Myślę, że znaleźli się chętni na te 500PLN. Ew.sponsorzy. Problem polega na tym, że żyjemy w czasach, w których pieniądz sam jest najważniejszym towarem. Wobec tego jakość i przydatność towarów pozostałych pozostaje jedynie luźno związana z ceną, którą trzeba za nie zapłacić. W zasadzie nawet lepiej jeśli towar jest nieprzydatny i niskiej jakości, ale za to drogi. Normalne zaś są wszelkie haracze, które trzeba płacić, żeby dostać się lub pozostać w "odpowiednim" kręgu. W kręgu, w którym handluje się pieniędzmi i pozostając w nim można się do nich dostać. LUL od takiego pozycjonowania też nie ucieknie, ponieważ ludziom nie mieści się już w głowie, że można coś tak po prostu z zyskiem sprzedać, bez znajomości, fundacji, grantów i dotacji (i mają rację bo w sumie nie można, choć wyjątki mogą się zdarzać). Jedyna nadzieja jest w tym, że w Polsce te koła grantów i dotacji są sztucznie zabetonowane przez i wokół jakichś niezbyt rozgarniętych osobników. W związku z tym w konkretnych niszach rynkowych jest sporo miejsca, które zwyczajnie leży sobie odłogiem. Leży, bo nikt nie wpadł na pomysł przepuszczania przez te nieużytki pieniędzy, skoro i tak główny strumień sobie spokojnie płynie. 

P.S.dałeś termin do 5 listopada, to większość wpłat spłynie tuż przed nim. 

Szczegóły imprezy to podstawa. Tu szczegóły były opowiedziane przez "telefon”. Najprawdopodobniej więc, ta znakomita kolacja była coroczną imprezą firmową dla współ i pracowników okopress. Dorzucono kilku komiksowych wariatów obecnych na festiwalu i kilku aspirujących do "towarzystwa", żeby sponsorzy obrońców prawdy i działacze komitetów obywatelsko-wyborczych tak się nie rzucali w oko, no i puszkę.

Podczas spotkania z czytelnikami na scenie stała puszka i osoby odbierające album z dedykacją, wrzucały po 50 zł.

Zebrano te 3 tysiące z hakiem, i jeśli to prawda to w porywach było z siedemdziesiąt osób, które za upamiętający imprezę komiks płacili 50 zł do puszki, w tym obsługa i organizatorzy imprezy obecni na sali. Wejściówkę za zasłużonych pracowników i działaczy zapłacili sponsorzy, za wariatów i aspirujących już nie. Ale generalnie jak na polityczne wydarzenie w centrum Łodzi, 1,5 godziny drogi od Warszawy, to sukcesu nie było.

Rosiak niestrudzony  wojownik, już w Kapitanie Żbiku przez swojego bohatera bronił prawdy. Człowiek zasłużony i doceniony orderami, jak i Pacewicz, po to – jak zauważył Gospodarz – by na tym kawałku zabezpieczać kierunek i betonować „prawdy” polityczno-moralne. Thorgal spadnięty wikingom z nieba, z tym łukiem, jako żywo przypomina mi bohaterskiego szczęściarza Sat-Ok(h)a, syna spadniętej. Tylko, że u nas to nie było wdrażane w trybie fantasy a reality.

Może w przyszłym roku zamiast festiwalu komiksu będzie już tylko kolacja z okiem Thorgala?

Rosiński oczywiście

Tak na marginesie cen, co i za ile w funtach, a jak ktoś chce, dzisiejszy kurs, tj. 4.75zł za funta. Możliwość wynajmu sali, kilka do wyboru, a również możliwy pełny serwis całodzienny z poranna herbatą, lunchem i popołudniowym podwieczorkiem, zakwaterowanie również możliwe. A wszystko w opactwie w The Friars - Aylesford, Kent, Anglia

​​Jest tam centrum konferencyjne a tutaj ceny sali głównej

Zabiorę zdanie w tej kwestii, bo byłam na targach w Łodzi i co nieco widziałam. Na "słynnej" kolacji niestety, nie ;) 

Do puszki zbierano kasę podczas trwania festiwalu/targów; była to "opłata" w wysokości 50 zł za rysunek "miszcza" Rosińskiego dla jego fanów. Kolejka była długa, niektórzy stawali po 2 razy. Nie wiadomo ile kasy w sumie zebrano. W każdym razie te pieniądze zbierano jak twierdzi sam Rosiński na Amnesty International. W 2016 zbierano na PAH, a rok temu Rosiński zbierał na "obronę Puszczy Białowieskiej" (Greenpeace).

Kolacja to zupełnie inna sprawa. Zorganizowana była wieczorem, po targach, dla gości specjalnych, wjazd 500 zł. Faktycznie zebrano 3650 zł, czyli było ok. 7 osób. Ta kasa ma zasilić OKO Press. Na kolacji można było dostać wpis rysunkowy od twórcy Thorgala, którego wartość na rynku kolekcjonerskim myślę, że przewyższa cenę biletu. 

BTW, jak napisałam, na kolacji nie byłam i wcale nie żałuję, natomiast wybieram się na LUL i wiem, że to będą dobrze wydane pieniądze :)

Czy jest duża różnica z tymi psami na tych zdjęciach? Ja nie widzę, a nawet na korzyść tej równie durnej sztuki z Królestwa wszystkich królestw, nie będę już używał brzydkich wyrazów z czym mi się kojarzy ...

Ewidentnie te kwoty to coś nie tak podali, no chyba, że wkradł się im w tekst błąd, bo 7 osób z wjazdem po 500zł nie może dać 3650. 

"Przyjechali z całej Polski. Bilet kosztował 500 zł, cały zysk – 3560 zł "

No to d..py jak to się mówi w wyższych sferach nie urywa.

Obecność ok 10 osob , po 500 zł to 5tys. - 1,5tys. za wodę mineralną i chipsy i na czysto 3,5tys.

Jak na wielbicieli z calej Polski to .....itd.

Oczywiście, że ktoś mógł dać wiecej, mogła to być nawet jedna osoba, która wszystko oplaciła. Mam Pan rację.

Ale nie ma Pan co do bezinteresownej nienawiści wobec Rosińskiego, który z Belgii nakręca akcje miłości wobec tych, którzy mieszkają w Polsce. Ona jest zupełnie interesowna, bo wolę Jakusza od Thorgala, i moja sympatia do mnicha każe mi z tą nienawiścią podejrzewać, że "autorytety" próbują mącić bezinteresownie ze szczerości swoich serc.

Rozczaruję Pana, na mnie nie spadła z nieba emanacja njuejdżowskiej ponowoczesności Rosińskiego, ani jego przekazu, ani kreski. Ale pewno takie rzeczy nie są dostępne profanom…

Cieszę się jednak, że odkrył Pan swoje zdanie w tak wyrazisty sposób. Tutaj już parokrotnie próbowano przekonywać, co i jak należy myśleć o sztuce „wyższej”, a jakakolwiek opinia czy działania inne niż wskazywane emanacjami spotyka się z zarzutem o bezinteresowną nienawiść, nędzę czy prymitywizm niepozwalający na zrozumienie "prawdziwej" sztuki.

Tak, jestem wielbicielką. I przynajmniej nie udaję oburzenia, że tutaj "nienawidzi" się Rosińskiego, by zaraz pod pretekstem obrony jego emanacji dowalać Gospodarzowi i jego współpracownikom.

gryzmolenie na kartce papieru podczas nudnej lekcji przysposobienia obronnego...

Wie pan, piszę ten komentarz do pana raz i tylko, bo mnie pan wq...a tym swoim pisaniem i w żaden sposob pan nie pasuje do tego grona tutaj, a ten fragment powyżej rozłożył pana na łopatki, na jakim odcinku pana postawiono w pana pracy. Bo pan tutaj jest w pracy, my z wyboru.

A już myślałam, że jest Pan jedynie niespełnionym, sfrustrowanym rysownikiem... Ale tu faktycznie należy spytać: kto jest Pana oficerem prowadzącym? I to na tyle. Żegnam.

Oni wszyscy są też w pracy, to są ci wszyscy, o których niedawno napisałem, że, po zastosowaniu socjalizmu w Polsce w 1918 roku, a rocznicę setną celebrowaną  w tym roku mamy właśnie, że oni muszą, a inni dają się tak często niestety w jakieś rozmowy i przekomarzania z tymi muszącymi, którzy mają ubaw po pachy, gdy spotkają sie w swoim gronie np pan Hartman Jan, o którym niedawno bylo u Panthery, a tutaj przyklad

https://hartman.blog.polityka.pl/2018/09/18/duda-i-trump-jaka-piekna-para/

a co ciekawe, gdy jeszcze komentowałem tam, na jego blogu, tak właśnie, taki bylem naiwny ☺, jeden z komentujących, a mam podejrzenie, że był to sam Hartman w innym diabelskim wcieleniu nickowym, napisał do mnie bez ogródek, tak mniej więcej, że nalepiej, jak bym zdechł z innymi Chrześcijanami.

Za moich czasów mówiło się 'bezinteresowna nieżyczliwość'. 

Thorgal może i ma jakąś estetykę, ale o treści w Thorgalu nie da się po prostu z normalnymi ludźmi gadać. Zaś jego estetyka to powielanie sztampy. To są ciągle te same gęby. Ok można lubić schematy. Ale wtedy nie trzeba zabierać głosu na temat stylistyki niepowtarzalnej, bo taką ma p. Hubert. Tam każda gęba, każdy pejzaż to nowy świat. 

Już, Cię nie ma!
 

"Czy osobiscie czujesz więź z takim eventem?"

Nie, nie czuje. Na 28 lat mojego pobytu w USA tylko 2 (pierwsze dwa) spedzilem wsrod Polonii. I wystarczy.

Jedyny poziom zorganizowania sie na jaki moga sie zdobyc Polacy na emigracji w Ameryce to nasiadowka w niedziele po kosciele przy wodce i kapusniaku i plotki. Albo  "wyzsze sfery" (troche lekarzy czy adwokatow z nostryfikowanymi z Polski dyplomami) plus paru schludniejszych kontraktorow - biznesmenow ogladajacych w restauracji czy innym "Domu Polonii"  kolejny pojedynek Goloty w telewizji, w nadziei ze prasa  amerykanska okrzyknie pana Andrzeja "polskim Rocky Balboa". I swiat znowu o nas zacznie mowic.

Jezeli mam do wyboru Polonie albo samotnosc to wybieram samotnosc. To co tak wielu ludzi przeraza. Przeraza do tego stopnia ze zbieraja sie przy grillu i pieka kielbaski. Samotnosc bywa rzeczywiscie uciazliwa ale mozna ja jakos zagospodarowac. Tak do konca sie nie da ale do konca tak naprawde nic sie nie da zagospodarowac w zyciu.

Sa rzeczy ciekawe, chociazby warto zerknac i poczytac Szkole Nawigatorow. No i wizyty robocze w Polsce tez mi pomagaja.

Jesli zas idzie o Andrzeja Dude to ciesze mamy takiego a nie innego przywodce. Z jednego zasadniczego powodu. Mianowicie, jak to juz kiedys stwierdzilem, nie musze sie juz rumienic ze wstydu podczas publicznych i zagranicznych wystapien polskiego prezydenta.

Dokładnie, z Thorgala każdy już dawno wyrósł i nikt do tego nie wraca prócz paru dziadkow co kręcą interesem i garstki kolekcjonerów co chodzą w swetrach z siatkami pełnymi unikatów. Toyah kiedyś pisał o zbieraczu płyt analogowych, to podobny typ. Ten rynek dawno wyzionął ducha i kiśnie we własnym sosie. Tak jak wszystko zostało ustawione i nakręcone za komuny tak się kręci do dzisiaj ale teraz już tylko siłą inercji bo w golemie dawno brakło pary a tajemne formuły myszy zjadły. Komiks o którym można porozmawiać wygląda tak:

I taki słabo zorientientowany gość o Sacco di Roma niechcący zahacza?

Daj spokój.

Dlaczego Krzyś (właśnie tak zdrabnia swoje imię Krzysztof) Pacewicz chce likwidować polską młodzież?".

Krzyś Pacewicz zbliża się albo już przekroczył 30-chę ale nadal jest "Krzysiem". A ten swój wpis usunął, widocznie jemu też nie wszystko jeszcze wolno. Nie na tym etapie.

@PS Raczej tak, pożegnanie m.in. od  Tomasza Kołodziejczaka (nb red. Klubu Świata Komiksu). Spoczęła obok męża - b. dyrektora AAN, członka tzw. "komisji Michnika".

Wiesz co cię gubi? Nie wiesz. Rozmawiasz z Agnieszką Słodkowską, a podpisujesz się Kedar443. Nie dostrzegasz w tym żadnej dysproporcji. Jeśli zaś idzie o warsztat, to pozwolisz, że ja tu będę decydował o tym co jest dobre, a co nie. Rosiński to zestandaryzowany gniot rysujący przygody Nikogo, rozgrywające się Nigdzie. Rozumiem, że ten aspekt łączy was obydwu. 

Teraz ja tu będę, jak dawniej urządzał awantury...

Ja sobie nie pozwolę dowalić

To jest człowiek z salonu, który tu przychodzi celowo, jakiś Lexblue, albo ktoś podobny