-

gabriel-maciejewski : autor książek, właściciel strony

O polityce wewnętrznej i tej drugiej

Miałem tę kwestię poruszyć już jakiś czas temu, ale jestem obłożony obowiązkami, z którym radzę sobie coraz słabiej. Lepiej chyba już nie będzie. Wczoraj zadzwonił Jacek i powiedział, że ludzi sukcesu poznaje się po tym, że przestają panować nad swoim czasem. No więc ja właśnie przestałem, ale sukcesu jakoś nie widzę. Przeciwnie, ciągle jest pod górkę. W przyszłym tygodniu rozpoczynają się targi książki historycznej w Warszawie pod zamkiem, a za dwa tygodnie mam wykład i spotkanie autorskie we Wrocławiu. Wykład będzie w czwartek 7 grudnia, a spotkanie w piątek 8 grudnia. Nic więcej nie będzie we Wrocku, bo tak się ułożyły sprawy organizacyjne. O godzinach rozpoczęcia wykładu i spotkania dam znać. Przypomnę też, że za obecność na wykładzie ludzie z miasta muszą coś zapłacić, suma jest niewielka, a pieniądze zbierał będzie ojciec Antoni Rachmajda. Ludzie z miasta nie mogą też zadawać pytań, w trakcie wykładu. Pogadamy sobie następnego dnia, na spotkaniu.

Teraz o sprawach ważnych. Mieliśmy na SN dyskusję na temat Ebenezera Rojta i jego misji, która nie jest mi bynajmniej obojętna. Pan podpisujący się tym nazwiskiem usiłuje bowiem zaistnieć w przestrzeni publicznej, jako anonimowy autorytet w każdej dziedzinie. Imponuje zaś swoim czytelnikom rzekomym wyrobieniem warsztatowym. Afera jaką wywołał w związku z II tomem Baśni przewaliła się przez ten blog i całą społeczność w roku 2012. Ponieważ jestem jedynym autorem spośród spostponowanych przez Rojta, który nie jest zasilany zewnętrznie przez dotację, nie ma mowy o tym, by porzucił myśl o zdemaskowaniu go, a jeśli się to nie uda, o czynnej obronie przeciwko jego insynuacjom. Tym bardziej, że cały czas różni trolle powołują się na jego analizę i linkują ją gdzie się da. Rojt to żywy człowiek, który ma jakieś emocje, twarz i lęki. Jak powiadam, nie zapomnę mu tego nigdy i zawsze będę o nim myślał, a także pilnował jego spraw. Nie możemy prowadzić innej polityki, albowiem jest ona zbyt kosztowna. Każdy potencjalny krytyk posługujący się metodą Rojta musi dobrze wiedzieć, że na pewno mu odpowiemy, jeśli nie zrobię tego ja, poprzez gwałtowny tekst na blogu, to zrobi to ktoś inny. Tak jak ostatnio zrobił to rotmeister. Miłośnicy warsztatu historyka, a także ci, którzy tylko takich udają, muszą się na tym pochylić i zastanowić na ile łgarstwa i przeinaczenia Rojta mają za cel postawienie rzetelności przed fantazją, a na ile są zleconą za pieniądze robotą.

Ja to już pisałem wielokrotnie, ale jeszcze powtórzę – rynek książki w Polsce jest komicznie ubogi i jego naśladowczy charakter wprost bije w oczy. Każda więc interesująca i oryginalna forma jaka się tam pojawia, powinna być przez czytelników dobrze odebrana. I tak było z Baśnią jak niedźwiedź. Nie można tolerować ludzi, którzy jak Rojt, albo ostatnio ten gruby pan w czerwonych butach, udają osoby mające wpływ na kształt tego rynku i zabierają się za krytykę książek, których nie rozumieją. Nigdy na to nie pozwolimy. Jeśli nie jesteście wydawcami, autorami czy pośrednikami, a jedynie wynajętymi szczekaczami, to po prostu mili panowie oberwiecie po rogach. Jeśli bowiem toleruje się ułomność rynku i czerpie się z tej ułomności zyski, to trzeba się liczyć z tym, że pojawi się na nim ktoś inny, kto zechce zrobić to samo tylko innymi metodami. No i oto jestem. Pośmialiśmy się i pożartowaliśmy z pracy pana Rojta. Teraz nasza kolej.

Panuje całkowicie fałszywe przekonanie, że rynek książki zarządzany jest przez akademię i kreowane tam autorytety. No, nie cały rzecz jasna, ale ta część poważniejsza, publicystyczna, historyczna i polityczna. To nie jest prawda i widać to dokładnie po odzewie jaki płynie ze strony czytelników. Akademia nie ma nic do powiedzenia, nie potrafi sprzedać swoich książek i nie potrafi nimi nikogo zainteresować. Pochłania za to budżety. Dyskusje zaś, które proponują tak zwane naukowe autorytety to jest noc żywych trupów poprzebieranych w dziwne stroje w dodatku. Jeśli do tego dodamy słabe zainteresowanie studentów kierunkami humanistycznymi jawi się przed nami obraz nędzy i rozpaczy, pudrowany jakimiś popularyzacjami niby śmiesznymi oraz agresywną polityką wynajętych świń, takich jak Rojt.

Dlaczego rynek książki w Polsce jest tak nędzny, a jego strażnicy, opłacani przez nie wiadomo kogo psują go jeszcze bardziej i krzyczą, że to w imię zasad, jakości i dla dobra czytelników? To jest proste – jeśli w języku polskim zaczęłyby powstawać jakieś oryginalne treści i formułowane były oryginalne i świeże myśli, dotyczące spraw nie tylko polskich, ale od Polski odległych, nie byłoby ani jednego powodu, żeby zacząć na ten temat jakąś dyskusję na forach szerszych niż lokalne. Ot, choćby z Hiszpanami. Mam na myśli całkiem pozasystemową dyskusję. No i wtedy okazałoby się, że jest nie tylko stół, nie tylko flaszka i zakąska, ale jeszcze widownia, która gotowa jest za to widowisko płacić. I nie ma pomiędzy widownią a ludźmi formułującymi oryginalne myśli w języku polskim żadnego pośrednika. I wtedy człowiek utrzymujący Rojta, mógłby się zastanowić, czy jego inwestycja w ten projekt nie była pochopna, czy nie lepiej go zdemaskować, rzucić na pożarcie i popatrzeć jak to ścierwo jest rozszarpywane, sprzedając jeszcze na owo widowisko bilety. W końcu zgromadziła się niezła publiczność i jest o co powalczyć. Tak sobie tylko gdybam...Nie zamierzam na razie organizować debaty z Hiszpanami, może w przyszłości. I w ogóle słabo się czuję, chyba będę się musiał rozchorować na dniach. Śpij więc spokojnie Ebenezerze Rojt, twój czas jeszcze nie nadszedł. Nadejdzie jednak, to pewne.

Powtórzę jeszcze raz – rynek książki w Polsce jest nędzny, wtórny i reaktywny dlatego, by w języku polskim nie ukazywały się żadne oryginalne treści. On nie jest taki z natury, on jest tak skonstruowany. Myślę, że podobnie jest z innymi rynkami, a wszystko po to, by każdy wiedział i dobrze sobie zakarbował, że prawdziwie ważne treści mogą być publikowane wyłącznie w języku angielskim. I dotyczy to nie tylko treści naukowych, one są marginesem tak naprawdę, dotyczy to przede wszystkim treści popularnych czyli najważniejszych.

Wczoraj jeden z czytelników zwrócił mi uwagę na niesłychanie ważną kwestię jeśli idzie o popularyzację. Sami zobaczcie jak to brzmi w języku angielskim Power must be either sacred, or secret . A przecież myśl ta została najpierw sformułowana po polsku, prawda…

 

Bardzo dziękuję wszystkim, którzy przez ostatnie miesiące wspierali ten blog dobrym słowem i nie tylko dobrym słowem. Nie będę wymieniał nikogo z imienia, musicie mi to wybaczyć. Składam po prostu ogólne podziękowania wszystkim. Nie mogę zatrzymać tej zbiórki niestety, bo sytuacja jest trudna, a w przyszłym roku będzie jeszcze trudniejsza. Nie mam też specjalnych oporów, wybaczcie mi to, widząc jak dziennikarskie i publicystyczne sławy, ratują się prosząc o wsparcie czytelników. Jeśli więc ktoś uważa, że można i trzeba wesprzeć moją działalność publicystyczną, będę mu nieskończenie wdzięczny.

Bank Polska Kasa Opieki S.A. O. w Grodzisku Mazowieckim,

ul.Armii Krajowej 16 05-825 Grodzisk Mazowiecki

PL47 1240 6348 1111 0010 5853 0024

PKOPPLPWXXX

Podaję też konto na pay palu:

[email protected]

Przypominam też, że pieniądze pochodzące ze sprzedaży wspomnień księdza Wacława Blizińskiego przeznaczamy na remont kościoła i plebanii w Liskowie, gdzie ksiądz prałat dokonał swojego dzieła, a gdzie obecnie pełni posługę nasz dobry znajomy ksiądz Andrzej Klimek.

Zapraszam też do sklepu FOTO MAG, do księgarni Przy Agorze, do Tarabuka, do antykwariatu Tradovium w Krakowie, do sklepu GUFUŚ w Bielsku Białej i do sklepu HYDRO GAZ w Słupsku i do księgarni Konkret w Grodzisku Mazowieckim.

 



tagi: coryllus  rynek książki  ebenezer rojt 

gabriel-maciejewski
24 listopada 2017 09:06
31     2395    8 zaloguj sie by polubić

Komentarze:

Maryla-Sztajer @gabriel-maciejewski
24 listopada 2017 09:25

Korwin Milewski na początku swoich wspomnień pisał o paryskiej szkole. Wspominał jakieś poszturchiwania z kolegami. Ważną rzecz tam czytamy, że znaczenie miały te kuksańce które się otrzymało - i te które się ODDAŁO

:).

.

 

zaloguj się by móc komentować

gabriel-maciejewski @benq 24 listopada 2017 10:47
24 listopada 2017 10:52

Oczywiście, optyka wydawcy nie jest prawidłowa. Tylko bibliotekarz kupujący książki z rodzielnika może powiedzieć coś prawdziwego o rynku. Oczywiście, że się pan myli. Nie można mieć bliższego kotaktu z czytelnikami niż ja. I niby dlaczego miałbym występować incognito? 

zaloguj się by móc komentować

gabriel-maciejewski @benq 24 listopada 2017 10:47
24 listopada 2017 10:53

Jakże mogłem się nie domyślić, że to ty, bo tak idiotycznym komentarzu. Już cię wyrzuciłem

zaloguj się by móc komentować

bendix @gabriel-maciejewski
24 listopada 2017 11:51

Rób swoje dopóki Ci energii starczy. To co robisz jest nie do przecenienia.

zaloguj się by móc komentować

Maryla-Sztajer @gabriel-maciejewski
24 listopada 2017 13:22

Czemu ludzie w moim otoczeniu czytają?. Tak jak wszyscy: dla rozrywki lub dla nauki, przy czym u hobbystów te dwie przyczyny się zazębiają.

Po latach obserwacji zachodzących zmian społecznych, wydaje się, że te powody są zawsze aktualne. 

Aby ktoś chciał czytać dla poszerzenia swojego horyzontu wiedzy, musi mieć podstawę: prawidłową edukację. Kierunek w którym zmierza edukacja już od dwu/ trzech pokoleń nie rokuje dobrze. Nie myślę o j.pol. czy liście lektur. Dowolna lektura obowiązkowa może zachęcić do myślenia, lub zniechęcic. To widzę, z racji wieku, doświadczeń.

Gdy piszę o edukacji myślę może bardziej o innych przedmiotach - niehumanistycznych - by tak rzec.

Łacina (której od dawna nie ma), matematyka, nauki przyrodnicze. 

DOŚWIADCZALNE, gdzie nieumiejętność logicznego myślenia nie daje się niczym 'zagadać'. Masz wynik albo nie. To jest TRENING, podstawa. Potem dowolna lektura podlega krytycznej ocenie. 

Pamiętam rozmowy ze starej daty inżynierami i ich wybory literackie. Niezależnie od hmm opcji ideologicznej - sensowne. To by wymagało szerokiego rozwinięcia...ale już daruję..

.

W bibliotece słyszy się niezmiennie prośbe czytelnika/czytelniczki: czy jest coś lekkiego? 

Czyli sfera pop....sączenie choćby odrobinki czegoś wartościowego w sposób lekki i ujmujący czytelniczkę umęczoną obowiazkami, dającego odpoczynek i przyjemność.

Wszyscy chyba mają dość treści dręczących. Nawet jeśli 'warto wiedzieć' ...to może potem, kiedyś, teraz jestem zmęczona...to podstawowe powody odmowy.

Ciekawe na tym tle miałam doświadczenie z ksiązką ks. Blizińskiego. On tak pozytywnie wypadł w mojej relacji po lekturze, że ktoś spragniony czegoś optymistycznego mimo trudności pożyczył, przeczytał...mimo chronicznego braku czasu...błyskawicznie.

.

Podobne doświadczenie z Handlem Wołami....bo to nie pisoskie;))

.

Sumując powiem, że zdobywanie czytelnika w naszych tu warunkach, jest pracą detalisty. Kazdego łowi się na co innego.

Aby zaczęło działać w dużej skali musi być odgórna, dyktatorska wręcz, zmiana w edukacji.... Tu nie może być demokracji z jej rozmywaniem wszelkich sensów wartościowych................

.

 

 

zaloguj się by móc komentować

Wolfram @gabriel-maciejewski
24 listopada 2017 13:45

Dla przykładu ile są warte "naukowe" dowody ER.

Jeżeli SGH napisze, że np. Leszek Balcerowicz jest jej absolwentem - to Rojt napisze, że SGH kłamie, bo Balcerowicz kończył SGPiS. Szkoła ta nazywa się SGH od 1990 - adyplom Balcerowicza jest z 1970, więc on nie mógł skończyć SGH.

Rojt napisałby, że kobieta po zamążpójściu traci prawo jazdy - bo dostała je na nazwisko Jankowska, a teraz nazywa się Kowalska. Przedstawiłby twarde dowody - imię, nazwisko i PESEL. Każdy może sobie sprawdzić, że rację ma Rojt - wystarczy, że Kowalska pokaże dokumenty milicjantowi - i ten potwierdzi, że to nie jest Jankowska, a prawo jazdy jest na Jankowską - a jeżeli jest, to posługuje się fałszywymi "papierami" - więc nie ma ważnych uprawnień - i dochodzi jeszcze kilka paragrafów. (Może Rojt to milicjant?). Mamy twarde dowody - numer PESEL, zeznanie funkcjonariusza publicznego, świadkowie, kopie dokumentów - szczera prawda, czyż nie?

To są tego rodzaju "dowody", trzeba dodać trochę linków do mądrych książek, mądrych znaczków edytorskich i posługiwać się w miarę poprawnym literacko językiem - i każdy może być Rojtem.

Przykład L.B. jest oparty na wpisie ER dotyczącym innej osoby, z identycznym meritum.

zaloguj się by móc komentować

Maryla-Sztajer @gabriel-maciejewski
24 listopada 2017 13:45

Czemu edukacja? Czemu nie dłudofalowo? Czemu dyktatorskie zarzadzenie?

.

Od końca XIX wieku trwa intensywna i skoordynowana praca ośrodków akademicki i nie tylko, nad "wymianą społeczeństwa". Dziś może niewielka garstka osób rozumie, co konkretnie należy zrobić.

O ile szliśmi do tego dzisiejszego nedznego stanu przez kilka pokoleń, i są jakieś bardzo widoczne wyniki tego psucia, to proces odwrotny, stopniowy nie jest możliwy. 

Za daleko wszystko zaszło. Za mało mamy czasu.

Skąd wziąć 'księcia światłego'? Nie wiem.

Na razie pozostajemy w sytuacji pracy detalicznej.

.

 

 

zaloguj się by móc komentować

Kuldahrus @gabriel-maciejewski
24 listopada 2017 15:33

Rzeczywiście żeby unieważnić tą nagonkę na Ciebie potrzeba patentu. Bo wygląda to na szeroko zakrojoną akcję w której oprócz trolli działają też tzw. pożyteczni idioci. Gdzie wrzuci się jakiś pozytywny komentarz albo wspomni o Tobie to zaraz poajwiają się 3 trolle i rozpowszechniają kłamstwa.

zaloguj się by móc komentować

Maryla-Sztajer @gabriel-maciejewski
24 listopada 2017 17:57

Mówimy często o nadziejach naszych na ludzi Kościoła.

W kwestii języka polskiego tak postać z mojego obszaru.

W roku 1926 została wydzielona przez Watykan nowa diecezja - Częstochowska.

I pierwszym biskupem został Ślazak, kształcony i pracujący w języku niemieckim. Nawet nie był biskupem - został wyświęcony na biskupa dopiero  już w Częstochowie.

Bp. Teodor Kubina. Języka polskiego uczył się niedługo przed tym mianowaniem.

Cały jego życiorys jest pasjonujący.

Zmarł w 1951 w Częstochowie.... Zdażył jeszcze jako jeden z nielicznych hierarhów w Polsce POTĘPIĆ pogrom kielecki.

Naganę za to otrzymał od prymasa Hlonda.  Dziś Sługi Bożego. Wtedy wiedziano w KK jak było w istocie w Kielcach.

.

W 1922 zaistniała formalnie Autonomia Śląska.

.

 

 

zaloguj się by móc komentować

Czepiak1966 @gabriel-maciejewski
24 listopada 2017 17:58

Ja bym tylko poprosił o temat wykładu i przybliżoną lokalizację obydwóch wydarzeń, jeśli jest to już ustalone. Dziękuję.

zaloguj się by móc komentować

gabriel-maciejewski @gabriel-maciejewski
24 listopada 2017 18:04

temat jeszcze nie jest ustalony, lokalizacja to Ołbińska 10 Wrocław

zaloguj się by móc komentować


qwerty @Maryla-Sztajer 24 listopada 2017 13:45
24 listopada 2017 18:25

Praca detaliczna świetne określenie

zaloguj się by móc komentować



MarekBielany @Maryla-Sztajer 24 listopada 2017 13:22
24 listopada 2017 23:44

No właśnie ! Gdyby zamienić książkę o kotach, na Handel Wołami...

Koniec świata ?

zaloguj się by móc komentować

onyx @valser 24 listopada 2017 19:12
25 listopada 2017 00:04

Nie, nie, skórę oliwić by na długo starczyło ;-)

zaloguj się by móc komentować

onyx @MarekBielany 24 listopada 2017 23:44
25 listopada 2017 00:09

Na pewno coś by się zmieniło, nie tylko tu i nie tylko w wydawnictwie Klinika Języka. Sam tytuł by zapadł na długi czas do głów bardzo wielu ludzi. Mały kamyk. Ale po co, niech sobie Lis zarobi ;)

http://www.newsweek.pl/polska/kaczynski-czyta-atlas-kotow-wydawnictwa-axel-springer,artykuly,419487,1.html

zaloguj się by móc komentować

MarekBielany @onyx 25 listopada 2017 00:09
25 listopada 2017 00:18

Ale po co. Przepraszam, ale tu powtórzyłem mój komentarz do tej "wrzawy".

zaloguj się by móc komentować

Jacek-Jarecki @gabriel-maciejewski
25 listopada 2017 08:23

Drogi Gabrielu.

Aby zidentyfikować Rojta trzeba się cofnąć w czasie i odszukać ancymona w okresie, gdy Rojtem nie był. Mam oko i ucho do stylu i na sto procent czytywałem już jego teksty. Dawno temu, ale na pewno w Salonie24. Nie pisał wówczas o książkach, ale w dyskusjach używał identycznych zastawek intelektualnych, sprawiając wrażenie, że pisząc siedzi w jakiejś gigantycznej bibliotece, co zresztą może być prawdą. On ma charakterystyczny styl, ale materiał porównawczy jest dla mnie niedostępny. Jeśli masz oryginały swoich tekstów wraz z komentarzami sprzed roku 2010, znajdziesz Rojta. Mam jeden typ, ale nie chcę wzniecać tego publicznie. Mogę ci podać na boku, ale jeno do twoje wiadomości, żebyś posłał ogary tym tropem. Chciałbym się mylić, ale... Pozdrawiam

zaloguj się by móc komentować

mniszysko @qwerty 24 listopada 2017 20:01
25 listopada 2017 08:30

I to się nazywa polityka imperialna! Dobrze. Już nie będę wychodził poza temat.

zaloguj się by móc komentować

Jacek-Jarecki @Jacek-Jarecki 25 listopada 2017 08:23
25 listopada 2017 10:01

Podpowiedź druga.  Napisałeś: "Ponieważ jestem jedynym autorem spośród spostponowanych przez Rojta, który nie jest zasilany zewnętrznie przez dotację, nie ma mowy o tym, by porzucił myśl o zdemaskowaniu go...".

To akurat nie ma nic do rzeczy. Rojt zaatakował Ciebie z powodów osobistych. Z powodu osobistego urazu ( obrazy). Zaatakował w październiku 2012... A z kim to się pokłóciłeś miesiąc wcześniej o drobiazg, o jakiegoś prokuratora generalnego? Wszystko sprowadza się do Wrocławia i nie zdziwiłbym się, gdyby Rojt zjawił się na planowanym spotkaniu. Tajnie oczywiście, bo ja tu piszę tylko o nicku, który z łatwością rozszyfrujesz.

Nikt mu oczywiście nie płaci. On tak sam z siebie, z wewnętrznej, że się tak wyrażę, potrzeby. Pisał wcześniej jako Rojt, ale paradoksalnie, to ty wywindowałeś cwaniaka, bo to był doskonały, choć pewnie przypadkowy plan, by zaistnieć. On jest sprytny wyjątkowo, a na pewno może sobie spryt przypisać jako cechę. 

zaloguj się by móc komentować

Maryla-Sztajer @MarekBielany 24 listopada 2017 23:44
25 listopada 2017 10:20

Mamy kilka poziomów koniecznych działań.

JK kiedyś jakąś ksiązkę reklamował...powieść jakiejś kobiety ..na M. Nie pamiętam. Gapol ją lansował.

.

 

 

zaloguj się by móc komentować

Maryla-Sztajer @qwerty 24 listopada 2017 18:25
25 listopada 2017 10:22

Tak to przecież wygląda. 

Jak przebić szklany sufit? 

.

 

zaloguj się by móc komentować

qwerty @Maryla-Sztajer 25 listopada 2017 10:22
25 listopada 2017 12:39

róbmy swoje i żyjmy po swojemu - sufity szklane czy inne na nas nie robią wrażenia i celem nie jest rywalizacja z 'sufitami', bo ich jest zbyt dużo oraz jak to 'sufity' - sztywne i bez zdolności do refleksji

zaloguj się by móc komentować

Maryla-Sztajer @qwerty 25 listopada 2017 12:39
25 listopada 2017 13:24

Ale jednak korci..:))

.

 

zaloguj się by móc komentować

qwerty @Maryla-Sztajer 25 listopada 2017 13:24
25 listopada 2017 16:29

treść i dystrybucja treści, no i elementarna skuteczność w przetrwaniu

zaloguj się by móc komentować

Jacek-Jarecki @gabriel-maciejewski
25 listopada 2017 18:20

To jest komedia.

zaloguj się by móc komentować

Grzeralts @Jacek-Jarecki 25 listopada 2017 18:20
25 listopada 2017 18:46

Gorzej. To uniwersytet poza uniwersytetem. 

zaloguj się by móc komentować

Jacek-Jarecki @gabriel-maciejewski
25 listopada 2017 18:47

To klasa trzecia B, z biciem po łapach. 

zaloguj się by móc komentować


zaloguj się by móc komentować