Personalia czyli tragizm dziejów Polski
Prawdziwą tragedią naszego narodu są personalia. I choć dziś nikt nie mówi już o politykach, że są personalnikami, to dawniej używano tego określenia nagminnie. Józef Beck był nazywany personalnikiem, i było to określenie pejoratywne, oznaczające, że ma swoich ludzi, których lubi i którym ufa i oni zajmują kluczowe stanowiska w resorcie. Bycie personalnikiem oznacza, że kompetencje nie mają żadnego znaczenia, liczy się tylko zaufanie do szefa. Czy tak jest również dzisiaj? Nie wiem, nawet jeśli Jarosław Kaczyński jest personalnikiem, to z pewnością nie jest nim Morawiecki, czego dowiodła ostatnia dymisja. Nie o dymisjach będzie dziś jednak mowa, a po raz kolejny o doktrynie. Zacznijmy jednak od piosenki. Świętej Pamięci Jacek Kaczmarski nagrał wraz z Jackiem Kowalskim taki oto utwór https://www.youtube.com/watch?v=Hp2Se6VH36E Nosi on tytuł Polonez biesiadny i jest bardzo powierzchowną krytyką historii i ustroju Rzeczpospolitej, zaaranżowaną ku uciesze nierozgarniętej gawiedzi obsiadającej ławki i stołeczki w studio, gdzie aranżacja powstała. W pewnym momencie Kaczmarski śpiewa taką oto treść – jak już któryś nosi jajca, zaraz warchoł, albo zdrajca. Chodzi oczywiście o Polaków, którzy wykazują aktywność osobistą i organizacyjną tylko wtedy kiedy można zaszkodzić krajowi. Zacząłem się wczoraj zastanawiać skąd wzięło się to nieprawdziwe przecież, bardzo powierzchowne, pochodzące całkowicie z zakresu literatury stwierdzenie. Bo w kilku przypadkach znajduje ono potwierdzenie w rzeczywistości. Otóż rzecz bierze się ze specyfiki życia politycznego w Polsce, która była, właściwie zawsze terenem spenetrowanym przez siły obce. Te zaś miały wobec Polaków jakieś zamiary, niekoniecznie złe, ale zawsze ukryte. Jeśli więc wyobrazimy sobie, że jakaś organizacja finansowa lub polityczna organizuje życie na dużym obszarze, wymaga od uczestników tego życia przede wszystkim dyscypliny. Tę zaś można narzucić siłą, podstępem, albo po prostu kupić. I postawmy sobie teraz przed oczami trzy kwestie, które w ogólnych zarysach organizowały życie szlacheckie w dawnej Polsce. Będą to: mit sarmacji, konstytucja z roku 1606 zakazująca szlachcie handlu oraz liberum veto. Wszystko to możemy zinterpretować jako kokieteryjne lub przymusowe elementy organizowania życia politycznego. I myślę, że ktoś bieglejszy ode mnie w historii, mógłby łatwo udowodnić, że pochodzą one spoza szlacheckiego uniwersum pojęć i zachowań. Zostały tu zaszczepione w określonym celu. Bez nich nie dałoby się utrzymać pożądanego stanu, czyli nie dałoby się zarządzać i eksploatować Rzeczpospolitej w jakimś tam porozumieniu, które co jakiś czas było weryfikowane przez wojnę. Oczywiście stan ten nie zadowalał nikogo, ale scementował naród, nadał mu nowy kształt i sprawił, że naród ten postanowił trwać, bronić się i uznać zakulisowe, polityczne konsensusy, za swoją tradycję. Tak bywało, bywa i będzie bywać, nie tylko w Polsce.
No, ale przejdźmy wreszcie do warchołów i zdrajców. Oni też są częścią systemu, nie może być inaczej. Swój akces do uczestnictwa w życiu publicznym zgłaszają poprzez różne wybryki. Następnie zaś są zagospodarowywani, bądź likwidowani w jakichś malowniczych okolicznościach. Ich przetrwanie zależy od kilku czynników, przede wszystkim od ich własnych ambicji. Jeśli „warchoł albo zdrajca” był na tyle inteligentny, że potrafił sformułować swoje oczekiwania miał szansę na przetrwanie. Jeśli w porę zgłosił się do niego przedstawiciel jakiejś organizacji, która prowadziła istotne interesy na terenie Polski, mógł nawet zrobić karierę. Z całą pewnością żaden warchoł, ani zdrajca nie był bytem swobodnym realizującym jakieś indywidualne plany. Takie sugestie są obecne w naszej tradycji i dotyczą choćby Samuela Zborowskiego, ale to są głupstwa tłoczone ludziom do głów przez wynajętych propagandystów zwanych poetami lub pisarzami. Postawy warchołów i zdrajców budziły bowiem fascynację i różnym nieudacznikom dawały nadzieję na to, że można jednak być samodzielnym indywidualistą, grającym swoją grę w polityce. Czy pojawienie się warchoła lub zdrajcy realizującego się w jakichś malowniczych postawach, zawsze zwiastuje pojawienie się nowych sił na politycznym rynku? Czy nowych to nie jestem pewien, na pewno zwiastuje wzmożenie działań, a w zakonserwowanym układzie wywołuje reakcje odwrotne od warcholskich, czyli natężenie polityki personalnej. Ta zaś z istoty musi być oparta na ludziach przewidywalnych, którym brakuje sznytu warchoła. Tak jest dzisiaj i możemy to obserwować każdego dnia, jak dzieci obserwują rybki w akwarium. W Polsce międzywojennej było jednak trochę inaczej. To znaczy środowisko tworzące w owym czasie rodzimą organizację polityczną składało się zarówno z personalników, jak i warchołów, nie brakowało także zdrajców, takich jak generał Żymierski. Wszystkie te istoty koegzystowały na małym bardzo obszarze, w którym dyscyplina rozumiana jako dążenie do ocalenia kraju, w zasadzie nie istniała. Cała polityka zaś była szeregiem starć pomiędzy ludźmi w różny sposób rozumiejącymi doktrynę, albo wręcz takimi, którzy jej nie tylko nie rozumieli, ale negowali jej sens. Warchoły międzywojenne były, co prawda postaciami malowniczymi, ale w większości byli to też polityczni idioci, tacy jak Wieniawa. I nikt na nich nie stawiał. Organizacje penetrujące polskie życie polityczne skłaniały się ku metodzie personalnej, stąd do dziś nie mamy pojęcia ilu oficerów było na żołdzie NKWD, a ilu brało pieniądze od Abwehry. Nie poznamy tych nazwisk chyba nigdy. Choć tu i ówdzie pojawiają się jakieś sugestie. Nie są one jednak rozwijane i absorbowane, albowiem cała polityczna kultura międzywojnia, z jej wadami i zaletami, których było tyle, co kot napłakał, stała się częścią naszej tradycji i naszej politycznej kultury. Chciałem napisać – dojrzałości – ale nie może być o niej mowy. Świadczą o tym współczesne reakcje na różne posunięcia rządu i świadczy o tym brak rozeznania i oceny postaw przez samych polityków. Kokieteryjne warcholstwo nigdy nie zostanie rozbrojone, albowiem ma ono swobodny dostęp do powierzchownych ocen przeszłości, takich jak te wyśpiewane przez Kaczmarskiego i Kowalskiego, a także może eksploatować formaty określane czasem jako narodowe świętości. To w zasadzie powinno demaskować warchołów i zdrajców, ale jakoś nie demaskuje. Myślę, że powód jest jeden – zaniechanie edukacji politycznej i historycznej w wymiarach istotnych. Można też dołożyć jeszcze zamianę tych istotnych wymiarów na rozrywkę. Politykę autentyczną w Polsce mogą więc robić tylko personalnicy-nudziarze, którym – ze względu na ich małą dynamikę – żaden potężny wróg kraju propozycji współpracy składał nie będzie. Taką przynajmniej mam nadzieję, choć nie jest to optymistyczna konstatacja.
tagi: polityka polska doktryna historia personalia
![]() |
gabriel-maciejewski |
22 lipca 2022 10:20 |
Komentarze:
![]() |
Kuldahrus @gabriel-maciejewski |
22 lipca 2022 11:00 |
Nie wiem, czy gdziekolwiek jest stosowana edukacja polityczna, bo pomimo górnolotnych deklaracji o wpływie ludności na politykę w demokracjach, to jest tylko taka zasłona, a lud ma taki sam wpływ na politykę jak za czasów kiedy rządził Cezar albo senatorzy w starożytnym Rzymie. W mocarstwach edukacja polityczna kończy się na tym, że "nasz kraj jest najlepszy" albo "Boże chroń Królową" i to wystarczy.
U nas za to stosuje się ogłupianie polityczne wmawiając od najmłodszych lat, że każdy może mieć poglądy i się wyjęzyczyć w temacie polityki co prowadzi do tworzenia się łatwo sterowalnych mas. Potem są takie kwiatki, że przychodzi byle kto i może mówić na przykład, że gdyby nie zaniechania PiSu to węgiel sypałby się z nieba, a Śląsk stałby się światowym potentatem w wydobyciu i ludzie mu wierzą - "dobrze gada, wódki mu dajcie".
U nas najlepiej działa to, kiedy ludzie po prostu zajmują się swoimi sprawami, dbają przedewszystkim o rozwój duchowy i nie słuchają w ogóle przekaźników, wtedy nawet gdy władza jest narzucona z zewnątrz i wroga wobec polskiej racji stanu to wszystko jakoś się kręci.
To działało szczególnie w dwudziestoleciu międzywojennym pomimo tylu agentów wśród władz i tego, że rząd zmieniał się prawie co roku.
![]() |
gabriel-maciejewski @Kuldahrus 22 lipca 2022 11:00 |
22 lipca 2022 11:57 |
Wielu nie ma swoich spraw i to jest problem
![]() |
Kuldahrus @gabriel-maciejewski 22 lipca 2022 11:57 |
22 lipca 2022 12:33 |
Niestety...
![]() |
kamiuszek @gabriel-maciejewski |
22 lipca 2022 12:49 |
Tak. Nurt warcholski wartki i głośny jak spłuczka o północy. Podsycany popkulturą, którą walczy z systemem, jakby nią sterował redaktor Warzecha. Popkulturą, nie spłuczką.
Oglądałem nowego Mavericka, toporny gniot. Nieposłuszeństwo to jedyny silnik takich głupot. Nieposłuszeństwo manifestacyjne. Insomnia - film tysiąckroć lepszy, pokazuje konsekwencje przez większą część filmu ukrytego nieposłuszeństwa. A jedyne co ma główny bohater do przekazania młodszej koleżance, to, w skrócie, żeby jednak w tym okropnym świecie trzymać się w robocie procedur. I znowu Fargo, na faktach, policjantka w ciąży kontra debile. Ona przecież ani na krok nie odstąpiła od swoich zwykłych powinności.
Nieposłuszeństwo to najprymitywniejszy chwyt na popychanie akcji filmowej, zwiększa ryzyko i odpowiedzialność bohatera za podjęte decyzje. Scenarzyście bardzo ułatwia pracę. Jeśli komuś podoba się taka LENIWA publicystyka, to znaczy że jest głupi, nie zna się nawet na filmach i nie ma z nim o czym gadać.
Ze zdrajcami jest równie prosto. Gdy Zychowicz zaprasza na swój kanał Sikorskiego i nie pyta go, jak to było np. z tarczą antyrakietową i w ogóle z plajtą polityki pojednania z Rosją, tylko, za przeproszeniem, pierdolą o jakichś głupotach, to Zychowicz zdradza widownię. I tylko ktoś urodzony wczoraj może mieć go za niezależnego poszukiwacza prawdy.
I warcholstwo, i zdrada są podobne, tylko mają przeciwstawne wektory jak dodawanie i odejmowanie. Warcholstwo potrzebuje bić po łbie efektami dźwiękowymi, żeby widz nie zasnął ale i nie miał czasu ocenić na co traci czas (u Warzechy to jest skrzeczenie i machanie rękami), a zdrada musi wypłaszczać dynamikę w popierdułki, żeby nie przerywać drzemki (Zychowicz jest gładki jakby od zawsze robił w telewizji śniadaniowej). I warcholstwo i zdrada uwielbiają powoływać się na realizm, a wydzielany przez nie obraz świata, to jest jakieś bułgarskie SF.
![]() |
gabriel-maciejewski @kamiuszek 22 lipca 2022 12:49 |
22 lipca 2022 13:04 |
Tak, bunt i nieposłuszeństwo, jako wabik. Nikt nie potrafi się od tej pokusy uwolnić, bo trzeba stworzyć ze 300 nowych, opartych na innej zasadzie opisów
![]() |
Kuldahrus @kamiuszek 22 lipca 2022 12:49 |
22 lipca 2022 16:09 |
Inosmnia w reżyserii Nolana to naprawdę świetny film, polecam wszytkim, warty obejrzenia.
![]() |
Kuldahrus @Kuldahrus 22 lipca 2022 16:09 |
22 lipca 2022 16:15 |
Insomnia*
![]() |
orjan @gabriel-maciejewski |
22 lipca 2022 16:46 |
Tak dawno temu, że autora i tytułu zapomniałem, czytałem powieść z zasadzie historyczno przygodową, taką wciągającą w sam raz do pociągu. Pamiętam tylko zarys fabuły i pewną scenę.
Akcja dotyczy przygód polskich powstańców styczniowych internowanych przez Austrię. Ta zaoferowała im wybór: wydanie Rosjanom w kierunku szubienica, albo Sybir, ewentualnie rekrutacja do tzw. Legionu Meksykańskiego. Tenże zabezpieczyć miał interesy Arcyksięcia Austrii Ferdynanda Maksymiliana Habsburga intronizowanego na cesarza Meksyku po usunięciu siłą Benito Juareza legalnie przedtem wybranego na prezydenta Meksyku. Główny bohater w tym Meksyku daje nogę z tego Legionu do Juareza. Tam wyróżnia się przymiotami Polaka, który "za waszą i naszą" i w końcu staje się zaufanym emisariuszem Juareza do różnych meksykańskich osób i środowisk. Ma bowiem - uwaga - ten przymiot, że jest sprawny niczym Fantomas, a nie daje się wciągać do żadnych tamtejszych interesów partykularnych, bo przecież złożył był osobistą przysięgę Juarezowi, a Polak honor ma.
W jednej z kulminacyjnych scen, w obecności naszego bohatera Juarez wzywa urzędnika telegrafu pocztowego w celu nadania ważnego telegramu o wysokim stopniu poufności. Gdy ten telegrafista przychodzi. Juarez pyta go, czy podejmując ongiś czynnosci telegrafisty składał był przysięgę na wierność państwu i jego władzom. Telegrafista potwierdza. Mimo to, Juarez rozkazuje mu odnowić przysięgę natychmiast, albo tu i teraz odnowienia odmówić. Ten przysięgę odnawia i akcja toczy się dalej. W ten sposób czytelnik pozostaje w niewiedzy, co stałoby się, gdyby telegrafista odnowienia odmówił. W każdym razie, nikt mu nie groził, ani do odnowienia nie zmuszał. Trick jest zaś ten, że odnawiając przysięgę telegrafista potwierdza, że osobiście uznaje legalność władzy Juareza.
Tak sobie wtedy pomyślałem o lekceważonej funkcji przysięgi i z biegiem lat dojrzewa we mnie przekonanie, że Prezydent RP powinien posiadać prerogatywę wezwania w każdym czasie dowolnego posła, senatora, czy urzędnika państwowego lub samorządowego, aby ad hoc odnowił przysięgę na wierność Polsce i jej legalnym władzom, albo niech natychmiast podąża za ruskim okrętem, bo wszak odmawia LOJALNOŚCI jako podstawy wykonywanej funkcji państwowej lub samorządowej.
Niechby działo się to publicznie. Zacząłbym chyba od niejakiej posłanki Jachiry, bo debiut komediowy ma swoją skuteczność promocyjną. Wiemy o tym od samej tej Jachiry. Natomiast z ogólnie wiadomych względów bezprzedmiotowości niczego nie oczekiwałbym od Donalda T. (bo nie jest choćby i posłem).
![]() |
Szczodrocha33 @kamiuszek 22 lipca 2022 12:49 |
22 lipca 2022 18:15 |
"Oglądałem nowego Mavericka, toporny gniot. Nieposłuszeństwo to jedyny silnik takich głupot."
Ja nawet się nie zdobęde na to żeby to obejrzeć.
Sequele są niestety zwykle gniotami.
Najlepszy przykład - "Szczęki".
Oryginalne - znakomite, klasyka światowego kina, w swoim gatunku oczywiście.
Szczęki 2 - popłuczyny.
A kolejne to już na granicy śmieszności.
![]() |
Szczodrocha33 @Kuldahrus 22 lipca 2022 16:09 |
22 lipca 2022 18:16 |
Fakt, Insomnia to kawał dobrego filmu.
Ze znakomitą kreacją Al Pacino.
![]() |
gabriel-maciejewski @orjan 22 lipca 2022 16:46 |
22 lipca 2022 18:27 |
Bolesław Mrówczyński "Cień Montezumy?
![]() |
chlor @orjan 22 lipca 2022 16:46 |
22 lipca 2022 19:17 |
W tej chwili polscy politycy muszą być wierni przede wszystkim "wartościom europejskim", i jakieś próby przysięgania na wierność Polsce wywołały by ostre protesty, niestety nie tylko w Europie. Nawet w formie kabaretowej, gdy złamanie przysięgi nie spowoduje żadnych konsekwencji, ten numer nie przejdzie bez sankcji za "łamanie demokracji".
![]() |
orjan @gabriel-maciejewski 22 lipca 2022 18:27 |
22 lipca 2022 19:33 |
Ach! No właśnie!
W nagrodę posyłam tę pieśń, która w tej powieści spina wątki niepodległości i miłości.
![]() |
orjan @chlor 22 lipca 2022 19:17 |
22 lipca 2022 19:52 |
Ale pomyślmy jeszcze raz. Już nie mówię o zupełnej i w dodatku koninkturalnej nieoznaczoności pojęcia "wartości europejskie". Nawet nie mówię o nieoznaczoności pojęcia państwo (dzisiejsze). Nawet - co ubolewam - widzę, że zbyt liczni nie rozumieją co to jest Polska, a zwłaszcza idea, która ją trzyma niczym kręgosłup.
Ale zwróć uwagę na ten trick Juareza. Otóż odnowienie przysięgi zawierało podwójny skutek. Pierwszy i oczywisty, to przysięga dla państwa Meksyk i tu rzeczywiście jest pole do interpretacji i fałszu (moja prawda, twoja prawda, Tischner). Ale jest skutek drugi: osobowe rozpoznanie konkretnej władzy w oczy i wobec tej władzy: Ty, Juarez, jesteś prezydentem! Tego nie da się relatywizować. W rezultacie: Tobie, prezydentowi, przysięgam dla tego Meksyku, który tu, przede mną, reprezentujesz.
I kropka.
![]() |
Kuldahrus @Szczodrocha33 22 lipca 2022 18:16 |
22 lipca 2022 19:53 |
Tak Al Pacino tam pokazał co potrafi, w ogóle film dobrze zagrany, ale właśnie pojedynek aktorski A. Pacino - R.Williams(w postaci czarnego charakteru) to było naprawdę coś.
![]() |
chlor @orjan 22 lipca 2022 19:52 |
22 lipca 2022 20:42 |
Nie wiem jakie byłyby konsekwencje złamania przysięgi danej Juarezowi. Jeśli słabe to telegrafista mógłby przysięgać cokolwiek dla swiętego spokoju, żeby nie wylecieć z roboty.
![]() |
orjan @chlor 22 lipca 2022 20:42 |
22 lipca 2022 21:32 |
Tam była czapa. Zresztą tak samo po obu stronach wojny. Dlatego urzędnik przysięgający wg tego tricku nie mógł przysięgać dla swojej wygody, czy dla świętego spokoju, a więc bez mocnego zamiaru dotrzymania przysięgi. Wtedy bowiem miałby pewną czapę po obu wojennych stronach. Genialna prostota.
Mniej więcej taka sama "dwustronna" funkcja dotyczy przysięgi partyzanckiej. Samo jej złożenie jest karalne przez okupanta. Niedotrzymanie karane jest przez patryzantkę.
![]() |
chlor @orjan 22 lipca 2022 21:32 |
22 lipca 2022 21:53 |
Jasne. Jednak do sytuacji w Polsce nie ma zastosowania. Nawet prości posłowie, ministrowie czy sędziowie coś tam ślubują lub są zaprzysięgani. Tolerancja dla zdrady jest nieograniczona.
|
KOSSOBOR @chlor 22 lipca 2022 21:53 |
22 lipca 2022 23:38 |
"Tolerancja dla zdrady jest nieograniczona."
Oraz umocowana w prawie, nawet w czasie wojny. Zatem na adekwatne wyroki możemy liczyć jedynie w... partyzantce. Podziemie w czasie IIWW i okupacji Polski doskonale sobie ze zdradą radziło.
![]() |
orjan @KOSSOBOR 22 lipca 2022 23:38 |
23 lipca 2022 10:51 |
"Tolerancja dla zdrady jest nieograniczona."
O! To jest teren do eksploatacji.
Ja powiedziałbym, że raczej "pobłażanie dla zdrady jest nieograniczone". Tolerancja, jak rozumiem, oznacza zgodę. Może i niechetną, ale zgodę, a nie - jak się dzisiaj wciska - aż afirmację jakiejś pozycji, czy propozycji. Gdy bowiem kogokolwiek zapytać o zdradę, to - obojętnie czego / kogo dotyczyłaby - pytany odpowie, że zdrada jest fe. Aż jemu samemu atrakcyjne wyda się zdradzić coś konkretnego. Wtedy realtywizuje, że to wcale nie zdrada, ale dla niego racjonalne przeniesienie lojalności na coś / kogoś innego.
Tu chciałbym przypomnieć przypadek śp. płk. Ryszarda Kuklińskiego. Czy środowiska wtedy i dziś "moralnie okupujące Polskę" znalazły w sobie choć odrobinę tolerancji? A gdzieżby! A przecież sytuacja była prosta. Doszło do zdrady przysięgi, lecz zdrajcami byli najpierw ci, którzy przysięgę pułkownika przyjmowali i tą przysięgą chcieli go trzymać w swojej zdradzie sami zdrajcami będąc; całkiem jak Radziwiłł wobec Kmicica w "Potopie". Co ciekawe, doskonale rozumiał to arcyzdrajca Jaruzel w swojej refleksji: "jeśli pułkownik nie jest zdrajcą, to kim my jesteśmy?" W końcu poprawny wydaje się wniosek, że tolerancja dla zdrady i zdrajców jest właściwa środowiskom zdrajców (faktycznych lub gotowych). Natomiast pozostałe środowiska przejawiają, niestety, pobłażanie dla zdrajców. Dla zdrady wcale nie, ale dla zdrajców tak. Nie trzeba dodawać, że oba te stanowiska korzystne są wyłącznie dla zdrajców właśnie.
Można to rozumowanie znacznie skrócić wskazując, że tolerancja uprawnia. Natomiast pobłażanie zachęca. Sam nie wiem, co jest gorsze w skutkach.
Ten, jak go nazywam, "trick" Juareza ma tę poręczną zaletę, że dotyczy jednoczesnej i niepodzielnej lojalności dla idei (Meksyk) i "legalizuje" osobę działającą za Meksyk, czyli za ideę. Działanie przeciw czynnościom Juareza lub kwestionowanie jego mandatu oznacza więc zdradę Meksyku i nie ma żadnych relatywizujących wykrętów. Taki właśnie mechanizm wydaje mi się ciekawy i użyteczny.
![]() |
Kuldahrus @orjan 23 lipca 2022 10:51 |
23 lipca 2022 11:24 |
Tak jest. Chodzi o właściwą postawę wobec zdrajców i zdrady, nie to czy mamy możliwość egzekwowania kary, żeby nie skończyło się to machnięciem ręką, że "i tak nic nie możemy im zabronić/karać ich, więc olejmy temat". Poza tym takie podjeście ma taką zaletę, że sytuacja się klaruje, zdrajca nie może już mówić, że on działa dla dobra Polski, ale "według własnych poglądów", a z taką sytuacją mieliśmy do czynienia przed wojną na Ukrainie, dopiero wojna trochę to wyklarowała. Gdyby wcześniej zadbano o jasne kryteria w kwestii postaw, oddziaływania na świadomość społeczeństwa(brak przyzwolenia społecznego na zdradę) to zdrajcy nie mogli by tak łatwo udawać, że "nic się nie stało". To byłyby sprawy nie zapisane w żadnych ustawach i traktatach, ale mające swój ciężar.
![]() |
chlor @Kuldahrus 23 lipca 2022 11:24 |
23 lipca 2022 12:47 |
Niestety wszystkie organizacje ponadnarodowe wymuszają na słabszych uczestnikach pełną akceptację lub tolerancję dla wewnętrznych działań szkodliwych dla ich "lokalnych" interesów.
![]() |
Kuldahrus @chlor 23 lipca 2022 12:47 |
23 lipca 2022 12:58 |
To prawda, ale my nie musimy bezradnie się z tym godzić. W sferze materialnej jesteśmy zniewoleni, ale już wielokrotnie okazywało się, że ta niematerialna sfera jest ważniejsza, mimo że na pierwszy rzut oka wydaje się nie mieć żadnego przełożenia na rzeczywistość widzialną.
To, że przez tyle lat komuny, a potem postkomuny dało się jakąś tradycję polskości przenieść w przyszłość to tylko zasługa tego, że ludzie "swoje wiedzieli".
![]() |
MZ @orjan 22 lipca 2022 19:33 |
23 lipca 2022 13:40 |
No nie, na zabawach La Palomę grano,dopiero nad ranem,oczywiscie orkiestra a nie z płyty.
![]() |
orjan @Kuldahrus 23 lipca 2022 12:58 |
23 lipca 2022 13:54 |
>> ... niematerialna sfera jest ważniejsza, mimo że na pierwszy rzut oka wydaje się nie mieć żadnego przełożenia na rzeczywistość widzialną. <<
Przecież każdy z nas wiele razy to trenował i nadal trenuje: Oto jest zdrajca! Niech on sam, czy inni mówią mi co chcą, ale to jest zdrajca. Po trzykroć zdrajca!
Czy można mu coś zrobić? No, może nie można, nie ma jak, na razie nie można, itd. Ale mogę coś zrobić sobie samemu. Mianowicie mieć / zachować szacunek dla siebie samego choćbym musiał milczeć wobec zdrajcy. Tu zresztą dochodzimy do istoty sumienia, że choćby nikt nie wiedział, lub nie chciał wiedzieć, co o tym zdrajcy myślę, to wiem ja i wie moje sumienie.
Stąd tylko krok do "przenoszenia tradycji polskości w przyszłość". Na pewno nie z tymi, którzy są z Targowicy.
![]() |
Kuldahrus @gabriel-maciejewski |
23 lipca 2022 14:48 |
" Ale mogę coś zrobić sobie samemu. Mianowicie mieć / zachować szacunek dla siebie samego choćbym musiał milczeć wobec zdrajcy. Tu zresztą dochodzimy do istoty sumienia, że choćby nikt nie wiedział, lub nie chciał wiedzieć, co o tym zdrajcy myślę, to wiem ja i wie moje sumienie."
Dokładnie.
![]() |
qwerty @chlor 22 lipca 2022 21:53 |
23 lipca 2022 16:08 |
I treściami tych ślubowań, zaprzysiężeń tak się przejmują jak zeszłorocznym śniegiem; rozważania dot. zdrajców, zdrad do dzisiejszej populacji w RP to chybiony cel;