-

gabriel-maciejewski : autor książek, właściciel strony

Przeciw astrologom i trubadurom

Jak pamiętają wszyscy, astrolog przedstawiony w VIII księdze przygód „Tytusa, Romka i A’tomka” brał swoją mądrości od małpy, czyli od uwięzionego w lochu przez krzyżaków Tytusa, który wskutek pozostawienia go w dawnych czasach mocno się postarzał. Nie inaczej jest z innymi astrologami i rozumieniem przez nich swojej misji. Bo o ludziach fascynujących się astrologią, to w ogóle szkoda gadać. Przyznam się jednak, że dla mnie, kiedyś, kiedy myślałem, że pisanie wygląda inaczej, astrologia była wielką pokusą. Dwanaście gotowych charakterystyk osobowości z licznym wariantami, plus ciągła popularyzacja metody opisu. Taki zestaw wydawał się kluczem do sukcesu, bo cóż to jest napisać powieść według jakiegoś charakterologicznego schematu? Jeszcze przy tym coś zasugerować. Wszyscy od razu zaczną się bawić w odgadywanie różnych ukrytych znaczeń i przewidywać przygody bohaterów w kolejnych tomach. No, ale dla mnie pisanie okazało się czymś innym. Znacznie bardziej inspirującym.

Wróćmy do astrologów. Czy ktoś z czynnych w Polsce w ostatnich czasach astrologów, a wiem, że było ich sporo i wszyscy traktowali swoją misję śmiertelnie poważnie, rozumiał w czym uczestniczy? Jeden na pewno się opamiętał, bo uznał, że to satanizm, a w jego życiu zaczęło zachodzić mnóstwo dziwnych zbiegów okoliczności. No i przestał się w to bawić. Mieliśmy jednak całą falę astrologicznych fascynacji, które rozpoczęły się w komunie i gładko przeszły do czasu tak zwanej transformacji. Każdy, kto czytał kiedykolwiek jakieś popularne teksty z tego zakresu, kojarzy nazwisko Leszka Weresa, który spędził sporo czasu na stypendium w Dolinie Krzemowej, czy innym jakimś fascynującym miejscu, a potem zajął się popularyzacją astrologii w Polsce. No, ale mamy lata dwudzieste kolejnego już wieku, a ja umieściłem tu wczoraj jeden egzemplarz książki o astrologii w średniowiecznym Krakowie, która nosi tytuł – „Wenus panią roku, mars towarzyszem”. Sprzedałem ją od razu i powiem Wam, że papierowe wydanie nie jest już chyba dostępne nigdzie. Jako zachętę zaś umieściłem pod zdjęciem okładki fragment tekstu. Oto on:

 

W prognostykach przełomu XV i XVI wieku zamieszczano również rozdziały zatytułowane De mineris. W nich to uwzględniano ceny poszczególnych kruszców na nadchodzący rok, prognozy te opierając na wskazówkach płynących z aktualnego układu ciał niebieskich. Niebagatelną rolę odgrywało tu również zakorzenione w tradycji astrologicznej przekonanie o bezpośredniej łączności poszczególnych metali z konkretnymi planetami, tj. o szczególnym oddziaływaniu danej planety na określony metal. Zgodnie z tym przyporządkowaniem słońcu przypisywano złoto, księżycowi srebro, Merkuremu rtęć, Wenus miedź. Marsowi żelazo, Jowiszowi cynę i wreszcie ołów Saturnowi. Cena srebra w 1507 miała utrzymać się na średnim poziomie (status agrenti hoc anno mediocre erit, co nie dawało nadziei na wzbogacenie się. Z kolei w 1517 Mikołaj z Toliszkowa nie dostrzegał zapowiedzi wzrostu cen złota, ale za to srebro miało podrożeć.

Mamy tu do czynienia z pewnym, obserwowanym już przez nas fenomenem. Opisywanym też wielokrotnie, choć jak widać, ciągle nie dość silnie eksploatowanym. Chodzi o to, że badacz nie rozumie przedmiotu swoich badań i źle rozpoznaje jego arkana. Pytanie istotne brzmi – czy to jest nagminne i czy dotyczy tylko astrologii? Dla każdego jest bowiem jasne, że w chwili kiedy horoskop stał się narzędziem do kreowania koniunktur na rynku metali, czyli na rynku strategicznym jego funkcja prognostyczna w stosunku do pojedynczych osób straciła na znaczeniu. No chyba, że chodziło o kreowanie politycznych koniunktur na dworze w Krakowie lub Wiedniu.

Czy autorzy piszący o astrologii w ogóle zwracają uwagę na takie rzeczy? Mam wrażenie, że nie. Ich misja bowiem jest tak samo skrzywiona, jak misja osób, które zabawiały się astrologią w naszych czasach. Próbują oni za wszelką cenę udowodnić, że metodologia astrologiczna ma charakter naukowy i brną we wskazywanie tych rzekomo naukowych prawidłowości. Jej terrorystyczny, w stosunku do instytucji dworu i merkantylny charakter, umyka im całkowicie, choć przecież astrologowie z dawnych czasów niczego nie ukrywali, wszystko jest wyłożone kawa na ławę. W tej książce są jeszcze lepsze kawałki, o tym jak kreowano ceny metali na małych nawet rynkach. Z tego miejsca już tylko krok do stwierdzenia, że astrologowie krakowscy połączeni byli na sztywno z fuggerowskim systemem dystrybucji metali w Europie. No, ale na taką fantazję w Polsce nie poważy się nikt, co innego pisanie, że ten czy ów urodził się pod znakiem lwa w ascedencie koziorożca. Pozostaje zadać jeszcze pytanie – jaka była istotna misja astrologii w naszych czasach? Bo że nie było nią zabawianie publiczności, to raczej pewne.

Każdy już zwrócił uwagę na to, gdzie dokonuje się manipulacja, i w którym miejscu nasz piwniczny korytarzyk, prowadzący do skarbczyka tajemnic, zakręca pod kątem ostrym. W chwili kiedy adept wiedzy opartej na naukowej metodzie uwierzy, że poprzez wtajemniczenie będzie mógł wpływać na bliźnich i mieć nad nimi władzę. Tak się nie stanie, a na pewno nie na tym etapie. Trzeba jeszcze wielu wtajemniczeń, w różne bardzo arkana, by dostąpić zaszczytu manipulowania bliźnimi i dewastowania ich życia. No, ale to nie wchodzi w zakres naszych dzisiejszych rozważań. Przejdźmy teraz do historii, która w polskim wydaniu bardzo przypomina astrologię praktyczną Leszka Weresa. To znaczy kwestie i sprawy widoczne, rozpoznawalne i czytelne uznawane są za niebyłe, a hołdy oddane się wyłącznie manipulacjom. Wyobraźcie sobie, że ukazała się właśnie biografia Jana Piwnika. Nie miałem jej jeszcze w ręku, ale z opisu wynika, że autor coś zaczyna podejrzewać. Coś w sensie, że ten Piwnik mógł nie być takim bohaterem jak gadają…Ktoś się chyba w końcu zorientował, że astrolog, w którego wierzył brał swoje mądrości od małpy. Na razie jednak nie ma ten ktoś wystarczającej odwagi, by rzecz ogłosić. Przyznam, że ja też jej nie mam i o sprawach tych będę gadał na naszym zamkniętym spotkaniu w Kielcach. Bo niby w końcu gdzie miałbym gadać? Chyba tylko w samym Wąchocku, ale tam nam sali nie wynajmą.

Wracajmy do metodologii historycznej. Jest ona skażona pewnym błędem natury astrologicznej. Uczeni święcie wierzą, że obiekt ich badań, łatwo całkiem zamieniony w trakcie tegoż badania w obiekt uwielbienia i adoracji, miał same krystaliczne intencje. To jest rzecz nagminna i łatwo zauważalna. Najlepszym zaś jej przykładem jest wiara w trubadurów. Kiedy pierwszy raz przeczytałem, że tradycja trubadurów wywodzi się z islamu, zamarłem. To była tak wstrząsająca informacja. Ona bowiem, podobnie jak przypisanie planetom właściwości konkretnych metali porządkuje cały system. Okazuje się, że obsługę medialną zachodniego świata w średniowieczu, całą komunikację niejawną, obsługują ludzie kalifa. Których, jak przypuszczam, należało przekupywać, żeby uzyskać od nich cokolwiek, szczególnie zaś wiedzę na temat koniunktur na rynkach tkanin i barwników transportowanych ze wschodu. To są rzeczy bardzo proste do zrozumienia i prawdopodobnie dostępne gdzieś w źródłach. Nie są one jednak eksploatowane przez nikogo. Być może w jakichś XIX wiecznych publikacjach zapomnianych autorów, do których nikt nie zagląda. Wielu historyków jednak buduje pewną wizję średniowiecza, w którym trubadur jest niemal tak samo ważny jak astrolog, a jego naturalnym środowiskiem jest dwór. On sam zaś ma w ręku tajemny kluczyk do serc wszystkich obecnych na dworze dam, tych młodszych i tych starszych. Rodzi się pytanie – jak to się działo, że obecność takiego trutnia była w ogóle tolerowana? Historycy mają proste wyjaśnienie – moralność była wtedy inna. Rycerze mieli swoje damy, a mężowie dam swoje kochanki z plebsu i mieszczaństwa. Brednia ta nie funkcjonuje rzecz jasna w literaturze naukowej, ale jest zakorzeniona w tekstach popularyzatorskich. To zaś zostawia nas samych z postacią tak dwuznaczną jak trubadur, który jest źle wyobrażony, źle opisany i źle rozpoznany. Dlaczego? Bo każdy autor piszący o średniowieczu, chciałby być trubadurem i mieć tajemny kluczyk do serc wszystkich obecnych na dworze dam. I to jest pułapka zbudowana dokładnie na tej samej zasadzie, na jakiej zbudowano pastkę na młodocianych pasjonatów astrologii. To nie on jest bowiem wtajemniczany w różne arkana. On jest jedynie myszą, którą wpuszcza się w labirynt, by obserwować jak radzi sobie z przeszkodami. Ci, których się istotnie wtajemnicza mają go tylko obserwować. Nie będę tego wątku ciągnął dalej, bo każdy rozumie, że schemat ten pasuje do wielu niezrozumiałych dotychczas sytuacji. Tak, jak wspomniałem, pogadamy o tym w Kielcach 28 czerwca, w Willi Hueta, początek o 18.00

Przypominam też o Targach Książki i Sztuki, które odbędą się w pałacu, w Ojrzanowie w dniach 6-7 lipca.

A teraz kilka nowych tytułów z rynku, bynajmniej nie o astrologii

https://basnjakniedzwiedz.pl/produkt/rok-1863-w-kilku-odslonach/

https://basnjakniedzwiedz.pl/produkt/prawda-i-pamiec/

https://basnjakniedzwiedz.pl/produkt/sledztwo-w-sprawie-sledztwa-fatimskiego/

https://basnjakniedzwiedz.pl/produkt/dziedzictwo-unii-brzeskiej/



tagi: książki  rynek  historia  dwór  wiara  metale  koniunktury  metodologia  horoskopy 

gabriel-maciejewski
19 czerwca 2024 09:16
33     2465    19 zaloguj sie by polubić

Komentarze:

ArGut @gabriel-maciejewski
19 czerwca 2024 10:01

>Dlaczego? Bo każdy autor piszący o średniowieczu, chciałby być trubadurem i mieć tajemny
>kluczyk do serc wszystkich obecnych na dworze dam. I to jest pułapka zbudowana dokładnie
>na tej samej zasadzie, na jakiej zbudowano pastkę na młodocianych pasjonatów astrologii.

Ale STRASZNIE, STRASZNIE trudno się temu oprzeć ... sami hipsterzy, walczący ze SMOKAMI, wierzący, że jekby nie ONI to PREZES by upadł i umarł. Masakrujących codziennie Donalda Hitlerowca, żeby GAWIEDŹ i TŁUSZCZA wiedziała jaki on jest ważny w swej małości i jak to nie da się wykiwać i jak to dzięki niemu benzyna jest po 5,19 PLN w Jagodnie.

No ... strasznie trudno się temu oprzeć, każdy chce mieć swoją szklaną kulę podpiętą do PRAWDZIWEGO CENTRUM STEROWANIA ŚWIATEM.

zaloguj się by móc komentować


Zyszko @gabriel-maciejewski
19 czerwca 2024 10:03

Świetna analiza.

Historyk zawsze pisze trochę o sobie. I tak - trubadur to skrzyżowanie Kaczmarskiego, Pilcha i Tulipana, któremu nie oprze się żadna pani z HR-u. Średniowieczny podróżnik to Livingstone i Kapuściński w jednym, a do Hurgady zagnała ciekawość ludzkiej natury i innych kultur . Z kolei każdy rycerz ma w sobie coś z Conana z ośmioma gwiazdkami na rogatym hełmie siekącego bezlitośnie  wrogów na internetowych forach. Historyk nosi w sobie ich wszystkich. Dlatego historyk zawsze pisze trochę o sobie.

zaloguj się by móc komentować

Czarny @gabriel-maciejewski
19 czerwca 2024 10:10

Ale coś się znieniło. Obecnie znaków astrologicznych jest już 13, ponieważ doszedł nowy, o nazwie Wężownik. Jest on wepchany gdzieś na miejsce Skorpiona, natomiast Skorpion został zdegradowany i przysługują mu już tylko 4 dni kalendarzowe... o ile dobrze pamiętam. 

Jaki tego powód? Otoż okazuje się, że konstelacje gwiezdne są w ruchu i od dwóch tysięcy lat wiele się zmieniło na naszym nieboskłonie. Należy przestać o tym milczeć i wprowadzić Wężownika, który jest osobą o duszy artystycznej oraz kreatywnej. 

Nie żartuję, to naprawdę się dzieje, proszę sprawdzić. Automatycznie pojawia się więc pytanie, czy jest to zwykła, powszednia bzdurka, która ma nam zaptrzątnąć nasze małe mózgi, czy też wiąże się z większymi zmianami w dziedzinie prorokowania i formatowania naszej przyszłości?

zaloguj się by móc komentować

ahenobarbus @gabriel-maciejewski
19 czerwca 2024 10:16

Żeby zrozumieć trubadurów trzeba by odczytać właściwie język ich poezji. Taka niepasująca pewnie analogia z innych czasów. Czytam sobie o sektach chińskich. Pewien mason pisze, że sekciarstwo było propagowane z Chin w innych państwach Azji przez handlarzy koni. W tej samej książce jest słownik znaczeń. Tam jest napisane że koń w języku sekciarzy oznaczał człowieka. 

 

zaloguj się by móc komentować

jolanta-gancarz @gabriel-maciejewski
19 czerwca 2024 10:20

Trochę OT, ale nie do końca. Wiedziałeś, że Reyowie wywodzą się od czeskich Wrszowców? Tych co Sławnikowiców wymordowali i na których miał rzucić klątwę św. Wojciech? Astrologowie już pozwalają o tym pisać:

https://w.bibliotece.pl/2274318/W%C5%82adys%C5%82aw+hrabia+Rey+1817-1887

https://polishgenealogy1.blogspot.com/2017/04/rej.html

zaloguj się by móc komentować

gabriel-maciejewski @jolanta-gancarz 19 czerwca 2024 10:20
19 czerwca 2024 10:23

Tak, wiedziałem, nawet w II tomie Baśni to napisałem, a na pewno o tym wspomniałem ;-)

zaloguj się by móc komentować

gabriel-maciejewski @ahenobarbus 19 czerwca 2024 10:16
19 czerwca 2024 10:24

Super. Wyślij książkę, bo ja o niej nie zapomniałem ;-)

zaloguj się by móc komentować

gabriel-maciejewski @Czarny 19 czerwca 2024 10:10
19 czerwca 2024 10:25

Jakieś ubogacenie komunikacji, to było już dawniej, ze dwie dekady temu

zaloguj się by móc komentować

gabriel-maciejewski @Zyszko 19 czerwca 2024 10:03
19 czerwca 2024 10:26

Dotyczy to także profesorów niestety

zaloguj się by móc komentować

ArGut @gabriel-maciejewski 19 czerwca 2024 10:03
19 czerwca 2024 10:34

I to nie tylko przypadłość naszego lokalnego grajdołu, dla mnie osobiście NAJLEPSZEGO MIEJSCA NA ŚWIECIE

Trzy tysiące lat tęsknoty ...

To globalna koniunktura ...

zaloguj się by móc komentować

Pioter @gabriel-maciejewski
19 czerwca 2024 10:44

Moralność była inna. Tiaaaaaa.

Niejaki Scypion Afrykański Starszy miał romans ze swoją własną niewonicą. Gdy jego małżonka się o tym dowiedziała natychmiast ją wyzwoliła i wydała za mąż - czyli usunęła poza łapy męża zbytnio dziewczynie nie szkodząc. I wprost o tym pisze Waleriusz Maksymus chwaląc jej postawę (bo nie wypadało ganić wprost wielkiego polityka). Skoro w Rzymie nie był tolerowany romans polityka z niewolnicą (która w zasadzie nic do powiedzenia nie miała w tej sprawie) to na pewno romanse trubadurów z księżniczkami były tolerowane w średniowieczu.

zaloguj się by móc komentować

Autobus117 @gabriel-maciejewski
19 czerwca 2024 11:34

Przytoczony fragment ma więcej sensu niż bajania Fukuyamy i jego piskląt rozsianych po całym świecie.

zaloguj się by móc komentować

jolanta-gancarz @gabriel-maciejewski 19 czerwca 2024 10:23
19 czerwca 2024 12:03

A, to już zdążyłam zapomnieć;)). Może ten Popek też II t. Baśni czytał?

zaloguj się by móc komentować

gabriel-maciejewski @Pioter 19 czerwca 2024 10:44
19 czerwca 2024 12:26

Nie, to jest ahistoryczne myślenie, czyli dyrdymały. W grę wchodziło przecież dziedziczenie

zaloguj się by móc komentować



Paris @ArGut 19 czerwca 2024 10:01
19 czerwca 2024 12:50

Tak...

...  patrzmy  tylko  jak  te  WARCHOLY  od  ,,szklanej  kuli,,  wlasnie  sie  roztrzaskuja  !!!

 

Pozabijac  ich  wszystkich  PUSTYM  SMIECHEM,...  i  tyle.

zaloguj się by móc komentować

Paris @gabriel-maciejewski 19 czerwca 2024 10:03
19 czerwca 2024 12:51

...  kapitalny  wpis,  Panie  Gabrielu,...

...  po  prostu  EXTRA  !!!

zaloguj się by móc komentować

Paris @Zyszko 19 czerwca 2024 10:03
19 czerwca 2024 12:58

To  ostatnie  zdanie...

...  jest  ciekawe...  i  bardzo  prawdopodobne  !!!  

zaloguj się by móc komentować


Henry @gabriel-maciejewski
19 czerwca 2024 15:40

Ministra Barbara Nowacka

i jej literacki przebój  ;-)

 

zaloguj się by móc komentować

chlor @gabriel-maciejewski
19 czerwca 2024 20:08

12 typów osobowości to za dużo. Wg mnie są tylko trzy typy: człowiek pracy, człowiek czynu (obojętne jakiego), i człowiek tapczana.

 

zaloguj się by móc komentować

gabriel-maciejewski @Henry 19 czerwca 2024 15:40
19 czerwca 2024 20:30

Ciekawe jak będzie "Chłopi" po feministycznemu

zaloguj się by móc komentować

jan-niezbendny @Pioter 19 czerwca 2024 10:44
19 czerwca 2024 20:31

Rzymscy pisarze w ogóle postrzegali historię na sposób etyczny i dydaktyczny, do czego znakomicie nadają się przykłady chwalebnych i mniej chwalebnych postępków. Czemu nie mielibyśmy uwierzyć Waleriuszowi, że naprawdę chciał pochwalić Emilię w rozdziale zatytułowanym O lojalności* żon wobec mężów (De fide uxorum egra viros), a nie pośrednio ganić jej małżonka, jak sugeruje to fantazyjne streszczenie pierwszego exemplum? Tym bardziej, ze nie mógł się obawiać polityka zmarłego ponad sto lat przed jego narodzinami. Zobaczmy, co napisał naprawdę:

"Powiedzmy jeszcze parę słów o lojalności kobiet w małzeństwie. Tercja Emilia, żona Scypiona Afrykańskiego starszego i matka Kornelii, matki Grakchów, tak była łagodna i cierpliwa, że wiedząc o skłonności małżonka do jednej ze swoich niewolnic, nie dała nic po sobie poznać. Nie chciała bowiem, by ów wielki człowiek, pogromca Afryki, był ciągany po sądach przez rozgniewaną żonę. A tak obca była jej myśl o zemście, że po śmierci męża wyzwoliła ową służebnicę i oddala ją za żonę wyzwoleńcowi Scypiona" (Facta et dicta VI.7.1).

Jak widać, rzymskie kobiety o odpowiednio wysokiej pozycji majątkowej i rodzinnej mogły robić koło pióra niewiernym mężom, jeśli chciały, ale męską niewierność ścigano wyłącznie z oskarżenia prywatnego, a nie jako obrazę moralności publicznej. Kobiety natomiast, jak owa Tercja, często wolały dla honoru rodu i zapewne także świętego spokoju raczej przymknąć oko na mężowskie wyskoki niż nieugięcie obstawac przy pryncypiach. I to spotkało się z uznaniem historyka-moralisty.

*W oryginale jest "fides", ale w tym kontekście lepsza zdaje mi się "lojalność" niz "wierność".

zaloguj się by móc komentować


MarekBielany @chlor 19 czerwca 2024 20:08
19 czerwca 2024 23:20

... tapczana.

Ze studium wojskowego PW w 1983: tapczan to jest teatr działań jądrowych.

Taki żart wykładowcy w mundurze.

 

 

zaloguj się by móc komentować

KOSSOBOR @gabriel-maciejewski 19 czerwca 2024 20:30
19 czerwca 2024 23:39

To jest duuuży problem, gdyż chodzi o określenie warstwy społecznej czy zawodowej. A więc: chłopi, ziemianie, ministrowie, lekarze, inżynierowie etc.. 

Teraz są "koniecznie" u barbarzyńców /Barbaria Nowacka/ feminatywy i rozdział ww nazw według płci. Zatem : "chłopki i chłopi", ziemianki i ziemianie, ministry /ministerki/ i ministrowie, osełki i osły /z przeproszeniem/, inżynierki i inżynierowie, chirurżki i chirurdzy etc..

A więc mamy kłopot z prostą nazwą /dawniej "Chłopi"/: "Osoby bez macicy z radłem i w gumofilcach" czy "Osoby z macicami z radłem i w gumofilcach i osoby bez macicy z radłem i w gumofilcach". 

No nie wiem, cholerka...

;)

 

zaloguj się by móc komentować

KOSSOBOR @gabriel-maciejewski
20 czerwca 2024 00:09

Dzisiaj najwyraźniej cały romantyzm /narracyjny/ trubadurów, astrologów, błaznów prysł w natłoku nowoczesności. Jest zwykły lobbing, agentura, służby specjalne i kompromaty. 

zaloguj się by móc komentować

gabriel-maciejewski @KOSSOBOR 20 czerwca 2024 00:09
20 czerwca 2024 07:37

Kiedyś też tak było, tylko kompromaty nikogo nie ruszały, bo nie było mediów

zaloguj się by móc komentować

Kuldahrus @KOSSOBOR 19 czerwca 2024 23:39
20 czerwca 2024 08:46

Wychodzi, że osoby chłopskie :-)

 

 

zaloguj się by móc komentować

KOSSOBOR @gabriel-maciejewski 20 czerwca 2024 07:37
20 czerwca 2024 13:02

No ale nie ma już rzewnej królewny, machającej z wieży chusteczką za odjeżdżającym w dal trubadurem z instrumentem strunowym, przewieszonym przez plecy. No smuteczek i banał, proszę Pana  ;)

zaloguj się by móc komentować

KOSSOBOR @Kuldahrus 20 czerwca 2024 08:46
20 czerwca 2024 13:03

Pewnie tak, ale literacko niezbyt nośne :)

zaloguj się by móc komentować

zaloguj się by móc komentować