-

gabriel-maciejewski : autor książek, właściciel strony

Technologia i kultura czyli fenomen Tytusa, Romka i A'Tomka

Wczoraj polska publicystyka i tak zwane życie polityczne niczym ognista kula minęły kolejne granice absurdu i zbliżają się już do granic komunikacyjnej galaktyki, poza którymi nie będzie już żadnego zrozumienia. Będzie tylko głuchota, otępienie i powtarzanie w kółko tych samych fraz. Cóż takiego się stało zapytacie? Oto Jan Hartman nazwał Wildsteina żydowskim renegatem i zdrajcą sprawy polskich Żydów. Dzięki temu dowiedzieliśmy się, gdzie polscy Żydzi lokują swoje sympatie, co w sumie nas nie zdziwiło, ale numer z antysemityzmem Wildsteina to jednak zaskoczenie, albowiem wydawało się, że takie rzeczy nie przejdą. Zwłaszcza, że kiedyś identycznych wyzwisk wobec tej samej osoby używał Kazimierz Kutz i został bardzo szybko sprowadzony do parteru. Tymczasem Hartman nadaje bez przerwy, niczym J-23 w dawnych czasach. Ja zaś, ponieważ wznowiłem swoją wspomnieniową książkę postanowiłem – dla higieny psychicznej – oderwać się od obłąkania, w jakim tkwi opozycja kokietując swoich wyborców i przenieść się w czasy dawne, kiedy wierzyliśmy w fenomeny takie jak postęp techniczny i wyższa kultura. Nie wiem czy wiecie, ale Nienacki w jednym tomie przygód pana Samochodzika, zatytułowanym „Księga strachów” nadał swojej bohaterce – ciotce Zenobii, oficerowi komunistycznego kontrwywiadu, ten sam kryptonim jaki nosił agent, który wystawił ubekom Warszyca? To niesamowite, jak człowiek się przywiązuje do pewnych rzeczy. Mimo takich zagrywek wszyscy są do dziś przekonani, że popularność tej serii wzięła się z dobrego warsztatu autora i ciekawie skonstruowanych postaci. Ludzie naprawdę w to wierzą, albowiem uważają, że podejmują decyzje samodzielnie, a oferta, którą się im przedstawia to jest jakieś wolnościowe spektrum poglądów, przekonań i opinii, z którego można wybrać co się chce. Kiedy próbujemy ich przekonać, że o sukcesie publikacji decyduje dystrybucja przede wszystkim, promocja na drugim miejscu, następnie gotowość autora do spełniania żądań organizacji, która go wynajęła, a na końcu dopiero determinacja tegoż w kontynuowaniu pracy, talent zaś nie ma najmniejszego znaczenia, uśmiechają się głupio i machają rękami. To jest nie do uwierzenia. Gdyby było nikt nie próbowałby niczego pisać. A ludzie – żyjąc złudzeniem – ciągle próbują, bo im się zdaje, że jak będą dobrzy, ale tak naprawdę dobrzy, bez ściemy, to osiągną sukces. Na wielkim rynku, takim jak amerykański, być może. Na naszym, gdzie priorytetem jest utrzymanie popularności dwóch, trzech autorów, przez których przechodzi cała, sformatowana propaganda czynnych tu organizacji politycznych, takie rzeczy zdarzyć się nie mogą.

Zostawmy jednak Nienackiego i zajmijmy się Tytusem, Romkiem i A’tomkiem, a konkretniej przyczyną ich sukcesu najpierw, a potem przyczynami załamania się tej niezwykłej koniunktury. Myślę, że nie charakter naszych bohaterów i nie niezrównana kreska Papcia Chmiela były przyczyną triumfu, jaki seria święciła wśród dorastającej młodzieży, głównie płci męskiej. Władza i jej organy postawiły na ten produkt, albowiem promował on – w sposób naiwny, ale przekonujący – postęp techniczny. Ten zaś był jednym z bożków w latach siermięgi komunistycznej, szczególnie w dekadzie Gierka i tej wcześniejszej, kiedy to powstawały pierwsze księgi przygód Tytusa, Romka  A’tomka. Postęp techniczny i fascynacje z nim związane były przede wszystkim promowane wśród młodzieży, w latach, kiedy większość z nas była dziećmi. Ja nie miałem serca dla postępu i techniki w ogóle, a przez to nie mogłem zasłużyć na uznanie u niektórych nauczycieli i kolegów. Tytus, Romek i A’tomek byli jednak obznajomieni z techniką, a ich przygody, prawie natychmiast zaczęły ją promować. Już w księdze drugiej chłopcy zapisali się na kurs prawa jazdy, a towarzyszyła im przy tym żelazna kobyła Rozalia. W księdze trzeciej podbijali kosmos, co było oczywiste raczej, w związku z sukcesami radzieckich naukowców na tej niwie. Potem zaś latali w różne miejsca coraz bardziej niezwykłymi pojazdami. I nawet jak wkroczyli nieśmiało na obszar, określany często mianem „kultury”, to wyposażeni zostali w specjalny aparacik do przenoszenia się w przeszłość. Dał im go prof. T.Alent, jak można wnosić z nazwiska, również żydowski renegat i pewnie antysemita, zadający się w dodatku z małpami, jak równy z równym.

Promocja postępu technicznego była rzeczywistym napędem dla serii przygód Tytusa, Romka i A’tomka, a teraz trzeba zadać sobie pytanie – czy rozumiał to sam autor Papcio Chmiel? Mam wrażenie, że nie rozumiał, albowiem – mogę się mylić – tworzył te książeczki także z myślą o swoich dzieciach, z których jedno zostało inżynierem w USA, a drugie artystką. Tak więc cała seria rozpada się na dwie wyraźnie się różniące jakością części. Pierwsza – techniczna, która fascynowała wszystkich, nawet takich osłów, jak ja i druga, która była pretensjonalna i słaba. No, ale silnie aspirująca. Do tego dołożyć możemy kilka ksiąg przygód, które były po prostu absurdalne i nie sposób odkryć przyczyny dla jakiej zostały narysowane. Zostawmy je jednak. Początek i serii, jej sukces i popularność są związane z techniką i jej służbą dla ludzkości. Papcio ulegał oczywiście presji i okolicznościom i narysował księgę X, która jest poświęcona temu, jak to przemysł zabija przyrodę. Nikt w tamtych czasach nie wiedział jednak czym jest ruch ekologiczny i do czego zostanie wykorzystany. Podobnie było z zabytkami i ich ratowaniem. Były to jednak idee jednoznaczne i kojarzące się pozytywnie, a połączone z techniką, która zawsze towarzyszyła bohaterom w ich przygodach, silnie inspirowały dzieci. I to z nami zostało do dziś. Ponoć znów planują zrobić jakąś ekranizację Tytusa, Romka i A’tomka, mam nadzieję, że nie będzie to przewał jak poprzednio. Jestem jednak zaniepokojony, bo zamiast techniki widziałem w materiałach promocyjnych kulturę, konkretnie zaś tę dziwną, pokrzywioną dziewczynkę z księgi poświęconej malarstwu. Była to jedna z najbardziej beznadziejnych ksiąg, jakie kiedykolwiek się ukazały. No, ale ja nie dotrwałem nawet do ożenku Tytusa, więc może się okazać, że te malarskie przygody były jeszcze całkiem znośne.

Powyższe rozważania wskazują jednoznacznie na to, jak niewiele ma do przekazania autor, nawet bardzo sprawny warsztatowo, jeśli podporządkuje się systemowi. Jednocześnie wskazują one także, że bez owego podporządkowania się nie ma w zasadzie szans na dystrybucję swoich produktów. Twórcy muszą płynąć z prądem, ten zaś czasami ich porywa i prawie zawsze bywa niełaskawy. Tylko publiczności, jak zwykle wydaje się, że o czymś decyduje.

Całe szczęście, my tutaj nie mamy tych problemów i możemy spokojnie zajmować się swoimi sprawami. Nie zyskamy co prawda wielkiej popularności, ale też nie wpadniemy w pułapkę koniunkturalizmu. Mogę rzec śmiało, że odwróciliśmy trend, jaki dominował w przygodach Tytusa, Romka i A’tomka. Tam bowiem czytelnicy nie mający pojęcia o technice fascynowali się nią i wierzyli w jej sukces, a u nas ludzie, którzy naprawdę się na niej znają odkrywaj dla siebie inne zupełnie obszary fascynacji. I nie jest to – dzięki Bogu – malarstwo współczesne.

Dla przypomnienia – wznowiłem, jak chcą niektórzy – najlepszą swoją książkę

https://basnjakniedzwiedz.pl/produkt/i-co-kiedys-bylo-fajniej/

Na koniec jak zwykle kilka słów o naszej akcji pomocowej. Bardzo dziękuję wszystkim, którzy ofiarnie i zdecydowanie odpowiedzieli ma mój apel. Wszystko miało wyglądać inaczej. Mieliśmy tu ściągnąć mamę Władysławy wraz z jej małą siostrą, załatwić jej pracę, a obie miały mieszkać w lokalu, który im udostępniono. Okazało się jednak, że mama jest naprawdę ciężko chora. Nie może się poruszać właściwie, będzie żyła z koncentratorem tlenu do końca swoich dni. Władzia nie wróci na Ukrainę do momentu, aż nie zjawi się tu jej tata. Lokal, który zajmowały do tej pory także jest już nieaktualną przeszłością. Stanęliśmy wobec wyzwań poważnych, jasne jest bowiem, że nie możemy ich zostawić. Mama leży teraz w szpitalu w Siedlcach, ale nie będzie miała gdzie wrócić po wypisaniu. Dziś jedziemy negocjować warunki zamieszkania w nowym lokalu. Musimy mieć pieniądze. Niestety nie możemy wziąć na utrzymanie całej rodziny, albowiem nasze wydatki są naprawdę duże, a utrzymujemy się wyłącznie ze sprzedaży książek. Dlatego właśnie bardzo proszę wszystkich, którzy maja taką możliwość, o pomoc.

Link do zrzutki jest tutaj:

 

https://zrzutka.pl/g6kscy

 

Jeśli ktoś chce pomóc, ale nie podoba mu się zrzutka, niech wpłaci pieniądze na konto Władysławy z dopiskiem, że to na wynajem mieszkania. Proszę nic nie wpłacać na moje konto, na które zbieraliśmy fundusze poprzednio.

 

Władysława Rakowska

98 1020 1055 0000 9902 0529 0566

 

 

Aha, w Grodzisku Mazowieckim, przy deptaku była do niedawna sławna szkoła nauczająca angielskiego – The Tree House – prowadzona przez naszych znajomych – Sarę i Patricka. Właśnie ją zamknęli i wyjeżdżają. Na budynku szkoły widzi taki banner podświetlany. Jest do wzięcia za niewielką sumę, ale trzeba po niego przyjechać i go sobie zdjąć. Jakby ktoś miał ochotę służę namiarami na właścicieli.



tagi: komunizm  kultura  popularyzacja  tytus  technika  fascynacje  postęp techniczny  romek  a'tomek 

gabriel-maciejewski
6 sierpnia 2022 08:39
25     2515    7 zaloguj sie by polubić

Komentarze:

Jacek-Jarecki @gabriel-maciejewski
6 sierpnia 2022 09:07

Potem to nie wiem, bo znam kilka tych pierwszych ksiąg. Moim zdaniem raczej chodziło w promocji o podczepienie się pod światowy trend. Na przełomie lat 60/70 mocno zaczęto też wspierać literaturę, powiedzmy, SF. Zachód miał ( i ZSRR), to i my. Jeden Lem to było za mało, tym bardziej, że jak to ładnie ktoś powiedział, stał się on wowczas w zasadzie własnym sekretarzem i krytykiem kreacji fantastycznej. Tytus zresztą miał, nim wydano 1 księgę, własną publiczność, bo o ile dobrze pamiętam, ukazywał się w gazecie od 1959 roku. 

Najlepsze, bo z konieczności skrótowe, jest w zeszycie kopernikańskim wyłuszczenie młodemu czytelnikowi zasad podziału ról społecznych. Nasi bohaterowie stoją nad stertą gruzu i Atomek dzieli pracę, ponieważ jak twierdzi, dobra organizacja pracy jest podstawą sukcesu.

- Tytus ładuje, Romek wozi, a ja liczę taczki!

zaloguj się by móc komentować

gabriel-maciejewski @Jacek-Jarecki 6 sierpnia 2022 09:07
6 sierpnia 2022 09:12

No tak, ale ten trend to promocja postępu technicznego...A'Tomek zaś był po prostu partyjnym aparatczykiem. 

zaloguj się by móc komentować

Autobus117 @gabriel-maciejewski
6 sierpnia 2022 09:36

"ja nie dotrwałem nawet do ożenku Tytusa" - dobrze tak zacząć dzień:)

zaloguj się by móc komentować

mniszysko @gabriel-maciejewski
6 sierpnia 2022 10:01

Mnie też pamiętam, że jako chłopcu w Tytusie, Romku i Atomku wciągała mnie fascynacja techniką. Te gadżety np. latająca wanna były wspaniałe! 

Kajko i Kokosz to przede wszystkim jesteśmy z Piastów i precz z Krzyżakami czyli Niemcami a Thorgal to było czyste pogaństwo, wolność od wymagań kościelnych. Jakkolwiek Kajko i Kokosz też był propagandą pogaństwa ale dużo delikatniejszą.

Tak to odbierałem jako dzieciak.

zaloguj się by móc komentować

gabriel-maciejewski @mniszysko 6 sierpnia 2022 10:01
6 sierpnia 2022 10:04

Słusznie. Mnie Thorgal nigdy nie wciągnął. Był zbyt dosłowny

zaloguj się by móc komentować

Autobus117 @mniszysko 6 sierpnia 2022 10:01
6 sierpnia 2022 10:07

mnie rozwaliła historia jak chłopcy szykowali jakąś akcję i każdy miał jakiś odcinek do rozpracowania. Tytus miał znaleźć najlepsze rozwiazania komunikacyjne między dzielnicami. Zdają raport a Tytus mówi /cytat prawie dosłowny/ " Najlepszymi połączeniami między dzielnicami są taksówki". Byłem młody ale doceniłem.

zaloguj się by móc komentować

gabriel-maciejewski @Autobus117 6 sierpnia 2022 10:07
6 sierpnia 2022 10:21

Gdzie to było? Całkiem mi umknęło

zaloguj się by móc komentować

Autobus117 @gabriel-maciejewski 6 sierpnia 2022 10:21
6 sierpnia 2022 10:37

niestety nie pamiętam, ale to musiałbyć jeden z pierwszych zeszytów. Podstawówka czyli lata 60/70

zaloguj się by móc komentować

aszymanik @mniszysko 6 sierpnia 2022 10:01
6 sierpnia 2022 11:18

Jakoś tego tak nie odbierałem - lubiłem bardzo Thorgala, a Kajko i Kokosz to był majstersztyk - uwielbiałem. Kiedyś czytałem, że pomysł na Kajka i Kokosza wziął Christa wprost zerżnął z Asterixa i Obeliksa - może i tak było, bo bohaterowie podobni, no ale samo wykonanie, fabuła tych komisksów to dwie różne ligi. Kajko bije na głowę Asterixa.

Tytusa też lubiłem i właśnie za to o czym obaj wspominacie - za te fantastyczne maszyny.

zaloguj się by móc komentować

mniszysko @aszymanik 6 sierpnia 2022 11:18
6 sierpnia 2022 11:21

Ja z powodu Tytusa i Kajko i Kokosza kupowałem w Ruchu, tę harcerską gazetę dla młodych. Zapomniałem już jak ona się nazywała. Tylko dla tych komiksów, dopóki się ukazywały. Z tego co pamiętam, to Kajko i Kokosz dopiero, po gazetowej publikacji był sprzedawany jako oddzielna publikacja.

zaloguj się by móc komentować

aszymanik @mniszysko 6 sierpnia 2022 11:21
6 sierpnia 2022 11:27

Świat Młodych tak chyba się nazywała, były jeszcze takie zeszyty Relax, w których było kilka różnych framgentów z różnych komiksów.

zaloguj się by móc komentować

mniszysko @aszymanik 6 sierpnia 2022 11:27
6 sierpnia 2022 11:31

Faktycznie! Thorgala pamiętam właśnie z Relax'u

zaloguj się by móc komentować

ewa-rembikowska @mniszysko 6 sierpnia 2022 11:21
6 sierpnia 2022 12:33

Tytus najpierw ukazywał się w Świecie Młodych. Od 1957 roku. Pierwszy komiks w formie zwartej wyszedł w 1966 roku.

zaloguj się by móc komentować

IanThomas @gabriel-maciejewski
6 sierpnia 2022 12:37

Był jeszcze zeszyt z LWP. Nie pamiętam w którym roku, ale to chyba był 1976 lub 1977.  A może później?

zaloguj się by móc komentować

gabriel-maciejewski @IanThomas 6 sierpnia 2022 12:37
6 sierpnia 2022 13:22

Księga czwarta, Tytus jeździł czołgiem i przyczepił się do rakiety, sam postęp i sama technika

zaloguj się by móc komentować

Autobus117 @gabriel-maciejewski
6 sierpnia 2022 14:05

Coryllusie przypomniałeś mi jak bohaterowie nawracali ciemniaków aby zamiast "świętych obrazków" w oknach w czasie burzy , oddawali złom do skupu aby nie był pożarów. Pamiętam jak dziś!

zaloguj się by móc komentować


kpiotrzk @gabriel-maciejewski
6 sierpnia 2022 15:50

"To niesamowite, jak człowiek się przywiązuje do pewnych rzeczy."

W 1961, na 6 lat przed "Księgą strachów", Nienacki napisał "Worek judaszów"...

zaloguj się by móc komentować

gabriel-maciejewski @kpiotrzk 6 sierpnia 2022 15:50
6 sierpnia 2022 15:52

Wiem, wiem...niejaki Radoryski napisał rok temu "Zbigniew Nienacki vs Charles Dickens"

zaloguj się by móc komentować

Autobus117 @gabriel-maciejewski 6 sierpnia 2022 14:39
6 sierpnia 2022 16:14

Nie pamiętam tak jak te taksówki. Odcinek w którym jeździli po Polsce i wpadli do wsi w której było mnóstwo pożarów. Ech, pójdę do biblioteki i przypomnę sobie było tych historyjek sporo.

zaloguj się by móc komentować

IanThomas @gabriel-maciejewski 6 sierpnia 2022 13:22
6 sierpnia 2022 18:09

Bo wówczas LWP to była najlepsza technika!

zaloguj się by móc komentować

MarekBielany @gabriel-maciejewski
6 sierpnia 2022 22:36

Po upałachach nastąpiła ulewa (!)

umiarkowana.

:)

 

P.S.

a gagarin musiał spać na okruszkach.

e tam taka technika...

 

zaloguj się by móc komentować

cbrengland @gabriel-maciejewski
7 sierpnia 2022 09:27

Zdaje sie, że ten PRL za chwilę stanie się naszym ostatnim wspomnieniem Polski, jako takiej Polski prawdziwej, chociaż już wtedy przecież, przerobionej.

Siedzę, gdzie siedzę już tyle lat i nie mogę się nadziwić, jak bardzo byłem naiwnym będąc jeszcze w Polsce. A czy aby tylko ja sam? Trzeba było tych moich kilkumastu lat bycia w tym centrum swiata,  w tym samym "jądrze ciemności", by naprawdę już wiedzieć, co jest grane. Gdyż to wiem właśnie. Absolutnie nie chcę się porównywać do ks.prof.Tadeusza Guza, który przecież nie od dzisiaj jawi się, jako ten naprawdę ostatni Święty polski, jeszcze żyjący. On wie to samo i dużo więcej. A spędził tylko  14 lat na Zachodzie. W innym ośrodku "światowej władzy duchowej", czyli, w Niemczech.

To o czym mówi, a mówi to samo od ponad 20 lat już, gdy przyjechal z powrotrm do Polski z Niemiec, tam tworząc swoją legendę światowej sławy profesora filozofii (tak, tak, ks.prof.Tadeusz Guz to Iga Świątek, tylko w innej branży), to nikt go wtedy prawie nie słuchał, gdyż nikt go nie rozumiał. Dzisiaj już kazdy rozumie, gdyz ma to to na ulicy i w tv. Ale jeszcze mało go kto slucha.

Jego strata. Będzie za chwilę miał jeszcze większy problem ze zrozumieniem zjawisk współczesnego świata, jak dotychczas juz i tak ma. Lepiej się więc przygotować.

A Jan Hartman ma zejść do piekla, po prostu.

 

zaloguj się by móc komentować

Zyszko @gabriel-maciejewski
8 sierpnia 2022 09:23

Inne komiksy też szły po linii fascynacji technologią .W Thorgalu do scenariuszy Van Hamme bogowie wikińscy byli kosmitami, Kajtek i Koko w kosmosie - to samo, "Ostatnia planeta" Szyszki, "Bogowie z gwiazdozbioru Aquariusa" Kasa, o polchowej adaptacji Danikena nawet nie wspominam. Wszystko to były naprawdę doświetnie  warsztatowo zrobione komiksy (a niektóre nawet wybitnie).

zaloguj się by móc komentować

gabriel-maciejewski @Zyszko 8 sierpnia 2022 09:23
8 sierpnia 2022 10:27

Ja tego nie lubiłem, zwłaszcza Polcha, scenariusz był wydumany i kreska za delikatna, postaci nie istniały, były dla mnie nie do odróżnienia. 

zaloguj się by móc komentować

zaloguj się by móc komentować