-

gabriel-maciejewski : autor książek, właściciel strony

Ogólne omówienie polityki zagranicznej króla Stefana – ciąg dalszy

Ponieważ wyjeżdżam dziś na cały dzień, zostawiam Wam fragment fantastyczej książki "Czy królobójstwo", ostatniej wydanej przez Klinikę Języka w tym roku.

 

(…) afera Zborowskich jest jednym z przypadków zastosowania pewnej metody, którą się stosuje nadal, a której celem jest zaprzątnąć umysły i uczucia mas pewnymi sprawami drobnymi, aby tymczasem przeprowadzić własne plany dalekiego zasięgu. Jest więc oczywistym, że celem afery Zborowskich było uniemożliwienie królowi Stefanowi przygotowania się do wojny z Moskwą.

Gdy więc sejm „żadnej na to uwagi nie dawał, już to naumyślnie, żeby zamiary króla paraliżować, już też przez dziwną nieprzezorność, na czem nigdy Polakom nie zbywało” (Heidenstein, 27, str. 195) i jak już opisaliśmy to powyżej, zgodził się na przedłużenie rozejmu Zapolskiego na dalsze dwa lata, „wtedy Zamoyski wystąpił wobec posłów moskiewskich z propozycją unii personalnej” (Śliwiński, 69, str. 250). Proponowano im, aby za następcę Fiedora uznać króla Stefana i vice versa, tak, że po śmierci któregokolwiek z nich nastąpiłaby unia personalna Polski, Litwy i Moskwy. Z tymi propozycjami wysłał król Stefan do Moskwy Michała Haraburdę, a „Possevino w tych usiłowaniach wiernie sekundował królowi i perswadował moskiewskim posłom w Warszawie, że trzeba być powolnym dla życzeń króla polskiego, bo on jedynie przez wzgląd na papieża zgadza się na ten rozejm, którego pragną. Dopiero wyraźny rozkaz z Rzymu od dalszej działalności dyplomatycznej go oderwał i zmusił udać się na Warmię, do kolegium Jezuitów w Brunsberdze, gdzie mu polecono oddać się wyłącznie obowiązkom zakonnym” (podkr. aut.), (Zakrzewski, 83, str. 128).

Co mogło być przyczyną takiego, już zdecydowanie wrogiego, nie tylko wobec króla Stefana, ale wobec całej Polski, postąpienia Grzegorza XIII? Jeżeli poprzednio chodziło o ewentualną wojnę z Moskwą, to stanowisko jego można było tłumaczyć tak, jak je wytłumaczył Śliwiński: „Grzegorz XIII jest politykiem ostrożnym, pragnie zgody monarchów chrześcijańskich, nie sprzyja nowej wojnie z Rosją” (69, str. 250). Ale tutaj nie chodziło przecież o wojnę, a o coś znacznie większego niż o zgodę monarchów chrześcijańskich, bo o unię personalną, a więc o dobrowolne, pokojowe, zbratanie się trzech narodów chrześcijańskich. Co więcej, projekt ten zawierał w sobie potencjalną i realną możliwość unii kościelnej, do czego papieże przez wieki tak usilnie dążyli! Jak więc można wytłumaczyć stanowisko Grzegorza XIII w tej konkretnej sprawie? Zagadnienie to wyjaśnia nam jedno zdanie Śliwińskiego (69, str. 252): „Król zaniepokojony był wieścią, że agenci austriaccy zabiegają o tron moskiewski dla arcyksięcia Maksymiliana”. Kiedy ces. Rudolf II rozpoczął starania o koronę carską dla Maksymiliana, nie wiadomo, można przypuszczać tylko, że po śmierci Iwana Groźnego 28 marca 1564 r. i prawdopodobnie po zwołaniu przez króla Stefana Rady Senackiej na sierpień 1584 r., co wyjaśniło Rudolfowi plany króla Stefana w związku z tą śmiercią, możliwe więc, że po niespodziewanym przyjeździe dra Dee do Pragi w sierpniu tegoż roku. Jest też wielce prawdopodobne, że Grzegorz XIII znał te dynastyczne plany Habsburgów, ponieważ nic innego nie mogło być przyczyną tak drastycznego kroku przeciwko królowi Stefanowi i Polsce, jak – nie zwyczajne odwołanie – lecz zamknięcie delegata Possevino w klasztorze, a więc nie tylko uniemożliwienie mu współpracy z królem, ale nawet zastosowanie wobec niego kary kościelnej. Zaszła tu więc bardzo dziwna polityczna kombinacja: katolicka dynastia Habsburgów wystąpiła przeciwko katolickiej Polsce przy pomocy nie liczącego się zupełnie z interesem Polski, ani też własnym, Watykanu.

Nie znalazł więc król Stefan dla swych planów poparcia Stolicy Apostolskiej, pomimo to, że przybliżały one znacznie, a może nawet w ogóle umożliwiały unię kościelną, do której przez wiele wieków wytrwale a bezskutecznie dążyła. Czym można to wytłumaczyć, że Stolica Apostolska prowadziła w stosunku do Polski i Moskwy politykę identyczną jak polscy heretycy, którzy najpierw zawichrzyli, a w końcu zerwali decydujący sejm? Istnieją tutaj tylko dwie możliwości: jedna, to że polityka ta była pomiędzy obu czynnikami uzgadniana – co należy od razu odrzucić, jako nonsens; druga zaś, że polityka ta była kierowana z jakiegoś jednego ośrodka, nie tylko zupełnie nie znanego, ale którego istnienia nawet nikt nie przypuszczał, a który był w możności narzucić ją z jednej strony heretykom, a z drugiej zasugerować – w taki czy inny sposób – Stolicy Apostolskiej. Narzucenie takiej polityki heretykom nie przedstawiało dla tego ośrodka – jak to opisaliśmy już powyżej – trudnego zagadnienia; była to prosta gra na ludzkiej naiwności. Niewątpliwie było znacznie trudniej zasugerować Stolicy Apostolskiej kierunek polityczny, dla niej niekorzystny. Tutaj nie podobna oczywiście ustalić żadnej reguły: to jest właśnie ta gra, ta taktyka polityczna, która się zmienia od wypadku do wypadku, zależnie od okoliczności. W przypadku obecnie nas interesującym użyto dynastii Habsburgów do wmówienia papieżowi Grzegorzowi XIII tej polityki. Opierał on się na niej jako na dynastii tradycyjnie katolickiej, a zarazem potężnej dynastii cesarzy Rzeszy Niemieckiej. Było to, jego zdaniem, oparcie znacznie silniejsze, niż Stefan Batory, elekcyjny król polski, którego w dodatku uważał prawdopodobnie ciągle za religijnie niepewnego. Habsburgom oczywiście nie zależało na żadnej unii kościelnej; mieli oni na oku tylko i wyłącznie, oraz co jeszcze ważniejsze na pierwszym planie, interes dynastyczny; katolikami byli więcej z tradycji niż z przekonania, jak o tym świadczy przychylne ucho Maksymiliana II dla reformacji, od czego musiał go dopiero odwodzić Hozjusz (Sokołowski, 65). Byli oni katolikami raczej z tytułu tylko i byli gotowi odrzucić religię katolicką każdej chwili, jeżeliby to tylko odpowiadało ich interesowi lub ambicjom dynastycznym. Gdy arcyks. Karol, brat ces. Maksymiliana II starał się o rękę królowej Elżbiety I, jak wiadomo agresywnej dysydentki, „cesarz Maksymilian zgadzał się zupełnie na to, aby jego brat przeszedł raczej na protestantyzm, aniżeli utracił tak bogatą małżeńską okazję” (Maynard, 50, str. 144). Była to do ostatka dynastia łowców posagów. W rzeczywistości to nie Grzegorz XIII posługiwał się dynastyczną polityką Habsburgów, lecz właśnie oni, krótkowzroczną polityką Grzegorza. Toteż oni to byli najprawdopodobniej tym czynnikiem, który sprowadzał politykę Stolicy Apostolskiej do wspólnego mianownika z polityką heretyków, zdecydowanych wrogów Kościoła, a tym samym przeciwników unii kościelnej.

Król Stefan znalazł się więc ze swym planem politycznym w bardzo trudnej, jeżeli nie beznadziejnej sytuacji. Ale sytuacja ta zmieniła się diametralnie, gdy 10 kwietnia 1585 umarł papież Grzegorz XIII, a na tron Piotrowy wstąpił Sykstus V. Przypomnieć tutaj należy, że już 17 kwietnia wraca z Pragi dr Dee i zostaje przez Łaskiego przedstawiony królowi, a 27 maja odbywa się w Niepołomicach seans w obecności króla, z przytoczoną powyżej tyradą Kelley’a, która dopiero teraz staje się zupełnie zrozumiała. Zdaje się też, że w tym naświetleniu nie trzeba się sprzeczać o to, czy dr Dee był agentem i szpiegiem królowej Elżbiety I – zagadnieniem staje się raczej, czy tylko jej.

Król Stefan nawiązuje możliwie jak najszybciej łączność dyplomatyczną z nowo obranym papieżem i wysyła do Rzymu poselstwo z obediencją, w skład którego wchodzi arcybiskup lwowski Solikowski oraz synowiec króla, kard. Jędrzej Batory. Kardynał Jędrzej ma przedstawić papieżowi plan wojny z Moskwą, który jednak król pragnie przedstawić przez Possevino, ponieważ tenże zna go najlepiej. Plan wojny zawiera również obliczenie jej kosztów, które król Stefan jest gotów sam pokryć w połowie, a o pokrycie drugiej połowy zwraca się do Stolicy Apostolskiej i książąt włoskich. Papież nie przychylił się od razu, na ślepo, do planów króla Stefana, lecz uczynił to dopiero po zapoznaniu się tak z planami, jak i ze stanowiskiem swego poprzednika wobec nich, a i wtedy uczynił to tylko warunkowo. W jednym z listów stawiał Sykstus V trzy warunki swojej pomocy: Pierwszy, była to zmiana polityki polskiej wobec heretyków w Inflantach, która była dotychczas – jak wiadomo – bardzo tolerancyjna; drugi, to próba pokojowego załatwienia sporu pomiędzy Polską a Moskwą, którą to próbę miał przeprowadzić sam papież, oczywiście za pośrednictwem Possevino; trzeci, to zgoda narodu na wojnę z Moskwą. Pisał papież do króla, że „jeśli stany polskie nie zechcą od razu przyłożyć ręki do chwalebnych zamiarów królewskich, to Possevino ma w imieniu papieskim zapośredniczyć powagą Stolicy Apostolskiej, przez co rzecz cała stanie się z większą godnością” (Zakrzewski, 83, str. 135). „Wieść, że za Batorym stoi wpływowy a energiczny Sykstus V, musiała oddziaływać na umysły szlachty i zapalać ją do wielkiego dzieła” (Śliwiński, 69, str. 254). Jest to fakt historycznie bardzo ważny, ponieważ w dużym stopniu wyjaśnia zmianę stanowiska szlachty wobec zamiarów królewskich, co bardzo intryguje niektórych historyków, a o czym za chwilę będzie mowa. To stanowisko papieskie jest zupełnie zrozumiałe i pozwala przypuszczać, że papież już wtedy był zdecydowany poprzeć inicjatywę króla Stefana. Jeżeli król miałby prowadzić wojnę bez zgody narodu, to cały jej ciężar finansowy musiałby spaść na barki Stolicy Apostolskiej i księstw włoskich; jeżeliby jednak sejm wyraził swoją zgodę, to Polska musiałaby także ponieść część kosztów.

Possevino przyjechał do Rzymu za zgodą papieża, jako agent dyplomatyczny króla Stefana, dopiero we wrześniu 1586 r. Pośpiechu nie było, ponieważ obowiązywało dwuletnie przedłużenie rozejmu. Pomimo to jednak już w listopadzie wraca on do Polski, już jako legat papieski, z dwoma listami: do króla Stefana i do cara Fiedora. W pierwszym pisze papież: „...że uznał za stosowne, aby «zanim upłynie rozejm z Moskwą», Possevino udał się tam z listem papieskim i przedstawił carowi, że należy ustąpić Stefanowi tych posiadłości, których żąda, należy się połączyć z nim przeciwko niewiernym. «Gdy zaś w ten sposób stanie się zadość naszemu obowiązkowi», dodawał papież, wskazując wyraźnie na potrzebę ciągłości polityki papieskiej wobec Moskwy, którą niedawno w imię Stolicy Apostolskiej z Polską pogodzono, «wtedy dopiero będziemy swobodniej mogli wesprzeć Twoje chwalebne przedsięwzięcie»” (Pierling, App. XVIII, cyt. wedł. Zakrzewski, 83, str. 132).

A w liście do cara Fiedora „Sykstus V oznajmiał, że Possevino ma jako jego poseł o pokój się starać, że ma, jeśli podobna, zapobiec nowej wojnie z Polską. Nakłaniał więc cara, żeby miał na względzie własną słabość i potęgę Stefana, który musi się domagać Smoleńska, Pskowa, Nowogrodu i w tym celu chce po upływie rozejmu rozpocząć wojnę. Zachwalano dalej carowi dobrodziejstwa pokoju, zwracano pilnie jego uwagę, że należy zawsze szanować wymagania prawa i słuszności, że nie trzeba nigdy prowadzić wojny. «A gdyby przecież do tego przyszło» – kończył papież w tym liście – «to będziemy nad tem ubolewać, lecz znajdziemy w sumieniu naszem pociechę, żeśmy spełnili przedtem nasz obowiązek». Czyż jest tu możliwe jakiebądź inne tłumaczenie, jak tylko to jedyne, że papież z góry zwalał na cara i jego radców odpowiedzialność za wszystkie skutki dla nich nieszczęśliwej wojny, jeżeli nie ustąpią dobrowolnie najcenniejszych prowincji?” (ibid., str. 132).

Tutaj więc polityczne zwycięstwo króla Stefana jest zupełne!

 



tagi: stefan batory  zborowscy 

gabriel-maciejewski
18 grudnia 2018 07:17
3     1621    8 zaloguj sie by polubić

Komentarze:

kowal @gabriel-maciejewski
18 grudnia 2018 10:01

Z Grodna przy końcu kwietnia 1586.

 

Oznajmuję W. ks. Mci iż Krzysztof Zborowski zbiera ludzie, mając w tern porozumienie z Hetmanem cesarskim ziemie szląskiej, z takim umysłem jakoby Kraków ubieżeć i opanować mógł. W czem lKMć już jest od kllku zacnych osób ziemie cesarskiej przestrzeżony, ale też i list własnąręką Zborowskiego pisany do tego to generała szląskiego dostał się JKM.w ręce, acz w małe kąski poszarpany, wszakoż tak za się złożony isklejony, że nie masz nic czegoby dostawać nie miało. A w tym liście pisze Zborowski do generała szląskiego na miłosierdzie Boże go prosząc i upominając. aby ludzie cicho zbierał nie głosząc l a jeśliby się to więc utaić nie mogło, tedy aby taką sławę puścił, że Zborowski chce aperte do Polski ad ordines jechać et co ram ordinibus sprawę i niewinność swojęprzełożyć, a iż niebezpieczen zdrowia, dla tego ludzie zbiera. A za takowym postępkiem podobno Zborowscy mniej defenzorów na przyszłym sejmie mieć będą, a król lMć też przestrzeżony o umyśle jego już też Kraków opatrzyć i w ostrożności im być kazał, do cesarza też, expostulując o tern, pisać raczył, także i do Biskupa wrocławskiego, który jest prezydentem ziemie szląskiej, napominając go, aby tego strzegł jakoby z państw cesarza 1M. żadne erupcye majestatowi lKMci nie dziali się. Pan Stadnicki tćż Stanisław 34) który miał trzech Węgrzynów w służbie swej, gdy się u niego prosili dla niepłacenia im zasłużonego, odpowiedziawszy że posług ich nie potrzebuje, zaczem gdy od niego precz poszli i szlachcic jeden polski z nimi niejaki Milewski, dogoniwszy ich w kilku milach od domu swego, onego szlachcica przymusił że tym trzem Węgrzynom ręce poobcinał, i uszy oberżnął, samego potem tak męczył aż umarł; tak mi się zda że też o to trudności jakiej nie ujdzie. Z tern i t. d. Dat w Grodnie

aprilis (?) anno I 586.

zaloguj się by móc komentować


jolanta-gancarz @gabriel-maciejewski
18 grudnia 2018 10:09

Bardzo inspirująca lektura;-). Można powiedzieć: na lata.

zaloguj się by móc komentować

zaloguj się by móc komentować