Po co ludzie czytają książki? Epitafium dla Larry'ego McMurtry
Najpierw napiszę po co ja czytałem książki. Od dawna już tego nie czynię, bo jedynie z książek „korzystam”. Mam zamiar jednak wrócić do czytania, albowiem to co dzieje się w tak zwanym realnym świecie już dawno zdystansowało całą, stworzoną ludzką ręką, grafomanię. Sumliński, na przykład, stawia na twitterze zarzuty Idze Świątek albowiem ta powiedziała, że podobała jej się inauguracja IO. Wcześniej zaś chodziła z niebiesko-żółtą wstążką wpiętą w czapkę i niestosownie, według, Sumlińskiego, zachowywała się w czasie pandemii. Uwaga! Zawodniczka światowej klasy, która może już ma, a może jeszcze nie ma dwudziestu lat, jest oskarżana przez jawnego grafomana o sprawy, które nie powinny nawet znaleźć się w zasięgu jego uwagi. Pod warunkiem oczywiście, że Sumliński byłby pisarzem z prawdziwego zdarzenia. A jednak się znajdują, to znaczy że człowiek ten znalazł się w mediach publicznych z jakichś innych powodów niż pisanie, a ujmując rzecz dosadnie – został tam wstawiony, albowiem ma kreować opinię publiczną. W dodatku tak, by ta opinia nie zwracała uwagi na osiągnięcia polskich sportowców lub odnosiła się do nich źle, za to brnęła w szurię i obłąkanie. Wszystko to czynione jest pod pozorem kreowania postaw patriotycznych. O tym, że taka jest misja pana Sumlińskiego przekonać się możemy zaraz po zwróceniu mu uwagi i wstawieniu pod jego komentarzem sugestii, by jednak może zajął się losem swoich książek zalegających kosze w Biedronce. Natychmiast pojawiają się akolici najwybitniejszego, polskiego autora zajmującego się literaturą faktu i sugerują, że możemy być Żydami i zdrajcami ojczyzny.
No dobra, ale miałem powiedzieć dlaczego czytałem książki. W swojej nieopisanej głupocie sądziłem, że kiedy zapoznam się z warsztatem i techniką najlepszych, to coś z tego faktu wyniknie. Szybko przekonałem się, że to co uważane jest za jakość przez tak zwanych znawców i miłośników literatury „na poważnie”, nie jest tym samym, co ja uważam za jakość. Było nawet gorzej. Nikomu, szczególnie zaś filologom i filolożkom polskim nie dało się wyjaśnić dlaczego jakaś książka jest dobra, albowiem oni już wcześniej wiedzieli, która powinna być za taką uznana i nie czytali niczego ponad te wskazane im na studiach lub w grupach towarzyskich.
Najlepszym pisarzem mojej młodości okazał się Larry McMurtry, którego dwutomowa powieść „Na południe od Brazos” zalegała witryny księgarskie. Nikt tego nie kupował, albowiem wszyscy ekscytowali się książkami takimi jak „Lewy czerwcowy” i „Kim pan jest panie Wachowski”, albo wczesną twórczością Tokarczuk, względnie skandalami Gretkowskiej. Tracili czas na studiowanie tych śmieci i na dyskusję o nich, z której nic przecież nie wynikało. Dokładnie tak samo, jak dziś nic nie wynika z czytania Sumlińskiego. Ja miałem swoje głupie upory jeśli chodzi o powieść Larry’ego McMurtry i próbowałem wiele osób przekonać do tego, by po nią sięgnęli. Uważano mnie przez to za dziwaka. Nawet wtedy kiedy na ekrany wszedł serial z Duvalem i Tomym Lee Jonesem w rolach Augustusa McCrae i Woodrowa Calla. Serial ten, dziś mocno archaiczny, zebrał masę nagród w USA, a sam MacMurtry uznany został za jednego z najwybitniejszych pisarzy amerykańskich. Dziś już nie żyje, a jego powieść została wznowiona i ludzie, po trzydziestu latach od premiery w Polsce, odkrywają jaka jest fantastyczna. Czyta ją mój syn, który nie ma już czasu na nic, bo albo praca, albo studia, albo wyjazdy i życie towarzyskie. Na nią jednak czas znalazł. To wiele znaczy. Jeśli miałbym się kiedyś na kimś i na czymś wzorować przy pisaniu fabuły, to właśnie na niej. Nic innego w mojej ocenie się nie nadaje. Przepraszam, że się powtarzam, bo już chyba kiedyś o tym pisałem, ale taki Michalkiewicz bez przerwy się powtarza i jakoś ludzie to znoszą.
Problem z Polakami i książkami polega na tym, że większość czytelników oczekuje iż autor będzie ich kokietował. To z miejsca eliminuje z obszaru zainteresowania autorów zagranicznych. Mam na myśli obszar zainteresowania mężczyzn, bo dziewczyny sięgną po książki autorów z zagranicy, po kilkoma warunkami – jeśli ktoś im kogoś poleci, jeśli będzie dziwnie i jeśli będzie romantycznie. Faceci muszą być do książek przekonani, a im się bardziej ograniczeni i pewni siebie tym silniej trzeba ich przekonywać. Służą do tego przyciski na konsoli, którą wręczono Sumlińskiemu i on z niej korzysta przez cały czas. Naciska przycisk z napisem – pandemia, albo z napisem – Ukraina i wywołuje określone emocje w ludziach, którzy w życiu by nie sięgnęli po żadną książkę, gdyby ta nie odkrywała tego, co sami mają już w głowach, a co znalazło się tam z powodu „wnikliwych obserwacji” życia czynionych przez nich codziennie. Ten mechanizm w zasadzie załatwia kwestię czytania bądź nie czytania książek na tak zwanej prawicy. Lewica czyta książki z innego powodu. Czytanie książek wśród zwolenników postępu jest jak odbijanie karty w fabryce. Trzeba zaznaczyć swoją obecność i wskazać czym trujemy sobie mózg, a wszystko po to, by nie wylecieć z obiegu towarzyskiego. Na tym właśnie polega działanie propagandy ukrytej w literaturze. Nie jest to jednak cała jej mechanika. W Polsce ma ona jedną specyfikę, której nie można zauważyć w USA, a przynajmniej nie można było jej zauważyć, póki żył Larry MacMurtry. Do roli gwiazd literackiego firmamentu typuje się u nas ludzi, którzy nie mogą swoim intelektem i talentem peszyć zleceniodawców domagających się kolportażu propagandy. Powinni oni sprawiać, że tamci odkrywają w ich książkach coś znanego. No i autorzy tak czynią. Powoduje to degradację nie tylko autorów, ale także sponsorów i zleceniodawców, którzy – w ten dziecinny sposób – chcą przekonać siebie samych iż należą do kasty wybrańców. Ktoś powie, że to dom wariatów. A i owszem. Tak właśnie jest. Jeśli jednak powiecie to głośno, nazwą Was Żydami, zdrajcami, albo dla odmiany prawakami, konserwą, czy czym tam jeszcze, co akurat jest na topie. A wszystko po to, by uciec od kryteriów oceny tekstu i od wzruszeń, które ten tekst powinien wywołać.
Larry MacMurtry też był propagandystą, ale myślę, że do roboty propagandowej trafił nie z własnej woli, ale dlatego, że cały rynek wydawniczy się w niej znalazł. Larry przyłożył rękę do głupkowatego filmu „Tajemnica Brockeback Mountain”. No, ale był już mocno starszym panem, ktoś złożył mu propozycję i tak wyszło. Larry przez całe życie prowadził antykwariat, był to chyba największy sklep z książkami w USA, który został zabity nie tyle przez Internet, co przez słabość Larry’ego wywołaną wiekiem. W pewnym momencie Larry MacMurtry zaczął wyprzedawać swoje książki, bo nie miał siły konkurować z internetowymi księgarniami, a do jego sklepu ustawiła się jakaś monstrualna kolejka, o której gadały wszystkie lokalne telewizje. Potem Larry umarł. Była wiosna roku 2021. Ja dowiedziałem się o tym wczoraj.
Skąd się brała siła Larry’ego? Myślę, że z osadzenia w realiach, a także z tradycji. „Brazos” dedykowane jest w końcu dziewięciu chłopcom z rodu MacMurtry. A to coś znaczy. Larry mieszkał w Archer City, teksańskim zadupiu i miał sławę, którą nie musiał się dzielić z nikim. Nie musiał też ruszać się stamtąd, żeby napisać wszystkie swoje książki, a przypomnę, że uznawany za najwybitniejszego polskiego poetę Zbigniew Herbert, żeby napisać swoją żenującą książczynę „Barbarzyńca w ogrodzie”, którą zaczytywały się moje koleżanki na studiach, wyjechał na parę miesięcy do Paryża. I tam latał po bibliotekach studiując propagandowe druki XIX wiecznych autorów, głównie „oświeconych”. Potem miał wyjść z tego bestseller, ale wyszło to, co zwykle.
Wracajmy do Larry’ego. Ziemia i ludzie – to były tematy, które go interesowały i miał on pod dostatkiem jednego i drugiego tam gdzie mieszkał. Kiedy zaczynał i kiedy dojrzewał autorsko świat był jeszcze przytomny. I nic nie wskazywało znamion obłędu. Larry był scenarzystą takich filmów jak „Czułe słówka”, albo „Ostatni seans filmowy”, które podobały się wszystkim. Nikt go jednak z nimi nie kojarzy, albowiem jego główne dzieło opowiada o „kowbojach”, co z miejsca degraduje je zarówno w oczach nadwiślańskich „inteligentów” jak i „demaskatorów”.
Potem świat się zmienił, a Larry został współscenarzystą wspomnianego tu już filmu. Tak to już jest z pisarzami jeśli za bardzo chcą błyszczeć, albo zbyt silnie związali się z jakimś środowiskiem. Drugi, po Larrym, najwybitniejszy pisarz mojej młodości – Mario Vargas Llosa – pozostaje mistrzem niedościgłym, także z powodu ziemi i ludzi, które opisywał, ale Nobla dostał dopiero jak się zabrał za tematykę żydowską. W Polsce większość tak zwanych poczytnych autorów uważa, że też dostanie jakąś nagrodę za pisanie o Żydach. To są obłąkańcy. Żydzi nie szukają ludzi piszących o Żydach, ale takich, którzy zbudowali swoją pozycję na innych tematach, zaś pozycja ta nie ulega kwestii i nikt z tym dyskutował nie będzie. Dopiero komuś takiemu sanhedryn może coś zaproponować w zamian oczywiście za jakieś poważne świadczenia. Larry nie był na tyle głupi by zdradzić się z marzeniami o Noblu, a pewnie też ich nie miał. Był jednak więźniem układu. No, ale jakie to ma dziś znaczenie?
Nie wierzę w to co mówią – że młodzi ludzie nie będą czytać książek i że trzeba ich do czytania zachęcać. Żadne zachęty nic nie pomogą. Ja swojego syna nie zachęcałem do czytania „Brazos”. Myślę, że takie gadanie to kolejny propagandowy format, który kolportują gamonie uważający, że mogą wykreować pisarza poprzez kosze w Biedronce, a pisarz ten będzie miał wpływ na ludzi. Chcą w ten sposób zawstydzić jakichś aspirujących biedaków i zmusić ich do konsumpcji śmieci. Ja jednak jestem spokojny o przyszłość i mam po temu kilka dobrych powodów, o których napiszę niebawem.
Na dziś to tyle. Książki i ogłoszenia, a być może pogadanka, będą po południu.
tagi: książki żydzi propaganda usa literatura geje larry mcmurtry nagrody literackie
![]() |
gabriel-maciejewski |
31 lipca 2024 09:24 |
Komentarze:
![]() |
Paris @gabriel-maciejewski |
31 lipca 2024 10:03 |
Ostatni akapit...
... to sama prawda !!!
Im wiecej tych grafomanow ,,ze wskazaniem na struganie postaF RZyciowych,, mlodych ludzi i skandalicznego ,,pisarstFa,, - jak wymienionego wyzej PLAGIATORA Sumlinskiego - tym bardziej pewne jest, ze dobra, wartosciowa KSIAZKA ZYC BEDZIE... i to dluuugo.
![]() |
atelin @gabriel-maciejewski |
31 lipca 2024 10:18 |
Muzę do tego serialu skomponował
https://pl.wikipedia.org/wiki/Basil_Poledouris.
Już po czołówce słychać https://www.youtube.com/watch?v=b-LpuPjZpBI, że to poważne przedsięwzięcie, i tylko Morricone nie miał czasu.
![]() |
bolek @gabriel-maciejewski |
31 lipca 2024 10:32 |
P.S. sorry za mały OT ;-)
![]() |
Czarny @gabriel-maciejewski |
31 lipca 2024 10:33 |
Młodzi ludzie czytają książki, by posiłkować raczkującą wyobraźnie. Jeśli wyobraźnia da radę - książki przestają być potrzebne i można samemu mielić w głowie jakieś opowiastki z sobą w roli głównej. Jeśli wyobraźnia nie da rady - pozostają książki, filmy itp. Ogólnie mówiąc, jeśli źle się łapało wiatr, to przychodzi starość a ty dalej jesteś indianinem.
![]() |
orjan @gabriel-maciejewski |
31 lipca 2024 10:47 |
Coraz bardziej umacniam się w przypuszczeniu, że jeśli chodzi o gust i dobór literatury pięknej, to jesteś moim jakby astralnym bliźniakiem. Te "Brazos" należy do tego prądu w literaturze, który oprócz interesującej fabuły dostarcza i dzieli się wiedzą o człowieku i o jego czasach. Lepiej czytać takie rzeczy, niż większość - ba! niż zdecydowaną wiekszość, wynurzeń podsuwających cudze "jak jest" wydłubane z jakichś niejasnych zasobów podpowierzchniowych.
Ja taką literaturę jak "Brazos" czytam w zasadzie dla relaksu i rozrywki, które tkwią w wątkach fabularnych. Tym lepiej, jeśli one są tzw. "wciągające". Jeśli zaś jeszcze takim wątkom, już u samego czytelnika, towarzyszy powstawanie osobnych refleksji, albo zaspokajają czytelnika własną ciekawość prawdziwych ludzi, czasu i miejsca, to nic mnie nie obchodzą literackie klasyfikacje; może to być gatunkowo kryminał, powieść dla żeńskiej młodzieży, "zabili go i uciekł", itp. U mnie jest literaturą piękną, bo ubogaca. A niby co za różnica, którymi scieżkami dochodzi ubogacenie, byle tylko nim było.
Póki jeszcze są w księgarniach, to podsuń synowi - tu nieśmiało podpowiadam - dwie równie jak "Brazos" grube, czasochłonne, poznawcze, ale "przyjemność-dawcze" aż po chwile oczarowania, powieści Gregory'ego Davida Robertsa: "Shantaram" i jej drugą część: "Cień Góry". Nie powiem tu dlaczego podpowiadam. Trzeba samemu wyczytać to: "dlaczego". Ale uwaga! Najpierw niech czytelnik pozałatwia swoje pilne sprawy.
Do moich przyjemnych ostatnio zaskoczeń literackich nieco innego rodzaju należą gatunkowo oczywiste kryminały autorstwa Roberta Galbrath'a, pod którym to pseudonimem kryje się "niejaka" J.K.Rowling (ta od Harrego Pottera). Coś mi się wydaje, że w tych krymianałach ustanowiła nowy podgatunek i to wyjatkowo silnie, acz z ironią oparty o panoramę miazmatów i gadżetów pop-współczesności; tej teraz. O jego/jej autorskiej sprawności narracyjnej nawet nie ma co zapewniać. Co więcej, choć z zasady raczej odrzucam kryminały, czy powieści sensacyjne kobiecego autorstwa (lekturze tych gatunków mniej mi pasuje nie dająca się ukryć kobieca wrażliwość autorska), to u tej Galbraith/Rowling akurat kobieca wrażliwość autorska przypadła mi do gustu. To jest zatem podpowiedź nr 2.
![]() |
Antonim @gabriel-maciejewski |
31 lipca 2024 12:00 |
Inteligenci i demaskatorzy - ciekawy pomysł na tytuł.
![]() |
gabriel-maciejewski @Paris 31 lipca 2024 10:03 |
31 lipca 2024 13:21 |
Oby
![]() |
gabriel-maciejewski @atelin 31 lipca 2024 10:18 |
31 lipca 2024 13:22 |
Nie wiedziałem...
![]() |
gabriel-maciejewski @bolek 31 lipca 2024 10:32 |
31 lipca 2024 13:24 |
Koleś coś nazwał kino - Znicz, jest jeszcze lepszy od tego co wpadł na pomysł, że można produkować czarne bombki na choinkę
![]() |
gabriel-maciejewski @Czarny 31 lipca 2024 10:33 |
31 lipca 2024 13:24 |
Niech się zajmą wytwarzaniem czegokolwiek. Tam im się wyobraźnia rozwinie, że nie będą się mogli zatrzymać
![]() |
gabriel-maciejewski @orjan 31 lipca 2024 10:47 |
31 lipca 2024 13:25 |
Dobra, sam też zajrzę
![]() |
gabriel-maciejewski @Antonim 31 lipca 2024 12:00 |
31 lipca 2024 13:25 |
Prawie jak gangsterzy i filantropi
![]() |
jan-niezbendny @gabriel-maciejewski 31 lipca 2024 13:24 |
31 lipca 2024 14:08 |
Dlaczego? Przeciez znicz nie kojarzy się wyłącznie funeralnie. Znicz olimpijski, na przykład. Od dawna istniały lub istnieją pod tą nazwą np. kluby sportowe (niejeden, ale wymienię tylko Znicz Pruszków- 1923), nauczycielskie spółdzielnie mieszkaniowe (w tym jedna, warszawska, powstała w latach 30.), Towarzystwo Młodziezy Polskiej "Znicz" (1904), kilka wydawnictw, miesięcznik regionalny (1933), to i przemianowanie w 1947 roku kina w Oleśnie nie budziło kontrowersji.
![]() |
gabriel-maciejewski @jan-niezbendny 31 lipca 2024 14:08 |
31 lipca 2024 14:55 |
A pan tak musi się do wszystkiego przypieprzać?
![]() |
Pioter @gabriel-maciejewski 31 lipca 2024 13:24 |
31 lipca 2024 15:37 |
Akurat w tym kinie leci tylko jedna pozycja pt "Tynk ze ścian".
![]() |
orjan @Pioter 31 lipca 2024 15:37 |
31 lipca 2024 16:10 |
Wstęp wolny. Dzieci płacą połowę.
![]() |
ParysvelParwowski @gabriel-maciejewski |
31 lipca 2024 16:27 |
Czytam co jakiś czas tą dwu tomową książkę i zawsze mnie kmiotka bardzo zachwyca. Pamiętam serial leciał w piątki na dwójce w wieczornym seanseie filmowym. Próbowałem nawet pasikoników pieczonych z braku malasy w miodzie. Na pewnym jajdzie motórowym nad Odrą złapała nas ulewa z gradobiciem. Przypomniał mi się "Na południe od Brazos" gdy kucharz z zebranego gradobicia wyrabiał lodowe desery. Ja natomiast kazałem chłopakom pozbierać grad (wielkość paznokcia u kciuka dużego chłopa) do szklanek potem do tego sok malinowy i wódra, smacznie się wtedy (jak mawiał Tolek) najebawszy. Czytając ją ostatni raz z 3 lata temu, już inaczej ją odbierałem niż w 1991 roku będąc 21-letnim młodzieńcem. Ja książki zacząłem czytać od 6 roku życia najpierw były to "poczytaj mi mamo", potem tygrysy. A powodem była nuda, spowodiwana durnym pomysłem mojej matki żebym chodził spać o 20.00. Czujecie lato wszystko się kotłuje a ty leżysz w lóżku przewracając się z boku na bok. Szlag mnie trafiał. Za pierwsze zarobione pieniądze kupiłem sobie książkę tygrysa, miałem wtedy 8 może 9 lat. Forsę dostałem od żołnierza stojącego na warcie, ponieważ poszedłem kupić mu kiełbasę z rożna i piwo. I tak wsiąkłem w te książki dziś mam ich z 6 tysięcy. Wszystko przez to, że nie potrafiłem książki przeczytać i jej oddać. Przecież była ona częścią mnie. W zawodówce mój wychowawca zawezwał matkę do szkoły i przy niej zakazał mi uczęszczać do biblioteki ponieważ nie jest możliwym tyle przeczytać książek i przez pół drugiej i całą trzecią nie mogłe,m wypożyczać książek. Wtedy to kupiłem sobie Alistaira MacLeana za calą miesięczną wypłatę, za praktykę w PKS Gorzów Wlkp. Pamiętam kosztowała 1000,00 zł miałem do wyboru ksiązkę (druk na jakimś podłym ofsecie) albo buty na zimę. Kupiłem ksiązkę, najgorsze było to że rano już ją przeczytałem, a butów nie miałem, hihihi. Moja matka stwierdziła kiedyś, że najprawdopodobnie całkiem zwariuję od tego czytanie, i żebym te ksiązki na strych wyniósl, bo kto to widział tyle ich mieć. Ludzie czytają, a ci co dużo czytają to wcale na takich nie wyglądają,
![]() |
gabriel-maciejewski @ParysvelParwowski 31 lipca 2024 16:27 |
31 lipca 2024 16:57 |
Ja na przykład czytam mało, a wszyscy myślą, że dużo. Pan to pownien pisać książki, takie miał Pan życie
![]() |
orjan @gabriel-maciejewski 31 lipca 2024 13:25 |
31 lipca 2024 17:03 |
Zachęcam. Ten "Shantaram", to w zasadzie wartka powieść łotrzykowska. Zarazem o poszukiwaniu miłości i o ucieczce przed nią, więc zarazem romans i to z kobietą fatalną, która sama ucieka przed sobą. Akcja zasuwa, aż kipi. To wszystko przeplecione jest odwiedzinami miejscowych obyczajów W krótkich, lecz licznych przystankach akcji (ciężej rozumujący podobno nazywają je dłużynami), czytelnik w ramach odpoczynku dostaje sam cymes, mianowicie serię krótkich antraktów, w których może zapoznać się z metodologią filozofii wschodu przy czym filozofia ta opowiedziana jest za pomocą wyjątkowo brawurowych aforyzmów i nic poza nimi. One akcji nie przerywają, ani jej toku nie zamulają, lecz dają właśnie krótkie przystanki dla zaczerpnięcia oddechu zanim czytelnik pobiegnie jeszcze dalej. Majstersztyk.
No, a ta Galbraith/Rowling, to moim zdaniem nowa jakość literacka w gatunku (sensacja/kryminał), w którym zdawałoby się, że od strony "warsztatu" poprzednio powiedziano już wszystko i na wszystkie tego możliwe sposoby. Najbardziej ujęło mnie, że autorka pisze niajako "pod prąd" dzisiejszej tendencji brutalizującej narrację tego gatunku, Styl jest nawet lekko ironicznie pobłażliwy jakby wracała do elegancji narracyjnej u Agathy Christie. Można (m.zd.) nawet zaryzykować, że celem nie jest rozwiązanie zagadki kryminalnej, lecz droga i podróż do rozwiązania. Piszę to ja, który tego Harrego Pottera nawet ręką nie dotknąłem i od tego socjalnego chłamu udało mi się odwrócić uwagę moich dzieci.
![]() |
orjan @ParysvelParwowski 31 lipca 2024 16:27 |
31 lipca 2024 17:05 |
Witaj w klubie!
![]() |
chlor @gabriel-maciejewski |
31 lipca 2024 18:17 |
Widzę, że nie odbiegałem w dzieciństwie i młodości od tutejszej średniej. Zresztą nie byłem żadnym dziwolągiem w swojej grupie rówieśniczej. Wszyscy dużo czytali, i prawie to samo.
Moja pierwsza książka w życiu to "W pustyni i w puszczy", miałem wówczas 6lat, i jeszcze nie chodziłem do szkoły.
![]() |
qwerty @bolek 31 lipca 2024 10:32 |
31 lipca 2024 19:05 |
Kino Młoda Gwardia w Krakowie jeszcze lepiej wygląda, że heeej
![]() |
gabriel-maciejewski @chlor 31 lipca 2024 18:17 |
31 lipca 2024 19:10 |
Ja miałem naprawdę szmergla na punkcie tej książki
![]() |
gabriel-maciejewski @orjan 31 lipca 2024 17:03 |
31 lipca 2024 19:11 |
Pani Rowling wyrasta na jakiegoś partyzanta wolnego słowa normalnie
![]() |
chlor @orjan 31 lipca 2024 17:03 |
31 lipca 2024 19:49 |
Niezwykłe. Z trudem przebrnąłem przez pierwszą część Pottera Harego. Takie to płytkie, słabe, bez wyobraźni, język drętwy (może wina tłumacza).
![]() |
orjan @chlor 31 lipca 2024 19:49 |
31 lipca 2024 20:37 |
To zobacz te jej kryminały. Którędy i gdzie ona buduje napięcie. Będziesz zaskoczony.
![]() |
orjan @gabriel-maciejewski 31 lipca 2024 19:11 |
31 lipca 2024 20:44 |
A ja jej kibicuję jako dobremu pisarzowi od czasu, gdy wszedłem w te kryminały. Tam są różne wersje, dlaczego pod pseudonimem i to męskim skoro prawie natychmiast przyznała się, że to ona. Gdybym miał zgadywać, to obstawiłbym, że chciała symbolicznie oddzielić poprzednią karierę pisarską.
![]() |
chlor @orjan 31 lipca 2024 20:37 |
31 lipca 2024 20:47 |
Zmienili jej oficera prowadzącego?
![]() |
bolek @qwerty 31 lipca 2024 19:05 |
31 lipca 2024 20:53 |
Wiem :) Byłam tam na "Niemym kinie" Brooksa :D
![]() |
MarekBielany @gabriel-maciejewski |
31 lipca 2024 21:01 |
Nie miałem pojęcia.
Raczej zostanę w takim stanie.
![]() |
Perseidy @chlor 31 lipca 2024 18:17 |
31 lipca 2024 21:33 |
A moja to Dzieci z Bullerbyn. Dziś czytam to wnukom.
![]() |
aember @gabriel-maciejewski |
31 lipca 2024 21:45 |
Dzięki wszystkim za polecanki książkowe, chyba odkopię czytnik. A córka już wszystkie Agaty Ch. przerobiła, to podrzucę jej tę Rowling.
![]() |
Kuldahrus @gabriel-maciejewski |
31 lipca 2024 21:54 |
Chyba z większością wytworów kultury tak jest, że człowiek musi albo sam z siebie coś polubić i/lub być do odbioru przygotowanym przez kogoś, ale najbardziej to widać właśnie na przykładzie książek.
W przeciwnym wypadku człowiek coś robi z przymusu i się męczy tak naprawdę, ale te wmówione mu z zewnątrz rzekome korzyści stwarzają iluzję "spełnienia" i bycia "lepszym".
![]() |
Kuldahrus @gabriel-maciejewski |
31 lipca 2024 21:59 |
Co do tzw. "konserwatystów", czy "naszych prawych kochanych" to jest w ogóle osobny temat.
Ciągłe obniżanie poziomu w przekazie przyniosło efekt taki, że wytworzono grupę działającą na sygnał jak pies Pawłowa, tak samo jak po stronie lewicy tylko, że z rzekomym "konserwatywnym" wektorem.
![]() |
MarekBielany @Kuldahrus 31 lipca 2024 21:54 |
31 lipca 2024 21:59 |
Nie rozumiem.
przymus zewnątrz iluzje ?
![]() |
StareWino @Perseidy 31 lipca 2024 21:33 |
31 lipca 2024 22:25 |
A moja to CHŁOPCY Z PLACU BRONI - Ferenca Molnara. Myślałem, że to powieść o mnie - nareszcie sie uśmiecham.
|
KOSSOBOR @ParysvelParwowski 31 lipca 2024 16:27 |
31 lipca 2024 23:15 |
Nasz dom był duży i ze sporym ogrodem. Przeto tu i tam leżały latarki "gdyby coś". I zawsze można było capnąć jedną i spokojnie czytać pod kołderką. Bo, oczywiście, Rodzice wpadali do sypialni by sprawdzić, czy bachorki grzecznie śpią. I potem, potem, gdy rozmawialiśmy z koleżeństwem, okazywało się, że te latarki i książki pod kołderkami były dość powszechne :)
Krótko mówiąc - to była sztuka przetrwania z książką.
|
KOSSOBOR @gabriel-maciejewski |
31 lipca 2024 23:27 |
Niedawno tutaj ktoś wypowiedział sie o ajqju Igi Świątek - i nie było to pochlebne. Walenie skuteczne rakietą nie czyni z niej autorytetu.
![]() |
gabriel-maciejewski @KOSSOBOR 31 lipca 2024 23:27 |
31 lipca 2024 23:32 |
A co czyni autorytet z Sumlińskiego
![]() |
cbrengland @KOSSOBOR 31 lipca 2024 23:27 |
1 sierpnia 2024 00:27 |
A musi być tym autorytetem?
Jest mistrzem świata tej rakiety. Wystarczy. Trudne do zrozumienia? Nie. I pytanie, dlaczego Polacy tak mają? Czy w ogóle jeszcze z czegoś będę zadowoleni i w ogóle. To stało się juz nie do przyjęcia.
Iga Świątek na dzisiaj i od dlugiego już czasu, a końca na razie nie widać, to pierwsza rakieta tenisowa w kobiecym tenisie. Mało? Tylko bić bravo.
_______
![]() |
cbrengland @gabriel-maciejewski 31 lipca 2024 23:32 |
1 sierpnia 2024 00:29 |
Właśnie? A co to w ogóle jest autorytet? Ojca i matki i tylko. I Pana Boga.
________
|
KOSSOBOR @gabriel-maciejewski 31 lipca 2024 23:32 |
1 sierpnia 2024 00:33 |
Nie interesują mnie wypowiedzi Sumlińskiego jako "autorytetu". Ale zachwyt Igi nad ohydą spustoszenia - już tak. To nie są bowiem żarty to otwarcie IO w Paryżu. W 2012 roku w Londynie na IO były łóżka, pielęgniarki i strzykawy. Na otwarciu tunelu pod Przełęczą Św. Gotarda był spektakl satanistyczny w obecności głów państw. I to wszystko są wizualizacje przyszłości w polityce i nie tylko w polityce.
Iga, ze swoimi dokonaniami w tenisie, mogła spokojnie nie otwierać dzioba i pójść na lody.
![]() |
olekfara @KOSSOBOR 1 sierpnia 2024 00:33 |
1 sierpnia 2024 07:25 |
czy mogła pójść na lody, tego nie wiemy, jak i nie wIemy, w jakim świecie się budzi i w jakim zasypia. Dotyczy to też Sumlińskiego i pozostałych ze "świecznika'
![]() |
ArGut @KOSSOBOR 1 sierpnia 2024 00:33 |
1 sierpnia 2024 07:46 |
Zupełnie się z koleżanką nie zgodzę. Raz, że nie wie koleżanka ile pani Iga widziała ... Mnie się TO OTWARCIE, które widziałem podobało. Był ZiZu, był Marny PoPis ... miałem fun robiąc zupę krem brokułowy, miałem szczęście nie widząc "baby z brodą" i reklamy "chorób cywilizacyjnych".
Nie ważne co pani Iga Świątek ma w głowie, ważne jak EWANGELIZUJE ...
![]() |
BTWSelena @cbrengland 1 sierpnia 2024 00:27 |
1 sierpnia 2024 08:17 |
Za mistrzowstwo w tenisie można wiele Igusi wybaczyć.Ale być z jej wypowiedzi zadowolonym -to zupełnie inna inszość Krzysztofie.W mediach społecznościowych wyrażała swój zachwyt ceremonią otwarcia Igrzysk,obejrzała ją i dodała, że to jedna z najpiękniejszych rzeczy, jakie widziała...
A czego tam nie było?;ogień olimpijski niesiony przez obrzydliwego tłustego satyra z obnażonymi prawie genitaliami,gadająca oderżnięta głowa Marii Antoniny ,cycata lesbijka naśmiewająca się z ostatniej wieczerzy etc,etc... Czy rzeczywiście Igusia oglądała ten spektakl naprawdę,czy do jej wrażliwego sumienia przemówił duch odnowy.........-całej tej szurniętej klasy,która smaga umysły kulturalnych ludzi...
Owszem za mistrzostwo w tenisie można bić brawo,ale wypowiedzi to do najpiękniejszych nie należały i chyba tu nie chodzi o autorytety,tylko o logikę,co Igusia widziała w tym pięknego?..no cóż...są gusta i guściki,a z dokonanych mistrzowstw okazuje się,że można mistrzom wybaczyć wszystko.Ale czy tak naprawdę?.....no szkoda........
![]() |
BTWSelena @ArGut 1 sierpnia 2024 07:46 |
1 sierpnia 2024 08:30 |
Oj tam ArGutcie ...Igusia jest mocna mistrzowsko w rakiecie,ale "fun zupy z kremem"nie jest mocną stroną"wrażliwego"umysłu Igi..EWANGELIZACJA, to podszepty diabełka,aby być "tryndy"tej choroby cywilizacyjnej....
No przecież to normalka polskiego ducha...abolicja jak do wszystkich czynów Tuscone i jego cyngli... wszyscy są niewinni jak niemowlęta,a przeciwnicy co nie rządzą niebezpiecznymi przestępcami... ale EWANGELIZACJA -leci jak telenowela.......ech............
![]() |
Paris @cbrengland 1 sierpnia 2024 00:27 |
1 sierpnia 2024 08:37 |
I owszem,...
... jest mistrzynia i to wystarczy !!!
Nie musi byc autorytetem i narazie nim nie jest. Iga jest dobra w tym co robi i niech tak zostanie. I wcale nie jest rozstrzygniete czy tym ,,autorytetem,, kiedykolwiek bedzie.
Mnie do szczescia to niewiele wnosi... bo w zyciu mozna miec TYLKO i AZ kilka autorytetow,... mozna je policzyc na palcach JEDNEJ dloni.
![]() |
Paris @KOSSOBOR 1 sierpnia 2024 00:33 |
1 sierpnia 2024 08:41 |
Dokladnie tak,...
... ale i ona JUZ MUSI sie ,,wyjezyczac,,... i to niewatpliwie glupio !!!
Szkoda,
![]() |
Paris @olekfara 1 sierpnia 2024 07:25 |
1 sierpnia 2024 08:43 |
Dlatego tez...
... caly ,,swiecznik,, nalezy OLAC CIEPLYM MOCZEM !!!
![]() |
Paris @BTWSelena 1 sierpnia 2024 08:17 |
1 sierpnia 2024 08:52 |
... ja jej ,,nie wybacze,, i bede dluuugo pamietac !!!
I nie ma juz dla mnie znaczenia czy ta ,,miSZCZyniO olimpijskO,, zostanie czy nie. To byl Jej BLAMAZ... i NEDZA.
W sumie SLABA jest. Smuteczek.
![]() |
orjan @Paris 1 sierpnia 2024 08:52 |
1 sierpnia 2024 12:14 |
Mój śp. Dziadek mawiał: "rasowy koń ma prawo wierzgać i czasem zepsuć powietrze".
Według mnie rzecz w tym, że panna Iga nie jest ekspertem, ani strażnikiem powietrza i w żadnym przypadku za taką się nie podaje, ani nie jest za taką brana. Jest jednak bez przerwy odpytywana o różne sprawy; zwykle w oczekiwaniu, że się wygłupi. Odpytywacze krążą wokół niej niczym ścierwniki i tacy mają - wygląda mi na to - liczebną przewagę, ale na razie bez większych sukcesów.
Mija kilka lat jej pobytu na topie, a merdiom ciągle nie udało się panny Igi unurzać. Na swoim piedestale ona sama nie podniosła sztandaru któregokolwiek współczesnego zdziczenia, co pewnie dałoby jej merdialny immunitet. Trwa więc swego rodzaju "oblężenie" przez ścierwniki. Oczywiście nie tylko, lecz każda odpowiedź osobie akurat po ludzku życzliwej i tak zostanie przez ścierwniki obrobiona (w obu znaczniach).
Wydaje mi się, że panna Iga nieźle opanowała (w każdym razie zwykle stosuje) metodę odpowiadania uchylającego podobne obrabianie. Tu dochodzimy do przypadku skomentowania tego, pożal się, otwarcia igrzysk. Stawiam więc tutaj pytanie otwarte: co powinien odpowiedzieć sportowiec, uczestnik igrzysk pytany, czy podobało mu się owo otwarcie, aby samemu uchylić się od dalszych pytań, gdyby ów sportowiec pewny był, że i tak zaszkodzi mu odpowiedź udzielona w dowolnie możliwym kierunku? Bezspornie otwarcie było mocno bulwersujące i każda odpowiedź szkodzi, bo każda znajdzie przeciwników. NB.: Posłowie mają opanowaną ucieczkową metodę kiblową: "nie wiem, bo byłem w kiblu", ale to nie dla panny Igi.
Otóż moim zdaniem, w omawianym przypadku odpytywania panny Igi, odpowiedzią najmniej szkodliwą była ta, którą ona udzieliła. Ścierwnikom odebrała szansę, choć kosztem zaniepokojenia osób życzliwych. Jednak - uważam - życzliwość powinna mieć głębokość większą od wysychającej kałuży. Na pewno wymaga pewnej odporności, bo właśnie z niej życzliwość jest zbudowana jako taka z konieczną domieszką okazjonalnego pobłażania (bo: rasowy koń ma prawo ...).
![]() |
m8 @gabriel-maciejewski 31 lipca 2024 19:11 |
1 sierpnia 2024 12:22 |
Pani Rowling awansowała na gwiazdę "konserwatywnego" feminizmu.
Broni ona mianowicie feminizmu z pozycji nieuznających tzw trans-kobiety(biologicznych mężczyzn) za kobiety(Nie wchodząc w szczegóły ma duże obiekcje). Któryś z jej kryminałów ponoć wpisuje się w ten nurt. Było o tym w prasie niemieckojęzycznej swego czasu. To coś jak Myślozbir z twittera znienawidzony przez postępowców orientacji wszelakiej za "zdradę" LGBT.
![]() |
orjan @m8 1 sierpnia 2024 12:22 |
1 sierpnia 2024 13:10 |
A, to ciekawe! Zagadnienie rzetelności prasy niemieckojęzycznej wywołuje u mnie jakiś oddolny, a nieprzezwyciężony opór. Ale skoro tyle ciepłych słów przekazałem już na dobro p. Rowling, to dopowiem, iż odnosiłem się wyłącznie do serii jej kryminałów o przygodach detektywów Cormoran'a Strike'a i Robin Ellacot. Tam nawet śladu takich pozycji nie znajduję. Możliwe, że są we wcześniejszej powieści ("Trafny wybór"), której nie znam, a po którą pewnie kiedyś sięgnę.
Od teraz zachęca mnie do tego nota w angielskiej ciotce wiki cytująca fragment recenzji z Time: „To wielka, ambitna, błyskotliwa, bluźniercza, zabawna, głęboko niepokojąca i wspaniale elokwentna powieść o współczesnej Anglii, bogata w literacką inteligencję i całkowicie pozbawiona bzdur”. Następnie ciotka cytuje same recenzje-dislaimer'y w rodzaju: „Trafny wybór nie jest arcydziełem, ale nie jest też złe: inteligentne, rzetelne i często zabawne”. No, bo skoro powieść jest "całkowicie pozbawiona bzdur", to jak mogłaby być arcydziełem, nieprawdaż?
![]() |
Art @orjan 1 sierpnia 2024 12:14 |
1 sierpnia 2024 14:08 |
@ orjan Jak to dobrze,że Pan jest Panie orjan.Tenis w wykonaniu Igi Świątek to nie handel pietruszką,a ogromna presja i obciążenie psychiczne.
![]() |
orjan @Art 1 sierpnia 2024 14:08 |
1 sierpnia 2024 14:40 |
Otóż to! Dziękuję za miłe słowo i chcę się zrewanżować, że Twój komentarz doskonale mój dopełnia podnosząc, co dla prędkości zapomniałem dopisać. Mianowicie zgadywane przeze mnie metody panny Igi w kontaktach z odpytywaczami można zakwalifikować nawet do rodzaju oportunizmu. Jednak, zastanowiwszy się, kwalifikacja taka byłaby błędna, bo oportunizm nie obejmuje uzasadnionej obrony wyprzedzającej. Ona w ten sposób chroni swoje dalsze szanse mistrzowskie uchylając się od potencjalnych przeszkód wzrostu ciężaru presji i w ogóle od szkód w swojej gotowości psychicznej ewentualnie ograniczanej przez te ścierwniki.
Ktoś taki jak np. ja sam, który mogę ją podziwiać najwyżej z ekranu TV, a który odczuwam radość z każdego jej sukcesu, też potrzebuje, aby ona uchylała się przed tymi ścierwnikami. Jest w tym niezła. Czasem nawet dostaje za to oklaski. Zdarzają jej się nawet niezłe bon-moty. No, ale nie zawsze da się to osiągnąć bez kosztów własnych. Moim zdaniem, właśnie z tym mamy do czynienia w omawianym przypadku.
![]() |
m8 @orjan 1 sierpnia 2024 13:10 |
1 sierpnia 2024 16:08 |
Nie było moim zamiarem odnosić sie do twórczości pisarki. Uznaje za rzecz pozytywnà ,że pozostała przy swoich opiniach podczas gdy okno Overtona powędrowało manowce.
![]() |
qwerty @orjan 1 sierpnia 2024 14:40 |
1 sierpnia 2024 16:55 |
Bo te ścierwniki źle jej życzą i jej sukcesy budzą ich nienawiść.
![]() |
orjan @qwerty 1 sierpnia 2024 16:55 |
1 sierpnia 2024 17:56 |
Ścierwnika interesuje tylko padlina i odchody. Jednak w świecie zwierzęcym ścierwnik tylko sprząta. Natomiast wśród ludzi tylko brudzi.
![]() |
orjan @orjan 1 sierpnia 2024 17:56 |
1 sierpnia 2024 18:02 |
Aha, pospieszyłem się. Panna Iga tylko częściowo jest obiektem nienawiści dla niej samej. Przede wszystkim jest znienawidzona za to, że jej sukcesy podnoszą do góry nasze głowy i ocieplają nasze serca. Kolorami białym i czerwonym. To jest niewybaczalne!
![]() |
BTWSelena @orjan 1 sierpnia 2024 12:14 |
1 sierpnia 2024 19:25 |
"Mój śp. Dziadek mawiał: "rasowy koń ma prawo wierzgać i czasem zepsuć powietrze". -owszem Ojranie,rasowemu wybacza się puszczenie nawet bąka,chociaż ponoć to nie wypada. Co do naszej Igusi,niech święci dalej triumfy w sporcie ,bo jest dobra ,a nawet bardzo dobra i miłe jej zwycięstwa dla każdego Polaka... I wcale nie chodzi o to,aby napastować ją podchwytliwymi pytaniami.
Wcale nie jest taka dzielna w kwestii oceny zdarzeń,na które nie ma czasu.Ale akurat w kwestii inaguaracji Olimpiady i tego "lesbijskiego" pokazu sama nie pytana wyraziła zdanie w mediach społecznościowych .No być może,że z oceną zainspirowała ją Celine Dion,która mnie osobiście wzrusza jako piosenkarka.
Przecież Iga nie jest bezmyślną smarkulą,która w sporcie działa jak jakiś robot...i nie opędza się tylko od "ścierwników" dla świętego spokoju. Owszem ,puszczanie bąka -zdarza się też i mistrzyniom...no cóż...
![]() |
Paris @Paris 1 sierpnia 2024 08:52 |
1 sierpnia 2024 22:21 |
W najsmielszych myslach...
... nawet nie przypuszczalam, ze ta nasza, 200-procentowa faworytka ,,umoczy,, z nikomu nieznana Chinka,... nawet nie pomyslalam, ze moj komentarz okaze sie tak proroczy !!!
Ale to kara Boza i NAUCZKA dla Igi,... moze nastepnym razem - jak sugerowala KOSSOBOR - Iga ,,nie otworzy dzioba i pojdzie na lody,,.
Bravo dla Chinki za motywacje,
![]() |
Paris @orjan 1 sierpnia 2024 12:14 |
1 sierpnia 2024 22:29 |
I dobrze mawial...
... Twoj sp. Dziadek, Orjan`ku !!!
Ale porownywanie Igi do ,,rasowego konia,, to lekkie przegiecie z Twojej strony,... jej jeszcze duuuzo brakuje do okreslenia j.w.
A kontakty z PRESStytutkami zdecydowanie powinna odlozyc na bok... i NAUCZYC SIE odmawiac, a namolne SCIERWNIKI wrecz gonic. To i Jej i nam wyjdzie tylko na zdrowie.
![]() |
Paris @Art 1 sierpnia 2024 14:08 |
1 sierpnia 2024 22:43 |
Coz,...
... jak to mowia - punkt widzenia zalezy od punktu siedzenia !!!
A poza tym - jak sie nie potrafi poradzic sobie z ,,ogromna presja i obciazeniem psychicznym,, za WIELKIE PIENIADZE - to moze lepiej zajac sie handlem pietruszka,... pieniadze znacznie mniejsze, ale ,,presja i obciazenia,, do tego wnoszonego trudu, poswiecenia, zaangazowania tez sa OGROMNE.
|
KOSSOBOR @ArGut 1 sierpnia 2024 07:46 |
1 sierpnia 2024 23:13 |
O zbyt poważne sprawy chodzi, proszę Pana Kolegi. Nie o fun z zupy etc..
|
KOSSOBOR @Paris 1 sierpnia 2024 08:41 |
1 sierpnia 2024 23:15 |
Niechże Iga Świątek "wyjęzycza się" na temat tego, w czym jest mistrzem. I tyle.
|
KOSSOBOR @orjan 1 sierpnia 2024 12:14 |
1 sierpnia 2024 23:19 |
To jest, proszę Kolegi, zakrzywianie przestrzeni w Pańskim wykonaniu. Głupoty /wypowiedzi tenisistki/ nic nie usprawiedliwia. To zbyt poważna sprawa z tym przekazem z otwarcia IO.
![]() |
orjan @KOSSOBOR 1 sierpnia 2024 23:19 |
2 sierpnia 2024 01:04 |
W takim razie potrzebne są propozycje, co z tym zrobić? Nie jej, lecz z tym.
Jakiś wariant wstrzemięźliwy dla obniżenia napięcia, czy od razu odrzucenie?
![]() |
ArGut @KOSSOBOR 1 sierpnia 2024 23:13 |
2 sierpnia 2024 06:03 |
Zgadzam się z koleżanką nawigatorką całkowicie, chodzi o bardzo poważne sprawy i zagadnienia. Wiem też jak ważna jest technologia "luźnej gumy" i nie okazywania napięcia. Mam trójkę dzieci. Dwójka już pracuje ma własny rachunek, co oznacza, że wciąż się nimi przejmuję lub inaczej "napinam", ale oni chcąc mieć własne życie nie zawsze chcą bym z nimi rozwiązywał to co się zawiązało.
A jak koleżanka się przejmuje rzeczami, na które nie ma wpływu -> TO GRZECH ZANIEDBANIA, bo traci koleżanka czas, który mogła by poświęcić na modlitwę.
A i jeszcze będzie ceremonia zamknięcia, którą też się nie przejmuję a patrząc na media to może polaka w nią wszadzą. Jak to pisał Valdemort Boldhead jak w historii jest polak to ona jest prawdziwa.
![]() |
BTWSelena @ArGut 2 sierpnia 2024 06:03 |
2 sierpnia 2024 11:07 |
ArGutcie ,a ja podziwiam "trzeźwy "pogląd kolegi w komentarzach. Ja nie mam trójki dzieci ,tylko jedno,więc doświadczenia mniejsze,ale dzieci,które pracują na własny rachunek nie chcą z reguły aby rozwiązywać za nich problemy i żyją własnym życiem... I tutaj całkowita zgoda. Tak zazwyczaj bywa z pokoleniami.Jednakże coś jest w wychowaniu,że dzieci idą prostą ,lub krętą drogą,chociaż nie wiem jak zaklinalibyśmy rzeczywistość...
I to nie jest rzecz,którą się nie przejmujemy.... w młodzieży i naszych dzieciach zawsze chcemy widzieć mistrzów ,może nie tak utalentowanych jak Iga ,ale budzących nadzieję,że będą mieć wpływ na kształtowanie się wielu dobrych "recept"na przyszłe nasze trwanie ... I to nie jest grzech zaniedbania i strata czasu...z naszej strony...
Wysiłek jaki włożyła nasza młodzież ,mamiona czerwonymi rzekomo szczerymi serdecznymi serduszkami,wpatrzona jak w zbawcę Tuskowych cyngli ,stworzyła jakąś lukę i stratę nie do odrobienia. Luka nie tylko w historii,ale w wydarzeniach po sobie następujących. Szurnięci na umyśle bogacze chcą właśnie,aby nasze dzieciątka przyjmowali to,to jako najpiękniejszą wizję przyszłości...więc nasza reakcja chyba prawidłowa?..........bez względu czy jest się mistrzem,czy zwyczajnym młodym referentem...
|
onyx @KOSSOBOR 1 sierpnia 2024 23:19 |
5 sierpnia 2024 08:48 |
To jest ocena mocno na wyrost. Nie wiemy co dokładnie Iga widziała z jej perspektywy i co na gorąco oceniała. Resztę zrobiły usłużne media.
"Nie oglądałam całej ceremonii, chciałam się wyspać, a mimo wszystko jak oglądam takie rzeczy, to pojawia się dużo emocji i dumy. Rano trochę nadrobiłam, jestem szczęśliwa, że tenis został doceniony, ponieważ ta dyscyplina na to zasługuje" - podkreśliła Polka, nawiązując do Hiszpana Rafaela Nadala i Amerykanki Sereny Williams, którzy podczas ceremonii nieśli ogień olimpijski.
"Myślę, że Francuzi zrobili wspaniałe show, to była chyba najlepsza ceremonia, jaką widziałam i na pewno na długi czas pozostanie wszystkim w pamięci" - zakończyła Świątek."
![]() |
Paris @onyx 5 sierpnia 2024 08:48 |
5 sierpnia 2024 09:19 |
No coz,...
... to jest TYLKO Panny Igi subiektywna ocena !!!
Ale potwierdza sie, ze ze wzgledu na mlody wiek widziala Ona niewiele, co jest zreszta naturalne,... ale ,,wszystkim,, jednak ta olimpiada nie zapadnie w pamieci,...
... a jesli juz zapadnie - to TYLKO Z POWODU patologicznej propagandy i lansu wszelkiego wykolejenstwa lgbt. Tylko tyle.