-

gabriel-maciejewski : autor książek, właściciel strony

Pisarze, malarze, gówniarze czyli nigdy nie kop liżącego

Pewien mój kolega, z którym razem studiowałem na historii sztuki, a który na malarstwie znał się mniej więcej tak jak ja, czyli wcale, mawiał tak: wiesz Gabryś, na świecie są może trzy, może cztery dobre obrazy...reszta...reszta reprezentuje taki kierunek, który nazwałbym gównizmem...Przepraszam wszystkich za ten wyraz, ale jakoś się tak nastroiłem z rana. Oto ktoś tu wrzucił link informujący, że zamknięto wystawę prac Modiglianiego w Genui, bo 21 obrazów na 30 tam prezentowanych okazało się fałszywkami. Ja bym jeszcze, wobec takiego faktu, zamknął wszystkie instytuty i wydziały historii sztuki, jak świat długi i szeroki. Bo w zasadzie nie ma sensu, by działały. O czym świadczy ta sytuacja? Sprawa jest poważna, bo okazuje się, że ludzie markujący wykształcenie w jakimś kierunku, nie są w stanie udźwignąć odpowiedzialności za to, na czym się rzekomo znają. Więcej – przedmiot ich zainteresowań jest fikcją, bo oni mają w nosie i sztukę i Modiglianiego, a interesuje ich tylko ile dostaną za przygotowanie tej wystawy i gdzie to przepiją. To jednak nie koniec, problemem jest sam Modigliani i generalnie wartość malarstwa. Jeśli tam są same prawie fałszywki, to znaczy, że na obrazach naprawdę znają się tylko złodzieje i fałszerze. Nie może być inaczej, a skoro tak, to znaczy, że oni są bezpośrednio powiązani z ludźmi, którzy utrzymują ceny różnych dzieł na rynku, a także mają taką władzę, by niektóre dzieła zdegradować. Co też się właśnie stało w pałacu dożów w Genui. Niech się nikt nie łudzi, że takie rzeczy dzieją się same z siebie, a ich przyczyną jest tylko głupota ekspertów. Rynek sztuki to rynek nakręcanych ręcznie koniunktur, z których dziś najważniejsze są koniunktury propagandowe. Żeby ten system w ogóle działał, to znaczy, żeby ludzie się tym interesowali serio, potrzebni są różni specjaliści. Oni muszą chodzić w glorii i chwale i mieć wawrzyn nad czołem, jeśli tego wymaga dobro koniunktury rzecz jasna. Może się jednak zdarzyć, że gdzieś tam ktoś zdecyduje, że Modigliani już jest nieważny i wtedy cała ta piramida bytów astralnych zostaje zdruzgotana i unieważniona. Nikt bowiem nie wie dokładnie jaki jest sens istotny koniunktur na rynku sztuki. Ja twierdzę, że są nim ubezpieczenia, ale mogę się mylić. Chodzi o to, by nadać wartość rzeczom z istoty bezwartościowym, a następnie ubezpieczyć je na grube miliony.

Jest jeszcze jedna istotna sprawa, dawniej, kiedy jeszcze bardziej wstydliwie podchodzono to tych wszystkich szwindli, promowano nie tylko obrazy, ale także artystów. Mam w domu cały szereg książek o malarzach. Czy ktoś może sobie przypomina, jakąś wydaną ostatnio biografię artysty? Poza oczywiście biografią Bronisławy Rycher Janowskiej, którą sprzedajemy, a która z całą pewnością nie znajduje się w orbicie zainteresowań tak zwanych handlarzy sztuką, a na pewno nie tych z górnej półki. Ja sobie nie przypominam takiej książki i nie przypominam sobie żadnego filmu o artyście, który zrobiono by w ostatnich latach. O czym to świadczy? Że autor przestał być potrzebny. Zarówno ten martwy, który mógłby być wzorem dla innych, jak i ten żywy, którego się wynajmuje do różnych telewizyjnych pogadanek politycznych. U nas takim człowiekiem jest Sasnal. To jest przykład modelowy. Człowiek pozbawiony talentu, taktu, mało też pracowity, został wylansowany po to, by jego dzieła mogły być ubezpieczone, on zaś sam służył jako polityczny autorytet dla opozycji antykaczystowskiej. No, ale jak widzimy koniunktury na rynku sztuki się zmieniają i są jak zwykle przestawiane ręcznie. Modigliani nie jest już Modiglianim, a więc kiedy trend ten dojdzie do nas okaże się, że Sasnal nie jest Sasnalem. Ktoś podejdzie do niego z tyłu, jednym szarpnięciem odpruje mu łeb i zobaczymy, kto tam naprawdę siedzi w środku. Nie inaczej jest z pisarzami. Ktoś tu wczoraj zalinkował naszego ulubieńca Szczepka, kiedy ten szydził z Kaczyńskiego, że chce przygotować hufiec pisarzy pancernych. To jest stary numer, na który się wszyscy łapią. Ludzie od propagandy, ludzie poważni, wypuszczają takiego zająca jak Szczepan, a ten mówi przeciwnikom co mają robić. I oni rzecz jasna natychmiast się za to zabierają, bo któż by nie chciał być pisarzem pancernym? Ja nie żartuję, możecie być pewni, że słowa Twardocha spotkają się z ciepłym przyjęciem wśród aspirujących autorów prawicy i oni znów wejdą w tę koleinę, w której są całkowicie bezbronni. Twardoch zaś wprost mówi o co chodzi – o to, że polityka polska nie ma tyle pieniędzy, żeby się przeciwstawić polityce niemieckiej. To jest stary numer, ta figura, pamiętam ją z lat dziewięćdziesiątych, z gazowni. Szczepan to tylko powtarza, odnoszę wrażenie, że bez zrozumienia. Tyle, że polityka to nie jest wydawanie pieniędzy na słabych propagandystów, którzy wierzą w wiecznie kręcące się koniunktury. Tak się może wydawać Sasnalowi, Szczepanowi, Tokarczuk i innym świrom. Przykład degradacji Modiglianiego pokazuje nam to dobitnie. Tyle, że biedny Modigliani już nie żyje i ma to wszystko w nosie. Czereda tak zwanych pisarzy ma przed sobą jeszcze parę lat i oni wierzą, że spędzą je w spokoju i zasobności, bo ich sponsor, państwo niemieckie, oraz pan Soros, będzie ich potrzebował zawsze. Nie jest to prawda, albowiem ludzie poważni potrzebują ludzi skutecznych. Skuteczność zaś Twardocha i Sasnala mierzy się ilością programów telewizyjnych, w których wystąpili. I niczym więcej. Jeśli przestaną się pokazywać, albo jeśli ludzie przestaną ich oglądać, oni automatycznie przestaną być potrzebni. Kłopot tylko z tym, że na ich miejscu pojawią się nasi „pancerni”, którym także wydawać się będzie, że ich misja trwać będzie wiecznie. Skuteczność propagandy, istotna skuteczność mierzona jest czym innym, oddaniem czytelników mianowicie. I dlatego właśnie, między innymi, socjaliści polscy, budujący swoje dziwne państwo, nigdy nie mogli zlekceważyć Henryka Sienkiewicza. Zbyt wielu ludzi go czytało. Jeśli idzie o Twardocha i Sasnala to nie ma o czym gadać. Oni wejdą wkrótce w ten etap czynności zawodowych, który zwykle określa się słowem „lizanie”. Dość dwuznacznym jak wiemy. Zasada zaś, którą umieściłem w tytule – nigdy nie kop liżącego, obowiązuje rzecz jasna w różnych sytuacjach, ale akurat nie w polityce. W polityce zaś niemieckiej kopanie liżących, leżących, a nawet łażących, ma tak długą i głęboką tradycję, że strach pomyśleć, co się stanie ze Szczepanem za parę lat. Pomódlmy się za niego już teraz.

 

Zapraszam na stronę www.basnjakniedzwiedz.pl Michał idzie na urlop, więc FOTO MAG będzie na razie zamknięty. Zapraszam jednak do Tarabuka, do księgarni Przy Agorze w Warszawie. Do antykwariatu Tradovium w Krakowie, do sklepu Gufuś w Bielsku Białej, do sklepu Hydro Gaz w Słupsku i do księgarni Konkret w Grodzisku Mazowieckim.



tagi: rynek  propaganda  sztuka 

gabriel-maciejewski
20 lipca 2017 09:08
15     1576    4 zaloguj sie by polubić

Komentarze:

stanislaw-orda @gabriel-maciejewski
20 lipca 2017 09:27

Nie spotyka się  na forach netowych  zbyt wielu autorów  z podobym stopniem  trafności  intuicji i ocen. Jak to mówią, dałoby sie ich zliczyć na palcach jednej ręki

Chapeaux bas.

zaloguj się by móc komentować


parasolnikov @gabriel-maciejewski
20 lipca 2017 10:08

Mnie zastanawia czy chociaż jeden frajer się zaczerwienił po tym, jak był na tej wystawie. Robił kocią mordę i mówił "ho ho tak tak Modigliani i ta jego charakterystyczna plama nie da się jej z niczym pomylić"

zaloguj się by móc komentować


betacool @gabriel-maciejewski
20 lipca 2017 11:06

W tym linku o było też o pewnym meksykańskim muzeum. Tam ilość falsyfikatów oszacowali na 95%.

Wniosek może być tylko jeden jeśli te pięć procent oryginałów tak bardzo przypominało 95 % szajsu, to tak na dobrą sprawę szajsem jest tam wszystko...

zaloguj się by móc komentować

gabriel-maciejewski @gabriel-maciejewski
20 lipca 2017 11:08

Oczywiście, być może chodzi o zlikwidowanie tego rynku w ogóle...

zaloguj się by móc komentować

bolek @gabriel-maciejewski 20 lipca 2017 11:08
20 lipca 2017 11:50

"być może chodzi o zlikwidowanie tego rynku w ogóle"

Albo podbicie cen?

Tak sobie kombinuję, nie wiem czy dobrze, ale jeśli taki Modigliani kosztował na ten przykład 1 mln USD. Teraz okazało się, że to podróba, czyli jeśli podróba była tyle warta to oryginał musi być 3x droższy :-) Może "właściciel" oryginałów chce dostać lepszą cenę?

 

Albo faktycznie chcą ten "artystyczny" geszeft unieważnić i zastąpić czymś innym.

Kto wie :-)

zaloguj się by móc komentować

Czepiak1966 @gabriel-maciejewski
20 lipca 2017 15:06

"Chodzi o to, by nadać wartość rzeczom z istoty bezwartościowym, a następnie ubezpieczyć je na grube miliony"

Oczywiście nie jestem międzynarodowym ekspertem od ubezpieczeń "dzieł sztuki", ciągle mi się wydawało, że jeden szmaciarz pisze świetną recenzję drugiemu szmaciarzowi i zarabiają na trzecim szmaciarzu, który to kupuje za grube miliony mając pewność potwierdzoną opinią "znawców", że sprzeda to z zyskiem czwartemu szmaciarzowi. Może jednak ubezpieczalnie zarabiają jedynie przy okazji (nie bez radości). Vide Cudowny Andy i jego puszki.

 

"Czy ktoś może sobie przypomina, jakąś wydaną ostatnio biografię artysty?"

Ostatnio coś tam było o Nikiforze (nie oglądałem, nie wiem, nie zgłębiałem, na ile ten film był  rzetelny), ale jednak było. Pytanie również się nasuwa, czy o takie biografie nam chodzi. Powstał również ostatnio jakiś sławny na cały świat film, nie tyle o van Goghu, co o jego malarstwie i trochę o nim. Zrobili ów film podobno Polacy. Też nie zgłębiałem tematu, czekam, aż gdzieś rzuci mi się ten film w oczy. Pewnie, że to mało, ale jednak było, zresztą filmów o artystach jest cała kopa zrobiona przez BBC. Pozostaje wiara, że rzetelne.

 

PS. Bardzo ciekawe uwagi parasolnikova i bolka.

zaloguj się by móc komentować

onyx @betacool 20 lipca 2017 11:06
20 lipca 2017 16:38

Najlepszy jest kierownik tego meksykańskiego muzeum "...Byłem zaskoczony. Myślałem, że mamy więcej przedmiotów, które mają jakość muzealną..." Gość się przyznał, że świadomie brał kasę za pokazywanie eksponatów które mu jakiś Zdzichu robił po godzinach albo pracując jako stróż nocny produkował "znaleziska" w ramach etatu ;)

zaloguj się by móc komentować

onyx @gabriel-maciejewski 20 lipca 2017 11:08
20 lipca 2017 16:48

Może nie cały rynek tylko jakiś temat? Wiadomo że to co było do sprzedania to już poszło i trzeba coś większego wykreować. Może na bazie Modiglianiego powstanie cały nowy prąd artystyczny? Co do tych ubezpieczeń to myslę że to jest rynek wtórny bardziej choć teraz już też równoległy. Najpierw się coś/kogoś promuje i sprzedaje jego dzieła a gdy nabiorą one ceny i lekkiej patyny to wtedy wchodzą do gry grube misie z ubezpieczeń. Małe misie ubezpieczają jak temat jest w powijakach i dopiero staje się modny. Taki byznesik cymesik.

A o koniunkturach, wałkach i złodziejstwie w muzeach pisałeś już kilka razy i jak zwykle sprawdza się w praktyce. Wiem jak to działa w mikro skali więc w mega skali działa podobnie. Ktoś złapał fuchę na stróża nocnego i mógł do woli podmieniać artefakty posiadające wartość na wykopki znalezione własnoręcznie lub kupione na Allegro. Inwencja ludzka przy możliwości zdobycia szybkiego i łatwego zysku to moc w stanie czystym ;)

zaloguj się by móc komentować

Kuldahrus @gabriel-maciejewski
20 lipca 2017 17:12

" Ktoś złapał fuchę na stróża nocnego i mógł do woli podmieniać artefakty posiadające wartość na wykopki znalezione własnoręcznie lub kupione na Allegro. Inwencja ludzka przy możliwości zdobycia szybkiego i łatwego zysku to moc w stanie czystym ;)"

 

To jest plakat!

zaloguj się by móc komentować

Kuldahrus @Kuldahrus 20 lipca 2017 17:12
20 lipca 2017 17:15

To komentarz do onyxa, oczywiście.

zaloguj się by móc komentować

onyx @Kuldahrus 20 lipca 2017 17:15
20 lipca 2017 17:47

Znam temat z autopsji ale oczywiście w mikro skali w porównaniu do tego filmu ;)

zaloguj się by móc komentować


OdysSynLaertesa @parasolnikov 20 lipca 2017 10:08
20 lipca 2017 21:32

To samo sobie pomyślałem i przypomniała mi się reklama gdzie ludzie stoją wokół jakiegoś wieszaka z ubraniami cmokają robią mądre miny pozują na jego tle myśląc że to jakieś dzieło po czym przychodzi jakaś para ubiera się w te płaszcze czy kurtki i wychodzi, a towarzystwo zostaje z pustym wieszakiem i rozdziawiona gębą. Nie pamiętam czego to była reklama, ale ten nius o obrazach rozbawił mnie lepiej niż  wyglupy totalnej opozycji. Która nawiasem mówiąc jako żywo przypomina tę bezradna grupę znawców dzieł "nie dla każdego".

 

" Chodzi o to, by nadać wartość rzeczom z istoty bezwartościowym, a następnie ubezpieczyć je na grube miliony"

Tak właśnie przydają sobie wartości gwiazdy unholyzłudu ubezpieczajac tylki i cycki na grube miliony. A potem kończą jak "krol" Twardoch w koszu w jakiejś biedronce. W sporej części zarobieni lecz tak zdewastowani na duszy że nie są w stanie cieszyć się z "dorobku" 

zaloguj się by móc komentować

zaloguj się by móc komentować