-

gabriel-maciejewski : autor książek, właściciel strony

Rasa, klasa i kasa

Na własne uszy słyszałem taką gawędę – stara komunistka, angażując się w sprawy sercowe swojego syna rzekła, o jego dziewczynie – znać rasę. Rzecz miała miejsce w Warszawie, a ja byłem wówczas w tym mieście przybyszem z miejsc, których istnienia wszyscy ci państwo nawet nie podejrzewali. Rzeczona anegdota podawana była z lekkim przekąsem, ale naprawdę z lekkim, widać było, że rzecz jest, mimo przekąsu, traktowana serio. A rasy wcale nie było znać...Można rzec, że temat jest wzięty wprost z Mniszkównej. To prawda i właśnie tak ma być, albowiem prócz rasy, tematem naszej dzisiejszej notki jest także klasa i kasa.

Zajrzałem mimochodem na kilka prawicowych portali i na stronę pewnego wydawnictwa, które wydaje książki o podobnej tematyce jak my. Czyni to jednak z większym sprytem i po mniejszych kosztach. Nie ma takiego portalu walczącego o dobro nas wszystkich i tak zwaną poprawę ogólnej sytuacji, który nie włączyłby opcji „kiwnij kasę”. To się nazywa różnie, ale przeważnie chodzi o to, by ratować duszę i ciała przed grzechem, zatraceniem i wszechogarniającą degrengoladą. U mnie sprawa wygląda inaczej, o wiele naiwniej i poczciwiej, co nie znaczy, że bardziej przekonująco. Mam wrażenie, że mniej. Po czym to poznaję? Po pewnych postawach, które można by nazwać niezłomnymi. Oto wspomniane wydawnictwo – Napoleon V – przymierza się do wydania książki „Pieniądz i przewrót cen”, która od jakiegoś czasu leży już u nas w magazynie. W przeciwieństwie do mnie, który wydałem tę książkę po prostu, Napoleon wyda ją w systemie subskrybcyjnym. To jest ciekawe rozwiązanie i zapewne bezpieczne. Wyklucza jednak ten element mojego działania, do którego jestem najbardziej przywiązany – jakość grafiki i jakość edycji. Nie wyklucza jednak zaangażowania czytelników. To bowiem można pozyskać bez specjalnych poświęceń, za pomocą gawędy o odwiecznej walce dobra ze złem, w której my stoimy oczywiście po stronie dobra. Napoleon nie uruchamia przycisku „kiwnij kasę”, ale inni – w imię owej walki i dobra – tak właśnie czynią. Wspomniane wydawnictwo ma rzesze wiernych fanów, którzy kupują od nich książki, po to, by wesprzeć firmę, walczącą lepsze jutro. I ja to rozumiem, a nawet pochwalam. Chcę tylko zwrócić uwagę na jeden ważny i wcale nie drobny szczegół, na pewną część wspólną zbiorów, z których jeden nosi nazwę „jakość edycji”, a drugi „jakość tekstu”. Tak to już jest z prawicowymi wydawnictwami, że zawsze owa wspólna część nosi nazwę „nędza”. Przyczyny są zapewne różne, ale ja sądzę, że jedna jest zasadnicza – przekonanie, że tylko poprzez płacz i lamenty można coś ugrać i zainteresować czytelnika. Być może to prawda, ale ja nie dopuszczam tej myśli do siebie, albowiem epatowanie nędzą drażni mnie bardzo. Dlatego nie jestem w stanie zrozumieć jak to jest, że wydana przez Napoleona książka o sztuce wojennej Turków ma na okładce fragment obrazu „Bitwa pod Byczyną” i dlaczego te ich indeksy są tak nieprawdopodobnie nędzne. Podobnie nie potrafię zrozumieć dlaczego treścią wszystkich propagandowych, patriotycznych produkcji – czy to filmowych, czy literackich – ma być miłość młodzieńca do pięknej, szczerej i prostodusznej blondynki. To jest powielanie schematu znanego z powieści „W pustyni i w puszczy”. Schematu, który przy takim stopniu nasycenia naszego życia legalną obsceną i emocjonalnymi oszustwami nie może zadziałać. Może jedynie posłużyć za pretekst do przewalenia budżetu.

Redukując rzecz do formuły najprostszej – i najwygodniejszej przy tym – prawica, szczególnie ta zajmująca się propagowaniem treści patriotycznych, handluje podrabianymi emocjami. Nie ma w tym odrobiny autentyczności, ale jest duże ciśnienie na sukces. I ten sukces przychodzi. Ja oczywiście uważam, że to nie jest sukces, ani nawet pół sukcesu, ale tego ludziom wytłumaczyć nie można, albowiem popyt na nieautentyczne, sformatowane emocje jest spory. Wynika to wprost z faktu, że emocje są trudne do opisania, a ich wdrożenie do sprzedaży i atestacja to cały proces, który angażować musi wielu bardzo autorów, ale także urzędników decydujących o centralnych systemach promocji i w ogóle wiele głów, które zajmują się rynkiem treści. O wiele łatwiej handlować tym co jest, dopisując co jakiś czas nowe, coraz bardziej koślawe wątki. I tak prawica jedzie na biało-czerwonym rowerze z husarskimi skrzydłami przypiętymi do pleców, a na bagażniku wiezie grubą Kaśkę, sklepową z mięsnego, przebraną za Zosię z Pana Tadeusza. Lewica czyni mniej więcej to samo, ale bez skrzydeł i Kaśki, za to z młodzieńcem wymalowanym jak ta Kaśka, w którym z łatwością rozpoznamy samego Pana Tadeusza. W czasie zderzenia tych rowerów uwolnić się powinna energia, która napędzi koniunktury na treść. Oczywiście nic się nie uwalnia, wszyscy są potłuczeni, marudzą, liczą kasę i domagają się zapomóg jeśli nie od państwa, to od prywatnych obywateli, którzy widząc katastrofę winni biec na pomoc i wspierać potłuczonych ile sił.

Ja, przyznam szczerze, nie wiem skąd bierze się w ludziach przekonanie, że proste rozwiązania są najskuteczniejsze. To nie działa nawet przy wbijaniu gwoździ. Żeby osiągnąć cokolwiek i uzyskać zadowalający efekt w jakiejkolwiek działalności, trzeba się naprawdę natrudzić. Nie wystarczy przebrać Szyca za Hałabałę, nie wystarczy przenieść historii Stasia i Nell do roku 1914 i obsadzić w roli Mahdiego cara Mikołaja. To są wszystko chwyty mające za zadanie usprawiedliwić twórców, którzy nie posiadając ani talentu, ani chęci, a dysponując jedynie odziedziczonymi miejscami w hierarchii budżetów, chcą nam mówić w co i jak mamy wierzyć i czym żyć. To się oczywiście może udać i można taki numer przeprowadzić, ale – powtarzam to nie wiem który raz – w warunkach pełnej cenzury. Tyle, że wtedy ludzie o cenzurze decydujący natychmiast przywołają do porządku wspomniany twórców mówiąc im – towarzysze, musicie przyhamować, takiego gówna (pardon) nasza partia firmować swoim szyldem nie może. Tak by było za PRL. Obecne partie jednak mogą to firmować i tu pojawia się kwestia najistotniejsza – dlaczego? Być może my tutaj, mam na myśli całą populację, jesteśmy przez partie traktowani jako pewien etap na drodze ich ewolucji. Etap nie na tyle długi i nie na tyle obciążający budżety, żeby było się czym przejmować. W końcu to organizacje są najważniejsze i to ona decydują jak będzie wyglądał świat, nam zaś można rzucić cokolwiek, byśmy się tym ekscytowali. Posegmentować to jakoś, żeby były widoczne różnice i finansować z tych samych funduszy. Ja nie wiem czy tak jest z całą pewnością, ale taką mam sugestię.

Wracając do sprawy najistotniejszej – pewnie też rozpoczniemy w naszym sklepie sprzedaż subskrybcji, ale dopiero wtedy kiedy parasol podłączy SN do tegoż sklepu i do Prawego Górnego Rogu. Tak żeby oba okienka były widoczne na stronie, tam gdzie teraz jest ryba. Nie wiem kiedy to nastąpi, czekajmy cierpliwie. Potem zajmiemy się ustawianiem tych subskrybcji.

 

Zapraszam do księgarni www.basnjakniedzwiedz.pl do sklepu FOTO MAG, do księgarni Przy Agorze i na stronę www.prawygornyrog.pl

 

 

Tak się niestety składa, że dynamika rynku (a nie mówiłem, a nie mówiłem) w związku z okrągłymi rocznicami politycznych sukcesów Polski, jest tak słaba jak nigdy chyba do tej pory. Mamy wielkie plany dotyczące tłumaczeń, które od kilku lat są realizowane z budżetów, generowanych bieżącą sprzedażą. Niestety budżety te nijak nie pokryją dalszych, będących w trakcie realizacji projektów. Jeśli więc ktoś ma taki kaprys, żeby wspomóc mnie w tym dziele i nie będzie to dla niego kłopotem podaję numer konta. Ten sam co zwykle

 

47 1240 6348 1111 0010 5853 0024

i pay pal [email protected]

Jestem tą koniecznością trochę skrępowany, ale ponieważ widzę, że wielu mniej ode mnie dynamicznych autorów nie ma cienia zahamowań przed urządzeniem zbiórek na wszystko, od pisania książek, do produkowania filmów włącznie, staram się odrzucić skrupuły. Jak nic się nie zbierze trudno, jakoś sobie poradzę…

 



tagi: propaganda  pieniądze  prawica  rynek treści  wydawnictwa 

gabriel-maciejewski
23 września 2019 09:39
18     3052    12 zaloguj sie by polubić

Komentarze:

gorylisko @gabriel-maciejewski
23 września 2019 10:22

kiedyś była akcja "lektury z makulatury" za czasów jaruzela bodajże, po oddaniu kontygentu makulatury, miał być kwit i za to mogłeś kupić jakieś słynne książki czy to Sienkiewicza czy to Mickiewicza... nie załapałem się ale z z tego co wiem to okazała się granda... ale dlaczego chodziło o makulaturę ?? nie wiem...

zaloguj się by móc komentować

BTWSelena @gabriel-maciejewski
23 września 2019 11:56

Powinien mieć pan pewność-nie sugestię. Ewolucja panujących po sobie partii,lub pączkujących w zależności od potrzeby ,będzie przyjazna dla wydawnictwa ,gdy wniesie pan chociaż odrobinę pudru... Można to zrobić z wdziękiem nie motyla ,lecz walca drogowego... Oni mają gruba skórę..To się nazywa "kiwnij kasę".Pytanie jest istotne,czy da się połączyć pana jakość i zasady w tej walce z wiatrakami. Przekaz jednak powinien trafiać do większej ilości czytelników,a nie na takie przypadkowe osoby jak ja....które mają dużo czasu...

A czas?..." Larum grają! "............

zaloguj się by móc komentować

cbrengland @gabriel-maciejewski
23 września 2019 15:58

Nie ma w tym odrobiny autentyczności, ale jest duże ciśnienie na sukces.

To temat szerszy, bo trzeba sobie zadać pytanie, czy chcemy żyć w iluzji, nawet o niej wiedząc, a chyba większość niestety właśnie tak ma albo będziemy sobą.

Ten człowiek jest wolny i jest sobą i jest artystą, muzykiem, bo ja to wiem, bo mam to właściwe ucho, koncertuje na ulicy.

Proszę zobaczyć, jak ludzie doceniają to co robi, bo to było słychać i byłem w szoku jednak, gdy zobaczyłem obok moich marnych £2, które wrzuciłem dla niego, banknoty £10 i £5, a to nie zdarza się często.

Art of music, Folkestone, Kent 2019

PS Jeżeli ten link nie działa, proszę dać znać. Wrzucę ten klip na TouTube wieczorem. I przepraszam, brakuje dźwięku przez ok.1min

zaloguj się by móc komentować

adamo21 @cbrengland 23 września 2019 15:58
23 września 2019 16:42

5ki i 10tki sam wrzucił na przynętę? Możliwe. 

zaloguj się by móc komentować

cbrengland @adamo21 23 września 2019 16:42
23 września 2019 17:22

Normalnie się nie da, zawsze ta krytyka, a nawet gdyby tak było, to co z tego. Facet widać wie, że prowadzi biznes i chwała mu za to ale przede wszystkim ma coś ludziom do zaoferowania i to się przede wszystkim liczy, a za jakość płacimy, powinniśmy płacić i ludzie, jak widać, płacą.

zaloguj się by móc komentować

adamo21 @gabriel-maciejewski
23 września 2019 17:24

To nie była krytyka.

zaloguj się by móc komentować

cbrengland @adamo21 23 września 2019 17:24
23 września 2019 17:45

Ale po co w ogóle tak myśleć? Bo mi to naprawdę do głowy nie przyszło, bo właśnie, po co.

zaloguj się by móc komentować

adamo21 @gabriel-maciejewski
23 września 2019 18:43

Poprawię się. 

zaloguj się by móc komentować

Andrzej-z-Gdanska @gabriel-maciejewski
23 września 2019 20:09

Czasami brakowało mi takiego "centrum zarządzania" jak połączenie SN, sklepu i PGR i dobrze, że to będzie.
Nie wiem czy subskrypcja jest dobra. Chodzi pewnie o "przywiązanie" klienta i rozłożenie kosztów zakupu na raty. Jeśli przyniesie efekt, a nie pogorszy jakości to dobrze.

Takie skrótowe moje przemyślenia:

Wydaje mi się, że bardzo dobrym pomysłem jest poszerzenie oferty o innych autorów. Dzięki temu można jakąś książką "trafić" w klienta, który przy okazji zaciekawi się innymi pozycjami oferty - tak to działa. Niestety wymaga to zaangażowania finansowego i czekania na efekty, bo nie są one do osiągnięcia od razu.
Bardzo dobrym rozwiązaniem są pogadanki na temat książek, które przybliżają książkę potencjalnym klientom i mogą być takim "pomostem" między książką a klientem.
Pewną zaletą książek jest fakt, że nie mają terminu przydatności do spożycia. :) Są ponadczasowe, a czasem mogą "przeżyć" drugą młodość.
Myślę, że z czasem, ale pewnie bardzo powoli ludzie, ale napewno nie wszyscy, znudzą się konsumowaniem "przeżutej papki", od której można dostać "niestrawności umysłowej" i zaczną szukać czegoś takiego jak SN i okolice.
 

zaloguj się by móc komentować

gabriel-maciejewski @gorylisko 23 września 2019 10:22
24 września 2019 08:11

Tak, wyciągałem książki z tej akcji i zostałem za to ukarany. Dzieci przynosiły na makulaturę książki, po to, żeby dostać inne książki z makulatury, po przemieleniu tych poprzednich

zaloguj się by móc komentować

gabriel-maciejewski @BTWSelena 23 września 2019 11:56
24 września 2019 08:12

Ja jestem bardzo skuteczny jeśli idzie o zwalczanie wiatraków

zaloguj się by móc komentować

gabriel-maciejewski @cbrengland 23 września 2019 15:58
24 września 2019 08:13

My nie chcemy żyć w iluzji, ale kupujący Twardocha chcą

zaloguj się by móc komentować

gabriel-maciejewski @adamo21 23 września 2019 18:43
24 września 2019 08:13

Nie rozumiem dlaczego pan ma się poprawiać?

zaloguj się by móc komentować

gabriel-maciejewski @Andrzej-z-Gdanska 23 września 2019 20:09
24 września 2019 08:14

Inni autorzy to cenne nabytki, ale tylko wtedy kiedy jest też trochę moich, nowych książek

zaloguj się by móc komentować

BTWSelena @gabriel-maciejewski 24 września 2019 08:12
24 września 2019 09:13

Uff ! Tak trzymać. Kurs dobry,świetny! Z pana "dzieci", najcudowniej czyta się Pantherę...innych też,lecz Panthera....oj ! ...

zaloguj się by móc komentować

Andrzej-z-Gdanska @gabriel-maciejewski 24 września 2019 08:14
24 września 2019 09:28

Oczywiście!

Inni autorzy, odpowiednio dobrani, jako uzupełnienie oferty, a nie odwrotnie.

zaloguj się by móc komentować

qwerty @Andrzej-z-Gdanska 23 września 2019 20:09
24 września 2019 09:48

także świat bonusów dla szerokiego ogółu jest pożądany, darmo do poczytania: www.biblioteka-niepokonani.pl

 

zaloguj się by móc komentować

qwerty @Andrzej-z-Gdanska 24 września 2019 09:28
24 września 2019 09:49

czeka na druk i dystrybucje: Blamaż Antoniego M.

zaloguj się by móc komentować

zaloguj się by móc komentować