-

gabriel-maciejewski : autor książek, właściciel strony

O naprawdę wielkich strategiach

Ze względu na moje przygody zdrowotne i inne jeszcze okoliczności, ciągle nie skończyłem korekty nowej książki Gabriela Ronaya zatytułowanej „Zaginiony król Anglii”. Mam jednak nadzieję, że uda mi się to dzisiaj i w przyszłym tygodniu książka pojedzie do drukarni. Jak zwykle wszystko zwalnia i idzie jak po grudzie, ale nie można się tym przejmować, trzeba robić swoje. Jak mawiał Tytus de Zoo – żeby być wesołym trzeba mieć wygodne buty, umyć uszy i na czas odrobić lekcje.

Nie będę w szczegółach opowiadał o czym jest nowa książka Ronaya, ale jest ona na tyle wstrząsająca, by na jej podstawie dokonać pewnej syntezy, która dotyczy opisu wielkiej polityki zmierzającej do likwidacji królestw, państw, bądź przejęcia ogromnych i zasobnych obszarów.

Chodzi z grubsza o to, że kiedy mechanizm polityczny działający w centrach decyzyjnych – na dworach, w kancelariach, w dowództwach floty, jest przestawiony, ofiarom politycznego mordu nie może pomóc nic, ani odwaga dowódców, ani bohaterstwo żołnierzy, ani sprzyjające okoliczności na polu walki. Po prostu nic, albowiem decyzja, która została w ich sprawie podjęta jest zabezpieczona licznymi gwarancjami o charakterze praktycznym. Jej wykonania zaś pilnują ludzie naprawdę zdecydowani. Żeby więc osiągnąć sukces i odmienić los, trzeba przede wszystkim dobrze rozpoznać okoliczności. I to jest rzecz znana, ale okazuje się, że często o tej prawidłowości zapominamy. Choć przecież wszyscy czytaliśmy powieść Bolesława Prusa „Faraon” i oglądaliśmy jej ekranizację. Ani armia, ani oddanie dowódców, ani poświęcenie żołnierzy nie znaczyły nic wobec intrygi i pieniędzy. Śmierć zaś przyszła nagle i dosięgła wszystkich, którzy wierzyli w świetlane jutro.

Od czego należy rozpocząć próbę odwracania nieuchronnego losu? Zanim wskażę ten moment, wspomnę jeszcze tylko, że w intrygę zakończoną katastrofą, zawsze wplątani są wróżbici, mówiąc językiem współczesnym analitycy, ludzie zajmujący się wskazywaniem omawianiem powierzchownych podobieństw i sugerowaniem fałszywych dróg. To zaś oznacza degradację i umniejszenie znaczenia ofiary we jej własnych oczach, oraz podniesienie znaczenia wroga. Tak było w czasach faraonów i tak samo jest dzisiaj. Dobra strategia więc powinna zacząć się od znalezienia odpowiednich gwarancji, których udzielą potężne i wpływowe siły. Jeśli takowej nie ma, należy oprzeć się wyłącznie na własnej woli i intuicji. Potem zaś musi nastąpić widowiskowe przepędzenie wróżbitów i oszustów przepowiadających przyszłość na podstawie fragmentów przeszłości. W tym akcie zamanifestuje się wola zwycięstwa, co na pewno zrobi na wszystkich odpowiednie wrażenie. Gwarancje często są udzielane w ostatniej chwili, to znaczy przeciwnicy muszą się czymś wykazać, by asekurująca cały układ potęga mogła się zdecydować, na kogo ostatecznie postawić. Zwykle jeden z uczestników rywalizacji wykazuje się bezwzględnością, i on przeważnie zwycięża, ale nie musi tak być, albowiem bezwzględność i okrucieństwo nie zawsze są w cenie. Bywają pułapką. Ich rola rośnie, kiedy konfrontacja odbywa się w terenie wyizolowanym, kiedy żadne zewnętrzne komisje nie mogą sprawdzić co tam się naprawdę działo, a wynajęci propagandyści opisują sprawy z fałszywym smutkiem malującym się na twarzach. I tak było w Anglii, w czasach duńskiego najazdu, kiedy rodzima dynastia Wessex usiłowała się utrzymać przy władzy, mimo drastycznej przewagi Duńczyków. Opisy wyczynów duńskich okupantów w Anglii za czasów Ethelreda Bezradnego, powinny raz na zawsze otrzeźwić wszystkich miłośników serialu „Wikingowie” oraz wyleczyć ich z wszelkich sentymentów dla tak zwanych „ludzi północy”. My zaś, powinniśmy się wyleczyć z mrzonek o rzekomej matce Kanuta Wielkiego pochodzącej z rodu Piastów, która prawdopodobnie nigdy nie istniała. Nie można bowiem trzymać z jawnymi piekłoszczakami. No a tak należy określić duńską politykę w Anglii w X i XI wieku. Trudno doprawdy wskazać jakieś sensowne cele tej polityki poza eksterminacją miejscowej ludności, jej skrajnym upokorzeniem przed wymordowaniem, przy jednoczesnych – dużych – apetytach na miejscowe produkty, z których zboże było najważniejsze. Anglia bowiem była spichlerzem zakotwiczonym na wielkim morzu. I tak też postrzegali ją najeźdźcy. Wobec słabości miejscowej władzy poczynali sobie oni niezwykle zuchwale, nie licząc się nawet z założeniami polityki własnego władcy. To zaś prowadzi nas do wniosku, że mogli być jedynie narzędziem w ręku jakiejś innej, potężniejszej i posiadającej globalne wpływy organizacji. Chaos jaki wprowadzali na zajętym przez siebie terenie, likwidacja dużych populacji, zajmujących się obrabianiem ziemi, to są wskazówki – w mojej ocenie – jednoznaczne. Ktoś chciał zdewastowania Anglii mimo składanych głośno deklaracji o jej przejęciu i pokojowym eksploatowaniu. O ile Swen Widłobrody wykazywał jeszcze jakieś cywilizowane odruchy, o tyle jego syn Kanut był ich całkowicie pozbawiony. Stworzył on okoliczności, w których hierarchia kościelna Anglii mogła jedynie stanąć po jego stronie, albowiem inaczej czekałaby ją śmierć. Była to decyzja chwiejna, w oczekiwaniu na pojawienie się kogoś, kto zniwelowałby nieco potęgę Kanuta. I taki ktoś się pojawił. Był to Edmund Ironside – Żelaznoboki. Jego epopeja jest wstrząsająca. Zacznijmy do rzeczy najważniejszej czyli od przepowiedni. Została ona bezwzględnie i do końca wykorzystana przez Duńczyków najpierw, a potem przez Normanów. Oto św. Dunstan, propagator ruchu monastycznego, wysyłający misje do Skandynawii, także do Danii, gdzie zakładane są klasztory filialne. Był on protegowanym króla Edgara Spokojnego, a po jego śmierci wskazał na następcę jego syna Edwarda, zwanego potem męczennikiem. Wdowa po spokojnym królu Edgarze – Elfride – wolała jednak widzieć na tronie swojego syna Ethelreda zwanego potem Bezradnym (ciekawe czemu?). Królowa trzymała z możnymi, którym nie podobały się klasztory zakładane przez Dunstana w ich dobrach. Niszczyli je, a mnichów przepędzali. Król Edward zaś popierał klasztory. Po jego śmierci z rąk skrytobójców, św. Dunstan rzucił ponoć klątwę na dom Ethelreda Bezradnego. Jego zaś synem był Edmund Ironside, który wyruszył w pole przeciwko Kanutowi. Można było nie pisać i nie mówić o tej klątwie, tym bardziej, że Edmund był dzieckiem z drugiego małżeństwa, a Kanut najchętniej pozbyłby się klasztorów z Danii i całej Skandynawii. Decydowała jednak siła i bezwzględność. Kanut zaś demonstrował je bez przerwy, mordował całe wioski, kastrował zakładników pochodzących ze szlachty i w ogóle dokonywał przeróżnych horrendów.

Król Edmund, żeby mu się przeciwstawić poszukał najpierw sojusznika. I to był jego pierwszy błąd, albowiem powinien tego sojusznika trzymać jak najdalej od siebie i zadbać, był stał on jak najbliżej Kanuta. Tym sojusznikiem był hrabia Mercji. Oczywiście w kluczowych momentach zawsze zawodził. Uciekał z pola bitwy, domagał się dodatkowych negocjacji, czynił wiele zamieszania, podkreślając, że bez niego Edmund sobie nie poradzi. Można więc postawić hipotezę, że to on pilnował interesów ponadpaństwowej organizacji, która chciała zawładnąć Anglią i rządzić nią za pomocą figuranta. Być może Edmund o tym wiedział i traktował hrabiego Mercii jako swoją gwarancję. Nie zorientował się, że było odwrotnie. Po serii bitew i potyczek, które nie przyniosły rozstrzygnięcia, ale dały czas do namysłu Kanutowi, który zorientował się, że łatwo nie będzie i musi coś na szybko wymyślić, doszło do królewskiego pojedynku. I tu także Edmund popełnił błąd. Miał wielką przewagę i powinien był zabić Kanuta, od którego był dużo młodszy. Nie zrobił tego jednak – zgodził się na pokój i podział królestwa, licząc zapewne, że położona na północy Mercja, musi skonfliktować się z Duńczykami, którzy oddzielali ją od Wessexu i Londynu. Aha, Edmund i jego następcy z lokalnej dynastii mieli zawsze bezwzględne poparcie kupców Londynu. To ważne. Oni nie wahali się nigdy. Zmienili swoje preferencje dopiero po najeździe Normanów i uzyskaniu przywilejów od Wilhelma Bastarda. Decydując się na pokój, na warunkach postawionych przez Kanuta, król podpisał na siebie wyrok śmierci. Ta zaś była okrutna i gwałtowna. Do zabicia króla przygotowano specjalny mechanizm. Miała to być niewielka wyrzutnia strzał, która uwalniała je z potężną siłą. Zainstalowano ją w królewskim wychodku. Średniowieczne bowiem sposoby zmiany dynastii musiały pozorować legalność. Król Edmund miał umrzeć nagle, ale bez śladów widocznych na ciele. Potem, po zamontowaniu pułapki, wystarczyło tylko wywołać dolegliwości żołądkowe i zawlec osłabionego króla do wychodka. To wszystko. Zajęli się tym ludzie hrabiego Mercji. On sam zaś zwrócił się po nagrodę do Kanuta, ale spotkała go przykra niespodzianka – śmierć. Sam Kanut utrzymał się przy władzy dzięki swojej bezwzględności, ale nie na długo. Jego syn też nie nacieszył się władzą i na tron wróciła dynastia Wessex. To moim zdaniem wskazuje jasno, że Kanut, podobnie jak wiele wieków później Piotr I car Rosji, nie zrozumiał kto i do czego go powołał.

Historia, którą opisał Gabriel Ronay, zaczyna się właśnie po zabójstwie króla Edmunda Żelaznobokiego.

My zaś widzimy, analizując opisany przykład, że w polityce przede wszystkim nie można tracić z oczu celu. Pokus zaś, wywoływanych przez fachowców, które ten cel zamazują lub wskazują inny, lepszy rzekomo, pojawia się bardzo dużo. Nie można też polegać na fałszywych sojusznikach, ani też ustępować na krok w czasie negocjacji. Kiedy zaś czujemy, że mamy przewagę musimy ją wykorzystać na tyle, na ile to jest możliwe. Jeśli bowiem cofniemy się i okażemy słabość czeka nas śmierć lub upokorzenie.

Wydaje się, że dziś mamy dobre gwarancje, sojusznicy zaś proponują nam to, czego akurat naprawdę potrzebujemy. Jedyne na co musimy uważać, to deklaracje o przyjaźni płynące ze strony tych sił, które nigdy nie były nam przyjazne. No i na różne lukrowane propozycje, emitowane w przestrzeni publicznej.

Na koniec jeszcze powrócę do historii Wojny Peloponeskiej i ateńskiej floty, która – kiedy wyszła w morze – nie potrafiła – mimo legendy i oczywistej przewagi – odnieść żadnego decydującego zwycięstwa. Te bowiem nie znalazły się w zapisach umów, które zawarli ze sobą wielcy ówczesnego świata nad głowami pewnych siebie Ateńczyków. Do analizy tej wojny jeszcze wrócimy.



tagi: polityka  anglia  błędy  strategia  wikingowie  gabriel ronay 

gabriel-maciejewski
22 marca 2023 08:39
23     2547    10 zaloguj sie by polubić

Komentarze:

atelin @gabriel-maciejewski
22 marca 2023 09:44

"Jak mawiał Tytus de Zoo – żeby być wesołym trzeba mieć wygodne buty, umyć uszy i na czas odrobić lekcje."

To, w sumie, mogłoby być motto SN. Już uszami wyobraźni słyszę ten ryk zazdrośników.

zaloguj się by móc komentować

Paris @gabriel-maciejewski
22 marca 2023 09:49

Ostatni  akapit  GENIALNY,...

...  i  mowi  wszystko  sam  za  siebie  !!!

Dlatego  tez  WON  z  szantazami  zdychajacej  Lunji  i  ich  detym  ,,superpanstFem,,...  WON  z  mordercami  i  zlodziejami...  na  dodatek  PUSTYMI  jak  BEBEN  !!!

zaloguj się by móc komentować

OjciecDyrektor @gabriel-maciejewski
22 marca 2023 10:03

Wstrząsające...a Kanut jest świętym KK. Jak to możliwe?

zaloguj się by móc komentować

olekfara @gabriel-maciejewski
22 marca 2023 10:04

"likwidacja dużych populacji, zajmujących sie obrabianiem ziemi" w Polsce właśnie następuje, znaczący udział mają w tym także Duńczycy. Zaś te "dobre gwarancje" polegają na na dopilnowaniu, żeby za zmiany zapłacili sami likwidowani. Czy tego potrzebujemy?

zaloguj się by móc komentować


gabriel-maciejewski @olekfara 22 marca 2023 10:04
22 marca 2023 10:06

Kogoś już zlikwidowali? Może pan podać nazwiska?

zaloguj się by móc komentować

gabriel-maciejewski @Paris 22 marca 2023 09:49
22 marca 2023 10:06

Tak z Unią zdecydowanie won

zaloguj się by móc komentować

gabriel-maciejewski @atelin 22 marca 2023 09:44
22 marca 2023 10:06

Na razie niech zostanie po staremu

zaloguj się by móc komentować

OjciecDyrektor @gabriel-maciejewski 22 marca 2023 10:06
22 marca 2023 10:14

Uff...faktycznie...pomyliło mi się z Kanutem IV, królem Danii.

zaloguj się by móc komentować

stanislaw-orda @OjciecDyrektor 22 marca 2023 10:03
22 marca 2023 11:11

Barbara z Nikomedii też jest traktowana w KK  jako święta,  choć nigdy nie istniała w realu, czyli nigdy jej nie kanonizowano.

zaloguj się by móc komentować

Paris @gabriel-maciejewski 22 marca 2023 10:06
22 marca 2023 11:11

Im  szybciej  tym  lepiej,...

...  a  potem  tych  ODSZCZEPIENCOW  z  KE,  przed  trybunal,...  jak  PUTINA  !!!

zaloguj się by móc komentować

atelin @stanislaw-orda 22 marca 2023 11:11
22 marca 2023 11:25

A Patrycja z Nikomedii? To na pozór gówniane miasteczko musiało być ważne.

zaloguj się by móc komentować

Czarny @gabriel-maciejewski
22 marca 2023 12:37

"Chodzi z grubsza o to, że kiedy mechanizm polityczny działający w centrach decyzyjnych – na dworach, w kancelariach, w dowództwach floty, jest przestawiony, ofiarom politycznego mordu nie może pomóc nic, ani odwaga dowódców, ani bohaterstwo żołnierzy, ani sprzyjające okoliczności na polu walki. Po prostu nic, albowiem decyzja, która została w ich sprawie podjęta jest zabezpieczona licznymi gwarancjami o charakterze praktycznym."

Aczkolwiek, o ile dobrze zrozumiałem pewną Pana myśl, zdarzają się wypadki, w których wszystkie plany, w całości zabezpieczone i w całości przemyślane, idą w łeb. Mam tu na myśli choćby bitwę pod Orszą. Hetman Ostrogski (no i jego żołnierze) przekreślił wszystkie plany przeciwników jednym zamachem szabli. 

zaloguj się by móc komentować

gabriel-maciejewski @Czarny 22 marca 2023 12:37
22 marca 2023 12:42

Tak, ale on nie okazał słabości i nie negocjował

zaloguj się by móc komentować

Magazynier @gabriel-maciejewski
22 marca 2023 13:04

"Chodzi z grubsza o to, że kiedy mechanizm polityczny działający w centrach decyzyjnych – na dworach, w kancelariach, w dowództwach floty, jest przestawiony, ofiarom politycznego mordu nie może pomóc nic, ani odwaga dowódców, ani bohaterstwo żołnierzy, ani sprzyjające okoliczności na polu walki. Po prostu nic, albowiem decyzja, która została w ich sprawie podjęta jest zabezpieczona licznymi gwarancjami o charakterze praktycznym. Jej wykonania zaś pilnują ludzie naprawdę zdecydowani."

To samo mamy w przypadku holocaustu, września 1939 i ... spalenia a raczej rozgrabienia biblioteki aleksandryjskiej o której gęsto na blogu Piotera. 

 

zaloguj się by móc komentować

Magazynier @Czarny 22 marca 2023 12:37
22 marca 2023 13:05

Tak jak w przypadku sierpnia 1920, Orsza to było zderzenie równoważnych organizacji na zapleczu tej bitwy. Ciągle moc miała Wenecja. 

zaloguj się by móc komentować

cbrengland @gabriel-maciejewski
22 marca 2023 13:09

Wydaje się, że dziś mamy dobre gwarancje, sojusznicy zaś proponują nam to, czego akurat naprawdę potrzebujemy. Jedyne na co musimy uważać, to deklaracje o przyjaźni płynące ze strony tych sił, które nigdy nie były nam przyjazne. No i na różne lukrowane propozycje, emitowane w przestrzeni publicznej.

"Efekty pracy" tych sił, które nigdy nam nie były przyjazne i nigdy nie będą - trzeba w końcu to sobie powiedzieć, a nie marzyć stale, że Polska będzie jeszcze wielka, a wcale nie musi przecież, wystarczy, żeby zostawili nas w spokoju - ja mam na co dzień, te efekty. I to by było na tyle ☺

Tak, jedynie zrozumienie historii Anglii (i oczywiście współczesnych Żydów, czyli tych, którzy się ostali po wydaniu przez nich na śmierć Mesjasza) i co tutaj się wydarzyło, na wyspie Brytania, daje pojęcie, co mamy dzisiaj. Nie ma innych tematów. Po co?

_______

zaloguj się by móc komentować

onyx @gabriel-maciejewski
22 marca 2023 13:26

"Zwykle jeden z uczestników rywalizacji wykazuje się bezwzględnością, i on przeważnie zwycięża, ale nie musi tak być, albowiem bezwzględność i okrucieństwo nie zawsze są w cenie. Bywają pułapką. Ich rola rośnie, kiedy konfrontacja odbywa się w terenie wyizolowanym, kiedy żadne zewnętrzne komisje nie mogą sprawdzić co tam się naprawdę działo, a wynajęci propagandyści opisują sprawy z fałszywym smutkiem malującym się na twarzach."

To jest tzw. "Operacja Smoleńsk". Brutalny zamach stanu udajacy katastrofę.

zaloguj się by móc komentować

cbrengland @gabriel-maciejewski
22 marca 2023 13:58

Chwała Bogu, są jeszcze, nawet w tej Anglii, takie miejsca. Otwarte cały dzień. Ku kontemplacji i modlitwie. I takie kaplice, gdzie nie dochodzi prawie żaden głos z zewnątrz. I słyszy się tylko siebie. I Boga.

Sanktuarium w Aylesford, Kent, Anglia

________

zaloguj się by móc komentować

atelin @cbrengland 22 marca 2023 13:58
22 marca 2023 14:39

Świetne miejsce na zrobienie studia nagraniowego. Bo rzeżuchy Angole tam uprawiać nie będą.

zaloguj się by móc komentować


MarekBielany @gabriel-maciejewski
24 marca 2023 22:49

Naście lat temu w parę minut .

A tu pełna wersja .

 

2023 - 2007 = 

...

 

P.S.

warto zauważyć ripleje (!) 

W kopanej takich nie zobaczymy.

 

 

zaloguj się by móc komentować


zaloguj się by móc komentować