-

gabriel-maciejewski : autor książek, właściciel strony

Rozważania o wartościach

Jak wszyscy dobrze wiedzą nie znam się na ekonomii, a przez to formułowanie sądów dotyczących rynku i obecnych na nim jakości, a także ich klasyfikacja, przychodzą mi z niesłychaną łatwością. Prawie tak samo lekko, jak współczesnym lekarzom idzie pisanie książek i formułowanie opinii na temat literatury i szeroko rozumianej kultury. To nie jest bynajmniej uszczypliwa uwaga skierowana do kolegi Grzeraltsa, więc niech nie bierze on jej do siebie. To taki żart ogólnorozwojowy. Wszedłem od prostej bardzo formuły – postulaty stawiane w sferze kultury, nie tylko tej szeroko rozumianej, ale także w zakresach bardziej szczegółowych, są w istocie postulatami ekonomicznymi. Ich sensu nie rozumiemy jednak, albowiem owa kultura ma w świecie bez Boga, wymiar religijny i piętnowanie lansowanych w jej obszarze podwójnych, oszukanych znaczeń, ma wymiar świętokradczy. Póki co nie związany z krzyżowaniem, paleniem żywcem i temu podobnymi atrakcjami, ale to tylko dlatego, że ekonomia jest obszarem, gdzie narzędzia kreowania koniunktur są zawsze wykorzystywane celowo. I jeśli nie trzeba marnować drewna na stosy, bo czas pokazówek jeszcze nie nadszedł, to się to drewno po prostu oszczędza, albowiem taki jest wymóg rynku, ale także uświęcony rytuał. Mafie bowiem działające na globalnych rynkach także mają swoje rytuały i one muszą być przestrzegane bezwzględnie, żeby świat nie stanął na głowie. Nie wiem czy to wszystko nie jest za bardzo zawiłe, ale już zabieram się za prostowanie. Uczynię to w jednym zdaniu, z wdziękiem prestidigitatora. Oto postawiony kiedyś postulat awangardowych artystów zawarty w słowach – zburzyć muzea, spalić Luwr, nie jest postulatem artystycznym i wyrazem gniewu młodych na brak zrozumienia okazywany im przez skostniałe elity strzegące nieważnych wartości. Jest to postulat ekonomiczny, w ścisłym tego słowa znaczeniu. To znaczy chodzi o to, by usunąć z rynku pewne przedmioty, które pozostają ciągle poza kontrolą organizacji globalnych, a na to miejsce wstawić inne przedmioty, które już pod taką kontrolą będą. Dlaczego tamte trzeba usunąć, a te inne wstawić w ich miejsce? Musimy spojrzeć szerzej na pewien proces. Pisaliśmy tu już o nim wielokrotnie, ale nigdy nie było do tego dobrej pointy. Teraz jest. Globalny ikonoklazm, ostateczne rozwiązanie kwestii wyobrażeń religijnych w sztuce, miał się zakończyć wielkimi fajerwerkami w czasie I wojny światowej i po niej. Nie zakończył się, ale nikt do końca nie wie dlaczego. Wszyscy zgodnie uznają, że postulat – spalić Luwr – to po prostu wybryk nieodpowiedzialnej młodzieży. Ciekaw jestem czy tak samo byśmy myśleli, gdyby światowa rewolucja dotoczyła się do Renu, a nawet go przekroczyła? Tak się nie stało, ale przyczyny dla których muzea chwilowo ocalały, są inne. Omawiana tu wielokrotnie dewastacja kryteriów oceny sztuki poprzez lansowanie coraz to bardziej awangardowych dzieł, ma wymiar ekonomiczny. Tylko szczery jak nadwołżański step idiota myśli, że jest inaczej. Dewastowanie sztuki religijnej poprzez nadawanie jej charakteru coraz bardziej świeckiego prowadzi ku znanym nam dzisiaj i nudnawym już spekulacjom piramidalnym na różnych śmieciach o podniesionym znaczeniu. Na tych wszystkich bananach i innych bredniach. Proces dewastacji kryteriów oceny przebiegał w kilku etapach. Najpierw zakwestionowano ikonografię, zamieniając treść religijną dzieł na świecką. I to przeszło w zasadzie bezboleśnie. Ładny obrazek to po prostu ładny obrazek, bez względu na to co przedstawia. Potem jednak zakwestionowano metodę. Stało się to we Francji, która przejęła opiekę nad nową sztuką, poprzez sieć handlowców i artystów powiązanych z państwem. Nie łudźcie się, że ci wszyscy artystyczni rewolucjoniści działali samopas. Cały ten system posiadał gwarancje państwa, podobne do tych, jakie miały akcje kanału panamskiego. O wiele łatwiej jednak unieważnić kanał panamski, którego nie udało się wybudować Francuzom, niż koniunktury na rynku sztuki, które – po jednokrotnym zakwestionowaniu kryteriów oceny – można kreować w dowolny sposób, nadając znaczenie różnym śmieciom. Metodę najłatwiej zakwestionować w malarstwie. W rzeźbie jest trochę trudniej i dlatego Rodin nie ma tak dobrej i prasy i nie może być obecny w kulturze pop tak silnie jak Van Gogh. Każdy kto na swój sposób zamalowywał kawałek płótna mógł być wielkim artystą. I miało to wymiar ekonomiczny. Moment krytyczny nastąpił, kiedy ilość artystów, manier i dzieł była już tak wielka, że brakowało tylko sakralizacji tego wszystkiego. Ta zaś mogła się dokonać poprzez demontaż ostateczny całej piramidy finansowej zwanej rynkiem sztuki i zastąpienia jej poprzez inną piramidę, zrobioną z lżejszych materiałów, łatwiejszych do podpalenia i unieważnienia. Co w tym przeszkodziło? Zatrzymanie rewolucji, a także państwo. Okazało się, że państwo, organizacja lokalna, ale póki co niezbędna, nie może się obyć bez artefaktów. Nie można więc tak po prostu ich spalić, a na ich miejsce wstawić do Luwru czegoś innego, co potem także będzie spalone. Ktoś powie, że przecież te wszystkie Van Gogi i inne, gorsze jeszcze rzeczy trafiły w końcu do muzeów. No tak, ale stało się to dlatego, że państwo ich potrzebowało i dokonał się deal następujący – Van Gogh jest tak samo dobry jak Leonardo, tylko trochę inny. Organizacja kreująca lokalne koniunktury, służąca do przerzucania kosztów wojen na własnych obywateli, potrzebowała tego piramidalnego oszustwa. Rewolucja zaś okazała się postulatem przedwczesnym. Mam na myśli rewolucję globalną.

Nie można ujawnić ekonomicznego charakteru sztuki, w kontekście globalnym. Można to tylko czynić poprzez kreowanie lokalnych, fikcyjnych całkiem hierarchii, stawiając jednego nie umiejącego malować artystę nad drugim, który umie jeszcze mniej, czyli prawie nic.

Przejdźmy teraz do wartości rynkowych, do jakości ekonomicznych, które poklasyfikowałem w następujący sposób – wartości bezwzględne i względne, które są istotne tylko w połączeniu z tymi pierwszymi. Wartości bezwzględne to nieruchomości, surowce ( w tym złoto) i praca (także niewolnicza) no i technologia. One nie podlegają dyskusji i kontrola nad nimi daje organizacji, która ją sprawuje przewagę bezwzględną. Ponieważ jednak na ziemskim globie działa kilka organizacji, trudno utrzymać kontrolę nad wszystkim. Najbardziej bezwzględna rywalizacja toczy się od wieków o pracę. My tego nie widzimy i nie opisujemy w ten sposób, ale ilość podstępów, mających na celu pozyskanie rąk do pracy, często bardzo prostej, była i jest nieprawdopodobna. To co widzimy, o czym słyszymy, jest tylko wierzchołkiem góry lodowej. W naszych czasach, z tej rywalizacji o pracę wyniknęła równie bezwzględna i podstępna rywalizacja o technologię. Walka o surowce ma nieco inny charakter, ponieważ te znajdują się w ziemi, w określonych miejscach i trudno pozyskiwać je podstępem nie dewastując tych miejsc. Walka o surowce to po prostu wojna, jaką znamy. Można też oczywiście powiedzieć, że II wojna światowa, a wcześniej rewolucja, była efektem walki o pracę. To prawda, ale było to twórcze powiązanie rywalizacji o surowce, z rywalizacją o pracę. Niewolniczą rzecz jasna. Jak jest z nieruchomościami? Bardzo ciekawie, z czego nikt chyba nie zdaje sobie sprawy. Otóż są takie nieruchomości, które nie podlegają koniunkturom handlowym – globalnym i lokalnym. Są to świątynie. Czy to znaczy, że nie mają one wartości, albo teren pod nimi nie ma wartości? Przeciwnie. Mają one wielką wartość, a teren na którym stoją to czyste złoto. Pokusa, by je zlikwidować, a teren włączyć w globalny obrót nieruchomościami, jest przeogromna i na pewno wiele mądrych, ekonomicznych głów się nad tym zastanawia. Nie można póki co wykreować takiej koniunktury. Podejmowane są jednak próby, coraz bardziej bezczelne, podobnie jak dawniej podejmowane były próby dewastacji kryteriów oceny sztuki – coraz bardziej bezczelne, które doprowadziły nas w końcu do sakralizacji przedmiotów absurdalnych, które stoją w muzeach, świeckich świątyniach, gdzie uprawia się teoretyczny kult, całkiem nieważnego już mistrzostwa warsztatowego. Kto jest gwarantem tego kruchego porozumienia? Państwo. Póki ono istnieje, wszystko będzie takie jak widać, to znaczy obok dzieł wybitnych wyprodukowanych w technologiach, które są dla wielu specjalistów do dziś zagadkowe, leżeć będą kawałki śmieci z „mądrymi” podpisami. To się skończy, z chwilą kiedy organizacje lokalne, zwane państwami narodowymi osłabną. Potem przyjdzie kolej na desakralizację przestrzeni miejskich i nastąpi złota era obrotu nieruchomościami, na których stały kościoły. Te zaś będą już niepotrzebne, albowiem zakwestionowane zostaną ostatecznie takie rzeczy jak jakość.

Można to ująć inaczej – zmierzamy to tego, by likwidować preteksty obrotu pieniądzem. Towar wysokiej jakości stał się niedostępny, a teraz stanie się niepotrzebny. Rewolucja puka do drzwi, ale do tych kuchennych, zachodzi nas od tyłu, do strony, z której wcale się jej nie spodziewaliśmy.

Wróćmy jednak do wartości względnych. Po co jest przestrzeń sakralna? Ujmijmy rzecz w kategoriach, które tu dziś rozwijamy – po to, by nadawać znaczenie sztuce. Po to, by za pomocą mocy płynącej z objawień, cudów i pamięci o wskrzeszeniu, podnosić znaczenie człowieka, który nie musi już nurzać się w grzechu, albo oszukiwać bliźniego swego przy różnych transakcjach. Może zająć się doskonaleniem swoich przyrodzonych talentów. Talentów, którymi obdarzył go Pan Bóg. Czy w kulturach, gdzie nie ma mowy o wyobrażeniu świata nadprzyrodzonego, takie wyniesienie człowieka jest w ogóle możliwe? Możliwe, ale tylko w wąskim zakresie – w połączeniu z nieruchomościami, ale bez możliwości kreacji indywidualnej. Ktoś może powiedzieć – ale, ale prócz sztuk przedstawiających, jest przecież jeszcze muzyka. Odpowiadam zawczasu na to pytanie – idź se bracie posłuchaj arabskiej muzyki, okay...albo żydowskiej, najlepiej symfonicznej. Tak już jest, że indywidualny talent znajdował spełnienie tylko na obszarze zwanym kulturą chrześcijańską. Tak było przez długi czas, póki niepostrzeżenie, władza nie zaczęła przechodzić w ręce organizacji globalnych, realizujących swoje plany ekonomiczne w innej niż lokalna skali. To wymagało rzecz jasna i wymaga nadal, kreowania koniunktur na wymienione wartości bezwzględne – surowce, pracę, technologię i nieruchomości. Te ostatnie zaś, trzeba najpierw odrzeć ze wszystkich znaczeń i dodatkowych sensów. I to się jak wiemy udało. Tylko te kościoły niepotrzebnie sterczą po miastach, zajmując cenny teren, który można by sprzedać, wydzierżawić, przejąć, włączyć w jakiś szerszy program, albo po prostu kontrolować.

Myślę, że kryzys, tak samo, jak ten wcześniejszy zacznie się we Francji. On się już w zasadzie zaczął. Państwo, które wyparło się Kościoła, uczyniło siebie obiektem kultu i zaczęło szerzyć wiarę w fałszywe artefakty, zostanie teraz, jako pierwsze zniszczone i to się zacznie, a właściwie już się zaczęło od likwidacji obiektów, które miały kiedyś charakter sakralny, ale teraz mają charakter państwowych placówek muzealnych, takich jak katedra. Ktoś powie, że to był zamach na pewien symbol. To głupota i nie powtarzajcie tego nigdy. Symbol krzyża świętego można wykonać z czegokolwiek. W najgorszym razie z patyków. To jest zamach ostateczny na jakość, na rynek nieruchomości i na ten niespotykany nigdzie więcej sposób nadawania znaczenia ludziom i przedmiotom, który wykształciła przez stulecia cywilizacja chrześcijańska. Tylko taki sposób rozumienia tych spraw jest właściwy i tylko w tych kontekstach należy się temu przeciwstawiać. Oni nie mogą tego ujawnić, bo demaskacja tego planu, nawet jeśli na początku nie będzie groźna, może zamienić się w śniegową kulę, która potoczy się swoim torem, ignorując te misterne przeniewierstwa. Oby tak się stało.

 

Od wczoraj na naszej stronie można kupić książkę https://basnjakniedzwiedz.pl/produkt/lichwa/

 

Zapraszam na stronę www.prawygornyrog.pl



tagi: rynek  sztuka  technologia  nieruchomości  surowce 

gabriel-maciejewski
28 czerwca 2019 09:48
47     3589    19 zaloguj sie by polubić

Komentarze:

Maryla-Sztajer @gabriel-maciejewski
28 czerwca 2019 11:05

Gdy płonęła Notre Dame i założyłam tu sobie rodzaj ...zapisków na gorąco, z linkami...znalazłam też info że przed pożarem jednak wyniesione zostały wszystkie ruchome dobra. Do konserwacji 

:)

 

zaloguj się by móc komentować

Brzoza @gabriel-maciejewski
28 czerwca 2019 11:24

>zburzyć muzea, spalić Luwr, nie jest postulatem artystycznym i wyrazem gniewu młodych ... skostniałe elity strzegące nieważnych wartości. Jest to postulat ekonomiczny, w ścisłym tego słowa znaczeniu.

>Tak się nie stało, ale przyczyny ... są inne.

>Moment krytyczny nastąpił, kiedy ilość artystów, manier i dzieł była już tak wielka, że brakowało tylko sakralizacji tego wszystkiego. ... Co w tym przeszkodziło? Zatrzymanie rewolucji, a także państwo. Okazało się, że państwo, organizacja lokalna, ale póki co niezbędna, nie może się obyć bez artefaktów.

>dewastacja kryteriów oceny sztuki poprzez lansowanie coraz to bardziej awangardowych dzieł, ma wymiar ekonomiczny.

>Proces dewastacji kryteriów oceny przebiegał w kilku etapach. Najpierw zakwestionowano ikonografię, zamieniając treść religijną dzieł na świecką.... bezboleśnie. Ładny obrazek to po prostu ładny obrazek, ... Potem jednak zakwestionowano metodę. Stało się to we Francji, która przejęła opiekę nad nową sztuką, poprzez sieć handlowców i artystów powiązanych z państwem. ... Cały ten system posiadał gwarancje państwa, podobne do tych, jakie miały akcje kanału panamskiego. O wiele łatwiej jednak unieważnić kanał panamski,

>po jednokrotnym zakwestionowaniu kryteriów oceny – można kreować w dowolny sposób, nadając znaczenie różnym śmieciom. Metodę najłatwiej zakwestionować w malarstwie. W rzeźbie jest trochę trudniej i dlatego Rodin nie ma tak dobrej i prasy i nie może być obecny w kulturze pop tak silnie jak Van Gogh.

>technologię i nieruchomości. ... najpierw odrzeć ze wszystkich znaczeń i dodatkowych sensów.


>jakości ekonomicznych, które poklasyfikowałem w następujący sposób – wartości bezwzględne i względne, które są istotne tylko w połączeniu z tymi pierwszymi. Wartości bezwzględne to nieruchomości, surowce ( w tym złoto) i praca (także niewolnicza) no i technologia. One nie podlegają dyskusji i kontrola nad nimi daje organizacji, która ją sprawuje przewagę bezwzględną. Ponieważ jednak na ziemskim globie działa kilka organizacji, trudno utrzymać kontrolę nad wszystkim. Najbardziej bezwzględna rywalizacja toczy się od wieków o pracę. ... ilość podstępów, mających na celu pozyskanie rąk do pracy, często bardzo prostej, była i jest nieprawdopodobna. To co widzimy, o czym słyszymy, jest tylko wierzchołkiem góry lodowej. W naszych czasach, ... równie bezwzględna i podstępna rywalizacja o technologię. Walka o surowce ... to po prostu wojna, jaką znamy.


>wartości względnych. Po co jest przestrzeń sakralna? Ujmijmy rzecz w kategoriach, które tu dziś rozwijamy – po to, by nadawać znaczenie sztuce. Po to, by za pomocą mocy płynącej z objawień, cudów i pamięci o wskrzeszeniu, podnosić znaczenie człowieka, który nie musi już nurzać się w grzechu, albo oszukiwać bliźniego swego przy różnych transakcjach. Może zająć się doskonaleniem swoich przyrodzonych talentów. Talentów, którymi obdarzył go Pan Bóg.

>indywidualny talent znajdował spełnienie tylko na obszarze zwanym kulturą chrześcijańską. Tak było przez długi czas, póki niepostrzeżenie, władza nie zaczęła przechodzić w ręce organizacji globalnych, realizujących swoje plany ekonomiczne w innej niż lokalna skali.

>Towar wysokiej jakości stał się niedostępny, a teraz stanie się niepotrzebny.

>Państwo, które wyparło się Kościoła, uczyniło siebie obiektem kultu i zaczęło szerzyć wiarę w fałszywe artefakty, zostanie teraz, jako pierwsze zniszczone


Wezmę sobie. Jak często - "świeże, orzeźwiające powiewy" z Pana tekstów.


>Nie można ujawnić ekonomicznego charakteru sztuki, w kontekście globalnym.

>Oni nie mogą tego ujawnić, bo demaskacja tego planu, nawet jeśli na początku nie będzie groźna, może zamienić się w śniegową kulę, która potoczy się swoim torem, ignorując te misterne przeniewierstwa. Oby tak się stało.

Tak samo jest pewnie z ekumenizmem. To jest bardzo dobry ruch. Na pierwszy rzut oka Kościół traci, jest wykorzystywany i szkalowany, ale inne kościoły musząc dalej udawać pełne Chrześcijaństwo są zmuszone co najmniej wpuścić choć trochę przekaz Kościoła na ich tereny - prawdę o Bogu i człowieku.

zaloguj się by móc komentować

Grzeralts @gabriel-maciejewski
28 czerwca 2019 11:28

Żebyś wiedział jakie lekarze mają poglądy o ekonomii....

 

zaloguj się by móc komentować

stanislaw-orda @gabriel-maciejewski
28 czerwca 2019 12:35

Całkowita zgodność z moim spojrzeniem na tzw. trend cywilizacji postchrześcijańskiej.

zaloguj się by móc komentować




gabriel-maciejewski @Maryla-Sztajer 28 czerwca 2019 11:05
28 czerwca 2019 12:56

oczywiście, konserwacja to podstawa

zaloguj się by móc komentować

OdysSynLaertesa @gabriel-maciejewski
28 czerwca 2019 13:04

Na dniach, Pan Morawiecki był łaskaw uczynić (nie pierwszy zresztą raz) uwagę/sugestię na temat poniżającego zajęcia jakim jest "praca na zmywaku" (w Londynie). Zrobił to przy okazji wprowadzenia dla młodych pracujących (zwłaszcza w korporacjach) Polaków (nazwijmy to) ulgi podatkowej. To bardzo ciekawe zachowanie, zwłaszcza w perspektywie ofert pracy (i płacy) dla tej (i podobnym) branży na polskim rynku. Nie wspominając o tym za ile i w jakich warunkach wygląda praca na polskim zmywaku.

Tymczasem na podstawie własnych doświadczeń, i obserwacji tego jak wygląda stosunek choćby Niemców czy Holendrów do pracownika który wykonuje tego rodzaju "upokarzającą" pracę u nich, wyjść z podziwu nie mogę jak dwoją się i troją ich ministrowie (odpowiednio mitygowani przez rodzimych przedsiębiorców) by nieba przychylić tym niewolnikom. Oprócz uprzejmego traktowania, za którym rzecz jasna Idzie niezwykle szczodra gratyfikacja pieniężna, da się czasem wychwycić nawet pewnego rodzaju strach. Strach przed tym że Polak kiedyś wyjedzie do siebie i nie wróci. Bo kto wtedy będzie zmywał naczynia, że o innych "poniżających" pracach nie wspomnę? Kto staremu Niemcowi tyłek podetrze czy poda szklankę wody, nie naruszając przy tym jego godności?

Czy w świecie gdzie liczyć ma się tylko "Wszystko co najważniejsze", albo to co sobie wyobraża Pan Morawiecki, znajdzie się kiedyś miejsce dla prostego pracownika? Czy Pan Morawiecki w ogóle sobie cokolwiek poza szklanymi domami wyobraża? Czy wie, że ta utopia/piramida, bez upchania odpowiedniej liczby niewolników na zmywakach, w śmieciarkach, tudzież z przepychaczem/sprężyną w ręku, że o zmywaniu okien w tych szklanych domach nie wspomnę, i bez przekonania ich do wartości owej pracy, nie ustoi ani chwili? Co zdają się rozumieć walczące zawzięcie o pracownika "demokracje zachodnie", natomiast nasi działają jakby uznali że w Polsce takiej pracy się nie wykonuje, a przynajmniej nie można o takich ludziach mówić z szacunkiem.

zaloguj się by móc komentować

cbrengland @gabriel-maciejewski
28 czerwca 2019 13:06

Na moje oko jest frontalny atak na Polskę, przede wszystkim w sferze kultury, tadycji, polskiego ducha, po prostu, bo gospodarczo z Polski mało co już zostalo. To, co do mnie dociera, ten "najazd amerykański" i kultury języka angielskiego, to taran straszny. A akceptowalny przez rządzących i nie wiem, czy mający świadomość w czym uczestniczą. Bo przecież dla nich i niestety dla większości Polakow, ten Hollywood to szczęście skończone. Ale tak myśląc, to oni są już skończeni. Tak, jak wszystko, co mialo wartość, zostało już dawno zduszone właśnie przez tych Amerykanów, a wcześniej Anglików, cokolwiek to jest.

zaloguj się by móc komentować

Grzeralts @OdysSynLaertesa 28 czerwca 2019 13:04
28 czerwca 2019 13:08

W korporacji milcząco zaklada się, że człowiek nie potrzebuje sensu pracy, a jedynie gratyfikacji materialnej. Nie za wysokiej.

zaloguj się by móc komentować

OdysSynLaertesa @Grzeralts 28 czerwca 2019 13:08
28 czerwca 2019 13:12

Lepsze korpo w Polsce niż zmywak w Londynie. I do kogo ta oferta jest kierowana? 

Cóż za paradoks... A jaki mezalians!

zaloguj się by móc komentować

Grzeralts @OdysSynLaertesa 28 czerwca 2019 13:12
28 czerwca 2019 13:18

Sęk  w tym, że  u nas dominują korporacje nurtu bankierskiego, tych coś wytwarzających jest mało.

zaloguj się by móc komentować

OdysSynLaertesa @gabriel-maciejewski
28 czerwca 2019 13:22

Taka tam scena z filmu Fight Club... Oczywiście trochę w drugą stronę wygina rzeczywistość, ale...

 

zaloguj się by móc komentować


OdysSynLaertesa @Grzeralts 28 czerwca 2019 13:18
28 czerwca 2019 13:24

Dokładnie! 

A jeden z drugim zachowuje się jakby nawet tego nie rozróżniał... Banksterskie filozofie o ekonomii to coś absolutnie najniższego w hierarchii... Nie tylko pod względem jakości

zaloguj się by móc komentować

stanislaw-orda @cbrengland 28 czerwca 2019 13:06
28 czerwca 2019 13:27

Anglosasi to zdeklarowani heretycy-antypapiści. Mają za  zadanie "zaorać" to, co zostało zasiane i wzrosło podczas pontyfikatu Jana Pawła II.

zaloguj się by móc komentować

Krzysiek @OdysSynLaertesa 28 czerwca 2019 13:04
28 czerwca 2019 14:26

Czyli jednak zmywak lepszy?

zaloguj się by móc komentować


Krzysiek @cbrengland 28 czerwca 2019 13:06
28 czerwca 2019 14:42

"bo gospodarczo z Polski mało co już zostalo"

To tak samo jak w jukeju. Bo przecież gospodarka przemysłowa UK to wydmuszka - praktycznie nie istnieje (zachowały się jedynie zakłady silników odrzutowych Rolls-Royce'a).

"To, co do mnie dociera, ten "najazd amerykański" i kultury języka angielskiego, to taran straszny"

Przepraszam bardzo, a można spytać: jakim językiem Pan się posługuje na co dzień w pracy? Bo ja - językiem polskim.

"Tak, jak wszystko, co mialo wartość, zostało już dawno zduszone właśnie przez tych Amerykanów"

A nie przypadkiem przez Niemców? Zakłady Mera-Elwro Wrocław to chyba Siemens wykończył. A Zamech z Elbląga (turbiny do elektrowni), przemysł samochodowy (Star Starachowice, wymuszenie likwidacji Żerania). A kto stał za likwidację stoczni? Jankesi, ale tacy co mają centralę w Berlinie. Kto przejął zakłady Zelmer i 30% runku AGD (bo to dobra marka była i solidne robiła rzeczy - w garażu mam odkurzacz Zelmera - 30 lat!!!). Podpowiadam: Robert Bosh GmbH + Siemens. Można tak ciągnąć długo. Niemcy dokonały skutecznej agresji (od 1990). Nie każda wojna polega na strzelaniu.

zaloguj się by móc komentować

Magazynier @gabriel-maciejewski
28 czerwca 2019 15:19

"Wróćmy jednak do wartości względnych. Po co jest przestrzeń sakralna?"

Na pierwszy rzut oka przestrzeń sakralna to wartość bezwględna, wskazuje bowiem na rzeczywistość absolutną, ale nie dla podejścia heretycko-ekonomicznego. Dla darwinizmu ekonomicznego to jest rzecz względna. jest wartość bezwględną dla podejścia ortodoksyjnego. Kierunku ku rzeczywistości absolutnej spełnia tę właśnie funkcję:

"by nadawać znaczenie sztuce. Po to, by za pomocą mocy płynącej z objawień, cudów i pamięci o wskrzeszeniu, podnosić znaczenie człowieka, który nie musi już nurzać się w grzechu, albo oszukiwać bliźniego swego przy różnych transakcjach."

Z jednej strony jest to cenniejsze niż złoto, z drugiej kłopotliwe, psuje albowiem "dynamikę biznesu". Rzecz jasna, pozornie. Nawet heretyk Franklin zauważył już że dekalog działa na korzyść pomnażania zysków. Łatwiej o zysk w relacjach ekonomicznych opartych na zaufaniu.

"Może zająć się doskonaleniem swoich przyrodzonych talentów. Talentów, którymi obdarzył go Pan Bóg. Czy w kulturach, gdzie nie ma mowy o wyobrażeniu świata nadprzyrodzonego, takie wyniesienie człowieka jest w ogóle możliwe?" 

Mmmmmmmmiodzio. Tyle i aż tyle, jak mawia klasyk.

"Ktoś może powiedzieć – ale, ale prócz sztuk przedstawiających, jest przecież jeszcze muzyka. Odpowiadam zawczasu na to pytanie – idź se bracie posłuchaj arabskiej muzyki, okay...albo żydowskiej, najlepiej symfonicznej." Albo muzyki rodzimych mieszkańców ameryki, ale nie tej spopowanej ale oryginalnej. To są śpiewy nieszczęśliwych ludzi, niektóre z nich to poprostu jęki torturowanych.

"Tak już jest, że indywidualny talent znajdował spełnienie tylko na obszarze zwanym kulturą chrześcijańską." 

Cywilizacja chrześcijańska w zasięgu ręki. A tam w mroku  czai się już cywilizacja łacińska. Trochę sobie jaja robię, ale w większym stopniu piszę o tym serio. A jednak albowiem istnieje.  

"Tylko te kościoły niepotrzebnie sterczą po miastach, zajmując cenny teren, który można by sprzedać, wydzierżawić, przejąć, włączyć w jakiś szerszy program, albo po prostu kontrolować." 

No ale w Londynie to już prawie tego nie ma. Że nawiążę do @cbrenglanda, w NRD też. Republika włoska w Genui kazała przekształcić fasadę kościół św. Bartłomieja czyli sanktuarium Św. Mandylionu na kształt zwykłej kamienicy. Można przejść obok w pielgrzymce do Najśw. Oblicza:

https://upload.wikimedia.org/wikipedia/commons/thumb/3/3b/Sainte_Face_-_Genes.jpg/146px-Sainte_Face_-_Genes.jpg

i nie zauważyć. Potrzebna jest specjalna instrukcja ze strony wtajemniczonego przewodnika, żeby to znaleźć. I tak było ze mną. Uzyskałem tajną instrukcję od kwalifikowanej przewodniczki:

Trzeba zajść go od tyłu i wejść w jakiś zaułek, żeby zorientować się że to jest kościoł. Po drodze do św. Bartłomieja na straży czuwa na koniu zwycięski kamienny Wiktor Emmanuel II Sabaudzki zjednoczyciele Włoch niszczyciel Państwa Kościelonego na placu ni mniej ni więcej tylko Emmanuela Corvetto francuskiego ministra finansów (1815-1818 r) w okresie II Monarchii czyli Restaruracji Bourbonów:

https://upload.wikimedia.org/wikipedia/commons/thumb/9/90/Genova_5%2C_Piazza_Corvetto_1960.jpg/260px-Genova_5%2C_Piazza_Corvetto_1960.jpg

zaloguj się by móc komentować

Maryla-Sztajer @Magazynier 28 czerwca 2019 15:19
28 czerwca 2019 15:26

https://m.youtube.com/watch?v=i5PEXLZWUxE

Nie chciałam tego wątku muzyki u Gabriela ruszać...Ale proszę..Israel &Chopin

:)))

.

 

zaloguj się by móc komentować

KonradM @OdysSynLaertesa 28 czerwca 2019 13:22
28 czerwca 2019 15:51

Pod koniec filmu jest scena , upadających wież World Trade Center. Uważam, że to może być najciekawsza scena w tym filmie. Szczególnie, że film wszedł do kin 2 lata przed atakami.

 

zaloguj się by móc komentować

bolek @gabriel-maciejewski
28 czerwca 2019 16:23

Sorry za OT

Gdyby ktoś się nudził to może... :D

zaloguj się by móc komentować

bolek @gabriel-maciejewski
28 czerwca 2019 16:30

A tak na poważnie i w temacie. Ostrzeżenie z lat 20. Jakże aktualne.

Wojna z Kościołem i zamach na prawo własności

zaloguj się by móc komentować

Kuldahrus @KonradM 28 czerwca 2019 15:51
28 czerwca 2019 16:57

Niektórzy mówią, że spoilerowanie to grzech.

zaloguj się by móc komentować

Magazynier @Maryla-Sztajer 28 czerwca 2019 15:26
28 czerwca 2019 17:13

Albo niszczenie zabytków mezopotamskich przez ISIS.

zaloguj się by móc komentować

Pioter @gabriel-maciejewski
28 czerwca 2019 17:35

Na problem wyceny majątku kościoła w centrach miast i możliwości ich innego wykorzystania zwrócił uwagę w 1997 roku w książce Wideo z Jezusem Andreas Escbach. Sprawa więc jest już od jakiegoś czasu programowo rozwalkowywana. Za jakiś czas dojdzie do realizacji planow. To już nie będzie przekształcanie obiektów sakralnych w ruiny jak w Anglii, czy w budynki użyteczności publicznej (np restauracje) jak w Holandii. Szykuje się kolejna juma, czego przedsmak już mieliśmy w Polsce podczas próby zakupu kościoła przez Jerzego Urbana jakiś czas temu

zaloguj się by móc komentować

stanislaw-orda @przemsa 28 czerwca 2019 15:06
28 czerwca 2019 18:27

Ja również takich znam. Moze nawet sa bardeziej zacierkłymi  antypapistyami, niż Anglosasi (nacje skandynawskie np.), bo większości wspólczesnychj Anglosasów kwestie  religijne jedynie   "wiszą".

Ale odniosłem się do Anglosasów, więc po co zmieniasz temat.
 

 

 

zaloguj się by móc komentować

Pioter @przemsa 28 czerwca 2019 18:12
28 czerwca 2019 18:56

Dużo bardziej niż film, który cały wątek potraktował po lepkach i mocno wszystko pozmieniał. A tak to zwykła książka w stylu Dana  Browna, tyle, że na rynek niemiecki 

zaloguj się by móc komentować

KOSSOBOR @gabriel-maciejewski
28 czerwca 2019 23:15

W Polsce, w sposób ostentacyjny, zaczęto ten plan realizować w sztuce. Trochę w latach 80-tych, a w latach 90-tych już pełną parą. To było zauważalne, naturalnie, tylko dla pięknoduchów, że tak powiem, a nie specjalnie dla szerszej publiczności. Skandale w Zachęcie i innych galeriach budziły sensację, ale i to tyczyło właściwie tylko grona zaintersowanych. Dzisiaj mamy już wszystkie te elementy, o których napisałeś. Ekonomicznie Kościł podważa się obyczajówką i idącymi za tym procesami sądowymi, w których wyniku rozgrzane sądy zasądzają spore odszkodowania. A przecież najłatwiej operować dekretami i wojskiem /co już było/, tylko jest to kwestią tzw warunków. Jak dotąd - nie ma takich. Co nie znaczy, że się nie pojawią /lata po II wojnie w Polsce/. 

Skądinąd: gdy w Polsce szalało /i szaleje/ g. w sztuce, wspierane przez ministerstwo, moi koledzy malowali /i malują/ piękne obrazy. Plenery malarskie były oazami normalności w tej mierze /i koniecznego alkoholu, naturalmą ;)/. 

zaloguj się by móc komentować

KOSSOBOR @Maryla-Sztajer 28 czerwca 2019 15:26
28 czerwca 2019 23:17

Wszystko, co tam wartościowe w sztuce i architekturze - to z Rzymu i chrześcijaństwa. To bardzo widać w tym filmie. 

zaloguj się by móc komentować

zkr @Krzysiek 28 czerwca 2019 14:42
29 czerwca 2019 00:09

Niemcy...

> Nie każda wojna polega na strzelaniu.

Czesc ich dzialan skonczyla sie strzelaniem, vide Jugoslawia...

zaloguj się by móc komentować

Grzeralts @KOSSOBOR 28 czerwca 2019 23:17
29 czerwca 2019 09:24

To w pewnym sensie tautologia, bo system wartości naszego świata z rzymskiego chrześcijaństwa się wywodzi. Więc i estetyka musi.

zaloguj się by móc komentować

Brzoza @KOSSOBOR 28 czerwca 2019 23:15
29 czerwca 2019 09:59

> Plenery malarskie były oazami normalności

Jakość plenerów zależy od tego jaki ton nadaje grupa tam przewodząca - jeśli nawet są z lepiej sytuowanych, ale bez dojrzałości domów, to plenery w najlepszym razie są stratą czasu. Nie wspominając, że na naukę "warsztatu" to w samej szkole nie ma co zbyt liczyć.  Ja mam negatywne podsumowania całości. Szczytem był dla mnie "plener" z "studentami" z niebezpiecznego Radomia, którego to większość poznanych mieszkańców nienawidziła i uczestniczącą tam w tym "zakończeniowym plenerze w Słowacji" Siostrą Zakonną z Warszawy, która po pięciu latach "wspólnej zaocznej nauki" odpowiada mi sms, że nie jest już Siostrą. Co za gnoje.

zaloguj się by móc komentować

ArGut @Grzeralts 28 czerwca 2019 13:08
29 czerwca 2019 14:06

W korporaciach robi się wiele, wiele, jawnych i milczących założeń. W anglosaskim świecie pisarz tj. Terry Pratchett może się z tego jawnie nabijać, drwić i nikt nie powie, że jest "RUSKIM AGENTEM". Właśnie dlatego, że chodzi o wartości. I nawet władzuchna da medal - Order Imperium, za życia !

W takiej ameryce nie jest tak wesoło, Philip K Dick czy Harlan Ellison, medali nie dostali.

zaloguj się by móc komentować

Grzeralts @ArGut 29 czerwca 2019 14:06
29 czerwca 2019 16:33

Jako i w partii komunistycznej się robiło. I dlatego my (i większość pozostałych społeczeństw demoludów) jesteśmy solidnie immunizowani. Ale już nie kolejne pokolenia. 

zaloguj się by móc komentować

KOSSOBOR @Grzeralts 29 czerwca 2019 09:24
29 czerwca 2019 17:52

Można by rzec, że tautologię można nazwać współcześnie oczywistą oczywistością :)

zaloguj się by móc komentować

KOSSOBOR @Brzoza 29 czerwca 2019 09:59
29 czerwca 2019 17:57

Ach, nie! Jeździłam na plenery z dojrzałymi artystami i żadnych takich spraw i konfliktów nie było. Piło się wódkę i malowało, malowało, malowało. Mimo rozrywkowego trybu życia, na koniec pleneru dorobek kolegów był imponujący. 

zaloguj się by móc komentować

stanislaw-orda @KOSSOBOR 29 czerwca 2019 17:57
29 czerwca 2019 18:20

Znałem kiedyś sporo ludzi ze środowisk z tzw. sfery :kultury".  Na trzeźwo mało kto z nich na co dzień  funkcjonował.

zaloguj się by móc komentować


KOSSOBOR @stanislaw-orda 29 czerwca 2019 18:20
29 czerwca 2019 22:54

E tam, Unu. Ja znam i jednych, i drugich. Z tymi funkcjonującymi nie na trzeźwo nie szło dłużej się kolegować.

Myk na plenerach polegał na tym, że poza obowiązkiem malowania nie musieliśmy nic. Co było oczywistym luksusem. Więc wieczorami się ucztowało i piło w znakomitej atmosferze. Po śniadaniu natomiast wszyscy pracowali. Po obiedzie zazwyczaj latałam do pobliskiej stajni, a pod koniec jazdy powoli schodziło się koleżeństwo na strzemiennego. I miało się już ku kolacji, a więc ucztowanie i zimna wódeczka. Jak napisałam - dorobek artystyczny na koniec pleneru był imponujący.  Takie pracujące wakacje w życiu. Zaznaczam, że nikt nie ględził o sztuce, naturalnie. O sztuce ględzą bowiem grafomani /sztuki/. No więc tam nie było alkoholików, jeno rozrywkowi koledzy. A malowali wspaniale. I to było najistotniejsze wobec pangównizmu w ministerialnej sztuce.

zaloguj się by móc komentować

stanislaw-orda @KOSSOBOR 29 czerwca 2019 22:54
30 czerwca 2019 10:03

miałem kontakty z osobami spoza środowiska SPAP-u

zaloguj się by móc komentować

zaloguj się by móc komentować