-

gabriel-maciejewski : autor książek, właściciel strony

O nudnych i ciekawych tematach

Reklamują teraz na twitterze nowy film Ridleya Scotta o Napoleonie. Wcześnie ludzie, z niezrozumiałą dla mnie nadzieją i entuzjazmem puszczali tam zajawki nowej ekranizacji „Trzech muszkieterów”. Komentarze zaś pod oboma projektami były mniej więcej takie same – to świetnie, bo tak dynamicznie ukazana historia na pewno sprawi, że młodzież i starsi zaczną się garnąć do książek i kin. Wdałem się nawet w dyskusję z jednym z komentujących te kwestie, ale szybko zorientowałem się, że nie ma to sensu. Ludzie bowiem, którzy snują takie marzenia, mają w rzeczywistości co innego na myśli. Chcieliby być mianowani ekspertami. I chcieliby wskazywać jaką drogą ma iść nie tylko kinematografia, nie tylko rynek wydawniczy, ale także edukacja. Oczywiście nie ponosząc przy tym żadnej odpowiedzialności. Tylko tak, dla zabawy, wskazywać jakie produkcje są świetne i które zasługują na uwagę. Jasne jest, że na uwagę zasługują te zrobione z największym rozmachem, za największe pieniądze i po prostu podsunięte widzom do oglądania, opatrzone przy tym dopiskiem „skończona doskonałość”. Po to bowiem robi się filmy – żeby sprzedać je jak największej ilości widzów, a nie po to, żeby kogoś inspirować do dalszych studiów. Sprzedaż nie jest sprawą łatwą i nie można sprzedawać byle czego, bo wtedy działające samoczynnie, jedno z narzędzi sprzedaży, jakim jest opisana wyżej aktywność entuzjastów nie zadziała. Ludzie zaś mogą nie kupować filmu o Napoleonie tylko dlatego, że jest tam goła baba, seks na stole i dziwnie odziani żołnierze, którzy wbijają sobie bagnety w brzuchy. Promocja jednak takiego dzieła nie może opierać się na haśle: „doskonała inspiracja do dalszych studiów nad dziejami przełomu XIX i XX wieku”, bo coś takiego położyłoby projekt, a producenci którzy dali nań pieniądze wynajęliby kogoś, kto wbiłby reżyserowi i szefowi kampanii bagnet w brzuch. Takie rzeczy muszą wejść do obiegu recenzenckiego samoczynnie od publiczności. To jest oczywiście bzdura i nikt nie sięgnie po żadnym filmie po uzupełniającą wiedzę, znajdującą się w książkach. Srodze się bowiem rozczaruje. Gadanie to zaś ma służyć jedynie temu, by wzmocnić i tak dobrze rokującą sprzedaż. No i nadać projektowi komercyjnemu nieco inny charakter. Poza tym z całą pewnością pobudzi ów film rzesze uśpionych znawców wszystkiego związanego z epoką napoleońską. I tylko Waldemar Łysiak pozostanie milczący niczym sfinks, w którego w filmie wpatruje się Napoleon grany przez faceta, który niedawno wystąpił jako chory neurologicznie nieszczęśnik, nie potrafiący zapanować nad śmiechem.

W kinie rządzą pewne żelazne zasady i my ich nie zmienimy. Jedyne co możemy zrobić, to nie łudzić się, że cokolwiek w tej kwestii jest do zmiany. Raz na dekadę musi powstać i oblecieć cały świat jakaś wielka epika. Lub coś, co za taką uchodzi, czyli ekranizacja sławnej XIX wiecznej powieści albo dzieje bohatera, który wywołał wiele wojen. Mieliśmy Aleksandra, teraz mamy Napoleona, wcześniej była Troja. Bohaterowie tych produkcji mają te same przygody, inne są tylko kostiumy. Ktoś kocha, ktoś zdradza, ktoś ucieka, a ktoś inny go goni, jak w kreskówce „Król Lew” Różnica tylko w zastosowanych do uzyskania efektu technologiach, no i w kostiumach, które – jak wszystkie tekstylia od początku świata – są najważniejsze. Zrozumieli to też w końcu polscy producenci i jak zrozumieli, od razu podjęli decyzję, żeby wyprodukować film o burdelu, gdzie dziewczyny chodzą odziane od stóp do głów w wytworne kreacje. Nie wpadli, na przykład, na pomysł, jak producenci filmu „Przeminęło z wiatrem” pół wieku temu, żeby ubrać we wspaniałe kreacje czterdzieścioro dziewczyn i chłopaków i kazać im tańczyć na lśniącym parkiecie, uzyskując tym samym efekt, jakiego nie powstydziłby się żaden Napoleon, ani żaden Sfinks. Burdel wydawał im się odpowiedniejszy, taki bardziej swojski.

No, ale oderwijmy się od naszych baranów i wróćmy do wielkich produkcji. Ilość kostiumów wskazuje na to jak wielka fabryka pracowała na zapleczu takiego przedsięwzięcia, a sceny batalistyczne są efektem zastosowania technik komputerowych. W tym wielu eksperymentalnych i bardzo nowatorskich. Taki film jest więc swego rodzaju poligonem, jest niczym prawdziwa wojna, na której sprawdza się nową broń. Nie jest jednak z pewnością narzędziem edukacji. Można się oczywiście łudzić, a także mieć nadzieję, że polska kinematografia wyprodukuje coś podobnego, ze zbliżoną intencją, ale tak się nie stanie. Film bowiem robią ludzie i oni mogą mieć bardziej lub mniej poważne zamiary. Ci co zlecają produkcję Ridleyowi Scottowi są raczej w pełni świadomi czego chcą. Ci co zlecają produkcję o burdelu też są świadomi, tego mianowicie, że dopóki wszystko idzie po myśli PiS i Jarosława Kaczyńskiego, nawet gdyby wynieśli sprawy niepodległości i burdelu w kosmos i tam pokazali, zmontowane na komputerze Atari, walki dobrych ze złymi, a wszystko w XIX wiecznych kreacjach, nikt im niczego nie zarzuci. To oczywiście jest demaskacja kompletnej degrengolady, ale ona nam towarzyszy od dawna. I żadna edukacja, ani historyczna, ani religijna, ani wojskowa nic nie pomaga, bo człowiek robiący karierę w polskim filmie jest bezradny wobec siedmiuset złotych.

My zaś nie możemy wyjaśnić bliźnim, że tematy ciśnięte przez Ridleya, choć prezentują się jak suknia panny młodej, nie należą do ciekawych. Zawierają bowiem same banały i truizmy, wprost ze słabego podręcznika historii. Jednak budzą emocje, szczególnie u ludzi, którzy niczego nie potrafią, ani nie chcą robić, za to bardzo lubią się do czegoś przyłączać i psuć to samą swoją obecnością, albo też udawać ekspertów.

Czy wobec tego istnieje jakaś prawdziwa edukacja historyczna? Moim zdaniem nie, albowiem jest ona tylko pretekstem do tego, by wypowiadać się na temat filmów. Państwo prowadzi politykę powierzchowną i kokieteryjną w tym zakresie. I każdy kto się w nią włącza wierzy, że w istocie toczy się ona po to, by on sam mógł pokazać się z jak najlepszej strony i zabłysnąć erudycją. Dobrze to widać w teleturniejach takich jak „Giganci historii”. Państwo próbuje naśladować wielkich zagranicznych producentów, ale zapomina, że oni robią filmy po to, by zarobić. Polska zaś dokłada do filmów, po to by edukować. No, ale edukacja historyczna w Polsce jest jedynie dodatkiem do promocji filmów ze świata i żaden jej adept nie wyjdzie nigdy poza tematy poruszane przez amerykańską kinematografię. Nie chodzi bowiem o sprawy poważne, ale o to, by pokazywać gołą dupę w coraz większej skali, tak by w końcu zajęła ona cały kosmos. I dołożyć do tego przepłacone kostiumy. Wszystko oczywiście w nadziei na wielki sukces i podniesienie znaczenia naszego kraju.

Co w takim razie uważam za tematy ciekawe? No choćby dzisiejszy tekst Piotera o księgowości w Sumerze. Albo omawiane tu ostatnio kwestie dotyczące relacji pomiędzy Arystotelesem a Aleksandrem. Nie ma mowy, żeby ktoś pokusił się on zrobienie filmu opowiadającego historię tych dwóch ludzi inaczej niż przez pryzmat rzewnych dziejów mistrza i ucznia. Promocja bowiem od razu wskazałby, że to jest kluczowy dla widza moment, albowiem każdy był uczniem, a wielu chciało być mistrzami. No i wiadomo też, że taki temat nobilitowałby gejów. To jest oczywiście, w mojej ocenie, interpretacja fatalna, albowiem odjęto z niej to, co postawiłoby włosy na głowie każdemu widzowi – grozę polityki. Arystoteles formułujący powszechnie obowiązujące sądy, który występuje z ciasnym, plemiennym, wręcz hitlerowskim programem dla świata i Aleksander, który widzi, że bez kapłanów tym światem zarządzać się nie da. Można się tylko zdecydować, czy kapłani są w układzie z władzą, czy też władca jest najważniejszym kapłanem. To jest redakcja konfliktu, która ma oczywisty walor edukacyjny, ale nikt jej nigdy nie przerobi na obraz. Być może ja ją kiedyś przerobię na książkę, ale wiecie jak jest z moimi pomysłami – jest ich po prostu za dużo.

Wniosek jest następujący – nie można mówić o żadnej edukacji historycznej biorąc za podstawę rozważań wielkie filmowe panoramy. Można za to mówić o niej kiedy jest trochę bardziej kameralnie. Myślę też, że można by wyprodukować duży i dobry film posiadający walory edukacyjne, ale zwyczajnie trzeba by go wcześniej ubezpieczyć. Żaden dystrybutor bowiem nie uwierzyłby w to, że taka historia przyniesie pieniądze. No i kłopot jeszcze w tym, że nie ma reżyserów, którzy by takie wyzwanie przyjęli, wszyscy bowiem od lat kręcą ciągle ten sam film.

 

Przypominam, że w dniach 5-6 sierpnia odbędzie się w Krakowie, w hotelu Polonia Kiermasz Książki i Sztuki. Na miejscu będzie dwoje artystów z Krakowa – Irena Czusz i Tomasz Bereźnicki, a także pracownia Sztuka Cięcia z Częstochowy. No i wydawnictwo Klinika Języka oczywiście.



tagi: edukacja  historia  niepodległość  filmy  eksperci  popularyzacja  napoleon  burdel 

gabriel-maciejewski
12 lipca 2023 09:19
19     2036    8 zaloguj sie by polubić

Komentarze:

MarekBielany @gabriel-maciejewski
12 lipca 2023 09:32

Ale ten czas płynie. Z wiatrem przeminęło całe wieko temu. 

 

zaloguj się by móc komentować


Andrzej-z-Gdanska @gabriel-maciejewski
12 lipca 2023 09:44

...wszyscy bowiem od lat kręcą ciągle ten sam film.

..., a pieniądze cały czas nowe, więc po co się wysilać. Jak widać i słychać w tzw. "szołbiznesie" wszystkie "dojścia" są zabetonowane niezależnie od tego kto rządzi. Kiedyś można to było wytłumaczyć "komuną". A teraz? Nie ma komuny 2.0.

 

zaloguj się by móc komentować

ArGut @gabriel-maciejewski
12 lipca 2023 09:45

Odjechana obsada. Napoleona i panią napoleonową gra, tak mnie na pierwszy ogląd wygląda, ta sama obsada co w Gladiatorze. Może to taki nowy Gladiator 2.0 

A teks w trajlerze, gdzie Napoleon wdziera się gdzieś do jakichś budynków, żołnierze w kogoś celują a on uroczo rzuca -> No to co, będziemy głosować. No liberalny - demokrata (liberalny bo związany z wojskową siłą a demokrata bo docenia wartość głosowania).

zaloguj się by móc komentować

Czarny @gabriel-maciejewski
12 lipca 2023 10:14

Zarówno książki, jak i filmy promują bezczynność i każą wierzyć, że wszystko, co dzieje się wokół jest przedstawieniem, na które nie mamy wpływu ..."Jednak budzą emocje, szczególnie u ludzi, którzy niczego nie potrafią, ani nie chcą robić, za to bardzo lubią się do czegoś przyłączać i psuć to samą swoją obecnością, albo też udawać ekspertów."

W dodatku przekonano nas, że chodzenie do kina jest przejawem kultury. To już lepsza jest wódka, bo przynajmniej człowiek żałuje na drugi dzień.

zaloguj się by móc komentować

gabriel-maciejewski @Czarny 12 lipca 2023 10:14
12 lipca 2023 10:18

Tak i ma powód, żeby iść do spowiedzi

zaloguj się by móc komentować

gabriel-maciejewski @ArGut 12 lipca 2023 09:45
12 lipca 2023 10:19

Tak, to ci sami ludzie. Jak w czeskim kinie lat siedemdziesiątych

zaloguj się by móc komentować



gabriel-maciejewski @MarekBielany 12 lipca 2023 09:32
12 lipca 2023 10:20

A jeszcze była gorączka sobotniej nocy

zaloguj się by móc komentować

Pioter @Czarny 12 lipca 2023 10:14
12 lipca 2023 10:20

Dlatego lepsze są gry video, które pokazują, że jakiś wpływ na przedstawienie jednak mamy. Niewielki wprawdzie (tak jak i w prawdziwym życiu), ale jednak jest.

Ale i tak lepiej być scenarzystą lub reżyserem, niż aktorem lub co gorsza tylko widzem (czytelnikiem).

zaloguj się by móc komentować

Paris @Andrzej-z-Gdanska 12 lipca 2023 09:44
12 lipca 2023 11:13

Voila,...

...  co  sie  okazalo  -  po  raz  kolejny  -  po  tych  ,,zaaplikowanyH  ludzkosci  wystEMpaH  artystycznyH  sFiatowyH,,  PUSTAKOW  i  BANKRUTOW  w  Londynie  i  Wilnie  !!!

Od  tych  GROTESKOWYCH  i  PUSTYCH  ,,pSZekazUF  i  narracji,,   we  francuskim  telewizorze  -  pardon,  ale  chcialo  sie  po  prostu  sr*c,...  jednym  zdaniem  SAME  NAJLEPSZE  i  NAJCIEKAWSZE  TEMATY   byly,  sa  i  beda  WYLACZNIE  na  SN,  u  CORYLLUS`a,  co  mnie  bardzo  cieszy  !!!    

zaloguj się by móc komentować

Paris @Czarny 12 lipca 2023 10:14
12 lipca 2023 11:17

Wykuc  w  marmurze  na  WIECZNA  PAMIATKE  !!!

zaloguj się by móc komentować

ArGut @gabriel-maciejewski 12 lipca 2023 10:20
12 lipca 2023 12:24

O tym się DOPIERO przekonamy po sprzedaży biletów ...

A na dokładkę zauważyłem, że pojawi się też film Operation Napoleon.

 

zaloguj się by móc komentować

MarekBielany @gabriel-maciejewski 12 lipca 2023 10:20
12 lipca 2023 13:57

Tanecznie, prawie akrobatycznie. 

Nie pomyślałem, że oba obrazy można spiąć tańcem. 

Na razie to jest gorączka środowego popołudnia. 

Póki co lekka. 

 

zaloguj się by móc komentować

Szczodrocha33 @gabriel-maciejewski
12 lipca 2023 16:12

"Raz na dekadę musi powstać i oblecieć cały świat jakaś wielka epika. Lub coś, co za taką uchodzi, czyli ekranizacja sławnej XIX wiecznej powieści albo dzieje bohatera, który wywołał wiele wojen. Mieliśmy Aleksandra, teraz mamy Napoleona, wcześniej była Troja."

Nawet nie próbowałem oglądać tych superprodukcji.

Jedyna właściwie superprodukcja jaką z przyjemnością oglądałem w kinie to "Potop" Jerzego Hoffmana.

Z prostego powodu: bo ten film jest autentyczny.

I nie mieli wtedy specjalistów, komputerów, efeltów specjalnych.

A sceny batalistyczne i wszystko inne wspaniale zrobione.

Można by rzec że ten film ma duszę i bijące serce.

Może dzieje się tak za przyczyną tej pamiętnej sceny gdzie ludzie posuwają się na kolanach w Kaplicy i odsłonięty jest Obraz Matki Bożej Jasnogórskiej.

zaloguj się by móc komentować

Szczodrocha33 @gabriel-maciejewski 12 lipca 2023 10:20
12 lipca 2023 16:17

"A jeszcze była gorączka sobotniej nocy"

Pamiętam ten film.

On też miał swoiste przesłanie: "Carpe diem!"

Baw się, młodzieży świata, lać na klechów!

I dlatego John Travolta lata po scenie dyskoteki w obcisłych portkach i kwiaciastej koszuli, pozuje na wisielca przed kamerą, używając koloratki

swego brata - księdza, a tenże brat ksiądz zwierza się Johnowi na dyskotece że porzuca stan kapłański.

zaloguj się by móc komentować

stanislaw-orda @gabriel-maciejewski
12 lipca 2023 17:57

z tym burdelem , co to była weń zamieszana , ślimakowska, czy jakos popdobnie, to jest tak, ze zapatrzyła sie na serial meksykański "La Bandida'. Czyli pospolite papugowanie czegoś, co gdzies indziej odniosło sukces kasowy. Papugowanie to taki rodzaj alibi, ze jak będzie klapa, to mozna wskazać na oryginał i powiedzieć, że przecie to się "u nas" podobało. więc o co chodzi?

zaloguj się by móc komentować

Kuldahrus @gabriel-maciejewski
12 lipca 2023 19:41

Niestety 2 ostatnie filmy historyczne R. Scotta - "Ostatni pojedynek" i "Królestwo niebieskie" nie nadają się do oglądania bo są za bardzo przeładowane propagandą. O "Królestwie niebieskim" sam pisałeś, więc nie będę przypominał, że ten film nie tylko nie trzyma się faktów i realiów historycznych ale momentami żadnych realiów się nie trzyma, więc co po dobrym aktorstwie i super jakości jak człowieka skręca przy oglądaniu od natężenia kłamstwa.
Jedynie "Gladiator" się trzyma bo elementy oderwane od realiów historycznych nie są na tyle rażące żeby przykryć majstersztyk artystyczny tego obrazu.

Już ze względu na to sceptycznie podchodzę do jego filmu o Napoleonie, nawet pomijając ten schemat "cysorz, żołnierz, kochanek, bałwanek..." jak to na twitterze napisałeś.

 

zaloguj się by móc komentować

zaloguj się by móc komentować