-

gabriel-maciejewski : autor książek, właściciel strony

Tajemnice szpiegostwa angielskiego - fragment

Proszę Państwa, jadę dziś na cały dzień do Poznania. Zostawiam więc fragment ostatnio wydanej książki. W Poznaniu będę nagrywał program w radio. Wracam dziś jeszcze. 

 

Jest to okrutna prawda, zdolna wycisnąć łzy z oczu Francuzów i bólem ścisnąć ich serca. Na nic się nie przyda ukrywanie jej!

W ciągu pięciu lat trwania potwornej wojny tonęły we krwi pola bitew europejskich, stanowiących jedną olbrzymią mogiłę kwiatu ludności tylu krajów. A mogła zostać zakończona zwycięsko o trzy lata wcześniej.

Fakt ten został ujawniony w sposób niewątpliwy opinii publicznej w Anglii przez wiceadmirała W. P. Consetta, byłego attaché morskiego w krajach skandynawskich, byłego radcę do spraw morskich w Radzie Najwyższej, poza tym zresztą byłego czynnego członka „Intelligence Service”. Otóż ten wysoki oficer, człowiek niezwykle uzdolniony, uważał za właściwe z przynoszącą mu zaszczyt odwagą ulżyć swojemu sumieniu, przedstawieniem na ocenę publiczną i na sąd historii dokumentów, dotychczas starannie trzymanych w tajemnicy.

Nie lękając się skandalu i piorunów „Intelligence Service”, nie zawahał się wiceadmirał W. P. Consett napisać:

„Nasz własny handel z państwami neutralnymi, które sąsiadują z Niemcami, pozwolił nieprzyjaciołom naszym opierać się dwa lata przeszło, grożąc doprowadzeniem nas do klęski”.

Z niezaprzeczonym tym faktem trzeba się pogodzić chcąc nie chcąc.

Wojna trwała daleko dłużej, aniżeli wymagała tego konieczność i, zaopatrując Niemcy za pośrednictwem państw neutralnych, wzięli na siebie kupcy z City zbrodniczą za to jej przedłużenie odpowiedzialność. Kiedy w sierpniu 1914 rozpętały Niemcy nagle konflikt europejski, miały one nadzieję, że akcja ich będzie krótką i rozstrzygającą. Wrogowie aliantów nie byli ani przygotowani ani wyekwipowani na pięcioletni okres trwania wojny.

„O ile nie mielibyśmy stanąć w ciągu miesiąca pod murami Paryża, równałoby się to naszej porażce” – oświadczył jeden z ambasadorów Niemiec.

Przyłączenie się Anglii do wojny i bitwa pod Marną, rozwiały doszczętnie nadzieję szybkiego zwycięstwa.

Państwa Centralne postawione zostały wówczas przed koniecznością rozstrzygnięcia nader skomplikowanego zagadnienia. Zasoby ich nie odpowiadały ich potrzebom, nie miały też one czym żywić i odziewać olbrzymich swoich armii, zbroić ich w amunicję i zapewnić jakie takie wyżywienie ludności cywilnej.

Od grudnia 1914 roku Niemcy, zwyciężone potęgą ekonomiczną, skazane były na porażkę.

Na szczęście Germanów, zaczęli oni od tej chwili właśnie otrzymywać brakującą aprowizację przez Holandię, przez Szwecję, przez Danię i przez Norwegię.

Zwolnione od dozoru sprzymierzonych flot, przeznaczone dla państw skandynawskich i nagromadzone w bezpiecznych miejscach towary wszelkiego rodzaju uchronione były od wszelkiej interwencji państw wojujących.

„Jedynie składy angielskie – pisze wiceadmirał W. P. Consett – uratowały Niemcy od głodu i wyczerpania”.

Rozkwit ekonomiczny Kopenhagi w owym okresie był nieporównany. Otrzymywała ona nadmierne dostawy towarów, które wzbogacały hieny wojenne, odprzedające Niemcom wszystko, czego im było potrzeba, aby móc prowadzić w dalszym ciągu wojnę.

Mięso, ryby, bawełna itd. dostawały się do Hanoweru pospiesznymi pociągami specjalnymi. Zaznaczyć nadto wypada, że ekspresy te ogrzewane były węglem z Cardiff i że cały materiał ładunkowy był również pochodzenia angielskiego.

Znaczny ten handel prowadzony był w ten sposób zupełnie bezkarnie. Moralne zobowiązanie krajów neutralnych, że nie pozwolą korzystać wrogom aliantów z otrzymywanych towarów, gwałcone było zupełnie jawnie.

Rząd angielski, bez względu na raporty swoich agentów, bez względu na oficjalne statystyki, świadczące wyraźnie, że ogromne ilości surowców i fabrykatów przedostawały się stale do Niemiec, które jedynie dzięki opatrznościowym tym dostawom uniknąć mogły nieuchronnej w innym wypadku klęski – trwał w dalszym ciągu w przyjętej ustalonej polityce niekontrolowania swojego eksportu.

Jakie działały tu tajemnicze pobudki?

Otóż kierownikom „Intelligence Service” najzupełniej dogadzał ten stan rzeczy, pozwalający handlowcom z City zbijać ogromne majątki, które zapewniały organizacji poważne zyski. Jako pretekst wysuwano motyw niezniechęcania klientów handlu angielskiego celem umożliwienia mu zawładnięcia po wojnie międzynarodowymi rynkami zbytu.

Obłuda takiego rozumowania byłaby komiczną, gdyby wyniki jej nie były tak tragiczne.

Flota angielska otrzymała z Downing Street formalny rozkaz nieprzeciwstawiania się swobodnemu przejazdowi okrętów handlowych, dążących do państw skandynawskich.

Tak więc w czasie, kiedy śmierć bezustannie kosiła w okopach zastępy francuskie, przyjaciele Francji zadawali jej cios z tyłu, zaopatrując cichaczem jej wrogów i swoich własnych.

Czyż Anglia nie miała możności i obowiązku zaprowadzenia dzięki władzy swojej na morzu i dzięki potężnej swojej flocie, ścisłej kontroli nad ładunkami statków handlowych? Gdyby nawet miało jej to grozić poświęceniem swojego handlu z krajami skandynawskimi, winna była za wszelką cenę nie dopuścić do tego, aby towary, pochodzące z państw sprzymierzonych, miały dostęp do Morza Północnego. Nikczemne wyrachowanie kupieckie wzięło jednak górę przy decyzjach brytyjskiego rządu.

Jakże zrozumiałym jest oburzenie wiceadmirała W. P. Consetta, który sygnalizując w grudniu 1916 fakty te Admiralicji, otrzymał odpowiedź tyleż lakoniczną, ile zdumiewającą: „Dać pokój!”.

Nie było w historii świata przykładu równie górującej sytuacji ekonomicznej, jak ta, w jakiej znaleźli się alianci w 1914.

Anglia miała w rękach swoich kontrolę na morzu, a tym samym posiadała broń nieodpartą.

Od pierwszych miesięcy 1915 stanęłyby Niemcy wobec zupełnego braku środków opałowych, gdyby węgiel angielski nie był nadsyłany wielkimi transportami do państw skandynawskich. Tak, w ciągu jednego tylko miesiąca września 1914 roku otrzymała Szwecja 33 000 ton węgla, którego całkowitą niemal ilość pochłonęły państwa Centralne.

Dzięki niepojętej tej rozrzutności mógł Ludendorff odmówić dostarczenia spośród szeregów swojej armii 50 000 górników do kopalni Ruhry, oświadczając: „Nie ma potrzeby osłabiania naszej armii; pracują za nas górnicy angielscy”.

Eksport węgla do Szwecji rychło wzrósł do olbrzymiej cyfry 100 000, a nawet 150 000 ton miesięcznie, zatem z górą do podwójnej ilości rocznej sprzed wojny.

Sir Ralph Paget, ambasador brytyjski w Kopenhadze, sygnalizował również, że „węgiel ten przeznaczony będzie na zabijanie żołnierzy angielskich”. Nie raczono wszelako dać posłuchu jego głosowi.

Niemcom brak było nadto pewnych substancji oleistych, z których wydobywano glicerynę, potrzebną do fabrykacji środków wybuchowych.

Otóż te oleiste ziarna rosną wyłącznie w krajach gorących, jak Indie, Argentyna, Egipt i Afryka zachodnia. Brak ziaren oleistych nieodwołalnie pozbawiał Niemcy i Austrię gliceryny, a tym samym materiałów wybuchowych. Ale sama Dania otrzymała 75 000 ton tych ziaren w 1915 i 80 000 w 1916. Pamiętajmy zaś, że przed wojną import ziaren tych do Danii nie dosięgał nawet 3 000 ton.

Zatem handlowa flota angielska, pozostająca pod ochroną i protektoratem Marynarki Królewskiej, użyta była do dostarczania Niemcom niezbędnych do dalszego prowadzenia wojny materiałów wybuchowych.

Bohaterscy brytyjscy żołnierze, śpiący snem wiecznym na równinach północnej Francji, ponieśli w ten sposób śmierć z ręki własnych swoich braci.

Począwszy od 1915 zbrakło również Niemcom smarów do tego stopnia, że ofiarowywały one na rynku Kopenhaskim 1 800 marek za baryłkę oleju, której wartość rynkowa nie przekraczała w owym czasie 200 marek.

Fabryki w Essen nieodwołalnie byłyby tym samym pozbawione smarów do swoich maszyn.

Mr. Gerard, amerykański ambasador w Berlinie, miał możność zawiadomienia rządu swojego w grudniu tego samego roku, że:

„Brak smarów doprowadzi Niemcy do rychłej klęski”.

Na szczęście jednak dla Niemiec czuwała Anglia! Okręty jej zawodziły potrzebne baryłki olejów do Kopenhagi, a niemieckie statki zatrzymywały się przy odpowiednich pomostach, aby wprost ze statków angielskich zabierać na swój pokład cenny ładunek!

Oburzające te fakty znalazły potwierdzenie w statystykach Board of Trade (Izby Handlowej). Fakty te z chwilą ogłoszenia ich wywołały z tamtej strony Kanału w szeregach stowarzyszeń byłych żołnierzy ostre oburzenie, wyrażone w postaci gwałtownych protestów.

Trudno nie podzielać słusznego tego oburzenia, życzyć też sobie należy, aby słowa niniejsze nie dostały się nigdy do rąk żon i matek, opłakujących swoich najukochańszych, których krzyże mogilne piętrzą się od Vosges do Yzery.

Ale węgiel, materiały wybuchowe i smary nie były jedynymi produktami, których brak dawał się odczuwać państwom Centralnym. Nie dostawało im też zboża, bawełny i miedzi, i brak tych produktów tak był dotkliwy, że w początku roku 1915 nie byliby mogli bez zaopatrywania ich w nie przez Anglię prowadzić dalej wojny.

Niemiec Wangenheim przyznaje to w swojej książce pod tytułem: „Tajemnice Bosforu”, dodając słowa prorocze, godne polecenia ich rozwadze Francuzów i ich aliantów:

„Następnym razem zaopatrzymy się w bawełnę i miedź na pięć lat”.

Zaznaczamy, że co się tyczy miedzi, produkcja jej na świecie wynosiła w 1914-1915 około 1 250 000 ton w Ameryce i zaledwie 40 000 w Niemczech, zatem ilość, wynoszącą mniej niż jedną ósmą jej rocznego zapotrzebowania, niezbędnego do prowadzenia wojny na lądzie i morzu.

Otóż państwa Centralne otrzymały z Ameryki przez Kanał szwedzki z górą 12 455 ton miedzi w ciągu dwóch ostatnich miesięcy 1914 roku.

Co do bawełny sytuacja Niemiec byłaby zupełnie rozpaczliwą, gdyby nie pomoc kolonii brytyjskich. Nie mając bawełny, nie mogłyby Niemcy produkować nitrocelulozy, koniecznej do materiałów wybuchowych, zmuszone byłyby więc tym samym przed upływem sześciu miesięcy zdać się na łaskę zwycięzców.

Stale jednak, dzięki Anglii i krajom skandynawskim, mogły państwa Centralne zaopatrywać się w bawełnę z łatwością, która zdumiewała ich samych.

Oto przykład: wówczas kiedy w 1913 eksport ze Szwecji do Niemiec wynosił zaledwie 286 ton bawełny, podniósł się on w 1915 do 76 000 ton. Wymowa tych cyfr oficjalnych przekonać chyba musi ostatecznie sceptyków, o ile znaleźliby się jeszcze tacy.

Co się tyczy zboża i produktów spożywczych, zapanowałby rychło w Niemczech zupełny nieomal głód, jako że ziemia ich nie wystarcza do wyżywienia całej ludności ani wojska. Prawdopodobnie też celem niedopuszczenia do takiej ewentualności postarała się Anglia o nasycenie wszystkich odnośnych potrzeb niemieckich...

Skandal doszedł do takiego szczytu, że 26 stycznia 1916 „komander” Leverton-Harris miał odwagę napiętnowania go publicznie z trybuny Izby Gmin. Ale cenzura była w owym czasie w Anglii tak samo surowa jak wszędzie i nie doszły więc do wiadomości opinii publicznej przerażające te fakty, które najstaranniej przed nią ukrywano.

Co się tyczy herbaty, napoju czysto angielskiego, mieli go zawsze żołnierze niemieccy pod dostatkiem.

Oto dla przykładu, tabela angielskiego eksportu herbaty (w tonach):

 

w 1913

w 1916

do Szwecji

109

2 952

do Norwegii

78

1 176

do Danii

370

4 528

 

Komentarze zbyteczne chyba!

Wiceadmirał W. P. Consett, będący wówczas morskim attaché w Danii, słusznie oburzony na zdradę niektórych ziomków swoich, a także na niepojętą słabość swojego rządu, napisał 4 kwietnia 1916 roku do Admiralicji:

„Po kakao i kawie przyszła teraz kolej na herbatę. Wszystkie nadbrzeża Kopenhagi przepełnione są nią. Przechadzałem się w pośród tysięcy skrzyń. Doznawałem uczucia nader przygnębiającego. Ta herbata przeznaczona do Niemiec, pochodzi z naszych kolonii. To absolutnie nie do pojęcia! Dlaczego pozwalamy, aby te ładunki zabierające tyle miejsca, wysyłane były z Dalekiego Wschodu, aby zasilać naszych nieprzyjaciół? Czyż dziwne jest wobec tego, że nazywają nas obłudnikami?”.

Żądam, aby dla zbudowania naszych praprawnuków list wyjęty z dzieła: „The Triumph of Unarmed Forces” (Triumf nieuzbrojonych sił) wydrukowany był we wszystkich podręcznikach szkolnych, jako wstęp do Historii Anglii.

Zachowajmy w pamięci wyznanie admirała Consetta i złóżmy mu hołd za odmowę paktowania z wiarołomnymi handlarzami, którzy z całym cynizmem zaopatrywali Niemców we wszystko, czego im było potrzeba, udając, że biorą udział w zwalczaniu ich.

Tymczasem żołnierze brytyjscy zamarzali na śmierć w zalanych wodą okopach Flandrii!...

Mieliby oni zaiste prawo zwrócenia się do panów z Downing Street z żądaniem zdania rachunków... jak to my właśnie czynimy...



tagi: szpiegostwo angielskie 

gabriel-maciejewski
19 marca 2019 08:13
29     2791    8 zaloguj sie by polubić

Komentarze:

orjan @gabriel-maciejewski
19 marca 2019 08:37

Gabrielu, niezawodny klucz do analizy Anglii jest taki:

Nie ma sprawy aż tak świętej, aby jej nie porzucić, gdy tylko się korzyść zarysuje.

W istocie jest to inna wersja, że cel uświęca środki. Natomiast cywilizacyjnym dorobkiem narodu dżentelmenów jest czynienie tego z odpowiednim wdziękiem.

PS. Powyższy klucz nadaje się także do dzisiejszej oceny angielskiej potrzeby Brexitu. Za jakiś czas dzisiejsze frajerstwo Brukseli okaże się w całej rozciągłości.

zaloguj się by móc komentować

krzysztof-laskowski @gabriel-maciejewski
19 marca 2019 08:47

Z czego wynika, że pierwsza wojna światowa była jednocześnie prawdziwa, bo żołnierze ginęli tysiącami, i nieprawdziwa, bo Brytyjczycy mogli ją bardzo szybko zakończyć, zaduszając Rzeszę Niemiecką wstrzymaniem dostaw towarów. Tak czy inaczej kontrolowali sytuację do tego stopnia, że trwanie wojny zależało od woli ich elit, a Niemcy dali się wypuścić w uliczkę po raz nie wiadomo który.

zaloguj się by móc komentować

DYNAQ @gabriel-maciejewski
19 marca 2019 08:51

Ten sam schemat zaopatrzenia działał też pewnie w czasie ll wś. Lista rzeczywistych dostawców zapewne przymknęła  by buzie wielu... Standard Oil zaopatrywał U-booty w paliwo do końca wojny i Luftwaffe w komponenty do paliw...no i ''ktoś '' dawał kasę na rozwój wujka Adiego.

zaloguj się by móc komentować

orjan @krzysztof-laskowski 19 marca 2019 08:47
19 marca 2019 08:59

Każdy, kto w ramach szkolnych lektur czytał "Lalkę" miał szansę dowiedzieć się, że wojna tworzy popyt. Zysk od tyłu może wymagać poświęcenia od frontu. Byle z wdziękiem, aby od reszty świata otrzymać to, co w jezyku angielskim naywa się sympathy.

 

zaloguj się by móc komentować

Draniu @orjan 19 marca 2019 08:37
19 marca 2019 09:29

I wlasnie to jest doktryna dbania o wlasne interesy..Dla nich to jest priorytet nie ma w tym temacie zmiłuj się. Eurokolchoz juz upada razem z  hegemonią niemiecką .. A WB tak poprowdzi sprawy ,tak dlugo bedzie negocjowalo,ze w koncu nie zaplaci za zerwanie umowy, bo o to w tym chodzi..

zaloguj się by móc komentować

chlor @gabriel-maciejewski
19 marca 2019 09:58

Sądzę że rząd brytyjski nie martwił się tym, że dzięki dłuższej wojnie  nadmiar liczebny klasy niższej wyginie w okopach.

zaloguj się by móc komentować

Maryla-Sztajer @orjan 19 marca 2019 08:59
19 marca 2019 10:46

Lalka to była pożyteczna lektura. Tylko to i rozmowa o kredycie zostały mi z książki. 

.

 

zaloguj się by móc komentować

orjan @Draniu 19 marca 2019 09:29
19 marca 2019 10:50

Pewnie tak. Kluczowe jest jednak zachowanie wdzięku. Sytuację w tym zakresie niewątpliwie ułatwia, że konkurentem na pokazie wdzięku są znowu Niemcy.

Angielska szkoła wdzięku w tym ma przewagę nad niemiecką, że zamiast zdobywać na siłę, Anglia potrafi wzbudzać dla siebie współczucie.

 

 

zaloguj się by móc komentować

orjan @Maryla-Sztajer 19 marca 2019 10:46
19 marca 2019 10:54

Gdy zaś mowa o Anglii, to godna uwagi jest lektura "Rozważnej i romantycznej". Autorzy dawniejszej literatury pięknej mieli całkiem niezłe rozeznanie.

 

zaloguj się by móc komentować

ewa-rembikowska @orjan 19 marca 2019 10:50
19 marca 2019 10:56

I przekuć propagandowo, vide poległy syn Ani z Zielonego Wzgórza. Kanada przystąpiła do I wojny światowej automatycznie wraz z Wielką Brytanią 4 sierpnia 1914.

zaloguj się by móc komentować

Maryla-Sztajer @orjan 19 marca 2019 10:54
19 marca 2019 11:00

Tak :)

Tylko trzeba czytać że zrozumieniem A o to trudno...

.

 

zaloguj się by móc komentować

orjan @Maryla-Sztajer 19 marca 2019 11:00
19 marca 2019 11:22

Najpierw w ogóle czytać.

Akurat tutejsze inicjatywy Gabriela (wraz z ich tutejszym odzewem, oczywiście!) wyróżniają się. Skoro jednak skręciliśmy tutaj nieco w kierunku literatury pięknej, to poza wczytywaniem się w losy bohaterów, nie należy zapominać, iż w literaturze pieknej bohaterowie wzlatują i upadają na tle szerszym i w porządnej literaturze to szersze tło jest zwykle dobrze przedstawione. Zazwyczaj o walorze informacji i to często syntetycznej.

Ale już chyba zbyt odbiegamy od tematu poza, oczywiście, spostrzeżeniem, że wiadomości z tej literatury użytkowej, której próbkę dzisiaj Gabriel przedstawił, znajdują potwierdzenie także w literaturze pięknej, bo niby skąd by się w niej wzięły, jeśli nie "z życia".

zaloguj się by móc komentować

Andrzej-z-Gdanska @gabriel-maciejewski
19 marca 2019 12:27

Dobre, bo mocne, a to tylko fragment.

zaloguj się by móc komentować

maciej-kazimierz @gabriel-maciejewski
19 marca 2019 12:37

Wygląda na to, że rządowi brytyjskiemu (w sensie realnie sprawującym władzę) nie zależało na szybkim zakończeniu wojny. Z przyczyn politycznych, czy lepiej strategicznych. Zwycięstwo Francji po półrocznej kampanii dałoby jej dużą przewagę nad wszystkimi, a tak i Francja, i Niemcy wykrwawiały się nie mogąc rozstrzygnąć wojny. Do tego jeszcze Rosja, na początku XX bardzo silnie powiązana z kapitałem przede wszystkim francuskim, więc rewolucja (może nie taka jak rzeczywiście była) by się z perspektywy brytyjskiej przydała. Przypisanie zaś opisanego przemytu zwykłej chciwości i bałaganowi byłoby jedynie opowieścią dla naiwnych, lub dla tych, co zmuszeni są udawać, że wierzą, bo nie mają innego wyjścia. 

Na poparcie tej interpretacji można podać wsparcie dyplomacji brytyjskiej dla Niemiec w sprawie Górnego Śląska, o co są pretensje do Anglii w polskich podręcznikach do historii. 

Jedna rzecz w tym rachunku nie pasuje - USA, które ostatecznie wygrały dwuetapową (1914-45) wielką wojnę również z Brytanią. 

 

 

zaloguj się by móc komentować

Zrzutekranu @gabriel-maciejewski
19 marca 2019 12:48

Szymon Modzelewski w "Jak rozkręcić bombę" pisze, że Churchilowi chodziło o to, by wojna trwała długo, by maksymalnie osłabić Niemcy.

zaloguj się by móc komentować

deszcznocity @orjan 19 marca 2019 10:50
19 marca 2019 13:21

Nie wdzieku, a pozorow. W powaznym panstwie jakim jest WB, istnieja dwie narracje propagandowe:

a) nasze klamstwa skierowane dla naszych ludzi

b) nasze klamstwa skierowane do obcych ludzi 

przy czym - nasi ludzie nie wiedza, ze sa oklamywani przez nasze klamstwa, ale WIEDZA, ze obcy sa oklamywani przez nasze klamstwa. Albo inaczej:

Lud prosty WB mysli: ze wciskamy obcym kit, bo nas powiezli (gospodarczo) na taczkach

Elity WB mysla: wciskamy swoim kit, bo inaczej by nas pozarzynali

 

zaloguj się by móc komentować

deszcznocity @deszcznocity 19 marca 2019 13:21
19 marca 2019 13:24

mialo byc:

"wciskamy obcym kit, zeby nas (gospodarczo) nie powiezli na taczkach"

zaloguj się by móc komentować

pink-panther @gabriel-maciejewski
19 marca 2019 13:31

City of London to jest dopiero ciekawostka. Ostatnio pojawił się film pt. The Spider's Web:Britain's Second Emipre, który opowiada, jak utrata przez Wielką Brytanię kolonii np. w Afryce nie oznaczała - utraty finansów z tamtych stron. Okazuje się, że "nowe patriotyczne i oligarchiczne władze" państw afrykańskich lokują swoje miliardy w brytyjskich offshorach, ktorych jest nadal 7, spośród 14 mikroskopijnych "kolonii" jakie Wielkiej Brytanii zostały.Np. Cayman Islands .  No i one te offshory podlegają City of London. Impreza polega na tym, że np. afrykanskie państwo X ma 177 mld USD długu zagranicznego, od którego płaci mordercze odsetki, ale równolegle oligarchia tego kraju ma w brytyjskich offshorach ulokowane ok. 900 mld USD "prywatnych oszczędności'. 

Podobno City of London zgromadziło w ramach tego rodzaju powiązań zarząd nad ok. 40% finansami światowymi.  Drugi jest Nowy Jork.  City of London jest podobno "wieczne" a w każdym razie nominalnie - niezależne od rządów Wielkiej Brytanii.

https://www.youtube.com/watch?v=np_ylvc8Zj8

zaloguj się by móc komentować

grudeq @orjan 19 marca 2019 08:37
19 marca 2019 15:11

Orjan, mnie przy Brexicie najbardziej zastanawia kwestia granicy w Irlandii. Nie przekonuje mnie że sen zwykłym obywatelom Irlandii spędza z powiek kwestia kontroli granicznej między Irlandią a Ulsterem. Wszak de facto skoro Wielka Brytania nie weszła do Schengen, to jakaś kontrola musiała tam pozostać. Druga rzecz, to przecież skoro UE godzi się na to, że jej obywatele będą kontrolowani na wjeździe do Wielkiej Brytanii, to czemu nie może przeżyć takiej kontroli między Dublinem a Belfastem? I tak sobie kombinuje, że UE chce sobie w Irlandii zrobić przyczółek do bezcłowego wwozu towarów do Wielkiej Brytanii, zaś Wielka Brytania na taki przyczółek nie chce się zgodzić. Ale może ktoś ma inne wytłumaczenie o co chodzi z tą granicą w Ulsterze... 

zaloguj się by móc komentować

deszcznocity @gabriel-maciejewski
19 marca 2019 15:52

Wraz z utworzeniem granicy, powroca wojska brytyjskie i kontrole (teraz nie ma). Jako, ze Irlandczycy kochaja wojsko JKM jak i sama JKM , na nowo zaczna okazywac swoja milosc i wdziecznosc. Bedziemy miei powtorke z czasow Goski Dekarz.

zaloguj się by móc komentować

grudeq @deszcznocity 19 marca 2019 15:52
19 marca 2019 15:56

I ta miłość dotyka też Celników i Strażników Granicznych Jej Królewskiej Mości? 

zaloguj się by móc komentować

deszcznocity @grudeq 19 marca 2019 15:56
19 marca 2019 17:14

Nie wien jak czesto Pan/i podrozuje do Anglii ale wszedzie na lotnisku sa powywieszane tabliczki ze ublizanie czy pogrozki funkcjonariuszom/obsludzejest karalne. To co innego sie bedzie dzialo w Irlandii? A celnicy to przeciez przedstawiciele wladzy JKM i symbol bolesnej przeszlosci.

zaloguj się by móc komentować

deszcznocity @gabriel-maciejewski
19 marca 2019 17:19

Pracowal u mnie w korpo na recepcji emeryt, ktory byl szpiclem na etacie JKM w czasie troubles. Takich szpicli bylo wtedy sporo. Opowiadal jak byl swiadkiem jak jego kolege zastrzelili na jego oczach i jak jego pogrzeb musialo obstawic wojsko. Takie to byly “klopoty” w Irlandii.

zaloguj się by móc komentować

stanislaw-orda @gabriel-maciejewski
19 marca 2019 18:25

"Business jest w oczach Anglików tym, co ma być najświętsze. Robią oni interesy na rachunek nieba
ad majorem Dei gloriam”. I nie jest ich winą, że robią je tak dobrze. To wyłącznie wina Boga"

 Autorem powyższej maksymy jest  Curzio Malaparte.

zaloguj się by móc komentować

cbrengland @gabriel-maciejewski
19 marca 2019 21:19

Czytamy o tych dawnych imperiach starożytnych, o ich wzlotach i upadkach. My czytamy, inni też. I ci z MI5, MI6, CIA i wszystkich tych służb jawnych i niejawnych na całym globie. Pewno są powiązani. Bo to przecież coś w rodzaju wiary, a język porozumienia tylko jeden, angielski. To imperium już się nie rozpadnie.

zaloguj się by móc komentować

MarekBielany @cbrengland 19 marca 2019 21:19
19 marca 2019 22:50

Już się rozpadło na trzy literowe tokeny.

Była łacina jest angielski. Jest potrzeba poczekać. Czterdzieści lat to nie jest tak wiele.

Najgorsze są pierwsze. :)

zaloguj się by móc komentować

cbrengland @MarekBielany 19 marca 2019 22:50
20 marca 2019 00:07

Nie, nie można tak porównywać. Łacina to język kultury i cywilizacji, a przede wszystkim język naszej Wiary, razem z Greką. Oni "zeszli z drzewa" ze swoim pogaństwem ponad tysiąc lat temu i zniszczyli naszą cywilizację, już mi się nawet nie chce znowu to przypominać, czyli Normanie-Wikingowie i oczywiście nie wszystko zrobili swoimi rękoma. A do dzisiaj trzymają się razem. Jakie kraje są wymieniane w notce, które kolaborowaly z Niemcami nie tylko przecież podczas I Wojny Światowej? Dania, Norwegia, Szwecja i Holandia z Centrum Dowodzenia w UK, czyli układ, jak tysiąc lat temu, gdy Normanie skutecznie podbili Brytanię. Nic się nie zmieniło, poza tym, że się rozszerzyło. Na cały glob.

zaloguj się by móc komentować

MarekBielany @cbrengland 20 marca 2019 00:07
20 marca 2019 22:17

Mija właśnie czterdzieści lat (plus/minus jeden).

zaloguj się by móc komentować


zaloguj się by móc komentować