O sposobach wyjaśniania zjawisk
Toyah zamieścił tu ostatnio ważną informację. Oto pomiędzy wyróżnionymi przez Google podmiotami propagandowymi z polskiego rynku, znalazła się spółka braci Karnowskich „Fratria”. To niby nie jest dużo, ale jednak, kiedy patrzymy na tę listę, na której mamy jeszcze E-kiosk, Grupę Radiową Agora i tygodnik „Polityka”, to robi się jednak trochę dziwnie. Zważywszy na fakt, że wszyscy pamiętamy czasy, kiedy dla tak zwanej prawicy ludzie z Agory mieli tylko szyderstwo. Ja się długo zastanawiałem czy Janke nie założył salonu24 po to, by ułatwić takiemu Orlińskiemu flekowanie biednych naiwniaków wierzących w ojczyzny odrodzenie. No, ale odrzuciłem ten pomysł z racji tego, że przyrodzone deficyty Orlińskiego mu zaprzeczają. No, a dziś proszę….Ktoś powie, że to demaskacja braci Karnowskich, a ja ich bronię, bo dają mi czas na pogadanki z Józefem. Demaskacja czy nie mamy poszerzoną przestrzeń dyskusji, a mi nikt póki co nie powiedział – Gabriel o tym możesz mówić, a o tym mówić ci nie wolno. Póki coś takiego nie padnie, wszystko, moim zdaniem, jest w porządku.
Chciałbym żebyśmy teraz zdefiniowali sobie okoliczności, w których działamy, a które wielu ludzi nazywa walką. To jest ważne, albowiem kiedy pada słowo walka, od razu pojawiają się wojownicy. Na mnie ich pojawienie się działa bardzo źle, bo ja politycznych i publicystycznych wojowników w Polsce kojarzę nieodmiennie z Januszem Korwinem Mikke, człowiekiem, który prowadzi, rzecz jasna, swoją prywatną wojnę, ale nie na tym froncie, o którym bez przerwy mówi. Pan Janusz walczy, jak każdy z nas, o zwiększenie swoich dochodów i to jest jedyna prawdziwa wojna, w której uczestniczy. Reszta to pic na wodę, fotomontaż, bez względu na to ile charakterystycznego szczęku oręża i wojennych okrzyków przy tych czynnościach usłyszymy. Myślę, że retoryka wojenna i pochodne sposoby opisywania zjawisk to jest pułapka. Ona jest stara, sprytnie zastawiona i wszyscy obdarzeni temperamentem młodzi ludzie się w nią łapią. Niemłodzi także, ale to osobna historia. Czy my zatem prowadzimy jakąś wojnę, czy my walczymy? A w życiu….Jesteśmy spokojnymi, zrównoważonymi ludźmi, których jedynym celem jest wyartykułowanie swoich prawd, w taki sposób by nie szkodziło to innym. To jest nasza podstawowa zasada, w myśl której działamy. Nie uczestniczymy w marszach, nie pokrzykujemy i nie prężymy muskułów. Nie czynimy tego wszystkiego, albowiem nie da się tymi jakościami zmierzyć skuteczności działań. Przykład zaś, który podałem, przykład Janusza Korwina Mikke, a także Mariana Kowalskiego, uczy nas, że to są znakomite narzędzia do mierzenia bezskuteczności, a także głupkowatości. Żeby zmierzyć skuteczność działań, trzeba najpierw zdefiniować cel. Ja go oczywiście nie zdefiniuję, albowiem byłby to z mojej strony strategiczny błąd. Cel jest oczywiście odległy i wielu ludziom, szczególnie tak przebiegłym, sprytnym, inteligentnym i bojowym jak wymienieni wyżej panowie wydałby się on wprost komiczny. No, ale ja mam wrośniętą w serce pewność, że cel ten jest jedynym punktem, do którego warto dążyć. Reszta to głupstwa.
Po drodze do celu jest oczywiście mnóstwo pułapek. Ja wymienię kilka najgłupszych i najbardziej bezczelnych, które tu były zastawione, dodam też, że będę za takie numery usuwał z bloga bez żadnej litości. Napiszę tylko jeszcze, że celem nie jest i być nie może obrona czystości doktryny, którą ktoś, nie wiadomo kto, może sam pan Janusz, podsunął biednym ludkom do wierzenia. To jest zajęcie jałowe, w sam raz dla wzmożonych emocjonalnie młodzieńców.
No, ale do rzeczy – jak jeszcze raz ktoś, kto nie jest duchownym, wyskoczy mi z argumentem, że ja namawiam do grzechu przeciwko Duchowi świętemu, może się pożegnać z tym blogiem. To raz
Dwa – wszelkie sugestie, że ja idę na jakieś kompromisy z mediami, władzą czy kimkolwiek, zamiast okopać się na górce, zebrać pół tony konserw i czekać na kataklizm, głosząc swoje prawdy, spotkają się z identyczną reakcją.
Trzy – jeśli ktokolwiek będzie namawiał mnie, jak się to już zdarzało, do współpracy z ludźmi generującymi klęski, w okolicznościach, które tych klęsk nijak nie zwiastują, ale tak są zwykle przekręcane, że kończy się jak zwykle, też wyleci.
Co jest wobec powyższych deklaracji miarą sukcesu? Już kiedyś o tym pisałem – w okolicznościach, kiedy nie mamy żadnych szans, a zastrzelić nas nie mogą, jest nią wściekłość naszych przeciwników. Ja wielokrotnie odczuwałem satysfakcje związane z takimi okolicznościami i przyznam się z pokorą, chętnie bym do tego powrócił. Jesteśmy jednak na innym etapie i inaczej trzeba będzie mierzyć naszą drogę do celu, lub jak kto woli do sukcesu. Otóż będziemy ją mierzyć ilością publikacji kwestionujących oficjalne narracje dotyczące węzłowych wydarzeń historycznych, takich jak odzyskanie niepodległości, albo noc św. Bartłomieja. Innej miarki stosować nie mam zamiaru i nie mam zamiaru cofać się przed żadnym, nawet najbardziej kontrowersyjnym sposobem promocji tych treści. Każda taka publikacja przybliża nas do celu i każda odejmuje argumenty naszym przeciwnikom. Ze swojej istoty także dewastuje przyjęte sposoby prowadzenia dyskusji publicznej. W związku z tym, jeśli usłyszę od kogoś, że mam nie iść do tej czy tamtej telewizji, do tego czy tamtego radia, bo to jest zdrada, marny los tego, kto taki argument wysunie.
Teraz słów kilka o drobnych sukcesach. Myślę, że pierwszą książką, w której zaznacza się zarysowany program, jest ostatnia nasz publikacja – O straszliwych niebezpieczeństwach rewolucji rosyjskiej. Myślę, że podobną jakością odznacza się także hiszpański numer nawigatora, a także numer bolszewicki, który zaczniemy sprzedawać na początku stycznia z datą grudniową. Tomek obiecał, że jeszcze przed świętami pokaże okładkę komiksu Sacco di Roma. Jarek zaś do stycznia skończy poprawiać indeks książki o czerwcu polskim, zwanej przeze mnie książką o pluskwach. Otóż książka o pluskwach jest wydawnictwem pomnikowym. Tak oddalonym od potocznych wyobrażeń na temat kształtowania opinii, że aż strach. Ja jednak wiążę z tą książką wielkie nadzieje. Treści bowiem tam zawarte są wszystkie jak jedna absolutnie wstrząsające i absolutnie niezrozumiałe dla istot takich jak pan Janusz i pan Marian. To dobrze. Muszę Was uprzedzić, że książka o pluskwach jest olbrzymia, liczy sobie 600 stron, zawiera ilustracje i mapy, a także mnóstwo tabel i wykresów. Będzie to książka droga, najdroższa z dotychczasowych naszych publikacji, ale ja się nie cofnę przed jej wydaniem, albowiem mam cały czas na uwadze cel, którego zdradzić tu, ze względów oczywistych nie mogę. Nie wiem ile będzie trwał druk, ale pod koniec stycznia już powinna być dostępna. Jak widzicie otwartych projektów jest sporo, a ja nie mówię o wszystkich z oczywistych względów. Lubię bowiem zaskakiwać i gwałtownie zmieniać kierunki. Nie żebym przed kimś, czy przed czymś uciekał, ale obawiam się zamulenia dyskusji wokół tego bloga. Muszę skończyć w tym miejscu, choć tekst miał się składać z dwóch połączonych przegubowo części. No, ale jest okres przedświąteczny, a ja muszę coś tu, jak mawia gimbaza – ogarnąć. Część druga jutro.
Bardzo dziękuję wszystkim, którzy przez ostatnie miesiące wspierali ten blog dobrym słowem i nie tylko dobrym słowem. Nie będę wymieniał nikogo z imienia, musicie mi to wybaczyć. Składam po prostu ogólne podziękowania wszystkim. Nie mogę zatrzymać tej zbiórki niestety, bo sytuacja jest trudna, a w przyszłym roku będzie jeszcze trudniejsza. Nie mam też specjalnych oporów, wybaczcie mi to, widząc jak dziennikarskie i publicystyczne sławy, ratują się prosząc o wsparcie czytelników. Jeśli więc ktoś uważa, że można i trzeba wesprzeć moją działalność publicystyczną, będę mu nieskończenie wdzięczny.
Bank Polska Kasa Opieki S.A. O. w Grodzisku Mazowieckim,
ul.Armii Krajowej 16 05-825 Grodzisk Mazowiecki
PL47 1240 6348 1111 0010 5853 0024
PKOPPLPWXXX
Podaję też konto na pay palu:
Przypominam też, że pieniądze pochodzące ze sprzedaży wspomnień księdza Wacława Blizińskiego przeznaczamy na remont kościoła i plebanii w Liskowie, gdzie ksiądz prałat dokonał swojego dzieła, a gdzie obecnie pełni posługę nasz dobry znajomy ksiądz Andrzej Klimek.
Zapraszam też do sklepu FOTO MAG, do księgarni Przy Agorze, do Tarabuka, do antykwariatu Tradovium w Krakowie, do sklepu GUFUŚ w Bielsku Białej i do sklepu HYDRO GAZ w Słupsku i do księgarni Konkret w Grodzisku Mazowieckim.
tagi: prawica media publikacje
![]() |
gabriel-maciejewski |
19 grudnia 2017 09:47 |
Komentarze:
![]() |
stanislaw-orda @gabriel-maciejewski |
19 grudnia 2017 10:46 |
Nerwów jak postronki, czyli zdrowia i wytrwałości życzę
![]() |
bendix @gabriel-maciejewski |
19 grudnia 2017 10:50 |
Ja też życzę wytrwałości w działaniu. Przy okazji się zapytam czy udało się odzyskać dane?
![]() |
gabriel-maciejewski @bendix 19 grudnia 2017 10:50 |
19 grudnia 2017 10:54 |
Tak, wszystko okay
![]() |
bendix @gabriel-maciejewski |
19 grudnia 2017 11:03 |
:-)))) To Ci spadł kamień z serca :-)
![]() |
gabriel-maciejewski @bendix 19 grudnia 2017 11:03 |
19 grudnia 2017 11:14 |
Muszę je jeszcze skopiować, bo okazji nie miałem. Dziś to zrobię
![]() |
bendix @gabriel-maciejewski |
19 grudnia 2017 11:31 |
Ty tu o Korwinie no to masz ;-)
http://fakty.interia.pl/prasa/news-fakt-to-koniec-partii-janusza-korwin-mikkego,nId,2479700
![]() |
bendix @gabriel-maciejewski 19 grudnia 2017 11:14 |
19 grudnia 2017 11:34 |
"Trzy – jeśli ktokolwiek będzie namawiał mnie, jak się to już zdarzało, do współpracy z ludźmi generującymi klęski, w okolicznościach, które tych klęsk nijak nie zwiastują, ale tak są zwykle przekręcane, że kończy się jak zwykle, też wyleci."
Czy ja to dobrze zrozumiałem że wylecą po tym jak Cię namówią i za jakiś czas Ci współpracownicy poniosą klęskę? ;-)
![]() |
Kuldahrus @gabriel-maciejewski 19 grudnia 2017 10:54 |
19 grudnia 2017 19:23 |
To dobrze. Tak myślałem, że troche serwisant przesadził z tym zakodowaniem plików.