A to bardzo ciekawą pogadankę jeszcze usłyszałam przed wakacjami...

Nic o ,,dużym" mieszczaństwie nie wiem.

Z drobniejszymi było  dawniej tak jak z moją rodziną historycznie. 

Tzn przy komorze celnej w Wojkowicach, zwanych Komornymi byl potrzebny transport. Choć w Księstwie Siewierskim  był  do samego końca zakaz osiedlenie się  Żydów bardzo ostro egzekwowany, to ci z Będzina znaleźli furtkę...może nie jedną..Ale o tej wiem. 

Rodzinę Filipczyków  bardzo mocno w księgach parafialnych udokumentowanych chlopów zamożnych, katolików co jasne, miejscowych...Z transportem. Czyli konie  fury itd...zasób środków transportu. Bezpiecznie dla żydów. 

I wożono zboże,  przeładowywane w tych Wojkowicach. Na granicy celnej i państwowej. Może tam i handel był w jakimś zakresie ale tego nie znalazłam, to tylko przypuszczenie....?

Chyba tu akurat biznes wyglądał dla Filipczyków korzystnie bo gdy handel zbożem podupadł i została tylko komora celna w Czeladzi to rodzina tam się przeprowadziła....zostawiając sobie  ,,szyld,, firmowy...kierunek Styria....Austria. 

.

Reszty nagrań to już po wakacjach hurtem posłucham bo warto wiedzieć 

:)