-

gabriel-maciejewski : autor książek, właściciel strony

O sposobach godnego zachowania się wobec szykan

Zanim przejdę do rzeczy chciałbym coś ogłosić. Wczoraj wyczyściłem magazyny Wydawnictwa Poznańskiego z dwóch tytułów – Wojny Czyngis Chana i Hohenzollernowie. Kupiłem po prostu za gotówkę wszystko co mieli i teraz te książki tu jadą. Tak więc to co jest na rynku, pochodzi z wcześniejszych dostaw. Pozostałości z magazynu należą do mnie, a wydawnictwo nie będzie już wznawiać wymienionych tytułów o czym mnie wczoraj poinformował jego przedstawiciel. Nie wiem czy w ogóle dojdzie do wywiadu z profesorem Kucharczykiem i jakie on sam ma plany wobec swojej książki o Hohenzollernach, tak więc jeśli ktoś chce ją mieć powinien się pospieszyć, bo może się okazać, że nie mogę jej wznowić. Za to Czyngis Chana na pewno wznowimy, ale później, pewnie pod koniec roku, albo na początku przyszłego.

Teraz do rzeczy. Jak już pewnie wszyscy wiedzą doktor Ewa Kurek została wyróżniona nagrodą im. Karskiego, ale okazało się, że nie można jej tej nagrody wręczyć w polskiej placówce dyplomatycznej, albowiem jest ona antysemitką i jak to ładnie ujął syn Leopolda Tyrmanda, Mateusz, osobą która dzieli. Domyślamy się, że miast dzielić doktor Kurek powinna łączyć. Z tym dzieleniem chodzi o to, że ukazała się właśnie książka Ewy Kurek o tym ile żydowskich dzieci zostało uratowanych przez katolickie zakony. Tutaj krótka dygresja – jestem nieustająco zdumiony potęgą i siłą życia monastycznego, które za każdym razem jeśli objawi tę swoją siłę wywołuje wściekłość i ryk tak niesamowity, że nie można się temu nadziwić. Ktoś powie, że Matthew Tyrmand nie ryczy...jak to nie...oczywiście, że ryczy. On ryczy oczami i mimiką. Podobnie jak sierżant Daniels, Lis, Żakowski i cała reszta. To są osły ryczące twarzą, tak samo jak Kevin Costner był Tym, Który Tańczył z Wilkami.

Mamy więc z jednej strony te mimiczne ryki, które wydobywają się z twarzy, czy może raczej z fejsów w chwili kiedy ujawnia się prawda poparta aparatem naukowym. Z drugiej zaś strony mamy cielęcy zachwyt tychże ryczących fejsami (ryczący fejsami, taki film powinien powstać. W roli głównej Matthew Tyrmand, w roli Kopiącego Ptaka Jonny Daniels) kiedy na ekrany wchodzi nowy film o przygodach bohatera, który przeżył obóz i się nie załamał, a przez cały czas musiał tatuować numery na rękach więźniów. Coś takiego się teraz pojawiło, gazownia to reklamuje. Nie wiem czy zauważyliście. W 70 lat po holocauście, po którym zostały twarde bardzo relacje, choćby ta znana wszystkim, napisana przez Tadeusza Borowskiego, na rynek wchodzi wyciągnięty nie wiadomo z czyjego tyłka gniot, o romantycznej miłości w obozie pomiędzy tatuującym numery, uprzywilejowanym więźniem, a jakąś nieładną dziewczyniną. I tym mamy się wzruszać.

Jakby tego było mało, reżyser „Idy” kończy kręcenie „Malowanego ptaka” i mowy nie ma, żeby przestał, choć on i wszyscy dookoła wiedzą, że Kosiński to oszust, chodząca kompromitacja, grafoman, narkoman a pewnie i złodziej. Jednym słowem zero. Z faktu bowiem, że ktoś uwiódł Urszulę Dudziak i parę innych jakichś artystek nie należy wyciągać zbyt daleko idących wniosków jeśli idzie o możliwości pisarskie. To nie są sprawy kompatybilne w żaden sposób. Ponadto pan reżyser i zwolennicy współodpowiedzialności Polaków za holocaust mówią wprost, że filmy takie jak „Malowany ptak” produkowane są po to właśnie, by utrwalić tę narrację. I co z tym zrobić? To ważne pytanie, wiadomo bowiem, że nikt w Polsce, nikt myślący sensownie, nie dysponuje ani kanałami dystrybucji ani budżetami na produkcje, które mogłyby się przeciwstawić tym narracjom i planom. A nawet gdyby tak było, to ilość osób które chciałby decydować o tym, jak ma taka odpowiedź wyglądać, unieważniłoby ją już na samym początku. Nie ma więc jak odpowiedzieć. Film o rodzinie Ulmów nie powstanie, mowy nie ma. Powstanie za to mnóstwo histerycznych, agresywnych i komicznych w swojej wymowie reakcji, które – w zamyśle ich autorów – będą miały przywrócić Polakom godność. Będzie także mnóstwo szeptów kuluarowych, o tym jakie to jednak podłe z ich strony, my się tak staramy, tak próbujemy dorosnąć do okoliczności, tak tresujemy tę nieuświadomioną część narodu, a oni nie mają dla nas zrozumienia. W tych dwóch zakresach jedynie koncentrują się odpowiedzi na stosowane wobec nas, jako zbiorowości szykany. Innych propozycji i wzorów nie ma. Nie ma też żadnej organizacji, która mogłaby się takim szykanom przeciwstawić i nikt takiej organizacji nie stworzy, albowiem jej credo musiałoby iść w poprzek wszystkim obecnym dziś na rynku treści histeriom. Tylko taka bowiem strategia dawałaby gwarancję skuteczności. To zaś nie wchodzi w grę, bo wszyscy, nawet ja, chcą natychmiast zareagować oburzeniem i gniewem na te podłe postępki. Na szykanowanie Ewy Kurek, na produkowanie takich filmów jak „Malowany ptak” i na obecność sierżanta Danielsa, który zachowuje się jak pułkownik Peary wśród Eskimosów. Nie wiem czy znacie tę anegdotę. Kiedy Peary po raz kolejny pojawił się wśród Eskimosów i namawiał ich na wędrówkę do bieguna północnego, mieli oni szczery zamiar go zamordować, żeby się w końcu od nich odchrzanił i zostawił ich samym sobie. On jednak nie ustępował. Nazwali go więc „Wielkim dręczycielem”, ale co z nim zrobić, nie mieli pojęcia, bo na zabicie go jednak się nie zdecydowali. Kilku z nich musiało się poświęcić i iść na północ razem z nim, po to, żeby reszta miała jakieś wytchnienie i nie musiała codziennie oglądać tego starego durnia. Kiedy wreszcie wyprawa dotarła do bieguna, który dla Eskimosów nie różnił się niczym od wszystkich innych pól lodowych, Innuici odtańczyli oszalały jakiś taniec radości, dziękując bóstwom, że wreszcie uwolnią ich od „Wielkiego dręczyciela”. Peary oczywiście myślał, że oni cieszą się z tego, że dotarli do „czubka ziemi”. Myślę, że podobną rolę jak owi Eskimosi pełni dziś ojciec Rydzyk. On się poświęca, żebyśmy nie musieli oglądać na żywo sierżanta Danielsa. Zaprosił go do telewizji, żeby oddzielał go od na szklany ekran. Tak jest bezpieczniej.

Wracając do szykan. Nikt nie wie jak się wobec nich zachować, a każda w zasadzie reakcja to jest strzał samobójczy do własnej bramki. Mamy bowiem przeciwko sobie pewną tradycję. I nie chodzi mi tutaj wcale o tradycję rabiniczną, talmudyczną czy jakąś. Byłem na targach katolickich i co trzeci odwiedzający gadał o Żydach cytując wyimki z księdza Chrostowskiego, tak jakby to była wiedza ostateczna i niepodważalna, która opisuje każdy aspekt relacji pomiędzy żydami a nie żydami dzisiaj, a to nie jest prawda. Chodzi o inną tradycję, o tradycję rozrywkową, która pozwala na używanie żywych ludzi jak młotków. Tak jak się używa młodego Tyrmanda i innych figurantów, którzy utrwalają narrację, a chcą dobrze przecież i są przyjaciółmi Polski. My nie mamy podobnych narzędzi i nie możemy ich mieć. Popełniamy za to jeden podstawowy błąd, traktujemy poważnie tych ludzi i uważamy, że to jest metoda. Więcej, chcemy mieć po swojej stronie podobnych, tyle że gadających co innego. To z kolei jest pułapka. Dlatego tak rzadko zajmuję się tą tematyką. Poza tym, każdy z konsumentów treści czynnych po naszej stronie, ma jedynie zamiar utwierdzać się w swoich przekonaniach, nie zamierza ich w żaden sposób wykorzystywać, ani dobrze, ani źle. On chce siedzieć, kiwać głową ze zrozumieniem i cieszyć się, że choć kopią go po tyłku, to jednak moralne zwycięstwo jest po jego stronie. To jest właśnie postawa oczekiwana. Musimy to zrozumieć i nie cieszyć się z moralnych zwycięstw. A co robić w takim razie? Na razie nie wiem. Chcę tylko przypomnieć pewną scenę, znamy ją wszyscy, chodzi o scenę z filmu „Ojciec chrzestny”, kiedy to po śmierci Santino, Vittorio przemawia do rodzin Barzzini i Tataglia. I mówi, że on nie chce zemsty, nie chce sprawiedliwości, nie chce niczego w zasadzie poza spokojem. Jeśli się jednak zdarzy, że któreś z jego dzieci spotka jakaś przykra przygoda – na przykład trafi je piorun, albo spadnie mu na głowę cegła, to on – Vito Corleone – będzie zmuszony winić za to obecnych na tej sali. I wszyscy słysząc te słowa, wszyscy Barzzini i wszyscy Tataglia kiwją ze zrozumieniem głowami.

 

Na koniec występ toyaha na targach

 

https://prawygornyrog.pl/tv/2018/04/krzysztof-osiejuk-toyah-na-targach-wydawcow-katolickich/



tagi: polacy  żydzi  kłamstwo  film  książka  rozrywka 

gabriel-maciejewski
17 kwietnia 2018 10:03
29     5317    10 zaloguj sie by polubić

Komentarze:

Grzeralts @gabriel-maciejewski
17 kwietnia 2018 10:28

Dopatrywałbym się przyczyny w tym, że don Vito wypowiadał się w sprawie swojej, osobistej. Dyskusje o kwestiach żydowskich toczą się zaś w sferze ułud wszelakich.

zaloguj się by móc komentować

grudeq @Grzeralts 17 kwietnia 2018 10:28
17 kwietnia 2018 10:36

Wychodzi na to, że w Polsce nie można powiedzieć, że tematyka żydowska, z uwagi na to, że Polscy Żydzi zostali wymordowani przez Niemców i od 1945 roku nie mieszkają w Polsce i nie stanowią mniejszości narodowej, Polacy zaś bezpośrednio stykają się z Żydami może raz do roku, gdy przyjeżdzają oni do Polski na marsz żywych, mnie nie interesuje? Dla tej samej przyczyny sprawa Żydowska nie stanowi żadnego tematu dla współczesnej polskiej polityki?

zaloguj się by móc komentować

JK @gabriel-maciejewski
17 kwietnia 2018 10:55

Dzięki za to, że chociaż pan napisał o dr. Kurek. Gazownia i onet zastosowały metodę "normalnej informacji". No po prostu antysemitom ta nagroda się nie należy. Naszyści o tym nawet nie wspomnieli.

zaloguj się by móc komentować

Grzeralts @grudeq 17 kwietnia 2018 10:36
17 kwietnia 2018 10:56

A słyszałeś, żeby ktoś publicznie rozmawiał o konkretach i z odniesieniem do realiów? Od razu uprzedzam: ekshumacje w Jedwabnem to nie są realia. Za sukcesem DZ stoi, jak sądzę, fakt, że zaczęto rozmawiać o konkretach przynajmniej w zaciszu gabinetów. I to jest kolejna rzecz, którą zawdzięczamy Kaczyńskiemu.

zaloguj się by móc komentować

stanislaw-orda @JK 17 kwietnia 2018 10:55
17 kwietnia 2018 12:29

Naszyści to także "gazownia". Ta sama maniera i ta sama konwencja i te same "techniki manipulacyjne". Wszak oni wszyscy po tych samych szkołach. Ale że musi być demokracja, więc nieracjonalne byłoby,  aby wszyscy występowali pod jednymi barwami. W ten sposób  zapycha sie  cały rynek narracji  ideolo, i dla innych nie ma juz miejsca.

Czyli ustawiamy scenografię medialną wedle planu na  "prawicę, lewicę oraz centrum".  I "dyskusje"  toczą się w ramach tak ustawionej sceny. Każdy zaś kto chciałby wejść na  tak posegmentowany rynek (ustawiony przez zmowę korporacyjną)  będzie solidarnie  zwalczany przez tych z prawa, tych z lewa jak również  i  tych z centrum.

 

zaloguj się by móc komentować


eska @Grzeralts 17 kwietnia 2018 10:28
17 kwietnia 2018 12:56

A mnie sie zdaje, że w przypadku Don Vito to nie jest kwestia "osobista", tylko spokojne, ale wyraźne zakreślenie granic.
I to jest coś, czego obecna ekipa nie potrafi w żaden sposób zrobić. Ani wobec Żydów ani wobec KE.
Nawet nie ma pomysłu, jak by to miało wygladać, chociaż ma narzędzia - ale o tym nie wie.

zaloguj się by móc komentować

pink-panther @gabriel-maciejewski
17 kwietnia 2018 12:58

Może Metju marzy o nakręceniu film wg jakiejś tatusiowej książki i wtedy byłaby i „sława i kasa”. Na razie „chodzo  z sierżantem po mieście” i robią dokładnie to,  co „pułkownik Peary wśród Eskimosów”. Czyli ciągle  chcą nam coś oznajmić, powiedzieć, zaopiniować. Jak to mówią: „lezo przed oczy”. Nie przyjmują do wiadomości, że zasadniczo większość Polaków ma to w ………….gdzie słońce nie dochodzi. Bo my jesteśmy naród praktyczny i dopóki „nie strzelajo” to nie ma tematu.  Tutaj nie tacy „przychodzili z przesłaniami”.

I oczywiście nie ma mowy, aby ktoś nakręcił film wg scenariusza na podstawie książki p. redaktor Siedleckiej „Czarny ptasior” a w szczególności wątek polskiego księdza, który Lewinkopfom załatwił, kiedy mieszkali w kamienicy w Sandomierzu – mocne kwity „na Kosińskich” i załatwił metę w jakiejś głuchej wsi za Stalową Wolą. I nawet „dał chłopa z furmanką”  żeby ich przewiózł był przez most.

W Sandomierzu to powinni na tej kamienicy, gdzie mieszkali Lewinkopfowie zawiesić tabliczkę z napisem: „tu mieszkał w czasie okupacji niemieckiej Jerzy Lewinkopf- Kosiński wraz z rodziną i służącą”. I można dorzucić, że „do wyzwolenia Kosińscy mieszkali we wsi Huta jakaś tam w domu rolnika Warchoła, który był w partyzantce a następnie prawie wszystkich chłopów NKWD wywiozło na „białe niedźwiedzie”.  Dałabym to w trzech językach.

zaloguj się by móc komentować

pink-panther @gabriel-maciejewski
17 kwietnia 2018 13:04

Ja od kilku lat "monitoruję" kręcenie filmu "Malowany ptak", bo to jest fascynujące zajęcie.  Temat trzymany jest "pod parą" od roku chyba 2014  a towar ma być na wrzesień 2019.

„Malowanego ptaka” kręci lat czeski producent Vaclav Marhoul. Kasa i obsada międzynarodowa: z aktorów Harvey Keitel, który „gra księdza”, niemiecki aktor Udo Kier, szwedzki aktor ( występował u Larsa von Triera i w filmie muzycznym „Mamma mia”) Stellan Skarsgard i polski aktor  z „Pokłosia” i „Wołynia” – Lech Dyblik. Podobno zresztą część zdjęć jest kręcona na Ukrainie.
Film jest przedstawiany jako „czesko- słowacko- ukraiński”. Czyli na Słowaków, Czechów i Ukraińców można liczyć tak samo jak w czasie II WW. Wtedy byli waleczni a teraz jeszcze bardziej. No i pozostaje „tajemniczy polski producent”.

„Prześladowane dziecko” zdążyło już pewnie  maturę zrobić. Vaclav Marhoul do niedawna był raczej producentem i nie ma na koncie jako reżyser żadnego filmu fabularnego.

Teraz zapewne jest wreszcie kończony, bo ktoś kasę doładował. Marhoul był producentem filmu „Tobruk”. Nie powalało.  Ale jak mus, to mus.

PISF podobno 2 razy odmawiał kasy ale jest jakiś „tajemniczy polski inwestor”, który się nie ujawnia. Film dostał kasę w Czechach i gdzieś jeszcze.

Obecność Harveya Keitela, który ostatnio strasznie „nawrócił się na Izrael” oraz pana Udo Kiera z Niemiec, wskazuje na jakieś „ważne zapotrzebowanie” i Czesi  oraz Ukraińcy, nasi wielcy przyjaciele, odpowiedzieli pozytywnie. Znaczna część obsady jest czeska, ale chyba to już nie ten poziom co w filmie „Pociągi pod specjalnym nadzorem”.

Natomiast Paweł Pawlikowski kręci obecnie film pt. „Zimna wojna” z udziałem Agaty Kuleszy z „Idy” i Tomasza Kota. Film ma być o „rodzącym się uczuciu między tancerką a młodym pianistą” i ma toczyć się Polsce, Jugosławii, Berlinie i Paryżu w latach 50-tych i 60-tych. Co niewiele  zmienia, bo też wygląda na przewalanie budżetów a nie żaden "film o zimniej wojnie".

To oczywiście nie ma żadnego znaczenia. "Malowanego ptaka" wydali w III RP jak już afera z Kosińskim była rozgrzana do czerwoności.  Nie chodzi o prawdę tylko o to, aby trochę pomęczyć polskich chłopków. A oni nie zwracają już na to uwagi.

http://www.filmweb.pl/film/The+Painted+Bird-2019-592731

http://www.filmpolski.pl/fp/index.php?film=1242600

zaloguj się by móc komentować

Grzeralts @eska 17 kwietnia 2018 12:56
17 kwietnia 2018 13:06

Jedno i drugie. To jest spokoje postawienie granic w kwestii osobistej. My jesteśmy dopiero na początku uswiadomienia, że można tak robić w kwestiach innych niż osobiste. W każdym razie jest to pierwszy rząd, który takie próby podejmuje.

zaloguj się by móc komentować

S80 @pink-panther 17 kwietnia 2018 13:04
17 kwietnia 2018 14:01

Ten film chyba w scenariuszu i reżyserii ma wyraźnie wpisane, że to ma być film antypolski prod. czesko- słowacko- ukraińskiej.

zaloguj się by móc komentować

DYNAQ @S80 17 kwietnia 2018 14:01
17 kwietnia 2018 14:52

Nieważne kto produkuje,ważne kto zleca produkcję.

zaloguj się by móc komentować

Wrotycz1 @pink-panther 17 kwietnia 2018 13:04
17 kwietnia 2018 15:59

W przeciwieństwie do PFN, która oczywiście nic nie monitoruje. Nie ma baz danych o firmach, fundacjach instytucjach i osobach. I pewnie nawet tego nie zleca mądrzejszym. Wyda za to komunikat o godnym ubolewania incydencie, jak dzieło zostanie ukazane publice. Wtedy oblicza kierownictwa fundacji będą smutne, jednak wąs prezesa nadal będzie podkręcony. Minister od kultury również się zasmuci i popatrzy w kamerę wzrokiem twardym i pełnym godności.

zaloguj się by móc komentować

pink-panther @S80 17 kwietnia 2018 14:01
17 kwietnia 2018 16:05

Po takiej aferze, jaka rozpętała się wokół książki Kosińskiego w USA  i to z dwóch poważnych powodów: była lansowana przez Elie Wiesela jako "wspomnienia" oraz wyszły wątpliwości co do autorstwa samego Kosińskiego, którego dzieła mają różne "rytmy językowe" w angielskim - należałoby się spodziewać, że trolle historyczne się uspokoją. I uspokoiły się - w USA. Natomiast w III RP niejaka Maja Kleczewska w marcu 2017 r. w Teatrze Polskim (we współpracy z Teatrem Żydowskim w Warszawie) wypichciła "coś na kształt" "Malowanego Ptaka" Kosińskiego, w którym upchnęła "dodatkowo" cytuję :"...„My z Jedwabnego” Anny Bikont, „Biedni Polacy patrzą na getto” Jana Błońskiego, „Miesięcy” Kazimierza Brandysa, „Judenjagd” Jana Grabowskiego, „Ten jest z ojczyzny mojej…, ale go nie lubię” Jana Tomasza Grossa, „Przechodząc obok” Jerzego Kosińskiego, „Zająca z Patagonii” Cloude’a Lanzmanna, „Shoah” Cloude’a Lanzmanna, „Czarnego ptasiora” Joanny Siedleckiej, „Fałszerzy pieprzu” Moniki Sznajderman, „Miast śmierci” Mirosława Tryczyka, „Dzieci żydowskie oskarżają”, red. Maria Hochberg-Mariańska, Noe Gruss, „Sprawcy: dlaczego zwykli ludzie dokonują masowych mordów” Haralda Welzera, „Sonderkomando” Shlomo Venezia, „Jak Polacy Niemcom Żydów mordować pomagali” Stefana Zgliczyńskiego oraz fragmenty tekstów i wypowiedzi prasowych Aliny Całej, Jana Grabowskiego, Barbary Engelking, Mariana Kałuskiego, Jana Karskiego, Rafała Kotomskiego, Joanny Krakowskiej, Wacława Kujbidy, Ewy Kurek, Jana Nowaka-Jeziorańskiego, Andrzeja Sławińskiego, Jana Karskiego, Marka Wierzbickiego oraz Jana Żaryna....".

Podobno Joanny Siedleckiej "Czarnego Ptasiora" głównie w formie szydery z Siedleckiej. W jakiej formie "wykorzystano fragmenty dzieł" Ewy Kurek - nie wiem i ciekawi mnie, czy pytano Autorki o pozwolenie. W każdym razie "dzieło" leciało jeszcze w styczniu 2018 r.  Czyli "powtarzanie do znudzenia" "do zamęczenia" tak jak ten pułkownik Peary zanudzał Eskimosów. 

W zasadzie zastanowić się należy, po co jeszcze finansuje się teatry, skoro one poza antypolskim hejtem lub antykatolicką politgramotą - nie produkują już nic innego/

http://teatr-polski.pl/spektakle/malowany-ptak/

zaloguj się by móc komentować

pink-panther @boson 17 kwietnia 2018 16:21
17 kwietnia 2018 17:33

Z samej ciekawości przesłucham ten wykład pana Petersona. Dzięki za linka. Ciekawe, w jakim kontekście używa on tego "dzieła".

zaloguj się by móc komentować

OdysSynLaertesa @Danae 17 kwietnia 2018 19:33
17 kwietnia 2018 20:09

Też ich nie lubię. I zgadzam się z Bosonem co do argumentów na ten temat... No ale nie pozwolę sobie zwariować z powodu istnienia psychologów... Jeszcze by tego brakowało żebym został psychopatą ;) To tylko młyn na wodę ich działalności 

zaloguj się by móc komentować

Szczodrocha33 @pink-panther 17 kwietnia 2018 12:58
17 kwietnia 2018 23:55

"Może Metju marzy o nakręceniu film wg jakiejś tatusiowej książki i wtedy byłaby i „sława i kasa”."

Tego juniora Tyrmanda juz nasylaja do Polski od dluzszego czasu. Jako autorytet ma pomoc osiodlac nas, nadwislanskich Komanczow.

A film. Pewnie cos wyplynie za jakis czas. Ja oczyma wyobrazni widze ekranizacje "Zlego". Niech scenariusz napisze Szczepan Twardoch. Do glownej roli polecam Boguslawa Linde. On jest w sumie zawsze zly na ekranie, no i gra twardych facetow. Taki polski Belmondo, pozal sie Panie Boze.

zaloguj się by móc komentować

Godny-Ojciec @Danae 17 kwietnia 2018 20:34
18 kwietnia 2018 06:12

"Żadnych młynów! Słyszałam, że ostatnio modne w Polsce jest wykrywanie jakichś dziwnych "defektów" psychologicznych u dzieci i wysyłanie ich na prywatne sesje terapeutyczne u "zaprzyjaźnionych" psychologów... "

Bardzo niebezpieczny temat poruszyłaś...

 

zaloguj się by móc komentować

qwerty @Danae 17 kwietnia 2018 21:18
18 kwietnia 2018 07:22

Matematyka i reguły wnioskowania to jest to

zaloguj się by móc komentować

gabriel-maciejewski @Godny-Ojciec 18 kwietnia 2018 06:12
18 kwietnia 2018 07:54

Jeszcze raz, bo widzę, że nie zrozumiałeś. Wylecisz stąd i nie wrócisz. Dopilnujemy tego. 

zaloguj się by móc komentować

qwerty @Danae 17 kwietnia 2018 21:18
18 kwietnia 2018 11:33

obszar matematyki pomocny w różnych opresjach to np. analiza błędów i ich propagacji w toku obliczeń/działań; przelożenie sposobów analizy/myślenia na inne dziedziny zawsze jest skuteczną pomocą; przykład: analiza konstrukcji MES/MRS wymaga rozwiązywania duzych układów równań, w latach 30-tych rosyjscy matematycy przedstawili wyniki dot. wpływu maleńkich 'zakłóceń' (np. błędy obcięcia') numerycznych na diagonali na jakość i istnienie rozwiązań, no i jak sobie z takimi zjawiskami radzić podczas obliczeń np. iteracyjnych;- przekładając na inne obszary to zawsze są błedy i ich propagacje  a umiejętność wychwytywania błedów i korygowania ich skutków to jest to co daje matematyka właśnie

zaloguj się by móc komentować

Grzeralts @qwerty 18 kwietnia 2018 11:33
18 kwietnia 2018 12:18

Matematyka daje swiadomość istnienia tych błędów, niekiedy też możliwość ich wykrywania. Wyjątkowo jest dostępne korygowanie ich skutków.

zaloguj się by móc komentować

OdysSynLaertesa @Grzeralts 18 kwietnia 2018 12:18
18 kwietnia 2018 13:15

Ktoś dostał nawet Nobla za spostrzeżenie że ludzie zawsze coś kalkulują... Problemem jest że nie zawsze właściwie, i że często podstawiają do równania fałszywe dane 

zaloguj się by móc komentować

Grzeralts @OdysSynLaertesa 18 kwietnia 2018 13:15
18 kwietnia 2018 13:51

Intuicja i zdrowy chlopski rozum często zawodzą przy bardziej złożonych zjawiskach.

zaloguj się by móc komentować

OdysSynLaertesa @Danae 18 kwietnia 2018 15:07
18 kwietnia 2018 15:36

No i proporcje, skalowanie

zaloguj się by móc komentować

OdysSynLaertesa @Grzeralts 18 kwietnia 2018 13:51
18 kwietnia 2018 15:39

Niestety tak... Trzeba się po trochu wszystkim interesować. Albo rozpoznać zanim się człowiek za coś zabierze.

zaloguj się by móc komentować

zaloguj się by móc komentować