Trochę żartów z dziwnych imion, czyli triumf prawicowej szurii
Wszyscy pamiętamy Jana Amora Tarnowskiego, jednego z opisanych w III tomie Baśni polskich, wielbiciela humanizmu i jego ojca, o takim samym nazwisku i imionach, o którym piszą, że odebrał w Krakowie staranne, humanistyczne wykształcenie. Nie wiem jak Wy, ale ja, kiedy słyszę słowo staranne czuję się jeszcze gorzej niż kiedy słyszę słowo rzetelnie. Ci bowiem, którzy używają tego ostatniego, na pewno nie mają zamiaru płacić za pracę, określaną wspomnianym wyrazem, a ci starannie wykształceni z całą pewnością mają jakieś podejrzane zamiary. Kiedy próbujemy się dowiedzieć dlaczego przed nazwiskiem niektórych Tarnowskich znalazło się takie dziwne imię otrzymujemy odpowiedź taką mniej więcej – albowiem Tarnowscy w XV i XVI wieku byli propagatorami humanizmu w Polsce. Wytrych ten obowiązuje i ma zastosowanie, nie można też z nim jakoś specjalnie polemizować, bo niby jak? W końcu humanizm zawitał w granice naszego kraju, zmienił tu wszystko na lepsze, a ci, którzy czuli się reprezentantami nowych prądów w kulturze poprzybierali sobie dziwne przydomki nawiązujące do antyku. Ten bowiem, jak poucza nas podręcznik otwierał przed człowiekiem wykształconym nowe możliwości i przestrzenie, jeśli się go oczywiście w odpowiedni sposób zinterpretowało. A humaniści tak właśnie czynili. Czy ten mechanizm działa zawsze? Oczywiście, że nie. On działa tylko wtedy kiedy interpretatorom jest wygodnie. Nie przypuszczam bowiem, by istniały jakieś pisemne ślady szczerego zainteresowania Tarnowskich kulturą antyku. Było to raczej zainteresowanie powierzchowne, które kazało rodzinie, z jakichś przyczyn politycznych lub ekonomicznych opowiedzieć się po stronie „nowego” przeciwko „staremu”. I nie ma doprawdy znaczenia, co będziemy rozumieli przez te określenia.
Czy można odnaleźć inne przykłady imion, które mogą wskazywać na to, że w rodzinach, organizacjach i grupach nieformalnych kultywuje się jakąś tradycję, starszą i głębszą niż powierzchownie rozumiana wiara w Trójcę Przenajświętszą? Czy są gdzieś jakieś przykłady imion nawiązujące do kultur i czasów mniej oczywistych niż grecki i rzymski antyk? Oczywiście, proszę bardzo, pierwszy z brzegu przykład. Oto w powieści Waltera Scotta Ivanhoe, do której tu czasem wracamy, występuje giermek o imieniu Wamba. To nie jest z całą pewnością przypadkowe imię. Bo trudno posądzać Scotta, wybitnego w swoich czasach specjalistę od średniowiecznej kultury, by nie wiedział skąd się ono wzięło. My wiemy skąd, to jest imię wizygockiego króla Wamby, stare germańskie imię, być może znane jeszcze w XII i XIII wieku w Anglii, co autor taki jak Scott z pewnością potwierdził w jakichś źródłach. Pamiętamy też, jak smutny los spotkał króla Wambę, bo wspominam o tym i w pierwszym i w drugim tomie Kredytu i wojny. W środowiskach romantycznych pisarzy i poetów, nie tylko w Anglii, ale także w Niemczech historia ta na pewno była znana i interpretowana.
Skoro już jesteśmy w tych okolicach – królestwo Wizygotów, Septymania, zwana później Oksytanią i Langwedocją, popatrzmy czy czasem nie występują tam inne dziwne imiona, które mogłyby wskazywać na to, że ich posiadacze – jak w przypadku Jana Amora Tarnowskiego – odnoszą się do jakiejś starej i głębokiej tradycji. - Ale tak nie można – zawoła ktoś – przecież jedno nie ma związku z drugim! A właściwie dlaczego nie ma? Nadawanie imienia to poważna sprawa, każe imię coś znaczy i dobrze jest zorientować się skąd ono pochodzi i z jaką intencją było nadane dziecku. Na przykład w Katalonii, w hrabstwie Barcelony, a także w Prowansji, prawie wszyscy władcy nosili imiona Rajmund Berengar. Nie sposób ich przez to odróżnić. Myślę, że było to celowe, miało podkreślać prawa do dziedziczenia hrabstwa, które – wobec bardzo dynamicznej sytuacji na Południu - były bez przerwy podważane. Podobnie było w Tuluzie, czterech hrabiów w interesującym nas okresie nosi imię Rajmund. Nie to jest jednak najciekawsze. Oto przed nami wicehrabia Beziers i Carcassone, z rodu Trencavel, które to nazwisko pochodzi ponoć od zbitki słów trenca avelana – dziadek do orzechów. Od razu widzimy o jakie orzechy chodzi – o leszczynowe. Nie każdy jednak widzi jak się nazywał protoplasta tego rodu żyjący na przełomie VIII i IX wieku. Otóż miał on na imię Aton. Potem w rodzie Trecavel było jeszcze kilku Atonów. Widzimy, że jest to krystaliczny przykład szurii, takich rzeczy przecież nie ma, bo ich być nie może. Nie zdarzają się. Można łatwo sprawdzić, że takich imion było na Południu więcej, albowiem było to popularne imię oznaczające może nie dziadka do orzechów, ale coś równie banalnego. Nie możemy? Nie da się? Nie ma takich imion? Jaka szkoda. No, ale przecież wyraz Aton może znaczyć wszystko. Bez jaj...od kiedy wiadomo o tym całym Atonie? Może ktoś to sprawdzić? Co innego przecież tradycja antyku greckiego, żywa i ciągle przywoływana, a co innego ten cały Aton. I co to niby miałby oznaczać? Że na jakimś zadupiu żywa była tradycja sięgająca Amenhotepa IV? Nie dajmy się zwariować. Oczywiście, nie dajmy, co do zadupia bym jednak polemizował. Myślę, że wybrzeże Zatoki Lwiej nie było nim wcale, ale przypominało w XI, XII i XIII wieku wschodnie wybrzeże USA w czasie burzliwego rozwoju przemysłu, w XIX stuleciu. A skąd wziął się Aton? Pojęcia nie mam. Nikt też nie próbuje tego w żaden sposób wyjaśnić, bo należałoby zacząć od udowodnienia, że Aton Trencavel nie miał nic wspólnego z Atonem – bogiem tarczy słonecznej. Nawet jeśli to jest najprawdziwsza prawda – że nie miał - badania nad tym fenomenem trzeba by zacząć od wyjaśnienia tej dziwnej zbieżności, albowiem ludzie są przyzwyczajeni do łatwych skojarzeń i popadają w szurię z niesamowitą łatwością. Wobec takiej przeszkody wyłaniającej się już na samym początku, nikt z badaczy nie zaprząta sobie głowy tą kwestią, albowiem taki jest wygodniej i bezpieczniej. Nie zwracajmy na Atona uwagi, to sobie pójdzie. Potem zaś trzeba by było wymyślić jakiegoś dziadka do orzechów, który by tego Atona rozgryzł i zastąpił czymś, w powszechnym rozumieniu, podobnym do interpretacji starannego, humanistycznego wykształcenia. Słowem – wymyślił jakiś interpretacyjny wytrych. Nie byłoby to łatwe i wszyscy o tym wiedzą. Dlatego też każdy z autorów, piszących o sprawach oksytańskich podkreśla zawsze, że ci katarzy to zostali zniszczeni przez Kościół, a wzięli się wprost z bałkańskich sekt manichejskich, a jeśli nie, to byli produktem reformy gregoriańskiej i należałoby ich uznać za pierwszych chrześcijan, celowo usuniętych, aby Kościół Powszechny mógł robić te swoje przekręty i molestować małe dzieci całymi tysiącami.
No, ale na takie dictum mamy dobrą odpowiedź. Ona także jest widoczna, ale wszyscy ją omijają ze względu na kryzys interpretacyjny jaki wywołałoby jej wskazanie. Córka Rajmunda V, hrabiego Tuluzy miała na imię India – India de Tolosa. Jej mężem był syn Esklarmondy de Foix, katarskiej świętej. Nie wiemy kim była jej matka, ale dziecko urodziło się gdzieś w tym samym czasie kiedy Rajmund miał być ożeniony z Ryksą Śląską. No, ale jak w ogóle o tym mówić, kiedy polska nauka, nie zajmuje się takimi postaciami jak córka Władysława Wygnańca, cesarzowa Hiszpanii, hrabina Prowansji i Tuluzy. Po co to komu? Tylko jakieś kłopoty z tego będą, nazwą człowieka szurem, a jego promotor stanie wobec wyzwań, którym w żaden sposób nie będzie potrafił sprostać. Nie wymienia się Ryksy nawet w książce o wybitnych kobietach z rodu Piastów, czy to nie jest zaskakujące?
Piszą, że India była dzieckiem nieślubnym, a to na pewno nie jest prawda, albowiem nie wydano by jej wtedy za kawalera z rodziny de Foix. Południe zawierało poważne mariaże polityczne, żeby wzmocnić swoją pozycję wobec agresywnych sąsiadów.
Z interpretacją imienia India nie ma żadnych problemów, nie można znaleźć na nią żadnego dziadka do orzechów, szczególnie jeśli przywołamy rodzinę Al Majmuni, braci Mojżesza i Dawida, regularnie wysyłających statki do Indii. Przywozili stamtąd indygo i klejnoty, ale w pewnym momencie coś się załamało i flota Dawida została zatopiona przez nieznanych sprawców. On sam zaś zginął. Ciekawe dlaczego? Kupcie książkę i przeczytajcie. Nie mogę Wam przecież opowiedzieć wszystkiego.
https://basnjakniedzwiedz.pl/produkt/kredyt-i-wojna-tom-i-2/
https://basnjakniedzwiedz.pl/produkt/kredyt-i-wojna-tom-ii/
tagi: kościół indie humanizm egipt tuluza majmonides katarzy imiona aton
![]() |
gabriel-maciejewski |
6 września 2021 09:31 |
Komentarze:
![]() |
chlor @gabriel-maciejewski |
6 września 2021 11:00 |
Jak czytam że ktoś odebrał staranne wykształcenie, to pytam komu odebrał.
![]() |
gabriel-maciejewski @chlor 6 września 2021 11:00 |
6 września 2021 11:13 |
Właśnie
![]() |
gabriel-maciejewski @gabriel-maciejewski |
6 września 2021 11:24 |
Co tak cicho? Wszystkich zamurowało?
![]() |
maria-ciszewska @gabriel-maciejewski 6 września 2021 11:24 |
6 września 2021 11:42 |
Skoro nikt mądry się nie odzywa, rzucę garść swoich skojarzeń.
India to imię koleżanki Scarlet O'Hary z Przeminęło z wiatrem. Zatem w Stanach Zjednoczonych na początku XX wieku to imię jeszcze funkcjonowało. Ale to nie musi nic znaczyć, gdyż Amerykanie do dziś mają upodobanie do dziwnych imiom. Znałam Amerykankę imieniem Melody.
Aton? Nawiązując do antyku greckiego - czymu nie Atom? A jego brat bliźniak - Apeiron. I dziewczyny - Materia i Idea.
![]() |
gabriel-maciejewski @maria-ciszewska 6 września 2021 11:42 |
6 września 2021 11:48 |
Chyba nie o to chodziło
![]() |
Andrzej-z-Gdanska @gabriel-maciejewski |
6 września 2021 12:24 |
Cytuję:
Co tak cicho? Wszystkich zamurowało?
Zażartuję.
Wcale nie zamurowało, ale w głowie się kręci. Otworzyłem kilkanaście stron w internecie i domyślam sie, że najwięcej spójnych informacji jest w obu "Kredytach i wojnach" chociaż drugiego tomu jeszcze nie zacząłem czytać. Poniżej dowodziki.
https://www.geni.com/people/Indie-de-Toulouse/6000000001142272766
O Raymondzie V, hrabstwie Tuluzy
Raymond V (1134-1194) był hrabią Tuluzy od 1148 aż do śmierci w 1194.
Był synem Alphonse-Jordana. Kiedy Alphonse zmarł w Ziemi Świętej w 1148 r., hrabstwo Tuluzy przeszło na jego syna Raymonda, wówczas 14-letniego.
Raymond był zamieszany w kryzys katarów. W 1176 Guilhem, biskup Albi, zorganizował naradę Lombers, w której uczestniczyli zarówno duchowni, jak i książęta, w tym Rajmund z Trencavel, Rajmund V i jego żona Konstancja, a także przedstawiciele katarów. Kryzys doprowadził później do krucjaty albigensów.
W 1154 Raymond poślubił Konstancję z Francji, córkę króla Francji Ludwika VI i jego drugą żonę Adelaide de Maurienne. Konstancja była wdową po Eustachy IV z Boulogne. Ponieważ Raymond był z nią spokrewniony w zabronionych stopniach, zostali rozdzieleni przez władzę kościelną w 1165. Mieli pięcioro dzieci:
Raymond VI, który zastąpił swojego ojca
Aubri, zmarł 1180
Adelajda lub Azalais z Tuluzy, która poślubiła Rogera II Trencavela w 1171 i zmarła w 1199
Baldwin, ur. 1165, stracony na rozkaz Rajmunda VI w 1214
Laura zmarła w 1230 r. poślubiła Odona Comminger zm.1215
Jego drugą żoną była Rycheza z Polski, wdowa po Ramonie Berenguerze II, hrabim Prowansji.
Źródło: http://en.wikipedia.org/wiki/Raymond_V_of_Toulouse
https://www-geni-com.translate.goog/people/Raymond-V-comte-de-Toulouse/6000000000665490559?_x_tr_sl=en&_x_tr_tl=pl&_x_tr_hl=pl&_x_tr_pto=ajax,sc,elem
Widać, że córka urodziła się między rokiem 1147 a 1207 czyli rozrzut (niezły) 60 lat.
Raymond V (1134-1194) czyli mógł mieć córkę mając min. 13 lat lub max. nie żyjąc no i to rozdzielenie przez kościół i druga żona potem - Rycheza. Nie widać, żeby z drugą żoną miał dzieci.
W Wiki jest tylko Rycheza Lotaryńska (995-1063) jako królowa Polski.
Widać, że im dalej w las tym więcej Rajmundów i ich dzieci.
![]() |
gabriel-maciejewski @Andrzej-z-Gdanska 6 września 2021 12:24 |
6 września 2021 12:56 |
Nie do końca. Sprawa jest prosta, mamy Indię i Atona, niech ktoś wyjdzie i używając metod badawczych przyjętych na uniwersytecie rozbroi te bomby. Aton to pryszcz, można napisać cokolwiek, że był taki zespół rockowy w Oksytanii w średniowieczu, na przykład. Trudniej wyjaśnić, że imię India nie ma nic wspólnego z Indiami. No, ale można próbować. Ja chętnie posłucham i sie odniosę.
![]() |
Arte @gabriel-maciejewski |
6 września 2021 13:42 |
Po co Ryksa Piastówna w narracji dla tubylców kiedy w Larusie wydanym dla tychże, czyli nas, już w latach 80-tych XXw nie uwzględniano takiej dynastii europejskiej. Jagiellonów też nie. Za to Romanowów jak najbardziej.
"Staranne" i "rzetelne" wykształcenie służy do uspokajania sumienia i dopieszczania beniaminków systemu oraz nauczycieli i wykładowców posługujacych się brykami a nie najprostszą logiką. Obecny system kształcenia po to jest aby "humanizm" zawsze zwyciężał. Optymistycznie rzecz ujmując dlatego nie może zwyciężyć przez ostatnich co najmnie 500 lat. Logika grabieży, qui bono, zawsze wskazuje zainteresowanych naszym dobytkiem. O ile okradani chcą to wiedzieć.
![]() |
gabriel-maciejewski @Arte 6 września 2021 13:42 |
6 września 2021 13:48 |
Wygląda, że nie chcą. Chyba zacznę pisać reportaże a la Kapuściński
![]() |
Arte @gabriel-maciejewski 6 września 2021 13:48 |
6 września 2021 14:25 |
Broń nas Boże, bo przestanę reagować na promocje:)
![]() |
Pioter @gabriel-maciejewski 6 września 2021 12:56 |
6 września 2021 14:46 |
Atona można próbować rozbroić, choć rodzi to więcej pytań niż odpowiedzi.
30 września 1324 roku król Anglii Edward II nadaje tytuł hrabiowski Gilbertowi z Ayton na Yorkshire. Od tej chwili pisze się on Sir Gilbert de Aton. Tytuł ten przechodzi jeszcze na jego syna Sir Williama de Aton, poczym linia wygasa w 1389 roku. Nazwa wioski (Ayton, Aton) pochodzi ze staroangielskiego Ea-Tun co miało oznaczać farmę rzeczną (tako rzecze Viki). Wioska istnieje co najmniej od XII wieku, bowiem z tego czasu pochodzi znajdujący się w niej kościół.
I wiem, że to pięćset lat później niż Aton Tanceval, ale to nie ważne - bo nazwa wioski Ayton jest współczesna (właściwie to Great Ayton). Więc ze staroangielskim ma mało wspólnego - raczej z angielską wymową słowa Aton.
Z Indią też jest ciekawie. O ile nikt nie kwestionuje, że te imię żeńskie pochodzi od Indii, to jako początki trendu Viki wskazuje książkę Przeminęło z wiatrem. Za to w dzisiejszej Serbii jest miasteczko Инђија, pisane po węgiersku i niemiecku India. Po raz pierwszy wspomniano o nim w 1455 roku.
![]() |
gabriel-maciejewski @Pioter 6 września 2021 14:46 |
6 września 2021 14:51 |
Aton Trencavel na pewno nie miał nic z tą wioską
![]() |
Paris @gabriel-maciejewski |
6 września 2021 16:35 |
Z tymi dziwnymi imionami, Panie Gabrielu,...
... to ja JUZ sie spotkalam z 10 lat temu,... jeszcze nie znalam Pana i Panskiego bloga, ale bardzo chcialam poznac historie powstania Paryza, no bo tak sie zlozylo, ze akurat w nim sie znalazlam, no i wypadalo zebym - chociaz 5 przez 10 - cos o nim wiedziala...
... no i wlasnie trafilam na te historie Wizygotow i Kapetyngow... i przede wszystkim niesamowicie zaintrygowaly mnie te IMIONA. Potem juz czytalam to bo czytalam, bez kompletnego zrozumienia, bo udalo mi sie "wylapac" ze 2-3 przypadki, ze jakis tam owczesny "rajmund" mial syna albo corke majac 10 lat... albo jeszcze wcale go na swiecie nie bylo,... wiec doszlam do wniosku, ze te koligacje w duzej mierze to LIPA, ale czytalam dla tych wlasnie, dziwnych, dzis prawie niespotykanych imion, ale juz wtedy wiedzialam, ze imie INDIA nie ma nic wspolnego z Indiami...
... zreszta chyba u Pana na blogu czy tez na SN tez ktos juz o tym wspominal, ze "Indiami" nazywano tereny poszukiwac Kolumba, a nie Indie brytyjskie.
Ale najwazniejsze...
... listonosz przyniosl mi ksiazki w tym "Kredyt i wojne", obydwa tomy... OKLADKA jest PRZEPIEKNA... ten pomysl z SATYNOWYMI okladkami to mistrzostwo swiata !!! Dzis koncze czytac "tkacza", jutro zaczynam "angielski zywoplot" autorstwa Pana syna, a po nim KREDYT i WOJNE dzis otrzymane. Ciesze sie NIEPRAWDOPODOBNIE, ze tak wspaniale zaczal mi sie tydzien... dziekuje bardzo Paniom z KJ za BLYSKAWICZNA WYSYLKE i serdecznie Je i Pana pozdrawiam,
Dobrego tygodnia dla wszystkich Czytajacych,
![]() |
stanislaw-orda @gabriel-maciejewski |
6 września 2021 16:47 |
a moze to coś od:
https://pl.wikipedia.org/wiki/Indra
![]() |
gabriel-maciejewski @Paris 6 września 2021 16:35 |
6 września 2021 17:01 |
Obawiam się, że imię India ma jednak coś wspólnego z Indiami, a Panią celowo wprowadzono w błąd. Podobnie jak nas wszystkich. Może, skoro nie ma takiego związku, spróbujmy wskazać jakąś inną Indię urodzoną w domu panującym na Południu, w XI, XII, albo XIII wieku
![]() |
gabriel-maciejewski @stanislaw-orda 6 września 2021 16:47 |
6 września 2021 17:02 |
nie
![]() |
Paris @gabriel-maciejewski 6 września 2021 17:01 |
6 września 2021 17:27 |
O, dziekuje za zwrocenie uwagi...
... bardzo mozliwe, ze wprowadzono mnie w blad,... ale nie mam pomyslu na jakas inna Indie. Zatem z uwaga bede czytac komentarze pod dzisiejszym wpisem.
![]() |
Pioter @gabriel-maciejewski 6 września 2021 14:51 |
6 września 2021 17:40 |
Ale wioska mogła mieć coś wspólnego z jego spadkobiercami
![]() |
gabriel-maciejewski @Pioter 6 września 2021 17:40 |
6 września 2021 17:56 |
Piotrek przestań, pierwszy Aton to jest VIII wiek
![]() |
ThePazzo @gabriel-maciejewski |
6 września 2021 19:12 |
Mnie zamurowało.
Nie ma Piastów i Jagiellonów w Larusie a w polskiej nauce Cesarzowej Hiszpani Hrabiny Tuluzy ? aha....
co więcej dodać...
![]() |
gabriel-maciejewski @ThePazzo 6 września 2021 19:12 |
6 września 2021 19:12 |
Dziękuję
![]() |
Numisma @gabriel-maciejewski |
6 września 2021 19:21 |
Po francusku Aton (jak Otton), po angielsku i po łacinie Ato (jak Otto). Wariant: Atto. Imię egipskiego bóstwa w żadnym wariancie nie gubi -n i nie podwaja -t-: Aten, Aton, Atonu, Itn. To (i nie tylko to) wyklucza związek między nimi.
Prawdopodobnie jest to imię pochodzenia celtyckiego.
![]() |
gabriel-maciejewski @Numisma 6 września 2021 19:21 |
6 września 2021 19:26 |
Bardzo dziękuję. India z pewnością nie jest pochodzenia celtyckiego
![]() |
gabriel-maciejewski @Numisma 6 września 2021 19:21 |
6 września 2021 19:28 |
Tyle, że na południu nikt nie mówił po francusku. W VIII wieku nie było tego języka. No i później też.
![]() |
Numisma @gabriel-maciejewski 6 września 2021 19:28 |
6 września 2021 20:32 |
Tak, ale też nikt tam nie używał formy Aton. Pojawiła się ona, kiedy za spisywanie historii Południa wzięli się historycy piszący po francusku.
W oryginalnych dokumentach, spisywanych najczęściej po łacinie, to całkiem popularne imię w rodzie Trencavel brzmi Ato lub Atto.
![]() |
gabriel-maciejewski @Numisma 6 września 2021 20:32 |
6 września 2021 20:44 |
Okay zgadzam się, przyjmuję to wyjaśnienie
![]() |
Numisma @gabriel-maciejewski 6 września 2021 19:26 |
6 września 2021 20:49 |
Raczej nie. Egipskiego tym bardziej. ;)
India de Tolosa to we francuskiej historiografii Indie de Toulouse, co z Indiami (L'Inde) nie ma nic wspólnego, ale to nic nie znaczy. Ciekawostką jest natomiast to, że siostrą jednego z hrabiów Tuluzy była niejaka Endia de Lisla (po francusku Endie de Lisle). Wiemy o niej dlatego, że wzdychał do niej trubadur Aimeric de Péguilhan, którego patronami byli Rajmund V, a później Rajmund VI - brat przyrodni naszej Indii, której drugim mężem był Bernard de L'Isle-Jourdain. Niektórzy podejrzewają, że India z Tuluzy i Endia z Lisle to ta sama osoba. Daty by się zgadzały mniej więcej.
![]() |
gabriel-maciejewski @Numisma 6 września 2021 20:49 |
6 września 2021 21:02 |
Uważam, że India czy też Endia na pewno ma coś wspólnego z Indiami, tak samo jak imię Maur ma wiele wspólnego z Maurami. To jak dziś pisze się po francusku Indie nie ma żadnego znaczenia.
![]() |
MarekBielany @gabriel-maciejewski |
6 września 2021 22:30 |
Szuria.
Nie znałem tego słowa, ale zapamiętam.
![]() |
ahenobarbus @Numisma 6 września 2021 20:32 |
6 września 2021 22:59 |
Ale czasem trzeba łapać za słówka, bo może coś nam umknąć.
Taki passus z AN ECONOMIC HISTORY OF MEDIEVAL EUROPE N.J.G. Poundsa.
The trade of Genoa was closely bound up with the ports of the south of France, Catalonia and Spain. With the retreat of the Arabs from these regions commerce began to revive.
Czyli:
Handel Genui był ściśle powiązany z portami południowej Francji, Katalonii i Hiszpanii. Wraz z wycofaniem się
Arabów z tych regionów handel zaczął się ożywiać.
Zwykłe niechlujstwo czy jednak szyfr? Nie było tam handlu bo był jeden odbiorca, tylko produkcja?
![]() |
gabriel-maciejewski @ahenobarbus 6 września 2021 22:59 |
7 września 2021 06:19 |
Bardzo dziękuję. Byłem wczoraj załamany brakiem komentarzy i próbą udowodnienia mi, że India nie ma nic wspólnego z Indiami. Indie to Indie, od czasów Aleksandra, żydowscy kupcy pływają do Indii po klejnoty, kupcy tamtejsi przywożą indygo, które jest wszędzie. Tak się ten kraj nazywa w Europie bez względu na to, co myślą o tym sami Hindusi. Wspomniał pan o tym wierszu, gdzie wśród grup współpracujących przy lokakcji jednego miasta w Oksytanii cznnych było 100 kupców z Indii. Oczywiscie liczba ta jest metaforyczna, autorowi chodziło zapewne o to, że było ich wielu. Nieistotne. Mamy marokańskie próby uniezależnienia się od eksportu indygo, mamy uprawy indygo - to hipoteza - w Langwedocji, na terenie objętym herezją, które opisywane są jako urzet, albo w ogóle uznawane za nieistniejące. Wszystko to służy temu, by ukryć fakt, że cały obszar herezji był arabską strefą wolnocłową, służącą także pozyskiwaniu niewolnika. Sytuacja kiedy faktorzy z Indii, najpewniej muzułmanie, udzielają miejscowemu hrabiemu kredytu i pieczętują to małżeństwem z jedną ze swoich kobiet, a ze związku tego rodzi się córka, której nadaje się niespotykane i oryginalne imię, a następnie umacnia się lokalną strukturę poprzez wydanie jej za mąż za przedstawiciela drugiego, co do powagi i majętności rodu na Południu, jest nie do wyobrażenia. Bo były przecież systemy światy...prawda? India to Endia, a Maur to tak naprawdę Czesiek. Najważniejsze, żeby wszystko zostało w rodzinie i najbliższym kręgu znajomych. Jeszcze raz dziękuję.
![]() |
ahenobarbus @gabriel-maciejewski 7 września 2021 06:19 |
7 września 2021 08:13 |
Nie ma sprawy. A propos tego wiersza to zdaje się że w komentarzach pod tamtym wpisem o systemach-światach koledzy Bolek i Umami namierzyli ten wiersz, który okazał się jakimś bardzo obszernym poematem.
![]() |
Magazynier @gabriel-maciejewski |
7 września 2021 08:31 |
Prawicowa szuria mnie zmyliła. Myślałem że to będzie o Saryuszu Wolskim i Janie Marii Rokicie.
Oczywiście, że Mojżesz i Dawid ben Maimon, na dodatek miaso Montban i kolor niebieski na izraelskiej fladze.
![]() |
Paris @gabriel-maciejewski 7 września 2021 06:19 |
7 września 2021 09:14 |
Warto byc cierpliwym...
... rowniez bardzo dziekuje za PRZEKONUJACY i KSZTALCACY komentarz !!!
A co do braku komentarzy - to bedzie sie on zmienial na korzysc z kazdym Panskim wpisem w tym temacie... w koncu jest Pan PIONIEREM,... ktoz nam wyjasni temat Indii - profesUr Nowak... czy moze profesUr Ryba,... a moze profesUr Horban ?!?!?!
Widzi Pan, tylko smiech na sali pozostaje,
![]() |
Numisma @gabriel-maciejewski 7 września 2021 06:19 |
7 września 2021 09:25 |
Ależ nie ma się czym załamywać ani irytować. Występuje Pan ze śmiałymi hipotezami, więc co w tym dziwnego lub złego, że ktoś z nimi polemizuje ze stanowiska nawet konserwatywnego? Dyskusja jest istotą naukowego dochodzenia do prawdy. Daje okazję do dopracowania własnej koncepcji, wzmocnienia jej nowymi argumentami itp.
Ja sie zresztą nie upieram, że Rajmund nie nazwał córki od nazwy kraju - europejskiej nazwy zresztą. Byłoby dziwniejsze, gdyby miała na imię Bharat. Moze też Endia być późniejszą formą Indii. W językach indoeuropejskich wymiana samogłosek zachodzi dość łatwo: Alienor/Eleanor, Rita (Margarita)/Margareta/Małgorzata itp. Nadto niektórzy francuscy autorzy czasem stosuja formę India.
Skoro to tak znacząca postać (nawet tylko dzięki imieniu), to może kogoś zainteresuje, że wychodząc w 1203 r. za mąż za Guillaberta de Lautrec, otrzymała od teścia, Pierre'a Ermengaud douaire - uposażenie na wypadek wdowieństwa (ang. dower) - w wysokości 100 marek srebra (czyli odpowiednik jakichś 36-38 kg kruszcu), a poślubiając w 1206 r. Bernarda Jourdain, pana na Isle-Jourdain, wniosła mu w posagu 5000 solów tuluskich, wartych ponad 190 marek srebra. Małżonek przyznał jej takąż sumę jako douaire. Jak widać, ze nawet nieślubne hrabianki nie miały krzywdy. ;)
Teraz w rewanżu ja wysunę śmiałą hipoteze na temat biskupa Maurusa. Pan jest w głównym nurcie: Wikipedia podaje niemal za pewnik, że to przydomek, pochodzący od ciemnej karnacji. Maura nazwali Maurem - as simple as that.
A ja sobie myślę, czemu tak ważny biskup znany jest nam tylko z przydomka, a nie z imienia? To typowe dla kościelnych dokumentów? Czy jakiegoś innego biskupa pochowano z tabliczką, na której widniałaby data smierci, urząd i przydomek bez imienia?
A może on po prostu miał na imię Maur - chrześcijańskim obyczajem po jakimś świętym? Otóż był taki i to dość prominentny - pierwszy i najwybitniejszy uczeń św. Benedykta. Na dodatek chyba nawet on nie był Maurem, tylko synem rzymskiego arystokraty.
Moze błądzę. Nie chce mi sie wierzyć, żeby historycy przeoczyli św. Maura. Na pewno mieli jakieś powody, żeby odrzucić go jako świętego patrona naszego biskupa. Być może moja hipoteza nie wytrzyma jednego merytorycznego kontrargumentu. Będzie mi odrobinę żal, ale na pewno się nie załamię.
![]() |
gabriel-maciejewski @Numisma 7 września 2021 09:25 |
7 września 2021 09:37 |
Ciekawe kto pisze, że to przydomek? Bo to jest demaskacja. Jeśli Maur jest imieniem, to dlaczego to ukrywać? A jeśli chodzi o ciemną karnację, to znaczy, że koncepcja ta skądś się wzięła. Ktoś to wysunął na jakiejś nieznanej nam dziś podstawie. Tych Maurów było więcej. Myślę, że nie chodzi o przydomki, ale to tak zwaną rzetelną wiedzę na temat pochodzenia. Choć imię Maur także wchodzi w grę. Byłoby dziwne, gdybyśmy uznali, że pierwszym naturalizowanym w świecie chrześcijańskim Maurem był Otello, który ponoć wcale Maurem nie był, ale miał takie nazwisko.
![]() |
gabriel-maciejewski @Numisma 7 września 2021 09:25 |
7 września 2021 09:37 |
Oj, bo zlecę ze stołka, św. Maur jest patronem kowali miedzi!
![]() |
Numisma @gabriel-maciejewski 7 września 2021 09:37 |
7 września 2021 09:56 |
Maurycych też jest i było sporo. Po świętym męczenniku, który akurat naprawdę był Maurem, a że jego prawdziwe imię się nie zachowało, czczony jest pod przydomkiem odnoszącym się do jego pochodzenia. Bardzo ważny święty i od X w. bardzo popularny, szczególnie w Niemczech.
Ale to nie znaczy, że każdy, kto dostał na chrzcie jego imię, ma coś wspólnego z Maurami.
Albo że każdy Franciszek to co najmniej w połowie Francuz, jak pierwszy, który nosił to przezwisko.
![]() |
gabriel-maciejewski @Numisma 7 września 2021 09:56 |
7 września 2021 10:01 |
Murycy raczej Maurem nie było, bo chyba w jego czasach takie określenie nie istniało. Nie można więc wywodzić imienia Maurycy od Maurów, już prędzej na odwrót
![]() |
Numisma @gabriel-maciejewski 7 września 2021 10:01 |
7 września 2021 10:32 |
Istniało. U Strabona, Liwiusza, Pliniusza Starszego, Pauzaniasza, Sallustiusza...
![]() |
gabriel-maciejewski @Numisma 7 września 2021 10:32 |
7 września 2021 10:36 |
Super, ale czy zawsze oznaczało człowieka z ciemna karnacją? Mam na myśli czasy rzymskie.
![]() |
Numisma @gabriel-maciejewski 7 września 2021 10:36 |
7 września 2021 11:27 |
W zasadzie mieszkańców Mauretanii, czasem mieszkańców całej północnej Afryki aż po Libię. Zawsze o ciemnej skórze, chociaż nie najciemniejszej i to nie tylko w porównaniu np. z mieszkańcami Etipoii. Np. Juwenalis w satyrze XI kreśli portret dekadenckiego bogacza, który już nie znajduje przyjemności nawet w najwykwitniejszym posiłku, jeśli nie podadzą go na stole, ktorego szeroki blat spoczywa na rzeźbie lamparta z litej kości słoniowej, którą ślą do Rzymu "z bramy Syene (Assuanu) szybcy Maurowie i jeszcze ciemniejszy od nich Indus (quos mittit porta Syenes et Mauri celeres et Mauro obscurior Indus)".
A ten renesansowy św. Maurycy Grünewalda ma rysy negroidalne. To juz chyba przesada.
![]() |
Numisma @ahenobarbus 6 września 2021 22:59 |
7 września 2021 13:16 |
Przepraszam za zwłokę w odpowiedzi, ale wciągnęła mnie dyskusja o imionach.
Chyba chodzi o to, że porty najpierw podbite przez Arabów, a potem odzyskiwane przez chrześcijan, począwszy od południowej Francji, nawiązywały żywszą wymianę z Genuą. To się wydaje oczywiste. Chodzi o długi i nieciągły proces. Jak pisza w pierwszym lepszym wyguglanym opracowaniu: "Dla średniowiecznej Genui, podobnie jak dla wielu europejskich miast, wiek gwałtownego rozwoju przypadł na okres od połowy X do połowy XIV wieku".
So far, so good, ale łapmy za słówka dalej: a czemu dopiero od połowy X wieku, a nie od VIII?
"Musimy teraz wrócić do rynków sprzed tysiąca lat - a raczej do epoki przedrynkowej, gdyż nie wiadomo, czy Genua w dziesiątym wieku posiadała rynek w ścisłym prawnym i instytucjonalnym sensie, choć oczywiście miała coś z gospodarki rynkowej. Ktokolwiek spojrzy na mapę, może pomyśleć, że genueński port, położony na końcu drugiej pod względem głębokości zatoki Morza Śródziemnego i blisko zarówno północnej włoskiej równiny, jak i przełęczy prowadzących do Francji, miał oczywiste przeznaczenie, by stać się głównym pośrednikiem w handlu między Lewantem a Europą Zachodnią. Ale dobra mapa pokaże również, że Genua jest otoczona Apeninami, do dziś stanowiącymi przeszkodę w komunikacji - wtedy znacznie poważniejszą, gdy nie było dynamitu do wysadzania skał, za to w kazdym górskim zamku nie brakowało kamieni do miotania w przemierzających te szlaki. Kiedy zaczynał się dziesiąty wiek, Genua wciąż była małym miasteczkiem, z biskupem, jakimiś mnichami, drobnymi szlachcicami i małą społecznością rybaków trudzących się na notorycznie słabo zarybionych wodach oraz rolników uprawiających kamienisty, spragniony, wąski pasie ziemi".
Nagłe otwarcie się nowych możliwości nie zawsze zastaje nas przygotowanymi do ich wykorzystania. Widocznie potrzeba było trochę czasu. Dla mnie to ma sens.
Nie mam dostępu do książki N.J.G. Poundsa, ale jest to zdaje się nienajnowszy podręcznik dla studentów, napisany przez profesora uniwersytetu stanowego w Indianie. Pewnie dobry, skoro wznawiany, ale w jednej, skądinąd pochlebnej recenzji, przeczytałem, że autor nadmiernie koncentruje się na bliskich sobie tematach francuskich ze szkodą dla proporcji w opracowaniu poszczególnych tematów w dziele o tak szerokim zakresie czasowym i przestrzennym. Wpadki też mu się zdarzają, skoro myli Łabę z Renem albo umieszcza Brugię we wschodniej Flandrii, na przykład.
Czemu ten gość miałby być depozytariuszem jakiejś wiedzy, którą mial trzymać w tajemnicy, ale nie wytrzymał i w zaszyfrowany sposób przekazał jej malutki fragment amerykańskim studentom?
Przy okazji trafiłem na to. Na razie nie czytam, ale pierwsza strona brzmi zachęcająco.
![]() |
gabriel-maciejewski @Numisma 7 września 2021 13:16 |
7 września 2021 13:49 |
Apeniny wokół Genui nigdy nie były żadnym problemem, wszystko załatwiano przez komunikację przybrzeżną, specjalne jednostki były do tego produkowane. Genua nigdy nie była małym miasteczkiem. Genueńczycy zdobyli Jerozolimę, mieli flotę i piechotę morską, zanim komukolwiek przyśniła się taka formacja.
![]() |
Numisma @gabriel-maciejewski 7 września 2021 13:49 |
7 września 2021 14:01 |
Możliwe. Ja tylko cytuję pierwsze z brzegu (co podkreśliłem) opracowanie na ten temat, którego autorem był ktoś o jakiejś tam akademickiej reputacji. Nie mówię, ze wyrocznią. Dodam, że z Genui rodem, więc miał pewne pojęcie o okolicy.
Jego opis moim zdaniem nie wyklucza, że ponad sto lat później Genueńczycy mogli być siłą liczącą się na morzu.
To tylko pokazuje, że konfrontowaniu różnych źródeł i opracowań nie ma końca.
![]() |
gabriel-maciejewski @Numisma 7 września 2021 14:01 |
7 września 2021 14:12 |
Dlatego staram się stworzyć spójną i przekonującą narrację. Jeśli zaś chodzi o pochodzenie, sam pan dobrze wie, że mieszkańcy Krakowa uważają Zygmunta Starego za wybitnego władcę, przynajmniej ci, którzy sie takimi sprawami interesują. Jest nawet stowarzyszenie jego imienia. Pochodzenie niczego nie rozstrzyga i nie determinuje. Można być synem marynarza i bać się wody. Ja pochodzę z Dęblina i na lotnisku byłem może dwa razy. Nie chcę już mnożyć trywialnych przykładów.
![]() |
ahenobarbus @Numisma 7 września 2021 13:16 |
7 września 2021 15:03 |
Mając na myśli szyfr nie mam w głowie jakiejś sekty czy spisku masońskich historyków, którzy dbają o to żebysmy tkwili w błędnych przekonaniach czyniąc to poprzez kolportaż jawnych fałszów w swoich publikacjach - no i jeszcze wszyscy musieliby utrzymywać cały przekaz w tajemnicy. Teza nie do obronienia.
Raczej chodzi o to, że tematy istotne (no albo przynajmniej ciekawe) są zamilczane i czasem trafi się właśnie na jakieś zdanie które budzi konsternację (lub przynajmniej powinno budzić). Jeśli mamy jakieś podstawy do oceny tego to możemy coś z tego może wyciągnąć. Jak patrzyłem na życiorys pana Poundsa nie wydaje mi sie on osobą niechlujną (dodatkowo tę książke wydał m.in. Oxford, który jak mniemam i cokolwiek o nim sądzić jednak nie jest niechlujną uczelnią). Oczywiście zawsze jakiś krytyk się znajdzie, bo jego akurat interesują inne rzeczy i będzie dezawuować pracę, tak jak ostatnio był tu przykład z Małowistem - brak uwzględnienia źródeł słowiańskich.
Czasem te przeinaczenia czy zamilczenia to po prostu skierowanie wzroku w inną stronę. Interesuję się epoką Heian dosyć mocno. Oto jakiś czas temu czytałem książkę (napisaną przez kobietę) o obyczajach dworskich w tejże epoce. Do pewno momentu była to książka dobra, ale nagle autorka wyjeżdża z opisem domostw w epoce Heian i jak to architektura ta służyła opresji kobiet, które biedne żyły jak w kokonie w nerwowym oczekiwaniu na przyjście mężczyzny i jakie to musiało być STRASZNE!.. Ja rozumiem, że wszystkie interpretacje są dopuszczalne, ale to właśnie jest dowód na to że to nie ma sensu. Oczywiście wszystkie feministki rzuciłyby w mnie kaloszem, ale podstawowym paradygmatem tłumaczącym epokę Heian jest hierarchia ponad wszystko, co oznacza że kobiety postawione wysoko w hierarchii miały bardzo dużo praw i z pewnością nie myślały o sobie jak o biednej nieszczęśliwej istocie, która drży ze strachu bo zjawi się mężczyzna. Co więcej, taki mężczyzna z niższych rang nie ŚMIAŁBY nawet odezwać się do kobiet z 1,2 rangi. A ta hierarchia ponad wszystko jest takim własnie utrwalonym paradygmatem znanym od dziesięcioleci. Ale wiadomo, lepiej wymyślić coś lepszego o przytłaczającej architekturze, która miała na celu zdominowanie i osaczenie kobiet w mrocznym labiryncie męskich pożądań... Sam pan przyzna że to jakiś bezsens.
Oczywiście pozostaje kwestia żywotna kiedy Genua zaczęła osiagać jakieś znaczenie. Nie sądzę że był to wiek VIII czy IX. Z tego co pamiętam z Epsteina to to raczej sukces Genui jest nieco późniejszy. Ale teraz nie będę sie wykłócał ;) Możliwe że podobnie jak z Florencją to również była jakis plan papieża.
Dygresja: Po lekturze pierwszego tomu Lane'a i Muellera - tam są takie sugestie czasem, nie tylko odnośnie Wenecji, ale też Genui czy Anglii... Genua wykształciła zupełnie inny system bankowy, który nie podpadał pod klasyczny podział bankierów: tj. międzynarodowi bankierzy (bankowość kupiecka), bankowość zastawnicza (lombardy), lokalne banki depozytowe (depozyty i wymiana walut - z tego wyrosła właściwa bankowość) oraz gdzieniegdzie banki publiczne (pierwsza Barcelona, Walencja i Genua). Ciekawe czy Genueńczycy mieli swój system bankowy bardziej zbliżony do np. arabskiego ze względu na bliskość wpływów ;)
W tychże książkach czasem mamy właśnie takie informacje wprost, ale czasem ciężko z tego technicznego żargonu wydobyć jak to wyglądało w praktyce, czasem myślę że bez szkolenia czy wtajemniczenia się nie może obejść. Np. o pewnym podejściu Wenecji do biznesu jest w tym fragmencie. Niesłychane sugestie, cytat z Williama Jevonsa:
The great mass of the population who hold coins have no theories, or general information whatever, upon the subject of money. They are guided entirely by popular report and tradition. The sole question with them on receiving a coin is whether similar coins have been readily accepted by other people.… By far the greater number of people possess no means of learning the metallic, or even the legal, value of an unfamiliar coin. Few people have scales and weights suitable for weighing a coin and no one but an assayer or analytical chemist could decide on its fineness.… People in general accept coin simply on the ground of its familiar appearance.” On the other hand he also wrote: “Though the public generally do not discriminate between coins and coins, provided there is an apparent similarity, a small class of money-changers, bullion dealers, bankers or goldsmiths make it their business to be acquainted with such differences and know how to derive profit from them.”
Translator :
Ogromna masa ludności, która posiada monety, nie ma żadnych teorii ani ogólnych informacji na temat pieniądza. Kierują się wyłącznie popularnym przekazem i tradycją. Jedynym pytaniem, jakie zadają sobie po otrzymaniu monety jest to, czy podobne monety były łatwo akceptowane przez innych ludzi.... Zdecydowanie większa liczba ludzi nie posiada żadnych środków, aby poznać metaliczną, a nawet prawną wartość nieznanej im monety. Niewielu ludzi posiada wagi i odważniki odpowiednie do zważenia monety i nikt poza rzeczoznawcą lub chemikiem analitycznym nie może zdecydować o jej jakości.... Ludzie generalnie akceptują monety po prostu ze względu na ich znajomy wygląd." Z drugiej strony napisał również: "Chociaż opinia publiczna generalnie nie rozróżnia monet od monet, pod warunkiem, że istnieje pozorne podobieństwo, niewielka klasa handlarzy pieniędzmi, dealerów kruszców, bankierów i złotników czyni to, aby być zaznajomionym z takimi różnicami i wiedzieć, jak czerpać z nich zyski.
Ale jak to wyglądało technicznie i jak w praktyce (prawdopodobnie) działała wenecka oligarchia jest w niepozornym fragmencie:
Since Florence was coining gold at the same time, however, whereas Venice coined gold only later, Florence had less need then for a money of account based on fine silver to serve as a standard of value. Its lira a fiorini was based on fine silver to serve as a standard of value. Its lira a fiorini was based on both gold and silver only very briefly. After 1296 it clung to the gold connection. All the accounts of the Bardi and Peruzzi, great Florentine firms of international merchant-bankers of the fourteenth century, were kept in lire, soldi, and denari a fiorini, with regular conversions of fiorini d’oro into lire, soldi, and denari a fiorini by use of the equation 1 fiorini d’oro=29/20 lira a fiorini.
O tym jeszcze, jak Bóg da zdążę napisać, więc na razie zostawię to bez tłumaczenia i objaśniania.
Jeszcze wracając do Genui jest ciekawy trop z Raymondami w kronice https://pl.wikipedia.org/wiki/Caffaro_di_Rustico_da_Caschifellone . To oczywiście juz XII w i nieco inne miejsce. Jest też taka książka o tytule TEMPLAR FAMILIES Landowning families and the Order of the Temple in France, c. 1120–1307, gdzie są omawiane różne koneksje m.in. pomiędzy cystersami a np. Trencavelami.
![]() |
Numisma @gabriel-maciejewski 7 września 2021 14:12 |
7 września 2021 15:17 |
Jasne, że pochodzenie o niczym nie rozstrzyga, ale i nie przeszkadza. W przeciwnym razie Norman Davies byłby bezdyskusyjnie największym badaczem dziejów Polski, przed którym to twierdzeniem ja osobiście bym się wzdragał. ;)
I z tymi Krakusami sprawa nie jest tak jednoznaczna.
"Szanowali spółcześni Zygmunta jako człowieka, który żadną namiętnością wysokiego swego stanowiska nie splamił, a z najlepszą wiarą i chęcią dla dobra narodu pracował. Szanując też i my w Zygmuncie człowieka, musimy potępić w nim monarchę, który słabością owego charakteru zmarnował wszystko, co objął jako najcenniejszą po przeszłości spuściznę. Znalazł naród zdrowym, pozostawił go chorym, znalazł państwo w burzliwym ale silnym rozwoju, pozostawił je w chylącem się do upadku. Stawiając też panowanie Zygmunta na tle historyi powszechnej, widząc, że inne narody cały swój rozwój zawdzięczają tylko silnej inicyatywie i przedsiębiorczości swych ówczesnych monarchów, musimy znaczną część odpowiedzialności złożyć z narodu naszego na barki cnotliwego, ale niedołężnego Zygmunta". Michał Bobrzyński, Dzieje Polski w zarysie, Tom II, 1879, s. 56-57