-

gabriel-maciejewski : autor książek, właściciel strony

Sabotażyści na straży wielkiej fikcji

Poczucie obowiązku jest bardzo wygodnym wytrychem. Pozwala nam uniknąć silnych rozczarowań i chroni przed deprawacją. Jeśli coś robimy z poczucia obowiązku, przeważnie wkładamy w to też trochę serca. To ważne, że trochę, albowiem unikamy w ten sposób rozczarowań. Świadomość zaś, przy ewentualnym sukcesie, motywacji, jakie nam towarzyszyły oraz wysiłku, jaki wykonaliśmy, uwalnia nas od pokus.

Zasada ta bywa stosowana czasem, ale wyłącznie w wymiarze indywidualnym, normalnie bowiem rządzi deprawacja, która niczym plamy z okna zmywa wszelkie ślady po rozczarowaniach. Rozsiada się wygodnie w fotelu i oczekuje adoracji, hołdów i psiego przywiązania.

Pisałem tu ostatnio o wymianie kadr w Filmotece Narodowej. Czy zastanawialiście się w ogóle po co nam jest ta Filmoteka, czy ktoś z Was próbował z niej korzystać i wie na jakich zasadach udostępniane są nagrania oraz jak można je wykorzystać we współczesnych całkiem, indywidualnych produkcjach? Czy może ktoś wie, jak zaawansowane są prace nad ucyfrowieniem zbiorów i udostępnieniem ich wszystkim? Ja – otwarcie przyznam – choć sprawy te interesują mnie silnie, nie zadałem sobie tego trudu. Miałem inne rzeczy na głowie. Dziś jednak zaprząta mnie zagadnienie następujące, czy ludzie stojący na straży istotnych dla kultury i tradycji narodu zbiorów mają w sobie choć trochę poczucia obowiązku, czy też są krańcowo zdeprawowani?

Odpowiedź nie będzie chyba trudna i w zasadzie należałoby ją tylko poprzeć przykładami. Zanim do nich przejdę, chciałbym opisać tu pewną zasadę, o której chyba wspominałem kilka razy, ale nie zaszkodzi powtórzyć. Wszelkie dobra mające charakter charyzmatów są przejmowane przez zorganizowane grupy, a następnie dziedziczone. Kłopot w tym, że późniejsze pokolenia, nie wiedzą co zrobić z tym balastem nudy, który ich ojcom i dziadkom wydawał się nieskończenie atrakcyjny i ważny, a także podnosił ich znaczenie. Tracą go więc, wyprzedają, choć nie są właścicielami, podnajmują i starają się, jak każdy kto nie ma w sercu grama poczucia obowiązku, zamienić go na pieniądze, a także stworzyć wokół siebie i swojej misji jakąś pozytywną aurę. Zwykle wychodzi to tak, jakby kacyk z Polinezji chciał przekonać do siebie przybyłych na jego wyspę żeglarzy opowieścią, że ich poprzednicy, których pożarł wraz z szamanem byli naprawdę, ale to naprawdę bardzo smaczni.  

Kiedy przygotowywaliśmy do druku książkę Zbigniewa Sujkowskiego Bitwa o Warszawę 1944, jego córka – pani Danuta Francki – przysłała mi kilka listów. Dwa z nich były opisami epizodów okupacyjnych i wojennych. Pierwszy dotyczył jej dzieciństwa na początku wojny, drogi do szkoły i wszystkich niedogodności związanych z życiem w Warszawie lat czterdziestych. Drugi zaś opisywał sytuację z Powstania. Konkretnie moment kiedy nad miasto nadleciały Liberatory i rozpoczęły się zrzuty. Większość poleciała na niemiecką stronę, ale widok olbrzymich samolotów, wokół których wybuchają pociski działek przeciwlotniczych został z tymi, którzy walczyli o Warszawę na zawsze. Dziś jeden z takich Liberatorów stoi ponoć w Muzeum Powstania Warszawskiego. Nie wiem, bo nie byłem tam nigdy. Nie wybieram się też, albowiem z zasady unikam muzeów, a to ze względu na opisane tu wcześniej okoliczności. Nie jestem przekonany do tego, że ludzie, którzy w nich mieszkają (tak to trzeba nazwać za prof. Święcickim który napisał, że w szpitalu mieszkają pielęgniarki) mają wystarczająco dużo poczucia obowiązku i świadomości misji, jaka została im powierzona. Wręcz jestem pewien, że nie mają.

Oto w 2013 roku, pani Danuta Francki, która jest depozytariuszką materiałów sporządzonych przez jej ojca, a dotyczących Powstania, nakładem własnym wydała książkę Bitwa o Warszawę 1944 . I rozpoczęła – z tym gotowym już i bardzo tanim produktem – pielgrzymkę po różnych instytucjach państwowych, które z racji misji i zapisów w statucie mogłyby być nią zainteresowane. I wiecie co? Odbiła się od wszystkich drzwi. Dyrektor Muzeum Powstania Warszawskiego, pan Ołdakowski powiedział jej, że nie jest zainteresowany umieszczeniem tej pozycji w sklepie muzealnym, albowiem opisuje ona dobrze już znane fakty i nie wnosi niczego nowego do historii Powstania. To samo pani Danuta usłyszała w kilku innych miejscach, a jej opowieść, potwierdzona na piśmie, skłoniła mnie do tego, by zainwestować środki i czas w ponową edycję Bitwy o Warszawę.

Ja oczywiście rozumiem, że o ile można jeszcze próbować coś wyjaśnić urzędnikowi decydującemu o wycince drzew, albo takiemu co odpowiada za renowację nagrobków, o tyle urzędnik od kultury jest impregnowany całkowicie. Jedynym co zainteresowało urzędników z Muzeum Powstania w książce majora Sujkowskiego, były wykresy. To im się spodobało, ale reszta nie. Jak wszyscy właściwie pracownicy takich instytucji uznali oni, że ich pozycja i moce uprawniają do decydowania o tym, co jest, a co nie jest ważne w historii Powstania, a także we wszystkich innych historiach, które można by opowiedzieć, napisać, pokazać, mając do dyspozycji takie zaplecze jakie mają oni. No, ale to zaplecze nie jest przeznaczone do tego, o czym ja teraz myślę. Oto jest po to, by kacyk z szamanem mógł się przechwalać przez kapitanem okrętu cumującego w zatoce, że ten co był tu przed nim – w tym miejscu wyciąga spod tyłka przykurzoną nieco i zdeformowaną czaszkę – naprawdę, ale to naprawdę bardzo dobrze smakował…

Może teraz wspomnę za ile można było kupić wcześniejszą edycję Bitwy o Warszawę. Otóż za 32 złote. Była to jednak książka niepotrzebna, albowiem zawierała informacje, które już i tak znamy, choćby z pracy Normana Davisa, albo z krytycznego studium Piotra Zychowicza. Nie było więc powodu, by angażować się w jej dystrybucję.

Nie wiem, co z tego świata rozumieją ludzie zatrudniani przez ministra Glińskiego na zasadach pozostających wielką tajemnicą dla wszystkich postronnych osób, ale mam wrażenie, że nic. Nie wyobrażam sobie bowiem, że państwowa instytucja  w Wielkiej Brytanii, widząc wydane, a nieznane zapiski lotnika biorącego udział w bitwie o Anglię mówi ustami szefującego jej dyrektora – Edwardzie, musisz nas zrozumieć, na temat bitwy, wszystko już wiemy i twoje notatki są naprawdę, ale to naprawdę niepotrzebne…Ach nie, przepraszam, pomyliłem się, wezmę z nich tylko ten opis jak zestrzeliłeś dwa Messerschmity, ale resztę możesz przekazać wnukom…

Może nich ktoś spróbuje przekonać Rosjan, by nie kręcili kolejnego filmu o Iwanie Groźnym, bo nie dość, że są to same kłamstwa, to jeszcze kolportowane bez wdzięku. No, a poza tym wszystko to już było nie raz opowiedziane…

Wiem, wiem, nie rozumiem procedur. Na nic moje lamenty. To nic, ale na pewno lepiej niż dyrektor Ołdakowski opowiadam anegdoty. Oto jedna z nich. Tak się składa, że pani Danuta Francki jest chrześnicą Józefa Piłsudskiego, albowiem jej ojciec był silnie zaprzyjaźniony z całą rodziną marszałka. I sami powiedzcie, czy to nie jest niezły numer – dyrektor Muzeum Powstania Warszawskiego wystawia za drzwi chrześnicę najważniejszego ojca niepodległości. Wszystko to zaś dzieje się w rzeczywistości, w której koneksje i powiązania rodzinne, nieformalne i zakulisowe mają znaczenie kluczowe i pierwszorzędne. No, ale nie chodzi o takie powiązania widocznie, ale o jakieś inne, o których my, nieszczęśni profani nie mamy zielonego pojęcia.

Na koniec dodam jeszcze, że zamierzam w ekspresowym tempie sprzedać cały nakład Bitwy o Warszawę i zrobić dodruk, zanim pani Danuta przyjedzie do Polski, co ma nastąpić w sierpniu. Tak mi nakazuje poczucie obowiązku.

 

https://basnjakniedzwiedz.pl/produkt/bitwa-o-warszawe-1944-major-zbigniew-sujkowski/



tagi: książki  kultura  powstanie warszawskie  muzea  bitwa o warszawę  muzeum powstania warszawskiego 

gabriel-maciejewski
4 lutego 2022 09:59
27     2754    23 zaloguj sie by polubić

Komentarze:

stanislaw-orda @gabriel-maciejewski
4 lutego 2022 10:17

Gdyby p. Danutę F. zaprotegował jakiś ważny polityk, dajmy na to z partii, która wsadziła na stołek dyr. Ołdakowskiego , to co innego. A w takim przypadku ta instytucja państwowa i wszystkie jej podobne muszą rezerwować "moce przerobowe" dla tych, których anonsują albo telefony od aktualnie będacycj "przy władzy" dygnitarzy państwowych, albo dla "znajomych króliczka".
Sam więc rozumiesz , że nie wciśnie się tam nawet mysz.

zaloguj się by móc komentować

gabriel-maciejewski @stanislaw-orda 4 lutego 2022 10:17
4 lutego 2022 10:22

Rozumiem, ale całe szczęście mamy wolny rynek, swobodę wypowiedzi, a sąd niezawisły uwolnił właśnie pisarza Żulczyka od zarzutu obrazy głowy państwa. To wszystko są niezwykle okoliczności niezwykle sprzyjające agresywnej sprzedaży. 

zaloguj się by móc komentować

Zyszko @gabriel-maciejewski
4 lutego 2022 10:39

Kiedyś coś tam chciałem sprzedawać przez poznańskie muzea. Porażka. Np Muzeum Archidiecezjalne odpisało nie może zgodnie ze statutem  sprzedawać tego co samo nie wyda.  Inne w ogóle nie siliły się na odpowiedź pisemną, coś tam bąkali przez telefon. Jak dla mnie ten kanał dystrybucji jest zupełnie niedrożny,

Na marginesie - w sklepie poznańskiej informacji turystycznej (fantastyczna lokalizacja na rynku) najlepiej  sprzedają się skarpety z koziołkami. I wszyscy tam się cieszą, zupełnie nie uznając tego za degradację.

zaloguj się by móc komentować

Alberyk @gabriel-maciejewski
4 lutego 2022 10:42

Niezły numer z chrześnicą, zatem nie trzeba się szczypać z agresywną promocją, tylko w ten sposób można dotrzeć do tych tępych łbów, u nich nigdy nie będzie żadnego wstydu tylko drżenie o stołek może zmusić do jakiejkolwiek aktywności. 

zaloguj się by móc komentować

Pioter @Zyszko 4 lutego 2022 10:39
4 lutego 2022 11:05

Mi się kiedyś zgodzili, pod warunkiem, że oddam w komis. Wzięli za 100 złotych

Minęły 4 lata i ani książek ani pieniędzy. A reakacja na telefon to taka, że tamta osoba, z którą się umawiałem, już nie pracuje, a nikt inny nic nie wie.

zaloguj się by móc komentować

maria-ciszewska @gabriel-maciejewski
4 lutego 2022 11:24

Gdybyż tak się dało zorganizować konferencję LUL w sierpiu, i zaprosić Panią Danutę z wykładem...

zaloguj się by móc komentować

tyszka @gabriel-maciejewski
4 lutego 2022 11:25

Tez chcialbym wiedziec co tam z ta Filmoteka Narodowa.  Ile filmow odrestaurowano i ucyfrowiono? Ile budzetu przewalili? Ile ludzi tam pracuje?  I gdzie te filmy mozna dostac czy kupic? Czy sa w bibliotekach publicznych? I czy mozna sie dowiedziec ile wiecej filmow sie odrestauruje do powiedzmy 2030 roku.

W USA Martin Scorsesee odrestaurowal "Pamietnik znaleziony w Saragossie" i takze wydal sporo filmow Wajdy i kilka Munka, Kieslowkiego, Zanussiego, Kawalerowicza po restauracji.  Kto placil, jak z finasami tam bylo tego nie wiem.  Ale niektore mozna kupic i bywaja w bibliotekach publicznych.

https://nwfilm.org/film-series/martin-scorsese-presents-masterpieces-of-polish-cinema/

zaloguj się by móc komentować

gabriel-maciejewski @maria-ciszewska 4 lutego 2022 11:24
4 lutego 2022 11:28

To niemożliwe, ona ma 97 lat i jest bardzo słaba. Na jakąś krótką rozmowę się wstępnie umówiliśmy. 

zaloguj się by móc komentować

beczka @gabriel-maciejewski
4 lutego 2022 11:30

Najlepsze jest to, że przecież nie chodziło o nic wielkiego, ino o pozwolenie na sprzedaż gotowego produktu w sklepie muzealnym. Bez żadnego ze strony muzeum zaangażowania. Ot książka by sobie leżała. Muzeum by tego przecież nie wydawało, czy promowało. No, ale wiadomo kasta wie lepiej.

zaloguj się by móc komentować

gabriel-maciejewski @beczka 4 lutego 2022 11:30
4 lutego 2022 11:32

Jeszcze by zajęła miejsce na którym powinny leżeć skarpety z Pileckim...

zaloguj się by móc komentować



betacool @gabriel-maciejewski
4 lutego 2022 11:49

Na pierwszej linii straży pamięci zawsze stoi rodzina, a czasmi instytucja. Dlatego podziwiam upór pani Danuty i co tu dużo kadzić - Klinikę Języka.

Niestety niemal co miesiąc wpadają mi w ręce książki z prywatnych bibliotek. To są z racji moich zaiteresowań książki z ex librisami, dedykacjami profesorów historii. Ludzie umierają, a księgozbiory w najlepszym razie trafiają do antykwariatów.

Biblioteki zakonne i kościelne czynią niestety to samo. Od pięknych pieczęci z szcownymi nazwami aż się u mnie na półkach roi.

Jak ktoś kto nie dba o spuściznę po przodkach, to jak ma zadbać o pamięć instytucjonalną? Jakieś światło w tunelu jednak dostrzegam. 4-5 lat temu duzo starych pereł było do kupienia za piątaka. Teraz jest inaczej.

 

zaloguj się by móc komentować



valser @gabriel-maciejewski
4 lutego 2022 12:12

Pokusa, zeby wszystko traktowac doslownie w opozycji od alegorycznego rozumienia spraw jest wielka, ale to nie znaczy, ze jest zla. 

zaloguj się by móc komentować

gabriel-maciejewski @valser 4 lutego 2022 12:12
4 lutego 2022 12:15

Co konkretnie masz na myśli?

zaloguj się by móc komentować


gabriel-maciejewski @valser 4 lutego 2022 12:49
4 lutego 2022 13:02

Ten?

 

Oddaj mi, Panie, sprawiedliwość,
bom nienagannie postępował
i nie byłem chwiejny, pokładając nadzieję w Panu.
Doświadcz mnie, Panie, wystaw mnie na próbę,
wybadaj moje nerki i serce:
Bo mam przed oczyma Twoją łaskawość
i postępuję w Twej prawdzie.
Nie zasiadam z ludźmi fałszywymi
ani z niegodziwymi się nie spotykam.
Nie cierpię zgromadzenia złoczyńców,
a nie przestaję z występnymi.
Umywam moje ręce na znak niewinności
i obchodzę Twój ołtarz, Panie,
by obwieszczać głośno chwałę
i rozpowiadać wszystkie Twoje cuda.
Panie, miłuję dom, w którym mieszkasz,
i miejsce, gdzie przebywa Twoja chwała.
Nie dołączaj mej duszy do grzeszników
i życia mego do ludzi pragnących krwi,
w ich ręku zbrodnia,
a ich prawica pełna jest przekupstwa.
Ja zaś postępuję nienagannie,
wyzwól mnie i zmiłuj się nade mną!
Moja stopa stoi na równej drodze,
na zgromadzeniach błogosławię Pana.

zaloguj się by móc komentować

valser @gabriel-maciejewski
4 lutego 2022 14:02

tak, to jest psalm dwudziesty szosty. Dobry przyklad, no ale nie na kazdego dziala, a jak dziala to nie w ten sam sposob, bo konteksty sa nierozpoznane. 

zaloguj się by móc komentować

gabriel-maciejewski @valser 4 lutego 2022 14:02
4 lutego 2022 14:08

Na konteksty poczekaj do jutra

zaloguj się by móc komentować

ThePazzo @gabriel-maciejewski
4 lutego 2022 18:25

Czego oczekiwac od socjalistycznej kasty jak nawet "swoja" rodzine wystawia za drzwi ? 

Ojciec niepodleglosci - usmialem sie.

Widac od czasow sanacji nastapilo przetasowanie.

X lat temu chodzila ze mna Ewa Paderweska - tak rodzina tego Paderweskiego. Co ciekawe do tej rodziny zalicza sie takze sp Tadeusz Mazowiecki. Patrzac na jej status matetialny w niepodleglej Polsce zdziwilem sie. Odpowiedziala ze Bristolu nie ma jak odebrac a Tadzio to byla taka pierdola ze to chyba jedyny polityk co nic nie nakradl. Mamisia Ewy jednak ogarnela jej jakas robote w socjalistycznym aparacie przy edukacji. Jakas n-ta fundacja. Ale kokosow tam nie ma i nie bylo.

Wniosek jest taki ze nawet ci znani nic nie moga wskorac w obecnym systemie. Jest szczelnie domkniety.

zaloguj się by móc komentować

KOSSOBOR @gabriel-maciejewski
5 lutego 2022 00:56

Kilka lat temu, na wystawie prac śp. profesora Zygmunta Karolaka na ASP w Gdńsku, zobaczyłam m.in. całą kolekcję jego świetnych rysunków z oflagów /był bodaj w czterech/, dokumentujących na najwyższym poziomie artystycznym życie tamże. Aż mi serce /byłego historyka/ skoczyło do góry i zrobiłam co tam mogłam /a nie mogłam wiele, będąc osobą "spoza"/, by Muzeum II Wojny Światowej zakupiło tę kolekcje do swoich zbiorów. To jest prawdziwe "mięcho" historyczne. MIIWW - po moich usiłowaniach - delegowało dwie miłe osoby, z którymi spotkałam się pod ASP i entuzjastycznie wsłałam je na wystawę, podkreślając konieczność zakupienia i wskazując na właścicielki prac profesora - jego dwie córki /kontakt był na wystawie/. Dalszego ciągu  nie znam. Oby dyr. Nawrocki nabył te prace.

zaloguj się by móc komentować

gabriel-maciejewski @ThePazzo 4 lutego 2022 18:25
5 lutego 2022 06:44

No, ale to jest bardzo poważna dokumentacja...nie można jej zlekceważyć. W żadnej pracy profesorskiej nie jest to ujęte, a być powinno, bo bez tego ta praca jest niepełna. Gdyby jakiś doktorant tak zrobił oblałby egzamin. 

zaloguj się by móc komentować


donstefano @KOSSOBOR 5 lutego 2022 00:56
6 lutego 2022 13:43

Przyłączę się do apelu Gospodarza - prosze się nie łudzić... 

K.Nawrocki od lipca ub. roku nie jest dyrektorem MIIWŚ, odkąd został wybrany na prezesa IPN. Z czasów jego dyrektorowania w Gdańsku oczywiście b. spektakularne były poszukiwania, ekshumacje, identyfikacje i planowane pochówki obrońców Westerplatte (poprzedzone rywalizacją o teren składnicy z władzami Gdańska), czy wymiana większość kadry muzeum z czasów poprzedniego kierownictwa. Z drugiej strony nie można zapominać np. o zakupach historycznych noszy czy słynnej akcji z gadżetami wydanymi na rocznicę zdobycia klasztoru Monte Cassino (nb. funkcjonujące w narracji Gospodarza ikoniczne skarpetki z Pileckim znalazły tutaj swoje odbicie m.in. w skarpetach w maki z Monte Cassino!). To daje nam ogląd "priorytetów" MIIWŚ. Żeby było ciekawiej - część kadry z muzeum odpowiedzialnej za różnorodne eventy (jak choćby ten ze skarpetkami), K.Nawrocki zabrał ze sobą do centrali IPN i mianował dyrektorami nowych biur (wydarzeń kulturalnych, nowych technologii itp.) Czyli priorytetami i tutaj są raczej "fajerwerki".... 

Okolicznością dodaną jest niedawna zmiana na stanowisku dyrektora oddziału gdańskiego IPN - nowy dyrektor jest w pewnym stopniu wyciągnięty z kapelusza i - w co nie należy wątpić - bedzie gorliwym (acz nie wiadomo czy skutecznym) realizatorem pomysłów prezesa przygotowanych na Trójmiasto.

zaloguj się by móc komentować

donstefano @beczka 4 lutego 2022 11:30
6 lutego 2022 14:07

Wspomniana przez Pana instytucja jest nowoczesna z zewnątrz, ale - niestety ! - rachityczna wewnątrz (przynajmniej w sposobie myślenia o sprzedaży). Opisana sytuacja przebiegłaby podobnie w przypadku -nastu innych publikacji tematycznych a wartych popularyzacji... 

zaloguj się by móc komentować

zaloguj się by móc komentować