-

gabriel-maciejewski : autor książek, właściciel strony

O potrzebie chwalenia ludzi

Zacznę od dwóch osób, które za życia chwalone były tak, że komplementami z jednego roku można by obdzielić wszystkich nas tutaj na całe życie. Pierwsza z tych osób to zmarła wczoraj Julia Hartwig, a druga to Kazimierz Deyna. Jak tu połączyć Julię Hartwig z Deyną? - myśli niejeden. To bardzo proste, zaraz zobaczycie.

Julia Hartwig była osobą rozpoznawalną i cenioną, a także przez wielu uważaną za wybitną poetkę. Mnie jej twórczość nigdy nie interesowała, ale pamiętam, w czasach studenckich, kiedy chciałem prowadzić życie kulturalne, a nie takie jak teraz, nie było periodyku ani programu telewizyjnego na temat literatury, w którym nie pokazano by Julii Hartwig.

Kiedy myślę o tamtych, odległych czasach dziś, ustawiam ś.p Julię w długim szeregu osób, które miały możliwość wyjeżdżania za granicę w czasie najczerwieńszej komuny, następnie zaś opowiadały czytelnikom o swoich przeżyciach we Włoszech, Francji czy USA, poprzez słabe i bardzo pretensjonalne wiersze, których jedynym celem było wzbudzanie aspiracji wśród studentów. Każdy wie, że prawdziwego poety nikt nie rozumie, a wiersze Julii Hartwig, były i są nadal boleśnie zrozumiałe dla wszystkich. Poza tym sami zobaczcie co o nieboszczce piszą w jej biografiach:

 

W Paryżu była na koncercie młodego Jehudy Menuhina, oglądała przedstawienia w Comédie Française, zwiedzała zadymione knajpki Dzielnicy Łacińskiej, w których można było natknąć się na Jeana Paula Sartre'a czy Tristana Tzarę. Wraz z Czesławem Miłoszem, Nelą Micińską i Jerzym Putramentem, który od czerwca 1947 roku pełnił funkcję ambasadora Polski Ludowej w Paryżu, była na wieczorze w klubie egzystencjalistów ze wschodzącą gwiazdą Juliette Greco.

 

To jest kwintesencja. I nie chodzi mi wcale o tego Putramenta, który namaszczał poetów i poetki, chodzi mi o te zadymione knajpki i Dzielnicę Łacińską, o tę całą fikcję, którą Julia Hartwig brała za rzeczywistość. Taka Czajka Stachowicz, opisując Paryż, nie ma przy tym przynajmniej złudzeń, a do tego zna naprawdę jakichś autentycznych ludzi. Na przykład zna czarną kochankę Wieniawy, która łazi po tej Dzielnicy Łacińskiej, będąc już starszą panią, z dwoma wielkimi psami na smyczy. W opisie pobytu Julii Hartwig w Paryżu mamy samą pretensję. Ktoś powie – zamknij się i nie pisz tak o ludziach, którzy przeżyli wojnę i okupację – mogliby ci wiele nauczyć. Zapewne, ale ja od czasu ukończenia szkoły średniej stronię od nauki. I wygląda na to, że nawyk ten zostanie ze mną do końca.

Julia Hartwig miała wielu naśladowców, nie będę ich teraz wymieniał z nazwiska, ale oni się ustawiają w długi szereg ludzi, którzy nie rozumiejąc ani świata, ani sztuki, ani osób mówiących w innych językach, choć znają te języki, usiłują znajomością tego wszystkiego imponować tym, którzy z Polski nie mogli wyjechać lub po prostu nie chcieli tego robić. Tak najkrócej można scharakteryzować środowisko postępowej, polskiej inteligencji, stworzonej po wojnie przez Putramenta i jego ekipę. Mnie Julia Hartwig zaciekawiła z jednego powodu, oto w latach 2008- 2009 była przewodniczącą jury w pewnym konkursie. Nosił ten konkurs nazwę Nagroda Mediów Publicznych Cogito. Odbył się raz jedynie i został odwołany ze względu na złą kondycję finansową mediów publicznych, tak podaje wiki. W 2009 roku nie było mowy o złej kondycji finansowej mediów publicznych. Myślę więc, że chodziło o coś innego, nie będę zgadywał, ale jednorazowo rozdawano w tym konkursie, w dwóch kategoriach aż 400 tysięcy złotych. To całkiem sporo nawet jak na dzisiejsze czasy. W dziedzinie literatury dostała to całe Cogito Małgorzata Szejnert. Potem imprezę zamknięto.

Przechodzimy teraz do Deyny. Już o tym pisałem, ale jeszcze powtórzę. Deyna to był absolutny geniusz, który ze swojej genialności zdawał sobie oczywiście sprawę, ale do pewnego tylko stopnia. Z szeregu anegdot na temat pana Kazimierza lubię najbardziej taką – pytają Deynę, najbardziej bramkostrzelnego zawodnika w historii polskiej piłki, jaka jest jego ulubiona pozycja na boisku. Na co on mówi, że prawa obrona. Tak właśnie, prawa obrona, bo stamtąd on, człowiek, który intuicyjnie rozumie piłkę i sytuację na boisku widzi najwięcej i wychodząc z tej pozycji ma największe szanse na trafienie do bramki przeciwnika. Julia Hartwig powiedziałaby pewnie, że środkowy atak, wprost z klubu egzystencjalistów na bramkę przeciwnika. No, ale nie mówmy źle o zmarłych.

Ja na prawej obronie stoję całe właściwie życie, a od ośmiu lat jak wiecie nie ruszam się z tego miejsca na krok. Wiem, że nikt tej pozycji nie docenia, bo wszyscy idą ławą do ataku, żeby nastrzelać jak najwięcej goli i biec potem po boisku z rękami wzniesionymi ku górze. Wiem też jednak, że wielu ludzi znajduje się w ogóle poza murawą, choć wcale na to nie zasłużyli. Myślę o nich często, bo widzę, że wielu z tych, którzy tłoczą się w środkowym napadzie nie powinno tam być, nie powinno ich być nawet w tym klubie egzystencjalistów. A jednak są i usiłują przykuć uwagę widzów, a także przekonać ich, że od urodzenia nie robili niczego poza strzelaniem goli z najbardziej wymyślnych pozycji.

Przez całe życie bardzo źle reagowałem na komplementy. Byłem i nadal jestem podejrzliwy i źle traktuję ludzi, którzy uniesieni tym co tu się mówi i pisze, chcą powiedzieć mi coś miłego. Ponieważ jednak starzeję się, jakoś łatwiej mi się tych komplementów słucha i nie jestem już taki opryskliwy i niemiły jak kiedyś. No, ale takie a nie inne reakcje wyuczone były efektem ciągłego stawiania mnie na tej samej, nieciekawej w opinii wielu pozycji – na prawej obronie. Ponieważ jednak człowiek nie może żyć bez pochwał, musiałem jakoś sam siebie przekonać, że mam rację. Kiedy pracowałem w redakcjach, szczególnie tych z przewagą dziewczyn, było to łatwe. Jak wszystkie rzucały się na mój tekst, żeby go poprawiać, zmieniać i dopisywać doń coś, co w ich opinii musiało się tam znaleźć, wiedziałem, że jest okay. Wszystko musiało być dobrze, bo przecież od słabego tekstu koleżanki zwiewały zawsze gdzie pieprz rośnie i nie chciały mieć z nim nic wspólnego. Była to także przyczyna, dla której tyle beznadziejnych tekstów szło do druku. Nikt nie był zainteresowany ich poprawianiem, bo nie dawało to żadnej satysfakcji. Jeśli zaś idzie o ocenę pracy przez mężczyzn, to sprawa jest jasna, wyznacznikiem jakości jest wściekłość naszych przeciwników. Nic innego się nie liczy. Ponadto mężczyźni są nieszczerzy z natury. Jeśli więc jakiś facet mówił mi, że napisałem coś fajnego, od razu sprawdzałem co tam jest kompromitującego i natychmiast to poprawiałem. I tak, stosując te płciowe kryteria oceny materiałów pisanych dociągnąłem do dnia dzisiejszego. No, ale jeszcze słów kilka o komplementach. Jak, któraś ze współpracowniczek wpadała do redakcji i już od progu wołała do naczelnej – Joasiu! Jaka ty śliczna! - od razu było wiadomo, że będzie kłótnia o pieniądze. Ludzie są boleśnie przewidywalni, szczególnie zaś ci, którzy nie rozumieją, jak doskonałą pozycją jest prawa obrona.

Moje doświadczenia nie mogą być jednak udziałem wszystkich, to znaczy ci wszyscy, którzy tu przychodzą powinni się czuć dobrze i powinni być docenieni. Szczególnie zaś dotyczy to tych osób, które tu odpoczywają, albo szukają satysfakcji, jakich nie daje im środowisko, w którym zmuszeni są przebywać na co dzień. Wszyscy muszą być docenieni, taka powinna być podstawowa zasada obowiązująca w naszym środowisku. Mam na myśli oczywiście docenienie pracy i wkładu w sukces naszej misji. Tak samo docenić należy tych wszystkich, którzy są tu stale i poświęcają swój czas na komentowanie, choć pewnie mają do wyboru sto lepszych zajęć. Dziękuję Wam wszystkim. Tym, którzy tworzą i tym, którzy twórczość doceniają i głośno o tym mówią. Bez tego byśmy nie przetrwali. Nie jesteśmy bowiem klubem egzystencjalistów i nie gramy w środkowym ataku. Stoimy na prawej obronie. Wiem, że wśród komentujących i piszących są różne sympatie i antypatie, jak to zwykle wśród ludzi. Co jakiś czas, ktoś sugeruje mi, że powinienem kogoś wyrzucić z bloga, bo jego obecność to jest kompromitacja, albo może coś jeszcze gorszego i bardziej podejrzanego. Nie będę słuchał żadnych takich sugestii. I w sprawach tego bloga oraz osób tu przebywających zawsze będę decydował sam. Wiem bowiem coś, czego nikt z Was nie wie. Wiem, że można być przez wiele lat podporą tego bloga, można się zaprzyjaźnić ze mną, można się nawet spotykać i rozmawiać w atmosferze tego niezwykłego entuzjazmu, który towarzyszy nam czasem na targach i nagle, bez wyraźnej przyczyny, przestać się odzywać. Tak po prostu, można udawać, że się mnie nie zna. To jest zachowanie z mojego punktu widzenia dość niezwykłe, bo ja przyznaję się do wszystkich, których znałem. Nie wyrzekłem się nigdy żadnego z kolegów, choćby nie wiem jakie kompromitacje mieli za uszami, nie uciekam także od tych, którzy mogą mieć do mnie słuszne pretensje. Chcę powiedzieć tylko, że nigdy nie wiemy jakie rzeczywiście motywacje kierują ludźmi, którzy przychodzą tutaj, by powiedzieć nam jacy jesteśmy świetni. Dlatego właśnie, nikt z Was nie powinien doszukiwać się w okazywanej tu sympatii i entuzjazmie niczego, ponadto co widzi i słyszy. Te sprawy zostawcie mnie, bo z prawej obrony widać naprawdę dużo. Musimy się wszyscy traktować dobrze i poważnie. Od tego zależy sukces. I nie mówcie, że ktoś jest podejrzany, a ktoś inny nas kompromituje, bo nie wiecie kim są ci, którzy uważają się za podporę tego bloga. Ja też tego nie wiem do końca, ale stoję na dobrej pozycji i nic mi tu nie grozi. Nawet jeśli ktoś postanowi nagle ujawnić swoje intencje.

 

Zapraszam na stronę www.basnjakniedzwiedz.pl Michał idzie na urlop, więc FOTO MAG będzie na razie zamknięty. Zapraszam jednak do Tarabuka, do księgarni Przy Agorze w Warszawie. Do antykwariatu Tradovium w Krakowie, do sklepu Gufuś w Bielsku Białej, do sklepu Hydro Gaz w Słupsku i do księgarni Konkret w Grodzisku Mazowieckim.



tagi: prawa obrona  środkowy atak  komplementy 

gabriel-maciejewski
16 lipca 2017 09:02
37     1941    3 zaloguj sie by polubić

Komentarze:

ainolatak @gabriel-maciejewski
16 lipca 2017 10:00

Chwalenie, zachwyt…to chyba najbardziej naturalne odruchy kiedy zderzamy się z czymś naprawdę dobrym, chwytającym za oczy i serce. Nawet jeśli zachwyt jest niemy i zatkanie trwa długo, to w pewnym momencie usta się otwierają i wypływa to „wow”, w mniej lub bardziej ułomnej czy dziecinnej formie.

Źle się dzieje kiedy zapominamy, że odruchy nie muszą wynikać z interesu i nieszczerych intencji. Przecież nlpowskie sztuczki łatwo jest odróżnić od szczerego docenienia.

Co innego z podporami - w tym przypadku warto myśleć o intencjach.

zaloguj się by móc komentować

gabriel-maciejewski @gabriel-maciejewski
16 lipca 2017 10:04

Żeby coś chwyciło za serce, musi być serce. Ja zaś podejrzewam, że większość ludzi, z którymi los zetknął mnie w pracy serca nie miała, a na pewno nie tam gdzie ono jest normalnie. Co to są "nlpowskie"?

zaloguj się by móc komentować

ainolatak @gabriel-maciejewski
16 lipca 2017 10:07

różne "techniki" perswazji, manipulacji itp. - to jest tak beznadziejne, że można tych ludzi po szkoleniach dość szybko rozpoznać; trochę gorzej z tymi z wrodzonym talentem, ale też się da. Z Towjej prawej pozycji da się z pewnością :)

zaloguj się by móc komentować

gabriel-maciejewski @gabriel-maciejewski
16 lipca 2017 10:11

Już tak dawno jestem poza mediami, że nawet normalne zachowanie ludzi stamtąd zwaliłoby mnie z nóg. A co dopiero takie po przeszkoleniu. 

zaloguj się by móc komentować

ainolatak @gabriel-maciejewski 16 lipca 2017 10:04
16 lipca 2017 10:14

z tym sercem zawsze mi się przypomina 

"Gdy byłem dzieckiem,
mówiłem jak dziecko,
czułem jak dziecko,
myślałem jak dziecko.
Kiedy zaś stałem się mężem,
wyzbyłem się tego, co dziecięce"

ku przestrodze, ten kawałek odczytany przez samego de Niro, idzie ze mną jak przez całe życie :)

zaloguj się by móc komentować

gabriel-maciejewski @gabriel-maciejewski
16 lipca 2017 10:23

Ojciec mniszysko napisał na coryllus.pl taką informację

 

Chcę tylko przypomnieć, że dzisiaj o godzinie 12.00 w kościele cystersów w Wąchocku zostanie odprawiona msza św. w intencji Coryllusa, jego rodziny, przedsięwzięć, które prowadzi oraz całego środowiska. Intencję ofiarowała jedna osoba z dalekiej północy. Prosiła o anonimowość.

zaloguj się by móc komentować

ainolatak @ainolatak 16 lipca 2017 10:14
16 lipca 2017 10:24

kurczę, zaomniałam, że miało być bez rymów ;)

ale dzisiaj niedziela...list do Koryntian, więc może się upiecze ;)

zaloguj się by móc komentować

gabriel-maciejewski @gabriel-maciejewski
16 lipca 2017 10:29

Bez sonetów miało być i bez haiku.....listy i rymy częstochowskie mogą być właśnie dlatego, że niedziela

zaloguj się by móc komentować

ewa-rembikowska @gabriel-maciejewski 16 lipca 2017 10:04
16 lipca 2017 11:18

dawniej okultyzm, czyli psychologiczne metody wpływu na postępowanie drugiego człowieka poprzez manipulacje, sugestie i inne wyrafinowane techniki. NLP - programowanie neurolingwistyczne.

zaloguj się by móc komentować

gabriel-maciejewski @ewa-rembikowska 16 lipca 2017 11:18
16 lipca 2017 11:27

Już rozumiem, jak ktoś przychodzi do mnie i zaczyna mnie porównywać z Łysiakiem, to znaczy, że jest zaprogramowany neurolingwistycznie...

zaloguj się by móc komentować

A-Tem @gabriel-maciejewski 16 lipca 2017 10:04
16 lipca 2017 11:31

NLP - Neuro-Linguistic Programming

 

Podobno działający sposób na zrobienie z kogoś zombie samym gadaniem lub pisaniem (perwazją).

zaloguj się by móc komentować

A-Tem @ewa-rembikowska 16 lipca 2017 11:18
16 lipca 2017 11:32

O, to. Właśnie. Równolegle piszemy :-)

zaloguj się by móc komentować

ainolatak @ewa-rembikowska 16 lipca 2017 11:18
16 lipca 2017 11:36

o jak ładnie Pani wyjaśniła to dziadostwo :)

zaloguj się by móc komentować

ainolatak @gabriel-maciejewski 16 lipca 2017 11:27
16 lipca 2017 11:38

mówiłam, że łatwo poznać.. ;)

zaloguj się by móc komentować

Anna-Mieszczanek @gabriel-maciejewski 16 lipca 2017 11:27
16 lipca 2017 11:53

O tym chwaleniu to tak, jakby Cię Jan Trzeci zainspirował, czy co?:)) U mnie.

(Tylko zeby nie było, że mi nlp-owcy mózg przeformatowali.)

zaloguj się by móc komentować

Cierpliwa2 @gabriel-maciejewski
16 lipca 2017 12:41

Wie Pan, ta reakcja na przyjmowanie pochwał to od charakteru każdego człowieka zależy. Jedni potrzebują, bo ich to motywuje, by być jeszcze lepszym w swoim postępowaniu inni odczuwają podtekst, czy jakieś przymilanie się.

Ja tam lubię, jak po Mszy sw. ludzie podchodzą, mówiąc mi, że dobrze z moją grą  na organach się śpiewa, że piękne pieśni dziś wybrałam, i takie do czytań dopasowane. Tymbardziej, że staram się odpowiadać na aklamacje w dopasowanych do księdza tonacjach i wiem, że malutki błąd ludzie wyłapią.

Oczywiście zdarza się też czasem, iż po tej Mszy sw, jedni mówią, co tak szybko, a inni co tak wono dziś grałam, ale wtedy to już tylko się uśmiecham. To też wynika z charakteru,  człowieka, tak chwalącego jaki chwalonego.

To fajnie, że teraz już Pan tymi pochwałami mniej się "przejmuje".

Miłej niedzieli.

zaloguj się by móc komentować

gabriel-maciejewski @gabriel-maciejewski
16 lipca 2017 12:49

No właśnie teraz zacząłem się przejmować, nie przejmowałem się wcześniej, wszystkie odrzucałem i wypracowałem sobie własne kryteria oceny mojej postawy, które były ze stali i zawsze działały. Nigdy mnie nie zawiodły. Teraz zaś mogę się raz czy dwa uśmiechnąć, jak mi mówią coś miłego. 

zaloguj się by móc komentować

Paris @gabriel-maciejewski 16 lipca 2017 12:49
16 lipca 2017 12:57

A moze to zalezy od tego kto Pana chwali ?

zaloguj się by móc komentować

gabriel-maciejewski @Paris 16 lipca 2017 12:57
16 lipca 2017 13:43

Pani to ma intuicję dopiero :-)

zaloguj się by móc komentować

Cierpliwa2 @gabriel-maciejewski 16 lipca 2017 12:49
16 lipca 2017 13:43

... no właśnie, o ten uśmiech mi chodziło.

zaloguj się by móc komentować

wierzacy-sceptyk @gabriel-maciejewski
16 lipca 2017 13:49

A jak reagujesz na krytykę?

To pewnie też zależy kto i co krytykuje

zaloguj się by móc komentować

gabriel-maciejewski @gabriel-maciejewski
16 lipca 2017 13:54

Przecież wiesz jak reaguję na krytykę, agresją. A jak mam reagować? Zresztą zobacz kto mnie krytykuje. Ty na przykład nie. Bardzo się staram, naprawdę, kosztuje mnie to dużo, ale się staram. Nie mogę też wyjawiać wszystkich swoich planów i motywów tylko po to, żeby osłabić krytykę. 

zaloguj się by móc komentować

wierzacy-sceptyk @gabriel-maciejewski
16 lipca 2017 14:09

Kiedyś skrytykowałem to jak napisałeś jedną z Twoich książek

Wcale nie zareagowałeś agresją, ale minę miałeś taką że już raczej nigdy tego nie powtórzę:)

zaloguj się by móc komentować

gabriel-maciejewski @gabriel-maciejewski
16 lipca 2017 14:14

Spóbuj sam napisać książkę, a ja ją potem skrytykuję. Najlepiej napisz o elektronice, a ja potem powiem dlaczego mi się nie podoba :-)

zaloguj się by móc komentować

wierzacy-sceptyk @gabriel-maciejewski 16 lipca 2017 14:14
16 lipca 2017 14:46

Ale to nie o to wtedy chodziło, nie twierdziłem że ja to bym zrobił lepiej, albo że wogóle bym zrobił:)

Zresztą teraz dzielisz książki na kilka tomów i tak jest dużo lepiej.

Po prostu ilość wydarzeń, bohaterów, okoliczności jest tak duża że nie da się tego w jednym tomie umieścić.

Ty masz pamięć słonia i pracowitość mrówki, a Twoi czytelnicy rzadko takie cechy mają.

Najtrudniej jest nowym czytelnikom to ogarnąć, dla mnie to tak jakbym zaczął czytać książkę o elektronice i z niej by wynikało że wszystko co do tej pory wiedziałem to jest inaczej.

Dlatego jakiś czas temu pisałem że potrzebny jest jakiś podręcznik do historii, prawdziwy, ja go nie napiszę bo tego talentu nie dostałem, Ty go nie napiszesz bo masz robotę zaplanowaną na lata, a historię trzeba napisać od nowa.

Ja to mogę sfinansować, od poczatku do końca, bo taki talent dostałem, ale nie jestem w stanie takiego podręcznika ocenić ani merytorycznie ani stylistycznie.

To tak trochę w temacie wypłynięcia na szersze wody

Ale one są też dziksze i niebezpieczne;)

zaloguj się by móc komentować

parasolnikov @gabriel-maciejewski
16 lipca 2017 14:52

http://imgur.com/a/3QmBC

 

Pozdrawiam z Kromieża i doceniam :)

zaloguj się by móc komentować

gabriel-maciejewski @gabriel-maciejewski
16 lipca 2017 14:54

To w ogóle nie są wody, to jest zastygły beton, a nasi właśnie wylewają kolejną warstwę. Nie ma żadnych wód. Wody to trzeba dopiero napuścić. Myślę o nowej formule, wczoraj nawet o tym z kimś rozmawiałem. Trzeba napisać tom opowiadań, ale nie ku pokrzepieniu serc, jak to było z pierwszym tomem Baśni, ale inny, taki, żeby nie można było z niego nic ukraść. W ogóle trzeba myśleć nad formą, bo to co jest nie starczy na długo. No i nad promocją trzeba myśleć i nad innymi rzeczami...ho, ho, tak, tak

zaloguj się by móc komentować

gabriel-maciejewski @parasolnikov 16 lipca 2017 14:52
16 lipca 2017 14:56

Nie chcę się wymądrzać, ale może z Kromieryża pozdrawiasz, co?

zaloguj się by móc komentować


Kuldahrus @wierzacy-sceptyk 16 lipca 2017 14:46
16 lipca 2017 17:48

"Najtrudniej jest nowym czytelnikom to ogarnąć, dla mnie to tak jakbym zaczął czytać książkę o elektronice i z niej by wynikało że wszystko co do tej pory wiedziałem to jest inaczej."

 

Pamiętam, jak ja zacząłem czytać. Wbijane młotem do głowy schematy od podstawówki aż do szkoły średniej, które trzeba wyrzucić i nauczyć się od nowa jak to było naprawde. To było troche tak jakby po wszystkich latach jeżdżenia wziąść do samochodu w którym pedał gazu zamieniony jest z pedałem hamulca i nauczyć się tak jeździć, ale mimo trudności dało rade.

zaloguj się by móc komentować

betacool @gabriel-maciejewski 16 lipca 2017 10:23
16 lipca 2017 21:21

Z dalekiej północy to ja jedną nieanonimową osobę na forum kojarzę...

Było nas tam dziś kilkoro. 

Mniszysko ugościło nas nie po zakonnemu,  tylko po pańsku.

Bóg zapłać za cysterską gościnność. 

 

Ewangelia o siewcy i o ziarnach, i o tych co słuchają, lecz nie słyszą.

Dziś tylko tyle. Przed chwilą zjechaliśmy do domu...

zaloguj się by móc komentować

gabriel-maciejewski @betacool 16 lipca 2017 21:21
16 lipca 2017 21:26

No to ciekaw jestem bardzo kto to taki, skoro jest nieanonimowa....

zaloguj się by móc komentować

betacool @gabriel-maciejewski 16 lipca 2017 21:26
16 lipca 2017 21:48

Żona mi szepcze, żebym nie dał się zniewolić tej prowokacji, jeśli mamy zachować anonimowość...

 

zaloguj się by móc komentować

gabriel-maciejewski @gabriel-maciejewski
16 lipca 2017 22:25

Nie ma czegoś takiego jak anonimowość

zaloguj się by móc komentować

betacool @gabriel-maciejewski
16 lipca 2017 22:34

Może ona (anonimowość) w jakiejś mierze zależy od jakości szkoły tropicieli? Bo za dyskrecję pragnących ją (anonimowość) zachować - ręczę.

 

zaloguj się by móc komentować

A-Tem @betacool 16 lipca 2017 21:21
17 lipca 2017 13:37

A zdjęcia?

 

Wiesz, nie żebym zaraz zaczął wołać "no photo means it didn't happen" jednak obraz daje szansę uczestnictwa w scenerii, bez wymyślania jej. W tym sensie obraz małego fragmentu klasztoru, symboliczny (brama, i t.p.) wystarczy, aby uczestniczyć duchem.

 

Pomyśl, proszę. Następnym razem.

zaloguj się by móc komentować

betacool @A-Tem 17 lipca 2017 13:37
17 lipca 2017 15:05

Myślę od wczoraj. Może do wieczora coś z tego myślenia się urodzi.

zaloguj się by móc komentować

zaloguj się by móc komentować