-

gabriel-maciejewski : autor książek, właściciel strony

"Skąd wziąć trzech milionów?", czyli wychodzenie z fikcji

Tekst ten miał się zaczynać inaczej, ale kolega smieciu powrócił i napisał, że musiał, ale to absolutnie musiał, napisać o koronawirusie, bo niedługo mogłoby być za późno. Nie będę polemizował ze smieciem, tak jak nie polemizowałem z innymi tekstami dotyczącymi bieżączki, albowiem uważam, że człowiek dorosły i poważny nie może poddawać się ciśnieniom zewnętrznym, nawet wielkim. Nie rozumiem więc entuzjazmu, jaki bije z tekstów takich, jak ten smiecia. Entuzjazmu, który zmieścić można w zdaniu – zaraz wszystko się rozpieprzy, ale będzie fajnie! Nie wiem co robi w życiu autor tego tekstu, ale jego powierzchowność i brak odniesień do czegokolwiek, na czym by się znał więcej. niż przeciętni uczestnicy naszej tu przygody, wskazuje, że nie jest to nic porywającego. Może więc właśnie przez to musi tak pisać i oczekuje, że koledzy, którym się akurat nudzi zrobią mu klikalność.

Wiem, że to jest orka na ugorze, ale wielokrotnie i bezskutecznie próbowałem wyjaśnić tutaj, że żadnej ucieczki nie ma. Rzeczywistość zaś finansowa, na którą wszyscy od czasu do czasu psioczymy, jest parawanem, za którym kryje się goła siła. Możemy więc sobie wybrać – spekulacje fikcyjnym pieniądzem, albo Auschwitz. I na to wychodzą różni mędrcy i mówią – jak odkopiemy złoża na Suwalszczyźnie, to Polska będzie potęgą. Bardzo przepraszam, ale nie mam już zdrowia i czasu na słuchanie takich bredni. Wielokrotnie podkreślałem, że jedyne co może ocalić człowieka w wymiarze jednostkowym, to dzieło. To jest kwestia nie do wyjaśnienia i nie do przekazania, głównie z tego powodu, że ludzie podejmują jakąkolwiek aktywność, dopiero wtedy kiedy dostaną od kogoś gwarancje na jej powodzenie. I to im się nie skleja w żaden sposób z ową wszechogarniającą fikcją, przeciwko której występują. Gwarancje muszą być. To jest też, między innymi, najważniejszy powód nadreprezentacji donosicieli w każdej grupie społecznej. Ludzie przejęci sobą, ale wewnętrznie niepewni, oczekują gwarancji. Tych zaś nie udziela nikt poza strukturami opresyjnymi. No więc, nie ma na co czekać, trzeba się decydować i podpisywać kwity, skoro nas doceniają.

Ja nie udzielam żadnych gwarancji i jeśli ktoś się po nie do mnie zwraca, odchodzi z niczym. Stawiam za to dwa postulaty, które muszą być spełnione naraz, albo wymiennie, żeby można było w ogóle rozmawiać o tym, co lubimy nazywać rzeczywistością – musi być jakość i musi być sztuka. Bez tego ani rusz. Pokusa dewaluacji jest oczywiście wielka i pojawia się natychmiast, albowiem uwalnia człowieka od wysiłku, daje mu poczucie solidarności z grupą i pozwala na wypowiadania całej masy niepotrzebnych i nic nie znaczących słów. Dewaluacja daje złudne bardzo poczucie bezpieczeństwa, za które ludzie gotowi są oddać wszystko, łącznie z duszą.

Nie mam zamiaru pisać o tym, co ludziom pokroju smiecia wydaje się najistotniejsze na świecie, czyli o doniesieniach medialnych i planach sił ciemności wobec nas. Miałem jednak wczoraj szczery zamiar napisać tekst o Tytusie Burattinim, z całkiem innym początkiem. No, ale wyszło jak wyszło.

Zacznę od końca. Na każdym polu, jak to wczoraj stwierdził stalagmint, można znaleźć efekty działalności Tytusa Liwiusza. Nie trzeba mieć nawet wykrywki, wystarczy przesiewać ziemię w dowolnym miejscu sitkiem. Im bliżej ośrodków miejskich i targowych tym łatwiej o znaleziska. Ja sam pod Błoniem, parę lat temu, znalazłem trzy, dawniej znalazłem jeszcze jedną, było to kiedy jeszcze chodziłem do podstawówki. Mówię oczywiście o miedzianych szelągach, czyli tak zwanych boratynkach, które miały uratować zbankrutowane państwo przed upadkiem, a wraz ze srebrnymi tymfami przyczyniły się do jego katastrofy. Tak się tę kwestię zwykle ujmuje. Komisja królewska stanęła przed problemem - „Skąd wziąć trzech milionów” - cytat autentyczny – stanęło na tym, że pan Burattini dostanie w dzierżawę mennicę w Ujeździe pod Warszawą i tam zacznie, pardon, tłuc, te szelągi. Miały być one przeznaczone na opłacenie wojska. Łatwość z jaką czytamy o tym, że szelągi i tymfy zadały śmiertelny cios polskiemu systemowi pieniężnemu, jest zadziwiająca. Na tymfach było nawet napisane, że wartością ich jest bezpieczeństwo kraju. No, ale kraj nie upadł, choć przecież natychmiast zaczęto bić w milionach sztuk fałszywe szelągi i fałszywe tymfy, a jestem pewien, patrząc na nędzę rysunku, na tych swoich boratynkach, że wszystkie one są podrobione. Rzeczywistość finansowa była fikcją, w której ludzie radzili sobie jak umieli, ale przecież kraj nie upadł. Dlaczego? Albowiem to nie miedziane krążki wypuszczane przez koronną i litewską mennicę, były najważniejsze i nie one w istocie stanowiły o istnieniu kraju. Mimo dewaluacji pieniądza, wypłynięciu dobrej, srebrnej monety za granicę, mimo fałszerstw na masową skalę – ponoć w obiegu było, jak szacują, ponad dwa miliony boratynek – kraj nie upadł. Ludzie żyli, handlowali, magnaci budowali rezydencje, kupcy kamienice, a chłopi swoje chałupy, wszystko działało. Więcej, królestwo, za Jana III podejmowało militarne akcje zaczepne, poza granicami kraju. Mimo finansowej fikcji, w której Rzeczpospolita była pogrążona. Może więc ta katastrofa nie była wcale taka wielka, a my po prostu czegoś nie rozumiemy? No dobrze, nie my, a ja...może ja po prostu czegoś nie rozumiem. Za te boratynki można było wykupić w krajach ościennych dobrą srebrną monetę, podobnie jak sto lat później król Fryderyk wykupował dobrą polską monetę za swoje parszywe trojaki. W czym więc problem? No właśnie do końca nie wiadomo. Być może w gwarancjach, które polskiemu systemowi monetarnemu dawały dwory obce? Buratiini, oskarżony o to, że się gwałtownie wzbogacił na dzierżawie mennicy, nie chciał jej wziąć po raz drugi, nie miał też zamiaru ulegać namowom króla, a ten z kolei także nie zamierzał naciskać na swojego mincerza. Kto w takim razie domagał się od Burattiniego, by wziął na siebie tę straszliwą odpowiedzialność? Sejm i komisja skarbowa. Dwór podchodził obojętnie do kwestii reformy finansów, której efektem miało być „wzięcie skądś trzech milionów”, ale komisji i posłom wszystko jedno nie było. Dwór bowiem wiedział, że nawet jeśli kraj zaleje moneta obca, to płatności i spekulacje odbywać się będą tak samo, ale odpowiedzialność za to nie spadnie na króla. On sam zaś i jego otoczenie mogą się na wspomnianych spekulacjach wzbogacić. Problem polega, jak zwykle na tym, kogo obarczyć odpowiedzialnością za koszta reformy, a kto będzie jej beneficjentem. Burattini miał wybić szelągów za pięć milionów dwieście pięćdziesiąt tysięcy. Na pewno wybił więcej, a fałszerze ową liczbę jeszcze potroili. Pytanie ilu było wśród nich posłów i ilu było wśród nich członków komisji skarbowej? Gwałtowność oskarżeń, jakie do dziś ciska się przeciwko Burattiniemu, wskazuje, że kilku z całą pewnością. Boratynki, autentyczne i fałszywe, były w obiegu do czasów saskich, zaczęto je wycofywać stopniowo i zastępować monetą z wizerunkiem Augusta II i Augusta III. Prawdziwa katastrofa państwa nastąpiła jednak dopiero wtedy kiedy Stanisław August zreformował mennicę i zaczął wypuszczać, znane wielu z nas trojaki, grosze i dukaty. Była to, jak powiadam, katastrofa prawdziwa, albowiem pieniądze te, tak jak srebrne talary w czasach Zygmunta Augusta, stały się od razu najbardziej poszukiwanym towarem w Europie. Ściągano je masowo i przebijano na monetę podłą. Na polskiej reformie skarbowej bogacili się sąsiedzi, którzy mieli zamiar kraj podzielić. Nie pojmuję więc nadal dlaczego o całe zło oskarża się Burattiniego?

Czy rzeczywiście komisja nie wiedziała skąd „wziąć trzech milionów”? Myślę, że sposoby na to były równie proste, jak w czasach dzisiejszych – można było odkopać jakieś złoże i wydzierżawić je, jak to się odbywało za króla Ćwieczka, jakiemuś bankowi. Można było postarać się o czyjeś gwarancje – o to akurat się chyba postarano, bo Burattini był agentem dworu francuskiego – można było zadłużyć państwowe nieruchomości. Myślę, że sposobów było wiele, ale problem polegał na tym iż komisja widziała tylko jeden – bicie podłej monety, albowiem to umożliwiało spekulację. Nie wiemy ile obcego srebra sprowadzono do Polski za pomocą boratynek, wiemy, że ich kariera zakończyła się nędznie. Ponoć, jeszcze dziesięć lat temu, kiedy pod Wilanowem były pola uprawne, można tam było znaleźć całe stosiki tych pieniążków posklejane jeden na drugim. Burattini zaś stał się złym duchem straszącym w państwowej wytwórni papierów wartościowych. I zadziwiające jest to, że nikt do tej pory nie pokusił się o inną interpretację jego misji niż ta, o której tu piszę. A przecież pan Burattini nie był tylko mincerzem. On nim był na pół etatu. To był przede wszystkim architekt i inżynier. Zbudował most przez Wisłę dla armii idącej przeciwko Lubomirskiemu, zbudował Pałac Kazimierzowski, projektował machiny latające, a jakby tego było mało wystawił własny oddział wojska w czasie Potopu i na jego czele walczył ze Szwedem. Burattini zanim przybył do Polski, był w Egipcie, gdzie robił pomiary piramid i rysował plany tamtejszych miast. To jest niezwykłe i szalenie inspirujące, przynajmniej dla mnie. Nie wiem niestety czy pozostały jakieś dokumenty i wspomnienia po innych niż mennicza działalności Burattiniego. Dziwne jest też, że nie interesuje to polskich historyków, popularyzatorów i badaczy. Poza oczywiście tymi, którzy zajmują się finansami. No, ale ci są z zasady na aucie i mają opinię nudziarzy.

Jeśli idzie o historyków sztuki, to sprawa jest wręcz tragiczna. Burattini, tak aktywny w kryzysowych latach dla królestwa, szlachcic z polskim indygenatem, budowniczy, człowiek wszechstronnych zdolności, w zasadzie dla nich nie istnieje. Nie ma go. Nikt nie pisze o nim – polski Leonardo da Vinci, choć o takim Kwaśniewskim pisano – polski Kennedy. Historia sztuki w ogóle zaczyna się od Winckelmanna, a polska od Stanisława Kostki Potockiego. I koniec.

Jeśli idzie o historyków wojskowości jest podobnie. Ten oddział wystawiony przez Burattiniego i jego w nim obecność, a także szlak jego bitewny, to są szalenie interesujące sprawy. Można by było, analizując te dane, dowiedzieć się wielu zaskakujących rzeczy, jak sądzę. Być może są na ten temat jakieś opracowania, ale ja ich nie znam. Jesteśmy, jako konsumenci treści pozostawieni na pastwę idiotów, których największym marzeniem, jest otrzymać od kogoś gwarancje, na sprzedaż produkowanych przez siebie treści. Tak jak komisja skarbowa i sejm musiały dostać od króla gwarancje na to, że Burattini wybije pięć milionów szelągów, a Tymf stosowną ilość tymfów, które pozwolą „skądś wziąć trzech milionów” i uratować królestwo. Ono i tak ocalało, a działalność mennicza nie miała na to wpływu i jest w mojej ocenie stanowczo przeceniana. Królestwo miało bowiem jeszcze poddanych, a ci mogli produkować dobrej jakości towary, co też i zachodziło. I przez to właśnie kraj nie pogrążył się w całkowitym chaosie. Nic o tym jednak nie wiemy, albowiem przymuszani jesteśmy dziś do zastanawiania się co też się stanie, kiedy siły ciemności zlikwidują „finansową fikcję”. Ja wiem, co zrobię – zajmę się produkcją szarego mydła ze zdechłych psów. Trochę będzie co prawda śmierdziało, ale za to nie będę musiał niczego podpisywać. Mydło zaś od wieków jest w czasach kryzysów najbardziej poszukiwanym towarem na rynku. Jak już się człowiek porządnie upaprze tymi gwarancjami na swoją aktywność, jak już się naprorokuje i nawskazuje tego zła pleniącego się wokół, jak już napisze te wszystkie instrukcje prowadzące do powszechnego szczęścia i zbawienia ojczyzny, zechce na pewno czymś umyć ręce.

No, ale to plan na przyszłość, którą wieszczą prorocy z yutuba. Póki co czytajmy co tam o Burattinim i finansach w ogóle, napisał Adam Szelągowski.

 

https://basnjakniedzwiedz.pl/produkt/pieniadz-i-przewrot-cen-w-xvi-i-xvii-wieku-w-polsce/

 

https://basnjakniedzwiedz.pl/produkt/z-dziejow-wspolzawodnictwa-anglii-i-niemiec-rosji-i-polski/



tagi: finanse  mennica  zaraza  burattini  adam szlągowski 

gabriel-maciejewski
3 maja 2020 09:29
40     3316    22 zaloguj sie by polubić
Postaw kawę autorowi! 10 zł 20 zł 30 zł

Komentarze:



cbrengland @gabriel-maciejewski
3 maja 2020 10:33

Wielokrotnie podkreślałem, że jedyne co może ocalić człowieka w wymiarze jednostkowym, to dzieło.

oraz

Stawiam za to dwa postulaty, które muszą być spełnione naraz, albo wymiennie, żeby można było w ogóle rozmawiać o tym, co lubimy nazywać rzeczywistością – musi być jakość i musi być sztuka. 

czyli też działanie i należy stale iść, oczywiście do przodu, a nie w tył, oczywiście czasem również na spacer ☺

zaloguj się by móc komentować

Krzysiek @gabriel-maciejewski
3 maja 2020 10:33

"kolega smieciu powrócił i napisał" ... zaraz wszystko się rozpieprzy, ale będzie fajnie!"

On tak ma co najmniej od pięciu lat. W podobnym tonie zaczynał na forum independenttrader. Nie może się doczekać - no to niech czeka. Pewnie co pół roku będzie się ożywiał jak jakieś tam wydarzenia wg niego oznaczać będą że to już już. Dociągnie tak do końca swej drogi - może to ważne dla niektórych, aby coś wyobrażonego podtrzymywało ich i dodawało jakiegoś wigoru życiowego? Z drugiej strony,  jak z 3, a może za 7 lat w końcu ktoś inny niż PiS będzie miał w większość w Sejmie, to czy smieciu przeżyje wzmożenie i entuzjazm? Nie pęknie wtedy (z radości)?

zaloguj się by móc komentować

Kuldahrus @gabriel-maciejewski
3 maja 2020 10:43

Ja zawsze wracam, myślami, do tego co pięknie nazwałeś - szukaniem akceptacji. Uważam, że to jest coś strasznego, paraliżującego ludzi i demoralizującego. Mam taką intuicję, że to jakoś zostało opisane w Katechiźmie, jako rodzaj wady głównej prowadzącej do ciężkich grzechów, ale pod inną nazwą. Z tego może człowieka wyciągnąć tylko Bóg.

zaloguj się by móc komentować

Nova @gabriel-maciejewski
3 maja 2020 12:02

Ten Buratini to był niezły spec od jednostek i miar. I nawet jak przemirzył Egipt to zdarzyło mu się przebywać razem z Angielskim astronomem Johnem Graevsem. Notatki z Egiptu potem mu skradli jacyś maruderzy na Węgrzech :). Nie wiem czy Pan widział biografię Buratiniego na włoskiej wiki, polecam :

https://it.wikipedia.org/wiki/Tito_Livio_Burattini

Wszechstronny był ten zarządca mennicy.

 

zaloguj się by móc komentować

krzysztof-laskowski @gabriel-maciejewski
3 maja 2020 12:06

Badacze nie interesują się tym tematem najwyraźniej dlatego, że funkcjonują w strukturach utworzonej w osiemnastym wieku neo-Polski. 

zaloguj się by móc komentować

Jakub @gabriel-maciejewski
3 maja 2020 12:15

Boratynki były dobre czy złe? Dobrze jest bić złą monetę i kupować dobra o realnej wartości, czy nie dobrze? Sprawa upadła w dawnej I RP jak spróbowano bić na powrót dobrą monetę, czy dużo wcześniej kiedy bito złą podczas wojen? Jako, że Prawda jest jedna i poznawalna to myślę, że można (a nawet trzeba) sobie odpowiedzieć na takie i inne pytania dotyczące historii gospodarczej. Takie odpowiedzi dają między innymi fundament pod ocenę dzisiejszej sytuacji finansowej w Polsce, czy na świecie. Ja jestem zwolennikiem jednak tzw. dobrego pieniądza, przy całym "dobrodziejstwie" inwentarza jaki się z nim wiąże. Nie wyobrażam sobie, żeby kraj w którym rzeczy odbywają się na kredyt, a oszczędzanie jest powszechnie kompromitowane miał być zgodny z chrześcijaństwem. 

zaloguj się by móc komentować

Pioter @gabriel-maciejewski
3 maja 2020 12:16

Za boratynki poza Rzeczpospolitą nie dało się nic kupić. Z kilku podstawowych powodów:

1 - to był pieniądz podwartościowy o obiegu przymusowym - czyli miedzi w nim było znacznie mniej niż wynikałoby z tabel kursowych

2 - obieg pieniądza miedzianego była prawnie zakazany na Śląsku i większości krajów Rzeszy - po inflacji kiperowej (1623) aż do czasu wojen sukcesyjnych w 1740. Jedynym krajem poza Rzeczpospolitą z przymusowym obiegiem miedzi była wówczas Szwecja - ale tam pilnowano, aby wartość miedzi w pieniądzu odpowiadała rzeczywistej wartości pieniądza

3 - w takiej masie jak były nikt faktycznie nie pilnował ich bicia. Każdy chciał przy tym zarobić - magnaci, rząd, miasta, nawet chłopi (podobno przebijający u kowali miedziane garnki na monety), ale najwięcej hospodar mołdawski.

Natomiast za przywiezioną przebitą mołdawską (śląską, węgierską, szwedzką, itd) miedź można było wywieść towar i srebro z Rzeczypospolitej. Nawet te gorszego rodzaju - bo i tak jest zysk kursowy zachowany.

I wbrew pozorom nie miało to zbyt wielkiego wpływu na gospodarkę kraju - szlachta przeszła dość szybko na weksle, a boratynki w prywatnych rozliczeniach zaczęto przyjmować na wagę, a nie po kursie przymusowym (chyba, że ktoś regulował podatki czy cła dla króla). Ludzie radzą sobie dziś w Zibmbabwe z inflacją trwającą 30 lat, to czemu nie mieli sobie poradzić wtedy z inflacją, której patronem uczyniono Buratiniego. I dlatego też nie opłacało się schylać po jedną boratynkę, która wypadła w trakcie prac - to jakby dziś schylać się po monetę 10 groszową.

zaloguj się by móc komentować

umami @gabriel-maciejewski
3 maja 2020 13:43

Ten Dragon w Wiki to jakaś pokraka, która ma nikłe szanse wzbicia się w powietrze. Podobnie jest z innymi wizualizacjami, zawartymi w tym artykule Karoliny Targosz „Latający smok” Tita Livia Burattiniego:
http://bazhum.muzhp.pl/media//files/Kwartalnik_Historii_Nauki_i_Techniki/Kwartalnik_Historii_Nauki_i_Techniki-r1975-t20-n2/Kwartalnik_Historii_Nauki_i_Techniki-r1975-t20-n2-s269-293/Kwartalnik_Historii_Nauki_i_Techniki-r1975-t20-n2-s269-293.pdf

Wklejam tu więc szkic, opublikowany w Flight International z 9 maja 1963 roku, zrobiony przez Jerzego Bogdana Cynka na podstawie opisów machiny z korespondencji des Noyersa.


https://web.archive.org/web/20141215144513if_/http://www.flightglobal.com/FlightPDFArchive/1963/1963%20-%200722.PDF

zaloguj się by móc komentować

umami @gabriel-maciejewski
3 maja 2020 15:06

Tu jeszcze jeden ciekawy artykuł Karoliny Targosz:
MODEL „LATAJĄCEGO SMOKA" TITA LIVIA BURATTINIEGO I NIEZNANE REPERKUSJE JEGO PROJEKTU
http://bazhum.muzhp.pl/media//files/Kwartalnik_Historii_Nauki_i_Techniki/Kwartalnik_Historii_Nauki_i_Techniki-r1989-t34-n3/Kwartalnik_Historii_Nauki_i_Techniki-r1989-t34-n3-s605-612/Kwartalnik_Historii_Nauki_i_Techniki-r1989-t34-n3-s605-612.pdf

Inny artykuł z ilustracją:


Schemat „Latającego Smoka” z góry, rysunek z Archiwum Académie des Sciences w Paryżu (Źródło: Technika Lotnicza i Astronautyczna nr 4/1989).
http://www.samolotypolskie.pl/samoloty/604/126/Boratyni-Latajacy-Smok


A tu historia:

Listy Piotra des Noyers sekretarza królowej Maryi Kazimiery z lat 1680-1683 rzeczy polskich dotyczące.

Portofolio królowéj Maryi Ludwiki, czyli Zbiór listów, aktów urzędowych i innych dokumentów, ściągających się do pobytu téj monarchini w Polsce T. 1 i 2:
https://www.wbc.poznan.pl/dlibra/publication/81643/edition/95833/content
https://www.wbc.poznan.pl/dlibra/publication/81644/edition/95834/content

Dwa artykuły Wojciecha Tygielskiego. Fragment pierwszego:

„W drugiej połowie XVII wieku pełnomocnym reprezentantem Tito Livio Burattiniego, także w sprawach finansowych, bywał Angelo Maria Bandinelli, początkowo poczmistrz włoski, który potem swoją działalność (ta bowiem najwyraźniej nie okazała się deficytowa) rozszerzył na cały kraj 15). A przecież kwestie i transakcje finansowe, w jakich uczestniczył Burattini, wielki przedsiębiorca i kontrowersyjny dzierżawca mennic, należały do najpoważniejszych; tego rodzaju upoważnienie miało więc swoją wagę. Przy czym bez kłopotu można wymienić nazwiska licznych włoskich współpracowników, stale obecnych w najważniejszych sferach jego działalności — poczynając od partnerów politycznych, wpływowych na dworze, jak Geronimo Pinocci i Sebastiano Cefali, poprzez Paola Del Buono, dyrektora mennicy cesarskiej, z którym Burattini w 1656 r. spotykał się w Wiedniu, gdzie wspólnie planowali działania na polskim rynku monetarnym, czy też Buono Del Buono, rodzonego brata Paola, dworzanina Jana Kazimierza i Michała Korybuta, a na niejakim Fakinetim, mincerzu w mennicy bydgoskiej, kończąc 16).”
Razem czy z osobna? Procesy integracji włoskich imigrantów w Rzeczypospolitej szlacheckiej

Czy potrafimy skonstruować model kariery Włocha w siedemnastowiecznej Rzeczypospolitej?

I jeszcze takie:
Bartosz Dziewanowski-Stefańczyk – Tytus Liwiusz Burattini jako dzierżawca mennic – ofiara czy winowajca kryzysu lat 1659-1668?
Grzegorz Śnieżko – Fałszerstwa małych szelągów miedzianych Jana Kazimierza ze skarbu monet z miejscowości Idźki-Wykno, pow. wysokomazowiecki, „Wiadomości Numizmatyczne”, vol. LVI, No. 2 (194), 2012
Krzysztof Wnęk – Wielkie afery z małą monetą Fałszowanie na wielką skalę miedzianych szelągów Jana Kazimierza w Drugiej połowie XVII wieku

Natomiast nigdzie nie mogę znaleźć, po prostu, rękopisu Boratyniego – Informacya o mennicy szelągowej. Jest to pozycja odnotowana w 1952 roku w Rejestrze przybytków rękopiśmiennych ale on-line jej nie ma.

Nawet włosi ją odnotowują:
Informacya o mennicy szelągowej [Resoconto sulla coniazione degli scilonghi]: messo sotto accusa, per difendere il proprio operato come responsabile della zecca regia, Burattini scrisse questo opuscolo di trentadue pagine non numerate, senza frontespizio, senza note di stampa e senza luogo d’edizione. E’ scritto in polacco e corredato di alcuni documenti relativi alla gestione delle zecche. E’ conservato presso la Biblioteca Jagellonica di Cracovia (segnatura: 22414 III Mag. St. Dr.).
http://www.campedel.it/recensi/68.HTM

tłumaczenie z Deep.pl:
postawiony w stan oskarżenia, aby bronić swojej pracy jako dyrektora mennicy, Burattini napisał tę broszurę, składającą się z trzydziestu dwóch nienumerowanych stron, bez frontówki, bez not drukarskich i bez miejsca wydania. Jest on napisany w języku polskim i towarzyszy mu kilka dokumentów związanych z zarządzaniem mincernią. Jest przechowywany w Bibliotece Jagiellońskiej w Krakowie.

zaloguj się by móc komentować

umami @gabriel-maciejewski
3 maja 2020 15:16

No i ciekawe jak ten Burattini aka Boratyni/Boratini został złotym kluczykiem Buratino.

zaloguj się by móc komentować

szarakomorka @Krzysiek 3 maja 2020 10:33
3 maja 2020 16:03

Dlaczego smieciu - przecież powoli forum SN zmienia się ( w komentarzach) w "smieciowisko".

Jak tylko niektórzy "poczują krew" to ujadaniu , że wszystko co w realu to dno nie ma końca, a na pytanie o konkretne recepty -

 ktoś mi napisał w komentarzu:

-"chcesz porównać jakiś ćwoków z naszą skutecznością i realizowanymi projektami?"-

myślałem, że spadnę z krzesła.

zaloguj się by móc komentować

umami @gabriel-maciejewski
3 maja 2020 16:23

No i ten duet Geronimo Pinocci — Boratini to trochę jak Pinokio — Buratino :)

Ciekawy biogram ma Pinocci. I rzecz jasna rękopisy o kwestiach monetarnych leżą w Archiwum Pinoccich w Krakowie a część zaginęła. Karolina Targosz pisze tak:

Żadnych danych na temat studiów Pinocciego nie posiadamy. Najwięcej powiązań miał 
później z bolońskim środowiskiem intelektualnym. Był człowiekiem odznaczającym 
się wysoką kulturą i szerokimi zainteresowaniami intelektualnymi. Większość ich 
splatała się jak najściślej z różnymi gałęziami jego działalności, znajdując 
wyraz w licznych pismach (przeważnie niepublikowanych, a zachowanych w 
większości w Archiwum Pinoccich w Arch. Państw. w Kr.). Dwa jego pisma dotyczą 
kwestii monetarnych i ogólno-ekonomicznych. W rękopisie (Arch. Pinoccich nr 370) 
bez tytułu, pochodzącym z r. 1663, przeprowadził Pinocci krytykę zgubnej dla kraju 
emisji dwóch rodzajów monet złej próby naraz, srebrnych ortów i miedzianych 
szelągów, wykazując, że te ostatnie są w danej sytuacji ekonomicznej mniej 
szkodliwe (bronił tu koncepcji ówczesnego mincerza Tytusa Liwiusza Burattiniego, 
swego kompatrioty i przyjaciela)
. W drugim piśmie, drukowanym ok. r. 1669, Vilis 
moneta Reipublicae pestis
proponował radykalne uzdrowienie sytuacji monetarnej. 
W obydwóch rzucał śmiałe myśli merkantylistyczne, stawiając m. in. za przykład 
Holandię, znaną mu z okresu misji dyplomatycznej. Już od r. 1644 rozpowszechniał 
pisane «nowiny» polsko-włoskie i jako najbardziej kompetentna osoba objął w r. 
1661 redakcję „Merkuriusza Polskiego”, pierwszej gazety drukowanej w Polsce, 
pomyślanej jako oficjalny organ informacyjny dworu. 
https://www.ipsb.nina.gov.pl/a/biografia/hieronim-pinocci-h-nalecz-odmienny

Karolina Targosz napisała studium o nim.

zaloguj się by móc komentować

Magazynier @gabriel-maciejewski
3 maja 2020 16:49

No niestety, system udzielnych księstw w Rzeczypospolitej XVII w. nie dawał szansy na polskie miliony. Może i agentura francuska wraz z Marią Gonzagą pomogłaby Janowi Kazimierzowi wybić się na własny bank. Ale Lubomirscy, Radziwiłłowie, Leszczyńscy, Zamoyscy et consortes mieli dużą ochotę na swoją udzielność. Model włoskich republik kupieckich chyba działał na ich wyobraźnię. Królewszczyzny jak Państwo Kościolene otoczone wianuszkiem księstw kupieckich. A jeszcze bardziej ochota na własną potęgę, żywa od czasów św. Jadwigi. Może się mylę, ale zakładam, że fałszowanie pieniądza i nielegalne wywożenie go z kraju (razem z lobbingiem na rzecz sąsiadów) to jest ich sprawa.  

zaloguj się by móc komentować

BTWSelena @szarakomorka 3 maja 2020 16:03
3 maja 2020 16:55

"przecież powoli forum SN zmienia się ( w komentarzach) w "smieciowisko". " a ja jestem przeciwnego zdania.Absolutnie nie!..Nawigatorzy sami o to dbają,nawet w komentarzach,są ciekawe wieści informacje ,nowe tropy,wskazywanie fałszywych serwowanych wartości..Proszę nie przesadzać-nie da się stricte czysto naukowych ,czy ekonomicznych faktów umieszczać tylko i wyłącznie na portalu... Bezprzecznie @smieciu ma dobre "pióro"i talent do pisania... To,że zajmuje się analizą pisowskich relacji w kontekście "żyć,lub upaść" -to odrębna sprawa. I moim zdaniem marnuje swój talent do storzenia czegoś wartościowszego.Takich blogów jest tysiące zalewające każdy portal z mniejszym ,lub większym wdziękiem i analizą opisane.Żyjemy w takiej rzeczywistości i to nas wszystkich trapi...więc zawsze dyskusje skierowane na tą rzeczywistość będą...Od tego zależy los naszych rodzin i przyszłości...

zaloguj się by móc komentować


gabriel-maciejewski @stanislaw-orda 3 maja 2020 10:21
3 maja 2020 17:11

Wczoraj o tym myślałem - Burattini = Boratino

zaloguj się by móc komentować

gabriel-maciejewski @cbrengland 3 maja 2020 10:33
3 maja 2020 17:12

Nie mogę na razie chodzić na spacer, bo źle się czuję

zaloguj się by móc komentować




gabriel-maciejewski @Nova 3 maja 2020 12:02
3 maja 2020 17:14

Dziwne,  że nie ma o nim powieści dla młodzieży

zaloguj się by móc komentować


gabriel-maciejewski @Jakub 3 maja 2020 12:15
3 maja 2020 17:14

Ja też sobie nie wyobrażam

zaloguj się by móc komentować




gabriel-maciejewski @FanKrajskiego 3 maja 2020 15:48
3 maja 2020 17:17

Nie odpowiadam za to co myślą sobie o moim pseudonimie dyslektycy z niedosłuchem

zaloguj się by móc komentować

gabriel-maciejewski @umami 3 maja 2020 16:23
3 maja 2020 17:18

Zajrzę do tego, ale nie dziś

zaloguj się by móc komentować


Paris @szarakomorka 3 maja 2020 16:03
3 maja 2020 17:55

Dobrze panu napisal...

... i  szkoda, ze nie spadl pan z krzesla  !!!

zaloguj się by móc komentować


Jazgarz @gabriel-maciejewski
3 maja 2020 18:28

Upadek (ten ostateczny) ekonomiczny i rp miał pośrednią przyczyne w wojnie siedmioletniej- Fryc zajął elektorAt saski i wymusił bodajże na Bruhlu wydanie mu stępli do bicia polskich monet. Dystrybucją gorszej, z tańszych stopów, monty parali się żydzi oczywiście i pro niemieckie mieszczaństwo (luterskie). Wacław Rzewuski oszacował że z tego powodu Rzeczpospolita traciła 2/3bogactwa

zaloguj się by móc komentować

Jazgarz @Magazynier 3 maja 2020 16:49
3 maja 2020 18:31

Prot Potocki chyba wyszedł z koncepcją sprzedaży starostw, by za uzyska środki utworzyć bank narodowy/centralny

zaloguj się by móc komentować

Pioter @Jazgarz 3 maja 2020 18:28
3 maja 2020 18:33

To był łup wojenny w mennicy w Deźnie. Do tego nie były to stemple polskie, ani polskiej monety - tylko saskie. Polska moneta w tamtym czasie nie istniała - Sejm nakazał zamknięcie mennic i zakazał bicia własnej monety Wettynom. To, że saskie monety obiegały w Polsce to już inna bajka.

zaloguj się by móc komentować


Pioter @Jazgarz 3 maja 2020 18:44
3 maja 2020 20:27

Owszem, ale to juz czasy po Wettynach.

zaloguj się by móc komentować

Magazynier @Jazgarz 3 maja 2020 18:31
3 maja 2020 21:05

To ciekawe. Prot w ogóle miał kiepałę do interesów. Kompania czarnomorska to inny jego pomysł. Ale niestety siedział w kieszeni Fergussona-Teppera. Fergusson jak na złość zbankrutował się. Prot podobno żył do 1801. Ale możliwe, że w pierwszym wcieleniu tylko, później mogło się napatoczyć jakieś inne. W Surinamie czy może jako jakiś pasza. Oczywiście jeśli był zasłużony dla sieci holenderskiej. 

zaloguj się by móc komentować

zaloguj się by móc komentować