-

gabriel-maciejewski : autor książek, właściciel strony

O pewnej żelaznej zasadzie

Komunistyczna propaganda miała taki walor, że działała pozytywnie na młodych, poszukujących swojej drogi w życiu mężczyzn. Partia i milicja przedstawiały takim chłopakom ofertę i oni się na nią godzili, albowiem był to w wielu przypadkach przymus biologiczny i psychologiczny. Dla człowieka, który dorastał w czasie wojny, a wywodził się z rodziny analfabetów, nie było innej realności niż komunistyczna i człowiek taki zwykle się nie wahał. Propaganda utwierdzała go w wyborach i trzeba było lat całych, zanim zaczął on w ogóle myśleć i odbierać sygnały ze świata na innych falach niż długie. Był taki film – „Chudy i inni” o ekipie budowlanej, pracującej gdzieś przy budowie kombinatu, chyba w Nowej Hucie. Płatne to było bardzo dobrze i wszyscy czekali na pieniądze, tylko jeden miał inne priorytety. Nazywano go partyjny, bo miał czerwoną legitymację, a grał go Marian Kociniak. Kiedy skończyli, Chudy, grany przez Wiesława Gołasa, zaproponował taką zabawę-żart – wszyscy staną na moście, tyłem do rzeki i na trzy cztery wyrzucą portfele z wypłatą do wody. No i tak zrobili, ale naprawdę portfel wyrzucił tylko partyjny. Oni się najpierw zdziwili, a potem wykazując się moralną dojrzałością, daleką od ich wcześniejszych kabotyńskich zachowań, zrzucili się na tę jego wypłatę. Ja zaś oglądając ten film ze trzy razy, zawsze zamykałem oczy w momencie kiedy partyjny wyrzucał pieniądze. I dziwiłem się potem, że nie pobiegli po portfel, choć przecież rzeczka nie była specjalnie szeroka ani głęboka. No, ale byłem wtedy dzieckiem.

Piszę to, ponieważ jutro obydwie książki Michała Radoryskiego znajdą się w hurtowni, a to znaczy, że będą dostępne nie tylko w internecie, ale także w sieciach. Myślałem, że uda mi się zrealizować tę część planu na wiosnę, albo wczesnym latem, ale jak zwykle wszystko się opóźniło. Jest późne lato, zaraz będzie jesień, a my dopiero się z tym uporaliśmy.

Wczorajsze opowiadanie, stanowiące komentarz do ustaw i przepisów, być może także przerodzi się w jakiś bardziej obszerny produkt. Nie wiem tylko kiedy. Nie powiem, zdziwiłem się tym, że jest tak słabo komentowane i zdziwiłem się treścią komentarzy. Niektóre bowiem potwierdziły moje najczarniejsze przypuszczenia, te zaś dotyczyły sytuacji, w której się znajdujemy, a konkretnie tego czy traktujemy twórczość internetową serio czy nie. No i okazało się, że jednak nie. Wielu czytelników uważa bowiem, że istnieje jakiś rynek treści poza ustawkami i wymuszeniami, a my tutaj, możemy – niczym w gaju Akademosa – podkreślać jego walory i podnosić znaczenie tych czy innych konceptów, które się tu tworzą, a całość tego będzie niezrozumiała i niedostępna dla postronnych i profanów. My zaś uczestnicząc w tym projekcie wyróżnimy się in plus na jakimś tle. Pokusa by uczestniczyć w takich projektach jest w wielu sercach nie do zwalczenia. Jest jak wiara w to, że wyrzucenie pieniędzy do rzeki uczni człowieka lepszym moralnie. To niestety nie jest prawda. Wiara w takie projekcje powoduje, że nie zyskujemy wpływu ani na jakość, ani na treść tego co jest sprzedawane na rynku książki popularnej i nie będziemy mieli tego wpływu dopóki nie zakwestionujemy obecnych tam treści propagandowych. Tego zaś nie można zrobić będąc wyłącznie autorem internetowym, kojarzonym z prawicą w dodatku. Jest mi trochę przykro, że muszę tłumaczyć takie rzeczy. Zdaję sobie bowiem sprawę z tego, że niektórzy ludzie przychodzą tu wyłącznie po rozrywkę i interesuje ich przede wszystkim zachowanie status quo tego miejsca, a także kiwanie się w rytm tych samych melodii. No, ale mnie interesuje coś zgoła innego, przede wszystkim zaś poszerzenie targetu. Ja nie mogę wyrzucić pieniędzy do rzeki, bo nie jestem partyjny.

Dlatego właśnie na rynek idą książki Michała. Sprzedawanie tam innych książek byłoby trudne, albowiem są one sformatowane „pod internet” i nie mają w sobie nic, co mogłoby zostać zauważone przez ludzi pochłaniających treści kolportowane w wielkich sieciach.

- A czy nie możemy zostać tu gdzie jesteśmy i spierać się o to czy warto pisać takie opowiadania jak wczorajsze, gdzie jest kilka brzydkich wyrazów, zamiast zajmować się pogłębianiem wiedzy, na temat handlu barwnikami w dawnych czasach?

Nie możemy, albowiem ci sami ludzie, którzy do takich zachowań wzywają, pierwsi od nich odstąpią. Ćwiczyłem to wielokrotnie i jestem tego pewien. Dlatego też nie słucham nikogo - żadnych dobrych rad, żadnych sugestii. Musicie zrozumieć, że ten tak zwany rynek nie działa tak, jak się Wam wydaje. Działa inaczej. I nie chodzi nawet o to, że jak książki Michała znajdą się w Empiku, to ktoś zacznie z nimi polemizować. Nikt nie zacznie, bo polemiki są częścią promocji tytułów i nikt, pardon, nie pierdnie, jeśli to nie zostało wcześniej zaplanowane. Chodzi o to tylko, by książki z innymi niż propagandowe treściami znalazły się w sieciach, bo to oznacza złamanie miękkiej cenzury. Im więcej ich tam będzie tym lepiej. Można zapytać – a dlaczego Socjalizmu i śmierci tam nie umieścić? Odpowiadam – bo należy on do obszaru inaczej posegmentowanego. Jeśli okaże się, że książki Michała dobrze się czują na rynku sieciowym, pójdą tam także inne rzeczy. Istotne jest, by to, co tam umieszczamy trafiło do właściwego segmentu, ale żeby miało inny walor niż Bonda i Mróz. Jeśli komuś się wydaje, że można inaczej, ten błądzi. Nie można, no chyba, że się jest człowiekiem wynajętym. No, ale to nas akurat nie dotyczy.

Kwestia najistotniejsza dotyczy rozróżnienia treści produkowanych serio od tych żartobliwych. Inaczej mówiąc – treści skutecznych od nieskutecznych. Wczorajsza reakcje na opowiadanie Michała przekonała mnie, że jest to treść skuteczna, albowiem wiele osób nie wiedziało co powiedzieć. Kilka zaś próbowało ustawić się na tle tej treści, żeby być lepiej widocznym. To jest takich wypadkach zasada żelazna. I ja Wam ją tu opisuję po to, byście więcej w takie pułapki nie wpadali. Jeśli coś jest poważne i skuteczne, rodzi się natychmiastowa pokusa, by to zasłonić. Nie po to, żeby nie było tego widać, ale po to, by lepiej wypaść na tle. I to nie jest zarzut, musimy się dobrze rozumieć, sądziłem, że wszyscy zrozumieją, jaki jest cel tego opowiadania i zastanowią się co by było, gdyby w Empiku znalazł się 500 stronicowy tom takich opowiadań. Byłoby jak mniemam ciekawie, dlatego właśnie uważam tworzenie takich treści za rzecz poważną i mającą sens, a uliczne protesty przeciwko ekologicznym zakazom i szajbom uważam za stratę czasu, która jednak ma pewien walor dla ludzi młodych i poszukujących swojej drogi w życiu, albowiem dla wielu udział w tych przedsięwzięciach, to przymus biologiczny i psychologiczny, tak jak wstąpienie do milicji w latach pięćdziesiątych. No, ale my musimy zrozumieć, że to fikcja, nie możemy wyrzucić pieniędzy do rzeki i nie możemy zwalczać wroga niewidzialnego. Musimy znaleźć się tam, gdzie on rzeczywiście jest. I tym miejscem nie jest ani internet, ani ulica.

Dziękuję za uwagę, jeśli ktoś się poczuł dotknięty, trudno. To są za poważne sprawy, żebym się jeszcze musiał z nich tłumaczyć.



tagi: książki  sprzedaż  internet  rynek treści 

gabriel-maciejewski
13 września 2020 08:59
18     2553    5 zaloguj sie by polubić

Komentarze:

mooj @gabriel-maciejewski
13 września 2020 09:46

A propos komentowania - czy się to przekłada na traktowanie serio twórczości internetowej - ścisłego związku bym się nie dopatrywał.

Także z większej próbki (patrz "Świat za pięć lat") . To nie przytyk, zarzut braku oryginalności, ale jednak związek (w tym kwestia "komentarze" więc nie serio) - widzę.

zaloguj się by móc komentować

umami @gabriel-maciejewski
13 września 2020 09:52

Z tego filmu pamiętam tylko tę scenę. Ale to była jakaś zapora na rzece. Tego Partyjnego uważałem za durnia. Swoją drogą, beszczelna agitka to składanie się na tę ofiarę losu. Zamiast wyrzucania forsy lepiej byłoby, gdyby sam skoczył i to na główkę do pustego basenu.
Co do książek Michała to jestem bardzo ciekaw ich odbioru przez tych ideologicznie urobionych aktywistów. Założyłem że sięgną po nie, a potem co? Będą ciskali nimi do rzeki? o ścianę? palili? Poczują wzmożenie, żeby jeszcze bardziej, jeszcze lepiej i jeszcze szybciej wdrażać te swoje poronione idee, bo ktoś zaczyna ich publicznie ośmieszczać. Czy, po prostu, wytoczą ograne działo i zrobią z niego wroga publicznego. Aspołeczną, apolityczną, zacofaną zakałę ludzkości i postępu. Może być ciekawie.

zaloguj się by móc komentować



Kuldahrus @gabriel-maciejewski
13 września 2020 10:18

Też troche jestem zmartwiony tym, że musiałeś tak oczywiste rzeczy tłumaczyć wprost jak krowie na rowie, ale jak widać trzeba.
Mam nadzieję, że dzięki temu będzie mniej tych co przychodzą się "pokiwać".

zaloguj się by móc komentować

umami @gabriel-maciejewski
13 września 2020 10:33

Muszę go obejrzeć jeszcze raz.
Reżyseria: Henryk Kluba, kolega Polańskiego od Dwóch ludzi z szafą, z tej propagandowej żydokomunistycznej szoły filmowej
Scenariusz i dialogi: Wiesław Dymny.
Na początku Sośnicka coś śpiewa, ale rozumiem tylko niektóre słowa. Potem mamy taką patetyczną, teatralną scenę Być albo nie być:
— Kto ty jesteś? Aaa?
Odzew, zamiast Polak mały:
— Człowiek panie.
— Jaki stan twój. Czego chcesz?
— Stan mój nie jest krótszym niż się wydaje. Chcę zaś wiernie służyć temu, kto mi zaufa. Kochać tego, kto uczciwy. Pozostawać z tym, kto ma rozum i mało mówi.
— Więc któż ty jesteś?
Tu dialog się wycisza i widzimy parę kumpli idących drogą. Jeden wstawiony i zataczający się, drugi strofujący go. Wchodzą w kadr i dialog sprzed chwili jest powtarzany, tym razem do końca. Wszystko jest teatralnie przerysowane.
— Kto ty jesteś?
— Człowiek panie.
— Jaki stan twój. Czego chcesz?
— Stan mój nie jest krótszym niż się wydaje. Chcę zaś wiernie służyć temu, kto mi zaufa. Kochać tego, kto uczciwy. Pozostawać z tym, kto ma rozum i mało mówi.
— Więc któż ty jesteś?
— Prostoduszny człowiek biedny jak nasz król.
— Dobrze, w porządku. Teraz zrobimy Proroctwo błazna. Proszę wszystkich na miejsca.

W przekładzie Paszkowskiego idzie to tak:

Król Lir. Nie każcie mi ani sekundy czekać na obiad. Nuże! Niech dają! — (Jeden z orszaku wychodzi). Kto ty jesteś? hę?

Kent. Człowiek, Panie.

Król Lir. Jaki twój stan? Czego chcesz?

Kent. Mój stan, Panie, nie jest krótszym, niż się wydaje; chcę zaś wiernie służyć temu, kto mi zaufa; kochać tego, kto poczciwy; przestawać z tym, kto ma rozum i mało mówi; bić się, kiedy inaczej być nie może, niebu cześć oddawać i ryb nie jeść.

Król Lir. Któż ty jesteś?

Kent. Prostoduszny człowiek i biedny, jak nasz król.

Król Lir. Jeżeliś tak biedny, jako poddany, jak on jest biedny, jako król, to zaprawdę dość biednym jesteś. Czego żądasz?

Kent. Służby.

Król Lir. Komuż chcesz służyć?

Kent. Wam.

Król Lir. Czy mię znasz?

Kent. Nie znam Was, Panie, ale macie coś w sobie, co mię do służenia Wam pociąga.

Król Lir. Cóż takiego?

Kent. Wyższość.

Król Lir. A co ty umiesz?

Kent. Umiem trzymać język za zębami, kłusować, biegać, psuć ciekawe powieści opowiadaniem ich i jasno otrzymane polecenie po prostu wypełniać. Do czego pospolity człowiek może się kwalifikować, do tegom ja zdolny, a najlepszą moją zaletą jest gorliwość.

Król Lir. W jakimże jesteś wieku?

Kent. Nie w takim, żeby się zakochać w kobiecie, jak zaśpiewa; ani w takim, żeby szaleć za nią bez przyczyny: mam lat czterdzieści ośm na karku.

Król Lir. Zgoda, przyjmuję cię do usług. Jeżeli po obiedzie nie podobasz mi się gorzej, niż teraz, to się nie zaraz rozłączymy. — Obiad! hej! obiad! — Gdzie mój błazen? — Niech tam kto pójdzie po mojego błazna.

https://pl.wikisource.org/wiki/Król_Lir_(Shakespeare,_tłum._Paszkowski,_1913)/całość

zaloguj się by móc komentować

gabriel-maciejewski @umami 13 września 2020 10:33
13 września 2020 10:39

No proszę, sam Wiesław Dymny, człowiek z nikąd, który okazał się później dobrym znajomym Józefa Cyrankiewicza

zaloguj się by móc komentować


umami @gabriel-maciejewski
13 września 2020 10:52

Zdaje się, że śpiewa tak:
Mam do Ciebie kilka spraw, 
Dobry Panie, Boże mój
Ty wysłuchać mnie tylko chciej
Chcesz to słuchaj
Każdy swoje miejsce ma
Tylko dla mnie nie ma go
Już obszedłem ziemię i piekieł sto
Wszędzie mówią mi won

zaloguj się by móc komentować


mooj @gabriel-maciejewski 13 września 2020 10:06
13 września 2020 12:24

Przeprosiny za sugestię wtórności do dwunastoletniego cyklu Marcina Brixena

http://marcinbrixen.pl/category/swiat-za-piec-lat/

w szczególności "odcinka" z 12 września Grune Wehrmacht PL :)

Wydanego również drukiem.

Czy publikacje mają sens, wagę? Nie komentarzami n ablogu (macierzystym serwisie) mierzyć - moim zdaniem. Tak jak nie komentarze w M.B. "ważą".

 

To o: 

"Nie powiem, zdziwiłem się tym, że jest tak słabo komentowane [wczorajsze opowiadanie] i zdziwiłem się treścią komentarzy. Niektóre bowiem potwierdziły moje najczarniejsze przypuszczenia, te zaś dotyczyły sytuacji, w której się znajdujemy, a konkretnie tego czy traktujemy twórczość internetową serio czy nie.'

zaloguj się by móc komentować

pink-panther @umami 13 września 2020 10:33
13 września 2020 13:06

A to ci dopiero. Henio Kluba wrzucił w usta proletariatu wielkoprzemysłowego dialogi z "Króla Leara"? On wyreżyserował tylko kilka filmów fabularnych,sporo spektakli telewizyjnych i przez długie lata grywał ogony aktorskie w filmach, zazwyczaj bez wymieniania nazwiska w obsadzie. Jeden z niewielu reżyserów otwarcie pro-partyjnych i antyklerykalnych. Ale za to miał powierzony "odcinek opieki pedagogicznej" przy kręceniu filmów i to zajęcie miał w latach 1967-2005.  To ciekawe, bowiem to był "samorodek filmowy reżyserski": w 1951 ukończył Studium Teatralne przy teatrze w Częstochowie i zrobił dziennikarkę we Wrocławiu, ale już od lat 50-tych grał w znanych filmach fabularnych i serialach telewizyjnych- zazwyczaj "bez nazwiska". On był "zaufanym człowiekiem systemu", kimś w rodzaju politruka w filmie. Nakręcił kilka gniotów przemianowanych na "ballady filmowe".A teraz robi za "kultowego reżysera".

zaloguj się by móc komentować

Brzoza @gabriel-maciejewski
13 września 2020 14:52

Poważne treści w internecie mające dynamiczny wzrost wpływu, to chyba tylko wideo.

zaloguj się by móc komentować

Paris @gabriel-maciejewski
13 września 2020 20:05

Wczorajsze  opowiadanie...

...  Pana  Radoryskiego  swietne...  a  dzisiejszy  wpis  -  GENIALNY  !!!

Bardzo  dobry  pomysl  z  wyjsciem  z  ksiazka  Pana  MR  do  sieci,  naprawde  dobry.

zaloguj się by móc komentować

darkforce @gabriel-maciejewski
13 września 2020 21:23

nie komentuję, zaciekawiło mnie kto jest ukryty pod nazwiskiem MR, widać podobieństwo stylu do...  Wystarczy.

zaloguj się by móc komentować

ziemski @gabriel-maciejewski
13 września 2020 22:48

Nie chce się wierzyć, ale to jednak rzeczywistość z którą przyszło nam się mierzyć. Mam na myśli ten idiotyczny przepis o paleniu w kominkach, bo dopiero to przeczytałem. Tego rodzaju ironia, jak w opowiadaniu to doskonała odtrutka. Mam nadzieję, że będzie to cała powieść, a nie jedynie zbiór opowiadań. I oby jej zasięg oddziaływania był jak najszerszy. Wygląda na to, że lepiej już było.

zaloguj się by móc komentować

cbrengland @gabriel-maciejewski
14 września 2020 04:08

No, ale my musimy zrozumieć, że to fikcja, nie możemy wyrzucić pieniędzy do rzeki i nie możemy zwalczać wroga niewidzialnego. Musimy znaleźć się tam, gdzie on rzeczywiście jest. I tym miejscem nie jest ani internet, ani ulica.

Właśnie, dlatego tak strasznie nienawidzę Internetu, choć tak jest przydatny przecież ☺

Internet powstawał na moich oczach. Byłem jednym z pierwszych, który korzystał z programu NetMeeting Microsoftu, lata +- 1995 (to był prekursor tych obecnych Skype'ów, czy innych komunikatorow tekstowo-video), czy wcześniej jeszcze zostałem, jednym z pierwszych, internetowym klientem ZUS i Bank Śląski ING. Ale tak, jak byłem właśnie jednym z pierwszych przy korzystaniu z  Internetu, tak po latach, jestem gorącym jego przeciwnikiem. Dla mnie mogło by go nie być już. Tak, teraz już tak. Nie mam i mieć nie będę żadnych publicznych Facebookow, czy innych TikTalk'ów - nawet do końca nie wiem, co to jest i nie chcę wiedzieć ale jak zauważyłem, pan Jarosław Kaczyński wie i się tam produkuje, biedak - jak podobne, What'sUp'y i inne Twitter'y.

Świat przez TV, a zwłaszcza, przez Internet "został chwycony za mordę", a teraz już dosłownie, bo w realu. Nie ze mną te numery, Brunner ☺

zaloguj się by móc komentować

umami @pink-panther 13 września 2020 13:06
14 września 2020 13:41

Taaa. I znów pojawia się jakiś błazen a także w późniejszym Sowizdrzale Świętokrzyskim.

Lokacje: sanktuarium na Świętym Krzyżu.

https://filmpolski.pl/fp/index.php?film=12878

Takie tam sobie żarciki.

Nowo mianowany proboszcz Giemza wyrusza do plebanię do wsi Ociesęki. Po drodze zatrzymuje się przed domem Jana Kolasy. Zaproszony do suto zastawionego stołu, Giemza korzysta z gościny. Kiedy zasypia zmęczony, Kolasa przebiera się w sutannę i udaje się do plebanii. Nazajutrz Kolasa wygłasza na sumie kazanie, ogłaszając rozdanie biednym ziemi kościelnej, czym wywołuje ogólne poruszenie.


https://pl.wikipedia.org/wiki/Sowizdrzał_świętokrzyski
 

zaloguj się by móc komentować

zaloguj się by móc komentować