-

gabriel-maciejewski : autor książek, właściciel strony

Proces Eligiusza Niewiadomskiego. Fragment

Przew. : Czy poza tym powód cywilny ma jakie pytania?

Adw. P. : Pytania nie – natomiast prosiłbym Sąd Okręgowy o stwierdzenie, że w sprawie niniejszejna str. 43 i 44, na str. 51 znajdują się zeznania Aleksandra Demidowicza-Demideckiego i zeznaniaWładysława Janusika, które to zeznania nie przeszły zupełnie przez protokół śledczy. W dochodzeniu policyjnym zostały zawarte i dalszego śladu poruszania tych osób w związku ze sprawą Eligiusza Niewiadomskiego nie było. To jest pierwszy mój formalny wniosek o uzupełnienie materiału w śledztwie zawartego. Poza tym mam jeszcze wniosek treści następującej: prosiłbym o zbadanie p. Józefa Ewerta, prezesa zgromadzenia ewangelickiego czy też ewangelickiego konsystorza, przemysłowca warszawskiego, który, o ile mnie wiadomo, posiada następujące dane: w swoim czasie, w dzień zabójstwa Prezydenta Rzeczypospolitej w dniu 16 grudnia, kiedy to zabójstwo się dokonało o godz. 12:10, syn jego, b. nasz młodszy kolega, obecnie redaktor „Pochodni” i „Żagwi” w Sosnowcu, dowiedział się o zabójstwie dokonanym przez p. Eligiusza Niewiadomskiego, o godz. 10 rano w Sosnowcu, dowiedział się z podaniem nazwiska zabójcy. W Sosnowcu, w tym towarzystwie, w którym on się obracał, było powiedziane, że oto dokonała się zbrodnia na osobie Prezydenta Rzeczypospolitej spełniona przez artystę malarza Eligiusza Niewiadomskiego. O tym dowiedziałem się rano i prosiłem swoich kolegów, żeby te dane sprawdzili i zapytali się p. Józefa Ewerta, czy upoważnia mnie do powołania się na te dane. Otóż wyobrażając sobie, że aczkolwiek ta sprawa jest tak niewielka, że w niej tylko pięciu świadków zbadano, że toczy się ona wyłącznie na ideowym podłożu, to jednak w tej sprawie są rzeczy ogromnie ciekawe, jak ten list jasnowidzącego ze Lwowa, który wskazywał niemal na godzinę zabójstwa. Uważam, że dane, które w tej chwili przytoczyłem, muszę być zweryfikowane, że tu użyję określenia mego przeciwnika, aczkolwiek nie chciałbym tego wyrażenia używać – że muszą być zweryfikowane, że tego wymaga historia, że tego wymagają dzieje Polski, żeby mój wniosek w tej sprawie był zweryfikowany i żebym ja go postawił. Bo trzeba, żeby Wysoki Trybunał, odrzucając mój wniosek, brał to na swoje sumienie. Ja wniosek zgłaszam w całej rozciągłości i proszę o powołanie w charakterze świadka p. Józefa Ewerta.

Przew. : Jego adres?

Adw. P. : W tej chwili go nie posiadam, ale w każdym razie to jest osobistość tak znana w Warszawie,że zdobycie tego adresu w ciągu kilkunastu minut w drodze nawet wywiadu na sali nie będzie trudne.

Przew. : Jaki jest wniosek urzędu prokuratorskiego co do tego?

Prokurator : Przeciwko stwierdzeniu tego faktu nie mam nic. Podczas dochodzenia w tej sprawiedo sądu często dochodziły wiadomości tej treści. Aczkolwiek ten fakt nie może wpłynąć na naświetleniesprawy, to jednak ze względu na wagę tego procesu, na który są zwrócone oczy całego kraju, przychylam się do tego wniosku.

Przew. : A obrona?

Adw. Kijeński : Idąc po linii życzenia mego klienta, który życzy sobie sam się bronić, będąc więcwłaściwie raczej opiekunem przewodu sądowego, mam zaszczyt przedstawić, co następuje: skądkolwiek, cokolwiek i ilekolwiek dostarczano by dowodów czy okoliczności mających oświetlić sprawę, przeciwstawiać się żądaniu nie myślę. To nie leży wcale w linii, którą szedł Niewiadomski w swej sprawie. Jeśli podana okoliczność ma być uznana przez sąd jako mająca znaczenie, to proszę ją uwzględnić. Ale wydaje mi się z punktu widzenia praktycznego, że nie osiągnie się nic konkretnego przez przyjęcie prośby powoda cywilnego w podanej przezeń postaci. Ktoś, będący w Warszawie, ma ustalać na sądzie to, co jego syn słyszał w jakimś towarzystwie, w Sosnowcu. On może przecież najwyżej powiedzieć: o ile mi wiadomo... W Polsce istotnie mało było tak doniosłych spraw jak dzisiejsza i mało takich tragedii jak ta, którą w sprawie tej widzimy, ale właśnie dlatego trzeba wszelkie zgłoszenia w tej sprawie głębiej rozważyć. Jeśli jest jakiś syn p. Ewerta, który redaguje jakieś pismo, i ma zeznać okoliczność posiadającą istotną wartość dla sprawy, to należy wezwać jego samego dla zbadania. Bo pośrednie, przez zeznanie ojca, badanie okoliczności zasłyszanych przez syna, może przynieść tylko bałamutne niedopowiedzenia, z którymi nie będzie wiadomo, co zrobić. Więc proponowałbym raczej wezwać syna p. Ewerta i dla zbadania tego świadka sprawę odroczyć na krótko, jeśli notabene okoliczność wdrażana uznana by była przez sąd za posiadającą istotne znaczenie, w co wątpię.

Adw. Paschalski : Pozwolę sobie na uzupełnienie. Przede wszystkim chcę podkreślić wobec urzędu prokuratorskiego i p. mecenasa Kijeńskiego, iż mogą mi panowie wierzyć, że moim najgłębszym pragnieniem jest, aby wyjaśnienia p. Niewiadomskiego w tej sprawie, które mogły go posadzić na ławie oskarżonych, ale nie pozbawiają go tych lub innych wartości dziejowych, były słuszne. Wniosek postawiłem, bo uważałem, że go postawić musiałem. To jest jedno. Teraz druga rzecz. Samo przez się jasnym jest, iż ja również rozumiałem załatwienie tej sprawy tak jak i pan obrońca. Doszła do mnie wczoraj wiadomość, dziś po południu zweryfikowana przez mego kolegę, że p. Józef Ewert ma dane, o których poprzednio wspominałem, i dlatego prosiłem o jego zbadanie. Że p. Władysław Ludwik Ewert, były nasz młodszy kolega, a obecnie redaktor „Pochodni” i jeszcze jakiegoś pisma w Sosnowcu będzie musiał być zbadany, to dla mnie jest rzeczą zrozumiałą, ale tego wniosku nie stawiałem, gdyż nie znajduje się on w tej chwili w Warszawie i nawet przy wezwaniu go Hughesem [telegrafem] dopiero jutro rano mógłby przybyć do Warszawy. Dla tej prostej przyczyny proszę o zbadanie p. Józefa Ewerta, który już za godzinę może być na sali. Dane, które on przytoczy pozwolą nam wszystkim wyrobić sobie opinię o wadze tego dowodu, który ma się w sprawie znaleźć.

Prokurator : Sądziłem, że chodzi o zbadanie świadka, który jest na miejscu i który może sam coś stwierdzić. Tymczasem z wywodu p. Kijeńskiego i ze słów powoda cywilnego widzę, że to ma być świadek, który ma przynieść wiadomość, że ktoś, coś, gdzieś słyszał. Podczas całego śledztwa do sądu z najrozmaitszych stron napływały podobne wiadomości, które przy sprawdzeniu okazywały się plotkami czy przypuszczeniami. Obawiam się, że w tym wypadku będzie to samo. Zresztą, gdybyśmy nawet nie mieli tego samego, to za dziesięć minut, za kwadrans może się zjawić jakaś inna wiadomość i my tu, na sali sądowej będziemy prowadzili śledztwo zupełnie niepotrzebnie. Poprzednio sądziłem, że przyjdzie ten świadek i powie, co on sam wie, a tymczasem ma przyjść ktoś i powiedzieć, że syn jego coś wie. Niewątpliwie jest rzeczą ciekawą, czy zabójstwo to jest rzeczą indywidualną, czy rzeczą spisku. Jednak z punktu widzenia zamachu na prezydenta Narutowicza przez Niewiadomskiego te fakty mają znaczenie drugorzędne. Śledztwo przez cały czas nie wykazało nic, co by wskazywało na spisek. Był cały szereg pogłosek, ale faktów wyraźnych nie było. Jeżeli będziemy sprawdzać wszystkie tego rodzaju pogłoski, to nigdy nie wyjdziemy z tej sprawy, z tego procesu. Sądzę, że notatki, jakie pojawiły się w pismach między 12-ym i 16-ym grudnia o ekscesach i podnieceniu tłumu, były dowodem, że większość narodu wyrażała nadzieję, że taki czyn stać się może. Dlatego swoją poprzednią zgodę cofam i uważam, że to musi być wniesione do tamtego śledztwa, a teraz nie możemy niepotrzebnie przeciągać sprawy i prowadzić tu przedwstępnego dochodzenia.

Adw. Paschalski : Z mojej strony nie uważam za możliwe podkreślać mój wniosek z całym naciskiem, aczkolwiek tego wniosku nie cofam. Przyznam się jednak, że zupełnie nie mogę zrozumieć tych motywów, które w tej chwili podał urząd prokuratorski. Na szczęście jesteśmy świadkami pierwszej sprawy o zamach, który się udał w Polsce. I twierdzenie p. prokuratora, że zachodzi obawa, aby rozprawa nie przeciągnęła się na jeden czy kilkanaście dni – wysuwanie tego argumentu jako przeciwwagę zeznaniu, które może być złożone, zeznaniu, w którym mają być wskazane zupełnie konkretne dane, zeznaniu, które ma ustalić, że w Sosnowcu nie o jakiejś osobie mówiono, tylko o osobie p. Eligiusza Niewiadomskiego jako o sprawcy zamachu, na dwie godziny przed zabójstwem – twierdzenie, że to dla sprawy niniejszej, dla sprawy, w której wszystko się opiera z jednej strony na wadze dokonanego przestępstwa, a z drugiej na chęci uwierzenia w szczerość wyjaśnień p. Niewiadomskiego – jest niesłuszne. Uważam, że sprawa jest tej miary, że nie mogę uwzględnić wyjaśnień p. prokuratora tak, jak one zostały umotywowane i dlatego wniosek mój popieram.

Przewodniczący : Sąd udaje się na naradę.

(Po przerwie)

Przewodniczący : Sąd Okręgowy po naradzie postanowił: 1) ustalić, że na dochodzeniu byli badani świadkowie Aleksander Demidowicz-Demidecki i Władysław Janusik; 2) ponadto zważywszy, że świadek Józef Ewert ma ustalić okoliczności nie mające znaczenia dla niniejszej sprawy Eligiusza Niewiadomskiego, pozostawić wniosek powoda cywilnego bez uwzględnienia.

Przew. : Czy poza tym mają strony jakieś wnioski?

Adw. Paschalski : Proszę, aby Sąd Okręgowy zapytał, od jak dawna oskarżony nosił stale ze sobą rewolwer.

Oskarżony Niewiadomski : Proszę, żeby sąd uwolnił mnie od odpowiedzi. To jest kwestia dla sprawy obojętna.

Adw. Kijeński : Upraszam o włączenie do akt sprawy egzemplarzy drukowanych prac mego klienta. Między innymi jest „Atlas do dziejów Polski”, „Program i metoda nauki rysunkóww średnich i wyższych szkołach techniczno-mechanicznych” w wydaniu kasy im. Mianowskiego; „Potrzeby Artystyczne Warszawy wobec przewidywanych zmian politycznych”; „Towarzystwo Zachęty Sztuk Pięknych wobec potrzeb naszej sztuki”.

Prokurator : Nie oponuję.

Przewodniczący : Czy powód cywilny nie oponuje?

Adw. Paschalski : Nie protestuję. Proszę tylko o pozwolenie przejrzenia tych dzieł, szczególnie „Atlasu do dziejów Polski”.

Przewodniczący (po naradzie sędziów): Sąd zważywszy, że wszystkie przedłożone przez obrońcę oskarżonego utwory Niewiadomskiego są znane zarówno sądowi, jak i szerszemu ogółowi, postanawia: utworów tych do sprawy nie dołączać i zwrócić je obrońcy. Czy strony mają jeszcze jakieś wnioski?

Prokurator, adw. Kijeńsk i i Paschalski :

Nie.

Przewodniczący : Głos ma pan prokurator.



tagi: sosnowiec  proces eligiusza niewiadomskiego  władysław ludwik ewert 

gabriel-maciejewski
8 sierpnia 2020 08:20
12     1503    6 zaloguj sie by polubić

Komentarze:

Andrzej-z-Gdanska @gabriel-maciejewski
8 sierpnia 2020 08:57

Użyję języka literackiego:  :)))

niezła kaszana! Czegoś się "niechtóre jegomościowie" boją/obawiają, że może coś się objawi? - albo wyjdzie na jaw.

Baaaaaaaaaaaaaaardzo ciekawe, o czym pisał Gabriel Maciejewski w książce "Socjalizm i śmierć" tom III, że nikt (chyba) ani wtedy ani teraz nie chce odpowiedzieć na pytanie dlaczego tak "koślawo" się odbywał ten proces.

A przecież to jest tylko fragmencik, ale jak istotny. No właśnie, jak?

Przecież nawet jak Niewiadomski się przyznał to wcale nie znaczy, że on to "zrobił" i zadaniem m. in. sądu jest udowodnić to, że miał motyw ponad wszelką wątpliwość! Przecież ktoś go mógł szantażować.  Może wtedy jeszcze nie było "instytucji" szantażu, bo wszyscy, a przede wszystkim socjaliści, byli tak porządni, że tylko się uczyć i brać przykład od nich.

 

zaloguj się by móc komentować

gabriel-maciejewski @gabriel-maciejewski
8 sierpnia 2020 10:10

Najlepsze jest z tym rewolwerem, który w ogóle rewolwerem nie był. - Skąd oskarżony miał rewolwer? - To nie ma związku ze sprawą... 

zaloguj się by móc komentować

Wolfram @Andrzej-z-Gdanska 8 sierpnia 2020 08:57
8 sierpnia 2020 13:32

Sąd miał obowiązek wyjaśnić wszystkie okoliczności, szczególnie te, które były podstawą do oceny, czy Niewiadomski działał sam, czy na zlecenie. Ocenie podlegać powinno to, czy (ewentualne w obecnym stanie prawnym) zlecenie miało charakter formalny, czy też wykorzystano sprawcę - tj. stopień jego świadomości, co do roli, jaką odgrywa. Pochodzenie broni z całą pewnością należy do tych okoliczności, których wyjaśnienie było konieczne. Podobnie, jak zwyczaje sprawcy co do noszenia broni. Broń jest dowodem materialnym, nieporównanie silniejszym, niż zeznania - które są tylko słowami.

Pomijając okoliczności i fakty przyjęto wersję, iż działał sam z pobudek ideowych - co posłuzyło zbudowaniu zaplanowanej narracji, w której dostarczenie motywów przypisano innym osobom, niż faktyczni zleceniodawcy - i narracja ta jest powtarzana do dnia dzisiejszego.

Reasumując - w zaistniałym stanie rzeczy mało prawdopodobne było uniewinnienie Niewiadomskiego, czy też skazanie na karę łagodniejszą - a sąd skorzystał z okazji, by nie badać nawet, czy na ławie oskarżonych nie powinny zasiąść inne osoby - mające motywy całkowicie odmienne od tych, jakie przypisano Niewiadomskiemu i jego rzekomym inspiratorom, którymi w istocie nie byli.

Zapis procesu jest też dowodem na to, iż psucie wymiaru sprawiedliwości ma dłuższe tradycje i nie zaczęło się za Bieruta - a określenie "znany warszawski, przedwojenny adwokat" ma znaczenie o ile nie pejoratywne, co co najmniej dwuznaczne.

p.s.

ciekawe, co stało się z tym pistoletem? Po sieci wędruje informacja, iż był to pistolet Cebra wz. 16 kal. 7,65 mm. № 78950.

zaloguj się by móc komentować

Maryla-Sztajer @gabriel-maciejewski
8 sierpnia 2020 13:41

Rewolwer nie miał związku..:).

 

W przedmowie do książki Chryzantema i Miecz, jest taka oto informacja.

R. Benedict pisała książkę na zamówienie władz amerykańskich. Jako wynik badań nad kulturą japońską, prowadzonych przez nią w czasie drugiej wojny. Podkreśla się że nie gloryfikowała swojego kraju. Pisała że należy zrozumieć i uszanować tę odmienną kulturę itd. Książka bardzo ciekawa.

Ale ... informacji o bombie atomowej użytej przez jej kraj, w książce nie ma.

Przez co miejscami jest trochę "zabawnie".

Bo jednak pominąć wybuch bomby atomowej..

.

 

zaloguj się by móc komentować

gabriel-maciejewski @Wolfram 8 sierpnia 2020 13:32
8 sierpnia 2020 14:12

Nie można uciekać od faktów, a my jako zbiorowość to właśnie czynimy. I uporczywie, zaprogramowani przez różne systemy odnosimy się do fikcji - udział w holocauście - uważając, że w ten sposób demaskujemy własne grzechy i błędy.

zaloguj się by móc komentować


mooj @Wolfram 8 sierpnia 2020 13:32
9 sierpnia 2020 09:16

Narzuca się scenariusz:

była możliwość przeprowadzenia kolejnego procesu z oskarżeniem o przygotowanie, zorganizowanie spisku, nakłanianie, organizowanie, zlecenie

Wyrok w procesie, który miał miejsce, szybkie jego wykonanie, przy tak przeprowadzonym postępowaniu zawieszało taki miecz wysoko, z potencjalną szeroką możliwością rażenia. Utrata możliwości ustalenia materiału dowodowego powodowała brak wyeliminowania jakiejkolwiek ścieżki. Można było formalnie (śledztwem, przewodem sądowym) lub faktycznie (prasą) szerzyć jakąkolwiek wersję. O ile w kolejnym procesie o nakłanianie, zorganizowanie, zlecenie to w ręku policji , prokuratury byłaby decyzja kogo obrzucić, to istniało "ryzyko" uniewinnienia. W przypadku "prasy", propagandy - zawsze coś się przyklei, ale oddaje się możliwość jednego centrum decyzyjnego. Narracje "to oni faktycznie winni" mogą tworzyć różne ośrodki, z różną podległością.

Coś w tym czasie musiano negocjować:) Możliwości "jednak będzie proces kolejny, może nie będzie" mógł być argumentem w tych hipotetycznych negocjacjach. Czym bardziej precyzyjne byłyby ustalenia podczas procesu Niewiadomskiego, tym mniejsze pole manewru na przyszłość, zarówno procesowo jak i medialnie.

zaloguj się by móc komentować

gabriel-maciejewski @mooj 9 sierpnia 2020 09:16
9 sierpnia 2020 09:21

Ten proces, prowadzony w oderwaniu od realiów i prawa leży u podstaw całego polskiego, nowoczesnego orzekania. I od tego uciec się nie da. Dopóki sobie z tym nie poradzimy, będziemy mogli tylko jojczyć na temat niesprawiedliwości sądów, które są dziedzictwem komuny. Otóż nie, to komuna je odziedziczyła i udoskonaliła tylko tę machinę absurdu

zaloguj się by móc komentować

mooj @gabriel-maciejewski 9 sierpnia 2020 09:21
9 sierpnia 2020 09:54

To bezdyskusyjne. Odziedziczyła także z częścią kadr. Nawet głębiej niż z II RP. Procesy carskie, śledztwa chroniące ochranę - w tym jej nierosyjskie, tj pozapaństwowe, pozahierarchiczne uwikłania; śledztwa i procesy "austriacke" z podobnym tłem  - to ten sam wzorzec. Służebność wymiaru sprawiedliwości wobec rozmytych centrów decyzyjnych, tj nie pokrywających się z aparatem państwowym to cecha wspólna schodzących organizmów, państw.

Najmniej materiałów chyba o Prusach i Niemczech, wydaje się, że tam sytuacja inna. Ale to może pod tezę obserwacja, bez analizy; takie chciejstwo, wyobrażenie lat 20, 30 w Europie jako próby odzyskania władzy w państwach przez państwo. Z różnym skutkiem i czasem z fatalnymi następstwami.

Czy sądownictwo, wymiar sprawiedliwości przyczyną (tj jedną z najważniejszych), czy też objawem?

Czy rozkład zapoczątkowany w wymiarze sprawiedliwości i w niewielu innych obszarach, czy to tylko skutek niesprawności ogólniejszej, szerszego ataku? Objaw, nie jedna z głównych przyczyn?

Może to istotne dla oceny "sanacji" (różnych), modeli (w tym faszystowskich prób "do państwa w upadku przez zorganizowaną partię") działań, skutków. 

Nie tylko Milewski opisywał zmiany we Francji i innych państw z punktu, który określiłbym "jak to możliwe? u nas (w Rosji) taki bardach, a jednak działa lepiej, co się dzieje w Europie ("Zachodniej") XIX wieku?". Nie komunizm i nie ze wschodu to przyszło, zgoda. Ale stopień zepsucia , sprowadzenie poniżej warstwy mułu to już raczej (mam wrażenie) komunistyczne dzieło.

zaloguj się by móc komentować

gabriel-maciejewski @gabriel-maciejewski
9 sierpnia 2020 10:01

W Niemcach mogło być lepiej ze względu na silną plemienną integrację, poczucie wybraństwa, zagrożenia i wyższości. Komuna zaś odziedziczyła wielu przedwojennych mistrzów, mecenasa Mojżesza Maślanko, na przykład

zaloguj się by móc komentować

stanislaw-orda @mooj 9 sierpnia 2020 09:54
9 sierpnia 2020 10:43

Komunizm to właśnie objaw owego "szerszego ataku".
Ataku na cywilizację gojów (cywilizacji o ontologii chrześcijańskiej), który bynajmniej nie zaczął się, ani też nie skończył wraz z komunizmem.

zaloguj się by móc komentować

Wolfram @mooj 9 sierpnia 2020 09:54
9 sierpnia 2020 14:25

Ale stopień zepsucia , sprowadzenie poniżej warstwy mułu to już raczej (mam wrażenie) komunistyczne dzieło.

To jest taki sam mit, jak pogląd, iż komunizm narodził się w Związku Radzieckim, wraz z nim, a jedynym problemem jest likwidacja sowieckiej agentury - co ma nas zaprowadzić do krainy wiecznej szczęśliwości, znaczy się sprawiedliwości.

Psucie trwało zawsze (bo diabeł nie śpi) - a psucie współczesne doznało przyspieszenia i intensyfikacji wraz ze zmianą roli uniwersytetów - z instytucji kościelnych na świeckie, że szczególnym uwzględnieniem wydziałów prawa.

Komuniści po  II WS weszli w elity prawnicze, literackie i inne jak w masło - bo grunt był przygotowywany od dawna. W jednej z mów pogrzebowych, jeden z dwóch czołowych narratorów III/IV RP pisze z dumą, iż guwernerami/nauczycielami w ziemiańskiej, patriotycznej rodzinie byli przyszli wybitni przedstawiciele nauki i działacze PPS.

Podobnie pisze się o Ludwiku Krzywickim:  Pochodził ze zubożałej rodziny ziemiańskiej (...). Wychowywany był w patriotycznej atmosferze domu swego dziadka. Potem nieboga spotkał złych kolegów i złych nauczycieli i poszło, jak poszło. Pytanie, jak on ich mógł spotkać, skoro wokół byli sami patrioci.

Jest też nieprawdą, iż skażenie elit prawnicznych polega na tym, iż ulegli złemu wpływowi i nie wiedzą, jak jest - bo tak zostali ukształtowani. Tzn. przyszli źli komuniści i zdeporawowali nowe pokolenie, a to nowe, obecnie stare ukształtowało kolejne nowe, też zdeprawowane. Jeżeli weźmiesz jakikolwiek podręcznik prawa - to oni doskonale w teorii wiedzą, jak być powinno - tylko na sali sądowej robią co innego.

Doktryna prawa mówi, iż sędzia do czasu zakończenia postępowania nie wie, czy oskarżony jest winny. Sędziego w Zachęcie nie było - i nie mógł kierować się wiedzą z gazety, wolą polityków czy żądaniami ulicy. Tzn. przed procesem sędzia nie może uznawać oskarżonego za winnego, szczególnie na podstawie tego co wie ze źródeł pozaprocesowych. Obecnie też tak bywa - iż wina jest ustalana przed postępowaniem, poza salą sądową, czasem w głowie sędziego - a proces jest formalnością, a bywa, że farsą. Każdy prawnik ci powie - iż gdyby sędzia ujawnił swoje zdanie co do winy przed zakończeniem procesu, to natychmiast naraża się na zarzut apelacyjny, który wysadzi proces w powietrze.

Nie można tak prowadzić procesu i naginać czy pomijać fakty, by skazanie było pewne - tzn. prawidłowo prowadzony proces Niewiadomskiego musiałby zakładać uniewinnienie czy inny wyrok, niż kara śmierci, jako potencjalnie możliwy. Przyjmowanie a priori, że kogoś trzeba skazać, a jego wina jest oczywista  skutkuje w sytuacjach, gdy ta oczywistość jest subiektywna, a materiał dowodowy słaby lub sfałszowany - skazywaniem niewinnych.

Sąd nie mógł i nie może tak prowadzić procesu, jakby był wynikiem negocjacji, kogo skażemy, kogo nie - a metodą pomijanie, czy fałszowanie materiału dowodowego. W doktrynie, nawet w warstwie językowej nie dopuszcza się do takiej sytuacji - sąd może co najwyżej popełnić błąd, który wykryje kontrola instancyjna lub nadzwyczajna, nawet rażący - ale nigdy świadomie nie odstąpi od dochodzenia do prawdy.

Takiej presji, na konkretny wyrok (a jeżeli nawet, to na pewno mniejszej) nie podlegał sędzia-władca nie pochodzący z demokratycznych wyborów, w epoce przed trójpodziałem władzy. Takiej presji nie powinni podlegać sędziowie - stąd ich praktyczna nieusuwalność, by nie byli narażeni na wolę świata zewnętrznego. Ludzie są jednak grzeszni - łakną awansów i pozycji w środowisku podobnych sobie - niemniej ktoś im musi pokazywać, iż wzorce postępowania są niezmienne, a odstępstwo od wzorców jest złe.

zaloguj się by móc komentować

zaloguj się by móc komentować