Partya Robotnicza Solidarność
Utworzenie Partii Robotniczej Solidarność związane jest z nieugiętą postawą niejakiego Kazimierza Puchewicza, którego źródła opisują jako młodzieńca posępnego i niedostępnego. Górował Puchewicz nad Waryńskim, swoim partyjnym oponentem, metodycznością i zamiłowaniem do ciężkiej pracy. Tak nam to opisują w założonym przez Leona Wasilewskiego czasopiśmie „Niepodległość”, które za cel postawiło sobie opisywanie najnowszych dziejów Polski. To jest dość zaskakujące połączenie – Puchewicz i najnowsze dzieje Polski, a mamy tu na myśli czas od roku 1877 – ponieważ w deklaracjach ideowych Kazimierza Puchewicza nie ma ani słowa o Polsce, narodzie, niepodległości i innych tak bliskich wielu ludziom pojęciach. Jest za to wiele o zniesieniu własności ziemi i fabryk, które mają być przejęte przez robotnicze stowarzyszenia. Bystry czytelnik łatwo się domyśli, że w czasach kiedy Puchewicz zakładał swoją Solidarność w opozycji do Waryńskiego i jego programu terroru, nie istniało jeszcze pojęcie związku zawodowego. O przymiotnikach „niezależny” i „samorządny” także nie było mowy. Mamy więc te stowarzyszenia robotnicze, które miały przejąć fabryki i mniejsze zakłady, a potem zarządzać nimi tak, by wszystkim żyło się lepiej.
Z czyjego polecenia działał Puchewicz nie możemy dziś odgadnąć, albowiem źródeł do jego działalności pozostało bardzo niewiele, sama zaś Solidarność liczyła ledwie piętnastu członków i została szybko zlikwidowana przez żandarmerię. Możemy przypuszczać, że Puchewicz nie był wcale rzeczywistym oponentem Waryńskiego, a jedynie oponentem fikcyjnym. Człowiekiem, który miał za pomocą prostego i mętnego bardzo programu sprawdzić jakie są rzeczywiste nastroje wśród robotników w Królestwie. Gdyby było inaczej guru polskiego socjalizmu – Stanisław Mendelson – nie pisałby o Solidarności w swojej gazecie „Przedświt”, której celem było rozdymanie do niewyobrażalnych rozmiarów każdego, najmniejszego nawet wyczynu socjalistów w Warszawie. Gdyby Puchewicz nie był fikcją wymyśloną po to, by poprowadzić rozpoznanie walką, Mendelson załatwiłby go tak samo jak załatwił Szymona Diksztajna i Marcina Kasprzaka oskarżając go o współpracę z Ochraną. Puchewicz zaś został aresztowany, skazany na osiedlenie w Zachodniej Syberii, ale ostatecznie wylądował w Dęblinie, w twierdzy, w celi, gdzie stał wielki kaflowy piec. Przesiedział tam trochę, ale okazało się, że ma gruźlicę i go wypuszczono. Potem znów go aresztowano, ale znów wyszedł, ze względu na zły stan zdrowia. Nie zapisał żadnej właściwie karty w dziejach socjalizmu i nikt o nim nie wspominał od wielu lat do dziś, kiedy to moja skromna osoba pochyliła się nad jego nielekkim losem.
Wychodząc z założenia, że nie ma przypadków, a jedynie znaki i mając przecież, jak my wszyscy, w pamięci założenie Solidarności z Wałęsą na czele, nie mogłem tego Puchewicza pominąć. Nie mogłem tego zrobić z kilku jeszcze innych powodów. Oto, jak łatwo zorientuje się każdy uważny czytelnik nowej baśni, głównymi jej bohaterkami są kobiety. Wszyscy rewolucjoniści mają przy sobie jakieś kobiety. Można wręcz rzec, że panie te zmieniają swoich rewolucyjnych amantów jak rękawiczki, a ja człowiek jakoś tam doświadczony, zaczynam podejrzewać, że za owymi zmianami nie stoi li tylko uczucie czyste i święte. Skąd we mnie takie podłe i niskie podejrzenia? A tak jakoś...sam nie wiem do końca...Weźmy takiego Puchewicza, postać, która może i była przeznaczona do odgrywania wielkiej roli, ale ta gruźlica go w końcu zabiła. Posadzili go w cytadeli, ale matka napisała pismo, żeby go wypuścić i dobry gubernator Hurko, machnął ręką, żandarmi otworzyli wrota i kaszlący Puchewicz wyszedł z tiurmy wprost na trotuar, gdzie owionął go rześki, wiślany wiaterek. Czekała tam na niego pewna Zosia. Zawiozła go ona do małej wioski pod Puławami, gdzie Puchewicz odpoczywał i czekał na śmierć. Ta w końcu nadeszła, a Zosia opłakała swojego narzeczonego gorącymi łzami. W niedługi czas potem jednak, bodajże w Szwajcarii, poznała innego rewolucjonistę, tym razem pochodzącego w Krakowa. Nosił on nazwisko Daszyński, imię Feliks i był bratem Ignacego. Zosia zaś była z domu Poznańska i nosiła pseudonim organizacyjny „Jaskółka”. Po śmierci Feliksa, pani Zofia Daszyńska raz jeszcze wyszła za mąż i w literaturze funkcjonuje jako Zofia Daszyńska-Golińska. Żeby nie mnożyć wątków, najlepiej będzie jak sami zajrzycie do jej biogramu w wiki
https://pl.wikipedia.org/wiki/Zofia_Daszy%C5%84ska-Goli%C5%84ska
Jak widzicie nie ma żartów. Puchewicz był przeznaczony do rzeczy wielkich, a świadczy o tym obecność przy jego boku Zosi Poznańskiej. Może nie czekała go prezydentura jak Lecha Wałęsę, ale w senatory poszedłby na pewno.
Nie mogę, sami rozumiecie, zdradzać wszystkich, jakże bliskich powiązań, pomiędzy tymi odległymi czasami, a naszą współczesnością, ale wierzcie mi, że jest ich wiele. Tak wiele, że trudno mi uwierzyć iż nazwa „Solidarność” została w roku 1980 wymyślona przypadkiem, bez inspiracji organizacją stworzoną przez Kazimierza Puchewicza.
Wróćmy jednak do kobiet. Oto pisze nam autorka tekstu umieszczonego w piśmie „Niepodległość”, że Puchewicz ustawił się w opozycji do Waryńskiego w bardzo konkretnym momencie. Oto pan generał Buturlin rozkazał, by wszystkie robotnice przechodziły kontrolę sanitarną, tak jak prostytutki. Waryński i jego ludzie rozpoczęli akcję agitacyjną przeciwko tym badaniom, które uderzały w cześć robotnic i zrównywały je z dziewkami przedajnymi. I na tym tle Puchewicz zrobił frondę. On bowiem był za tym, żeby badania przeprowadzać. Jak widzimy rzecz jest poważna i na z całą pewnością jej tłem są pieniądze, a nie idea. Musimy bowiem uświadomić sobie, że komórki socjalistyczne organizowane były na zasadzie piramidy finansowej, albo niektórych sieci przedstawicielstw handlowych. Oto Mendelson płacił działaczom takim jak Kasprzak po 12 rubli na miesiąc. Tyle samo brał stójkowy opłacany przez najjaśniejszego pana, cara Mikołaja. Żeby jakoś wyżyć, bo Kasprzak nie dostawał mieszkania, ubrań i deputatów opałowych, jak żandarmi, musiał taki rewolucjonista zorganizować kółko adeptów i zebrać składki, z których część przekazywał do centrali, a część zatrzymywał. No więc jeśli ktoś usiłował kontrolować dziewczyny na okoliczność infekcji dermatologicznych, to tym samym próbował ograniczać wpływy do kasy Wielkiego Proletaryatu. Nie może być inaczej. Puchewicz się postawił, bo jemu nie chodziło o pieniądze na terror ściągane z ciochodajek, ale o to, żeby powstawały te stowarzyszenia robotnicze, niezależne i samorządne, które mógłby uświadamiać wraz z Zosią Poznańską. I ta drogi wybitnych rewolucjonistów się rozeszły. Mendelson, niczym dobrotliwy ojciec obserwował tę kłótnię swoich ideowych synów z wyrozumiałością.
Teraz najważniejsze i najdziwniejsze. Oto autorką tekstu o Puchewiczu, umieszczonego w czasopiśmie „Niepodległość” jest Żanna Kormanowa. Tutaj macie jej biogram https://pl.wikipedia.org/wiki/%C5%BBanna_Kormanowa Najlepsze zaś jest to, że ten tekst ukazał się w numerze ze stycznia i lutego roku 1939. Numer ten był redagowany przez Tadeusza Szpotańskiego. Żanna Kormanowa pisze tekst o Puchewiczu w zimie roku pamiętnego?! W czasie kiedy Rydz i Beck już postanowili, że nie oddadzą ani jednego guzika...Czy to nie dziwne? Jest ona także, co łatwo zauważyć, łącznikiem między dawnymi a nowymi laty. Dożyła bowiem nowej Solidarności, a nawet ją przeżyła. Ciekawe czy umierając myślała o tym, jak to się dziwnie plecie, tam Puchewicz, badania sanitarne dziewczyn w fabrykach, a tu Wałęsa i totolotek. Jak myślicie? Zastanawiała się nad tym pani Żanna czy nie?
Teraz ogłoszenia. Mamy już nowy sklep https://basnjakniedzwiedz.pl/ wszystkie nowe książki będą wrzucane tylko tam, ale sklep na coryllus.pl będzie jeszcze przez jakiś czas czynny, żeby wszyscy mieli czas się przyzwyczaić. Proszę jednak by odważni i zdeterminowani zamawiali książki na nowej stronie. Dzięki temu będziemy ją mogli ulepszyć i przetestować. Wkrótce mam nadzieję uruchomimy blogowisko. Wszelkie uwagi dotyczące funkcjonowania strony proszę zgłaszać do MrWhite czyli do Wieśka, ale radzę nie przeginać, bo jak się wkurzy, to będzie źle. Niebawem wydamy także gazetę targową i naszą gazetę służącą promocji książek. Będzie je można za darmo odebrać w punktach sprzedaży, a także u tych osób, które zdecydują się je kolportować. Umieścimy na stronie listę punktów kolportażu.
Ja najbardziej cieszę się z naszego logo widocznego na stronie basnjakniedzwiedz.pl, chodzi o tego siedzącego na ziemi orła. Uważam, że to fantastyczny symbol, nie taki wyrazisty jak przykuty do ziemi geniusz, spoglądający w gwiazdy, którym opieczętował swoje książki Żeromski, żeby się przekonać czy wydawca nie rąbie go na nadbitkach, ale też niezły.
Nasze książki dostępne będą w Słupsku, w sklepie Hydro-Gaz przy ul. Słowackiego 46, wejście od ul. Jaracza
Zapraszam do księgarni Przy Agorze, do księgarni Tarabuk w Warszawie, do sklepu FOTO MAG, do antykwariatu Tradovium w Krakowie i do sklepu Gufuś w Bielsku Białej.
Przypominam, że mamy już nowy numer Szkoły nawigatorów, przypominam także o naszym indeksie zawierającym biogramy osób występujących w moich książkach
http://www.natusiewicz.pl/coryllus/
tagi: solidarność socjaliści komuniści waryński puchewicz
![]() |
gabriel-maciejewski |
22 maja 2017 09:52 |
Komentarze:
![]() |
Maryla-Sztajer @gabriel-maciejewski |
22 maja 2017 10:07 |
To jest tak gęste, ze sama musiała bym napisać co najmniej równie obszerny komentarz.
Z przypisami.
Na razie tylko tyle, ze NIE zapisałam się do tzw pierwszej S. Choć pozornie, z moimi korzeniami - powinnam.
Może potem więcej.
.
![]() |
Maryla-Sztajer @gabriel-maciejewski |
22 maja 2017 17:48 |
Myślę że to, co dla nas jest odkryciem. .ta powtarzalność ..dla pokolenia moich dziadków była zwykłą wiedzą. Urodzeni około 1897...
Nikt mnie nie uczył celowo, specjalnie. .wychowywana przez nich ,,ogólnie,, nasiąknęłam ich nastawieniem, ich metodą rozeznawania podstępów?...jakoś tak. .
Wiedziało się też, że wszystko jest powtarzalne
.
![]() |
Kuldahrus @gabriel-maciejewski |
22 maja 2017 20:32 |
" Jak myślicie? Zastanawiała się nad tym pani Żanna czy nie? "
Oj zastanawiała, zastanawiała.
Tylko, że jak zaczęli wprowadzać projekt "Solidarność" to okazało się, że coś nie styka bo jest za dużo tych którzy ciągną w strone Kościoła i wprowadzania jego nauki w relacje społeczne w tym tej prawdziwej Solidarności. Stąd morderstwa na księżach, stan wojenny, wciskanie wszędzie agentury, a dalej autobusowa opozycja, KOR, a dla tych bardziej "pobożnych" grzanie Bolka z wizerunkiem Matki Boskiej w klapie na przywódce.
![]() |
Paris @Maryla-Sztajer 22 maja 2017 10:07 |
22 maja 2017 21:15 |
Oj geeeste, Pani Marylko...
... Mendelson... Puchewicz... ta cala Zoska Poznanska-Daszynska-Galinska... potem Balcerek... Israel z miasta Lodzi, potrojnie spalony... acha... i jeszcze Zanna z "etelygencjom zoliborskom"... no i teraz Ziemkiewicz z Kukizem chca sie w "dzialalnosci spolecznej" zaktywizowac... i Kurski Jacus "full of problem" z kolegamy z "solidarnej polski"...
... nooo, dzieje sie !!!
Nie wiem jeszcze jak ja nadaze za Gospodarzem i Szanownymi Komentatorami... ale zrobie wszystko coby za mocno nie odstawac.
![]() |
betacool @gabriel-maciejewski |
22 maja 2017 22:03 |
Ja też się czuję jak królik, co ma wybierać między kapustką, marchewką i zroszoną koniczynką.
Fajne to blogowisko...