-

gabriel-maciejewski : autor książek, właściciel strony

O wojnie propagandowej - ciąg dalszy

Jak wiecie mam taką metodę, że szukam podobieństw, nawet powierzchownych. Niektóre z nich znamionują bowiem podobieństwo głębsze, systemowe. W filmie Grzegorza Brauna o Lutrze przedstawiony jest mechanizm propagandowy, żywy i ważny także w kolejnych epokach. Oto Lukas Cranach, mistrz nad mistrze, zajął się na czyjeś polecenie produkcją drzeworytów odbijanych potem w tysiącach egzemplarzy, a przedstawiających ohydę Kościoła Katolickiego i papiestwa. Cranach był człowiekiem poważnym, jednym z najbogatszych w Wittenberdze. Trudno przypuścić, by brakowało mu pieniędzy, wynajęto go, ponieważ był najlepszy i jego nazwisko wiele znaczyło. Wykonywał mniej więcej tę samą robotę co Rops w końcu XIX wieku, tyle, że był lepiej opłacany i bardziej wpływowy. Czy skuteczniejszy? Nie wiem, nie mnie oceniać. Biorąc pod uwagę to co się wydarzyło w Niemczech w XVI wieku i to co się stało we Francji w początkach XX wieku, rzec można, że Cranach był bez porównania skuteczniejszy niż Rops. Powie ktoś – no, ale też pewnie więcej zarabiał. To raczej pewne, nie dość, że więcej to jeszcze w kruszcu. Jego rola, rola malarza nadwornego elektorów saskich, była godna pozazdroszczenia. Cranach nie musiał się wstydzić swojego zawodu i nie musiał się z niego tłumaczyć. Pytanie czy ktokolwiek musiał kiedykolwiek tłumaczyć się ze swojego talentu? Takie panuje przekonanie, że artyści, w kołtuńskim społeczeństwie musieli walczyć o swobodę twórczą i prawo do manifestacji talentu. Trudno, moim zdaniem o bardziej kołtuńskie miasto, niż XVI wieczna Wittenberga, ale Cranach jakoś nie musiał się ukrywać ze swoim talentem (to taki żart dla wtajemniczonych). Powtórzę – nie sądzę, by ktokolwiek kiedykolwiek musiał. Mówię o przeszłości, dziś to co innego, albowiem wolności twórczej jest dziś tyle, że ludzie naprawdę utalentowani muszą się kryć po piwnicach, żeby przetrwać tę erupcję swobody jaka się przelewa przez galerie, muzea i ulice. Dziś sytuacja jest wręcz taka, że propaganda obywa się bez talentów. One są niepotrzebne, a to z tego względu, że nie ma kogo kokietować, ani kogo zwalczać. Dziś propaganda służy karmieniu baranów lub, jak wolicie, trolli. Nie ma hermetycznych społeczności rządzących się swoistymi zasadami, które wyznaczałby standardy, nie ma więc po co produkować jakości prawdziwej ani oszukanej służącej do ich demontowania i kokietowania poszczególnych ich członków. Można coś w jej miejsce podstawić.

No, ale jest pamięć o jakości i pamięć o splendorze jakim otaczano artystów. Tego się tak łatwo nie pozbędziemy, trzeba by spalić wszystkie muzea, zniszczyć książki i zdewastować całą cywilizację sprowadzając ją do poziomu Oświęcimia, żeby się tych zaszłości pozbyć. Tego nikt nie chce, a więc mamy taką sytuację, że niepotrzebni są już mistrzowie, bo propaganda dystrybuowana jest poprzez sztywne i ściśle określone schematy, nie mające nic wspólnego z dawnymi schematami ikonograficznymi. No, ale jest to puste miejsce po prawdziwych mistrzach, a niechby nawet po takim Ropsie. No i na tym pustym miejscu ktoś chce koniecznie stanąć. Bo wiara w to, że wystarczy zająć czyjeś miejsce, by stać się tak samo wielkim jak ten ktoś, co stał tam wcześniej, jest powszechna. Zasadą tą rządzi się rynek dystrybucji treści w Polsce. Idiota Żakowski uchodzi za mędrca, Karolak za przystojniaka, a Tokarczuk za kobietę, podobnie jak Tulli. Oni wszyscy są tak silnie przekonani do swoich racji, że trzeba by ich od owych racji odrywać ładunkami wybuchowymi, bez nadziei jednak, że się ta impreza powiedzie. Nie inaczej jest w sferze antysystemowej. Czy księża redaktorzy z Gościa Niedzielnego nie widzą, że Lisicki to oszust? Zapewne, ale im to nie przeszkadza, bo wiedzą, że ten świat działa w myśl pewnych zasad i to się nie zmieni. Ta pewność jest moim zdaniem zgubna, w którą stronę wypadki by się nie potoczyły. Albo sprawy, którymi wymienieni ludzie podnoszą sobie samoocenę przestaną być całkowicie ważne, a wtedy oni sami również będą nikim, albo system zmieni całkowicie skalę wartości i to co uchodziło za jakość przestanie nią być, a zamieni się w hańbę. No i wtedy ich los będzie podobny. Na razie my, ludzie zainteresowani jakością patrzymy na te dziwolągi i nie chcemy mieć z nimi nic wspólnego. Nikt nigdy nie skłoniłby mnie do przeczytania książki o Lutrze napisanej przez Lisickiego. Mam bowiem całkowitą i absolutną pewność, że Lisicki pozbawiony jest talentu, książki zaś które wydaje służą temu jedynie, by utrzymać go w opustoszałej niszy z napisem – pisarze i myśliciele. To mu jest potrzebne do kariery medialnej, bez tego nie może jej kontynuować. No, ale – zapyta ktoś – może tak znaleźć prawdziwego myśliciela i pisarza, a Lisickiego wykopać? To nie jest możliwe, bo wtedy okaże się, że ten nowy zacznie wywijać takie sztuki, od których cały system propagandy się zachwieje i trzeba będzie na nowo obsadzać stanowiska. A kogo na to stać? Kto sobie może dziś pozwolić na takie ryzyko? Jak widzicie stan przeze mnie opisany przypomina żywo to, co znajdujemy w pamiętnikach Vollarda, tyle tylko, że u nas w Polsce, zarówno państwo jak i Kościół wspierają tamtych. Czynią to, ponieważ uważają, że postępowanie to daje im gwarancję trwania. Nic nie daje takiej gwarancji, i niedawno było o tym czytanie w kościele – kiedy będą mówili pokój i bezpieczeństwo, przyjdzie na nich zagłada. To samo jest ze sferą propagandy – kiedy wszystko już będzie ustalone, a budżety podzielone, przyjdzie ktoś i ten cały układ unieważni. Oby tak się stało jak najszybciej. Czy będzie to Grzegorz Braun, który zrobił ten fantastyczny film o Lutrze? Nie przypuszczam. Grzegorz Braun może być jedynie prekursorem nowych prądów, za którym powoli będą podążać inni. Jeśli mógłbym coś doradzić Grzegorzowi w tym wielkim dniu jego bezwzględnego sukcesu, bo film o Lutrze już jest sukcesem, to powiedziałbym tak – trzeba się wystrzegać namaszczania następców i nie wskazywać akolitów. No chyba, że można im dać jakieś trwałe gwarancje sukcesu. Łatwo bowiem narobić sobie wrogów, którzy nie wybaczą tego, że źle i za wysoko oceniono ich możliwości. No, ale mam nadzieję, że Grzegorz Braun wie takie rzeczy i bez moich dobrych rad. Cieszmy się wszyscy, bo reżyser wrócił do formy i oby mu to zostało na dłużej.

 

Bardzo dziękuję wszystkim, którzy przez ostatnie miesiące wspierali ten blog dobrym słowem i nie tylko dobrym słowem. Nie będę wymieniał nikogo z imienia, musicie mi to wybaczyć. Składam po prostu ogólne podziękowania wszystkim. Nie mogę zatrzymać tej zbiórki niestety, bo sytuacja jest trudna, a w przyszłym roku będzie jeszcze trudniejsza. Nie mam też specjalnych oporów, wybaczcie mi to, widząc jak dziennikarskie i publicystyczne sławy, ratują się prosząc o wsparcie czytelników. Jeśli więc ktoś uważa, że można i trzeba wesprzeć moją działalność publicystyczną, będę mu nieskończenie wdzięczny.

Bank Polska Kasa Opieki S.A. O. w Grodzisku Mazowieckim,

ul.Armii Krajowej 16 05-825 Grodzisk Mazowiecki

PL47 1240 6348 1111 0010 5853 0024

PKOPPLPWXXX

Podaję też konto na pay palu:

[email protected]

Przypominam też, że pieniądze pochodzące ze sprzedaży wspomnień księdza Wacława Blizińskiego przeznaczamy na remont kościoła i plebanii w Liskowie, gdzie ksiądz prałat dokonał swojego dzieła, a gdzie obecnie pełni posługę nasz dobry znajomy ksiądz Andrzej Klimek.

Zapraszam też do sklepu FOTO MAG, do księgarni Przy Agorze, do Tarabuka, do antykwariatu Tradovium w Krakowie, do sklepu GUFUŚ w Bielsku Białej i do sklepu HYDRO GAZ w Słupsku i do księgarni Konkret w Grodzisku Mazowieckim.

 



tagi: kościół  państwo  luter  braun 

gabriel-maciejewski
23 listopada 2017 06:44
5     1796    6 zaloguj sie by polubić

Komentarze:

qwerty @gabriel-maciejewski
23 listopada 2017 08:31

bardzo dobry tekst

zaloguj się by móc komentować

parasolnikov @gabriel-maciejewski
23 listopada 2017 09:27

Prawdę mówiąc myślałem, od że ta część Cię bardziej poruszy:
" O len się stara i wełnę,
pracuje starannie rękami.
Wyciąga ręce po kądziel,
jej palce chwytają wrzeciono. "
Bo do mnie trafiło mocno :)

zaloguj się by móc komentować

Maryla-Sztajer @gabriel-maciejewski
23 listopada 2017 15:22

Jeśli się zajmie puste/opróżnione miejsce po mistrzu... Gorszy pieniądz wypiera lepszy, co odnosi się i do tej dziedziny.

Wszelkie pudelki i plotki itp pełne są codziennych doniesień z życia kilku celebryckich nazwisk. Najdorobniesze wydarzenia z ich życia są komentowane. Konieczne jest odnotowywanie ich 'wpadek' które są czysto umowne. Innym razem to samo będzie atutem. Kto jest odbiorcą tej sieczki? Nie znam statystyk.

Z drugiej strony łowy na 'mam talent'...w wielu różnych programach centralnie i regionalnie.

Łatwo uwierzyć, że "ja jestem lepszy" . Lepiej gram czy śpiewam (często istotnie) niż te celebrytki fotografujące się na ściankach (w wypożyczonych z sieciówki na tę okazję strojach).

I pytanie młodego człowieka: co jeszcze u licha mam zrobić, zeby samemu zaistnieć?.

Fabryka złudzeń.

.

Od kiedy słowo tradycja straciło swa moc, wyparte przez słowo postęp, nie ma czasu na dojrzały namysł. Poradzenie się u kogoś starszego - w rodzinie.

A Kościół zaczął coraz bardziej nerwowo gonić i nadganiać. To jest skazane na klęskę.

Z prostej przyczyny. Postęp niesie jako atrakcję wyzwolenie z dawnych norm. Kto sobie to ceni, dla tego naśladowcza oferta Kościoła, podobna muzyka, gitary na mszy itp.. jest absolutnie nieatrakcyjne. Bo pozbawione tego dodatku dekadencji ta muzyka itd nie mają żadnej jakości.

Lub bardzo słabą w stosunku do orginału.

W zestawieniu z demoniczną czy transową muzyką światowych zespołów, zawodzenie przy gitarze o cnotach świętych - jest mdłe.

Młody widzi, że w kościele (jeśli już tam wejdzie) jest tak samo, tylko mniej ciekawie.

Starzy wzychają by pan organista zagrał choć czasem dawną pieśń, śpiewaną od młodości.

.

To jest ten brak jakości. Ani tego co stare choć może nie nadzwyczajne, ale bliskie sercu, ani tego co stare i pełne mocy przez wielkość muzyki.

.

Podobnie z formami architektonicznymi, obrazami ...

.

 

zaloguj się by móc komentować

Maryla-Sztajer @gabriel-maciejewski
23 listopada 2017 15:39

Bardzo dobrym przykładem ponadczasowości piękna sztuki jest barokowa muzyka przechowana przez Indian do dziś, mimo zniszczenia redukcji jezuickich.

Jaka silna legenda musi towarzyszyć zachowanym nutom, że 'uniosła' i ochroniła tamte zapisy nutowe.

.

 

zaloguj się by móc komentować

Kuldahrus @Maryla-Sztajer 23 listopada 2017 15:22
23 listopada 2017 16:14

To prawda. Z wprowadzaniem nowych instrumentów jeszcze by jakoś uszło, gdyby brali się za to ludzie którzy umieją grać.

zaloguj się by móc komentować

zaloguj się by móc komentować