-

gabriel-maciejewski : autor książek, właściciel strony

O różnicach między Polską dawną a dzisiejszą i moralności w polityce

Już o tym było, ale nie zaszkodzi powtórzyć. Polska współczesna w niczym nie przypomina dawniejszej, a przez to metody zarządzania nią także muszą być inne.

Kraj w momencie swojej największej prosperity był olbrzymi i polityka jego elit przypominała trochę – zaznaczam – trochę, politykę carskiego rządu przez pierwszą wojną światową. I tak samo się skończyła, ale było to rozciągnięte w czasie. To znaczy nikt w Wielkopolsce nie przejmował się wojną z Tatarami na Podolu, a tam z kolei mało kogo obchodziły sprawy pomorskie. I każdy był pewien, że do niego akurat wojna nie dojdzie, albowiem nawet jak się utraci jakiś skrawek ziemi, gdzieś hen daleko, to będzie można go odzyskać w następnym pokoleniu. Złudzenia te prysły w pewnym momencie, albowiem wrogowie wzbogacili się o nowe narzędzia ideologiczne i polityczne. Były nimi: reformacja i przymusowe podatki, a także pobór do wojska. Jak to już wskazaliśmy czynniki te nie byłby przemożne, a taki ich charakter wskazywać lubi wielu badaczy i popularyzatorów, gdyby nie subsydia dworów obcych, dążących do całkowitej destabilizacji kraju. Jednym słowem – bez francuskich i holenderskich pieniędzy, nie byłoby wojny z Chmielnickim i Potopu. Bez pieniędzy angielskich Moskwa nie miała prawa się utrzymać. Oczywiście samo pisanie i mówienie o tym już jest kłopotliwe, albowiem wskazuje, że uprawiamy historię alternatywną. Choć raczej powinno wskazywać na to, że polscy historycy są leniami i głąbami, bo zamiast drążyć interesujące tematy, próbują swoje badania postawić możliwie blisko bieżącej polityki, żeby zyskać sławę i poklask.

Wciąż nie ma biografii Zygmunta III, a kiedy o tym napisałem, dwoje komentatorów wskazało mi, (który to już raz?), nędzną książczynę Wisnera, a jeden pan powiedział – pan nie ma pojęcia o warsztacie historyka. Mam doń prośbę. Jak będziemy gdzieś stali na targach, niech on wejdzie na krzesło i powtórzy to możliwie głośno do wszystkich zgromadzonych przed stoiskiem. I niech koniecznie jeszcze doda, że nie mam też za grosz talentu. Uczciwie zapłacę.

Powracanie do dawnej chwały Rzeczpospolitej jest ciekawe, ale nie prowadzi daleko, bo jedynie to bezsensownych przebieranek i parad, które cieszą może dzieci i młode kobiety, ale nie dają szansy na to, by tworzyć nową jakość. Jeśli zaś chodzi o przebieranie się, ci którzy prawdziwie interesują się ojczyzną i wiek im na to pozwala, wstępują do Obrony Terytorialnej. To są prawdziwe wyzwania i dobrze by było, żeby każdy, kto wierzy w Polskę, poszukał sobie swoich własnych wyzwań, dających się zrealizować tu i teraz, a do tego brzemiennych w konsekwencje.

Pierwsze zaś co powinniśmy zrobić wszyscy, myśląc o historii i przyszłości, to zdjąć z siebie odpowiedzialność za katastrofy dziejowe i przyjąć tą nową odpowiedzialność za to co jest dziś. Sprawy te wydają się proste ale takie nie są. Głównie z tego powodu, że metodyka poczucia winy jest ciągle doskonalona, a przez trzydzieści lat tak zwanej wolnej Polski, pogłębiono i rozbudowano ją znacznie. Wpisuje się ona w tradycję polityki zaborców i wskazuje, jako receptę na całe zło, przekazanie wszystkich istotnych przekładni służących do rządzenia w ręce obcych. Może mieć to różne nazwy, w naszych czasach określane było jako prywatyzacja. Polegała ona na tym – uwaga używam formuły istotnej, a nie zafałszowanej – że namiestnicy zaborcy, którzy kierowali przemysłem pracującym na potrzeby zaborcy, dla niepoznaki nazywanym sektorem państwowym, przekazali go innemu zaborcy, któremu przemysł ten nie był potrzebny. Został on potem zniszczony. O żadnej prywatyzacji więc mowy być nie mogło. Rosjanie i ich agenci dogadali się z Niemcami i ich agentami tak, że potem polski robotnik miał jeść trawę, bo pracy nie było. Rynki bowiem, po upadku systemu moskiewskiego, zapełnione zostały produkcją niemiecką. To wszystko. Nie mieliśmy szans, by zrozumieć ten prosty przecież mechanizm albowiem wszystkie pojęcia, którymi posługiwaliśmy się przez całe lata dziewięćdziesiąte i później były podstawione. Nie padło wówczas ani jedno autentyczne słowo, które w sposób precyzyjny opisywałoby zjawiska. Dlatego tak ważne jest, by nie bać się prawdy i nie być mitomanem, bo już zbyt długo żyliśmy urojeniami.

Podam przykład. Co jakiś czas ktoś, w przestrzeni publicznej, stawia postulat, by w polskiej polityce pojawili się ludzie silni, bezwzględni, przebiegli i przez to skuteczni. To jest nic innego tylko projekcja własnych deficytów i niechęć do brania odpowiedzialności za siebie i swoje wybory. No i rzecz jasna niechęć do rozumienia polityki w jej kształcie istotnym. Czyli mitomania i urojenia po prostu. Ludzie bez kręgosłupa moralnego, albo ludzie wystraszeni nie mogą prowadzić polityki skutecznej, bo zostaną przekupieni albo ktoś ich zaszantażuje. Stąd tak istotne jest by polityka była połączona z misją i religią. Dobrze to rozumiano w dawnych czasach próbując wyrwać papieżowi charyzmaty religijne i wręczyć je władcom. I to się niby udało. Wiek XX jednak pokazał, że kiedy już siła polityczna jest jednocześnie siłą religijną, można ją zakwestionować dokładnie w taki sam sposób, wskazując, że religia w ogóle nie jest potrzebna, bo wystarczy sam przymus. Trzeba go tylko zakamuflować. I tak powstały nazizm i komunizm. Teraz zapewne wkroczymy w etap, kiedy nawet kamuflaż przymusu nie będzie konieczny. Sprawy zaś zaczną się kręcić tak, jak za czasów Peryklesa.

Powtórzę – nie ma polityki bez moralności, a jak ktoś chce zgrywać cynicznego dyktatora zaplącze się we własne sznurówki szybciej niż mu się zdaje. Tylko bowiem posiadając legitymację moralną można stawiać polityczne warunki przeciwnikowi. Bez tego każdy polityk jest dla posiadającego siłę przeciwnika, po prostu istotą niższą nie mającą żadnych praw. Można więc rzec, że cała epoka nowożytna i nowoczesna to jedno wielkie fałszowanie legitymacji moralnych. Najpierw poprzez zanegowanie tradycji Kościoła i wskazanie na „czystość” Słowa Bożego, tak jakby Bóg zamilkł i ogłuchł po śmierci św. Jana apostoła, a potem zanegowanie tego słowa. Wszystko zaś po to, by zyskać skuteczność doraźną, co w praktyce oznaczało zawsze jedno – obniżenie kosztów produkcji stali i tkanin. I można się oczywiście ze mną nie zgadzać, a także przywoływać wiele przykładów „polityki realnej” oddalonej od wiary i moralności. Te jednak zawsze kończyły się katastrofą i kacem trwającym dekady. Podobnie jak wszelkie podmiany pojęć, także te, z którymi mamy do czynienia dzisiaj. Kłamstwo ma bowiem naprawdę krótkie nogi, a kiedy do wszystkich oszukanych dotrze, jak ich potraktowano, domagają się oni wprowadzenia dyktatury, albowiem tylko to może uratować ich samopoczucie.

Podobne próby oglądaliśmy w małej skali u nas. I obyśmy nie musieli ich oglądać więcej.

Na koniec dam może przykład politycznej demagogii opartej na przekonaniu o sile i wyższości moralnej, która nie jest poparta niczym poza siłą. Oto przemówienie Peryklesa, ulubionego bohatera wielu pasjonatów historii, który namawiał Ateńczyków do wojny z Peloponezem:

 

Jeżeli ich armia lądowa ruszy przeciwko naszemu krajowi, zaatakujemy flotą ich terytorium; zniszczenie zaś nawet całej Attyki nie jest tym samym co zniszczenie choćby części Peloponezu. Oni bowiem nie będą mogli bez walki zdobyć sobie innego kraju,my zaś mamy dużo ziemi na wyspach i na lądzie stałym.(...)Wielką jest bowiem rzeczą panowanie na morzu. I teraz powinniśmy zachowywać się mniej więcej tak, jakbyśmy byli wyspiarzami: opuścić ziemię i wsie, a straż objąć nad morzem i miastem;(…) Nie trzeba biadać nad utratą domów czy ziemi, lecz nad utratą ludzi. Przecież nie ludzie są własnością rzeczy, tylko rzeczy własnością ludzi.

Trudno o wyrazistszy przykład uzasadnienia zbrodni wojennych i zbrodni przeciwko własnemu narodowi. A jaki jest to przy całej jego wymowie sensowny tekst! I jaki uwodzicielski! Może użyjmy więc teraz takiej, całkiem nie uwodzicielskiej formuły – popełniano zbrodnie z imieniem Chrystusa na ustach, ale imię to gwarantuje jednakowoż, że można nie popełniać politycznych zbrodni i mierzyć skuteczność inną miarą. Bez tego imienia, działania, choćby nie wiem jak wzniosłe i inspirujące się wydawały, na pewno zamienią się w polityczne zbrodnie. O tym powinniśmy myśleć zawsze.

Zrobiło się może nieco zbyt podniośle, ale uważam, że to prawda i mam dużo pilnej i potrzebnej roboty. Wracam więc do niej. Życzę wszystkim miłego dnia.

 



tagi: polityka  polska  propaganda  wiara  skuteczność  urojenia  mitomania 

gabriel-maciejewski
19 sierpnia 2023 08:28
26     2876    11 zaloguj sie by polubić

Komentarze:

Globalny @gabriel-maciejewski
19 sierpnia 2023 09:21

Czterema kończynami się podpisuję. W teologii fundamentalnej powyższy tok rozumowania nazywa się "argumentem kulturotwórczym wiarygodności chrześcijaństwa / Kościoła". I nie jest Twoja notka bynajmniej pitoleniem ku pokrzepieniu serc. Zdaje się, że i NATO porzuciło Peryklesa. Oby każdy cal był naprawdę broniony.

PS. Referendum ma przypomnieć traumę "prywatyzacji". I słusznie. Wszyscy na niej ucierpieli więc po co ją powtarzać w wydaniu obecnej opozycji.

zaloguj się by móc komentować

stachu @gabriel-maciejewski
19 sierpnia 2023 09:28

77 plusów ode mnie, bo w ustawieniach mam coś, że fizycznie to nie wchodzi.

zaloguj się by móc komentować



Kuldahrus @gabriel-maciejewski
19 sierpnia 2023 10:26

Dokładnie tak, dzięki za ten tekst.
Jak widać można pisać o tych sprawach w sposób właściwy i jednocześnie zrozumiały odrzucając te wszystkie niepotrzebne "koncepcje ekonomiczno-filozoficzne" i wszystkie "-izmy" zaciemniające tylko obraz. Ten tekst to taka baza od której dopiero można zaczynać pisać o polityce, gospodarce itd.

 

zaloguj się by móc komentować

orjan @gabriel-maciejewski
19 sierpnia 2023 10:29

W tej chwili, zapewne aż do dnia wyborczego, z tzw. "wnioskami" po nim, istotnym polem starcia jest referendum. Ja osobiście je popieram, uważam za konieczne i nawet ważniejsze ze względu na pewien precedens.

Otóż w dyskusji politycznej na plan pierwszy wysunięto precedens owego referendum doraźnie zarządzonego przez Brąka i wykpionego przez Naród niezainteresowany Brakiem, ani jego pytaniami. Mnie zaś wydaje się, że prześmiewczość tamtego nie jest dobrze dziś dobranym precedensem. Jako istotny powinien być bowiem wskazywany precedens referendum, którego Tusk i ferajna nam odmówili.

Wielu zapewne pamięta ów czas przyjmowania traktatu z Lizbony, w którym robiono przekręt na Traktacie Unijnym czego skutki widzimy w dzisiejszym stosunku unijnych jaczejek do Polski; KPO, itd aż po występy tego Webera. Z tej "lizbony" pochodzą też narzędzia dla doktryny "ulica i zagranica", a śmiem przypuszczać, że gdyby nie owa lizbona, to w Polsce nie byłoby dzisiejszego starcia cywilizacyjnego. Nie byłoby anty-polski a przynajmniej nie byłoby jej w obecnej skali i przy obecnych wpływach.

Po odsunięciu PiS-u od władzy na straży Polski pozostał wtedy tylko Lech Kaczyński poddany niesłychanej presji, aby bez gadania zaakceptował traktat lizboński. NB. Wbrew późniejszej platfusiej hagadzie, traktat ten w imieniu Polski podpisali Tusk i Sikorski. Jakoś się do tego chonoru (nie poprawiać) nie przyznają zwalając w mediach na Lecha Kaczyńskiego. No, ale wracając do meritum tamtego precedensu:

Ostatnią nadzieją dla Polski było wtedy skorzystanie z referendum ogólnonarodowego o zgodę Polaków na przyjęcie tego Traktatu Lizbońskiego. Niestety, nasza konstytucja zawiera przepis, że w odniesieniu do ratyfikowania umów międzynarodowych Sejm może wybrać tryb referendum, albo ratyfikację zwykłą ustawą. Tusk i ferajna odmówili więc Polsce szansy referendalnej i traktat ratyfikowano zwykłą wtedy platfusią wiekszością w Sejmie. Od tego zaczęło się likwidowanie suwerenności Polski i skakanie byle unijnej kozy na polskie drzewo usłużnie przez platfusów pochylone.

Nie szukajmy więc dzisiaj precedensu w brąkowym referendum nieudanym, lecz w owym referendum, którego Polsce odmówiono. To bowiem rodzi pytania a zarazem podsuwa odpowiedzi (pytania retoryczne), mianowicie, dlaczego taki Tusk "unieważnia" obecne referendum? Jaki podły zamiar za tym kryje tym razem? Co mu za różnica trzecia kartka do urny, hgdy pytania nie mają znaczenia?

Mają, czy nie mają znaczenie te pytania, to dla Tuska i tuskoidów znacznie mają na pewno jako uprzedzające utrudnienie ich zamiarów. Jakich zamiarów? Ano takich, które na wszelki wypadek ukrywają za bezwstydną bezczelnością.

zaloguj się by móc komentować


Kuldahrus @gabriel-maciejewski
19 sierpnia 2023 10:32

P.S.

Jeśli chodzi o działanie tu i teraz, to chyba najgorszą rzeczą która ludzi odwodzi od tego jest to, że od razu chcą żeby było idealnie. Gdzieś podpatrzą, że "w tym, a w tym kraju to się robi tak, a u nas jak zwykle dziadostwo" i nawet nie zagłębią się w to, że "tamten kraj" który podają za wzór jest w dużo lepszej sytuacji gospodarczo-politycznej i w ogóle może sobie pozwolić na rozwiązania "idealne", a u nas trzeba zacząć od czegoś mniejszego i może pokracznego, ale ważne żeby to było skuteczne i miało sens.

 

zaloguj się by móc komentować

Kuldahrus @orjan 19 sierpnia 2023 10:29
19 sierpnia 2023 10:44

Jeśli chodzi o działania UE, a właściwie Niemiec wobec nas to jest tak, że pole manewru mamy bardzo małe, ale ważne żeby w tym małym polu próbować coś ugrać. Ja nie mam pretensji, że rząd nie robi "polexitu" itp. rzeczy bo wiem że to jest nierealne, ale różnica jest taka, że próbuje coś ugrać.
Lech Kaczyński za wiele zrobić nie mógł, ale pokazał że nawet sama przyjęta postawa jest ważna i przecież za tą bezkompromisową postawę zapłacił wysoką cenę.

 

zaloguj się by móc komentować


gabriel-maciejewski @Kuldahrus 19 sierpnia 2023 10:32
19 sierpnia 2023 11:08

Niczego nie mierzy się skutecznością, wszystko mierzy się skalą podobieństwa

zaloguj się by móc komentować


orjan @Kuldahrus 19 sierpnia 2023 10:44
19 sierpnia 2023 11:10

Wszystko zgoda. Pole manewru jest małe w dodatku jego granice określa biurokracja unijna. Główny bój idzie o te granice manewru jako wyraz suwerenności Polski. Natomiast tuskoluby wyrażają pragnienie likwidacji nie tylko tzw. "płotu" realnego, ale przede wszystkim likwidacji realności tych granic polskiego pola manewru.

Moim zdaniem, gdyby tuskoidy nie odmówili Polsce prawa do referendum nad ową "lizboną", to śp. Lech Kaczyński może żyłby dalej. Cokolwiek bowiem fatalnego Polskę spotykało, spotyka, czy jeszcze spotka, to warunkiem tego musi być sprzedajność jakiegoś tutejszego odłamu politycznego na rzecz państw sąsiednich. Zarazem żadne z nich (nawet Moskowia) nie jest w stanie samodzielnie skonsumować takiej sprzedajności. Muszą knuć we dwóch, w trzech a jeden potrzebuje drugiego według knajackiej zasady: "U ha, zawierucha, jeden trzyma, drugi ru..a". Podstawowy polski survival to najpierw kategorycznie odrzucać każde obligatoryjne trzymanie. Teraz przeważnie unijne.

zaloguj się by móc komentować

stanislaw-orda @orjan 19 sierpnia 2023 11:10
19 sierpnia 2023 11:34

Mocarstwa ościenne za dużo  zainwestowały w zainstalowanie nad Wisła własnych stronnictw politycznych (tzw. partie zagranicy), zatem w swoim żywotnym interesie będą robiły wszystko, aby partie te objeły na powrót władzę.  Zaś nie kryjący się ze swoim berlińsko-brukselskim źródłem żółdu gauleiter Donald T. zupełnie jawnie odmawia legitymacji praworządnosci obecnej władzy i nawołuje do jej obalenia. A to, że nie siedzi on jeszcze w więzieniu świadczy o szerokości marginesu manewru u tejże władzy.

zaloguj się by móc komentować

orjan @stanislaw-orda 19 sierpnia 2023 11:34
19 sierpnia 2023 13:20

jak najbardziej. Mnie chodzi raczej o to, że o szerokości marginesu manewru władzy PiS wcale nie decyduje postawa tutejszych partii zagranicy, lecz wsparcie i instrukcje ich zgranicznych mocodawców. Naród jest odsunięty od określania tego marginesu, bo nie wiadomo, jakie są preferencje  Narodu. Nikt go o nie nie pyta. Dopiero zaplanowane referendum pyta. Dlatego też dopiero referendum może być podstawą do polskich rozstrzygnięć w tę, czy w tę. Może określić kierunki i zasięg manewru.

Referendum to jest tym bardziej konieczne, że partie zagranicy idą do wyborów na rympał, bez zobowiązywania się do czegokolwiek. Natomiast indywidualny polski poseł nie jest związany instrukcjami, tj. zobowiązaniami od jego wyborców. Zatem, nie może być mowy do poselskim zobowiązaniu dwustronnym. W odróżnieniu od środowiska zjednoczonego z PiS, posłowie startujący z opozycji odmawiają choćby jednostronnych zobowiązań wobec wyborców proszonych o głosy. Jeśli więc tacy posłowie zostaną wybrani i stworzą większość, to zapanuje dyktatura politycznej samowoli według wspólnego mianownika politycznego. Mianowicie, że między sobą, ponad swoimi podziałami i interesami posłowie ci znajdą tylko jeden wspólny wielopartyjny mianownik. Mianowicie zgodne upuszczenie mydła pod prysznicem. Niby wobec Unii jako współczesnej ideologicznej ściemy, ale w istocie wobec Niemiec, a ci szybko do stołu dopuszczą Putina. NIgdy nie było bowiem innego know-how opanowania Polski.

Ani poszczególne partie zagranicy nie wydolą samodzielnej konsumpcji, ani samodzielnej konsumpcji nie wydolą same Niemcy, czy sama Moskowia. Muszą razem. Czy bogatszemu, lub potężniejszemu w ogóle jest co konsumować w Polsce? Pytanie jest w ogóle retoryczne, gdy traktuje się Polskę jako zasób. Ale jak bogaty (tj. jak atrakcyjny) jest ten zasób? Oto jest pytanie! Zamiast odpowiedzi najlepiej popatrzeć, że od stuleci Polska jest co raz to niszczona, to do szczętu okradana. Są państwa, które wystarczyło tylko raz okraść, a one już się nie podniosły. Natomiast Polska podnosi się za każdym razem. Zasobność Polski mierzona jest siłą samoodtwarzania się. Jest jak ciasto chlebowe w dzieży. Właśnie znowu urosło i dlatego trzeba Polskę znowu okraść. Po to jest ten rejwach przeciwko referendum, czyli przeciwko urządzeniom antykradzieżowym. 

zaloguj się by móc komentować

qwerty @gabriel-maciejewski
19 sierpnia 2023 13:35

Jesteś w znakomitej formie.

zaloguj się by móc komentować

qwerty @gabriel-maciejewski
19 sierpnia 2023 13:41

Zmiana defincji czy też pojęć w sferze publicznej jest wyrażni w dostrzegalna jak czyta się kolejne wydania np. encyklopedia prawa. Do tego podmiana tożsamości jako metodyka realizowania celów. I tyle i jakie to proste aby nie powiedzieć prostackie.

zaloguj się by móc komentować

stanislaw-orda @orjan 19 sierpnia 2023 13:20
19 sierpnia 2023 13:43

owszem, geneza dzialan opozycji jest prawidłowowskazana, czyli ona takze ma waski margines swobody (zakres udzielonej prokury). Niestey, pies został pogrzebany w ustawie Ordynacja wyborcza, która tak własnie została pomyslana, aby swoboda manewru była jak najmniejsza, a w praktyce zagwarantowała, że żadne wybory nie pozwolą na wyłonienie tzw. większości konstytucyjnej. Abstrahując od chęci jej zmainy, bo chodzi li tylko o potencjaną mozliość realizacji  wspomnianego scenariusza.

Ustawa o ordynacji podatkowej wprowadziła szereg "zapór"(pól minowych),  które to skutecznie uniemożliwiają.

Ale to temat na odrebny tekst sporych rozmiarów.

Co symptomatyczne, "niuanse" tejże ordynacji są dobrze  znane i zostały opisane bodajże już 20 lat temu, ze szczegółami, czyli np. symulacją matematyczną rozkładu głosów w okręgach i temu podobne. Okazało się, że jak najbardziej  przydało się to sferom rządzącym, gdyż precyzyjnie wskazało, w których lokalizacjach można bylo bezkarnie "dosypać do urny". I tyle tego dobrego wyszło dla statystyków, którzy chcieli dobrze. A wiadomo, co jest wybrukowane takimi chęciami.

 

zaloguj się by móc komentować

orjan @stanislaw-orda 19 sierpnia 2023 13:43
19 sierpnia 2023 14:28

Trafny jest Twój opis granic swobody opozycji poprzez zdemaskowanie jej roli jako roli właściwej dla prokurenta. Pozostaje zastanowić się, że prokurent jako taki w każdej chwili może stosunek prokury wypowiedzieć. Dlaczego zatem po sukcesie zostania posłem, czy senatorem, nic nie słychać, aby któryś z takich wypiął się na wcześniejszy stosunek prokury?  Istnieć więc musi jakiś system uzależnień. Nie jakieś sposoby, lecz system i to najwyraźniej wielostronny. Czy ktokolwiek wysili się na jego opis i potwierdzenie?

Co ciekawe, jakiś czas temu głośne były próby, powiedzmy, wypracowania poza-ustawowgo przymusu trwałości zobowiązań poselskich, zwłaszcza do pozostawania w klubie określonej partii i lojalności. Np. próby odbierania od posłów weksli, że gdyby zdradził, to ... itd. Od jakiegoś jednak czasu jest o tym cicho. Czy dlatego, że partie-matki wymyśliły już skuteczny system zapobiegawczy? W każdym razie przechodzenie z klubu do klubu poselskiego jest jednak rzadkością, co musi mieć jakąś przyczynę pozaideologiczną przy wieloletniej a burzliwej kadencji i biorąc pod uwagę ewentualną "próbę losową" co najmniej kilkuset osób/posłów o osobowościach od Sasa do lasa.

Pewnie masz na myśli obecny Kodeks Wyborczy, jednak Twoje uwagi są trafne. Metoda d'Hondta została wprowadzona jakoby w celu zapobieżenia parlamentarnemu rozproszeniu decyzyjnemu. Okazuje się jednak, że lekarstwo jest gorsze od choroby. Dostaliśmy bowiem efekt parlamentarnego paraliżu decyzyjnego. Ten paraliż poszedł jeszcze dalej, bo paralizatorzy ukrywają swoje zasługi paralizatorskie jazgocząc przeciwko paraliżowanemu, że nieefektywnie drętwy. Niemniej coś tam paraliżowanemu jednak udało się. Natomiast paralizatorom nigdy nic dobrego. 

zaloguj się by móc komentować

stanislaw-orda @orjan 19 sierpnia 2023 14:28
19 sierpnia 2023 14:41

Istnieje podwójne zabezpieczenie., gdyż również zapisy konstytucyjne wykreowały trwałą, systemową dysfunkcję organów władzy.

I dlatego o zachowanie obecnego kształtu zapisów konstytucyjnych tzw. opozycja bedzie walczyć bardziej zaciekle niż jej ideowi protoplaści  o socjalizm.

zaloguj się by móc komentować

olekfara @gabriel-maciejewski
19 sierpnia 2023 15:06

"Tylko bowiem posiadając legitymację moralną można stawiać polityczne warunki przeciwnikowi. Bez tego każdy polityk jest dla posiadającego siłę przeciwnika, po prostu istotą niższą nie mającą żadnych praw."

Naszym politykom to nie grozi . Któż śmie watpic w ich moralnośc. Uduchowienie wprost z nich bije. (szczególnie u tego drugiego z lewej w pierwszym rzędzie), a takiego to i w kościele nie znajdziesz. Góra stoi, czy góra leży?

zaloguj się by móc komentować

stanislaw-orda @olekfara 19 sierpnia 2023 15:06
19 sierpnia 2023 15:21

fotka ściągnięta z NEon.pl?

zaloguj się by móc komentować

gabriel-maciejewski @olekfara 19 sierpnia 2023 15:06
19 sierpnia 2023 15:33

Nie podoba mi się pański komentarz. Jest niestosowny, szczególnie wobec prof. Raua, ministra spraw zagranicznych. Niech pan sie więcej tu nie wpisuje. 

zaloguj się by móc komentować



OjciecDyrektor @gabriel-maciejewski
19 sierpnia 2023 19:51

Piękny tekst. Skopiować i do lux-archiwum. 

 

zaloguj się by móc komentować

zaloguj się by móc komentować