-

gabriel-maciejewski : autor książek, właściciel strony

O technicznych różnicach między romantyzmem a pozytywizmem

Każdy musiał przejść przez tę gehennę, jaką była nauka języka polskiego w szkole, a szczególnie charakterystyka epok literackich, czyli czegoś, co nigdy nie istniało, istnieć nie mogło i istnieć nie będzie. Szkoła bowiem w Polsce zajmuje się rozpowszechnianiem fikcji i zmuszaniem zdrowych i normalnych ludzi do podejmowania wysiłku umysłowego służącego w istocie deprawacji. Co to jest romantyzm i co to jest pozytywizm? Nie są to żadne epoki literackie, jak się zdaje urzędnikom od edukacji i kultury, a także niektórym nauczycielom. To są sposoby dystrybucji treści na obszarze objętym zaborami, ze szczególnym wskazaniem na zabór rosyjski. Są to także sposoby dystrybucji treści w środowiskach emigracyjnych. Już to powinno wszystkim dać do myślenia, albowiem zorganizowana dystrybucja, w sytuacji kiedy nie ma polskiego ministerstwa edukacji, ani żadnych innych instytucji, jest po prostu podejrzana. Nic więcej utworów zaliczanych do nurtu romantycznego nie różni od treści pozytywistycznych. Ktoś powie, że jednak różni, bo Kordian różni się przecież od Lalki. Są to różnice powierzchowne i nieistotne, na których skupia się właśnie polska szkoła. Zapoznam teraz wszystkim ze szczegółowymi elementami owej dystrybucji, które rzutują na przekaz poszczególnych utworów. Taki Mickiewicz był całkowicie zależny od wydawcy. Konia z rzędem temu kto pamięta jego nazwisko i umocowania. Ja w tej chwili także nie pamiętam, a nie mam czasu sprawdzać, ale jak ktoś znajdzie minutkę, nie się przekona kim byli wydawcy Mickiewicza, którzy eksploatowali jego poezję gdy żył. Słowacki był zależny do matki i jej pieniędzy, a widać to w całym festiwalu deficytów, jakie ujawnia w swojej twórczości. Ponoć też grał na giełdzie. Ciekawe kto go w to wtajemniczył i ile rzeczywiście zarobił, a także na co to wydał. Dystrybucja poezji romantycznej miała charakter środowiskowy. Była przeznaczona dla mocno już znudzonych i zdeprawowanych kół emigrancko-arystokratycznych, przerośniętych agenturą rosyjską. Ludzie ci usiłowali porozumiewać się szyframi, co dziś odbierane jest jako nowatorstwo formalne.

Jeszcze Krasiński, który był zależny od swojego ojca, zaprzedanego Petersburgowi, kształtującego wyobraźnię syna i narzucającego mu sznyt antysemicki, albowiem był antysemityzm jednym z filarów samodzierżawia. Żaden z tych autorów nie wpływał za życia na szersze masy mówiące po polsku, nawet jeśli drukowany był w gazetach. Misja bowiem prasy, szczególnie żydowskiej, była inna niż misja w jaką wierzyli poeci romantyczni. Nie usiłując jej bynajmniej realizować, ale ględząc o niej bez przerwy i opamiętania. Próba wprzęgnięcia Mickiewicza w plany i propagandę tej prasy zakończyła się jego otruciem.

Wszyscy autorzy pozytywistyczni byli przede wszystkim dziennikarzami. Ich warsztat, misja i temperament były natury gazeciarskiej, czyli doraźnej, płaskiej, adresowanej do masowego odbiorcy. W tym zostali wychowani i w taki sposób – masowy – rozumieli dystrybucję. Zrezygnowali z romantycznych szyfrów, tajemnic i rzekomych głębi, na rzecz prostych i czytelnych emocji. Byli o wiele bardziej emocjonalni w rozumieniu współczesnym niż romantycy - gromadka ponurych cwaniaków, usiłujących wyrwać się spod kurateli oficera prowadzącego, matki albo ojca poprzez stworzenie pewnego złudzenia, wskazującego, że ich myśli i plany dalekie są od spraw tego świata.

Pozytywistom płacono wierszówkę. Był to szczęśliwy czas dużych wierszówek, zaliczek wypłacanych na poczet przyszłych felietonów i reportaży, czas, który nigdy już nie wróci. Pozytywiści znajdowali się w o wiele bardziej komfortowej sytuacji. Pomiędzy nimi bowiem a czytelnikiem nie było żadnych pośredników o naturze cerbera. I nie pokładano w nich przesadnej wiary, co tylko im pomogło. Mogli robić co chcieli, pod warunkiem, że nie weszli w drogę cenzurze. No, a wszyscy wiemy czym była carska cenzura - kaszką z mleczkiem, jeśli porównać ją z cenzurą nawet taką jak znana z późnego PRL.

Prasa, a tytułów było wówczas naprawdę dużo, potrzebowała autorów i tekstów. Każdy więc miał szansę. Wobec słabości cenzury i zmiany formuł dystrybucji, zatrute treści produkowane przez romantyków, przerobione na bardziej strawną papkę przez pozytywistów mogły wreszcie trafić pod strzechy. Były to – podkreślam – w wymowie te same treści. Różnił je jedynie sposób dystrybucji oraz mniejsza kontrola aparatu cenzury, który w czasach pozytywistów był zinstytucjonalizowany, a to znaczy, mniej groźny. Nie można bowiem sobie było wyobrazić, że jakiś agent ochrany zainstalowany w redakcji donosi na Sienkiewicza czy nawet na Krzywickiego, a ten potem zostaje zesłany na Syberię. Romantyków pilnowali szpicle osobiście zainteresowani tym, by wsadzać pojedynczych ludzi i inkasować za to pieniądze. Poza tym sami romantycy byli częścią aparatu opresji, w co dziś nikt nie chce uwierzyć.

Kłopoty całe, w tym także nasze kłopoty w szkole, miały swoje źródło w tym iż pozytywiści, zachłyśnięty swobodą i wysokością zaliczek, a także nakładami, w jakich wydawano ich książki, wierzyli iż jedyną sensowną misją jaką mają, jest propagowanie wiary w literaturę romantyczną. Większość z nich wierzyła także w socjalizm. Niestety okazało się w pewnym momencie, że pozytywistyczna proza i jej gazeciarski charakter nie spełniają misji, jakie dla nich wymyśliły organizacje międzynarodowe. I przez to właśnie prasa i wydawnictwa w Polsce zostały gruntownie zreformowane. Na czele reformy, odbywającej się poza strukturami państwa, a dokonanej za pomocą przekupionych urzędników wydających koncesje na druk, stanęła rodzina Natansonów. Niestety nie dało się już zamknąć do kufra wielu pozytywistycznych autorów, którzy zaczęli coś tam dziamdziać po swojemu, pisać jakieś krytyki rewolucji, chwalić ziemiaństwo, domagać się rewizji poglądów socjalistycznych. Trzeba było wykreować autorów nowych, dojrzalszych, takich, którzy twórczość swoją zwiążą z nowymi nurtami w nauce. Autorów, którzy zrezygnują z baśniowości i mitologizacji historii, a pójdą raczej w stronę psychologizowania i obyczajowości, które z kolei staną się tłem dla kreacji postaw naprawdę godnych naśladowania. Niestety nawet drastyczne podniesienie honorariów, nie wywołało przesadnego zainteresowania tymi propozycjami. No, ale pojawił się Żeromski i to on został krzyknięty nowym wieszczem, albowiem nawet Natansonowie nie mogli wyrzucić na śmietnik romantycznego klucza do serc Polaków. To zaś świadczyć może tylko o jednym – osobiste zainteresowanie agentów w donoszeniu na bliźnich jest najważniejszym elementem wszystkich aparatów opresji. Te zaś nie mogą się przesadnie unowocześniać, albowiem zostaną przejęte przez organizacje sprawniejsze w działaniu. Nawet jeśli tym organizacjom uda się zwerbować tylko jednego gamonia i będzie to ktoś tak żałośnie pretensjonalny, jak pan Stefan.

 

https://basnjakniedzwiedz.pl/produkt/kredyt-i-wojna-tom-i-2/

 

https://basnjakniedzwiedz.pl/produkt/kredyt-i-wojna-tom-ii/



tagi: propaganda  promocja  romantyzm  pozytywizm  technikalia  aparat opresji 

gabriel-maciejewski
20 sierpnia 2021 09:09
10     1799    12 zaloguj sie by polubić

Komentarze:

ewa-rembikowska @gabriel-maciejewski
20 sierpnia 2021 09:23

W Warszawie, w okresie międzypowstaniowym była to księgarnia braci Merzbachów. 

Samuel Henryk Merzbach (ur. 1798? w Poznaniu, zm. 23 lipca 1874 w Warszawie) – polski księgarz i wydawca oraz niemieckojęzyczny poeta żydowskiego pochodzenia.

Urodził się w rodzinie żydowskiej, jako syn kupca poznańskiego Henryka Merzbacha i jego żony Balbiny (zm. 1849). Jego braćmi byli Ludwik Merzbach i Zygmunt Merzbach. Około 1816 przeprowadził się do Warszawy, gdzie rozpoczął praktykę księgarską u Natana Glücksberga. W 1830 wraz z bratem Zygmuntem założył księgarnię przy ulicy Miodowej. Z czasem przy księgarni powstała wypożyczalnia i czytelnia, która stanowiła miejsce spotkań literatów i uczonych. Sprzedawał zakazane dzieła Słowackiego, wydał Poezje Mickiewicza.  W późniejszych latach uzyskał zezwolenie na wydanie dzieł zebranych wieszcza Adama.

zaloguj się by móc komentować

gabriel-maciejewski @ewa-rembikowska 20 sierpnia 2021 09:23
20 sierpnia 2021 09:25

Zwracam uwagę na zestawienie - zakazane i uzyskał zezwolenie. Potwierdził stan faktyczny za pomocą łapówki wręczonej odpowiedniemu urzędnikowi

zaloguj się by móc komentować

Andrzej-z-Gdanska @gabriel-maciejewski
20 sierpnia 2021 09:55

Cytuję:

Każdy musiał przejść przez tę gehennę,...   i kilka zdań jeszcze.

Za to należy się (przynajmniej ode mnie) Nobel!

A teraz czytam dalej, bo dalej też jest ciekawie. :))

Nie napisałem o co mi chodzi. Chodzi o to, że wreszcie "zrozumiałem", że jestem całkiem normalnym człowiekiem!

zaloguj się by móc komentować

klon @Andrzej-z-Gdanska 20 sierpnia 2021 09:55
20 sierpnia 2021 11:20

>>>Nie napisałem o co mi chodzi. Chodzi o to, że wreszcie "zrozumiałem", że jestem całkiem normalnym człowiekiem!<<<

Choć wielu próbuję przekonać że jest inaczej. :)  

zaloguj się by móc komentować

Magazynier @gabriel-maciejewski
20 sierpnia 2021 11:30

"Była przeznaczona dla mocno już znudzonych i zdeprawowanych kół emigrancko-arystokratycznych, przerośniętych agenturą rosyjską. Ludzie ci usiłowali porozumiewać się szyframi, co dziś odbierane jest jako nowatorstwo formalne."

Za to dla odmiany Słowacki wprowdził nowy powiew, rzekłbym znad Albionu. Trzasnął drzwiami jak mistrz Adam zapowiedział kolaborację z Towiańskim. Stąd mamy poszlakę na temat kto wtajemniczył mistrza Juliusza w arkana giełdy.

Wydawcy mistrza Adama: pierwszy utwór Do Joachima Lelewela wyszedł w 1804 spod prasy Antoniego Marcinkowskiego. W latach 20-tych drukowali go jak najpoprawniej politycznie wg dzisiejszych standardów, a i ówczesnych gdzieniegdzie też, np. w II Republice w kołach republikańskich i na Albionie, Samuel i Henryk Marzbachowie, przybyli do królestwa W-wskiego z Poznania. Rzecz jasna mam na myśli szczytne ideały multikulti. 

I czego oni szukali pod ruskim zaborem? Tam wszak antysemityzm. Pruski zabór bardziej oświecony. Wszak tam  Moses MendelssohnGotthold Ephraim LessingImmanuel Kant, Christian Wolff, Królewiec, te sprawy. A carstwie moskiewskim ciemnota i zabobon. Aha, spełniali obowiązek multikultiralny, nieśli kaganiec oświecenia, winowat, kaganek rzecz jasna. Jak w pysk pasował na polski pysk. Ale jak to? Drukowali romanty. I ten niósł oświece i pozyty? ...  Ożesz ... Maciejewski znowu ma rację. 

zaloguj się by móc komentować

Andrzej-z-Gdanska @gabriel-maciejewski
20 sierpnia 2021 15:27

W odpowiedzi, w temacie dotyczącym " technicznych różnic", odpowiadam:

Romantyzm i pozytywizm na przykładzie mojej edukacji

Pierwsza Pani (może romantyczka, a na pewno lekko znudzona) od polskiego w technikum chyba była "zesłana" do naszej szkoły, żeby przyszłych techników nauczyć wrażliwości w obcowaniu z literaturą polską - syzyfowa praca! Uczyliśmy się, a potem, np. recytowaliśmy słynny fragment "Krzyżaków". Cytat:

Jak podaje kronika Jana Długosza, rankiem 15 lipca 1410 roku do obozu Władysława Jagiełły przybyli krzyżaccy heroldowie z niezwykłym przesłaniem – przynieśli dwa nagie miecze i wypowiedzieć mieli następujące słowa:

"Najjaśniejszy królu! Wielki mistrz pruski Ulryk śle tobie i twojemu bratu [...] przez nas heroldów, te dwa miecze w pomoc do zbliżającej się walki, abyś przy tej pomocy i orężu ludu twojego nie tak gnuśnie i z większą niżeli okazujesz odwagą wystąpił do bitwy; a iżbyś się nie chował w tych gajach i zaroślach, ale na otwartym polu wyszedł walczyć [...]."

Czytaj więcej: https://histmag.org/Krzyzacki-zart-grunwaldzkie-dwa-nagie-miecze-17139

Chyba Sienkiewicz inaczej to ujął, ale sens był ten sam. Fragment do nauki był dłuższy niestety.

Druga, starsza Pani (raczej pozytywistka) przykładała dużą wagę do wypracowań na zadane tematy. Dla mnie to była katorga. Potrafiłem "zaczernić" najwyżej jedną lub półtora, góra dwie strony papieru kancelaryjnego w linię, a linie były w dość dużej odległości od siebie. Chyba dostawałem 3 "z litości". Mieliśmy kolegę, którego nazywaliśmy Wacek, a może tak miał na imię. Wacek potrafił napisać wypracowanie na conajmniej 14 stron! Pani, chyba zamykała oczy, a Wacek czytał całość, co dla nas było ulgą, bo nie byliśmy wtedy pytani. Niestety słabo mu przychodziło przeczytanie "swojego" i napisanego swoim pismem wypracowania i "dukał" niemiłosiernie. Nie mówiąc o intonacji. Wyglądało tak jakby niewiele rozumiał z tego co przepisał. Dopiero koledzy powiedzieli mi później, że on przepisywał tzw. bryki, ale Pani to nie przeszkadzało i zawsze dostawał 5!  :)))

zaloguj się by móc komentować

chlor @gabriel-maciejewski
20 sierpnia 2021 15:58

Rzeczywiście, podstawa nauki szkolnej to był podział na epoki literackie i pisanie wypracowań o tym ile w Wokulskim siedzi procent romantyka a ile pozytywisty. Definiowanie epok bez wyjaśnienia dlaczego autorzy w zmieniającej się sytuacji politycznej zmieniali formę i częściowo treść. Nie daj Boże pomylić epoki!. Oblałem pisemny na maturze, bo zapisałem Żeromskiego do pozytywistów, musiałem poprawiać ustnie.

 

zaloguj się by móc komentować

Brzoza @chlor 20 sierpnia 2021 15:58
20 sierpnia 2021 20:08

:). Trochę śmiesznie, ale jak to jest tak jasno napisane, to "nasza" centralistyczna szkoła wydaje się być po pierwsze miejscem do takiej tresury, aby nie mieć zbyt dużego kontaktu z rzeczywistością.

zaloguj się by móc komentować

Brzoza @gabriel-maciejewski
20 sierpnia 2021 20:26

Mogli by być minimalnie uczciwymi i zamiast jakichś dupereli o Żeromskim na pierwszych zajęciach jasno wytłumaczyć uczniom, że jak chcą nie zostać wywaleni, stygmtyzowani i się czegoś nauczyć, to trzeba zrozumieć, że największą świętością w szkole jest działanie np - jak zagwiżdżą to klaskać, jak zagwiżdżą i zadudnią to kucnąć i szczekać. Na pewno w tych warunkach byliby prymusi i Panie nauczycielki głęboko przekonane o nisieniu kaganka pod strzechy (Pan Maciejewski - "aby się wszysko sfajczyło" :-) :-) ) tłumaczący o zaletach jednego kucania nad drugim i że ci zacofańcy, którym to uwłacza nie idą z chuchem czasu, ale sytuacja byłaby jaśniejsza.

zaloguj się by móc komentować

Brzoza @gabriel-maciejewski
20 sierpnia 2021 20:29

Aby się wszystko sfajczyło to jednak nie jest cytat, ale sens zachowałem :-)

zaloguj się by móc komentować

zaloguj się by móc komentować