O naturze aspiracji i wyobraźni autorów
Zanim zacznę – dziś okazało się, że w listopadzie, dwa lata temu zmarł nagle jeden z naszych najstarszych stażem czytelników Krzysztof Gorczyński. To on namówił mnie do wydawania pamiętników ziemian. Mieszkał w Kanadzie i w Belgii. Dawno nie rozmawialiśmy. Dziś napisała do mnie jego żona. Pomódlmy się za jego duszę.
Teraz przejdźmy do tematu. Skończyły się targi w Ojrzanowie, które mają tę zaletę, że większości przychodzących tam ludzi nie trzeba niczego tłumaczyć. Rozmowy są więc konkretne i obfitują w ciekawe wnioski. Gadaliśmy więc sobie, na przykład, o wyobraźni pisarzy, a to z tego względu, że pewna pani, zapytała mnie, dlaczego tych książek nie ma w księgarniach i bibliotekach? No właśnie dlaczego? Mniej więcej wszyscy się orientujemy. Bo biblioteki mają gwarantować wynik sprzedażowy dla produkcji propagandowych - politycznych i obyczajowych. Czyli dla tych książek, które zawierają wątki deprawacyjne i utrwalają lewicową narrację, coraz bardziej szaloną i antyludzką. Wszystko to zaś odbywa się pod pozorem oświecania ludu prostego i kształcenia wrażliwości w duszach młodzieży. Albowiem, jak nas uczono w szkole – książka w życiu pomaga, z książki płynie odwaga. Czy tak rzeczywiście jest? No nie wiem…Stanęła jednak kwestia obecności naszych książek w księgarniach i bibliotekach i wszyscy zgodzili się ze mną, że nie można ludziom wyjaśnić dlaczego ich tam nie ma. Nie uwierzyliby, albowiem żyją w okolicznościach spreparowanych i uważają, że wszystko jest w porządku. Jak wiemy nie jest, bo porządek wymaga przede wszystkim nieustającej koncentracji i zwracania uwagi na różnie niepokojące szczegóły. Jest też stale zagrożony, o czym notorycznie zapominamy. My zaś, także dzięki książkom, całkowicie od pielęgnacji i ochrony porządku odwykliśmy. Koncentrujemy się zaś na stymulowanym przez średnio kompetentnych autorów, porządku naszego duchowego wnętrza. I tu dochodzimy do kwestii wspomnianej w tytule – czy pisarze mają wyobraźnię? Oczywiście, że nie, bo już od bardzo dawna są funkcjonariuszami organizacji, które wywierają na ludzi wpływ pośredni. I to jest, proszę państwa, bardzo dobrze, bo bywają też organizacje wywierające wpływ bezpośredni, takie jak policja polityczna III Rzeszy i ZSRR. Zanim one jednak zostaną włączone do akcji, należy ich ofiary przygotować, czyli pozbawić je spostrzegawczości, koncentracji, oduczyć widzenia świata takim jaki on jest, a także pozbawić motywów do działania. Potem zaś to zbaraniałe stado można już wepchnąć pod jakiś walec czy też nadjeżdżający pociąg.
Powyższe czynności wykonują ludzie podający się za pisarzy, ale także tacy, którzy uważają, że są depozytariuszami prawd uniwersalnych, które im przekazali inni pisarze – żyjący dawniej. Dwa razy ostatnio natknąłem się na podcasty zaczynające się do słów – Antoni Ferdynand Ossendowski jest dziś pisarzem całkowicie zapomnianym…To nie jest prawda, o czym wszyscy wiemy. Podobnie było z Piaseckim – czy ktoś z państwa czytał „Kochanka wielkiej niedźwiedzicy” – pytał jakiś pan na twitterze. Wszyscy czytali i wszyscy wiedzą kim był Piasecki. Jeśli zaś ktoś nie wie, bo jest za młody, nie zainteresuje się nim poprzez tak podaną informację. No, ale tego już nikomu wyjaśnić się nie da, albowiem ludzie ci są przekonani, że przez sfingowaną wrażliwość, a także przez dawno nieaktualne treści będą mogli zawrócić na siebie uwagę.
Pisarze zaś, których książki leżą w księgarniach i bibliotekach, rekrutowani są spośród osób całkowicie pozbawionych wyobraźni. Realizujących jedynie pewne instrukcje. Co łatwo stwierdza każdy amator książek wychodzący z biblioteki – wszystko tam jest robione na jedno kopyto – to jest opinia powszechna. Ludzie to wiedzą, ale nie potrafią wyciągnąć z tego żadnych wniosków. Myślą, że to taka zabawa i ktoś może się pomylił, albo realizuje jakieś koniunkturalne programy sprzedażowe. Jak raz się udało z Sherlockiem Holmesem, uda się i z innymi. I to jest do pewnego stopnia prawda, z tym że nie do końca. Każda bowiem seria książek o przygodach ulubionych bohaterów zawiera wsad propagandowy. Ten zaś ma w środku mechanizm składający się w 90 procentach z prymitywnej kokieterii, wobec której czytelnik, szczególnie młody jest bezradny. Tak było też wcześniej, dlatego, ja przyjąłem wobec swoich fascynacji, dziecinnych i tych trochę bardziej dojrzałych, metodę całkowitego odcięcia. To znaczy nie wracam do przeszłości, chyba, że z narzędziami demontującymi. Liczy się tylko to co jest teraz i ta reszta, która jest przede mną.
I tu dochodzimy do natury aspiracji, która rządzi niepodzielnie w naszym kraju. Co to takiego? Otóż jest to przekonanie, że za pomocą kilku zaklęć, całkowicie bez wysiłku, można stać się kimś innym – znacznie lepszym. Jest to wiara tak przemożna, że każdy kto próbuje człowieka dotkniętego manią aspiracyjną zawrócić z drogi i ocalić jego biedną duszę, jest traktowany jak najgorszy wróg.
Jakie stąd płyną wnioski dla nas? A mam na myśli jedynie istotne kwestie, czyli te dotyczące obecności na rynku i wskaźników sprzedaży. No, niewesołe, ludzie zainteresowani książkami bowiem dzielą się w swojej masie na tych, którzy skonsumują zawartość księgarń i bibliotek, będąc całkowicie przekonani, że oto doświadczają przemiany, dzięki której z robaka zamieniają się w motyla oraz takich, którzy sami mianowali się strażnikami ołtarzy przeszłości, że sparafrazuję tu mistrza Asnyka. I ani mowy być nie może, żeby im cokolwiek wyjaśnić. To choćby, że ich przekaz zaadresowanych do tamtych, co aspirują trafia w próżnię. Obie grupy bowiem wykazują między sobą innych niż powierzchowne podobieństw. Nie widzą też potrzeby innego definiowania swojej pasji, jaką jest czytanie książek, bo jednak zakładam, że ludzie ci czytają naprawdę, a nie tylko o tym opowiadają.
Czytelnicy konsumujący współczesne produkcje są jednak w lepszej sytuacji niż ci, którzy promują się na tle autorów od dawna nieżyjących, a w jakiś tam sposób kontrowersyjnych, albowiem samo czytanie jest dla nich sensem i dyskusja o przeczytanej treści z innymi amatorami produktów książkopodobnych z różnych segmentów rynku. Tym, którzy próbują oświecać naród poprzez wspominki związane z nazwiskami dobrze znanymi, ale średnio dziś aktualnymi, pozostają jedynie rozczarowania. No i złość, jeśli ktoś im będzie próbował wyjaśnić, by szukali innej drogi. Nie ruszą się z miejsca, albowiem ryzyko, że przestaną być widoczni jest za duże.
Powtórzmy – aspiracja to wiara w bezkosztową przemianę ofermy w supermena. Takie zjawiska nie występują, ale są lansowane. Powód może być tylko jeden – uśpienie czujności i zatarcie konturów świata realnego. I od tego powinniśmy wyjść, w definiowaniu naszej misji.
Na dziś to tyle. Bardzo proszę, by ci, którzy chcą i mogą pomogli mi zebrać pieniądze na wynajem lokalu dla Saszy i jego córki Ani. Ci zaś, którzy nie chcą tego robić, niech się powstrzymają od komentarzy, także na zrzutka.pl.
https://zrzutka.pl/438wfv?utm_medium=mail&utm_source=postmark&utm_campaign=payment_notification
tagi: książki sprzedaż targi autorzy aspiracje wyobraźnia
![]() |
gabriel-maciejewski |
7 lipca 2025 08:07 |
Komentarze:
![]() |
Pioter @gabriel-maciejewski |
7 lipca 2025 08:41 |
Ja mam wrażenie, że od dobrych kilku lat większość książek pisze już AI (bo taniej i szybciej). Dlatego nie ma żadnego sensu czytać tych wypocin.
![]() |
Henry @Pioter 7 lipca 2025 08:41 |
7 lipca 2025 08:59 |
Nawet jeżeli AI jeszcze nie pisze większości to napewno będzie pisać ;-)
![]() |
szarakomorka @gabriel-maciejewski |
7 lipca 2025 10:35 |
(człowieka dotkniętego manią aspiracyjną zawrócić z drogi i ocalić jego biedną duszę, jest traktowany jak najgorszy wróg)
Dla potwierdzenia: - niech Pan spróbuje odciągnąć od telewizora panią w momencie emisji reklamy "jesteś tego warta" :-)))
![]() |
gabriel-maciejewski @Pioter 7 lipca 2025 08:41 |
7 lipca 2025 10:44 |
No i nagromadzenie idiotyzmów by na to wskazywało
![]() |
gabriel-maciejewski @szarakomorka 7 lipca 2025 10:35 |
7 lipca 2025 10:45 |
Ja nie mam telewizora
|
Zyszko @gabriel-maciejewski |
7 lipca 2025 11:33 |
Ostatnio trafiłem na książkę z 1823 o różnych pożytkach z kartofli. Mamy więc w niej przepis na ryż z kartofli, kawę z kartofli, kartoflane masło i ser, a nawet wino z kartofli. I to jest właśnie różnorodna oferta tzw."rynku książki" w Polsce.
![]() |
zkr @Pioter 7 lipca 2025 08:41 |
7 lipca 2025 11:53 |
Create a Full-Length Story in Minutes
Your supercharged AI story writer that creates full-length books, novels and screenplays.
![]() |
Paris @Pioter 7 lipca 2025 08:41 |
7 lipca 2025 12:43 |
Dokladnie tak !!!
Tez uwazam, ze nie ma sensu czytac WYPOCIN, np. ,,autorUF,, czy detych ,,pisaZUF,, - m.in., takich jak odchodzacy niebawem PAD.
To jest - dla mnie - KOMPROMITACJA.
![]() |
Paris @gabriel-maciejewski |
7 lipca 2025 12:51 |
Swietny wpis, Panie Gabrielu,...
... czytam i czuje, ze zdziebko Pan odpoczal !!!
Ze tez te ZLODZIEJSKIE biblioteki, przynoszace EWIDENTNE STRATY dla budzetu panstwa - sa jeszcze utrzymywane z naszych pieniedzy - to sie w glowie nie miesci.
![]() |
cbrengland @gabriel-maciejewski |
7 lipca 2025 18:51 |
Podobnie było z Piaseckim – czy ktoś z państwa czytał „Kochanka wielkiej niedźwiedzicy” – pytał jakiś pan na twitterze. Wszyscy czytali i wszyscy wiedzą kim był Piasecki.
Ja jeszcze nie czytalem. Ale jak pewno pamiętasz, pisałem o jego grobie w Hastings, gdzie mieszkal na końcu, który odwiedziłem i pokazywałem zdjęcia stamtąd.
Nie wiem, czy przeczytam te książkę. Ale wiem, co wiedzial Sergiusz Piasecki. Teraz już wiem. Wystarczy sądzę.
_________
![]() |
bolek @cbrengland 7 lipca 2025 18:51 |
7 lipca 2025 20:37 |
"Ale wiem, co wiedzial Sergiusz Piasecki. "
Wiem, ale nie powiem?
Pamiętam Twój wpis.
![]() |
gabriel-maciejewski @Zyszko 7 lipca 2025 11:33 |
7 lipca 2025 20:56 |
Myślę, że jesteś przesadnym optymistą, bo ja tu widzę jedynien kartofle z kartofli
![]() |
gabriel-maciejewski @Paris 7 lipca 2025 12:51 |
7 lipca 2025 20:56 |
Jak inne instytucje niestety
![]() |
Paris @gabriel-maciejewski 7 lipca 2025 20:56 |
7 lipca 2025 21:10 |
Niestety,...
... ZEROWISK ci u nas DOSTATEK,... ciagle !!!