-

gabriel-maciejewski : autor książek, właściciel strony

O sukcesach Holendrów

Nie może mi wyjść z głowy ten film o holenderskim admirale. Wziąłem sobie do poczytania taką najprostszą historię Holandii, co po 2,50 na allegro lata i uzupełniłem wrażenia z filmu lekturą. Powierzchownie rzecz jasna, bo czasem trzeba być bardzo powierzchownym, żeby cokolwiek dostrzec. Przyszło mi do głowy, że sukces Niderlandów ma różne źródła, ale jedno jest najważniejsze – nic nie było tym czym się zdawało. To ważne, albowiem daje organizacji o takim charakterze o wiele więcej mocy i wyłącza ją z wszelkich konwencji, jakie przyjmuje świat poza nią. Podobne efekty uzyskiwało się na polach bitew lekceważąc dotychczasowe, wypracowane w akademiach strategie. To się oczywiście odbywało z narażeniem życia żołnierzy, ale zwykle miało jakąś podbudowę ideologiczną, za którą szedł sukces. Potem taki generał czy marszałek, który wykonał jeden i drugi udany manewr, który nie był tym czym się wydawał, okrzykiwany był geniuszem strategii. Tymczasem w rzeczywistości chodzi o stworzenie pewnego złudzenia i zasłonięcie się nim. Tak było w Niderlandach XVII wieku. Wojna z Hiszpanią była zakwestionowaniem praw dziedzicznych Habsburgów do ziemi niderlandzkiej. Praw jakby nie było świętych. Żeby to zrobić trzeba było dysponować nie tylko pieniądzem i armią, ale szeregiem instytucji, które wyglądałby jak instytucje państwowe, a w rzeczywistości byłby tylko przybudówką korporacji handlowych. Książę orański, który dysponował jakąś tam armią, potrzebny był nie jako król ale jako dowódca armii lądowej. Można było takiego człowieka gdzieś wynająć, ale jego lojalność, nawet po zapłaceniu honorarium, byłaby wątpliwa. Rodzina orańska robiła politykę dla Niderlandów z nadzieją, że ktoś z nich kiedyś zostanie rzeczywistym władcą kraju. Tymczasem pozostawał im tytuł namiestnika. I to musiało wystarczyć, albowiem zhierarchizowane gangi rządzące krajem nie miały ochoty pozwolić na więcej. Polityka Niderlandów nie była polityką ekspansji terytorialnej, była polityką ekspansji pieniądza, a wobec tego imperium niderlandzkie, złożone wyłącznie ze spółek skarbu państwa, państwa, którego nie było, dodajmy, ujawniało się w najlepsze, ku zaskoczeniu wszystkich. Ujawniało się w momentach krytycznych dla organizacji rzecz jasna. Tak jak to miało miejsce w czasie Potopu szwedzkiego pod Gdańskiem. De Ruyter podpłynął pod miasto, wycelował w stojące za nim czworoboki szwedzkie 1800 armat i czekał, co tamci zrobią. Tamci nadzwyczaj dobrze zrozumieli sytuację, zabrali zabawki i odjechali gdzieś dalej, gdzie nie dolatywały kule z armat admirała de Ruytera.

Ekspansja pieniądza i spółek, taka jaką dziś oglądamy wszędzie, jest dużo poważniejsza niż ekspansja terytorialna, albowiem wymusza doskonalenie technologii, a także oszczędność. Stąd tak charakterystyczne dla niderlandzkich polityków łączenie różnych funkcji i talentów. To byli ludzie wszechstronni, bo inaczej nie było można. Jan de Witt był prawnikiem, matematykiem, i Bóg jeden wie kim jeszcze.

Wróćmy jednak do ekspansji. Ekspansja terytorialna niczego nie wymusza i może być kaprysem pijaka, krzywym dealem zapłaconym gdzieś na zapleczu, albo zemstą. Zostają po niej nieregulowane rachunki, mnóstwo trupów i zgliszcza. Przynosi, poza chwilową orgią rabunku, same straty. Potem trzeba jeszcze ładować kasę w propagandę, żeby tę hańbę jakoś przykryć piosenkami, obrazami i różnymi bibelotami. Zanim omówię szerzej ekspansję pieniądza, jeszcze słów kilka o flocie. Niderlandy przez długi czas nie posiadały w zasadzie floty wojennej, a jeśli już to bardzo skromną. Na morze wyruszały statki handlowe przerabiane na chybcika na jednostki liniowe. Zmienił to dopiero de Ruyter. No, ale te statki handlowe radziły sobie jakoś, może nie rewelacyjnie, ale też nie było mowy o klęskach. Niderlandczycy nawet jak nie wygrywali, to trudno było powiedzieć, żeby przegrywali. Ponieważ nic w Niderlandach nie było tym czym się zdawało, ich mieszkańcy nie czuli się zobowiązani do przestrzegania zasad narzucanych światu przez monarchie. Dotyczyło to przede wszystkim morza. Brytyjczycy domagali się regulacji żeglugi w taki sposób by morza były zamknięte i wydzielone. Holendrzy odwrotnie, a swoje racje udowadniali w praktyce. Oto bitwa na płyciźnie Downs, która rozegrała się 31 października 1639 roku. Hiszpańska flota, przepłoszona przy brzegach Holandii, a licząca 77 okrętów, schroniła się na angielskich wodach terytorialnych. Admirał Trump, wymusił na korporacjach udających frakcje parlamentarne decyzję natychmiastowej budowy floty. Natychmiastowej budowy floty!!!!!!!! Zobaczcie jak świadomi celów politycznych byli ci ludzie! W książce za 2,50 piszą, że w stoczniach Amsterdamu w ciągu 3 tygodni zbudowano 117 jednostek!!!! Jaka to musiała być organizacja…..Jest tam taki fragment z jakiegoś źródła, w którym autor nie może ukryć zachwytu nad tym zjawiskiem, albowiem wydaje mu się, że statki nie są budowane, ale rosną w stoczni i natychmiast zapełniają się marynarzami. To czym Tromp dysponował wcześniej plus te 117 nowych okrętów popłynęło natychmiast do Downs. Tam admirał wydzielił część floty, która odgrodziła siły główne od nadpływających Anglików i zajął się niszczeniem hiszpańskich jednostek, jednej po drugiej. Anglicy nie mogli nic zrobić, bo musieliby zaatakować mniejszą flotyllę, na to nie mieli szans, albowiem ich jednostki były większe, cięższe, mniej zwrotne, woda zaś była za płytka, żeby na niej w sposób skuteczny manewrować. Kiedy Tromp skończył z Hiszpanami, zasalutował Anglikom i spotkał się z ich admirałem, któremu wyjaśnił, że przecież nic się nie stało. Taka była konieczność chwili, a honor i cześć króla Karola I, to są, wybaczcie państwo, drobiazgi wobec racji stanu republiki. Tego mu Anglicy oczywiście nie darowali nigdy.

Pierwsze moskiewskie poselstwo przybyło do Amsterdamu w roku 1636. To może kogoś zdziwić, ale tak niestety było. Moskwa stała się dla Holendrów początkowo rynkiem zbytu towarów luksusowych, surowców dostarczała cały czas Rzeczpospolita. Statki Trumpa zbudowane zostały z drewna wyciętego w Prusach i na Pomorzu, a także spławionego Wisłą do Gdańska. Holendrzy, by handlować w Moskwie, by podbić ją ekonomicznie i wprząc w swój system, musieli po pierwsze wykopać stamtąd Anglików czyli kompanię, po drugie pozostawić widome, reprezentacyjne oznaki miejscowej władzy. To bowiem dawało im nad tą władzą bezwzględną przewagę. To oni ją gwarantowali i nie musieli jej szanować. - Wiemy już kto będzie królem Tartarii – jak napisał jeden z nich kiedy okazało się, że na tronie zasiądzie Piotr Romanow, syn cara Aleksego. Oczywiście, z władzą miejscową obchodzili się Niderlandczycy dużo łagodniej niż Anglicy za cara Iwana. Nie traktowali Rosjan jak bydła, nie kazali ich mordować ani przesiedlać. To był wyraźny postęp i to się w Moskwie bardzo podobało. I teraz tak – los Rzeczpospolitej zależał już w połowie XVII wieku od dwóch tylko rzeczy – od tego czy uda się doprowadzić do fuzji korporacji brytyjskich i niderlandzkich, a także od tego czy Moskwa będzie zdolna przejąć funkcję naszego królestwa, to znaczy czy eksport przekroczy tam import. Sprawy próbowano skrócić i po prostu mianować cara Aleksego przedstawicielem handlowym Niderlandów na całą Europę wschodnią. Stąd właśnie wielka wyprawa na Litwę podjęta przez cara Aleksego, a także Potop, który zaczął się w chwili kiedy Francuzi nie musieli się już użerać na lądzie z Holendrami i mogli zatrudnić swojego szwedzkiego sojusznika gdzie indziej. Okazało się jednak, że nie będzie łatwo. Poza tym w Anglii nie było króla, Cromwell zaś przejął jego interesy, także wokół Morza Czarnego i zaczął tam montować różne koalicje z tym no, z Chmielnickim na czele, a potem z jego następcami. Szwedzi zaś poczuli się na tyle niezobowiązani, że chcieli zająć Gdańsk, co jak wiemy się nie udało. Próba uczynienia z Moskwy głównego gracza na wschodzie została więc na razie odłożona ad acta, a my ocaleliśmy.

W systemie niderlandzkim były jednak duże minusy. Anglicy szydzili, że nie są to United provinces, ale Disunited priovinces, wszystko przez to, że frakcje mieszczańskie, którym przewodzili przez długi czas bracia de Witt domagały się jak największej niezależności miast i poszczególnych prowincji. Tak więc w siedmiu prowincjach, z których tylko pięć utrzymywało własną armię i flotę, było tych armii aż pięć i pięć flot. Na czele każdej z nich zaś stał osobny dowódca i osobny admirał. To nie wpływało znacząco na los kraju, bo zwornik lojalnościowy był gdzie indziej, była nim ekspansja pieniądza i ukryte przez wzrokiem innych polityków imperium finansowe, przeszkadzało jednak w planach naprawdę wielkich, czyli w połączeniu interesów domu orańskiego i Stuartów. To znaczy w połączeniu interesów Londynu i banków należących do oranżystów. Dlatego właśnie bracia de Witt musieli zginąć w tak okropny sposób. Stanęli na drodze naprawdę wielkiej fuzji. Opozycja wewnętrzna była dwupiętrowa, konflikt pomiędzy żywiołem miejskim a domem Oranje wzmocniony był konfliktami pomiędzy poszczególnymi miastami. Dominował oczywiście Amsterdam, który nigdy nie zrezygnował z żadnego, przynoszącego mu korzyść interesu. W czasie wojny z Hiszpanią, kiedy najemnicy i sami Niderlandczycy wykrwawiali się w bitwach, kupcy z tego miasta sprzedawali żywność Hiszpanom. W czasie wojny z Francją dostarczali zboże do największego, francuskiego magazynu, jakim w tej wojnie było miasto Bonn. Sił odśrodkowych było sporo, ale jak wiemy nie były one dość silne by rozerwać więzi łączące siedem prowincji. W Rzeczpospolitej, która posiadała wszystkie atrybuty poważnego państwa, wystarczył jeden zdrajca Radziejowski i trochę pieniędzy z pożyczek zagranicznych, żeby wszystko zaczęło się sypać. Rzeczpospolita przyjmowała, jak swoje, wszystkie powierzchowne konwencje i rytuały władzy, czynne na zachodzie, w przekonaniu, że ją to wzmacnia, że naśladując innych, czyni się podobną do nich i zyskuje moc. Było na odwrót. I nadal jest.

Trudno powiedzieć, by bracia de Witt byli zdrajcami kraju, oni jedynie inaczej niż oranżyści rozumieli jego przyszłość i politykę, a spotkała ich za to okropna śmierć. W Polsce zaś każda łachudra, która brała pieniądze od obcych, mogła liczyć na łaskę i przychylność władcy. To ciekawe i warte, ponownych, jeszcze głębszych studiów. Studiów nad lojalnością i sposobami jej egzekwowania.

 

A oto najnowsze nagranie „u Michała” w księgarni Foto-Mag, tym razem:

O kwartalniku Szkoła Nawigatorów o protestantyzmie:
https://www.youtube.com/watch?v=mPtOH0VMOq0

 

poprzednie nagrania:

O filmie Grzegorza Brauna „Luter i rewolucja protestancka”:

https://www.youtube.com/watch?v=69RcKACAUZI

O książce Hanny Koschenbahr-Łyskowskiej „Zielone rękawiczki”:

https://www.youtube.com/watch?v=PBIz5asguCA

O Bibliotece Historii Gospodarczej Polski:

https://www.youtube.com/watch?v=8xpy8i8nV6U

O kwartalnikach: Szkoła Nawigatorów o bolszewikach, herezji i in.

https://www.youtube.com/watch?v=5cXv6kzVA9A

 

Przypominam o promocjach na stronie www.basnjakniedzwiedz.pl

 



tagi: polska  anglia  moskwa  finanse  niderlandy  potop  ekspansja 

gabriel-maciejewski
18 marca 2018 09:06
12     2664    10 zaloguj sie by polubić

Komentarze:

Grzeralts @gabriel-maciejewski
18 marca 2018 09:29

I kolejny dowód na to, że to poważne organizacje, walczące o poważne zyski tworzą państwa, a nie na odwrót.

zaloguj się by móc komentować

marek-natusiewicz @Grzeralts 18 marca 2018 09:29
18 marca 2018 09:38

To jakie zyski gwarantował papiestwu Mieszko, że zapytam?

zaloguj się by móc komentować

stanislaw-orda @gabriel-maciejewski
18 marca 2018 10:27

Tekst świetny .

Tylko te 117 statków w trzy tygodnie. Chodziło raczej  o dozbrojenie w działa   jednostek handlowych, czyli dodanie im możliwosci stricte  bojowych. Artylerię okrętu  bowiem mozna zawsze zdemontować, by znowu przewozić więcej towarów. Taka elastyczność kupiecka.

zaloguj się by móc komentować

stanislaw-orda @stanislaw-orda 18 marca 2018 10:27
18 marca 2018 11:28

Czyli  nie tyle zbudowano (poczynając od stępki), co przebudowano istniejące.

zaloguj się by móc komentować

Grzeralts @marek-natusiewicz 18 marca 2018 09:38
18 marca 2018 19:56

Papiestwu, to on sam zaplacił inwestując w zyski własne.

zaloguj się by móc komentować


Magazynier @gabriel-maciejewski
18 marca 2018 22:51

"Ekspansja pieniądza i spółek, taka jaką dziś oglądamy wszędzie, jest dużo poważniejsza niż ekspansja terytorialna, albowiem wymusza doskonalenie technologii, a także oszczędność."

Dlatego Imperium brytyjskie począwszy od paktu Balfoura (1908) aż do Statutu Westminsterskiego (1931) inspirowanego przez tego samego Balfoura przeszło proces jakoby likwidacji, przepoczwarzenia się w British Commonwealth a potem od 1949 Commonwealth of Nations. Dobrze rozpoznali konkurenta z którym trzeba się dogadać. Balfour wszak wysłał tej swój list do Lionela Waltera 2-go Barona Rotschilda.

zaloguj się by móc komentować

Magazynier @gabriel-maciejewski
18 marca 2018 22:57

"Tymczasem w rzeczywistości chodzi o stworzenie pewnego złudzenia i zasłonięcie się nim."

Np. stworzenie demokracji partyjnej. Dobry koszerny produkt. Że też ludziska dali się na to nabrać. Więcej wolności przez uprocedurowienie i ściślejsze sito mafijne, zarządzane z wyższego tarasu z widokiem na lazurowe wybrzeże. Nie tylko czysty zysk, ale i jeszcze kawał tysiąclecia. W city, na wyższych tarasach z widokiem, do tej pory chyba rżą, spazmatycznie pochrapując, słysząc ten dowcip. 

zaloguj się by móc komentować

Magazynier @gabriel-maciejewski
18 marca 2018 23:00

Świetny wpis. Najwyraźniej pływanie działa na Autora inspirująco. Że nie wspomnę o wolnym rynku czytelniczym na allegro.

zaloguj się by móc komentować

marek-natusiewicz @valser 18 marca 2018 23:15
19 marca 2018 07:49

To jaki miał interes Czyngis-Chan tam w stepie?

zaloguj się by móc komentować

Grzeralts @marek-natusiewicz 18 marca 2018 20:22
19 marca 2018 08:49

Tego się raczej nie dowiemy. Nie prowadził JPK.

zaloguj się by móc komentować

Magazynier @valser 18 marca 2018 23:15
20 marca 2018 10:24

Też mi się tak zdaje. Wyszyński miał rację nauczając o polskim rolnictwie i wołach. Po części, bo z handlu wołami a nawet krowami można by wyciągnąć procent na nowe technologie wydobycia złota, gazu i molibdenu, czy co tam jest pod tymi Suwałkami.

zaloguj się by móc komentować

zaloguj się by móc komentować