Dzięki za fachowe rozwinięcie tematu.

Po prostu te tzw elity barbarzyńskie to nie były wcale ciężkomyślący idioci. One miały wykształcenie znacznie przewyższające to, co dziś jest dostępne dla szerokich mas społeczeństw Europy. Jak widać z relacji Jordanesa Goci zakładali nawet własne uczelnie. Podejrzewam, że coś podobnego funkcjonował również u Wandalów czy Wenedów.

I to by było na tyle, jeśli chodzi o barbarzyńców

Kapitalny tekst! Przeczytałem go po notce Piotera.

W Polsce edukację klasyczną prowadzi i lansuje Szkoła Akwinaty (czyli liceum im. św. Tomasza z Akwinu w Józefowie pod Warszawą), ale raczej wątpię, aby nauczyciele tam pracujący zdawali sobie sprawę z tego, co tu zostało wyłożone. 

Skoro imperia trwają, to znaczy że nauczanie klasyczne stało się tajne...:) - tylko dla wybrańców.

No  i  znowu  sprawa  sie  rypla  !!!

Swietny  wpis,...  dziekuje  bardzo,

Wykształcenie jest też, czy potrafi być, jedną z form bezrobocia. Dzieje się tak być może wtedy, gdy Imperium buksuje w błocie, ale jednocześnie boi się zgasić silnik. 

Przypomniał mi się właśnie pewien perski mit o smoku, którego karmiono mózgami młodzieńców. Do czasu, aż któryś mądry sługa wymyślił sobie, że zamiast mózgu młodzieńca da mu mózg barana. Ale smok się zorientował w podmianie i obraził się na Persów.

Mityczne smoki, to po prostu kupcy. W tym przypadku któryś z nich chciał pewnie przyuczyć do zawodu zdolną perską młodzież. Ale widać ktoś chciał być mądrzejrzy od smoka i podstawić mu kopletnego debila do nauki. Ten perski smok się zorientował, ale nasze Akademie się nie zorientowały i obecnie to właśnie barany uczą innych baranów w zakresach tak ważnych dla ludzkości jak np gender.

One są z imienia znane i często mają konkretne rodowody, więc raczej na dzisiejsze to będą dyrektorzy oddziałów regionalnych korporacji. Ale ogólnie to OK

"... nie musimy ubóstwiac władzy albowiem mamy Chrystusa. To nam daje pewne pole manewru ... " - to mało powiedziane. To daje nieskończony horyzont manewrów. Nie mów mi zatem że jakiekolwiek objawienia prywatne uznane przez Kościół spisane w j. polskim są sprawa prywatną.  Są czymś drugorzędnym wobec Ewangelii tak jak drogowskaz wobec drogi. Ale wobec słabej pamięci wierzących I ogólnie ich czyli naszej słabizny są publicznym głosem który przypomina że wszystko jest w Ewangelii. Np to że Zbawca jest Zbawcą np. rozumu albo duszy albo polityki  albo życia publicznego. Władcą zaś w pełnym tego słowa znaczeniu może być tylko ten który weźmie odpowiedzialność za całe zło i słabiznę ludzi. Owoż i pelne znaczenie słowa Król. Nie moze tego uczynić ktoś o sercu romantycznym czyli zezowatym lub przewrazliwym, lub zajęczym lub wielkości ptasiego móżdżku itp . To może uczynić tylko Ten który cały jest SERCEM. 

Rodowody maja przede wszystkim rodziny i klany: 60 families - nie pamiętam kto to napisał - i 39 wyprawa na 9 krag - to wiemy kto napisał. Nie będę pisał czym jest faktyczny majątek smoków żeby nie pomnażać banałów. Ale przypomnę że jest on trwały bo jest dziedziczony  względnie przywlaszczany. Nie da się Jadnak przywłaszczyć go przd jednorazowy skok. O bajkach na temat skoków na bank albo konwojenta w pancernym samochodzie wogole nie warto gadać. 

Bo w oświacie i służbie zdrowia nadal komuna zyje....i to trzeba sobie przyswoić, aby nie czuć rozczarowania. Te dwa segmenty to park jurajski i doprawdy to cud, że pomimo tego są jeszcze osoby, które zdobyły wiedzę na wysokim poziomie. 

Proszę się nie gniewać. 

Między 2017 a 2022 rokiem do Polski wróciło blisko 160 tys. emigrantów - wynika z danych Głównego Urzędu Statystycznego (GUS).

160 tysięcy ludzi z UK wróciło ufnie do Polski, za Panowania Jarosława Kaczyńskiego. Jestem jednym z nich. Spakować dom, żonę i dzieci, zostawić wszystko i zacząć tu od nowa to chyba trochę więcej od spaceru do lokalu wyborczego? Tak głosowaliśmy.

Ufając Opatrzności Bożej, z nadzieją, że PO nie czyta komentarzy pańskiego bloga, powiem tylko tyle, na świecie jest do 20 mln ludzi o polskim pochodzeniu. Z czego z pewnością ze 2 mln dałoby się wyrwać i przesadzić tu, zamiast ratowania się hindusami.  Co mógł zrobić PiS? Wiele, i to jest gotowy program wyborczy dla zdobycia Polonii. Proszę się nie obrażać, ale PiS te głosy zmarnował, hindusi nie głosują. 

> zespoły krajowe od przeglądu i akceptacja uprawnień ( na początek z głównych skupisk Polonii)

> usprawnienie przedpowrotowe - np. gwarancja (zanim wrócisz) otrzymania wszystkich wymaganych dokumentów, jak wymiana prawa jazdy, pakiet dziecko (szkoła, przedszkole, świetlica, przychodnia), inne papiery - jest tego na tydognie łażenia po urzędach. 

> ugi podatkowe - to zrobił dopiero w 2022

> ubezpieczenie zdrowotne na zjazd, np. 6 miesięcy

> edukacja - tu zrobił trochę, strona powroty.gov.pl

> inicjatywy dla pracodawców - niektórzy mają awersję na reemigrantów

> wsparcie banku udzielającego Polonii kredytów mieszkaniowych (np, Polacy w UK nie dostaną nigdzie kredytu mieszkaniowego na nieruchomość w Polsce. Dlaczego ŻADEN nasz bank im ich nie daje?

>przegląd rozwiązań zagranicznych, np. Rumunia > działka na start,  

>ocieplenie wizerunku Polaka Polakowi, tutaj jak widać jest wiele uprzedzeń i nieporozumień. Ale czy możemy spodziewać się skutecznych działań w tej sferze od partii co przegrała walkę o swój własny wizerunek?

No chyba, że nikt nas tu nie chce, to faktycznie import azjatów jest tu jakimś rozwiązaniem. Potem Tusk da im prawa wyborcze i po problemie. 

Ja bym wyłączył emigrację z głosowania w wyborach, to jest fikcja.

To ja dziękuję

Niech przyjeżdża i głosuje.

"Ale też smoki. Smoki i giganci. Cały problem w tym, że gigant dużo musi jeść i dużo zostawia odpadów. Dlatego wyginęły smoki dinozaury i giganci."

Nie, no panie Wacławie.

Dinozaury wyginęły po prostu dlatego że przodkowie Ewy Kopacz uparcie rzucali w nie kamieniami.

"Może w kolejnej kadencji PiS by to zmienił, ale na takie rzeczy trzeba czasu"

Czasu?

Nie wiem.

Ludzie chyba musieliby się zmienić.

Cała branża medyczna, uczelnie, sądownictwo to sieć mafijek i klanów rodzinnych, nie dopuszczają nikogo z zewnątrz.

Ja wiem jakie są zarobki pielęgniarek w USA np., i jaka tam jest odpowiedzialność związana z tym zawodem.

Znajoma, która tu w USA ukończyła szkołę i jest pielęgniarką dyplomowaną [RN-registered nurse], zarabia w okolicach $80-90 tysięcy rocznie, 

zastanawiała się parę lat temu czy nie wyjechać do Polski i tam kontynuować kariery zawodowej.

Powiedziałem jej że jest to na pewno jakaś myśl, jaka, trudno mi ocenić.

Już nie chciałem być złośliwy i namawiać ją z zachwytem do tego wyjazdu.

Właśnie skończyłam czytać 'Pięć lat kacetu" Grzesiuka i się zastanawiam,  czy do wykształcenia klasycznego należy/należała również nauka umiejętności trzeźwego osądu sytuacji a tym samym znajdowania adekwatnych rozwiązań dla własnego przetrwania w zależności od presji warunków zewnętrznych?

A dlaczego nie daje bank w GB. Bo klient nie ma zdolności kredytowej i tzw. naszych bankach jest to samo. Chyba, że znajdzie żyranta wiarygodnego dla banku.

Olśniewająca diagnoza dziejów. Gratuluję tekstu i życzę Ci wielu takich w Nowym Roku! 

"Chyba miał na tyle rozumu, żeby nie wracać, chyba że na emeryturę.

Coś za coś. Zarabia dobrze, ale musi żyć w tym policyjnym kraju."

Miała.

Chodzi o znajomą pielęgniarkę, nie pielęgniarza.

Co do kraju policyjnego to wie pan, nie będę się nad tym zbyt długo rozwodził.

Według mnie zasadnicza różnica między krajem policyjnym a krajem nie-policyjnym jest taka, że

w kraju policyjnym komendant policji [o, przepraszam, w Stanach powiedzmy że szeryf], nie uruchamia

granatnika pepanc w gmachu komendy policji.

Przyścipny [to po staropolsku] jestem, panie Stachu.

I zostawmy nawet już kwestię zarobków na boku.

Ja tu przyjechałem dobrowolnie i nikt mnie tu na siłę nie trzyma, i zaręczam panu że tej mojej znajomej też nikt kajdankami nie przykuł do kaloryfera.

Musi to na Rusi.

A  na  kogo  ?!?!?!

Czy za włoczęgostwo tak jak w związku sowieckim można trafić do więzienia?

W naukach klasycznych nacisk (czasem dyskretny, lecz konsekwentny) kładzie się na umiejętność stawiania pytań podstawowych. Ta umiejętność potem uzbraja do tzw. trzeźwego osądu sytuacji. Dalej idzie samo.

Dlatego jestem przeciwnikiem nasycania dzieci wszelkimi rzeczywistościami alternatywnymi, ezoteryką, itd. To podstawowy warunek powodzenia. Z moimi udało się; oboje są już po 30-tce.

Aha, Grzesiuk to miał niejako oddolnie, bo w jego środowisku farmazony nie miały dojścia. Tylko "uliczna" rzeczywistość i takaż moralność. Za to poszerzona paleta akceptowalnych rozwiązań.

Aha, może nie wiesz, albo inni czytelnicy nie wiedzą, lecz określenie "farmazon" jest ludową (uludowioną) nazwą wolnomularstwa i masonów. Jakiż zatem zdrowy duch panował u prostego ludu. Chciałoby się powiedzieć duch klasyczny unosił się szerzej, niż edukacja.

Myślę, że zdawał sobie sprawę z tego, że farmazony w ogóle istnieją, a poza tym potrafił rozróżnić,  kiedy powiedzmy farmazony są do wykorzystania a kiedy do odrzucenia. Trzeźwy osąd w każdej sytuacji.

(...)Nauczyciele pracujący w oświacie UK przez lata, starający się o standardy, wiedzę, bezpieczeńśtwo dzieci na najwyższym poziomie, w Polsce idą do prywaciarza (...)

"Prywaciarze nie leczą drogich przypadków i wyślą takich pacjentów do państwowego szpitala. System ochrony zdrowia w UK chyba jednak nie jest specjalnie "godny podziwu" stąd trudno oczekiwać że w PL będzie absorbował przyjezdnych. ...Z pewnością, ale tylko lekarze, są już w Polsce  elitą finansową i stawki jakie dostają są bardzo wysokie. Oczywiście jeżeli chcą zarabiać jeszcze więcej mogą wyjechać ale to już nie jest ta presja co przed laty, kiedy z Polski wyjechało co najmniej 25 000 lekarzy i większość doskonale się sprawdziła w różnych krajach. Dzisiaj mogą dobrze żyć i urządzić się w Polsce.  Jednak pojawia się koncepcja obniżenia jakości kształcenia poprzez otwieranie medycznych kierunków w dziwnych miejscach. To będzie skutkować obniżeniem poziomu do tego co było kiedyś czyli felczerstwa...

(...)starający się o standardy, wiedzę, bezpieczeńśtwo dzieci( ...) 

Czy te standardy w UK to gender czy zachęcanie do zmiany płci u dzieci ? 

Z zachodu płyną jednak do nas nowe koncepcje . Lekarze  są zbyt drodzy dla "systemu". "System" myśli jak obciąć te koszty poprzez zastosowanie m.in. sztucznej inteligencji w diagnostyce.  Dzięki temu lekarz będzie zbytkiem dla najbardziej zamożnych a reszta dostanie ofertę uśpienia przed "obciążeniem systemu emerytalnego" swoją emeryturą i leczeniem. W zasadzie dla "systemu" istnienie dziadków przekazujących wiedzę wnukom jest niebezpieczne... Z różnych względów...

farmazon to freemason

Ciekaw jestem tych zarobkow naszych elit

lekarskich.

Moglby pan z laski swojej podac jakies konkretne cyfry?

Ile np zarabia internista, lekarz specjalista, czy chirurg?

No cóż...myślę że niezbyt wygórowana stawka za 1h dyżuru to 200 a anestezjolog to może nawet 300 czyli np24h*300 to daje 7200. Prosze sobie pomnożyć przez ilość dyżurów w miesiącu.  Ten system jest elastyczny i dlatego skuteczny. Nie liczę profesury medycznej bo oni jeszcze mają etaty i nagrody na uczelniach... No ale to najwyżej opłacani specjaliści oczywiście z kontraktów państwowych. Nie sądzę żeby pacjenci zazdrościli dobrym lekarzom zarobków... 

No cóż młody człowiek najpierw się musi dostać na medycynę, potem nauczyć tych "książek telefonicznych" na pamięć ( stary dowcip - student zwykły - nauczyć się książki telefonicznej na pamięć odpowiada - po co ?  a student medycyny - na kiedy ? )  potem zrobić specjalizację i tak po 10  latach harówy czas na apanaże... Oczywiście system był krytykowany za zbytnią naukowość kosztem empatii w leczeniu no ale wypuszczał dobrą kadrę, która się sprawdzała bez problemu za granicą. Jest niebezpieczństwo, że się jakość pogorszy...chociaż zdarzyło mi się spotkać młodych lekarzy całkiem niezłych...

Zgadza się Peterze.Ja w szczególności nie mogę narzekać...Operowali mnie tacy młodzi chirurdzy,że strach mnie ogarniał na widok ich młodzieńczego wyglądu.

Ale te "dzieciaki" miały rączki wirtuoza i to z talentem. Mi akurat dobrze układa się ze służbą zdrowia,ale nie wszyscy mają takie szczęście... To jest zawód,który zawsze jest potrzebny i żadna maszyna go nie zastąpi........oby tylko majstrowie byli dobrze wyszkoleni.

Mnie się zdarzyło szyć maszyną moje jeansy...i igła pękła a odłamek wbił mi się w oko.  Młody chłopak na dyżurze wyjął mi to precyzyjnie igłą ... nawet mu ręka nie zadrżała...

Obawiam się , że za dobrze nam szło i Tusk z ekipą pociągnie za cugle wg poleceń sasiadów... Moja śp babcia wspominała, że w 1937-1938 sytuacja zdecydowanie się poprawiła no i oczywiście musiała wybuchnać wojna aby znowu nas zaoorać...

Szokujące prawda ? Dlatego nasi sąsiedzi chcą to wszystko zablokować Tuskiem ,migrantami i ekologią...Akurat mam pewne kontakty i wiem jakie są stawki...   Wystarczy spojrzeć na marki aut  , które stoją przed szpitalami... Porsche, Mercedes, BMW...No ale niżej też chyba nie jest źle.. Ostatnio robiłem rezonans magnetyczny na nowym sprzęcie GE w ramach ubezpieczenia NFZ. Zwykły personel wymieniał poglądy o klimacie w Egipcie - czyli niżej też nie było źle....I komu to przeszkadzało ?

Im przeszkadzało, lekarze masowo głosowali za KO i TD.

Zarobki mieli/mają duże, a niektórzy jeszcze niedawno pobierali wynagrodzenie nieoficjalnie od pacjentów. Ja wierzę pani profesor, która mówiła o senatorze Grodzkim, a menda rektor z jej uczelni chciał ją cenzurować.

Ja słyszałem inny, profesor mówi; będzie egzamin z łaciny, a studenci przeciez nie mieliśmy zajęć. Na uczelni wojskowej wykładowca zapowiada egzamin z łaciny, a podcorążowie pytają w którym pokoju.

Bo  im  sie  wydaje,  ze...

...  ,,sie  same  wyRZywiO,...  jak  nasz  ZONT,,  !!!

Zawsze tak było. Od zarania dziejów, czyli od pocżatku PRLu. To się nazywa system profesorsko-ordynatorski. Nie do ruszenia.

O solidnym, czyli stałym ?

Ja w samochodzie mam ustawiony TOK FM, słuchałem tej propagandy zagranicznej dopóki nerwy pozwolały. Teraz wolę jechać w ciszy.

Pracowałem i musiałem słuchać u kolegi z uprzejmości...

Oj Stachu...nie mogę temu absolutnie zaprzeczyć. To są te arkana sztuki leczenia,gdy ktoś nie może czekać... A w kowidozie to nawet okiem nie mrugnęli,że ja nie szczepiona. Ale chirurgów to mamy zdolne dzieciaki ...Naprawdę !

Dobrze, że się szczęśliwie skończyło. 'Służbę zdrowia' pochwalę za tzw. szybką ścieżkę onkologiczną, wiem bo korzystałem.

Po zapisaniu czytam te swoje komentarze i zaskakuje mnie ilość literówek, niestety starość, nie radość. 

To prawda Stachu :karta DiLO jest respektowana od chwili puszczenia w obieg i wszystkie terminy mają krótką ścieżkę ,aż do wyleczenia. Na skan ,czy nie ma przerzutów nie było potrzeby czekać m-cami.

Moja bliska krewna jest teraz na tej ścieżce i potwierdzam to w pełni.Tak chemioterapia i drogie leki ,poza kolejnością i ratunek na każde zasłabnięcie,a klinika hematologi robi natychmiast miejsce.

A jak załatwić sobie czy komuś tą "legitymację" na krótką ścieżkę? Mam w domu cieżki problem rakowy, i ścieżka dostępu do medycyny niestety normalna.

U mnie było tak; wizyta u lekarza rodzinnego, skierowanie do onkologa, wizyta u onkologa dość szybko, teraz nie pamiętam, zabieg też dość szybko i krótkie czekanie na wynik z próbek. 

Szczodrocho ,nie przesadzaj Peter pisał " To razy 12 miesięcy daje 864 000 "...dla mnie to także ogromna niewyobrażalna suma. Ale wcale nie nieprawdopodobna i nie zarabia tego każdy przeciętny lekarz...pracując na etacie tylko w szpitalu,czy w klinice...

I prawdą jest ,że nie każdy lekarz pracuje 8 godzin dziennie ,jak mówi kodeks pracy w innych resortach...jak oni ustalają sobie dyżury to tylko oni sami wiedzą.... Tak szczerze mówiąc mozna sobie wystukać w necie ile za godzinę dyżuru,ile specjalista ile ordynator ,ile kasy za braki kadrowe,etc,etc... a jak jest w rzeczywistości. No ale w kowidozie to było dopiero przegięcie pały....teraz jest juz normalnie...Taki urok taryfy w naszej Polsce ...pewnie w USA  lekarze mają jeszcze lepiej i bezpieczniej ,ale cóż Polska może się porównać do bogatej Ameryki...

Jeśli napisałem że 864000 miesięcznie, to się machnąłem, przepraszam.

Tak czy owak, te 70 tysięcy złotych miesięcznie to bardziej pachnie mi Grodzkim albo jakimś jego koleżką ordynatorem. kolekcjonującym koperty z tajemniczą zawartością.

"Zawsze tak było. Od zarania dziejów, czyli od pocżatku PRLu. To się nazywa system profesorsko-ordynatorski. Nie do ruszenia."

Parafrazując znane kiedyś powiedzenie Ziemkiewicza:

"Mam syna. Czy on może zostać ordynatorem?

Odpowiedż: "Nie, ponieważ ordynator też ma syna".

Lekarze nie siedzą teraz na etetach tylko pracują jako podmiot świadczący usługi medyczne i moga nie pracować albo pracować tyle ile chcą wystawiając faktury w różnych podmiotach za ilość przepracowanych h.  Mogą także być na kontraktach które są bardzo różne a 15 tyś dla lekarza rodzinnego m-c to zwykła stawka. Stąd ten system jest elastyczny i nie wykańcza lekarzy. No chyba że chcą brać dyzury w dużej ilości...

Ja jestem lepszy. W aucie mam pendrive a na nim jakieś 1500 utworów rockowych. Już ze cztery lata. Co jakiś czas uzupełniam. Z cradia słuchałem czasem (wiadomości) PR24, ale ostatnio się zatuszczyli. Włączę jak zmądrzeją.

Podobierałem (głównie z youtuba + konwersja na MP3, bo tak szukać najłatwiej) wg różnych kryteriów: hity, moje osobiste wspomnienia, kawałki wartościowe, kawałki śmieszne, nastrojowe i tak dalej. Działa jak cholera i wkrótce zauważyłem, że odeszło mi deptanie na chama po gazie.

Przy powyżej tysiącu utworów ich powtarzalność właściwie nie istnieje. Najlepiej wchodzi muzyka od Electric Light Orchestra ma coś w sobie samochodowego, każdy kawałek. Poza tym latynoamerykańska cumbia i w ogóle latino wchodzą bezbłędnie

Przykład cumbii; taki latynoamerykański Zenek, ale już uszlachcony:

https://www.youtube.com/watch?v=kcKOd_wy0XI&list=RDdaL7_QWYdkk&index=3 

Ten mały, pękaty to główny wokalista. Wszyscy lubią i nikt się nie wstydzi, nawet tamtejsi filharmonicy i chórzyści plus gościnna gwiazda rocka. Ponad podziałami! Chyba nic lepiej w aucie nie wchodzi. Rozgrzewająca prostota.

Aaa, co mi tam! Dam coś na karnawałową rozgrzewkę: https://www.youtube.com/watch?v=SlgtjRq5AXs (to tylko henna)

Nie ma sensu słuchać samochodowe radio. Już nie. Mój kumpel natomiast przerabia w aucie powieści audiobooki, ale ja chyba potrzebowałbym coś mocniejszego.

Kończę już, bo zaraz pojdę spać do garażu.

Pewnie, ten poziom jest dla buszmenów

Tylko - z szacunkiem dla wszelkich gustów - niech Ci do głowy nie przyjdzie brać jakąś muzyke ralaksacyjną (ale rockowe, czy bluesowe pościelówki moga być, bo tam jest feeling). A tym bardziej nie bierz jakiegoś transu. Ja dla poczucia równego wyboru początkowo brałem i źle wpływało na moją kierowniczość auta. Wywaliłem. I raczej nie bierz żadnych składanek (przetworów) własnych od tzw. didżejów - tylko ogłupiają.

Ale np rap, czy hip-hop działają, byle tekstów nie pisała Marta Lempart. W sumie najpewniejsze są starocie aż po lata 50-te wstecz. Blues jest OK, ale bardziej ten chicagowski. Country jak najbardziej. Nawet Bluegrass.

Ale fajnie od czasu do czasu działa coś operowego. Mnie za kierownicą nadspodziewanie za każdym razem elektryzuje, tj. stawia moje uszy na sztorc coś takiego: https://www.youtube.com/watch?v=eTyxSjeSfCE Tylko trzeba tempomat wyłączyć, bo przegapisz zjazd z autostrady. Bezpośrednio nastepne musi być coś mięsistego i z przytupem jak np.  https://www.youtube.com/watch?v=-35W_FWCT9Q  Za kilka kawałków dalej doskonale prostuje plecy za kierownicą:  https://www.youtube.com/watch?v=NV1LF7ItKMg (ta gitara ... better than moonshine) i tak żegluje się do końca trasy.

Na youtubie są pliki składanek w rodzaju: rock na drogę, czy soul dla driverów (soul wchodzi, a nawet te stare disco, glamoury, czy "posłuchajta Barry Łajta").  Te pliki są zwykle około godzinne, dobór jest jaki jest, ale na początek są wygodne.

Zachęcam pogrzebać też w tej Cumbii, którą linkowałem poprzednio. Najpewniejsza jest ta kapela Los Angeles Azules. Tędy, od USA dojdziesz aż w muzealne zakamarki jak Vicente Fernandez (Guadalajara!). Potem przez Compay'a Segundo (Guantanamera!) wrócisz do Aranjuez (Joaquin Rodrigo). Stamtąd przez Charles'a Trenet (Douce France) djedziesz do brytyjskiego rocka i tak w kółko.

Powodzenia.

Oooo,...

...  to  podobnie  jak  ja  !!!

Tez  jezdze  na  pendrive`ie,  zaczelam  we  Francji.  Mam  okolo  1000  roznego  rodzaju  utworow,  glownie  polskie,  troche  wloskich  i  sporo  francuskich  szlagierow,...  ABBA,  Knopfer,  Tina,  Orbison,...  no  i  cumbia,  szczegolnie  hiszpanska  ,,La  Pegatina,,...

...  zadnego  radio  nie  slucham,  bo  sie  nie  da,...  za  wyjatkiem  RM.

No, tej La Pegatiny nie znałem. Kupuję po pierwszych 4 taktach! A Dolce Far Niente biorę za sam tytuł. Tylko, że z przekory mam skrzynię po staremu, manualną.

Dzięki. Kiedyś chyba w 1973 r. organizowałem takie kameralne prelekcje muzyczne w Warszawie i dał sie zaprosić pewien gość, aby opowiedzieć o piosence francuskiej. Do dzisiaj pamiętam. Gość według kwalifikacji i talentu już wtedy powinien był być właścicielem jakiejś muzycznej rozgłośni radiowej, a mnie jego nazwisko nienaprawialnie wypadło z pamięci. Z tym, że od wtedy mam miętę do francuskiej piosenki, ale tej prawdziwie francuskiej.

I miał głos oraz intonację jak Willis Conover.

To  prawda,...

...  obrodzilo  wtedy  talentami  i  szlagierami  !!!

Bo  tamta  muzyka  podoba  sie  nadal,  takze  bardzo  wielu  mlodym,...  i  to  nie  tylko  muzyka,...  a  ww.  poje**w  przezyjemy,