z kołami pochodzi z Polski:

https://pl.m.wikipedia.org/wiki/Waza_z_Bronocic

Jakie to były koła (pełne czy ze szprychami) trudno zgadnąć, beczki w każdym razie, takie z obręczami i giętymi na zimno deszczułkami na bokach zawdzięczamy Galom, od których przejęli je Rzymianie. Genialność wynalazku beczki zastosowanej do transportu morskiego polega na tym, że można ją podczas załadunku przetaczać co trudno zrobić przy amforze (beczce) glinianej. Ale kiedy drewniane koło otrzymało postać giętego drewna ze szprychami to nie wiem. Musiał bym Stalagmita o to zapytać.

zaloguj się by móc komentować

umami @olo 15 czerwca 2020 21:41
16 czerwca 2020 17:01

Chodzi o wygrywanie, nie było konkursu, o to które bardziej są wytrzymałe, cięższe, lżejsze, gęstsze;

decydowała tradycja i tylko naturalne materiały były brane pod uwagę;
jeśli tubylcy budowali łodzie z balsy, to takimi samymi się posłużono, tak zrozumiałem powody eksperymentu;

gdyby tubylcy pływali na sekwojach, wybranoby sekwoje;

Thorowi chodziło o to, żeby udowodnić, że tubylcy mogli na swoich łodziach dopłynąć do Polinezji,

o tym czy one były budowane z balsy czy z bambusa, czy innego drewna, decydowała chyba jakaś tamtejsza praktyka i łatwość obróbki, 
lekkość chyba najmniej, ale nie będę się upierał.

zaloguj się by móc komentować

MZ @m8 15 czerwca 2020 18:30
16 czerwca 2020 18:26

Co roku dobijam obręcze  i za rok dwa obręcze "przelecą"

zaloguj się by móc komentować

olo @umami 16 czerwca 2020 17:01
16 czerwca 2020 18:26

dobrze, wiec tak od konca:

owszem praktyka czyli latwosc obrobki wynikajaca jak mysle z lekkosci balsy. dales przyklad tratwy z sekwoji - duzo pracy, ciezki sprzet, choc najbardziej mnie szaman rozlozyl. thor wzorowal sie na hiszpanskich(?) opisach tratw tubylcow, ktorzy wybrali balse a nie np. lapacho ktore przeciez znali.

ale jak rozumiem(?) tobie chodzi o to, ze thor sie nad lekkoscia nie zastanawial i ja oczywiscie tego nie wiem, bo trzeba by sie go zapytac, ale mnie to w stwierdzeniu "zdecycowala lekkosc" nie przeszkadza bo to nie ta perspektywa.

 

 

zaloguj się by móc komentować

olo @cbrengland 16 czerwca 2020 07:17
16 czerwca 2020 18:30

wiesz, mnie bardziej o balse chodzilo

zaloguj się by móc komentować

olo @tadman 15 czerwca 2020 23:33
16 czerwca 2020 18:37

a wiesz moze czy chinczycy tez kleja na kostnym w masowej produkcji instrumentow?

zaloguj się by móc komentować

MZ @MZ 16 czerwca 2020 18:26
16 czerwca 2020 18:38

"dwie"

w moich stronach do kiszenia kapusty używa się beczek dębowych.

zaloguj się by móc komentować

olo @m8 15 czerwca 2020 22:51
16 czerwca 2020 19:05

babcia miala do kapusty, ale pytalem kolegi o kwas maslowy i  nie ma roznicy w korozji, na solny iglaste lepsze.

zaloguj się by móc komentować

tadman @olo 16 czerwca 2020 18:37
17 czerwca 2020 07:51

Wprawdzie nie jest to fabryczne wykonywanie gitar przez Chińczyków, ale na tym krótkim filmie widać, że stosują głównie klej w typie wikolu lub inne kleje chemiczne.
https://www.youtube.com/watch?v=kJogy9pANEU

Ręczne wykonywanie gitary
https://www.youtube.com/watch?v=sAeXskZHC2o

Klejenie płyty wierzchniej gitary odpowiedzialnej za dźwięk i elementów wzmacniających wykonywane jest klejem zwierzęcym tu wprost nazywanym przez producenta żelatyną. 12'13" filmu. Resztę klejenia wykonuje się klejem podobnym do wikolu.

Poszukałem innych filmików, bo mnie zaciekawiło jakiego kleju używają i na innym filmiku okazało się, że ten wytwórca gitar używa kleju Titebond do drewna.
https://www.youtube.com/watch?v=ST9dZvVxBW4

zaloguj się by móc komentować

Zawierucha @tomciob 16 czerwca 2020 13:24
17 czerwca 2020 15:57

....Jakie to były koła (pełne czy ze szprychami) trudno zgadnąć 

...od wozu bronocickieho - pełne,

ze szprychami wynalazł praruski ;-) inżynier Szprychow ok. 2000 lat p.n.e do kolasek

 

 

zaloguj się by móc komentować

Zawierucha @tomciob 16 czerwca 2020 13:24
17 czerwca 2020 15:57

....Jakie to były koła (pełne czy ze szprychami) trudno zgadnąć 

...od wozu bronocickieho - pełne,

ze szprychami wynalazł praruski ;-) inżynier Szprychow ok. 2000 lat p.n.e do kolasek

 

 

zaloguj się by móc komentować

olo @tadman 17 czerwca 2020 07:51
17 czerwca 2020 19:02

dziekuje za swietne filmiki,

dla mnie najbardziej recznie to ten mistrz z ostatniego filmu wykonywal, jeszcze politure zrobil.

ps

wikol to konkretny klej z typu bialego, ale tak sie juz u nas przyjelo ze kazdy bialy to wikol

zaloguj się by móc komentować

zaloguj się by móc komentować