Skąd się bierze sława?
Odwiedził nas wczoraj na targach pan, który zaczął swoją przemowę od tego, że moje książki się wybrzuszają. Potem gładko i niespodziewanie dla mnie i stojących na stoiku osób rzekł, że pracowałem dla żydowskiej gazety dla Polaków i teraz to ukrywam. To znaczy wcześniej pisałem o tym na 4 stronie okładki, ale już przestałem. Nie zwróciłem mu uwagi, że ostatnią 4 stronę okładki zapełniałem informacjami o sobie jakieś 2 lata temu przy okazji książki „Kredyt i wojna” bo to i tak nie miało dla niego znaczenia. Kiedy pan skończył wykrzykiwać te swoje rewelacje, a ja mu coś odpowiedziałem, rzekł, że gdyby nie Grzegorz Braun, który zrobił mi w Poznaniu promocje, te moje – cytuję – historyjki nie byłyby takie popularne. To znaczy on mówił trochę inaczej, a po wymienieniu nazwiska Grzegorza Brauna przeszedł wprost na bełkot. Pan Jerzy który stał obok zapytał go grzecznie, która to jest ta gazeta żydowska dla Polaków, bo on nie wie i żeby miły pan mu wyjaśnił. Ten jednak nie zrobił tego, przejrzał sobie amerykańską książkę, potem Socjalizm i śmierć, a potem poszedł wyraźnie z siebie zadowolony. Pomyślałem, że wiekuisty krasnoludek nie próżnuje i odwiedza coraz większą liczbą osób. Pomyślałem też, że to chyba będzie niestety jedyna nagroda za moją pracę, to znaczy odwiedziny takich istot, albowiem ja nie posiadam żadnej gwarancji dla swojej popularności. I nawet się o nią nie staram. Już wyjaśniam o co mi chodzi. Stoimy na tych targach od sześciu albo siedmiu lat i ani razu nie zhańbiłem się wniesieniem opłaty za wyczytywanie mojego nazwiska przez megafon. Nie zrobiłem tego ponieważ jest to przeciwskuteczne, nie zrobiłem tego ponieważ nie o taki rodzaj sławy mi chodzi. Są jednak ludzie, którzy od samego początku lansują się na megafonie i czynią to nie dość, że z przekonaniem o słuszności tych działań, to jeszcze z przekonaniem, że im się należy. Na przykład taki autor jak Patlewicz, przedwczoraj był wyczytywany ze sześć razy. Mówili na którym stoisku stoi, co ma do zaprezentowania i jakie dzieła ostatnio ogłosił. Trochę się z kolegami z tego pośmialiśmy, a ja utwierdziłem się w przekonaniu, że czynię słusznie, choć pewnie nie uchroni mnie to przed wizytami ludzi zaprzyjaźnionymi z odwiecznym krasnoludkiem.
Targi są w mojej ocenie dużo słabsze niż w zeszłym roku. Może przez mróz, a może przez coś innego, na przykład przez rajd organizowany na ulicach Warszawy, który blokuje możliwość dojazdu pod zamek. Być może przyczyna leży także w tym, że impreza rozbija się tak naprawdę na kilka mniejszych, a przez ten nieszczęsny megafon ogłaszani są, co pięć minut właściwie, inni geniusze pióra, którzy mają do zaprezentowania swoje wiekopomne dzieła. Jak zwrócił uwagę mój sąsiad – Pan Krzysztof – który siedzi na stoisku „Myśl polska” nie do pomyślenia jest, by na targach, odbywających się pod patronatem prezydenta Andrzeja Dudy sprzedawano książkę zatytułowaną „Andrzej Duda – biografia prawdziwa”, którą napisał Jerzy Robert Nowak. No, ale tak się właśnie dzieje i ta publikacja też jest reklamowana przez megafon. Na przeciwko mnie siedzi Pan Stanisław, który obstawia stoisko „Do rzeczy”. Na nim zaś mamy wielkie dzieła pisarza Lisickiego, który próbuje uwodzić publiczność swoją powiększoną fizys wypełniającą w całości okładki jego książek. Mnie się zawsze zdawało, że jak ktoś ma pieniądze to potrafi zadbać, by na okładce było jednakowoż coś innego niż on sam. No, ale widocznie się myliłem. Kiedyś też umieszczałem swoje zdjęcia na 4 stronie okładek, były to zwykle przypadkowe jakieś fotki z wakacji, a i to się nie podobało wielu osobom i zwracano mi uwagę, że chyba już przesadzam z tym lansem własnej osoby. Dlatego teraz Tomek rysuje na końcu sławnych artystów, a to Burta Lancastera, a to Salvadora Dali….
Targi przybrały więc w tym roku formułę siłowego lansowania autorów, którzy wcześniej zdobyli trochę popularności w internecie. Jeśli do tego dodamy wszystkie te malownicze postaci przebiegające halę w tę i z powrotem i czujące się tam jak w domu, zarysuje się przed naszymi oczami obraz całości. Targi książki historycznej są momentem kulminacyjnym po całym roku uporczywego lansu w sieci. Kłopot w tym, że miejsca jest tam cholernie mało, a prócz bohaterskich demaskatorów, są jeszcze przecież wydawnictwa pierwszoobiegowe, takie jak PiW, które też chcą coś sprzedać i też chcą zdobyć trochę sławy. Coraz bardziej zaczyna to przypominać opisywaną tu już wielokrotnie szafkę na dworcu, w której faceci w czerni ukryli grupę malutkich kosmitów modlących się do zużytej karty rabatowej z pizzerii. Impreza traci rozmach, ale nie jest to wina autorów ani wydawców. Oni chcieliby mieć swoje pięć minut sławy i są przekonani, że tę załatwi im megafon. Bo niby jak inaczej? Tak się nie stanie. Może się za to okazać, że jeśli organizatorzy nie zrobią czegoś z tymi targami, to znaczy nie znajdą nowego, większego miejsca, nie zmienią formuły, megafon może stać się narzędziem szyderstwa i każdy kto będzie przezeń wyczytany wywoła już tych rechot u publiczności. Dziś jeszcze do tego daleko, ale wypadki, jak wiemy, potrafią niespodziewanie przyspieszyć i za rok może już być zupełnie inaczej.
Jak wszyscy już wiedzą, nie zamierzam korzystać, jeśli idzie o dystrybucję swoich książek, li tylko z uprzejmości organizatorów targów. Uważam bowiem, że to co teraz robią prowadzi na manowce, a w najlepszym wypadku do walki szurów o megafon. Trzeba więc zmienić strategię i właśnie ją zmieniamy. Za tydzień już odbędzie się nasza pierwsza konferencja, na którą, co dla mnie samego jest sporym zaskoczeniem, przyjedzie bardzo dużo osób. Jestem pewien (prawie), że impreza się uda i będziemy organizować kolejną. Już mam zarezerwowane miejsce, poinformuję wszystkich o nowej lokalizacji i terminie konferencji tuż po zakończeniu pierwszej, albowiem będziemy mieli bardzo mało czasu na zapisy. Oczywiście można ten wymyślony przez mnie manewr interpretować jako ucieczkę z targów, ale przymusu nie ma. Na targach będę nadal, w nadchodzącym roku odwiedzę nawet więcej imprez niż w latach poprzednich. Wybieram się bowiem do Poznania, gdzie nie byłem już bardzo dawno i do Białegostoku, gdzie ponoć już nie ma miejsc, tak się impreza rozwinęła. We wrześniu zaś chcę pojechać do Lublina, na zjazd historyków połączony z trzydniowymi targami książek. Impreza ta odbywać się będzie w dniach 18-22 września, targ będzie trwał trzy dni, jak nadmieniłem od 19 do 21 września. Mam nadzieję, że do tego czasu uruchomione zostanie już połączenie kolejowe Warszawa – Lublin i przejazd koleją przez ze stolicy na ten zjazd, przez Otwock, Pilawę, Dęblin, Puławy i Nałęczów będzie czystą przyjemnością.
Zobaczymy jak to będzie, bo nie wiadomo przecież co przyszłość przyniesie. Za tydzień konferencja w Tłokini. Oby się udała.
Zapraszam na portal www.prawygornyrog.pl
tagi: książki targi dystrybucja sława
![]() |
gabriel-maciejewski |
2 grudnia 2018 07:58 |
Komentarze:
![]() |
Wawrzyniec @gabriel-maciejewski |
2 grudnia 2018 10:44 |
Jak w każda pierwszą niedzielę miesiąca, w Parafii Najświętszej Maryi Panny Częstochowskiej
w Brzezinach o 12.15 zostanie odprawiona msza święta w intencji Gabriela i jego najbliższej rodziny.
Dziś na mszy świętej oprócz stałej intencji poprosimy Matkę Najświętszą o powodzenie i jak najlepsze owoce I sesji Latającego Uniwersytetu Leszczynowego. Będziemy modlić się za prelegentów i wszystkich uczestników spotkania w Tłokini.
Jeśli to możliwe, proszę cała naszą blogową Wspólnotę o duchową łączność i modlitwę.
Wawrzyniec z Brzezin
![]() |
tomciob @gabriel-maciejewski |
2 grudnia 2018 10:55 |
Witam
"Wiekuisty krasnoludek" zabrzmiał bardzo odkrywczo i uroczo, jednak "odwieczny krasnoludek" to nie to samo. Choć to chyba patent Valsera z komentarza z 25.11.2018 do notki Stanisława o Gombrowiczu. Tam jednak brzmiał "wiekuisty krasnal." Tak czy siak taki krasnal wart wieczności:)
Pozdrawiam
![]() |
Maryla-Sztajer @tomciob 2 grudnia 2018 10:55 |
2 grudnia 2018 11:58 |
Prof. Święcicki o krasnoludku :)
.
![]() |
valser @tomciob 2 grudnia 2018 10:55 |
2 grudnia 2018 12:29 |
Przywiazanie ekspertow do "wiekuistego krasnoludka" ma taka moc, ze nikt sie na zadna podmianke nie zgodzi.
![]() |
jestnadzieja @gabriel-maciejewski |
2 grudnia 2018 13:53 |
Powiekszona fizys redaktora Lisickiego na okladce - koszmar w bialy dzien. Ratuj sie kto moze.
![]() |
pink-panther @gabriel-maciejewski |
2 grudnia 2018 13:57 |
"Sława" jest atrybutem przyczepianym do osobnika uznanego przez zorganizowane a nieznane nam zasadniczo moce - za "pożytecznego" dla ich celów.
Natomiast, jak pokazuje to notka, jest jeszcze całkiem sporo idealistów (inaczej - naiwniaków), którzy nadal wierzą, że po 1939 r. ( a może nawet od wieku XIX czy jeszcze wcześniej - XVIII w.) można nad Wisłą uzyskać sławę samodzielnie i bez wsparcia zorganizowanych mass-mediów.
Generalnie polityka wszystkich rządów polega na - zamilczaniu osobników - zbyt bystrych i chodzących intelektualnie - własnymi drogami, jako niebezpiecznych.
Jest jeszcze trzecia opcja, że "nieznane nam siły" - wytwarzają "atmosferę zamilczania" jakiegoś osobnika, żeby w niego uwierzyły tzw. masy. Że on jest taki "niepokorny, niezależny od nikogo a taki bystry o wogle". Tych dość trudno rozpoznać w fazie początkowej "sławy" ale z czasem "wychodzi szydło z worka".
Bardzo mądra notka i na czasie.
|
KOSSOBOR @gabriel-maciejewski |
2 grudnia 2018 19:06 |
Ja zupełnie off topic, ale, być może, zamknęło nam się w końcu pewne kółko. Słucham otóż nagrania ze spotkania z publicznością autora książki "Czarna księga Józefa Piłsudskiego i sanacji", Sławomira Suchodolskiego /CEP Powiśle, 1 lutego, 2018 r./ Około 1g. 40 min. ogarnięty rozmówca autora pyta go o agenturę pośród sanatorów. I mówi, że gdy pracował na WAT, pułkownik wojsk rakietowych powiedział mu, że widział generała Okulickiego w późnych latach 70-tych, w zamkniętym mieście Czelabińsk. /Podniósł też kwestię Rydza-Śmigłego: z Sowietami nie walczyć./
![]() |
qwerty @pink-panther 2 grudnia 2018 13:57 |
2 grudnia 2018 20:12 |
na czasie i mądrze, rządy się zmieniaja ale doktryny aparatu nie, - inzynieria społeczna w RP wyklucza aby powstał jakikolwiek obszar dzialania niezależny od administracji [w spośób jawny lub nie]; praktycznie idzie o eliminowanie niezależności finansowej i organizacyjnej;- nawet zarządzanie grupami przestępczymi ma swoje dossier w resortach;- temu zwrot VATu a tamten na lawe oskarżonych; kulisy są jak z lat 50-tych
![]() |
qwerty @Wawrzyniec 2 grudnia 2018 10:44 |
2 grudnia 2018 20:12 |
dziękujemy
![]() |
qwerty @pink-panther 2 grudnia 2018 13:57 |
2 grudnia 2018 20:15 |
jak zrobiłem 'Medyczne haki WSI' w gapolu i w tv to zakładałem dalsze części, i jakże sie zdziwiłem, nikt sie nie odważył, bohaterowie? media? .., ot, posowiecki bajzel i rzesze nawiedzonych, realia i skuteczność nikogo nie interesuje, tylko opowieści o kretynizmach/kretynach/... no i maszerować, maszerować, ...
![]() |
Zawierucha @gabriel-maciejewski |
3 grudnia 2018 15:28 |
Organizator targów w Białym stoku "...Prezes Fundacji „Sąsiedzi”, znawca przyrody, koneser sztuki, znawca poezji, fotografik, edytor, wydawca, księgarz..."
Zachwalał te targi, przy kolacji podczas bieżących targów, nie jako nadmiernie rozwinięte, ale przeciwnie- dla wąskiego grona wystawców, elitarne i szczególnie wartościowe z powodu niezwykłej w związku z tym atmoswery. Podobno wszystkie miejsca zajęte, ale ;-) ...
Jego znawswo przyrody jest z gatunku nienawidzących prof/min. Szyszkę. Poza tym bardzo uczulony na tematykę żydowską zaś niewymowny odnośnie sąsiadów tzw Tutejszych.