-

gabriel-maciejewski : autor książek, właściciel strony

O ostatecznych argumentach w polityce

W całej aferze związanej z herezją w Oksytanii najtrudniejszą do ustalenia kwestią jest kto i kiedy pierwszy raz podjął kwestię związania sprawy herezji z odrębnością narodową Południa. Pewnie znajdzie się dość osób wskazujących, że jest to łatwe do ustalenia. Ja zająłem się w książce innymi kwestiami i wcale nie wydaje mi się to takie proste. Poza wszystkim – powołuję się na wielu badaczy, którzy wyznają taki pogląd – mówimy o czasach kiedy pojęcie narodu nie istniało. To jest oczywiście nieprawda, pojęcie takie istniało chyba zawsze. Po coś jednak wymyślono taką formułę – że nie istniało. Chodzi o to, że w pewnych wypadkach skrupulatnie pomijano istnienie narodów, a w innych zawzięcie podkreślano prawa narodów, czyniąc z nich podstawę do wszelkich rozważań politycznych.

Każdy kto śledzi ten blog wie, że za najważniejsze kwestie w polityce i organizacji społeczeństw hierarchicznych obsługujących rynki uważam te, związane z doktryną religijną i z ekonomią. Sprawy narodowe i etniczne zaś są według mnie drugorzędne i służą przeważnie jako wygodne narzędzie dewastacji organizacji, dla których kwestie narodowe są drugorzędne. Bywa też jednak, że jawne wskazanie na prawa narodu, oparte o doktrynę religijną jest negowane, wręcz zwalczane ogniem i mieczem.

Chciałbym dziś wymienić trzy przykłady sytuacji, kiedy niemożność rozwiązania kwestii politycznych za pomocą narzędzi istotnych, czyli doktrynalnych i ekonomicznych spowodowała sięgnięcie po narodowy i etniczny wytrych. Zacznijmy od Południa. Oto cesarskie i francuskie lenna, dawne ziemie Wizygotów, którzy zapędzili się nieco w swoich poszukiwaniach uwiarygodnień dla przemocy jaką legitymowali swoją władzę. Lawirując między organizacjami żydowskimi, które zdominowały gospodarkę na półwyspie i Bizancjum, opędzając się od Franków zagrażających Tuluzie, jednej z ich stolic, nie zrozumieli oferty Rzymu. Tego uczy nas legenda św. Idziego. Tradycja, jaką utrwaliły na Południu wymienione czynniki była żywa w XII i XIII wieku. Większość ziemi należała do zadłużonych w bankach żydowskich i miejskich lenników króla Francji, ale całe ujście Rodanu pozostawało nadal administracją cesarską, wypuszczoną w dzierżawę królom Aragonii. Ludzie od Loary po wybrzeże mówili miejscowym językiem, który był zrozumiały w zasadzie wszędzie. Król Anglii, wysuwający ostrożne roszczenia wobec ziem graniczących z Akwitanią, mówił w tym języku. Genueńscy podeści pisali swoje wiersze po oksytańsku, a kupcy sporządzali umowy w tym języku, potwierdzając ich ważność u notariuszy w Tuluzie, w większości heretyków. Wszystkie te elementy złożyły się na to, że ktoś, nie wiem kto, uznał iż krucjata wysłana na Południe przez papieża była wojną najezdniczą. Tak, jakby hrabiowie Tuluzy nie byli lennikami króla Francji, któremu wypowiedzieli posłuszeństwo. Cała sytuacja Południa ujęta jest w pojęcia odległe od realiów epoki. I to powoduje, że autorzy, piszą o jego narodowej i kulturowej odrębności, negując całkowicie to, co było istotą funkcjonowania Południa, czyli produkcję i handel. Poezja, w co trudno uwierzyć literaturoznawcom, nie była przeznaczona do tego, by opiewać piękno kobiet i przyrody. Odrębność i powszechne używanie języka oksytańskiego, nie było spowodowane tym, że na południu mieszkały jakieś silnie wyodrębniająca się ze średniowiecznych, uniwersalnych realiów plemiona. To był język organizacji idących ku gospodarczemu sukcesowi i dominujących w regionie. Południe było konglomeratem wpływów politycznych: Francji, Aragonii, Niemiec, Rzymu, Żydów, Arabów i Anglii. Posługiwało się jednym językiem występującym w kilku odmianach, a służył on do tego, by wyodrębnić ludzi rozumiejących złożoną i wielowarstwową lojalność tamtejszych elit. Porzucających stare hierarchie dla nowych, stare przywiązania i doktryny dla tych przywiezionych nie wiadomo skąd, stare sposoby bogacenia się na rzecz tych, które proponowali Arabowie. Nie był to język narodu, ale język organizacji politycznej i ekonomicznej. Ujęcie jednak kwestii krucjaty i wojny na Południu w ramy znane współcześnie i rozumiane jako walka o wolność naszą i waszą, zaciera wszystkie kontury i stawia Kościół oraz jego misję na pozycji straconej i podejrzanej. Jest ona podkreślana przez wszystkich w zasadzie autorów, niektórzy z nich nawet czynią Fryderyka II Staufa obrońcą uciśnionych ludów, które gnębił papież. To jest już aberracja bardzo poważna.

Te same osoby, broniące narodowej odrębności Południa, będą wskazywać na absurdalność wystąpienia Joanny d’Arc, która podniosła przeciwko Anglikom sztandar narodowy właśnie. Będą mówić, że było to zachowanie absurdalne i nie pasujące do realiów epoki, w której dominowało prawo dynastyczne, a królowie Anglii, wobec umów jakie zawarto z rodzicami Karola VII, mieli święte prawo do korony Kapetyngów. Joanna zaś była omamioną przez kogoś wariatką, próbującą zawrócić bieg spraw i słusznie została spalona na stosie.

Trzecim przykładem, w którym powoływano się na argument narodowo-etniczny jako ostateczny, w sytuacji bez wyjścia, była wojna z Chmielnickim. W kraju, w którym połowa obywateli mówiła i pisała po rusku, w języku tym redagowano urzędowe dokumenty, posługiwano się nim w sądach i był on zrozumiały dla wszystkich, podniesiono kwestię z pozoru absurdalną – pognębienia języka i kultury ruskiej, a także „ruskiej wiary”, reprezentowanej w zadanych okolicznościach przez Chmielnickiego i hierarchów prawosławnych negujących administrację Rzeczpospolitej, a także żołnierzy i oficerów werbowanych na Śląsku, którzy współdziałali z armią złożoną z samych muzułmanów. Okoliczności te w pewnym stopniu przypominają sytuację na Południu, w początkach XIII wieku, ale z odwrotnie ustawionym wektorem. To Chmielnicki prowadził ekspedycję najezdniczą, wspartą o autorytety hierarchów kijowskich i patriarchy z Konstantynopola, całkowicie zależnego od sułtana. Są nawet tacy, którzy uważają go za tureckiego agenta. To z pewnością nie była prawda. Turcy bowiem, przede wszystkim domagali się likwidacji takich jak on, a nie umacniania ich wpływów w wielkich miastach południowej Rusi. Podobieństwa są, ale różnic jest więcej. Język, którym mówił Chmielnicki nie był językiem miejscowej elity finansowej i to mocno ograniczało całe przedsięwzięcie, czego dziś zdaje się nie rozumieć nikt. Wszyscy bowiem zwracają uwagę na niedolę chłopa na Ukrainie oraz piękno pieśni przez tegoż uciemiężonego rolnika wyśpiewywanych. Kwestie wiarygodności transakcji zawieranych na obszarze zajętym przez jego armię pozostawiając na boku. Głównie przez to, że owa elita finansowa – Żydzi i Ormianie – była podzielona i wzajemnie sobie wroga. Chmielnicki zaś miał zamiar, źle rozpoznając konsekwencje, usunąć jej część i umieścić w jej miejscu kogoś innego. Jakichś swoich, zaufanych konsulów. To było niewykonalne, ale my nawet nie próbujemy opisać tej sytuacji w taki sposób, albowiem postrzegamy te sprawy na sposób malarski, za sprawą Sienkiewicza.

Istotne jest to, że kwestie narodowe, włączane są do wojny i negocjacji, zawsze jako ostatnie i, mam wrażenie, zawsze czyni to „nie wiadomo kto”. Podnosi się je wtedy kiedy brakuje już argumentów, a strona skazana w preliminarzach politycznych na klęskę, czy wręcz zagładę, ciągle stoi i nie reaguje na ciosy. Dziś kwestie narodowe zostały ubogacone o kwestie etniczne, o których rozprawia się tak, jakby Europa nie przeżyła wielkich czystek i wielkich wysiedleń w XX wieku. Ogranicza się przy tym prawa własności pojedynczego człowieka. Zamiast nich „nie wiadomo kto” ma do zaproponowania jakiś folklor produkowany w wiejskich świetlicach, który ma zastąpić własność, dzierżawę, kredyt zaufania u sąsiadów i inne niezbędne do życia rzeczy.

 

https://basnjakniedzwiedz.pl/produkt/kredyt-i-wojna-tom-i-2/

 

https://basnjakniedzwiedz.pl/produkt/kredyt-i-wojna-tom-ii/



tagi: ziemia  własność  herezja  chmielnicki  kredyty  joanna d'arc  narody 

gabriel-maciejewski
13 sierpnia 2021 09:28
9     2333    12 zaloguj sie by polubić

Komentarze:

jolanta-gancarz @gabriel-maciejewski
13 sierpnia 2021 10:08

Chmielnicki zaś miał zamiar, źle rozpoznając konsekwencje, usunąć jej część i umieścić w jej miejscu kogoś innego. Jakichś swoich, zaufanych konsulów.

W odpowiedzi rzucam hasło: Fanarioci. Czyli przez wzmocnienie wpływów prawosławia i realizacji polityki tureckiej (francuskiej, angielskiej - niepotrzebne skreślić), jakby mimochodem, odzyskanie pozycji Greków w handlu, nie tylko winem, gdzie dominowali do poł. XVI w., ustępując nagle (Józef Nasi!) Żydom i Ormianom. 

zaloguj się by móc komentować


mooj @jolanta-gancarz 13 sierpnia 2021 10:08
13 sierpnia 2021 11:00

Częściowo zmienił, nie tylko miał zamiar. Żydzi sefardyjscy ("Zamojskiego"), na skuek działań Chmielnickiego, przestali mieć znaczenie, zostali wyparci, wręcz przestali istnieć - wraz z tworzoną  przez nich, niezależną od "Sejmu Czterech Ziem"  organizacją handlową i bankową. Czy to efekt uboczny czy jeden z celów - nie wiem, ale skutek taki był.

zaloguj się by móc komentować

jolanta-gancarz @mooj 13 sierpnia 2021 11:00
13 sierpnia 2021 11:10

Bogaci Żydzi ze wschodnich ziem RON, zaciągnąwszy wielkie długi, nagle znaleźli się po zakończeniu wojny trzydziestoletniej na zachodzie Europy, zwłaszcza w Holandii, ostro wzmacniając tamtejszą giełdę. O czym pisze Schiper w swoich Dziejach handlu żydowskiego. Ale Grecy do wpływów nie wrócili, choć udało się Teofanesowi III, nielegalnie, dzięki "opiece" Kanaszewicza Sahajdacznego odtworzyć hierarchię prawosławną na Ukrainie, a Zygmunt III nic nie mógł na to poradzić.

zaloguj się by móc komentować

jolanta-gancarz @gabriel-maciejewski 13 sierpnia 2021 10:16
13 sierpnia 2021 11:13

Mnie się bardzo podobają niektóre nazwiska wpływowych Fanariotów, np. Callimachi;-))). Albo Guliano... Bo Kantakuzenów to wszyscy znają. Pewnie zaraz się dowiem, że wszelkie podobieństwa... itd, itp, są czysto przypadkowe.

zaloguj się by móc komentować

mooj @jolanta-gancarz 13 sierpnia 2021 11:10
13 sierpnia 2021 11:25

Ja to widzę tak:

Bogaci Żydzi zachodni, seferdyjczycy osadzeni w Zamościu, uposażeni w zwolnienia, wyjęci z podległości organizacyjnej, fiskalnej tworzyli odrębną (choć powiązaną z ormiańską) organizację. Odrębną od aszkenazyjskich sieci, gdzieś umocowaną  (my widzimy Zamojskiego, ale raczej to nie koniec kłębka). Zostali wyparci przez aszkenazyjczyjków, "wróciło stare", podatki do skarbu przestały płynąć. Czy wiązać to z Chmielnickim (hasłowo, chodzi o wykonawcę) czy z zakończeniem wojny trzydziestoletniej ? Może nie trzeba wybierać, spojrzeć na aktywność Zamojskiego, jego zmiany w relacjach z Habsburgami jako część tej "trzydziestoletniej wojny".

Nie ograniczam wpływów i znaczenia sefardyjczyków do Zamościa. To tylko wbicie szpilki w mapę, dla ustalenia uwagi, hasłowo "siedziba, loklane centrum operacyjne" nie "Zamość i tylko Zamość"

zaloguj się by móc komentować

gabriel-maciejewski @jolanta-gancarz 13 sierpnia 2021 11:13
13 sierpnia 2021 13:51

Jasne, wszystko jest przypadkowe i metaforyczne, nigdy nie celowe i dosłowne. 

zaloguj się by móc komentować

Nova @jolanta-gancarz 13 sierpnia 2021 11:13
13 sierpnia 2021 14:57

Jak na włoskiej wiki przeglądam niektóre rody Fanariotów to duża ich część jest silnie powiązana z Mołdawią i Wołoszczyzną i późniejszą Rumunią. Taki np. Rosetti ożenił się  Bellą Cantacuzino pocodzących z Bizancjum . Callimachi pochodzili wedle tych informacji z Bukowiny. Przy okazji przez przypadek wpadłem na informację, że Fanarioci od 1661 do rewolucji Greckiej w 1821 zajmowali urząd Dragomana czyli wiceministra spraw zagranicznych Porty. 

Phanariotes – Wikipedia, wolna kondysa

Dragomanno della Sublime Porta – Wikipedia, że

Ciekawe jak rola Fanariotów w rewolucji greckiej w 1821 miała wpływ na powstanie Rumunii w XIX w. Można by rzec pełnili taką rolę w Porcie jak bałtyckie rody w Carskiej Rosji - kontrola państwa przez arytokracje z obcej narodowości. W tej tak zapomnianej Mołdawii bardzo wiele i ciekawie się działo.

zaloguj się by móc komentować

MZ @gabriel-maciejewski
13 sierpnia 2021 17:57

"Istotne jest to, że kwestie narodowe, włączane są do wojny i negocjacji, zawsze jako ostatnie..."

W punkt,Stalin gdy miał na gardle Niemców,to odwołał się do ruskiego patryjotyzmu i Cerkwi Ruskiej.

zaloguj się by móc komentować

zaloguj się by móc komentować