Wyświechtany do niemożliwości dowcip świętej pamięci księdza Tischnera nie przyda nam się dzisiaj na nic, więc niech nikt nawet nie próbuje go cytować. O co innego chodzi. Toyah zwrócił mi wczoraj uwagę, że ordery Polonia Restituta chodzą na allegro po osiem złoty dwadzieścia cztery grosze. Sprawdziłem, tak rzeczywiście jest, tyle, że są to ordery z PRL, bez wstęgi i pudełka. Komandorskie restituty ze wstęgą i pudełkiem latają po 600 stówek. To nie jest oszałamiająco drogo, jeśli wziąć pod uwagę rangę odznaczenia, ale ważne jest to, że ordery są prawdziwe. Dla porównania – Virtuti Militari dostępny jest tylko w podróbkach, a takiego orderu podwiązki nie ma na allegro wcale. Jeśli ktoś spodziewa się, że ja teraz powiem coś złego na Piekarczyka, ten jest w błędzie. Piekarczyk jest jedynie biednym idiotą, który odgrywa tu jakąś niezrozumiałą dla samego siebie śpiewogrę. Dramat polega na tym, że autentyczne odznaczenia państwowe – Polonia Restituta – chadzają w roku odzyskania niepodległości po 8,24. I nikt nie widzi w tym nic zaskakującego, podobnie jak nikt nie widział nic zaskakującego w obdarowaniu tym odznaczeniem człowieka takiego jak Piekarczyk. Proszę Państwa, to bardzo źle o nas świadczy. O nas wszystkich, albowiem ten order, nosi nazwę taką jak wiemy, a my jesteśmy do tej jakości - bo to jest jakość, prawda – mocno przywiązani. Jeśli więc organy państwa traktują tę restitutę jak widać, to moim zdaniem coś jest nie tak. Das ist ein problem jak mawiała moja pani od niemieckiego, którego się nigdy nie nauczyłem.

Mam wrażenie, że potrafię zdiagnozować to zjawisko, a także opisać je szerzej, niezbyt może oryginalnie, ale szerzej. Do tego wyławiając z bieżącej rzeczywistości najbardziej jaskrawe jego objawy. To jest niemożność zmierzenia się z realiami, która powoduje wielką chęć budowania rzeczywistości alternatywnej, rekonstruowanej z jakichś przypadkowych znalezisk, która ma rzekomo ułatwić osiąganie sukcesu. Opowiem teraz jeszcze raz o tym, co już tu, na naszym blogu było omawiane. Jeśli ktoś jest gruby, nosi okulary, ma predylekcję do zakładania dżinsów, pedalskich sweterków i do tego czerwonych butów, a jest jeszcze przy tym z wykształcenia historykiem i kustoszem, musi – podkreślam – musi, po pracy przebierać się w kontusz i udawać jakiś zlew Lechistanu. Nie może być inaczej. Swoją misję pan ten postrzega zaś w sposób następujący – należy zapamiętać taką ilość technicznych szczegółów dotyczących interesujących go zagadnień z przeszłości, żeby spoza nich nie wyjrzał nawet cień prawdy, żeby cała narracja sprowadzona została do wymiany średnic luf armatnich i ciężaru kul do nich pasujących. Postawa ta ma ciężkie bardzo konsekwencje. Przyciąga bowiem młodzieńców, którzy nie rozumiejąc nic z tego co ich otacza, zaczynają swoją przygodę w życiu dorosłym od rekonstruowania przeszłości w taki sposób, w jaki przewidzieli to dla nich autorzy podręczników akademickich. Ujmując rzecz w skrócie powiedzieć można tak – skoro nie umiemy zorganizować budżetu na film historyczny, to sami się za film historyczny przebierzmy, może to kogoś zainteresuje. Mamy więc niejako podwójne niezrozumienie. Przemożna chęć wizualizacji własnej przeszłości, bez jakiegokolwiek jej zrozumienia, wpływa na całkowite niezrozumienie realiów, w których przyszło tym ludziom żyć. Kiedy oni myślą bowiem o tych filmach, które chcieliby obejrzeć, a które miałby rzekomo rzucić na kolana publiczność, w ich głowach nie pojawia się hasło „dystrybucja”, tam się pojawia co innego, aplauz widowni mianowicie. I nic innego tych ludzi nie interesuje.

Pragnienia te nie pozostają bez odzewu. Jak wiemy internet to jest narzędzie o straszliwej mocy, które ma to do siebie, że korzystając z niego łatwo wziąć za prawdę to co jest tylko popularną opinią. Błąd ten nie dotyczy bynajmniej nas maluczkich, bo pokusy, na jakie narażeni są zwyczajni ludzie to jest ich osobisty problem. Błąd ten dotyczy instytucji państwowych. Na przykład telewizji, której prezes – Jacek Kurski – uwierzył, jak mniemam, słuchając głosu licznych, sfrustrowanych rekonstruktorów historii, ufających, że pokazanie filmu o zdobyciu Moskwy, wyda Moskwę w ich ręce rzeczywiście, iż tylko film historyczny może przywrócić Polakom godność. To jest oszustwo i pułapka, w dodatku nie zastawiona przez Kurskiego, ale na Kurskiego. On tego nie zrozumie nigdy, ale nie jest to w końcu nasza sprawa.

Dziś z samego rana przeczytałem bowiem, że Korona królów to jednak sukces i Polacy ten serial uwielbiają. Cóż to w końcu jest za sztuka opłacić klakierów? Cóż to jest za sztuka przyjąć za prawdę jedną, masową opinię podpartą autorytetami znawców kul armatnich, a odrzucić inne opinie, które takiego poparcia nie posiadają. Nic. To jest praktyka, w której obaj Kurscy mogliby iść w zawody. Jeśli nie widzicie w tym nic groźnego, powróćcie do lektury Historii Polski Stanisława Mackiewicza. Dowiecie się z niej, że kiedy sytuacja międzynarodowa była już klarowna i wszyscy politycy na świecie z łotewskimi i estońskimi włącznie wiedzieli, że jest już po Polsce, politycy w Warszawie rozpoczęli realizację planów mocarstwowych. Dziś jest nawet gorzej niż wtedy. Nie da się tego jednak nikomu wytłumaczyć, bo najważniejszy jest sukces medialny. A jeśli go nie ma, to co? To robimy sukces z braku sukcesu i wynajmujemy oszustów, żeby go uwiarygodnili. A kto za to zapłaci? Oj, tam, oj tam….

Cieszmy się, że póki co chodzi tylko o pieniądze i głupią telewizję, a nie o życie naszych dzieci, bo Kurski by się nie zawahał także i w tym przypadku. I marną pociechą jest świadomość, że ja także bym się nie zawahał jeśli idzie o Kurskiego, a wielu wraz ze mną. O czym Kurski, na wszelki wypadek, powinien wiedzieć już dziś, a to z tego względu, że różnie mogą potoczyć się losy. Nigdzie nie jest powiedziane, że po śmierci Jarosława Kaczyńskiego nie dostanie on w nowym rozdaniu jakiejś bardziej odpowiedzialnej funkcji. Tak więc uważam, że trzeba mu ten komunikat wbić do głowy już teraz. Kurski, nie wódź nas na pokuszenie, bo łatwo mu ulegamy, jesteśmy tu w większości gwałtownikami i mamy za sobą jakąś przeszłość. Nie próbuj też wodzić ludu na barykady, bo będzie naprawdę źle….Opinie z internetu niewiele wtedy pomogą.

Finałem tych sekwencji – niemożności zrozumienia przeszłości, błędów w ocenie rzeczywistości, mylenia faktów z opiniami i przywiązywania się do tych ostatnich – jest Piekarczyk i jego order. On podobno napisał list do prezydenta, w którym wyłuszczył, dlaczego oddaje tylko odznaczenie, a nie wieczne pióro, które było do niego dołączone. Napisał, że to pióro także wziął z rąk niegodnych, ale napisał nim ten list i ono przez to nabrało wartości. Nie wiem czy Piekarczyk, Sakiewicz i reszta bandy pamiętają, jak prezydent chwycił w swoje niegodne ręce upadającą hostię? Pamiętają? Jeśli pamiętają, to może niech zabiorą głos także w tej sprawie. Do wszystkich bowiem wymienionych tu przeze mnie złudzeń dołączyć należy jeszcze jedno – złudzenie dotyczące wagi gestów. W zasadzie trzeba by było napisać wybryków, bo to o czym tu mówimy, od początku aż do Kurskiego, to jest zestaw wybryków, z którymi my, ludzie poważni musimy się mierzyć codziennie. Nie mamy przy tym żadnej szansy na to, że nasz głos, nawet jeśli będzie usłyszany, zostanie wzięty pod uwagę. Nie zostanie, bo pokusa łatwego, oszukanego, wymyślonego, fikcyjnego, wziętego ze śmietnika i na dodatek jeszcze śmierdzącego sukcesu, jest zbyt wielka.

Polonia restituta po 8,24, oddam order, ale pióra szkoda, psioczą na serial, wynajmijmy klakę, a potem jeszcze człowieka, który powie, że w internecie szerzy się hejt i trzeba z tym koniecznie walczyć. Najgorszy zaś jest ten cały coryllus, bo w swojej książce pomylił datę śmierci papieża Juliusza II o jeden rok – napisał 1514 zamiast 1513. - To był taki papież Juliusz – Łepkowska na to. - myślałam, że Juliusz to tylko Słowacki. - Cicho Ilona – zajmij się lepiej opisywaniem przygód Kazimierza Wielkiego w Budapeszcie.

 

Na koniec zmienię nieco tonację. Wyobraźcie sobie, że ten emerytowany policjant co na portalu randkowym udawał pilota samolotów pasażerskich przestał przyprowadzać do szkoły swoje dzieci, o których mówił, że są dziećmi jego brata bliźniaka. No i w ogóle zniknął z horyzontu. Zobaczcie, jak krótkie i sztywne są te połączenia. Czy to nie jest niezwykłe? A skoro tak, to może i to zadziała – wczoraj przez cały dzień nie było prądu. To się zdarza tu nagminnie. Mieszkamy 30 km od Warszawy, zaraz zaczną budować obok międzynarodowe lotnisko, a wieś Szczęsne, Radonie, Adamowizna i Opypy mają regularne przerwy w dostawie energii elektrycznej. Dla mnie to jest problem, bo ja miałem wczoraj wysyłkę, która nie doszła do skutku. Nie będę przepraszał, bo to nie jest moja wina. Poszedłem na skargę do wiceburmistrza Galińskiego, bo to czasem skutkuje, ale tym razem nie poskutkowało. Prąd włączyli wieczorem. Za wszystko odpowiedzialny jest ten pan, przepuszczony jak widać przez foto szop. Wszelkie uwagi dotyczące opóźnień w dostawie proszę od dziś kierować do niego https://pgedystrybucja.pl/Spolka/O-Spolce/Wladze

 

Przypominam, że na stronie www.basnjakniedzwiedz.pl trwa promocja książek i czasopism. Baśń czeska i amerykańska po 10 zł, Baśń III po 15, tak samo Łowcy księży oraz Straż przednia. Nawigatory także po 10, ale ubywa ich w zastraszającym tempie, więc trzeba się spieszyć.

---

tagi: kłamstwo  prawda  fikcja  serial historyczny kurskiego 

	gabriel-maciejewski
	13 stycznia 2018 09:06

37     3029    7 zaloguj sie by polubić