O zmianach globalnych narracji czyli kropla drąży skałę
O zmianie strategii i nowych narracjach mówiliśmy wielokrotnie. Mówiliśmy też o tym, że słowo nie jest tak istotne jak obraz, bo każdy może, po przeczytaniu jakiegoś tekstu, nawet bardzo demaskatorskiego powiedzieć, że go nie zrozumiał. Albo, że się nie zgadza. Z obrazem jest trudniej, nie można go tak po prostu zlekceważyć, a jeśli jest to obraz powielony w tysiącach egzemplarzy, jak pokazane tu wczoraj dzieło hiszpańskiego malarza, który dystrybuowane jest w postaci reprodukcji w eleganckich etui, to już w ogóle nie ma o czym gadać. To zostanie i przetrwa wszystkie kłamstwa. Nawet po wielu latach będą tacy, którzy sobie przypomną, że taki czy inny obraz istniał i opowiadał historię inną niż to zadekretowano i powielano w kłamliwych opowieściach.
Ponieważ mamy tę szczęśliwą sytuację, że możemy sami produkować takie obrazy i jeszcze dokładać do nich słowa, chciałem dziś opowiedzieć trochę o ostatnich miesiącach, w czasie których Hubert pracował nad nowym komiksem. Właśnie dziś dostałem ukończoną wersję, ale konieczne będą niewielkie poprawki. Tak więc jeszcze chwilę trzeba będzie poczekać. Komiks jak pewnie pamiętacie, bo nie raz o tym mówiłem, nosi tytuł „Noc św. Bartłomieja” i idzie w poprzek obowiązującej gawędzie o złych katolikach mordujących dobrych protestantów. Komiks komentuje sytuację polityczną i gospodarczą drugiej połowy XVI wieku, a jednym z bohaterów jest Józef Nasi. Mało w tym komiksie rzewnych emocji, za to dużo polityki globalnej pokazanej w sposób mam nadzieję przystępny. Tak przystępny, że nawet Olga Tokarczuk, laureatka nagrody Man Bookers Prize by zrozumiała. I mam nadzieję, że zrozumie. Ja także wiele rozumiem i wiem, że nasze wysiłki spotkają się z lekceważeniem, a może także z szyderstwem. Oto na świecie wręcza się prestiżowe, utrwalające obowiązującą hagadę narracje. Pisarze z egzotycznych krajów z kołtunem na głowie jadą te nagrody odbierać, a my tu, prawda, w naszej nędznej manufakturce, produkujemy jakieś komiksy w nakładach urągających zdrowemu rozsądkowi. Czy to się w ogóle może równać z rynkiem treści masowych? Oczywiście, że nie, ale na rynku treści masowych produkuje się dziś opowieści płaskie jak naleśnik, które nie dość, że są nudne, to jeszcze się nie za dobrze sprzedają. Wszyscy więc uciekają do nisz, gdzie można wystawić coś „prawdziwego”, „innego”, „oryginalnego” i „nowatorskiego”. No więc na tej fali płyniemy także my. Nie ja to wymyśliłem, mam na myśli mechanizm offu, ja z tego tylko korzystam najlepiej jak potrafię. Mam o tyle łatwo, że rynek komiksu w Polsce w zasadzie nie istnieje, a to co jest próbuje aspirować do rynków globalnych. Nie da się tego niestety zrobić i mam nadzieję, że pan Bagiński wkrótce to zrozumie. Nie da się, bo globalny rynek komiksu służy wyłącznie deprawacji i bez pornografii w zasadzie nie istnieje. Próba zaś montowania filmów na bazie historii komiksowych i robienie z tego niszy soft porno z lekką nutką satanizmu jest pomysłem w mojej ocenie fatalnym. Z tej prostej przyczyny, ze wielbiciele nurtu komiksowej pornografii oczekują eskalacji, a nie osłabiania bodźców. Oczywiście Bagiński wie swoje, a jego nowe dzieło zostanie uznane za genialne. W naród zaś popłynie komunikat, że oto świat znów docenił Polaka, podobnie jak dziś wszędzie widać informację, że świat docenił genialną powieść Olgi Tokarczuk. Ludzie w to oczywiście uwierzą, bo muszą w coś wierzyć, a najlepszym programem w całej historii TVP była, przypomnę – Wielka Gra – gdzie każdy, nawet najgłupszy wieśniak mógł zobaczyć, że Polacy sroce spod ogona nie wypadli.
Mamy tu pewną formę, formę w znaczeniu przemysłowym, a nasza rola polega na tym, by uwierzyć, że ten gips co w niej zastyga to jest właśnie szczyt naszych możliwości. Tu na miejscu kłócą się jedynie o to kto i co ma być gipsem – czy Tokarczuk czy może inne jakieś produkcje na patriotyczną nutę robione. Ja zaś mówię, że musimy sprawdzić czy to rzeczywiście jest gips, bo kolor ma dziwny i momentami jak zawieje nie z tej strony co trzeba to żywo mi stają w pamięci obrazy z ulicy Starej na Rycicach.
Wróćmy do naszego komiksu. Ma 44 strony, jest niezwykle dynamiczny i pokazuje sprawy oraz ludzi, na kartach współczesnych publikacji nigdy nie widziane. Poza tym podejmuje temat, który zdawałoby się jest raz na zawsze uklepany i jedyne co można zrobić to uklepywać go jeszcze bardziej. Nie idziemy tą drogą. Dzięki naszemu rotmistrzowi weszliśmy w posiadanie niezwykle interesujących tekstów rzucających nowe światło na epokę, tekstów jawnych, powszechnie dostępnych, ale od dawna nie publikowanych i nie omawianych. Ponieważ nasz drogi rotmistrz przygotował także nowy specjalny numer nawigatora, który ukaże się w lipcu, będziecie mieli okazję przeczytać tam te materiały. Komiks mam nadzieję także ukaże się w lipcu, bo w drukarni zrobił się zator i mamy trochę opóźnienia. W ogóle tegoroczne tempo pracy powoduje, że musimy całkowicie zmienić system działania, no ale to przypomina wymianę koni w karecie w czasie jazdy, albo zamianę lokomotywy parowej na elektryczną w szczerym polu, przy dużej prędkości. Inaczej się jednak nie da.
Liczę na to, że nasz nowy komiks, będzie pierwszą kroplą, które zacznie drążyć skałę i że za naszym przykładem pójdą inni wydawcy. Nie ma sensu bowiem, mając na widoku zyski, powtarzać w obrazie, tych samych głupich i nieprawdziwych treści, którymi karmi się główny nurt rozrywki i popularyzacji. Musimy tworzyć nowe kanony i według nich wychowywać naszych czytelników, którzy mam nadzieje będą coraz młodsi. Oczywiście, komiks to medium stare, nie pasujące do naszych czasów. Podobnie stare jak obrazy olejne. Powiedzcie więc może królowi Hiszpanii, żeby nie promował swojego malarza, nie wyróżniał go i nie cieszył się kiedy widzi jego obrazy sprzedawane w tysiącach egzemplarzy, w postaci doskonałych reprodukcji. To są wszystko stare, niszowe media, które nie maja dziś startu z nagrodą wręczoną Oldze i z nowym filmem Bagińskiego o tym, że diablica kręcąca tyłkiem uwięziła na księżycu kosmonautę Twardowskiego. Po prostu nie mamy z nimi szans, ho, ho, tak, tak…..
Zapraszam na portal www.prawygornyrog.pl. Gdzie już niebawem ukaże się druga część wywiadu z Andrzejem Gliwą, a potem wywiad, którego Julkowi udzieliła Magda Ogórek. To wszystko już wkrótce.
tagi: komiks narracja kultura popularna
![]() |
gabriel-maciejewski |
23 maja 2018 09:10 |
Komentarze:
![]() |
tadman @gabriel-maciejewski |
23 maja 2018 09:24 |
No świetnie, że nie zamykacie się w getcie. Może pani Ogórek coś sie wypsnie?
![]() |
Maryla-Sztajer @gabriel-maciejewski |
23 maja 2018 09:30 |
Ten PGR jest fantastycznym pomysłem - dla niedowidzących; ))
.
![]() |
Grzeralts @gabriel-maciejewski |
23 maja 2018 09:36 |
Jakby tak jeszcze jakiś ładny obraz batalistyczny...tylko mnie na ładny nie stać.
![]() |
krzysztof-osiejuk @gabriel-maciejewski |
23 maja 2018 09:38 |
To ja może powtórzę komentarz a propos tej głupkowatej nagrody, jaki wczoraj wysłałem DrWallowi:
"I jeszcze coś. Ja sprawdziłem ową 'najbardziej prestiżową nagrodę Bookera'. Najlepiej podoba mi się laureat z roku 2003, niejaki DBC Pierre:
'DBC Pierre (ur. 1961 w Australii), naprawdę Peter Warren Finlay – pisarz, zdobywca nagrody Bookera w 2003 roku za powieść Vernon God Little. Uważa się za Meksykanina, gdyż tam się wychował. Miał chaotyczne, awanturnicze życie'".
![]() |
zetem @gabriel-maciejewski |
23 maja 2018 09:47 |
Mefisto, to jest od zawsze rajcujący temat w naszej części swiata, bo sięga do samych trzewi ludzkiego istnienia...
Z takim Józefem Nasi nie ma pan szans. Stety, albo niestety.
![]() |
betacool @Maryla-Sztajer 23 maja 2018 09:30 |
23 maja 2018 10:13 |
Nie tylko dla nich. Ja ponad godzinę dziennie spędzam w samochodzie. Wysłuchuję wszystkiego, co tam się pojawia. Słucham z telefonu zamiast słuchania radia.
![]() |
Grzeralts @betacool 23 maja 2018 10:13 |
23 maja 2018 10:32 |
Jest to jakiś pomysł.
![]() |
rac @gabriel-maciejewski |
23 maja 2018 13:24 |
Słuchałem dzisiaj radia. Powiedzieli tam, że Tokarczuk w mowie dziękczynnej opowiadała, że założyła kolczyki, które kupiła w 1987 r., zarobiła na nie pracując jako posługaczka w jednym z tutejszych (tj. angielskich) hoteli, a dziś nosi je jako laureatka Bookera. Na zdjęciach pani Olga ma malowniczo zakręcone dredy, myślę, że do pełni obrazu powinna się posmarować pastą do butów. Przyszłoroczny Nobel literacki gwarantowany. Dawno nie czułem takiego zażenowania.
![]() |
Szczodrocha33 @rac 23 maja 2018 13:24 |
23 maja 2018 14:16 |
Juz sama jej twarzyczka ( i "pisarstwo") swiadczy ze powinna pozostac na stanowisku poslugaczki w tym angielskim hotelu.
Jestem przekonany ze w koncu Baginskiemu dadza Oskara. Moze ta metalowa statuetke powinni zastapic jaims certyfikatem na miekkim papierze, mozna byloby sie wtedy przynajmniej tym podetrzec.
![]() |
Szczodrocha33 @gabriel-maciejewski |
23 maja 2018 14:29 |
Jeszcze link, nie moge sie powstrzymac:
A glupiemu radosc.
cytat z salonu:
"Jednocześnie Tokarczuk podkreśliła, że choć jest pierwszą Polką, która została nagrodzona Bookerem to "nie wierzy w literaturę narodową, traktuje ją jako żywe stworzenie, które pojawia się w jednym języku, a potem może być przełożona do innego, co jest kolejnym cudem".
Najwiekszym cudem to chyba jest chyba sama Tokarczuk.
To teraz musowo bedzie trojka wielkich autorytetow w studiach telewizyjnych:
Tokarczuk, mlody Tyrmand i niedoszly oskarzysta-magik Baginski.
![]() |
Grzeralts @Szczodrocha33 23 maja 2018 14:29 |
23 maja 2018 17:32 |
No i zachęciłeś mnie, żeby przeczytać. Dobrze, że nie mam za dużo czasu na czytanie ;)
![]() |
ApesCornelius @Szczodrocha33 23 maja 2018 14:29 |
23 maja 2018 18:00 |
Rzeczywiście takiego mistrzowskiego i wspaniałego bełkotu to od dawna nie czytałem.
Szefowa jury Lisa Appignanesi oceniła, że "Tokarczuk jest pisarką o wspaniałej błyskotliwości, wyobraźni i polocie literackim", a w nagrodzonej książce "za pomocą zadziwiających zestawień przenosi nas przez galaktykę przyjazdów i odjazdów, historii i dygresji, jednocześnie zgłębiając sprawy bliskie współczesności i kłopotliwemu położeniu ludzkości - gdzie tylko plastikowi udaje się uciec od śmiertelności".
Tyle słów i zero treści.
![]() |
Szczodrocha33 @valser 23 maja 2018 13:55 |
23 maja 2018 23:40 |
Ona na tym zdjeciu w salonie 24 ma autentyczny koltun. Klne sie na wszystko, to jest koltun. Kobieta jest aspirujaca dlatego jak ja spytac co
ma na glowie to powie oczywiscie: "dredy". Ja juz widzialem w zyciu roznych majacych wysokie aspiracje. Gdy w latach 80-tych studiowalem widywalem
goscia ktory nosil skads wygrzebany czarny surdut i czarny melonik i obowiazkowo paradowal ze staroswieckim parasolem ( czy padal czy tez nie).
A zdarzylo mi sie pracowac z takim jednym ktory kilka razy przyszedl do pracy w skorzanej kurtce i czarnych rajstopach.
Awangarda nie zna granic.
Niech tylko pani Tokarczuk nie zdejmuje tych kolczykow i wszystko bedzie cacy.
![]() |
Szczodrocha33 @Grzeralts 23 maja 2018 17:32 |
23 maja 2018 23:44 |
To bardzo dobrze ze nie masz wiele czasu na czytanie bo prawdopodobnie nabawilbys sie niestrawnosci.
Ja czytalem kiedys cytowany przez Toyaha krotki fragment tworczosci pani Olgi.
Krotki ale mnie wystarczyl.
![]() |
Grzeralts @Szczodrocha33 23 maja 2018 23:44 |
24 maja 2018 06:14 |
Kołtun zobowiązuje.