-

gabriel-maciejewski : autor książek, właściciel strony

Renesans wiecznie żywy

Dotarła do mnie wczoraj powieść napisana przez Gore Vidala, a zatytułowana Julian. Są to zbeletryzowane dziele Juliana Apostaty, napisane w formie dziennika i listów jego przyjaciół. Jest to rzecz tyleż wstrząsająca, co pretensjonalna. Autor zaczyna od ustawienia sobie przeciwnika, w taki sposób, by łatwiej mu było tłuc go po mordzie, co zostaje, w dalszej części tekstu, nazwane cywilizowaniem.

Pierwszy standard cywilizacyjny mamy opisany już we wstępie. On jest bardzo istotny, dlatego, że posługuje się tym chwytem wiele bardzo osób, chcąc wzbudzić szacunek bliźnich i ich zainteresowanie. To się, podkreślam, za każdym razem kończy tak samo; kompromitacją, albo ucieczką w jakieś śmieszności odgrywane z wielką powagą. Oto oznajmia nam na początku Gore Vidal, szydząc jawnie ze swoich oponentów, że tylko ktoś niesłychanie niewrażliwy, może – pisząc książkę o starożytności – korzystać z opracowań. Poważni ludzie, a przede wszystkim ludzie wczuwający się w temat korzystają tylko ze źródeł. Tak więc – wskazuje Gore Vidal – Gibbon odpada. Kto się powołuje na Gibbona jest po prostu nędzą.

Zastanawiam się czy nie napisać książki o młodym badaczu entuzjaście, który chce odkryć coś niezwykłego, ale kiedy usiłuje poznać okoliczności w jakiś zaistniał badany przez niego problem, okazuje się, że wszystkie źródła zostały albo sfałszowane, albo zniszczone, albo ukryte przez Fabiana Himmelblaua pod podłogą jego antykwariatu w Krakowie. W związku z tym młody miłośnik wiedzy i cywilizacji prawdziwej, staje się zapiekłym zwolennikiem spiskowych teorii. Mogłoby się to nieźle sprzedawać? Jak myślicie? Tylko, żeby mi nikt nie ukradł pomysłu….No więc Gore Vidal, ale nie tylko on, inni, współcześni nam autorzy także, stawiają się w takiej sytuacji. Mówią – poznaliśmy prawdę ostateczną i teraz wam ją wyjawimy, a jeśli ktoś spróbuje z nami polemizować, powiemy, że opracowania są gorsze od źródeł. A właściwie dlaczego? Są lepsze, albowiem zawierają komentarz, który może być błędny, tendencyjny, może zdradzać inspiracje autora opracowania, albo jego intencje, całkiem nie piękne. Może wreszcie, co zdarza się nagminnie, tłumaczyć zjawiska wbrew logice faktów, które opisuje. Dla autora poczytnych powieści opracowania są stokroć wartościowsze niż źródła, szczególnie, że ja powątpiewam w to, że Gore miał możliwość czytania po grecku i dokładnego rozumienia, co jest napisane w tekstach, które rzekomo studiował.

Nigdy nie zapomnę, jak się kiedyś najeżyłem, słysząc, że Targalski jest specjalistą w dziedzinie historii Sumeru. Zrobiłem raban, bo on nawet nigdy nie był nad Eufratem. No i mądrzy ludzie wyjaśnili mi, że nie jest to konieczne, albowiem wszystkie istotne teksty, które należy przeczytać znajdują się albo w Londynie, albo w Berlinie. No, a poza tym są dostępne przez sieć. A jeśli ktoś nie potrafi czytać pisma klinowego, to zawsze ma do dyspozycji opracowania. No właśnie. Dlaczego metoda, która sprawdza się przy historii Międzyrzecza, ma się nie sprawdzić przy historii nam bliższej? Otóż dlatego, że każdy, kto deklaruje obsesyjne zainteresowanie jakimś tematem, słabo lub wcale nie opracowanym, natychmiast przechodzi przez selekcję, tak sądzę, choć mogę się mylić. Stąd lepiej nie deklarować pochopnie swoich sympatii badawczych na pierwszym roku studiów. No, ale to margines. Często mamy do czynienia z sytuacją podobną, ale nie dotyczącą znajomości źródeł w językach, w jakich zostały napisane, ale znajomości okoliczności. I tak Świrski Maciej, dawno temu, jeszcze w salonie24 zadeklarował, że napisze powieść o wojnie zimowej w Finlandii. No i w związku z tą misją, chciał jechać do tej Finlandii, żeby sobaczyć ten las sosnowy i poczuć autentyczny klimat. To jest zachowanie komiczne i kokieteryjne, nie ma ono nic wspólnego z warsztatem autorskim, takim, jaki on rzeczywiście jest. Jest to także zachowanie, które demaskuje ludzi renesansu. Bo oni ciągle są wśród nas, a poznaje się ich po mocno pretensjonalnych postawach. Te zaś mają ukryć hierarchiczny i tajny charakter struktury, która ich produkuje i wysyła na różne odcinki ideologicznego frontu.

Dla Gore Vidala, posądzenie o to, że korzystał w swojej pracy wyłącznie z dzieła Edwarda Gibbona jest policzkiem. I to go demaskuje, bo gdyby był autorem prawdziwym przede wszystkim zainteresowałby się komentarzami i to także późniejszymi niż Gibbon. Źródła bowiem są niezmienne, a przynajmniej powinny być i do pewnego momentu były...No chyba że, owo nawoływanie do opierania się na źródłach ma cel ukryty. Ich treść zmienia się jednak i ci, którzy owe zmiany wprowadzają kreują swoich interpretatorów co dwa pokolenia. Jak jest naprawdę nikt nie sprawdza, albowiem osobną kwestią pozostaje dostęp do źródeł. Ten zaś nie przysługuje byle komu. Sytuacja jest więc następująca – nie udziela się nikomu, z wyjątkiem osób wyselekcjonowanych, możliwości korzystania ze źródeł, a dla tych którzy nie mając tej możliwości, piszą coś na podstawie opracowań pozostają szyderstwa i lekceważenie. I sami teraz popatrzcie, jakie to szczęście, że istnieje pop kultura, która ma te kłamstwa utrwalać. Bez niej nie da się rządzić, albowiem nie ma tak licznej tajnej policji, która by upilnowała wszystkich. W pop kulturze, w rozrywce zaś, może się znaleźć wszystko. Dlatego właśnie my tutaj zajmujemy się całkiem bezpretensjonalną rozrywką i nie aspirujemy do tego, by orzekać autorytarnie o czymkolwiek.

Gore Vidal zdradził nam jedną rzecz zupełnie fascynującą, o której nie napisał chyba ani słowa żaden polski badacz kultury renesansu. Wyobraźcie sobie, że Lorezno il Magnifico napisał sztukę o Julianie Apostacie, a pan Vidal, we wstępie do swojej powieści, stawia się wprost w roli naśladowcy Medyceusza. A nie dość, że jego, to jeszcze Ibsena, bo temu też się przydarzył dramat o takiej tematyce. Normalnie choroba jakaś, przymus pisania o cesarzu Julianie.

Wszystkie te dzieła, których poznawać przecież nie muszę, albowiem nie są wszak tekstami źródłowymi, a jedynie wadliwą interpretacją stojącą poza logiką faktów, przez autorów opisywanych, mieszczą się w pewnej tradycji. Jej wyróżnikiem jest właśnie pretensjonalność, której zadaniem jest ukrycie bardzo złej, potwornej wręcz intencji. Ta intencja właśnie, to jest ten cały renesans. Ludzie utożsamiający się z tą formacją, występują zawsze w obronie cywilizacji, przeciwko barbarzyństwu, reprezentując przy tym najgorsze z możliwych zdziczenie i najgorsze podstępy. Swoje komunikaty kierują zawsze do młodzieży, którą próbują uwieść, nie dając jej w zasadzie nic, poza bardzo mglistymi obietnicami. Najciekawsze zaś jest to, że w swoich pismach i przemowach odwołują się zawsze do czasów zwanych epoką hellenistyczną, czyli tych, których początkiem było panowanie Aleksandra. To zaś prowadzi nas, bo nie Gore Vidala przecież, ku konstatacji, że najwybitniejszym człowiekiem renesansu nie był Lorenzo de Medici, ale sułtan Mehmet, zdobywca Konstantynopola, nowy Aleksander. Jutro napiszę coś o manifestacjach ducha renesansu w praktyce finansowej.



tagi: książki  historia  popularyzacja  źródła  renesans  gore vidal  julian apostata 

gabriel-maciejewski
9 kwietnia 2021 09:45
22     2349    12 zaloguj sie by polubić

Komentarze:

Paris @gabriel-maciejewski
9 kwietnia 2021 10:02

Panie  Gabrielu,...

...  gdyby  Pan  zdecydowal  sie  napisac  taka  ksiazke  -  to  ja,  po  tylu  latach  zaznajamiania  sie  z  Panska  TWORCZOSCIA   -  kupilabym  ja  W  CIEMNO  !!!

zaloguj się by móc komentować

cbrengland @gabriel-maciejewski
9 kwietnia 2021 10:10

Kiedyś i do dzisiaj fascynuje mnie Rzym, jak wiadomo powszechnie. Na fascynacji tamtymi czasami pewno się skończy. Tym bardziej, że znalazłem się w miejscu, gdzie ci Rzymianie byli “obecni na żywca”. I ja ich czuję. Fajne to jest. Nie pojechałem do Finlandii jednak. Nie było trzeba :-)

Czytałem książki o Cesarstwie Rzymskim. A napisał je znawca tematu Aleksander Krawczuk, profesor z Krakowa. Tak, ja wiem, komuch. Ale dajmy spokój, ok. Nawet parę ich mam tutaj ze sobą. Stoją gdzieś na półkach. I pan profesor napisał książkę “Julian Apostata", też. Ja miałem z tym do czynienia jeszcze w czasach licealnych. Dlatego pierwsi Chrześcijanie i tamte czasy tak bardzo zapadły mi nie tylko w pamięć. Nie było lekko od początku. I tak zostało do dzisiaj. Albo nawet jeszcze bardziej :-)

 

zaloguj się by móc komentować

mniszysko @gabriel-maciejewski
9 kwietnia 2021 10:57

Ja jestem zdumiony lekturą Franza Babingera o Mehmedzie. Ona mi kompletnie zmieniła spojrzenie na układ sił. Sam autor super przenikliwy nie jest, ale jak się spojrzy na fakty, które Babinger niezmordowanie zapodaje to czytelnik rozgląda się zaskoczony.

Konstantynopol wcale nie musiał upaść. Pomijając rejteradę Genueńczykó w trakcie oblężenia, sułtan Mehmed rządził wtedy skłóconą wewnętrznie federacją różnych lenn. Sam bardzo długo nie miał silnego oparcia. Jeszcze długo po upadku Konstantynopola jego pozycja nie była silna.

Gdyby nie "humaniści" świadczący mu różne usługi szpiegowskie i logistyczne przy operacjach militarnych, robiący za piątą kolumnę przy różnych dworach, przybywający tłumnie z półwyspu Apenińskiego, nie staliby się Osmanowie nienaruszalnym hegemonem Bałkanów i Azji Mniejszej a potem Morza Śródziemnego.

I zawsze ktoś czuwał w czasach Mehmeda, żeby był dla Osmanów otwarty tylko jeden front mimo, że okazji na uderzenie z wielu frontów było co niemiara. Osmanowie stali się potęgą z jakiegoś zewnętrznego namaszczenia a nie dzięki własnej spójnej wizji, realizowanej z żelazną konsekwencją czy dzięki żywotności organizmu politycznego, którym wtedy zarządzali.

zaloguj się by móc komentować


gabriel-maciejewski @cbrengland 9 kwietnia 2021 10:10
9 kwietnia 2021 11:10

Ja muszę je sobie przypominać

zaloguj się by móc komentować

gabriel-maciejewski @Paris 9 kwietnia 2021 10:02
9 kwietnia 2021 11:10

Może się kiedyś skuszę

zaloguj się by móc komentować

Andrzej-z-Gdanska @gabriel-maciejewski
9 kwietnia 2021 11:16

Wydaje mi się, że niechcący albo chcący Gore Vidal się "odsłonił". Stwierdził, że do napisania powieści niepotrzebna jest prawie żadna wiedza historyczna.  Wiedza historyczna może jedynie ciążyć, odciągać od tego co ma napisać (ma zlecone napisać :), w stosunku do tego co się działo.

zaloguj się by móc komentować

gabriel-maciejewski @Andrzej-z-Gdanska 9 kwietnia 2021 11:16
9 kwietnia 2021 11:17

Oni wszyscy nie mają takich problemów - chcący, niechcący - to idzie na chama. Albo jesteś cywilizowany albo chodzisz do kościoła. Możesz sobie wybrać. 

zaloguj się by móc komentować

stanislaw-orda @gabriel-maciejewski
9 kwietnia 2021 11:29

Renesans to było, owszem, odrodzenie, ale idei (i moralnosci) z pogańskiej, czyli przedchrześcijańskiej  Europy. Mówiąc w skrócie: w renesansie zaczęła sie walka o wolność od Dekalogu.

zaloguj się by móc komentować


tadman @gabriel-maciejewski
9 kwietnia 2021 12:34

Na czym polega metoda Darskiego vel Targalskiego to wyszło przy okazji rosyjskiego humanitarnego konwoju, złożonego z pomalowanych na biało ciężarówek, nieubłagalnie zdążającego do granicy z Ukrainą. Było podejrzenie, że to prowokacja, a może że ów konwój to ordynarna przykrywka misji typowo wojskowej. Kiedy wszyscy prześcigali się w domysłach to nasz ancymonek zaordynował "najpierw strzelać, a potem sprawdzać". Gore Vidal zupełnie niezależnie doszedł do podobnych wniosków, a nawet przebił dr. D. vel T. bo nie miał zamiaru sprawdzać.

zaloguj się by móc komentować

Magazynier @gabriel-maciejewski 9 kwietnia 2021 11:17
9 kwietnia 2021 12:56

Owoż i wybieramy. Ale faktycznie żeby wybrać Kościół trzeba albo dostać po gnatach, albo/i poczuć jak "cywilizacja" wydudkała twoją rodzinę, albo/i zobaczyć Kim jest, jaki jest Król dziejów, Władca i Serce królestwa Bożego ...

Tak jak św. Katarzyna ze Sieny, jak św. Antonin Biskup Florencji, tomista zmagający się z sukcesami z propagandą medycejskiego odrodzenia, bł. Jan Dominici jego mentor z zakonu dominikanów, takoż główny adwersarz de Medici i ich bandy, a u nas Faustyna, Sopoćko, Celakówna, Wojtyła, Wyszyński.   

Z Gorem jest prostsza sprawa, bo wystarczy wyciągnąć jego przygody erotyczne, Fred Aster, Howard Austen, nie tylko życiowy partner ale i towarzysz orgii homoseksownych jak podaje wiki: "During their relationship, the two would often hire male prostitutes - the control appealed to Vidal. W czasie ich związku, obaj często najmowali męskie prostytutki - Vidal bardzo lubił kontrolę" (kontrola czyli chyba selekcja, chociaż w zasadzie to jest chyba jakiś żargon homoseksowny, dlatego w zasadzie nie wiem co to znaczy). Mamy tu zatem częstą wymianę ciał płci obojga jak rękawiczki, seksoholizm. Bajanie Vidala działa tylko na infantylnych głuptasków, którzy niestety są w każdej grupie wiekowej. Ale dla kogoś kto ma rodzinę na głowie to jest cała i prosta prawda o "cywilizacji", "głębokiej duchowości humanistycznej", "tolerancji" i "partnerskiej/wolnej miłości". Po prostu życie w szponach niebezpiecznego nałogu.

Żeby żyć tak długo w agresywnym środowisku płatnych gayów, bez wątpienia kontrolowanych przez gangi, trzeba było mieć kryszę ze strony służb. Czyli mamy tu bliźniaka MacCarricka ale po "jasnej stronie mocy". 

zaloguj się by móc komentować

Magazynier @gabriel-maciejewski
9 kwietnia 2021 13:08

A o kabale Vidal coś pisze? 

Vidal - brzmi jak francuskie albo czeskie nazwisko.

Wogóle szczery podziw żeś to zmógł. Toć czytanie tego  gorsze niż włosienica i biczowanie.

zaloguj się by móc komentować

gabriel-maciejewski @Magazynier 9 kwietnia 2021 13:08
9 kwietnia 2021 13:13

Nie zmogłem, tylko zacząłem, czytaj uważnie

zaloguj się by móc komentować

maria-ciszewska @stanislaw-orda 9 kwietnia 2021 11:29
9 kwietnia 2021 13:16

Oni Dekalog zastąpili Dekameronem.

zaloguj się by móc komentować

Magazynier @gabriel-maciejewski 9 kwietnia 2021 13:13
9 kwietnia 2021 14:01

Aha. A kabała albo alchemia u Vidala jest?

zaloguj się by móc komentować

tomasz-kurowski @gabriel-maciejewski
9 kwietnia 2021 14:23

Ja tak pobocznie, bo akurat nie o promocji książek mowa, ale gdy parę lat temu brytyjska policja wyciągała z ekwadorskiej ambasady (nomen omen) Juliana Assange, ten miał w ręku jakąś książkę Vidala, która ponoć znalazła się dzięki temu na jakichś listach bestsellerów.

zaloguj się by móc komentować

Magazynier @maria-ciszewska 9 kwietnia 2021 13:16
9 kwietnia 2021 14:40

Uśmiechnąłem się, ale w sumie to nie jest śmieszne. Choć Zbawca poucza że zgroszenia przyjść muszą. 

zaloguj się by móc komentować


saturn-9 @umami 9 kwietnia 2021 22:07
10 kwietnia 2021 09:33

Czytałem po niemiecku dawno temu to:

Ewiger Krieg für ewigen Frieden. Wie Amerika den Hass erntet, den es gesät hat (2002) 

wtedy to była ważna lektura a jak byłoby obecnie? Renesans czy nie...

 

Perpetual War for Perpetual Peace or How We Came To Be So Hated (2002)

zaloguj się by móc komentować

zaloguj się by móc komentować