-

gabriel-maciejewski : autor książek, właściciel strony

O prawdziwej naturze pojedynków i świętych zasadach handlu

O tym, że Bartosz Węglarczyk to bałwan wiedziałem już dawno. Świadczył na jego niekorzyść przede wszsytkim szybki awans w strukturach gazowni, a także plotki rozsiewane wokół, prawdopodobnie przez niego samego, tyczące się jego romansu z Magdą Ogórek. I oto pan Bartek, bo tak się ów człowiek kiedyś tytułował, rozpoczyna w onecie jakąś kampanię na rzecz wolności, czy też poświęconą odzyskaniu niepodległości. Pisał o tym wczoraj toyah. Nie miałem czasu, żeby doczytać tekst Toyaha do końca, ale wystarczyło mi to co napisał Węglarczyk. Otóż on chce zrobić taką kampanię, gdzie widać, jak dzieci polityków partii rządzącej bawią się w najlepszej zgodzie z dziećmi polityków opozycji. I jeszcze uważa, że to jest świetny pomysł. Cóż to jest w istocie? To jest demaskacja, która pokaże nam które rodziny sceny politycznej są w zmowie. Będziemy jasno widzieć, co jest autentyczne, a co wygląda jak pic na drążku. Ktoś powie, że i teraz widzimy….no nie wiem, pan Bartek, jak się rozhuśta może pokazać naprawdę ciekawe rzeczy. Czekajmy w spokoju na rozwój wypadków.

Konkluzja jest taka – w jaki idiotyczny i prymitywny sposób wykorzystuje się dziś media, jak mało zrozumienia dla ich roli w kształtowaniu opinii mają redaktorzy naczelni dobierani wprost z awansu środowiskowego. Czy Wam się zdaje, że coś takiego jak afera Dreyfusa mogło być sprofilowane w znany nam sposób, przez leniwych grubasów z parciem na szkło, którzy coś tam od niechcenia piszą w swoich gadzinówkach? Żarty, to była poważna sprawa, wymagająca udziału ludzi zdeprawowanych w sposób poważny. Oczywiście, cała III republika była zdeprawowana, ale do takiej sprawy potrzebne były osoby wyjątkowe. I ja po wczorajszej i przedwczorajszej lekturze chciałem się tu zająć jednym tylko wątkiem z przebogatego bestiarium opisanego przez Hannah Arendt. Mamy tego majora Esterhazy, człowieka, który ułatwia żydowskim oficerom pojedynkowanie się z gojami. Po prostu za pieniądze wynajmuje się jako sekundant. Proszę Państwa, to jest lepsze niż legalizacja pedofilii. W sprawach honorowych żydowscy oficerowie wynajmują sekundanda za pieniądze! Takieg w dodatku, który okazuje się potem prowokatorem i niemieckim szpiegiem. Przynajmniej według francuskich gazet. Dlaczego to czynią? Arendt tłumaczy, że powodem było notoryczne ich obrażanie przez Francuzów, a następnie odmawianie im satysfakcji. Proszę Państwa, jeśli mamy trwałą strukturę, mocno schierarchizowaną, nacechowaną przywiązaniem do religii, to nie ma tam miejsca na takie ksiuty. Jak ktoś uprawia kult honoru, a następnie odmawia innemu oficerowi rozwiązania honorowego, to dostaje kulkę w łeb zza węgła i sprawa się kończy. Poza tym pojedynki, to nie jest jedyny sposób załatwiania spraw spornych i honorowych, jaki wypracowała przez wieki armia. Pojedynki są zakazane – ja to piszę w ciemno, bo nie sprawdzałem – mniemam jednak, że w armii III republiki były tak samo zakazane jak w innych armiach. Jeśli więc dochodzi do uporczywych wyzwań, a major Esterhazy z sekundowania w nielegalnych pojedynkach zrobił pozycję budżetową w swoim kajeciku, to wytłumaczenie jest jedno – pojedynki są prowokowane. I wynika to wprost ze świętych zasad handlu – jeśli jest popyt musi być podaż. Jeśli zaś jest rynek, ktoś musi go kontrolować. Kontrolerem jest zawsze pośrednik. Na obszarach objętych herezją – w naszym tutaj rozumieniu – zasady handlowe są oficjalnie unieważnione i pośrednik jest pracownikiem biurowym, najczęściej sekretarzem. Czasem pierwszym sekretarzem. W omawiamym przypadku pośrednikiem był major Esterhazy, a towarem życie francuskich oficerów. Nie można sobie bowiem wyobrazić sytuacji, a zakładam, że mamy do czynienia z kilkunastoma przypadkami przynajmniej, że jakiś francuski oficer klepie swojego kolegę po plecach, mówi mu w kantynie – ty Żydu, a następnie ucieka za róg wołając zygu, zygu marchewka...Nie można też sobie wyobrazić zmowy totalnej, to znaczy prześladowania tych żydowskich oficerów przez armię. Nie można, bo gdyby taka zmowa istniała nie było by w armii ani jednego oficera pochodzenia żydowskiego. A oni są, w dodatku jeden z nich pracuje w sztabie generalnym i tam się chełpi swoimi możliwościami. To musiało bardzo źle działać na jego francuskich kolegów, którzy byli ludźmi z awansu, robiącymi kariery za wstawiennictwem sieci powiązań kościelnych. Te powiązania z kolei wykluczają możliwość uporczywego prowokowania oficerów żydów, a istotny mechanizm pojedynku wyklucza odmowę skundowania w nim. Chodzi wszak o honor. Okay, Arendt napisałaby, że francuska armia nie miała honoru i wszyscy służący w niej ludzie podejmowali codzienny wysiłek istnienia po to jedynie, by dokuczać Żydom. To nie jest prawda. Możliwe jest za to coś innego – ze względu na popyt i kontrolę rynku spoczywającą w rękach brytyjskiego ( a nie niemieckiego, jak wszyscy piszą) agenta pojedynki mogłby być prowokowane przez tych żydowskich oficerów. Mogłby być – a nie – były - podkreślam, bo ani Arendt, ani nikt ze znanych mi autorów nie podaje ich liczby, nie przybliżą okoliczności i nie mówi o ofiarach tych zajść, a zakładam, że jakieś były. To jest proszę Państwa ważna sprawa. Major Esterhazy to wyjątkowa świnia, a ponadto złodziej. Przyznał się do tego, że sfałszował pismo Dreyfusa, potem uciekł do Londynu i tam żył bezpiecznie pod skrzydłami agentów jej królewskiej mości. Niemiecki agent ucieka do Londynu i żyje tam do roku 1923? To jest historia dla Bartka Węglarczyka normalnie...a może też i dla pani Magdy.

Może spróbujmy wyjaśnić przyczynę niechęci z jaką francuska prasa i francuskie sądy odnosiły się do sprawy uniewinnienia Dreyfusa i oskarżenie Esterhazy’ego. Wszystko jest polityką, a w III republice nie ma mowy o czymś takim jak czysta sprwiedliwość, której Arendt dodaje przydomek – jakobińska. Szykuje się wojna, w której ginąć będą francuscy żołnierze, a także francuscy oficerowie. Ani jedni, ani drudzy nie mają na to ochoty. Za oficerami stoi zdewastowany co prawda i pozbawiony majątku, ale ciągle wpływowy Kościół, za żołnierzami socjaliści pod wodzą Jauresa. Ja tego Jauresa coraz bardziej lubię, w miarę jak o nim coraz więcej czytam. I teraz ważne pytanie – czy Clemenceau był socjalistą? Należał przecież do partii radykalno-socjalistycznej. Był takim samym socjalistą jak Kalisz mniej więcej. Clemenceau musiał doprowadzić Francję do wojny, a do tego potrzebny był sojusz z Brytyjczykami, bo to w imię brytyjskich interesów Francuzi mieli walczyć z Niemcami. Media więc musiały wzbić się na wyżyny manipulacji, żeby Clemenceau swój plan zrealizował, a sądy trzeba było zastraszać i przekupywać? Że co, że to niemożliwe, bo jakobińska sprawiedliwość zakazywała…? Dajcie spokój. Estehazy został uniewinniony, a Dreyfus oskarżony, wściekłość armii na Dreyfusa musiała mieć swoje uzasadnienie. Jakie? Czy Dreyfus się z kimś pojedynkował? Raczej nie. A czy jego koledzy żydowscy oficerowie mieli za sobą takie przygody? Jeśli tak, to gdzie służyli. Rozumiem, że w Paryżu, skoro Esterhazy był oficerem sztabu generalnego, to nie mógł przecież sekundować w pojedynkach odbywanych w Marsylii. A jeśli ktoś prowokuje pojedynki z oficerami majacymi dostęp do wrażliwych informacji, to sprawa jest jasna. Proszę Państwa, jeśli ktoś wziąłby na siebie trud zbadania tej kwestii. Statystyka to ważna nauka, musimy wiedzieć w ilu pojedynkach, i z kim odbywanych sekundował major Etserhazy zanim stanął na ławie oskarżonych. Ilu oficerów w nich zginęło, a ilu odniosło obrażenia. Czy ktoś władający językiem francuskim jest w stanie takie badania przeprowadzić? Być może okaże się, że nie było żadnych pojedynków, a wszystko zostało wymyślone na potrzeby propagandowe dużo później, kiedy major Esterhazy siedział już w Londynie. Nie wiem. Uważam, że to jest klucz do zrozumienia sprawy Dreyfusa. Na dziś to tyle, zapraszam na portal www.prawygornyrog.pl



tagi: żydzi  media  francja  armia  dreyfus  bartosz węglarczyk  pojdynki 

gabriel-maciejewski
20 lipca 2018 10:17
19     2723    13 zaloguj sie by polubić

Komentarze:

krzysztof-laskowski @gabriel-maciejewski
20 lipca 2018 11:02

Ten cały Charles Marie Ferdinand Walsin Esterhazy to jedna fikcja. Był sekundantem pojedynku, na który André Crémieu-Foa wyzwał Drumonta za antysemickie artykuły. A jednocześnie dobra dusza, która napisała anglojęzyczny biogram Esterhazy'ego w wiki, podaje, że ów Esterhazy w czerwcu 1894 roku uzyskał pomoc Rotszyldów za pośrednictwem Cadyka Kahna, naczelnego rabina Francji. Pomoc w zakresie czego? Wystrugania afery Dreyfusa? Przecie to jaja rzewne.

zaloguj się by móc komentować

saturn-9 @gabriel-maciejewski
20 lipca 2018 11:52

Być może okaże się, że nie było żadnych pojedynków, a wszystko zostało wymyślone na potrzeby propagandowe dużo później ...

Jest jeden przytaczany przypadek śmiertelnego zejścia po pojedynku o honor "300 oficerów pochodzenia żydowskiego".

Kapitan Mayer zginął w roku 1892. Afery szpiegowskiej, która wstrząsneła III Republiką jeszcze nie było. Był klimat w kadrze oficerskiej. Prowokacja, pojedynek, pogrzeb.

Czy majora Esterhazy z tym pojedynkiem coś łączy?

Postać kapitana Mayera jest przywoływana w fiszkach oświatowych dla młodzieży francuskiej o sprawie Dreyfusa.

... Il sait que ses coreligionnaires ne sont que 300 dans les cadres militaires mais il fait foi dans les paroles du ministre de la Guerre qui affirme aux députés, après la mort en duel du capitaine Mayer, que faire des distinctions entre les religions dans l'armée, est « un crime contre la nation ».

zaloguj się by móc komentować

S80 @gabriel-maciejewski
20 lipca 2018 15:41

Pojawiły się jednak sugestie, że Esterhazy był w rzeczywistości podwójnym agentem [nie napisano czyim, tekst jest angielski] który celowo dezinformował Niemców. W tym momencie umysł wzdryga się; ponieważ sir Richard Scott jest teraz dobrze zaznajomiony z podwójnością, być może powinien zostać wezwany do zbadania tej sprawy. (1996)
https://www.independent.co.uk/arts-entertainment/site-unseen-the-grave-of-le-comte-walsin-esterhazy-1306766.html

"Kto był wtajemniczony?
Jest prawdopodobne, że jego tożsamość znana była niewielu [Esterhazy z żoną zmieniał nazwiska i domy w miejscowości, podane pod linkiem], jak sierżantowi policji w Harpenden, któremu musiał meldować się jako obcy. Hrabina [żona Esterhazyego] w wywiadzie udzielonym Herts Advertiser (18.08 1923) powiedziała: "Naprawdę nic nie wiem o sprawie Dreyfusa. Mój mąż nigdy o tym nie rozmawiał, ponieważ był to dla niego bolesny temat " i że powiedział jej, że nie był niemieckim szpiegiem.
Dalej: "w minionych latach Esterhazy kilkakrotnie bywał w konsulacie francuskim w w Londynie bez ujawniania swojej prawdziwej tożsamości... Jak się rozumie tożsamość Esterhazego i miejsce jego pobytu znane były władzom brytyjskim, wydano także oświadczenie, że podczas wojny zgłosił się aby pojechać do Niemiec jako agent aliantów. (2011)
http://www.harpenden-history.org.uk/page_id__275.aspx

zaloguj się by móc komentować

S80 @gabriel-maciejewski
20 lipca 2018 15:59

Esterhazy, mason-oszust Lelewel ze zmyśloną dzieciatą Esterką. I ciekawostka w ostatnim zdaniu.
"Brednie rodowodów. Dziś, gdy nazwisko osławionego Esterhazego znajduje się na wszystkich ustach, nie od rzeczy będzie przypomnieć, iż w r. 1872-im znalazł się autor, który ród ten z Polski wywodzi. Mianowicie Herrmann von Scharff-Scharffenstein w dziełku, wydanem w Stutgardzie p.t. "Das geheime Treiben, dur Einfluss und die Macht des Judenthums in Frankreich seit hundert Jahren", pisze na str. 79-ej, że pierwszy Esterhazy, który przybył do Węgier, nazywał się Esteros, a pochodził od Niemira, syna naturalnego Kazimierza Wielkiego i Esterki, Esterhazy bowiem znaczy: potomek Estery. Widocznie autor książki, adjutant Maksymiljana, króla bawarskiego, praktykant w archiwum państwowem, nie zaglądał dość często do tego archiwum, gdy napisał taką brednię. Jak wykazał Lelewel, król Kazimierz miał z Esterką, córką krawca z Opoczna, dwóch synów, Pełkę i Niemira, ale z nich wywodzą ród Niemirowie, Niemirycze, Niemirowscy. Esterhazych rodzina wyprowadza pochodzenie swe od Attyli, a w każdym razie ma dokumenty, siągające r. 1238-go. Zresztą, jak wiadomo, magnacka rodzina wągierska Esterhazych wypiera się osławionego Esterhazego paryskiego. (1899)

zaloguj się by móc komentować

pink-panther @S80 20 lipca 2018 15:59
20 lipca 2018 16:27

Tak naprawdę to on się nazywał Ferdinand Walsin Esterhazy i nie miał prawa do tytułu i nazwiska. Rodzina Esterhazy (węgierska z 12 wieku, katolicka arystokracja węgierska z najwyższej półki służąca do końca Habsburgom) próbowała się procesować o to, ale uzyskała wyrok, że on się nie może posługiwac tytułem książęcym Esterhazych.

Natomiast ktoś specjalnie dla "wytłumaczenia afery Dreyfusa" wyrysował drzewko genealogiczne Ferdinanda Walsina Esterhazego , z którego wynikało, że któryś z Esterhazych ożenił się w połowie XVIII z francuską arystokratką i dość szybko zmarł albo zginął w boju w jakiejś wojnie. Zostały małe dzieci: syn i córka.

No i ta córka urodzona w 1741 r. jako Anne- MArie Esterhazy de Galantha miała wdać się w sekretny albo i nie sekretny romans z arystokratą francuskim dużo od niej starszym (ur. 1725)  niejakim markizem Jeanem Andre de Ginestous i z tego związku urodził się syn Jean Marie August, którego matka miała dać do adopcji swojemu lekarzowi domowemu niejakiemu doktorowi Walsin. Ale nie wiadomo, dlaczego dziecko posługiwało się nazwiskiem Walsin Esterhazy. Ożenił się z mieszczanką i zajmował handlem. Podobno rzekomy ojciec naturalny nigdy go nie uznał a matka jakoby dopiero w 3 roku jego życia.
Markiz był poważnym generałem i miał ze swoją żoną 11 dzieci.

Tzw. nieślubny syn Walsin Esterhazy dorastał w bardzo niespokojnych czasach, kiedy "rejestry i inne dokumenty płonęły" ale za to można było wytworzyć trochę nowych.

Sam Ferdinad Esterhazy wnuk bastarda  miał ojca generała i kawalera Legii Honorowej walczącego w dwóch wojnach.  Jeden ze kuzynów "zginął za Francję" w 1892 r. w Tonkinie.

https://gw.geneanet.org/pierfit?lang=en&p=joseph+marie+auguste&n=walsin+esterhazy

 

zaloguj się by móc komentować

pink-panther @gabriel-maciejewski
20 lipca 2018 16:44

Co do pojedynków, to wymienione zostały w tym okresie 2, oba w wykonaniu markiza de Mores ex-oficera armii francuskiej z bardzo starożytnej rodziny arystokratycznej o korzeniach hiszpańskich z Sardynii. Ród sięgał korzeniami XII w.
Markiz de Mores nazywał się dokładnie Antoine Amadeusz (i tak dalej) de Vallombrosa i urodził się w 1858 r. Jego dziadek ożenił się dobrze z  panną Claire de Galard de Brassac de Bearn i podobno przy okazji z pieniędzmi. Urodził się w Cannes gdzie ukończył eksluzywne liceum Stanislas i dostał się do szkoły oficerskiej St Cyr, gdzie pokój dzielił z niejakim Phillipem Petain i Charlsem de Foucauld. Szkołę oficerską ukończył jako lejtnant kawalerii w 1878 r. i służył w Algierii ale rzucił wojsko w 1882 bo się ożenił z dziedziczką bankową z Ameryki panną Medorą von Hoffman z Dakoty Północnej. Na weselu w pałacyku rodziny panny młodej był obecny w swym majestacie sam książę Walii przyszły Król Edward VII.

Markiz zakupił dobra w Dakocie Północnej a za sąsiada miał Theodore Roosevelta.

W każdym razie co do pojedynków z Żydami, to wymieniono 2: z deputowanym lewicy niejakimFerdinand Camille Dreyfus i śmiertelny z kapitanem Armandem Meyerem.
Rzecz jest o tyle ciekawa, że markiz de Mores jest wymieniany jako współzałożyciel tzw. Ligi Antysemickiej wraz z dziennikarzem Edwardem Drumont.

Inna ciekawa rzecz, że zginął w bardzo tajemniczych okolicznościach w 1896 w Tunesii na Saharze w El Ouatia. Wdowa zleciła przeprowadzenie sledztwa i winni zostali znalezieni ale Fedora poprosiła o ułaskawienie. Na pogrzebie był prezydent Faure.
Brak danych aby sekundantem był Ferdinand Walsin Esterhazy.  Ale kto wie.

zaloguj się by móc komentować

S80 @pink-panther 20 lipca 2018 16:27
20 lipca 2018 17:08

Dziękuję, bardzo interesujące, czyli w szeregu opisów jest kłamstwo powtarzane 1000 razy.

A tak au general to coraz ciekawsza zdaje się niemoc Polańskiego w związku z filmem pt. "D" o aferze, zapowiadanym już od paru ładnych lat. Ciekawe czy to w związku z tymi planami zaczął ponownie mieć kłopoty (bo nic więcej) z powodu pedofilii. Sądząc po tytule scenariusza i opisie fabuły - bez sensacji, role rozdzielone - "Oficer i szpieg". Miał go kręcić w Polsce, później Francuzi przezornie zaoferowali 30% zniżki w podatkach i miał być kręcony u nich, może złożyli też inne oferty, bo agitki nie ma.
https://en.wikipedia.org/wiki/An_Officer_and_a_Spy
https://www.filmweb.pl/person/Roman+Pola%C5%84ski-83/discussion/Zamiast+%22The+Dreyfus+Affair%22+nakr%C4%99ci+%22Based+on+a+True+Story%22.-2819842

zaloguj się by móc komentować

betacool @gabriel-maciejewski
20 lipca 2018 17:51

"Uciekł do Londynu w 1898 roku, kiedy pułkownik Hubert-Joseph Henry, oskarżony o fabrykowanie dokumentów w sprawie Dreyfusa popełnił samobójstwo w celi więziennej".

Wystraszył się, że gruźlica może skłonić go do podobnie desperackich kroków, więc na wszelki wypadek zmienił klimat?

zaloguj się by móc komentować



ewa-rembikowska @gabriel-maciejewski
20 lipca 2018 20:23

Właśnie przypadkiem przeczytałam w "Kurierze Warszawskim", nr 280 z 1899 roku informację, iż dekretem ministra wojny generała Gastona Galliffet'a z 29.09.1899 roku podporządkowano armię władzy cywilnej, przez wprowadzenie zasady, że wszystki awanse i nominacje na stopnie wojskowe od pułkownika w górę mają pochodzić wyłącznie od ministra wojny a nie jak dotąd od najwyższej rady wojennej.

Wiki pisze, że  Galliffet został powołany na stanowisko ministra wojny (22 czerwca 1899 r. do 29 maja 1900 r.) w gabinecie  Waldeck-Rousseau, by z właściwą sobie stanowczością wyciszyć niepkoje w armii po sprawie Dreyfusa oraz "zrepublikanizować" armię. 

 

zaloguj się by móc komentować

pink-panther @mniszysko 20 lipca 2018 18:21
20 lipca 2018 20:39

Za jednym zamachem "ludzie szlachetni" chcieli "ustrzelić parę ptaszków": z jednej strony "wybronić szlachetnego Dreyfusa" a z drugiej spostponować stary katolicki ród związany z Habsburgami, wówczas jeszcze rządzącymi w najlepsze. Podobnie wygląda sprawa z tym całym "markizem Sardyńskim". Też o nim straszne rzeczy wypisują. M,in że brał pożyczkę od bankiera odpowiedzialnego za aferę panamską. A przecież "markiz Sardyński" ożenił się tak bogato i szczęśliwie, że po co mu były pożyczki. Pomijając drobny fakt, że jeśli nawet wziął pożyczkę ale PRZED aferą panamską - to skąd miał wiedzieć, że pożyczkodawca na boku kroi "panamskiego Amber Golda". 
Proszę Ojca, nasza amatorska "ekipa śledcza historyczna" musiałaby żyć jakieś 300 lat, żeby odkręcić kłamstwa, jakie lewactwo, masoneria i inni "ludzie szlachetni" zgromadzili aby zmasakrować wizerunek starej katolickiej szlachty. I to przetrwało, bowiem system nauczania jest zdominowany przez lewactwo. I kłamstwo ma się dobrze.  Ale robimy, co można i "jest zabawa, jest fun":))) Szczęść Boże.

zaloguj się by móc komentować

pink-panther @S80 20 lipca 2018 17:08
20 lipca 2018 21:17

Nie wiem, czy Francja byłaby obecnie zainteresowana takim filmem. Władze francuskie mają i tak sporo kłopotów z "konfliktami między mniejszościami i większością" i nie potrzebuje, aby ktoś szarpał obecnie armię francuską wizerunkowo. Żydzi z Francji uciekają, bo inna mniejszość pokazuje swoje uczucia a tu jeszcze taki temat. Sprawa katolickości w armii francuskiej jest pozamiatana. Podobnie jak pozamiatana jest francuska katolicka arystokracja.

A Roman chciał zapewne jakiś budżet przewalić, żeby dać rolę swojej znacznie młodszej ale już mocno dojrzałej małżonce.

Poniżej unikalne zdjęcie Dreyfussa na Diabelskiej Wyspie z zasobów francuskich i niemieckich. Brytyjczycy pokazują tylko jakieś rysunki.

 

 

zaloguj się by móc komentować

pink-panther @Stalagmit 20 lipca 2018 21:19
20 lipca 2018 21:31

No tak mi się przypomniało, że to trochę lepiej wygląda niż cela Rotmistrza Pileckiego czy Abpa Baraniaka. PS. To musiała być niezła ustawka cała ta "afera".

Ach ten wiek XIX. Łza się w oku kręci. Co oni mieli wtedy a do czego dążyli i co nam sprokurowali.

zaloguj się by móc komentować

stanislaw-orda @gabriel-maciejewski
20 lipca 2018 21:55

W początkach ostatniego dziesięciolecia XIX wieku pośród liderów brytyjskiego establishmentu wzrastała obawa wobec niemieckich dążeń polityczno-gospodarczych, co skutkowało różnorodnymi działaniami mającymi za cel utrzymanie dominującej pozycji brytyjskiej. Jednym z tych działań było skłócenie państw kontynentalnej Europy i nie dopuszczenia zwłaszcza do aliansu francusko-niemieckiego.

Co ciekawe, aktem założycielskim dla tej nowej strategii stała się konfrontacja brytyjsko-francuska na terenie Egiptu i Sudanu, w którym obydwa wymienione państwa prowadziły interes znany jako Kompania Kanału Sueskiego.

Francja, chcąc zrealizować swój strategiczny plan w Afryce saharyjskiej chciała przeprowadzić kolej poczynając od Dakaru w Senegalu do Dżibutti na brzegu Morza Czerwonego. W tym celu musiała zająć tereny w Sudanie.

Realizacja tej inwestycji w istotnym stopniu naruszyłaby angielską hegemonię w rejonie wschodniej Afryki jak i  całego rejonu Oceanu Indyjskiego. Oczywistym jest, że wymusiło to kontrakcję wojskową Londynu.

Otóż w 1898 r. korpus francuski dowodzony przez generała Jean-Baptiste Marchanda napotkał w rejonie Faszody nad Białym Nilem (obecnie ta miejscowość znajduje się w Płd. Sudanie i nosi nazwę Kodok) brytyjski korpus ekspedycyjny pod dowództwem generał-majora Horatio Herberta hrabiego Kitchener. Ówczesny francuski minister spraw zagranicznych Théophile Delcassé, znany anglofil, doprowadził do wycofania sił ekspedycyjnych gen. Marchanda i de facto oddał Sudan i Egipt, a więc csłą Afryke Wschodnią w niepodzielne władanie Anglii. Taki obrót sprawy doprowadził do (czasowej) dymisji T. Delcassé’a, którego w 1894 roku zastąpił na stanowisku ministra spraw zagranicznych Albert Auguste Gabriel Hanotaux, zwolennik porozumienia z Niemcami. Gdy kontakty francusko-niemieckie zaczęły przybierać charakter mający na celu ograniczenie wpływów brytyjskich, juz  w 1894 roku wybuchła  „afera” oficera armii francuskiej (żydowskiego pochodzenia)  kapitana Alfreda Dreyfusa”, jako szpiega działąjacego na rzecz Niemiec. Minister Hanotaux był świadom skutków tej afery dla stosunków francusko-niemieckich. I choć po paru latach starań udowodniono , iż materiały obciążające Dreyfusa sfabrykował, opłacany przez Dom Rothschildów, graf Ferdynand Valsin-Esterhazy, to przecież minister Hanotaux został w 1898 roku zastapiony na stanowisku ministra spraw zagranicznych przez anglofilaT. Delcassé’a.
Tak powstała „entanta”.

zaloguj się by móc komentować

saturn-9 @pink-panther 20 lipca 2018 21:17
20 lipca 2018 22:32

A tak wygląda cela więzienna widziana od strony przepastnych murów wodnych. Fotka ze wspólnych francuzko-niemieckich zasobów ;) Anglicy też pokazują ...

 

.

zaloguj się by móc komentować

pink-panther @saturn-9 20 lipca 2018 22:32
20 lipca 2018 23:15

Dzięki wielkie za te piękne zdjęcia. Podobno w takich obiektach obecnie luksusowe firmy hotelowe oferują przepracowanym manadżerom obrzydliwie drogie wakacje: bez laptopów, telefonów i jakichkolwiek wygód. Za to z palmami i widokiem na morze. Zapewne Dreyfusowi brakowało drinków i zakąsek.  No ale za to jakie miał widoki:)))  W każdym razie nie miał kajdan na nogach z kulą o wadze 2 kg jak polscy uczniowie pędzeni za Ural za czytanie polskich książek.

zaloguj się by móc komentować

Magazynier @pink-panther 20 lipca 2018 20:39
22 lipca 2018 22:45

Cała fura funu, ale zaprawionego wyraźnym posmakiem dziegciu. Widocznie służy zdrowiu duszy. Got di wolt.

zaloguj się by móc komentować

Magazynier @gabriel-maciejewski
22 lipca 2018 22:56

"jak dzieci polityków partii rządzącej bawią się w najlepszej zgodzie z dziećmi polityków opozycji. I jeszcze uważa, że to jest świetny pomysł. Cóż to jest w istocie? To jest demaskacja, która pokaże nam które rodziny sceny politycznej są w zmowie. Będziemy jasno widzieć, co jest autentyczne, a co wygląda jak pic na drążku. Ktoś powie, że i teraz widzimy….no nie wiem, pan Bartek, jak się rozhuśta może pokazać naprawdę ciekawe rzeczy."

Niestety oni czytają twoje wpisy. Cała nadzieja, że p. Bartosz W. podpisał umowę i nie może się już wycofać. Czekamy cierpliwie.

"Arendt tłumaczy, że powodem było notoryczne ich obrażanie przez Francuzów, a następnie odmawianie im satysfakcji."

I to są te korzenie totalitaryzmu? No rzeczywiście miszcz Bronisław z miszczem Adamem tańczą na tych schodach Zorbę popijając stoliczną. Zaś miszcz Bronisław W. z swoją latoroślą szybują pod sufitem apartamentów królewskich. Ja tego nie czytałem. Ale zdaje się wielu niektórzy moi koledzy filozofowie i filologowie zaliczyli tę lekturę obowiązkową. To wiele wyjaśnia. 

Czy aby na pewno tow. Hannah nie miała żadnych kontaktów z tow. Smolarem starszym? Albo z tow. Szewachem?

No ale to może nie jest takie najważniejsze. Najważniejsze zlecenie i zleceniodawca.

zaloguj się by móc komentować

zaloguj się by móc komentować