Słów kilka o planach, przeszłym i przyszłym roku
Proszę Państwa, mam za sobą bardzo pracowity weekend i w zasadzie po raz pierwszy się zdarzyło, że nie mam w głowie nic, co mógłbym zamienić na jakiś dynamiczny tekst. Ponieważ jednak mamy za sobą bardzo niespokojny rok, pokuszę się o jakieś jego podsumowanie. Opowiem też o planach na rok kolejny, który być może wcale nie będzie lepszy.
Sprawy mają się następująco. Jeśli brać pod uwagę ilość piętrzących się przed naszym wydawnictwem przeszkód, nie było źle. Ograniczenie kosztów i ręczne sterowanie zakładem przyniosło spodziewany efekt i będzie kontynuowane. Postaram się ograniczyć swoje uwagi jedynie do własnej aktywności i aktywności Michała Radoryskiego. To dziwne, co napiszę, ale okazało się, że można sprzedawać przez pośredników także książki takie jak Baśń jak niedźwiedź, a nie tylko formaty, które tworzy Michał, kompatybilne w jakiś tam sposób z segmentami rynkowymi. Obydwie książki Michała, jak również Baśń socjalistyczna znalazły się w hurtowniach i wyniki sprzedażowe mają podobne. To mnie trochę zaskoczyło, a nawet zdziwiło. No, ale trzeba się tylko z tego cieszyć, bo okazuje się, że demiurgowie rynku nie są wcale tak mocni, jak im się zdawało. Być może moja radość jest przedwczesna, a przyszły rok pokaże nam coś innego i będę jeszcze bardziej zaskoczony, ale negatywnie. Czas pokaże. Nie mam zamiaru dręczyć się tym teraz.
Jak wszyscy wiedzą, w ubiegłym roku Michał Radoryski napisał dwie książki – Zbigniew Nienacki vs Charles Dickens oraz Komisarz Zdanowicz i pończochy guwernantek. Obydwie pomyślane jako inauguracje serii. Druga część Nienackiego, zatytułowana Zbigniew Nienacki vs Umberto Eco, powinna ukazać się, mam nadzieję, do maja. Ja w tym czasie napisałem tylko dwie małe książeczki i współpracowałem przy konstruowaniu nowego numeru kwartalnika, poświęconego Genui. Książka zatytułowana Alchemicy, jest już na rynku, a dzisiaj idzie do druku kolejna książka w serii z białą sową, zatytułowana Żydowscy fechmistrze. Ponieważ drukarnie pracują wolniej ze względu na covid, nie wiem dokładnie kiedy przyjedzie tu nakład. Miejmy nadzieję, że w lutym. Do końca tygodnia, jak sądzę, zakończą się prace nad nowym numerem nawigatora, ale przyznam, że idzie to ciężko. Będzie on poświęcony Genui. Większość tekstów jest już gotowa i w zasadzie zostały tylko moje dwa, które muszę napisać. No, ale zeszło mi się z tymi Żydowskimi fechmistrzami i trochę opóźniłem prace. Miejmy nadzieję jednak, że wszystko skończy się dobrze i nawigator pojedzie do drukarni w przyszły poniedziałek.
Jak tylko go skończę, zabieram się za pisanie II tomu Kredytu i wojny, który mam zamiar skończyć do maja, tak, by ukazał się razem z książką Michała Radoryskiego. Zamierzam też, mam nadzieję latem, zaangażować jeszcze jedną autorkę, która pracować będzie w formatach rynkowych, to znaczy kryminalnych. Nie wiem czy mi to wyjdzie wszystko tak, jak zaplanowałem, ale będę próbował. Od Kredytu i wojny tom II, rozpoczniemy też eksploatację tematów tekstylnych, w różnych, nieraz zaskakujących formatach. Będą nowe tłumaczenia, nie tylko z angielskiego – nad tym pracuje mój syn – ale także z niemieckiego. Nie wszystkie będą dotyczyły tekstyliów, ale to będzie temat wiodący.
Teraz słowo o dodrukach, o które wiele osób pyta. To jest duże obciążenie, powiem wprost, bo sprzedaż nigdy nie jest taka jak za pierwszym razem. To z kolei zmusza mnie do podnoszenia cen, ale zdecydowałem się, że jednak coś dodrukuję. Na pierwszy rzut zaplanowałem dwa tomy Hipolita Milewskiego, o którego wiele osób pyta. Do kupienia będzie komplet, w miękkiej niestety oprawie z puchnącym lakierem. Niebawem dodrukujemy Pamiętniki Włościanina, a później wspomnienia Edwarda Woyniłłowicza. Wszystkie te tytuły pójdą także na rynek, czyli do hurtowni. O ile oczywiście hurtownia zechce je wziąć, bo wcale nie musi się na to decydować.
W drugiej połowie roku zaplanowałem napisanie IV tomu Baśni polskich. To są oczywiście tylko plany i jak wiecie wszystko pewnie ulegnie przesunięciu, a być może będą takie niespodzianki, że nie zdołam im sprostać. Podobne obawy miałem przecież także w tym roku. Nie wiem jak będzie, wiem, że bez planu, choćby najbardziej ogólnego, nie da się nic przedsięwziąć. Nie należy się tylko demotywować korektami tych planów, bo to prowadzi do katastrofy. Książka o żydowskich fechmistrzach miała być na początku stycznia, ale moja żona wylądowała w szpitalu, prace redakcyjne stanęły i mamy 11 dni spóźnienia. Zdarza się. Nic na to nie można poradzić.
Myślę, że, o ile sam nie znajdę się w szpitalu, utrzymam takie tempo prac przez najbliższe dwa lata. Można to będzie nazwać walką z ubocznymi skutkami covid 19, albo jak kto chce. Wiem jednak, że inaczej nie można, bo interes trzeba będzie zwinąć. Jak się uda pracować w takim tempie przez dwa lata i covid odpuści, to trochę odpocznę. Z serią Baśń jak niedźwiedź będzie tak: jeśli wydam w tym roku IV tom polski, to wznowimy wszystko od II tomu począwszy, ale z inną numeracją i być może pod innym tytułem. Tak, by oddzielić pierwszy tom, wyraźnie różniący się od pozostałych, a z tamtych zrobić nową serię, może trochę zmienioną, w innych okładkach, stanowiącą taki ładny komplet. To dużo pracy, ale spróbuję temu sprostać.
Ekipa Michała Radoryskiego zaplanowała też kolejne nawigatory. Nie wtrącam się do tego, będę obserwował te prace z dala, być może coś tam dodam, a być może nie. Wskazałem im tylko kilka ciekawych tekstów archiwalnych i wygląda na to, że kolejny numer nawigatora, który mógłby się ukazać wiosną jest już rozpoczęty. Kiedy skończą nie wiem. Muszę się najpierw zająć swoimi zadaniami i je sfinalizować, żeby rzucić okiem na to co robią inni.
Tak się sprawy mają. Bardzo dziękuję więc wszystkim, którzy starają się, by nasz portal Szkoła nawigatorów, był coraz bardziej ciekawy, dynamiczny i przyciągał nowych czytelników. Ja też się o to staram, ale bez autorów i komentatorów nic by z tego nie wyszło, to jasne. Dziękuję wszystkim. Zabieram się do roboty, bo styczeń minął nie wiadomo właściwie kiedy, niby zostały jeszcze dwa tygodnie, ale cóż to jest, dwa tygodnie...mgnienie oka. No nic – action - jak mówią na amerykańskich planach filmowych.
tagi: książki baśń jak niedźwiedź sprzedaż wydawnictwo plany kwartalnik dodruki
![]() |
gabriel-maciejewski |
18 stycznia 2021 09:46 |
Komentarze:
![]() |
Paris @gabriel-maciejewski |
18 stycznia 2021 10:30 |
Przede wszystkim...
... to jak najwiecej zdrowia zycze - Panu, Malzonce, Dzieciom i wszystkim Pana Bliskim, bo jak to mowia - bedzie zdrowie to i praca bedzie, nie bedzie zdrowia nie bedzie nic...
... a co bedzie z konferencja w Kazimierzu, Panie Gabrielu ?
![]() |
gabriel-maciejewski @Paris 18 stycznia 2021 10:30 |
18 stycznia 2021 10:35 |
Nie wiem, w razie czego będziemy ją przesuwać aż sie w końcu uda. Takie mam słowo od menedżerki
![]() |
Draniu @gabriel-maciejewski |
18 stycznia 2021 10:37 |
Action , tak zgadza się.. A rzeczywistość jest tak absurdalna jak w amerykańskich filmach i to USA nadaje tempo tej szopki jaka nam jest aplikowana. Trzymam kciuki i życzę powodzenia. Osobiście jestem przekonany ,ze przynajmniej część planów wydawniczych zostanie wykonana.
![]() |
Andrzej-z-Gdanska @gabriel-maciejewski |
18 stycznia 2021 10:53 |
Ważne, że jest optymizm i dobre pomysły!
Do tego trochę zdrowia i wszystko się ułoży. :))
![]() |
Kuldahrus @gabriel-maciejewski |
18 stycznia 2021 18:23 |
Na pewno nie będzie nudno.
![]() |
Matka-Scypiona @gabriel-maciejewski |
18 stycznia 2021 19:58 |
Jakoś tak przypadkiem przeczytało mi się dzisiaj Pana wpis z 30 listopada 2019 roku. Polecam wszystkim, a zwłaszcza ostatni akapit. Zgadalam się ostatnio z koleżanką, że tego właśnie roku patrząc na otaczającą nas prosperity, pomyslalysmy o tym samym, czyli kiedy to pierdyknie i zacznie się grabiez. Ludzie myśleli, że przyczyną będzie ustawa 447, a tu jakiś covid. "To się załatwia wojskiem, albo terrorem". Pożyjemy, zobaczymy. Ale słowa były prorocze.
Z niecierpliwością czekam na realizację panskich pomysłów, bo wiem, że będą bardzo dobre. Życzę zdrowia i wszystkiego dobrego!
|
KOSSOBOR @gabriel-maciejewski |
18 stycznia 2021 20:03 |
Uff... Gabrielu, jestem pod wrażeniem /i synem też!/. Powodzenia!
![]() |
tadman @gabriel-maciejewski |
18 stycznia 2021 20:06 |
Nie wiem czy pandemia nie przysłużyła się KJ, bo onegdaj szedł człowiek do księgarni i kupował książkę, a teraz z powodu bydlaka w koronie księgarnie były zamknięte, ludzie siedzieli w domach, często na kwarantannie i pozostała tylko sprzedaż wysyłkowa. I w taki oto sposób przewaga innych wydawnictw uległa anulowaniu.
|
KOSSOBOR @Matka-Scypiona 18 stycznia 2021 19:58 |
18 stycznia 2021 20:08 |
Kilka już lat temu, jeżdżąc po Polsce i widząc ten cierpliwie i uporczywie budowany dobrobyt /domy, obejścia, firemki etc./, powiedziałam do towarzyszki podróży: Będzie wojna, bo już czas na rabunek Polaków. Odbudowali się i jest co rabować.
...
|
KOSSOBOR @KOSSOBOR 18 stycznia 2021 20:03 |
18 stycznia 2021 20:09 |
Znaczy - pod wrażeniem zdolnego syna :) Jakoś źle mi się napisało.
![]() |
Paris @KOSSOBOR 18 stycznia 2021 20:08 |
18 stycznia 2021 20:43 |
Tak...
... "holgingi" z upadla, i zbankrutowana masa BANKSTER, "nasz" premier i "dobra zmiana" beda nam sr*li jak grzyby po deszczu !!!
![]() |
cbrengland @gabriel-maciejewski |
18 stycznia 2021 21:27 |
Słucham więcej radia, czy YouTube'a, oczywiście z całego świata. Dzisiaj doznałem kolejnego szoku, co ostatnio zdażało mi się dość często ale też z coraz większym do tego dystansem podchodzę. W każdym razie, staram się :-) Ale, gdy słyszę szwajcarską grupę niemieckiej Volksmusic, która śpiewa, ok, nie całą pieśń ale jej kawałki, po angielsku na tle bajecznej scenerii Alp i przepięknie jodłując, by za chwilę znowu po angielsku, ostatnia moja cierpliwość umarła. Naprawdę.
Z tego już nic nie będzie. Skoro jedna grupa, a może i więcej tak robi, to za chwilę i inni. Ciekaw jestem, kiedy górale z Zakopanego będą śpiewać po angielsku. Chyba, że jestem już naprawdę na tej pustyni i nie wiem, że oni już też tak mają.
Może Grecy, jak od tysięcy lat trzymają się swojego języka, może oni się przynajmniej ostaną. Ta stacja z Cenralnej Macedonii i Thessalonik, wymiata:
![]() |
cbrengland @gabriel-maciejewski |
18 stycznia 2021 21:30 |
No tak, a mnie się już zdarza pisać nie po polsku. Ale ja z ortografii byłem zawsze do tyłu :-)