O wpływie plam na słońcu na rozwój kolarstwa torowego w Mozambiku
Przez chwilę pozostanę przy naszym telewizyjnym występie. Ludzie komentują to w najróżniejszy sposób, tak między innymi, że gawęda nasza jest zbyt hermetyczna. Ja bardzo przepraszam, ale ona nie może być inna. Nie można zmieniać sformatowanego na wielu poziomach przekazu, budując jakieś korespondujące z nim konstrukcje o coś tam wzbogacone. Nie ma to sensu, bo nic się nie zmieni. Trzeba przestawiać te klocki, na ile to możliwe, choćby początkowo wszyscy patrzyli na nas jak na wariatów. Na ten blog też patrzono źle przez długi czas, aż się to wreszcie zmieniło. Gdyby zdarzyło się tak, że telewizja mnie więcej nie zaprosi nagramy swoje własne pogadanki z Michałem i też będzie dobrze.
To o czym napisałem wiąże się bezpośrednio, ale nieco tajemniczo z tym, co wczoraj napisał Valser. Chodzi o inaugurację roku akademickiego i wystąpienie rektora Pałysa. Otóż sformatowany przekaz nie może być sformatowany bez udziału akademii, bo ona służy temu jedynie, by zagwarantować stabilność tego przekazu i jego nienaruszalność. Dziś rano, na WP, znów przeczytałem, że będzie wojna w Korei, która chce się uwolnić spod wpływu Chin przy pomocy Ameryki. Napisał o tym prof. Góralczyk. Gadaliśmy na ten temat z Józkiem dzień wcześniej i komentarze pod naszym wystąpieniem były bardziej niż krytyczne, mam na myśli komentarze na stronie telewizji „W Polsce”. Dziś te same kwestie, powtórzone przez profesora, uważane są za prawdę objawioną. Góralczyk napisał całkiem przyzwoity tekst, czego o innych analitykach i specjalistach od problemów dalekowschodnich powiedzieć w żaden sposób nie można. No, ale nie o to chodzi, żeby oni byli wiarygodni, ale o to, by ciągle powtarzali to samo. Jak to się łączy z rektorem Pałysem? Prosto. On jest ciężko wystraszony tym, że istotna rola akademii nie da się dłużej zamaskować i ludzie parskną śmiechem, tak jak wczoraj Valser, kiedy to po wystąpieniu pana rektora, jakże krytycznym dla postaw paranaukowych rozpoczął się wykład „Jak intymne życie roślin wpływa na dobrostan ludzi”. Ja rozumiem, że to nie jest tak, jak się naszemu koledze Valserowi zdaje, wiem, że pod tym kokieteryjnym tytułem kryje się zapewne jakaś równie kokieteryjna, choć w istocie poważna praca o rozmnażaniu się flory ziemskiej. No ale….Nie można do jasnej cholery mówić o postawach antynaukowych i kokietować studentów takim tytułem. To jest kpina jawna, wyszydzona wielokrotnie, ten sposób tytułowania prac naukowych i wykładów. Może więc czas przywrócić powagę akademii i zacząć od delikatnych zmian formalnych przy konstruowaniu tych dysertacji? To by wyszło wszystkim na dobre, a uniwersytet przestałby, w całości i w każdym swoim przedstawicielu z osobna, przypominać staruszka-pierdołę, który usiłuje przekonać do czegoś niesforną młodzież. To mu się w żaden sposób nie udaje, więc ima się a to kija, a to prośby, a to przekupstwa, aż wreszcie zaczyna śpiewać jakieś piosenki wraz ze studentami i to się wszystko razem nazywa życiem akademickim.
Ja oczywiście wiem, że do żadnych zmian nie dojdzie, bo system akademicki żywi zbyt wielu wpływowych ludzi i oni za nic do dopuszczą do zmian. Nie mogą tego zrobić bo będzie po nich. Zmiany mogą jedynie przyjść z zewnątrz i będą to zmiany narzucone. No i oczywiście wszystko zmieni się na gorsze, to jasne. Żaden polski uniwersytet nie ma takiej siły ani mocy, ani też wiedzy, by określić się jakoś wobec państwa, które go przecież finansuje. No, a jest to przecież instytucja, która zasila państwo kadrami i która ma dla tego państwa produkować i powielać uzasadnienie jego istnienia. Czy akademia to czyni? Nie. Ona wpisuje się jedynie w dominującą w Europie propagandę, w której na Polskę, Polaków i ich rolę miejsca przewidziano tyle co brudu za paznokciem. Uniwersytety polskie są częścią jakiejś rzekomo uniwersalnej organizacji hierarchicznej, która pilnuje raz na zawsze ustalonego porządku. Aspirują w sposób niemożliwy do zniesienia, nie mając zamiaru swoich aspiracji realizować. Wprowadzają tym samym w błąd studentów, którzy przychodzą na uczelnie wierząc, że coś potem będą mogli w życiu zdziałać. Nic nie będą mogli, to jest jasne, bo nie taką rolę im przeznaczono. Studenci bowiem są jedynie uzasadnieniem istnienia wymienionych wyżej hierarchii. Nie do pomyślenia jest bowiem, by w jednym kraju istnieli studenci, a w innym nie. Nie byłoby wtedy hierarchii, która jest koniecznym elementem machiny manipulacyjnej obrabiającej nasze mózgi. Do czego wtedy aspirowali by intelektualiści w Polsce czy Serbii?
Ten sposób opisu wyraźnie wskazuje nam, że uniwersytet, w skali globalnej to także kuźnia kadr politycznych, tych najgorszych rzecz jasna. Tych wszystkich Kimów i Pol Potów, którym się potem dziwią polscy politolodzy w swoich pogłębionych analizach – jak to panie możliwe – mówią – kończył Sorbonę, a świnia i krwiopijca? Czy to nie zaskakujące? No nie, wcale, właśnie dlatego świnia i krwiopijca, że kończył Sorbonę, bo do tego ta Sorbona służy, czego na polskich uniwersytetach nie rozumieją, bo nikt ich do podobnych wtajemniczeń nie dopuszcza, ze względu na sztywną i od wieków ustaloną hierarchię.
Wróćmy teraz do rynku treści, którego uniwersytet jest aktywnym i koniecznym uczestnikiem. Profesorowie służą, jak to zostało powiedziane na początku, do podtrzymywania fałszów politycznych. One muszą być podtrzymywane, a nie demaskowane, bo to daje wolną rękę i pole do działania politykom, służbom i gangom. Dopiero kiedy sprawa się przedawni, albo zapadnie decyzja o ostatecznym rozwiązaniu ZSRR profesorowie przystępują do ostrożnych demaskacji. Mieliby pewnie z tego dość sporo satysfakcji i pieniędzy, gdyby nie wynalazki takie jak internet. Nikt ich nie uprzedził jednak o tym, że coś takiego się pojawi, a i skali zjawiska nikt nie mógł przewidzieć. Nie uprzedzono naszych biednych akademików, bo i po co? Kim oni są, żeby się angażować w sprawy, które ich nie dotyczą. Mają wykonywać polecenia, zabierać głos w sprawach wymagających kłamliwych uzasadnień i tyle. Do niczego więcej nie są potrzebni. I na to wszystko wychodzi rektor Pałys i zarzuca gawędę o paranukowym sposobie myślenia, które degraduje uniwersytet przede wszystkim, a także człowieka samego w jego istotnym wymiarze, czyli jako tego całego homo sapiensa. To jest nawet śmieszne, jeśli przyjrzeć się temu z boku, śmieszne jak śmieszny jest alkoholik przekonujący swoich kolegów od kielicha, że już się wyleczył z nałogu i nigdy więcej pić nie będzie.
Jak pewnie już wszyscy wiedzą okoliczności zmuszają mnie do ogłoszenia tutaj pokornej prośby o wsparcie tego bloga. Jeśli ktoś uzna, że moja ośmioletnia, jakże intensywna działalność, warta jest jakiegoś zaangażowania, ponad wpisanie komentarza pod tekstem, będę mu nieskończenie wdzięczny za pomoc.
Bank Polska Kasa Opieki S.A. O. w Grodzisku Mazowieckim,
ul.Armii Krajowej 16 05-825 Grodzisk Mazowiecki
PL47 1240 6348 1111 0010 5853 0024
PKOPPLPWXXX
Podaję też konto na pay palu:
Teraz inne ogłoszenia.
Oto musimy stanąć w prawdzie i ponieść odpowiedzialność za nieprzemyślane decyzje jakie stały się moim udziałem w tym i pod koniec zeszłego roku. Po sześciu latach prowadzenia wydawnictwa wiem już mniej więcej w jakich cyklach koniunkturalnych się poruszamy. Oczywiście nie potrafię tego opisać, ale biorę rzecz na wyczucie. I to wyczucie mówi mi, że jeśli nie zaczniemy już teraz opróżniać magazynu z książek, które na pewno nie będą się dynamicznie sprzedawać, położymy się na pewno. Nic nas nie uratuje. Zanim przejdę do rzeczy, chciałem coś jeszcze zaznaczyć. To mianowicie, że od dziś nie słucham nikogo. Nie biorę pod uwagę żadnych opinii, rad, cudownych przepisów na biznes i zwiększenie sprzedaży, nie robię też nic, co nie jest bezpośrednio związane z moją pracą. Słucham tylko siebie. Howgh. Weźcie to pod uwagę. Teraz clou. Nie sprzedamy nakładu wspomnień księdza Wacława Blizińskiego. To jest dla mnie już dziś jasne. Zajmują one poważną powierzchnię w magazynie i ona musi się zwolnić. Nie sprzedamy tego, bez względu na deklaracje jakie padają na temat tej książki oraz jej autora. Nie sprzedamy jej nawet wtedy jeśli obniżę cenę bardzo drastycznie, bo doświadczenia z obniżaniem cen książek mamy już za sobą i one nas o mały włos nie doprowadziły do katastrofy. Pomysł jest więc taki – wszystko co uzyskamy ze sprzedaży wspomnień księdza Wacława Blizińskiego, pod odliczeniu podatków rzecz jasna, zostanie przekazane na remont kościoła i plebanii w Liskowie, gdzie proboszczem jest dziś nasz dobry znajomy ksiądz Andrzej Klimek. To nie jest ekstrawagancja tak wielka jak „dżdżownica jest to:”, ale uważam, że trzyma jakiś standard. Nie mogę inaczej. Tak więc jeśli ktoś chce pomóc w remoncie kościoła i plebanii w Liskowie, niech kupi jeden egzemplarz książki księdza Blizińskiego i komuś go podaruje.
Zapraszam na stronę www.basnjakniedzwiedz.pl Michał wrócił już z urlopu, więc FOTO MAG jest już czynny. Zapraszam także do Tarabuka, do księgarni Przy Agorze w Warszawie. Do antykwariatu Tradovium w Krakowie, do sklepu Gufuś w Bielsku Białej, do sklepu Hydro Gaz w Słupsku i do księgarni Konkret w Grodzisku Mazowieckim. Nasze książki są także dostępne w Prudniku w księgarni „Na zapleczu” przy ulicy Piastowskiej 33/2
tagi: polska propaganda uniwersytet
![]() |
gabriel-maciejewski |
4 października 2017 09:15 |
Komentarze:
![]() |
sjjj222 @gabriel-maciejewski |
4 października 2017 10:23 |
Gabriel Maciejewski - z całym szacunkiem, ale pańska rozmowa z panem Józefem Orłem we wPolsce.pl wyglądała troszkę tak, jakbyście mieli stały dostęp do planów światowych mocarstw i czerpali informacje bezpośrednio od ich przywódców. Nic was nie jest w stanie zaskoczyć, a polityka nie ma dla tajemnic. Z tą różnicą, że Orzeł przecenia możliwości Chińczyków, a pan Anglików.
![]() |
gabriel-maciejewski @sjjj222 4 października 2017 10:23 |
4 października 2017 10:34 |
Naprawdę tak wyglądała? i tym się in minus różniła od innych rozmów według pana? Czyli co? Powinniśmy mieć wygląd lichy i durnowaty, żeby nie peszyć takich jak pan?
![]() |
stanislaw-orda @gabriel-maciejewski |
4 października 2017 10:40 |
"Nie do pomyślenia jest bowiem, by w jednym kraju istnieli studenci, a w innym nie. Nie byłoby wtedy hierarchii, która jest koniecznym elementem machiny manipulacyjnej obrabiającej nasze mózgi."
Dotyczy to nie tylko studentów.
Np. ta sama reguła dotyczy polityki, bo nie do pomyslenia jest bowiem, by w jednym kraju istniał parlament i partie polityczne , a w innym nie , i dalej bez zmian.
I, rzecz jasna, dotyczy nie tylko polityków.
![]() |
sjjj222 @gabriel-maciejewski 4 października 2017 10:34 |
4 października 2017 10:56 |
Mnie panowie nie speszyli, jeno zadziwili łatwością, z jaką przeniknęli tajemne zamysły mocarzy tego świata.
![]() |
ainolatak @sjjj222 4 października 2017 10:56 |
4 października 2017 11:13 |
tak, to jest zaskoczenie ;)
że istnieją tacy, którzy mają moc łatwego zadziwiania, szczególnie ekspertów nie widzących podstaw - oczywiście bez dostępu do tajnych planów mocarstw - do autorskiej analizy sytuacji na poziomie makro......w zasadzie nie widzą podstaw do jakiegokolwiek myślenia
![]() |
krzysztof-laskowski @sjjj222 4 października 2017 10:56 |
4 października 2017 11:36 |
Tak można mówić, kiedy człowiek zapomina o tym, że ci mocarze tak zwani funkcjonują w bardzo wąskiej przestrzeni religii, polityki i gospodarki.
![]() |
gabriel-maciejewski @sjjj222 4 października 2017 10:56 |
4 października 2017 11:44 |
Wszyscy przenikają je z jednakową łatwością, ale my po prostu stosujemy inne metody przenikania, stąd pańskie wrażenie
![]() |
gabriel-maciejewski @valser 4 października 2017 11:00 |
4 października 2017 11:45 |
Okay
![]() |
jaguar @sjjj222 4 października 2017 10:23 |
4 października 2017 12:08 |
Pan Orzeł to ma dostęp do dawno zrealizowanych planów. Jemu się zdaje, że jedwabny szlak jest potrzebny chińczykom do sprowadzania zachodnioeuropejskiej technologii.
![]() |
Zawierucha @gabriel-maciejewski |
4 października 2017 13:19 |
"Góralczyk napisał całkiem przyzwoity tekst"
Dla mnie ten teks znakomicie uzupełnia pańskie wywody dot. Korei i dziękuję za wspomnienie o nim.
![]() |
beczka @gabriel-maciejewski |
4 października 2017 14:44 |
A tymczasem przy odwróconym taborecie siedząc na jednej ręcę, drugą trzymając szklaneczkę z płynem "Ludwik" Piętak nadaje.
https://www.salon24.pl/u/mediologia/813381,rozancowe-szalenstwo
![]() |
Kuldahrus @gabriel-maciejewski |
4 października 2017 16:29 |
Sama prawda. Dziękuję.
![]() |
Kuldahrus @valser 4 października 2017 11:00 |
4 października 2017 16:37 |
Co do pierwszej części komentarza to dokładnie tak jest. A szkół krawiectwa raczej już w Polsce nie ma.
![]() |
Grzeralts @valser 4 października 2017 11:00 |
4 października 2017 17:34 |
Nie ma szkół krawieckich, ani żadnych innych uczących zawodu. Zawodu wolno się uczyć dopiero po maturze...
![]() |
Czepiak1966 @gabriel-maciejewski |
4 października 2017 22:20 |
Ja tam jestem zwierzę telewizyjno - radiowe: coś mi musi za uchem brzęczeć ( czasami są to moje płyty ) nawet, kiedy czytam.
Z tego wynikają oczywiste konsekwencje tego, że coś jednak do mnie dociera. I dzisiaj właśnie oglądając kątem oka TVP Info zauważyłem jakieś migawki z jakiegoś wywiadu przeprowadzonego w W POLSCE.PL.
Ponieważ pierwszy raz się mi przydarzyło, że zuważyłem w telewizji migawki z W POLSCE.PL, to mam wrażenie, że ktoś przełożył wajhę. Być może przekłada powoli..., na początek próbuje zwrócić uwagę na istnienie tego bytu, a później ma pójść z górki.
![]() |
Szczodrocha33 @valser 4 października 2017 11:00 |
4 października 2017 23:39 |
"Chyba w Polsce sa jeszcze jakies szkoly krawieckie? Z czego sie ci uczniowie ucza? Z podrecznika wydanego za Gierka dostepnego, albo i nie, na jakis portalach hobbystycznych?"
Nie wiem jak jest ze szkolami krawieckimi w Polsce ale pamietam ze kiedys Stanislaw Michalkiewicz podczas swojego wystapienia przytaczal przyklad zapasci jaka panuje w polskiej gospodarce. Mowil ze gdy byl z wizyta w jakims wiekszym miescie (chyba wymienil Torun ale glowy nie dam) i probowal sie dowiedziec jakie sa w tym miescie przedsiebiorstwa czy zaklady przemyslowe powiedziano mu ze sa m. innymi zaklady produkujace meble.
![]() |
tadman @valser 4 października 2017 23:02 |
5 października 2017 08:46 |
To jak z moim Dziadkiem. Do czasu pójścia do gimnazjum mówił gwarą i tam musiał mówić standardem. Dla mnie mówił bez naleciałości, ale wystarczyło, że się zdenerwował i gwara się uaktywniała. Czyli to co piszesz, że powyżej pewnego wieku mało można wskórać, bo mechanizmy są już utrwalone, a w stresie wracamy do tego co już jest introdukowane, a nie później wyuczone.