Podobieństw ciąg dalszy czyli do czego służy talent narracyjny?
Specjalnie nie napisałem literacki, bo to zawęża pole dociekań, a poza tym ludziom niezwykle łatwo jest wmówić, że ktoś ma talent literacki, choć wcale go nie ma. Z talentem narracyjnym jest inaczej, albo ktoś umie opowiadać i inni to widzą, albo nie umie. Jest mnóstwo ludzi obdarzonych talentem narracyjnym, którzy nie potrafią pisać. I mnóstwo literatów, którzy – w przekonaniu, że mają talent – opowiadają historie niesłychanie nędzne. Działają jednak na żelaznej konstrukcji propagandowej, która utrzymuje ich na odpowiedniej wysokości.
Jak wiemy w Polsce jest dokładnie tak, jak napisałem – ludzie bez talentu narracyjnego uchodzą za literatów. Wręcz jest ów brak talentu wyróżnikiem w światku, gdzie rozdaje się nagrody i splendory literackie. Wszystko przez to, że ilość osób czytających po polsku jest bardzo mała, jeśli porównać ją z masą ludzi czytających nie po angielsku nawet, ale choćby po francusku czy nawet włosku. W dodatku większość czytelników jest tak wytresowana, że reaguje wyłącznie na poznane już wcześniej bodźce. Inaczej jest na rynku anglojęzycznym, choć też nie za wesoło. Tam o wiele częściej zdarza się, że człowiek parający się pisaniem zawodowo, jest także dobrym narratorem. Jednego z takich ludzi wspominałem tu raz czy dwa. Chodzi o Paula Wiliama Robertsa, nieżyjącego już dziś Kanadyjczyka, który napisał antykatolicką, ale z punktu widzenia umiejętności narracyjnych znakomitą książkę o Indiach, pod tytułem Imperium duszy. Roberts zmarł w roku 2019, całkowicie ociemniały, a ja wczoraj przypomniałem sobie o nim i przejrzałem jego życiorys, dostępny tylko po angielsku. Był to znakomity narrator. Być może jeden z najlepszych, jacy żyli w ostatnim półwieczu. Wczoraj jednak zamyśliłem się nad tym, do czego w ogóle potrzebni są ludzie obdarzeni aż takim talentem i tak wielką intuicją oraz wyczuciem szczegółu. I tylko jedna, niewesoła myśl, przyszła mi do głowy. Otóż oni są potrzebni do tego, by ich sponsorzy mieli kim uzasadniać oskarżenia o faszyzm kierowane pod adresem swoich politycznych przeciwników. To jest konstatacja ostateczna i bardzo smutna. Dlatego, choć nie mam takiego talentu narracyjnego, jak Roberts, bardzo dziękuję wszystkim, którzy tu przychodzą i kupują książki, bo dzięki temu nie muszę nikomu służyć.
Przypomniał mi się ów człowiek wczoraj, bo po ciężkim bardzo dniu, zajrzałem na Netflix i znalazłem tam serial zatytułowany Wąż. Jest to historia pół Wietnamczyka, pół Francuza i jego kanadyjskiej partnerki, którzy zajmują się okradaniem i mordowaniem młodych, zafascynowanych Azją turystów z zachodu, hippisów po prostu. Na swoje ofiary polują głównie w Indochinach, ale Allain, wcielenie zła, opowiada o swoich podróżach po całej Azji, między innymi o tym, jak próbował dojechać taksówką z Peszawaru do Teheranu. To jest oczywiście niemożliwe, bo Peszawar leży w Pakistanie, a Teheran w Iranie. No i w ogóle nie wiadomo, czy w Peszawarze są taksówki. Pomyślałem najpierw, że historia ta jest dęta, ale zaraz przypomniał mi się Roberts, który opisywał identycznego człowieka, z tym, że nie wspomniał słowa o jego udziale w morderstwach. Facet był zainstalowany na Goa, w kolonii hippisów i tam sprzedawał im, całkiem otwarcie, choć było to nielegalne i karane więzieniem, opium i inne narkotyki. Produkował jest w Kafiristanie na północy Pakistanu, czyli w tym miejscu, gdzie Sean Connery zapragnął być królem, co można było obejrzeć w sławnym filmie nakręconym na podstawie prozy Kiplinga. Produkcja i dystrybucja zorganizowane były na taką skalę, że trudno przypuścić żeby opisywany przez Robertsa człowiek nie miał związków ze służbami. Zajmował się on także porywaniem młodych dziewczyn, które zeszły na złą drogę i instalowaniem ich w haremach pakistańskich gangsterów. Postacie tych panów, z serialu i z książki, są w zasadzie identyczne, jeśli nie liczyć kilku szczegółów. Bohater opisywany przez Robertsa jest także Kanadyjczykiem, tak jak sam Roberts i żona tego pana z serialu. Naturalnym więc pytaniem, jakie należy postawić w tym miejscu będzie kwestia – kim naprawdę są Kanadyjczycy podróżujący po świecie lub ci, którzy na stałe mieszkają w Azji?
Na podstawie tej narracji, jakże przecież spójnej, można prześledzić też sposób organizacji rynku narkotykowego w zamierzchłej epoce, kiedy armii amerykańskiej nie było jeszcze w Azji środkowej, a z Wietnamu właśnie została wyrzucona. Można także zastanowić się nad tym, w jaki sposób akredytowani w Azji dyplomaci i tajniacy, nie wszyscy rzecz jasna, organizowali redystrybucję gotówki wiezionej tam przez kompletnie ogłupiałe dzieci z bogatych rodzin. Pewnie, gdyby ktoś miał odpowiednią ilość danych można by też, za pomocą jakiegoś algorytmu, wykazać ile młodych osób i z jakich klas, zostało zamordowanych lub porwanych w latach siedemdziesiątych, na ternie Indochin i Indii. My zaś możemy się zastanowić nad kwestią następującą – kto tak naprawdę wzbudził koniunkturę na tym rynku? Bo, że nie zrobiła tego wojna to pewne. Zrobili to ludzie głoszący miłość i pokój, czyli ci wszyscy oszuści z indyjskich aśram poprzebierani w pomarańczowe łachy, którzy wyruszyli do Ameryki by ukraść jej dzieci, wmawiając im, że są dystrybutorami i powiernikami prawdy. Roberts świetnie ich opisał, choć sam był jednym z nich. No, ale być może przybył do Indii po to, by powiedzieć, że ich czas się skończył i mają zamilknąć, a jeśli są biali, to muszą wracać na swoje stare śmieci.
Piszę o tym ponieważ, jak ustaliliśmy to wczoraj, dwa bardzo podobne, albo wręcz identyczne przypadki, wskazują na metodę. Nie wiemy ilu takich ludzi było zainstalowanych na terenie Azji i na kogo polowali, można założyć, że prócz zleceń stałych, dano im także carte blanche na działalność indywidualną, albowiem żaden z nich nie został ukarany. Dziś zaś kręci się o nich seriale, tak jakby spod spodu nic nie wystawało, a widzowie byliby pozbawieni pamięci i umiejętności kojarzenia.
Na koniec słowo o innych jeszcze podobieństwach wskazujących na metodę. Wspomniany wczoraj Allan Octavian Hume, zanim postawił się pupilowi Benjamina Disraeli, miał na pieńku z jednym z jego poprzedników – lordem de Mayo https://pl.wikipedia.org/wiki/Richard_Bourke_(6._hrabia_Mayo)
Pan ten był irlandzkim arystokratą, który został wicekrólem Indii. Chyba jednak był nim zbyt długo i nie reprezentował partii konserwatywnej w należyty sposób, albowiem został zamordowany. Do zamachu doszło w czasie wizytacji jednego z zakładów karnych w Indiach. Zamachowcem okazał się jeden z osadzonych. Nie sposób się nie uśmiechnąć w tym momencie. Wicekról Indii zostaje zamordowany w czasie wizytacji więzienia, a sprawcą jest miejscowy, uwięziony za jakieś sprawki zbrodniarz, który przypadkiem ma nóż. Co się z nim stało? Nie wiadomo, pewnie został zabity na miejscu przez ochronę, która nie spodziewała się ataku na wicekróla. Czy coś o tym wiedział Allan Octavian Hume? Nie sposób tego stwierdzić. Można tylko wspomnieć, że w latach 1872 – 1876 Brytania przeżyła kilka kryzysów gabinetowych, które ostatecznie zakończyły się przejęciem władzy przez partię liberalną.
Metoda, którą zastosowano wobec lorda de Mayo, została twórczą rozwinięta w czasie kiedy Indie były już niepodległe i wolne. Nie wykorzystywano jednak już jako wykonawców więźniów. Sprawy te załatwiane były subtelniej, za pomocą zaufanych, w pełni oddanych władcy gwardzistów. W ten sposób zginął Mahatma Gandhi i córka Nehru, Indira, którą pamiętam jak żywą z telewizji. Myślałem zawsze, że będzie żyła wiecznie. To samo co pani Ghandi przydarzyło się Benazir Bhutto, w czasach, nam bliższych, kiedy już nikt nie używał takich archaicznych narzędzi jak oddana władcy, pałacowa gwardia złożona z Sikhów. Premier Pakistanu została zamordowana przez zamachowca z Al Kaidy.
tagi: propaganda władza indie narkotyki służby morderstwa porwania zamachy
![]() |
gabriel-maciejewski |
7 kwietnia 2021 09:54 |
Komentarze:
![]() |
stanislaw-orda @gabriel-maciejewski |
7 kwietnia 2021 10:25 |
... tak mi się kojarzy, że po coś były te faktorie handlowe brytyjskich kompanii, rorzrzucone po calej Azji, a w Chinach zainstalowane w wyniku wojen opiumowych.
Opium miało obezwładniać tylko Azjatów, aby nie mogli podnieść się z kolan, ale interes okazał się na tyle dochodowy, że w ten rynek zaczęli wchodzić także inni poza Angolami, no i mleko rozlało się szeroko .
![]() |
Szestow @gabriel-maciejewski |
7 kwietnia 2021 10:33 |
Po przeczytaniu wczorajszego i dzisiejszego tekstu nachalnie wyskakuje mi z zakamarków pamięci sir John Woodroffe postać związana z bengalem sędzia sądu najwyższego a do tego teozof, orientalista i badacz ścieżki incjacyjnej jogi kundalini.
https://en.wikipedia.org/wiki/John_Woodroffe
Wikipedia podaje że ojcem jego matki był James Hume, ciekawe czy to jakaś rodzina z ornitologiem. Jeśli nie rodzinnie to lożowo jakieś powinowactwo występuje.
![]() |
gabriel-maciejewski @Szestow 7 kwietnia 2021 10:33 |
7 kwietnia 2021 10:35 |
Oczywiście
![]() |
gabriel-maciejewski @stanislaw-orda 7 kwietnia 2021 10:25 |
7 kwietnia 2021 10:36 |
Trzeba było aż Al Kaidę zorganizować, żeby je trochę zebrać z podłogi
![]() |
Andrzej-z-Gdanska @gabriel-maciejewski |
7 kwietnia 2021 10:52 |
...zamordowana przez zamachowca z Al Kaidy,
czyli postęp i nowoczesność, a w "pakiecie" "zamykanie ust i oczu" bezpośrednim wykonawcom.
AL Kaida=made by the west musi jakoś dorabiać w wolnych chwilach od straszenia białych w białych krajach.
Politycy "wszystkich krajów" mają dzięki temu czyste ręce, bo zrobili to ci "straszni" terroryści, czyli "nie wiadomo kto". :(
![]() |
tomasz-kurowski @Szestow 7 kwietnia 2021 10:33 |
7 kwietnia 2021 14:33 |
Jak najbardziej rodzina. Według bazy danych szkockich klanów (Clan Home) ten James Hume i Allan Octavian Hume to kuzyni, ich ojcowie byli braćmi.
![]() |
klon @gabriel-maciejewski |
7 kwietnia 2021 15:44 |
>>>Dziś zaś kręci się o nich seriale, tak jakby spod spodu nic nie wystawało, a widzowie byliby pozbawieni pamięci i umiejętności kojarzenia.<<<
Producenci czują się bezkarni. Robią tak bowiem tych kilku, którzy pamiętają, łatwo wskazać jako wyznawców teorii spiskowych. Jak silna jest to broń przekonałem się osobiście.
![]() |
Paris @Andrzej-z-Gdanska 7 kwietnia 2021 10:52 |
7 kwietnia 2021 17:07 |
Wiadomo, wiadomo,...
... rodzina ex-zalozyciela, Sauda Bin-Laden'a rezyduje w samym sercu Paryza - rzut beretem od Palacu Elizejskiego - od kilkudziesieciu lat... wiekszosc Frankow o tym wie i wcale im to nie przeszkadza !!!
![]() |
Paris @tomasz-kurowski 7 kwietnia 2021 14:33 |
7 kwietnia 2021 17:11 |
Znacznie blizej niz kuzyni...
... James i Allan to bracia stryjeczni !!!
![]() |
Paris @gabriel-maciejewski |
7 kwietnia 2021 17:23 |
Swietny wpis, Panie Gabrielu,...
... z niecierpliwoscia czekam na te ksiazke o "indyjskim zywoplocie",... jako na ostateczna demaskacje i DEGRADACJE tej calej masonskiej, PATOLOGICZNEJ Anglii !!!
I tylko rz*gac mi sie chce jak "nasi dobrozmianowcy" i "nienasi" z panem Kaczynskim na czele - nazywaja ten zbrodniczy twor, a raczej POTWOR - o zgrozo !!! - "naszym sojusznikiem", a jedyna corka "naszego" PAD'a "zalicza" oksfordzie stypEdium "w nagrode" za "dobre studiowanie"...
... po prostu KOMEDIA !!!
![]() |
ainolatak @gabriel-maciejewski |
7 kwietnia 2021 17:49 |
Poważna organizacja zawsze trzyma "swoich skur..nów" (to cytat z operacji Argo) na interesujących ją terenach, o takich barwach i charakterze jaki w danym momencie jest potrzebny. Najczściej robią z nich bhaterów, albo przestępców nie do pojmania..
Żeby było śmiesznie wczoraj się męczyłam cały wieczór tym serialem. Cała historia przykrywająca mechanizm strasznie dęta. Musieli non stop przeskakiwać w czasie jej opowiadania, w przód w tył, w tył w przód, żeby nna talerzu nie było widać, że tu coś grubo nie halo, że było ewidentne przyzwolenie na działanie psychopaty i przymykanie oka poszczególnych skolonizowanych władz, handlarzy kamieniami w Paryżu, władz francuskich, belgijskich itd..itd.. No i znowu taki Holender, mini Ruyter się trafił, co niechcący trochę zepsuł szyki w wolności obywateli holenderskich ;) a teraz na emeryturze siedzi w Nowej Zelandii :)
Ale sam serial nie uwiódł, psychopata zero charyzmy, którą ponoć hipnotyzował, chyba tylko sceny palenia fajek do perfekcji doprowadzili.
![]() |
tomasz-kurowski @Paris 7 kwietnia 2021 17:11 |
7 kwietnia 2021 18:31 |
Dziękuję. Ewidentnie już mi angielszczyzna szkodzi, bo dłuższą chwilę głowiłem się, jak precyzyjnie spolszczyć "first cousins on their fathers' side" i w końcu się poddałem.
![]() |
maria-ciszewska @Paris 7 kwietnia 2021 17:11 |
7 kwietnia 2021 19:19 |
&tomasz-kurowski
Zależy gdzie. Na Śląsku, i chyba w Małopolsce, na rodzeństwo stryjeczne, cioteczne, wujeczne mówi się "kuzyni". Co kraj to obyczaj :)
![]() |
OjciecDyrektor @gabriel-maciejewski |
7 kwietnia 2021 21:42 |
Kafiristan to nazwa krainy/terytorium zamieszkiwanej przez niewiernych (z punktu widzenia islamistów) tj. chrześcijan. Bronisław Grąbczewski w swoich relacjach po Pamirze, Kaszgarii i Tybecie wspominał o Kafiristanie leżącym gdzieś w górach Hindukusz czyli na terenie Afganistanu. Zapewne ci kafirzy to byli nestorianie. Oczywiście nie wykluczone że takich kafiristanów było więcej w centralnej Azji (w tym i w północnym Pakistanie).
Co do mody na orient w wersji hinduskiej to trzeba by się przyjżeć szwajcarskiemu podróżnikowi z lat '50 i '60 Nicolas Bouvier. Czytałem jedną jego książkę-relację z podróży przez Turcje i Iran do Afganistanu (trochę nudna jak dla mnie ale parę ciekawych spostrzeżeń społeczno-religijnych utkwiło mi w pamięci).
![]() |
OjciecDyrektor @gabriel-maciejewski |
7 kwietnia 2021 21:48 |
Gospodarz o Bhutto...a ja do dziś się zastanawiam po co/dlaczego obalono dyktatora Filipin Marcos'a w połowie lat '80. Filipiny to terytorium całkowicie podległe USA. Zresztą Pakistan też w latach '80 i '90 był za takie uważany. Ale odkąd USA zaczęło robić karesy Hindusom to widzę, że ten Pakistan "zatęsknił" za Anglikami...i może dlatego Bhutto zginęła (bo Al-Kaida to twór wyhodowany przez USA....podobnie jak ISIS).
![]() |
tomasz-kurowski @maria-ciszewska 7 kwietnia 2021 19:19 |
7 kwietnia 2021 22:02 |
Nie wiem czy to kwestia regionalna, ale istotnie tak mówiło i mówi się w mojej śląsko-małopolskiej rodzinie. Niemniej dobrze móc wyrazić się precyzyjniej, szczególnie w przypadku bliższych relacji, bo "kuzyn" to wyjątkowo pojemne określenie.
![]() |
gabriel-maciejewski @OjciecDyrektor 7 kwietnia 2021 21:48 |
8 kwietnia 2021 09:50 |
Zupełnie zapomniałem o tym Marcosie
![]() |
gabriel-maciejewski @OjciecDyrektor 7 kwietnia 2021 21:42 |
8 kwietnia 2021 09:50 |
Sprawdzę czy jest na allegro
![]() |
gabriel-maciejewski @ainolatak 7 kwietnia 2021 17:49 |
8 kwietnia 2021 09:50 |
Ja nie mogę tego oglądać, siedzę z zasłoniętymi oczami. Nie będę kontynuował
![]() |
gabriel-maciejewski @Paris 7 kwietnia 2021 17:23 |
8 kwietnia 2021 09:51 |
Ta książka jest wstrząsająca pod wieloma względami
![]() |
gabriel-maciejewski @klon 7 kwietnia 2021 15:44 |
8 kwietnia 2021 09:51 |
No i trzeba na czymś zarabiać, a promocja patologii to największe zyski
![]() |
gabriel-maciejewski @Andrzej-z-Gdanska 7 kwietnia 2021 10:52 |
8 kwietnia 2021 09:52 |
I nic nie można z tym zrobić
![]() |
Paris @gabriel-maciejewski 8 kwietnia 2021 09:51 |
8 kwietnia 2021 16:07 |
Wie Pan,...
... ja uwielbiam takie wstrzasajace i absolutnie nieznane tematy !!!
Tak sie ciesze, ze juz za minutke rozniesiemy w proch i w pyl to zdegenerowane i juz od dawna zbankrutowane "imperium",...
... ciekawe, co na to powie "nasz sojusznik"... i "chisteryk", bo przeciez nie historyk, zaklamany stary hipokryta Normanek Davies.
Przypomnialo mi sie... jak kilka lat temu we Francji poszedl hyr, ze Angole chca nakrecic jakis dety film-legende o Churchil'u... francuski telewizor dostal takiego gula i piany, ze chyba z tydzien czasu "gotowal sie z wielkiego oburzenia" i pluli taka zolcia na Angoli i Churchila, ze az bylam w lekkim szoku...
... dopiero po Panskich wpisach i wczesniejszych Pink Panther'y, ciekawych komentarzach - zrozumialam wscieklosc Zabojadow !!!
![]() |
DrzewoPitagorasa @gabriel-maciejewski |
8 kwietnia 2021 17:45 |
Pomyliłam się. Ten komentarz miał być pod tą notką.
Apropos aśramów. Poczytałam sobie wczoraj o postaci tego Alfreda Douglasa i jego brata, który miał romans z premierem Anglii Archibaldem Primrose ożenionym z córką Rotszylda. Dużo jest tam ciekawych historii, ale jedna rzecz mnie zdumiała, a mianowicie kogo było stać żeby kupić posiadłość Rotszylda. Najbardziej reprezentatywna posiadłość Rotszylda Mentmore, którą po jego śmierci odziedziczyła jego jedyna córka Hannah, i która pozostała własnością rodziny aż do roku 1977 została w końcu wystawiona na sprzedaż. Były plany żeby państwo odkupiło Mentmore i żeby zrobić tam filię Muzeum Wiktorii i Alberta. Fundusze na zakup miały pochodzić z National Land Fund. Jednak rząd nie zgodził się na wydanie tak dużej sumy pieniędzy i deal upadł.
Na szczęście znalazł się jednak kupiec: organizacja charytatywna Maharishi Foundation – założona przez Maharishi Mahesh Yogi. Mentmore pozostał w posiadaniu fundacji aż do roku 1998, kiedy to przeszedł w ręce Simona Halabi biznesmena i dewelopera.
Maharishi Foundation nadal istnieje i prosperuje. Oferuje kursy i dyplomy w ramach uniwersytetów rozsianych po całym świecie.
Maharishi Mahesh Yogi to wielki projekt, guru Beatles’ów, Beach Boys, twórca medytacji transcendentalnej, uniwersytetów, nawet partii politycznej Natural Law Party, która była aktywna w 74 państwach w okresie największej popularności.
W połowie lat 70 nauczali nawet tej medytacji w państwowych szkołach amerykańskich do momentu, gdy jacyś przytomni rodzice podali sprawę do sądu.
A tutaj zdjęcie Mentmore: