-

gabriel-maciejewski : autor książek, właściciel strony

O sztuce i ekonomii

Zwyczaj, który tu przyjęliśmy czyli zwyczaj narzucania siatki ekonomicznej na problemy zwane zwykle kulturowymi, daje bardzo ciekawe efekty. Lało przez całą noc, nie mogłem spać, a kiedy już zasnąłem przyśnił mi się facet, który próbował wyrwać mi reflektor z auta i drugi, który chciał usiąść na siedzeniu pasażera obok mnie. Obudziłem się i zacząłem myśleć o problemach następujących: jaka jest dynamika relacji pomiędzy mecenasem a artystą i jakie są jej konsekwencje dla rynku przedmiotów zwanych sztuką? Wielu ludzi lubi fascynować się złożonymi stosuneczkami pomiędzy krnąbrnym malarzem czy rzeźbiarzem, a bogatym i wpływowym mecenasem. To jest wdzięczne pole do spekulacji, które zwykle prowadzą spekulujących w kierunku homoseksualizmu, albo przynajmniej jakichś głębokich emocjonalnych fascynacji, które rodzą się pomiędzy dwoma niemłodymi przecież mężczyznami. I tak mamy następujące pary – Michał Anioł i papież Juliusz II, Leonardo i król Franciszek I, Wojciech Kossak i Wilhelm II. Wymieniłem pierwszych z brzegu, których pamiętałem, bo nie mam przecież czasu, żeby kwestie te omawiać na większej liczbie przykładów. Myśli moje nie popędziły w kierunku, o którym napisałem wyżej, ale w innym zupełnie. Zadałem sobie jedno proste pytanie – gdzie tam jest pośrednik? Nie ma. Mamy zlecenia na wielkie pieniądze, mamy budżety i ideę propagandową, która organizuje przestrzeń najważniejszego miasta na świecie czyli Rzymu, a jeśli weźmiemy pod uwagę dwa ostatnie przykłady to przestrzenie dwóch dość istotnych, europejskich dworów. I w negocjacjach nad tą organizacją przestrzeni nie bierze udziału żaden pośrednik? To jest aż dziwne, bo każdy wie dobrze, jak trudno pozbyć się pośredników, kiedy w grę wchodzą naprawdę wielkie budżety. Jak więc było ? Czy tych pośredników nie było naprawdę, czy może byli i to oni aranżowali spotkania pomiędzy mecenasem a artystą. Jeśli idzie o Kossaka i Wilhelma II, to sprawa jest jasna, rzecz zaaranżował Fałat, których chciał się Kossakiem posłużyć, ale wyszedł na tym, jak Zabłocki na mydle. Jak było w innych przypadkach nie wiem, ale sądzę, że inaczej. Trzeba by się było zastanowić kto kreował malarzy dworskich i czy prócz zleceń władcy realizowali oni jakieś inne zlecenia, a jeśli tak to w jakim czasie, przez kogo zamawiane i jak to wpływało na dynamikę rynku, którą czasem nazywa się sławą.

Być może sprawy te są dla wielu osób oczywistością, ale dla mnie są zagadką, a myślę o nich ponieważ w przyszłym i następnym tygodniu czeka mnie poprawianie komiksu Sacco di Roma, w którym pojawi się Michał Anioł. Nie będzie to łatwe, ze względu na dynamikę tego projektu, to znaczy ze względu na kształt i wygląd plansz. Niestety ani ja ani autor rysunków, czyli Tomek Bereźnicki, nie uzyskamy, jak Michał Anioł, legitymacji od żadnej władzy, jakość tego albumu będzie oceniona tylko przez Was i być może przez Was zostanie doceniona. Realizując wszystkie swoje pomysły nie mogę się uwolnić do dręczącej mnie myśli, a tyczącej się tego, że jestem skończonym durniem, zabierając się za to wszystko. Sprawy bowiem wyglądają zdaje się tak – wielkie zlecenia polityczno-propagandowe napędzają rynek i kreują koniunktury przez dekady, a nawet stulecia. Dzieje się tak poprzez naśladownictwa, konkurencję, a także poprzez chęć przejęcia budżetów, które na różne zlecenia wykładają inni, zawistni sponsorzy. Wielkie zlecenia polityczno-propagandowe stworzyły nowożytną kulturę europejską, która następnie została przejęta przez pośredników, dla których istnienie rynku było kwestią życia lub śmierci. Należało za wszelką cenę utrzymywać dynamikę tego rynku, a mówimy cały czas o rynku przedmiotów sztuki, które przestały być z czasem elementami porządkującymi wyobraźnię mas, a stały się czymś innym – rozrywką, komunikacją, dekoracją, upominkiem. Te nowe funkcje nadawał przedmiotom pośrednik, który był częścią jakieś organizacji. My nie znamy ani tego pośrednika, ani nazwy organizacji, ale wiemy, że tak musiało być – jeśli jest towar i popyt, musi być pośrednik i on musi być wyspecjalizowany. Ja nie twierdzę, że to od razu musiał być żyd, ale każdy pamięta anegdotę ze wspomnień Wojciecha Kossaka, o tym, jak jego ojciec Juliusz malował akwarelki, a za nim stał jego żydowski kolega, który porywał je, jeszcze mokre i leciał z tym na giełdę. Ta mieściła się w jakimś lokalu, gdzie urzędowała większa ilość pośredników, faktorów i agentów. Nie mieli oni pojęcia ani o ikonografii dzieła, ani o technice, nie znali się też na koniach, ale za to rozumieli rynek. Oni nim wręcz oddychali, byli jego twórcami.

I teraz dochodzimy do kwestii niezwykle delikatnej – jak wielkość budżetów na zlecenia polityczno-propagandowe wpływa na zachowanie pośredników. To jest istotne, bo czasem ktoś usiłuje wmawiać ludziom, że sztuka ewoluuje i zmienia się według jakichś rozpoznawalnych i dających się logicznie uzasadnić zasad. To są brednie. Prace Kozyry nie mają nic wspólnego z pracami Leonarda. Ewoluuje jednak rynek, a jego ewolucja przebiega według następujących zasad. Wielki mecenas, nieważne – papież czy państwo – musi chronić przed pośrednikiem budżety na propagandę i reprezentację, musi też chronić i strzec zasad, które gwarantują jakość tej reprezentacji. Upraszczając wszystko w sposób straszliwy przyjmijmy, że w epoce nowożytnej gwarantem jakości, a co za tym idzie gwarantem wysokości budżetu była sława artysty. Suma tych sław została tu przeze mnie określona dynamiką rynku. W miarę jak na rynku sztuki przybywało pośredników, szykujących zamachy na budżety lub kreujących własne w myśl nowych zasad, potrzebna była jakaś instytucja, która będzie gwarantem jakości nie tylko dzieła, ale także gwarantem wielkości i powagi mecenasa. Budżety bowiem, kreowane przez pośredników, nie znających się na koniach, technice malarskiej i chrześcijańskiej ikonografii, zaczęły dorównywać budżetom wielkich mecenasów. Pośrednicy też chcieli zarabiać i zaproponowali, bogacącej się klienteli inne, także ciekawe jakości, za które można było płacić. To znaczy, nie oni zaproponowali, ale wskazani przez nich ludzie, których opłacało się jakimś groszem.

Gwarancją więc jakości zleceń państwowych została akademia. I ona gwarantowała też wysokość budżetów przeznaczanych na sztukę przez państwo. To musiało nieźle wkurzyć pośredników. Tak myślę. Zwalczanie akademii i nowe propozycje artystyczne, mają oczywiście związek z ikonografią, końmi, techniką i różnymi nowinkami, ale mają też, w mojej ocenie, ścisły związek z budżetami, na które łakomili się pośrednicy. Sytuacja, którą tu opisuję jest oczywiście modelowa, uproszczona i domaga się jakichś uszczegółowień, jakiegoś opracowania zatytułowanego - „Historia sum przeznaczanych na realizację zleceń artystycznych”. Nic takiego rzecz jasna nie zostanie napisane. To jest oczywiste, ale czasem miło sobie o tym pomyśleć, szczególnie jeśli człowiek zabrał się za wydawanie wysokiej jakości komiksów opowiadających o czasach Michała Anioła, w chwili, kiedy nic nie wróży, by pojawiła się najmniejsza choćby koniunktura kreowana przez ośrodki władzy, dotykająca tych tematów. Dlaczego ja się upieram, że pośrednicy wynajmują ludzi do kreowania koniunktur w opozycji do wielkich zleceń i wielkich budżetów? Bo widzę, czym się zajmują historycy sztuki. Czy któryś może napisał biografię Kossaka? Nie przypuszczam. Oni nawet biografii Kozyry nie napiszą, bo i o czym tu pisać. Mają za to inne zatrudnienia, które narzuca im pośrednik. Weźmy choćby takiego Gorzelika, dyplomowanego historyka sztuki z aspiracjami. O proszę

 

https://wpolityce.pl/spoleczenstwo/460181-wulgarna-reakcja-separatysty-gorzelika-na-pewne-zaproszenie

 

Na dziś to tyle, wracam do socjalizmu, którego już znieść nie mogę. Muszę to skończyć jak najszybciej.

 

Zapraszam do księgarni www.basnjakniedzwiedz.pl do sklepu FOTO MAG, do księgarni Przy Agorze i na stronę www.prawygornyrog.pl

 

 

Tak się niestety składa, że dynamika rynku (a nie mówiłem, a nie mówiłem) w związku z okrągłymi rocznicami politycznych sukcesów Polski, jest tak słaba jak nigdy chyba do tej pory. Mamy wielkie plany dotyczące tłumaczeń, które od kilku lat są realizowane z budżetów, generowanych bieżącą sprzedażą. Niestety budżety te nijak nie pokryją dalszych, będących w trakcie realizacji projektów. Jeśli więc ktoś ma taki kaprys, żeby wspomóc mnie w tym dziele i nie będzie to dla niego kłopotem podaję numer konta. Ten sam co zwykle

 

47 1240 6348 1111 0010 5853 0024

i pay pal [email protected]

Jestem tą koniecznością trochę skrępowany, ale ponieważ widzę, że wielu mniej ode mnie dynamicznych autorów nie ma cienia zahamowań przed urządzeniem zbiórek na wszystko, od pisania książek, do produkowania filmów włącznie, staram się odrzucić skrupuły. Jak nic się nie zbierze trudno, jakoś sobie poradzę…

 



tagi: propaganda  artyści  budżet  mecenat  pośrednik 

gabriel-maciejewski
21 sierpnia 2019 09:24
24     2663    11 zaloguj sie by polubić
Postaw kawę autorowi! 10 zł 20 zł 30 zł

Komentarze:

cbrengland @gabriel-maciejewski
21 sierpnia 2019 10:29

Pisałem o tym już nie raz ale bylo to dla mnie wyjątkowe zdarzene i to na początku mojej "angielskiej drogi życiowej",  gdy znalazlem sie w tym Liverpoolu i w tym pubie, gdzie Beatlesi zaczynali i co ... i nic. Dla mnie już wtedy maski opadły.

zaloguj się by móc komentować

pike @gabriel-maciejewski
21 sierpnia 2019 11:00

Zapewne nadworni malarze pełnili także "inne funkcje".

Nie przypadkiem portreciści Wazów w tym czasie,  to przeważnie Holendrzy:

Peter Danckerts de Rij, Pieter Claesz Soutman, Wilhem Hondius, Tylman z Gameren....

W 1624 roku królewicz Władysław udał się w roczną podróż po Europie, był z nim

między innymi Albrecht Radziwiłł, ponoć tylko ci dwaj wydali około 300 tysięcy złotych na

zakup dzieł sztuki....

A na walkę z Tatarami kasy nie było (ponoć za szybko uciekali), a jeszcze płacono im trybut, żeby nie przesadzali z tymi najazdami...

Trybuty płacono w złocie. Nie przyjmowano go w innej walucie.

 

zaloguj się by móc komentować

olekfara @gabriel-maciejewski
21 sierpnia 2019 11:08

"Realizując wszystkie swoje pomysły nie mogę się uwolnić do dręczącej mnie myśli, a tyczącej się tego, że jestem skończonym durniem, zabierając się za to wszystko...."

W rolnictwie jest jescze gorzej i straszniej. Wygląda na to, że od 2020 roku każdy rolnik będzie mial osobistego kontrolera, bo jak inaczej można przeanalizować kilka milionów zdjęć w ciagu 4-6 dni, a takiej kontroli domaga się unia poprzez wykorzystanie zdjęć satelitarnych z systemu Copernicus, tj.  Sentinel-1 i Sentinel-2 – . I to wszystko dla mega dobra, tak twierdzi ministerstwo rolnictwa, abym nie zapomniał na czas wykonać swoich czynności. https://www.farmer.pl/finanse/dotacje-i-doplaty/po-2020-roku-wiecej-kontroli-arimr,87929.html

zaloguj się by móc komentować

valser @gabriel-maciejewski
21 sierpnia 2019 11:10

Nie wiem jak wam, ale mnie umknela ta informacja. To tlumaczy te jutubowe akcje Kamila i wscieklizne, ze dobra zmiana w zaden sposob nie wspiera wolnego dziennikarstwa. Nic dziwnego, ze zaczal chlac. 

https://www.google.com/amp/s/slask.onet.pl/silesionpl-kamila-durczoka-zostal-zawieszony/gw6lrh7.amp

zaloguj się by móc komentować

gabriel-maciejewski @cbrengland 21 sierpnia 2019 10:29
21 sierpnia 2019 11:43

To jest młody Tony Blair? :-)

zaloguj się by móc komentować

gabriel-maciejewski @pike 21 sierpnia 2019 11:00
21 sierpnia 2019 11:44

Budżety muszą być kreowane z przeznaczeniem konkretnym, nie można go tak po prostu zmieniać

zaloguj się by móc komentować


gabriel-maciejewski @valser 21 sierpnia 2019 11:10
21 sierpnia 2019 11:45

Ten pomysł, był tak idiotyczny, że nie wiadomo w ogóle co powiedzieć

zaloguj się by móc komentować

valser @gabriel-maciejewski 21 sierpnia 2019 11:45
21 sierpnia 2019 11:55

Idiotyzm polegal na tym, ze to byla propaganda nie powiazana z zadnym powaznym projektem gospodarczym. On zdaje sie uwierzyl, ze jest prawdziwym niezaleznym dziennikarzem i ze jego nazwisko glosne w Polsce bedzie "kontroweryjne", a nie skompromitowane. 

zaloguj się by móc komentować

gabriel-maciejewski @valser 21 sierpnia 2019 11:55
21 sierpnia 2019 11:57

I że stoi po stronie dobra, prawdy, piękna i wolności

zaloguj się by móc komentować

valser @gabriel-maciejewski 21 sierpnia 2019 11:57
21 sierpnia 2019 12:01

Co to panie wodka ludziom z mozgu robi...

zaloguj się by móc komentować

Draniu @gabriel-maciejewski
21 sierpnia 2019 12:20

Takich  " pomysłów" na rynku jest sporo i to dotyczy wszystkich stron.. To są takie pomysly,ze z góry mozna  je sobie wsadzić w buty.. Taka np PFN  to jest dopiero zbiorowisko pośredników.. Tu sie uszczelnia podatki , a w innym miejscu rozszczelnia..Kasa sie liczy, a sam pomysł jest dodatkiem..  Nie uda się , wrzuca się w koszty, a kolejna dotacja i tak wpłynie.. Np. Trzaskowski jest geniuszem w takich "pomyslach".. Ważne,ze królik i przyjaciel sa zaspokojeni..  I tak ten etatystyczny biznes urzędniczy się kręci.. 

zaloguj się by móc komentować

cbrengland @gabriel-maciejewski 21 sierpnia 2019 11:43
21 sierpnia 2019 13:06

Oni tu wszyscy, jak spod jednej sztancy, pardon, spod ciemnej gwiazdy ☺

zaloguj się by móc komentować

mniszysko @gabriel-maciejewski
21 sierpnia 2019 18:38

Mogę powiedzieć, to co dowiedziałem się o opactwach dolnośląskich w XVII wieku. One po prostu utrzymywały całe cechy kamieniarzy czy malarzy. Od strony ekonomicznej opactwa to były przedsiębiorstwa, które prowadziły różnorodną działalność na wielu polach.

Należenie do cechu utrzymywanego przez opactwo, było promocją samą w sobie, ponieważ opactwo zawsze gwarantowało zlecenia i płacę. To opactwo gwarantowało jakość wykonanych dzieł i sławę, która wraz tymi dziełami szła.

Z biegiem czasu jednak utrzymywanie całych cechów stawało się coraz bardziej kosztowne, ponieważ rynek się rozkręcał a ci rzemieślnicy i malarze naprawdę dobrze zarabiali a oferty były liczne.

Na początku XVIII wieku tylko Lubiąż było stać na regularne utrzymywanie cechu artystów i rzemieślników.

zaloguj się by móc komentować

mniszysko @mniszysko 21 sierpnia 2019 18:38
21 sierpnia 2019 18:40

Tak właśnie było z Michaelem Willmannem. On pracował dla Lubiąża. Prace poza Lubiążem musiały być uzgadniane z opatem Lubiąża.

zaloguj się by móc komentować

Ogrodnik @gabriel-maciejewski
21 sierpnia 2019 22:34

Weźmy Jana Veermera. 

Byłem tam niedawno. Znaczy w Delft, w jego rodzinnym miasteczku, - kupieckim. Ta "dziewczyna z perłą" jest obecnie eksploatowana ponad wszelką miarę przez handlarzy. Przed wejściem do muzeum Veermera jest plansza z tą młodą dziewczyną, miast twarzy jest wycięty owalny otwór, w który może wsadzić swoją facjatę każda współczesna kobieta. Podobno ta dziewczynka była służąca Veermera, w której się podkochiwał. Ale nie daję temu wiary.

Z tego co piszą, to Veermer van Delft był handlowcem i z tego utrzymywał liczną rodzinę, zaś trzy obrazy rocznie malowane z poświęceniem i perfekcją nie były jego źródłem utrzymania.

 

zaloguj się by móc komentować

KOSSOBOR @gabriel-maciejewski
21 sierpnia 2019 23:45

To, co napisałeś, jest okropnie skomplikowane dla prostego artysty, ale tak sobie myślę, wracając do Kossaka: owoż Wojtek, ale także i Juliusz, często pracowali również i bez pośredników, gdy zamówienia i zaproszenia szły z ziemiańskich dworów. Wojtek, naturalnie, jeszcze miał tam te swoje bonusy w sensie romansowym :) No i Juliusz przecież w podobnych okolicznościach poznał swoją przyszłą żonę, Zofię z Gałczyńskich. 

Może i teraz jakiś szalony bogacz pozwolił Leonowi Tarasewiczowi wysmarować w kolorowe paski kawałek swojego domu /bodaj klatkę schodową/, no ale to jednak nijak się nie ma do prywatnych zamówień polskich ziemian. Już wspominałam tu kiedyś, że wystawa polskiego malarstwa, która kilka lat temu przyjechała z Ukrainy do Sopotu, a składała się ze zrabowanych dzieł z polskich dworów i pałaców - rzucała na kolana i zapierała dech w piersiach. 

Poza wszystkim, ci tam jacyś pośrednicy, a i akademia oraz ministerstwo, unieważniają dawniejszą nieco /normalną!/ sztukę, lansując "tryndy" typu Kozyra et co.. Może i w ten szajs nikt nie wierzy, no ale te budżety...

 

zaloguj się by móc komentować

KOSSOBOR @KOSSOBOR 21 sierpnia 2019 23:45
21 sierpnia 2019 23:48

Aha - i tych prywatnych budżetów na sztukę nikt nie kontrolował, a teraźniejsze, ministerialne, są pod czułym /sępim!/ okiem molocha. 

zaloguj się by móc komentować


gabriel-maciejewski @KOSSOBOR 21 sierpnia 2019 23:45
22 sierpnia 2019 07:07

Lonia Tarasewicz jest na żołdzie pośredników, nikt normalny niczego u niego nie zamówi. To jest propagandysta polityczny

zaloguj się by móc komentować


gabriel-maciejewski @Ogrodnik 21 sierpnia 2019 22:34
22 sierpnia 2019 07:09

Dziewczyna z perłą nakręciła modę, film powstał i inne jakieś śmieci, ruch się zrobił w interesie. Znawcy się odezwali

zaloguj się by móc komentować



zaloguj się by móc komentować